Nie trzeba bić, żeby dyscyplinować
Nie trzeba dawać klapsa, żeby wymagać. Wychowanie bez bicia, nie jest wychowaniem bezstresowym. Jeśli uważacie inaczej, najwidoczniej nie czytaliście jeszcze tego tekstu.
Rodzaje wychowania
Zaczniemy od podstaw, bo tutaj najwięcej osób ma problemy, co zauważyłem po ostatnim moim tekście. Nie istnieją wyłącznie dwa sposoby wychowania dzieci, określone jako „dajemy klapsa” i „nie dajemy klapsa”. Całe to wychowanie jest (o dziwo!) nieco bardziej skomplikowane. Istnieją dokładnie cztery podstawowe rodzaje wychowania. Poniżej krótkie ich omówienie:
Wychowanie w ignorowaniu:
Dziecko i wszystkie jego potrzeby są całkowicie ignorowane. Rodzice nie interesują się tym co dziecko robi, czego dziecko potrzebuje, a prawdę powiedziawszy, w ogóle się dzieckiem nie interesują. Takie dziecko czuje się porzucone i zaniedbane. Braki w bliskości nadrabia wolnością i próbowaniem wszystkiego, co dozwolone i tego co niedozwolone.
Wychowanie bezstresowe (to jest to, którym tak często nas straszą):
Rodzice zgadzają się na wszystko, czego zażyczy sobie dziecko. Robią to, mając na celu zmniejszenie stresu w życiu swojego dziecka do minimum. To tzw. rodzice typu curling – usuwają z życia dziecka wszystkie przeszkody, zanim te zdążą się pojawić. W takim wychowaniu to dziecko decyduje co jest jedzone, co ogląda się w telewizji i nawet gdzie rodzina ma jechać na wczasy. Dziecko dorasta w przeświadczeniu, że wszystko mu wolno i nie czekają na niego żadne przykre konsekwencje. Powstała nawet książką o tym zjawisku, pt. „Jak dzieci przejęły władzę”. Wychowanie bezstresowe często jest uważane za jedyną alternatywę dla wychowania siłowego, co jest błędnym myśleniem.
Wychowanie siłowe:
Wychowanie z klapsem lub też tak zwane wychowanie sprawiedliwe. Jesteś grzeczny, to Cię kocham, jesteś niegrzeczny, to Cię biję. Nagradzamy za dobre zachowania, karzemy za złe. Przypomina tresurę i wykształcanie odruchów Pawłowa. Nie tłumaczy się dziecku wszystkiego, bo dziecko przecież nie zrozumie. „Powiedzieliśmy mu już pięć razy i on dalej swoje, więc nie mamy wyjścia”. W końcu klaps, wydaje się sygnałem jasnym i oczywistym, mówiącym „Tego nie wolno”. Dziecko dorastające w takiej rodzinie, często jest niepewne siebie i strachliwe. Dodatkowo może posiadać jakiś psychiczny lub fizyczny defekt, spowodowany ową „sprawiedliwością”.
Wychowanie w zrozumieniu:
Nazywane też pozytywnym rodzicielstwem lub rodzicielstwem bliskości. Rodzice współpracują z dzieckiem podczas jego okresu dorastania, starając się w pełni zrozumieć potrzeby jakie stają się motorem napędowym jego działań. Jednocześnie informują dziecko o swoich potrzebach i wspólnie ustalają zasady akceptowane przez obie strony. Dziecko tak wychowywane, wybiera dobro, dlatego że jest dobre, a nie dlatego, ze boi się oberwać.
Chyba nie muszę wskazywać palcem, który rodzaj wychowania jest tym najbardziej wartościowym.
Mit bachora
Wielu ludzi uparcie wierzy, że dzieci, które nie są bite zamieniają się w rozwydrzone bachory. Że skoro rodzice ich nie karali, to nie mają wyznaczonych żadnych granic. Spróbujmy się jednak zastanowić dlaczego my, jako dorośli, działamy w taki, a nie inny sposób. Czy fakt, że nie wbiegamy na ruchliwą ulicę, jest spowodowany tym, że pragniemy uniknąć klapsa od rodziców? A może nie bawimy się gniazdkiem elektrycznym tylko dlatego, że boimy się oberwać pasem? Co stoi za tym, że unikamy rzeczy niebezpiecznych? Chęć uniknięcia kary czy może jednak zdrowy rozsądek? I teraz zastanówmy się, czym chcemy, żeby kierowały się nasze dzieci?
Nasze dzieci będą popełniać błędy
i będą robić rzeczy z którymi się nie zgadzamy. Jednak my też popełniamy błędy i też robimy rzeczy, z którymi inni ludzie się nie zgadzają. I to jest jak najbardziej w porządku. To jest naturalne. Jesteśmy ludźmi. Nasze dzieci również. A ludzie tak właśnie są zaprogramowani, że uczą się poprzez błędy. Jak więc nasze dzieci mają się czegokolwiek nauczyć, jeśli będziemy im tłuc do głowy, że błędy są czymś złym? Że za błędy czeka je kara?
Les Brown powiedział kiedyś, że jeśli nigdy w życiu nie podjęliśmy żadnego większego ryzyka, które narażałoby nas na poważne straty, to nie zaczęliśmy jeszcze żyć. Zapytajmy się więc sami czy chcemy, aby nasze dzieci przeżyły swoje życie nie podejmując żadnego ryzyka w obawie przed błędami? Czy może jednak chcemy, żeby przeżyły swoje życie, najlepiej jak potrafią?
Cel wychowania
Naszym celem jako rodziców jest wychowanie dzieci, które będą podejmowały słuszne decyzje dlatego, że są słuszne, a nie dlatego, że będą się czegoś bały. Dzieci, które będą kierować się dobrem swoim i innych ludzi. Dzieci, które będą potrafiły współczuć i kochać. Dzieci gotowych do podjęcia ryzyka nie tylko z obawą, lecz również z nadzieją. Dzieci, które będą potrafiły znaleźć swoje miejsce w świecie i które uczynią ten świat choć nieco lepszym miejscem. I najważniejsze w tym wszystkim: naszym celem jest wychowanie dzieci, które będą zwyczajnie szczęśliwe.
Prawa do zdjęcia należą do peasap.
Jak już gdzieś kiedyś pisałam, że czasem mam wrażenie, że to tzw. bezstresowe wychowanie to zwykły brak wychowywania, trochę takie, za przeproszeniem, włażenie w dupę dziecku, a do tego trochę takie „Jasiu, nie kop pana, bo się spocisz”. Wracając jednak do tematu – u nas w kraju (bo nie wiem czy ma odpowiednik za granicą) funkcjonuje powiedzenie” dzieci i ryby glosu nie mają” stąd pewnie tak powszechny problem z nawiązaniem dialogu z dzieckiem, narzucanie rodzicielskiej woli i problem z przyjęciem sprzeciwu nawet, gdy jest słuszny, bo jak to – rodzic może nie mieć racji? A może – najprostszy przykład, to… Czytaj więcej »
Bo dzieci to też są ludzie. I należy do nich podobnie podchodzić. Najpierw zrozumieć, dopiero później dokonywać ewentualnych „poprawek”. Nie każdy jednak zdaje się zauważać, że dziecko to człowiek.
Dobre, dobre z tym swetrem, musze zapamietac i uzyc pamieci nastepnym razem kiedy bedzie mi zimno i zaczne biegac za dzieckiem ze sweterkiem.
hej mądzre to jest napisane czy Pan jest psychologiem ? czypoprostu z życia wszystko Pan czerpie ?
Z życia, z książek, z innych blogów. Z każdego możliwego miejsca, gdzie znajduję wartościowe informacje.
no dobra to ja jako młody tata z 2,5 letnim stażem chciałem się zapytać opierając się na Pańskim doświadczeniu. Jak nauczyć takiego 2,5 latka cierpliwości ? Czy to jest w ogóle możliwe. I jak samemu uzbroić się w cierpliwość.Bo właśnie czasem tak jest że mówi się coś do niego a on tak jakby miał klapki na uszach. Mam na myśli tutaj np sytuacje wychodzenia z domu i uciekanie bo np zobaczył kota, mówię poczekaj poczekaj coraz głośniej to tak jakby nie do niego. Na szczęście to jest osiedle i nic się nie dzieje ale boję się że podobne sytuacje mogą… Czytaj więcej »
Wolę odpowiedzieć tutaj, może komuś też się przyda.
W pierwszej sytuacji, porozmawiałbym z dzieckiem. Czy rozumiesz, dlaczego Cię wołałem? Dlaczego nie chciałem, żebyś sam poszedł do kotka? A w sytuacji kiedy dziecko biegnie do kotka – biec za nim :) Dopiero później tłumaczyć i wyjaśniać. Okres 2-3 latka jest pod tym względem najgorszy. Mam jednak trzylatka, który jest przykładem na to, że było warto :)
Budowanie silniej więzi emocjonalnej nie jest czymś, na co mam gotowy przepis :) Myślę, że przede wszystkim trzeba być dla dziecka. Czytać mu, wspólnie się bawić i ogólnie spędzać z nim czas, słuchając jego potrzeb.
Jeśli chce Pan by dziecko było cierpliwe, musi Pan modelować tą cierpliwość, czyli samemu być cierpliwym i okazywać cierpliwość w konkretnych zachowaniach/sytuacjach. Dzieci uczą się przez naśladownictwo/obserwację. Jeśli Pan będzie np niespokojny i szybko się będzie Pan frustrował, podnosił głos, wychowa Pan nerwowe, łatwo wpadające we frustrację dziecko. Bo ono będzie w dużej mierze takie jak Pan :) Takie dzieci w tym wieku uwielbiają testować, sprawdzać co się stanie gdy… Dlatego uciekają. Sprawdzaja reakcje rodzica + chcą okazac silne poczucie niezaleznosci. Chca decydować o sobie. Chca mieć wybor i chcą wyrazac swoje preferencje. Chca już być „dorośli”, tacy jak my.… Czytaj więcej »
Noi podlamalam sie. Jestem goraca przeciwniczka kar cielesnych w tym tzw. '”niewinnych” klapsow. Ale dzis na widok syna kolezanki dobre checi prysly. Chlopiec 2.5 roku jest niezwykle agresywnym dzieckiem. Podczas wizyty nieustannie bil, popychal i zaczepial moja corka. Zreszta nieustannie sie tak zachowuje. W koncu uderzyl mojego meza. Wtedy jego matka uderzyla jego. Co zrobic z takim agresorem? Widac, ze rodzice sa bezsilni. Rodzicom nic nie brakuje, nie sa agresywni, dobrze wychowywuja swoje dzieci. Sama nie wiem co zrobilabym z tak okropnym dzieckiem.
2-3 lata to jest najgorszy okres pod względem dyscyplinowania. Co zrobić? Starać się zrozumieć skąd biorą się te uczucia i niech rodzice przy nim są i tłumaczą. Raz za razem, aż zrozumie. Do dzieci często niektóre informacje docierają jak przez pancerz i nie jest to ich wina. U nich zwyczajnie niektóre części mózgu, odpowiedzialne za kontrolowanie swoich reakcji nie będą w pełni wykształcone jeszcze przez kilka lub kilkanaście lat. Musimy jako dorośli dostosować nasze oczekiwania do wieku dziecka. To, że niektóre 3 letnie dziecko zostanie samo z kolegami i będzie grzeczne, to nie znaczy, że wszystkie tak mają.
Matka go uderzyla, czyli stosuje kary cielesne. Mama bije, więc dlaczego synek ma nie bić? Dlaczego syn ma nie być agresywnym kiedy mama go bije? I nie musi tego robic codziennie. Wystarczy że co jakiś czas „da w tyłek” a dziecko ma już zakodowany schemat przemocy. Przemoc rodzi przemoc. Dziecko tłumi agresję, która jest wyrazem lęku. Lęku przed własnymi rodzicami, ich karaniem. Sama sobie Pani zaprzecza: „wtedy jego matka uderzyla jego” „rodzicom niec nie brakuje, nie sa agresywni, dobrze wychowują swoje dzieci” To jak to jest, bija go czasem czy nie? To dziecko nie jest okropne. To dziecko zachowuje się… Czytaj więcej »
nie krzyczę na synka, ani go nie bije, staram sie rozmawiac, nazywac emocje, a mimo to synek mnie bije, gryzie meza. I w tym przypadku doswiadczyl bicia, gryzienia i szczypania bo chodzi do zlobka. czasami dziecko jest agresyne i radzi sobie tak jak inne dzieci. niestety dzieci w zlobku tez pogryzal jak juz byl silniejszy od nich:( na szczescie mimo tego ciekiego okresu, synek duzo rozumie i tlumaczenia daja efekt.
Czy jezeli dziewiecioletnie dziecko od zycia plodowego wychowywalo sie w wiecznym krzyku i stresie ma jeszcze szanse na normalne zycie, gdy pozbedzie sie krzykow, klapsow i glownego agresora?
Jestem pewny, że tak. Jak jednak to zrobić, ciężko mi powiedzieć „przez Internet”. Myślę jednak, że pierwszym krokiem, niezależnie od następnych powinno być zbliżenie się do dziecka i umocnienie relacji was łączących.
Oczywiście, że ma taką szansę! Dzieci są nieprawdopodobnie odporne i pełne energii do wzrostu do tego stopnia, że istnieje koncepcja „dandelion child” („dziecka-mniszka” albo „dziecka-dmuchawca”, niestety słabo brzmi polskie tłumaczenie), która zakłada, że dziecko nie przypomina delikatnej cieplarnianej róży, przy której rodzic-ogrodnik powinien stale krążyć i się o nią troszczyć, ale raczej odporny mniszek lekarski, który potrzebuje jedynie słońca i wody (tzn. miłości i zaspokojenia podstawowych potrzeb biologicznych), by się rozwijać, a rolą dorosłych jest przede wszystkim w tym rozwoju nie przeszkadzać. Oczywiście, krzywdy doznawane przez tak wiele lat nie znikną z dnia na dzień, a blizny po nich prawdopodobnie… Czytaj więcej »
Bardzo madry wpis – zdarzylo mi sie dac dziecku klapsa, ale nigdy nie popieralam tej metody ani nie uwazalam za skuteczna. To samo z podnoszeniem glosu. Choc podnoszenie glosu nielatwo jest wyeliminowac, to jednak zawsze mam moralnego kaca po takim wystepie.
Nie Ty jedna, masz później moralnego kaca. I ten moralniak jest bardzo dobrym objawem – pokazuje nam, że nie idziemy właściwą drogą. Mam nadzieję, że jak najwięcej rodziców ma takie moralniaki :)
Ostatnie zdanie wydrukuję i wieszam na lodówkę: to kwintesencja wychowania!
A ja mam wrażenie, że dziś przesadnie się dziećmi zachwycamy, popisujemy się nimi „zobacz jak ładnie ubrane, markowe ciuszki” za bardzo się nam nimi roztkliwiamy, dajemy się podejść słodkim uśmieszkiem niewinnego dziecka, a za mało wiemy o wychowaniu. Za mało chwalimy, nie rozumiemy, nieodpowiednio karzemy czy nawet komentujemy dziecko „jesteś okropny, jak Ty się zachowujesz?!” zamiast „Twoje zachowanie nie podoba mi się, ponieważ …” nie chce nam się wielu rzeczy, idziemy na łatwiznę. Moim zdaniem każdy rodzic jeszcze przed urodzeniem dziecka powinien przechodzić odpowiednie szkolenie pedagogiczne…
no ja tam zycze powodzenia w”wychowywaniu w zrozumieniu”i mysle ze w praktyce miejsca to nie ma.oczywiscie sa dzieci i dzieci,i ogromne znaczenie ma umozliwienie dziecku wyladowania swojej energii,bo inaczej obraca sie ona w energie negatywna.sadze jednak ze zasiadanie do rozmowy z 3-latkiem,i tlumaczenie mu ze nie mozna kogos kopnac bo jego tez boli,jest totalnym nonsensem,ale…mozna probowac.mozna tez uzerac sie w ten wlasnie sposob,do czasu az dziecko zacznie pojmowac nasze tlumaczenia,znosic jego wyskoki,i wmawiac sobie ze to nasze perswazje dzialaja,gdy poprostu dziecku znudzi sie juz nam dokuczac,ja jednak pozostane przy wychowaniu tradycyjnym,bo oceniajac teraz w doroslym zyciu lania ktore otrzymalem wiem,ze… Czytaj więcej »
Lanie uczy wielu dzieci. To prawda. Lanie uczy depresji, kompleksów, nałogów, zaniżonego poczucia własnej wartości, patologii (w tym bicia własnej rodziny). Bicie obniża IQ. Bicie powoduje, że dzieci nie radzą sobie z trudnymi emocjami. Bicie powoduje, że dzieci nie rozmawiają o swoich problemach i zaczynają bardzo umiejętnie kłamać… Mam dalej wymieniać? Naprawdę uważasz, że to jest dobra droga? Widzisz, ja nie rzucam tych słów na wiatr – wszystko co napisałem powyżej, jest oparte o konkretne badania pochodzące z konkretnych uniwersytetów. Jednocześnie jeszcze nikt nigdy nie udowodnił, żeby bicie przyniosło jakiekolwiek korzyści. Nam się może wydawać, że przynosi korzyści (mi też… Czytaj więcej »
ja tak się zastanawiam czym różni się relacja dorosły-dziecko a dorosły-dorosły,że zasługuje na słuszne użycie przemocy? Bo pomijając wszystkie aspekty psychologiczne,to tak na poziomie rozumu i emocji-osobiście NIE WYOBRAŻAM sobie,żeby mój mąż,przyjaciółka czy szef w pracy uderzył mnie, bo chciał mi coś dobitnie wytłumaczyć,lub coś wyperswadować,ostrzec przed czymś,ustalić itd,(Owszem ludzie tak robią-ale czy nie to uznajemy niemoralne/chore? ). Kiedy mąż bije żonę,szef molestuje itd.jest to społecznie krytykowane(wreszcie!) – więc dlaczego DZIECI,które są nam biologicznie i emocjonalnie najbliższymi istotami,które rodzą się z miłości i pragnienia powołania ich do życia przez rodziców, mają obowiązywać inne zasady i to właśnie w relacji z… Czytaj więcej »
Panie Zbigniewie. Jak bardzo się Pan myli, to Pan nawet nie ma pojęcia. Praktyka pokazuje mi jak wspaniale rosną dzieci mądrych rodziców, którzy wychowują w zrozumieniu i w cierpliwości, poświęcając codziennie odpowiednio dużo czasu swoim dzieciom, ich potrzebom, itp. Mój, nawet młodszy niż trzylatek, bo dwulatek, wszystko rozumie, wszystko mu objaśniam, opowiadam o świecie, o ludziach, o emocjach, stawiam jasno granice, on je sobie testuje, ja cierpliwie tłumaczę…i wszystko gra. Dziecko łapie, rozumie reguły świata i nie musi dalej testować. Ma 2,5 roku a wie co się robi a czego nie. Jest wspaniałym, kochanym dzieckiem, w życiu nie zrobi nikomu… Czytaj więcej »
Chciałbym podziękować za wszystkie Pani komentarze. Niezwykle wartościowe i dobrze ujęte. Dobrze jest przeczytać, że są na tym świecie ludzie, którzy tak myślą i którzy swoimi przemyśleniami są gotowi dzielić się innymi.
prosze Pani!nie zartujmy sobie o 2-latkach rozumiejacych prawa i zasady obowiazujace miedzy ludzmi!mozna spedzac cale dnie na tlumaczeniu,wolno,ja to co robie,robie na podstawie obserwacji syna i dzieci znajomych oraz ich relacji z rodzicami.widze jak dzieci rzucaja w nich teczkami itp.nie szanuja tych rodzicow wcale.zadaje tego lub owego,jestem ciekawy jak pieknie by radzila sobie Pani np.z trojka dzieci,czy tego czasu na tlumaczenia by starczylo…moj syn bardzo dobrze rozumie sie ze mna,swietnie stara sie zebym byl z niego zadowolony i dumny,ale wie,ze istnieje cos takiego jak klaps,i ze nie mozna przesadzic z czyms,co bylo by dla mnie uciazliwe czy nieprzyjemne,i robi tak… Czytaj więcej »
Wszystko zalezy od tego, jakie mamy podejscie do naszych dzieci: – Pan wybiera myslenie, ze dwulatek jest glupi I nic nie zrozumie i czasem trzeba dac w tylek zeby sie nauczylo. W rezultacie faktycznie Pana dziecko nie za bardzo wszystko rozumie (bo Pan tak zaklada z gory, nie tlumaczy mu Pan cierpliwie i do skutku, no bo po co, „i tak nie zrozumie, jest za maly”, klaps zadziala „skuteczniej” I szybciej..) I faktycznie czasem jedynie klapsy na niego dzialaja i przywoluja do porzadku. I tak juz zostanie. Co jakis czas bedzie Pan musial zamachnac na niego reke i uderzyc, bo… Czytaj więcej »
od lat nie daje klapsa mojemu 8-mio latkowi juz teraz.on poprostu wie ze na swiecie jest fizyczna perswazja,ze gdy byl maly i chcial lub zadal mi fizyczny bol,to i jego spotkal bol.moim punktem odniesienia jest natura w ktorej skarcenie mlodego jest rzecza normalna.(nie mylic ze znecaniem sie,bo to jest karygodne zboczenie).gdybym mial ojca ktory stara mi sie cos tolkowac wtedy gdy ja niezbyt pojmuje znaczenie slow,naoewno zrozumial bym to jako jego slabosc i poprostu bym go nie szanowal.jestesmy tym bogatsi,im wiecej stron zycia poznamy,a dziecko ktore nie wie,co to jest fizyczna dominacja jest zwyczajnie pozbawione jednej ze stron zycia.widze to… Czytaj więcej »
Zbigniew, jesteś mądrym ojcem. Kogo ojciec nie bił za młodu, ten nie zniesie mocnych ciosów w życiu.
Jestem ciekaw jak będzie później z męskością synka Wiki – jak ona tak go uczy delikatności.
Skąd Pani czerpie „mądra”wiedzę na temat etapów , rozwojów ?
Ja tez jestem za tłumaczeniem i potwierdzam , ze dwulatek zrozumie :) ale czasem tez mnie ponoszą nerwy i krzyknę ale chce sie dowiadywać jął najwiecej żebym mogła potem przekazać kochanemu dziecku swoją wiedzę i spokój …:)
[…] – Blog Ojciec, Nie trzeba bić, żeby dyscyplinować […]
Kogo ojciec nie bił za młodu, ten nie zniesie mocnych ciosów w życiu.
Kogo ojciec bił za młodu, ten złamie się, gdy naciśnie się na niego zbyt mocno.
Ojciec nauczył mnie siły i szorstkości, a matka opieki i bycia czułym.
Teraz ojcowie bardziej przypominają matki.
Jeśli facet nie będzie stał przy tym co męskie, to kobieta będzie gnębić go do końca życia. Zawsze będzie marudzić, stroić fochy.
Tylko czasami matki są równie szorstkie jak ojcowie. I później tak gnębione przez rodziców dzieci dają się gnębić partnerom, kolegom czy szefom. Bo zostały tego nauczone.
Dlatego potrzebna jest równowaga. Każdy powinien nauczyć się tego co kobiece i męskie – poznając tylko jedną stronę – zawsze będzie się nieszczęśliwym – ponieważ nie jest się w równowadze.
Tak samo alkhol pity co weekend jest metodą kompensacji. Jest wołaniem o równowagę.
Polecam w takim razie jeszcze: http://www.blogojciec.pl/dzieci/co-naprawde-chcialbym-przekazac-rodzicom-stosujacym-klapsy/
Purple Cat nie rozumiem twojej logiki, mi ojciec zniszczyl zycie biciem. do dzisiaj sie ucze zyc normalnie.. bo nawet nie wiem co to jest.
Kamil Nowak ja mam wieczny problemz moim 7latkiem ktory odmawia jedzenia wielu rzeczy Ja przy garach stac nie bede bo on chce zjesc cos innego na obiad. Jak to obejsc, jak to negocjowac? Maz wkurzony bo jedzenie sie marnuje i ciagle strofuje naszego syna. ja juz mam dosc bycie pomiedzy. Jak mozna do tego problemu podejsc i go rozwiazac?
Może warto włączyć go w proces przygotowywania jedzenia? Ustalcie jakiś plan na gotowanie wcześniej i niech on ma prawo stwierdzenia, że czegoś nie lubi, a także wybrania jednego dania dla siebie (oczywiście możecie stwierdzić, że np. nie może to być mączne danie, w zależności od zasad w waszym domu) z książki kucharskiej, ale będzie musiał on je przygotować (z pomocą rodziców). W tym wieku myślę, że spokojnie da radę, a da mu to też możliwość zobaczenia wszystkiego od drugiej strony.
[…] Nie trzeba bić, żeby dyscyplinować […]
My mamy 1.5 roczna coreczke… Lobuz nad lobuzy? Wszystkich popycha, szturcha, potrafi uderzyc… Krzyczy, wrzeszczy, awanturuje sie… A nad psem wujka to sie wrecz zneca (bije, szczypie, targa, ciaga za ogon). Istna masakra? A jak uslyszy slowo „nie”, albo cos nie jest tak jak chce, to zaczyna sie placz….istny ryk? jakby ja ze skory obdzierali, albo mordowali? Przytulam, tlumacze, uspokajam, ale rzadko daje to efekty? Masz drogi Ojcze jakas recepte? Albo chociaz pomysl? Bo ja juz powoli odpadam? nigdy jej nie uderzylam, ale podniesc glos (raz to nawet nakrzyczalam?) zdarza mi sie coraz czesciej, a tak (przynajmniej wg mnie) byc… Czytaj więcej »
Pani córeczka ma teraz 3,5 roku, czy to sie zmienilo? pozdrawiam :)
Witam. Wszystko to pięknie brzmi, ale trudniej z praktyką. Mam w domu dwulatka i jestem w ciąży. Synek ostatnio daje w kość. Przy ojcu jest grzeczniejszy i szybciej go posłucha, no a mama musi się dużo powtarzać. Tłumaczę dziecku np. że mama w środku ma dzidzie i trzeba uważać, a on i tak uderzy. Tłumaczę mu, że nie wolno rzucać zabawkami bo je zepsuje lub komuś zrobi krzywdę, a i tak rzuca. Jak zwrócę mu uwagę i tak robi swoje to idzie do kąta i tam jeszcze raz tłumaczę co robi źle i dlaczego. Nie widzę tego efektu. Najgorzej jak… Czytaj więcej »
Moniko, u nas dokładnie to samo. Mam podejrzenie ze to jest jakiś schemat związany z wiekiem dziecka i większość w tym okresie tak się zachowuje. Niestety. Żadne rady póki co u nas się nie sprawdzają. Ja od początku dziecku zawsze tłumaczę dlaczego mu czegoś zabraniam, dlaczego tak a nie inaczej, dlaczego pewne zachowania sa złe i jakie niosą konsekwencje. Nawet na przykładach typu ” pamiętasz mówiłam abys tak nie robia, nie posłuchałaś i się przewróciłaś, płakałaś. Teraz robisz to samo, czy chcesz znów się przewrócić?”. Nic z tego. Nie trafia…jakby nie zapamiętuje a raczej na krótko, nie uczy się na… Czytaj więcej »