Wasini Island
Fotorelacji część trzecia.
Ten post jest częścią relacji z wyjazdu do Kenii. Wszystkie części znajdziesz poniżej:
Zaczniemy już tradycyjnie sucharem: Co w Kenii, może znajdować się, zaraz obok czynnego dystrybutora z paliwem?
Pięciometrowa dziura, w której trzech ludzi robi wykupuje kilofami miejsce pod drugi dystrybutor. Badum tss.
Jest około siódmej rano (piątej czasu polskiego), a my właśnie ryzykujemy życiem tankując na stacji, w drodze na wyspę Wasini. Swoją drogą przemysł motoryzacyjny w tym kraju jest jak z innej bajki. Obok walących się domków, widzimy przeszklony, trzypiętrowy salon mercedesa, a kilka wysypisk śmieci i jedno stado krów dalej, widać nowoczesną stację benzynową Total.
Autostrada może to to nie jest, ale w Świętokrzyskim podobno też mają czerwone drogi. W Kenii jednak dodatkową atrakcją jest możliwość przewrócenia się na bok podczas manewru wymijania. Afrykańska przygoda = afrykańska adrenalina. Jednemu tirowi się niestety taki wypadek przydarzył.
Wyspa Wasini, słynie przede wszystkim z tego, że jest wyspą, a ja wyspy uwielbiam. Jak już kiedyś uda mi się popływać z delfinami, to skupię na poszukiwaniu jakiejś małej prywatnej wyspy do wykupu. Ale na razie – jedno marzenie na raz. Mi samo stwierdzenie „island” wystarczyło, żeby podjąć decyzję o wyprawie, ale innych przekonały również piękne, kilkunastometrowe rafy koralowe oraz znacznie bogatsza niż dnia poprzedniego fauna morska, wliczając w to delfiny, żółwie morskie (widzieliśmy jednego takiego ogromnego – większy był ode mnie) czy płaszczki.
I ta woda. Jak można nie chcieć zanurzyć się w tak błękitnej wodzie, kiedy temperatura powietrza przekracza 35 stopni? Przy Wasini Island, głębokość podczas snurkowania wahała się od pięciu do dziesięciu metrów, więc do obserwacji było znacznie więcej niż dnia poprzedniego. Jak pisałem wcześniej, poza żółwiami i płaszczakami, były też ogromne ławice pięknych ryb o najróżniejszych barwach. Na szczęście widoczność była ograniczona jedynie przez ewentualną wadę wzroku, dzięki krystalicznie czystej wodzie. Była też nieziemsko słona. Jeden raz podczas ściągania maski z twarzy, wytworzyło się chyba jakieś małe podciśnienie i całą wodę z maski przepchało mi przez nos. Jeśli ktoś szuka szczepionki na katar, to wydaje mi się, że ją znalazłem.
Po snurkowaniu, mieliśmy zapewniony obiadek. My byliśmy bardzo zadowoleni. Obiadek myślę, że mniej.
Po przerwie obiadowej, mieliśmy jeszcze zaplanowaną wycieczkę przez samą wyspę.
Co ciekawe, kiedy woda podmywa brzeg na wyspie, nie próbuje się z tym walczyć, tylko rozbiera się część domu znajdującą się w zagrożonym terenie. Nie rozbiera się od razu całego domu, tylko pokój po pokoju. Po co się męczyć, skoro niektóre pokoje jeszcze spokojnie wytrzymają miesiąc czy dwa?
Muszę przyznać, że z jednej strony widać, że w Kenii panuje niesamowita bieda, ale z drugiej strony ludzie „bezrobotni” nie potrafią w ogóle o siebie zadbać. Brud jest wszędzie, domy się walą, ciuchy się targają, krowy i kozy wyjadają śmieci. Nikt nawet nie próbuje zmienić tego stanu rzeczy. To jest bardzo dziwne, bo osoby „zatrudnione” (w hotelu czy przy wycieczkach), są jednymi z najlepszych pracowników jakich widziałem na świecie. Są niesamowicie przyjaźni, mili, mają dużą wiedzę, budzą zaufanie i co najważniejsze: zależy im na Twoim zdaniu, bo wiedzą, że jeśli będziesz zadowolony, to polecisz ich swoim znajomym. Nawet jeżeli będzie to miało miejsce za rok czy dwa. Oni bardzo dużo inwestują w przyszłość. Zachowują się, jak gdyby wszyscy przeczytali Thank You Economy. Polscy przedsiębiorcy mogliby się od nich wiele nauczyć. Ten kontrast „bezrobotnych” i „zatrudnionych” jest dla mnie zagadką nie do rozwiązania.
Ma ktoś jakieś pomysły, propozycje skąd to się bierze? Przecież jeśli człowiek jest zaradny to jest zaradny i nie praca powinna być jego głównym motywem działań. A może się mylę?
Otwieracz do krabów – najlepszy! Też chcę mieć taki.
Nie no, tragedia… Naprawdę, porażka… Miałam pisać pracę magisterską, ale pomyślałam „tylko zerknę co tam w internetach”, trafiłam tu od Nishki i siedzę już godzinę! Do licha z tym blogiem :)