Dzieci nie są naszą własnością. Przestańmy im wmawiać, że jest inaczej.
Bo tylko przyczyniamy się do kontynuowania tego kręgu przemocy.
Problemy nastolatki
Do napisania tego tekstu skłoniła mnie wypowiedź pewnej szesnastolatki na forum dla młodzieży:
„Dostalam przedwczoraj od matki lanie za palenie papierosow (mam 16 lat), co robic? Boje sie ze jak zglosze pobicie na policje, to bede sama miala sprawe za palenie.
Szanowalam mame. Ale ona nie szanuje mnie. Bila mnie i wyzywala od najgorszych. Czuje sie ponizona.
Poza tym pwoiedziala, ze bedzie mnie obwachiwac po kazdym powrocie do domu i jak wyczuje znowu papiersoy to znowu dostane. Moj chlopak i moi znajomi pala, wiec przebywajac z nimi i tak bedzie czuc ode mnie zapach papierosow po powrocie do domu nawet gdy nie bede palila i dostane mimo ze nie bede palila. Dlatego boje sie nawet wyjsc na dwor!”
Rozwiązanie problemów? Niekoniecznie
Może nawet nie do końca skłoniło mnie jej pytanie, co już zdecydowanie skłoniły mnie odpowiedzi innych użytkowników:
„Lepiej zgłoś się do neurologa! Myślisz że będziemy Ci współczuć? Bardzo dobrze że lanie dostałaś, może się czegoś nauczysz. Np szacunku do rodziców.”
„Z tego co zrozumiałam, to nie masz sytuacji takiej, że mama Cię regularnie bije, więc po prostu musisz się jej słuchać i więcej Ci się nie oberwie.”
„Przyjmij z pokorą upokorzenie i wyciągnij lekcje.”
„Nie zachowuj się jak beksa. W życiu liczą się inne wartości, niż zraniona duma czy przerośnięte poczucie krzywdy.”
„Bardzo dobrze ze dostała to lanie, przynajmniej teraz się zastanowi czy sięgnie po tego fajka.”
Oczywiście wszystkie te wypowiedzi pochodzą od nastolatków, więc polecam nieco przymknąć na nie oko, ale z drugiej strony, ktoś te wartości tym nastolatkom do głów wsadził. A raczej wbił do tyłka, bo stawiam dolary przeciwko orzechom, że każdy z tych „forumowiczów” oberwał w swoim życiu i to nie jeden, nie dwa razy. I w taki też sposób mit słusznego wychowania klapsem jest przekazywany z pokolenia na pokolenie.
Konstytucja pozwala na bicie
Najgorszy jednak argument na który trafiłem w tym wątku, to powołanie się na konstytucje, która (podobno) przyzwala na bicie dzieci. Chodzi konkretnie o artykuł 48:
„Rodzice mają prawo do wychowania dzieci zgodnie z własnymi przekonaniami. Wychowanie to powinno uwzględniać stopień dojrzałości dziecka, a także wolność jego sumienia i wyznania oraz jego przekonania.”
Nie wiem skąd się w ludziach wzięło przeświadczenie, że ten konkretny artykuł mówi „rób ze swoim dzieckiem co chcesz, bo masz prawo. Nawet jeśli masz ochotę je bić co wieczór do nieprzytomności”, ale to nie był pierwszy raz kiedy się z nim spotkałem.
Dorośli ludzie też tak uważają
Dokładnie tego samego argumentu używali moi przeciwnicy w programie Miasto Kobiet, w którym miałem okazję uczestniczyć (co prawda dalej nie ma tego odcinka dostępnego online, ale podobno i tak cały „szoł” skradła kobieta, która krzyczała najgłośniej, więc wiele nie straciliście). Niestety w ich przypadku problem był większy, bo to już nie nastolatkowie używali tego argumentu, a dorośli ludzie. Ludzie, którzy na pierwszy rzut oka wyglądali na całkiem dojrzałych.
Próbowano mi wówczas wmówić, że dziecko do osiemnastego roku życia, jest niejako własnością rodzica, bo rodzice za nie odpowiadają i w związku z tym rodzice mogą wykorzystać jakie techniki chcą – łącznie z klapsem czy nawet laniem pasem. Oczywiście jednocześnie owi zwolennicy klapsów głośno mówią, że „bić nie wolno”, ale sami przyznacie, że w ich ustach brzmi to raczej jak kiepski żart. Dlatego chciałbym ustalić pewien fakt, któremu nawet konstytucja nie zaprzeczy:
Dzieci nie są naszą własnością
Dzieci nigdy nie były i nigdy nie będą naszą własności. Nie są też własnością rządu, Państwa, ani żadnej innej organizacji. Są indywidualnymi ludźmi i należą wyłącznie do samych siebie.
Zdecydowanie się zgadzam, że jako rodzice mamy prawo je wychowywać zgodnie z naszymi przekonaniami, ale w związku z tym, że są one ludźmi w takim samym zakresie jak my – należy im się taki sam szacunek i taka sama nienaruszalność cielesna. Oczywiście w wyjątkowych sytuacjach, możemy (a nawet musimy!) je powstrzymać przed zrobieniem sobie lub innym krzywdy, ale tak samo byśmy przecież postąpili, gdybyśmy zobaczyli obcokrajowca, który nie zna naszych zwyczajów i wkładałby nożyczki do gniazdka elektrycznego.
Jednak jak się domyślacie, nikt by nie pomyślał o tym, aby obcokrajowca uderzyć za to, że czegoś nie wiedział. Może wpierw zareagowalibyśmy gwałtownie, aby go uratować, ale później byśmy mu wszystko wytłumaczyli. Dlaczego więc niektórzy z nas nie robią tego samego wobec własnych dzieci? Dlaczego obcokrajowca potraktowaliby łagodniej, niż te małe istoty, które przecież kochają ponad życie?
„Dziecko jest cudzoziemcem, nie rozumie języka, nie zna kierunku ulic, nie zna praw i zwyczajów.” Janusz Korczak
Skutki wychowania „niewolnika”
Warto więc pamiętać, że gdybyśmy traktowali nasze dzieci jako „własność”, to mogą one mieć później problem z byciem samym sobą. Z własną tożsamością. Z odkryciem kim są naprawdę. Bo zawsze należały do kogoś i ktoś inny mówił im co mają czuć („przestań płakać”), co mają myśleć („nie jest ci smutno”), jak mają dbać o własne rzeczy („masz posprzątać swój pokój!”), a nawet co mają jeść („jak tego nie zjesz, to nie odejdziesz od stołu”).
Dzieci przygotowane do służenia, to dzieci nieprzygotowane do życia
Niektórzy z nas również zapominają, że dzieciństwo jest tylko jednym etapem w życiu. Zapominają, że po nim przyjdą jeszcze kolejne etapy i nasze dziecko musi być gotowe, aby się z nimi zmierzyć.
Dlatego też nie możemy wychowania dzieci traktować jako biegu „byle dotrwać do osiemnastki i później już nas nic nie obchodzi”, gdyż wtedy przecież nic się nie kończy, a wręcz wszystko dopiero się zaczyna. Nasze dziecko po owej „osiemnastce” (wiek podaje oczywiście tylko symbolicznie) wyruszy w świat i opuści rodzinne gniazdo. I jeśli będzie skrzywdzonym, złamanym dzieckiem, przez które cierpieć będą kolejne osoby, to będzie znaczyło, że niestety zawiedliśmy je jako rodzice. To jednak nie koniec. Jeśli tak się rzeczywiście stanie, to będzie to oznaczało, że zawiedliśmy również jako ludzie.
Podobnie będzie jeśli nasze dziecko nie będzie krzywdzić innych, ale będzie krzywdzić siebie. Jeśli będzie zawsze posłuszne, wobec wszystkich uległe i nie będzie zupełnie zwracało uwagi na swoje potrzeby (dokładnie tak, jak musiało się zachowywać w obecności rodziców). To będzie taka sama porażka, jak ta wyżej opisana. Jeśli nigdy nie zazna szczęścia, to wszystko też będzie na naszych barkach. Cała ta odpowiedzialność i całe to poczucie, że zmarnowaliśmy życie nie tylko sobie, ale i naszemu dziecku.
Wstyd mi jest za ludzi, którzy dopuścili się takich czynów i mają czelność spoglądać co rano w swoje odbicie. Bo oni na to nie zasłużyli. Nie zasłużyli nawet na to, aby nazywać się ludźmi. Bycie człowiekiem zobowiązuje. A oni się z tych zobowiązań nie wywiązali.
Co bym doradził nastolatce?
Na koniec powiem jeszcze, co doradziłbym owej nastolatce, bo wierzę, że takich osób jak ona jest w Polsce więcej. Jeszcze nie dorosłych, ale już nie dzieci, które nie zgadzają się na krzywdę, która ich spotyka.
Przede wszystkim chciałbym, aby zapamiętała, że jest wartościową osobą i nikt nigdy nie ma prawa jej krzywdzić. Po drugie, chciałbym aby porozmawiała o tym nie z rodzicem (bo widać było z tego wpisu, że nie ma o czym rozmawiać), a ze szkolnym psychologiem. Najczęściej są to ludzie, którzy przymkną oko na papierosy i skupią się na prawdziwym problemie. Jeśli jeden psycholog by zawiódł, spróbowałbym poprosić o pomoc jakiegoś zaufanego nauczyciela (zwykle jest taki chociaż jeden). A jeśli to też zawiedzie lub z jakiegoś powodu nie chciałaby skorzystać z powyższych rozwiązań, to polecam skorzystać z Telefonu Zaufania Dla Dzieci i Młodzieży: 116 111. Ewentualnie skorzystać z Ogólnopolskiego Telefonu dla Ofiar Przemocy w Rodzinie „Niebieska linia”: 801 120 002. Oba te numery oraz kilka innych, równie ważnych, można znaleźć na stronie 116111.pl, którą polecam odwiedzić.
Jeśli i wy podejrzewacie, że znacie kogoś, kto ma podobny problem, podeślijcie im te adresy lub udostępnijcie ten wpis. Bo niestety jak widać po wcześniej zacytowanych wpisach z forum: wielu nastolatków ma problem z przemocą domową, ale niewielu ma odwagę o tym rozmawiać otwarcie.
Prawa do zdjęcia należą do Randen.
Jeśli chodzi o aspekty prawne, to można się powołać na tzw wychowawcze karcenie nieletnich (jako kontratyp) 😉 Oznacza to tyle, że owszem można dziecko ukarać, ale musi to być współmierne do przewinienia i oczywiście musi mieć cel wychowawczy (a nie cel skrzywdzenia dziecka).
Ale oczywiście zgadzam się, że nie można dziecka po prostu lać-lepiej wytłumaczyć, ewentualnie zastosować inne środki. W ogóle uważam, że ludzie, którzy uciekają się do bicia po prostu nie dają sobie rady z rodzicielstwem. Ja nigdy nie dostałam pasem i wyrosłam na normalnego obywatela d;
Możesz przybliżyć czym jest wychowawcze karcenie nieletnich? W sensie jakaś geneza, wykorzystanie lub uzasadnienie?
Nie bardzo wiem ile chce Ci się czytać i jak rozległe ma być wytłumaczenie 😉 Ale generalnie jest tak, że nie zabrania się kar słownych, cielesnych, jeżeli mają cel wychowawczy (a więc służy kreowaniu dodatnich postaw u dzieci i młodzieży), są związane z przewinieniem i mają odpowiednia wagę (t.j. nie pozostawiają trwałych śladów, nie powodują rozstroju zdrowia itd.). Po prostu możesz używać karcenia jako środka wychowawczego, ale tak, żeby dziecku nie działa się krzywda.
Tutaj wklejam też fragment artykułu na ten temat (Konarska-Wrzosek, regulacje prawnokarne dotyczące fizycznego karcenia, 2003).
„Definiując pojęcie karcenia, można je określić jako wyrządzanie dolegliwości celem doprowadzenia
do świadomości osoby karconej naganności jej zachowania, aby wpłynąć w ten sposób na zachowanie się danej osoby w przyszłości. Do istoty karcenia należy zatem cel wychowawczy. Wyrządzenie dolegliwości dziecku można nazwać karceniem tylko wtedy, gdy intencją przyświecającą sprawcy jest osiągnięcie określonych efektów wychowawczych, a więc rezultatów dotyczących postawy i zachowania wartościowanych dodatnio. Karcenie może przybrać różnorodną postać. Wyróżnić można w szczególności:
karcenie słowne, karcenie wyrażone mimiką lub gestem oraz karcenie cielesne (fizyczne). Poszczególne postacie karcenia mogą niekiedy wyczerpywać – formalnie rzecz biorąc
– ustawowe znamiona czynów karalnych, zwłaszcza przestępstw takich jak:
zniewaga (art. 216 kodeksu karnego – w skrócie kk), naruszenie nietykalności cielesnej (art. 217 kk), pozbawienie wolności (art. 189 kk), czy zmuszanie do określonego działania lub zaniechania (art. 191 kk). Wyszczególnione powyżej zachowania stosowane względem osób małoletnich w społecznie akceptowanym celu (celu wychowawczym) i w ściśle określonych warunkach oraz granicach traktowane są na gruncie prawa karnego jako tzw. kontratypy pozaustawowe.
Prawo rodzinne i opiekuńcze przewiduje w przepisie art. 95 i art. 96 jedynie dość ogólnie zakreślone prawo i obowiązek rodziców do wychowania swoich dzieci, tak jak tego wymaga dobro dziecka i
interes społeczny, wskazując, że rodzice, wychowując dziecko, obowiązani są troszczyć się o jego fizyczny i duchowy rozwój oraz należyte przygotowanie dziecka do pracy dla dobra społeczeństwa zgodnie z jego uzdolnieniami. Kodeks rodzinny i opiekuńczy nie wypowiada się w kwestii dopuszczalnych metod i środków wychowawczych. Uznać zatem należy, że dozwolone jest stosowanie wszelkich możliwych sposobów wychowawczego oddziaływania pozostających
w zgodności z dobrem dziecka, sprzyjających jego prawidłowemu rozwojowi i należytemu przygotowaniu do dorosłego życia jako pełnowartościowej i przydatnej jednostki.
Jedną z tradycyjnych metod wychowawczych stosowaną w stosunku do dzieci i młodzieży przez rodziców jest fizyczne karcenie.
Metoda ta, choć współcześnie niezwykle rzadko zalecana przez specjalistów z dziedziny wychowania, mająca znacznie więcej przeciwników, niż zwolenników – jest wciąż szeroko stosowana przez rodziców w procesie wychowania swoich dzieci. Duża część rodziców uważa, że umiejętnie miarkowane karcenie cielesne jeszcze żadnemu dziecku nie zaszkodziło, a wręcz przeciwnie –
przyczyniło się do należytego wychowania wielu młodych pokoleń.
Polski ustawodawca uwzględnia fakt szerokiego stosowania przez rodziców karcenia cielesnego jako jednej z podstawowych metod wychowywania dzieci i młodzieży. W takim stanie rzeczy, polski ustawodawca nie zakazuje karcenia cielesnego osób małoletnich, tolerując tę metodę wychowawczego oddziaływania. w myśl którego Nikt nie może być poddany torturom ani okrutnemu, nieludzkiemu lub poniżającemu traktowaniu i karaniu. Zakazuje się stosowania kar cielesnych.
Bliższa analiza konstytucyjnego zakazu stosowania kar cielesnych oraz uwzględnienie kontekstu, w którym zakaz ten został sformułowany, prowadzi do wniosku, że przepis art. 40 Konstytucji RP zakazuje stosowania w Polsce kar cielesnych „w majestacie prawa”, czyli wymierzania i wykonywania w imieniu państwa jakichkolwiek kar na ciele, w tym takich jak np. kara chłosty, sterylizacji czy ukamienowania, które do dziś można spotkać w porządkach prawnych niektórych państw. Przepis
art. 40 Konstytucji RP nie zabrania natomiast stosowania kar cielesnych względem małoletnich
dzieci w ramach tzw. karcenia domowego w związku z realizacją władzy rodzicielskiej i wynikającego z niej obowiązku pieczy nad dzieckiem i jego wychowywania.
Bicie oraz wszelkiego typu karcenie cielesne małoletnich dzieci przez ich rodziców, aby mogło zostać uznane za działanie legalne wyłączające możliwość pociągnięcia za dokonane czyny do odpowiedzialności karnej, musi spełniać kilka warunków. Po pierwsze, karcenie jako akt wymierzania kary musi mieć związek z konkretnym przewinieniem dziecka i stanowić reakcję na jego czyn naganny. Nie stanowi kontratypu karcenia zadawanie dziecku dolegliwości fizycznych bez powodu czy profilaktycznie, tj. po to, by nie odważyło się postąpić niewłaściwie. Po drugie, karcącemu dziecko musi przyświecać cel wychowawczy (działanie cum animo corrigendi). Bicie, czy inne sposoby fizycznego godzenia w dziecko nie mogą być motywowane chęcią odpłaty, wyżycia się, własną
frustracją, czy poirytowaniem. Trzeci warunek legalności karcenia to jego umiarkowanie. Przy karceniu fizycznym bezkarne jest naruszenie nietykalności cielesnej dziecka nie pozostawiające śladów na ciele lub powodujące jedynie stosunkowo drobne (nieznaczne i niezbyt rozległe) obrażenia, takie jak np. podbiegnięcia krwawe, zasinienia, zadrapania lub skaleczenia nie powodujące jednak naruszenia czynności narządu ciała lub rozstroju zdrowia dziecka, a tym bardziej ciężkiego uszczerbku na zdrowiu czy stanu, który zagrażałby życiu lub zdrowiu fizycznemu dziecka.”
przeraża mnie ten cytat, i to tak na serio jest?
Mnie również… masakra jakaś. Czyli zabrania się bicia dziecka, ale karcenie jest ok… Aż nie wiem co napisać, bo na myśl przychodzą mi tylko wulgaryzmy.
Przytoczony artykuł to chyba z zamierzchłej przeszłości, kiedy powszechne były kary cielesne. „praca na dobro społeczeństwa” i ogólnie sposób w jaki został napisany o tym świadczy. Nie doczytałam do konca, bo co chwila włos mi sie jeżył… Chciałabym wierzyć, ze osoba, która zacytowała tu ten artykuł zrobiła to e ramach prowokacji. Jezu, nie wierze, „krwawe podbiegnięcia”.. Masakra, brzmi to jak poradnik dla sadysty…
To nie jest prowokacja, sama możesz poczytać. Artykuł jest z 2003 roku, jest też wiele innych publikacji. Ale to też nie jest tak, że można być sadystą i lać dziecko. To było i wciąż jest prawnie zakazane, dziecku nie można zrobić krzywdy, w żaden sposób spowodować uszczerbku na zdrowiu itd. Za dozwolone uznane pewnie będą klaps, jakieś szarpnięcie za rękę jak dziecko nie chce się ruszyć z podłogi sklepu i tego typu rzeczy. Prawo nie chroni ludzi, którzy znęcają się albo regularnie leją dzieci bez powodu.
I żeby nie było-NIE popieram takiego „wychowywania” jak klapsy, pas itd, ale po prostu zwracam na pewne aspekty uwagę.
Nie istnieje nieszkodliwe karanie cielesne. Każde naruszenie granicy fizycznej dziecka to jest naruszenie jego godności. Ponadto badania psychologów dowiodły, że dzieci, które doświadczały tych zdaniem niektórych „niegroźnych” kar cielesnych jak klapsy były bardziej agresywne w stosunku do rówieśników, agresja rodzi agresję. Uderzenie kogoś tak niewinnego i bezbronnego jak dziecko jest wyrazem słabości dorosłego. Brak śladów na ciele nie oznacza, że karcenie cielesne nie pozostawia śladów w psychice dzieci.. Czegoś tu nie rozumiem, jeśli na przykład sąsiad zrobi coś co uważamy z naganne, to jemu nie możemy dać klapsa, ani go szarpnąć, a bezbronne dziecko kompletnie zdane na nas możemy… Mam wrażenie, że tego pierwszego wielu by nie uderzyło tylko z obawy przed karą, a uderzenie dziecka jest bezkarne i dziecko nie odda… dlatego przemoc wobec dzieci to wyraz słabości i braku umiejętności radzenia sobie z dzieckiem i własnymi emocjami.
BIJEMY DZIECI BO ONE NAM NIE ODDADZA,NIECHBY SPROBOWALY,PRAWDA?,SASIADA NIE UDERZYMY BO NAM ODDA,ALBO POJDZIE DO SADU,DZIECKO UWAZAMY ZA WSOJA WLASNOSC WIEC KIEDY NAS NIE SLUCHA TO KLAPS TAK PRYMITYWNY SPOSOB WYCHOWANIA MAMY NADAL W XI WIEKU!!
BYLAM BITA CALE DZIECINSTWO,ZA GLUPSTWA,TAK ZE NIE MOGLAM SIEDZIEC NA TYLKU KILKA DNI,ODKAD STALAM SIE SAMODZIELNA UCIEKLAM Z DOMU,MAM 40 LAT I CALE ZYCIE CIERPIE,TO SA ASTEPSTWA TAKIEGO WYCHOWANIA,RODZICE CZEKALI TYLKO AZ STANE SIE SAMODZIELNA ABY MIEC MNIE Z GŁOWY,TERAZ JESTEM POWAZNIE CHORA I BEZDOMNA ,BO STAN ZDROWIA NIE POWALA MI SIE UTRZYMAC SAMEJ,A RODZICÓW MI SZKODA ,NIE POTRAFILI NAWET ZADBAC O SAMYCH SIEBIE.
GDYBYM ICH NIE ZALOWALA ZLOZYLABYM SPRAWE DO SADU,BO MARZE TYLKO O TYM ABY UMRZEC I PRZESTAC ISTNIEC NA TYM SWIECIE.
PRZEPRASZAM ZA CAPSLOCK,ALE NIE CHIALAO MI SIE PISAC OD NOWA 🙂
w dodatku jestem świadkiem jak moi siostrzency sa tak samo bici i boje się o ich psychikę,nie chce aby tak cierpieli jak ja,do głowy wkłada się po tylku,na szczęście maja madra mame i szczesliwa,ktora pokonala raka-tajemnica szczęścia,przez to ze była najmlodsza i chora od urodzenie,rodzice doswiadczyli strachu ze mogą ja stacic na zawsze,nigdy nie była bita,teraz jestem pod wrazeniem jak wychowuje swoje dzieci choć jest mlodziutka i niedoswiadczona,jakby miała ta madrosc wychowania i milosc we krwi.
Od 2010 roku cielesne karcenie dzieci jest całkowicie zakazane, a zatem przytoczone zasady są nieaktualne ;). Poza tym ja sądzę, że i tak to jest na maksa bulwersujące, gdy nawet ktoś „w słusznym celu” BIJE dziecko i jeszcze powoduje te kiedyś najwyraźniej dozwolone „podbiegnięcia krwawe i zadrapania”. Gdyby takie dziecko udało się na obdukcję można by stwierdzić pobicie, bo przecież pobity człowiek wcale nie musi mieć „upośledzonej czynności narządów” żeby zgłosić napaść, wystarczy że pokaże powierzchowne ślady na ciele szczególnie jeśli są bolesne. To przykład tej haniebnej dualnej moralności, na szczęście stopniowo mamy to za sobą. Osobiście dopatruję się różnicy między klapsem, biciem pasem czy kablem oraz „lańskiem”, wiadomo, że lanie wpłynie o wiele mocniej na dziecko niż klaps. Nie zgadzam się jednak aby każdy rodzic sam sobie ustalał granice, granicą zawsze jest ten klaps. Dać klapsa ręką a spuścić porządne lanie to JEST różnica, ale mniej więcej taka jak dostać pałę za sprawdzian mając 3 punkty i mając 0 punktów – niby trochę lepiej ale nadal gównianie. Porównanie zaczerpnęłam z jakiegoś bloga 😉 pozdrawiam.
Ale ja nigdzie nie powiedziałam, ze można dzieci lac czy bić. Tego nie mozna robić nawet w stosunku do zwierząt 😉 mowię jedynie, ze jak dasz dziecku przysłowiowego klapsa, a ono pójdzie na policję i powie, ze tata dał mi klapsa, zamknijcie go, to nic to nie da (przynajmniej nie jeśli nie bedzie miało żadnych znaków na ciele). Podejrzewam, ze jedyne co noga ewentualnie zrobić, to popytać sąsiadów czy wszystko ok.
No tak, bo stosowanie kar cielesnych jest prawnie zabronione, ale ich karalność jest ograniczona, więc masz rację – nikt skargi na klapsa poważnie nie potraktuje. Czytałam, że formą sankcji za przypadki stosowania kar cielesnych w domach będzie jakiś kurs edukacyjny dla rodziców celem pomocy w wychowaniu. Skoro ten kontratyp jest aktualny, to co właściwie zmienił ten nowy zapis zakazujący JAKICHKOLWIEK kar cielesnych? Czy nie mamy tu do czynienia ze sprzecznością?
Nie wiem, nie widziałam tego zapisu. Tez kwestia tego co sie uważa za kary cielesne według tego dokumentu/artykułu.
A zagadnienie tego kontratypu jest jak najbardziej aktualne-znajduje sie w książkach do prawa karnego wydanych po 2010 roku (mam nawet pigułkę wydana ok roku 2012 i rownież jest tam o tym mowa).
Dzięki za przytoczenie, chociaż jest to mocno niepokojące.
Warto jednak zauważyć, że to tylko pokazuje jak wielka zmiana nastąpiła w ostatniej dekadzie. Oby tylko w kolejnej zmiana była równie wielka.
Nie ma się co dziwić, że wiele osób jeszcze tak myśli, bo tak nas po prostu wychowano. Ale warto tym wszystkim osobom uświadamiać, ze czasy i prawo się zmieniły, a my jeszcze lepiej znamy negatywne skutki bicia dzieci. W XVIII wieku ludzie nacierali się rtęcią, a co odważniejsi śmiałkowi pili ją, by odgonić różnego rodzaju robactwo. Dzisiaj wiemy dokładnie, jakie skutki to za sobą niosło…
Żeby nie udawać idealnego rodzica, to powiem że mi też czasami w odruchu bezsilności zdarza się pomyśleć o skarceniu mojego młodszego syna (13 mies), bo jak inaczej mu wytłumaczyć, że wkładanie po raz 101 długopisu do kontaktu, czy ciąganie kota za ogon, który odwzajemnia objawy miłości szybkim drapnięciem po twarzy, może być groźne dla jego zdrowia a nawet życia?
dzieci przygotowane do służenia to dzieci nie przygotowane do życia …trafne! choć będąc rodzicem bardzo łatwo popełnić ten błąd , nawet nieświadomie…i nie mówię o biciu, myślę o podejściu do dziecka zakorzenionym w kulturze, o powielaniu utartych schematów…kilkanaście razy dziennie zastanawiam się jaki wpływ ma moje zachowanie na przyszłość syna i bardzo łatwo w tym się zgubić
Kolejny bardzo dobry tekst. Szkoda tylko, że pewnie w bardzo małym stopnu docierają one do osób, które powinny się z nimi zapoznać 🙁
W naszej Konstytucji jest tez punkt daleko przed art 48, bo to gdzies na poczatku wypada, ktory brzmi „zakazuje sie stosowania kar cielesnych”. Glupio tak wyrywkowo Konstytucje traktowac. Bierzemy co nam pasuje i naciagamy pod swoje widzimisie…
Znam prawie trzydziestoletniego obecnie faceta, którego tak właśnie traktowano gdy byl nastolatkiem. Jedyne co dało lanie to fakt że w wieku 16 lat zaczął uciekac z domu a w swoje 18 urodziny oficjalnie się wyprowadził i zaczął samodzielne życie. Matka nie widziala go przez kilka lat. Więc gratuluję owym rodzicom którzy myślą że dzięki biciu wytresuja sobie dziecko
Otóż to. Nie widzą tego, że teraz już jest za późno na działanie i zamiast utrzymać tą resztę szacunku i tą resztkę więzi między dzieckiem, a rodzicem, to oni ją całkowicie zrywają i niszczą. Za kilka lat będą tego ostro żałować, ale wtedy będzie już niestety za późno.
Nic dodać, nic ująć. I jak widać, nigdy o tym za wiele.
Ostatni zadziwiło mnie jak wiele osób wciąż broni klapsów, uważając je za słuszną metodę wychowawczą. Musi się dokonać prawdziwa przemiana społeczna, dlatego takie teksty są bardzo ważne. Niech idą w świat.
Dokładam swoje 3 grosze: miłość nie usprawiedliwia bicia!
http://www.100pociech.com/2015/06/kocham-nie-bije-serio.html
PS #blogowyczwartek, gratuluję 🙂
Naprawdę świetny i prawdziwy tekst. Nie zgodzę się z jednym tylko fragmentem tekstu „Nie zasłużyli nawet na to aby nazwać się ludźmi. Bycie człowiekiem zobowiązuje.”
Każdy zasługuje na miano człowieka.
Ja byłam dzieckiem bitym, a na moich barkach spoczywała od najmłodszych lat ogromna odpowiedzialność za ojca, za siostrę. Wspomnienia z tamtych lat mam bardzo złe, obecnie jestem dorosłym z wieloma problemami i ciągle od wielu lat musze uczyć się na nowo pokonywać własne lęki. Mam pełną świadomość tego, że powodem jest wychowanie jakie otrzymałam.
Jednak chciałam przerwać spiralę agresji, która w mojej rodzinie trwała od kilku pokoleń. Były chwile gdy nie chciałam znać mojej mamy, a nawet obojga rodziców. Potem zaczęłam szukać, dopytywać i okazało się, że ich działanie było schematem i brakiem umiejętności przerwania tego. Pamiętam pierwszy raz gdy głośno padło określenie: uważam że byliśmy rodziną patologiczną. Obrazili się, myślałam że to koniec naszej relacji. Trudno mówiłam sobie.
Dziś, dwa lata po tych trudnych słowach nasze relacje są lepsze niż kiedykolwiek. Rodzice zrozumieli, żałują, przeprosili i starają się dać mi to czego potrzebuje dziś, a nie dostałam w dzieciństwie. Dziś zdarza mi się otrzymać od nich akceptację, zrozumienie, podziw. Wiem, nie jest mi w zyciu łatwo. Nie jest mi również łatwo nie być agresywną wobec moich dzieci, ale każdego dnia pamiętam o tym aby nie stosować znanego schematu lecz trzymać się swojej prawdy.
Nie umiem powiedzieć o rodzicach, że nie zasłużyli na miano ludzi. Są ludźmi w pełnym tego słowa znaczeniu, ludźmi którzy popełnili wiele błędów. Ludźmi którzy nieraz krzywdzi. Jednak ostatecznie dali mi nadzieje że zawsze warto walczyć o innych.
Ten fragment celowo jest tak opisany. Masz rację, że każdy zasługuje na miano człowieka – jednak czasami ma człowiek ochotę napisać coś takiego, aby uświadomić innym w jak wielkim błędzie żyją. Tak jak Ty powiedziałaś na głos o patologii.
Niemniej bardzo cię podziwiam i bardzo się cieszę, że udało ci się podejść w tak odważny sposób do tej całej sytuacji. I że udało ci się dojść do tego momentu, o którym piszesz.
Jak to jest z tym sprzątaniem pokoju. Czy rodzice nie powinni nauczyć syna sprzątać pokoju chociażby dlatego, żeby posiadł tę cenną umiejętność i nie obciążał potem np swojej przyszłej żony, czy sprzątanie nie jest po prostu elementem zaradności życiowej którą dziecko powinno opanować żeby potem w życiu nie mieć problemów?
„I nie obciążał potem np swojej przyszłej żony”
Najpierw żona musi sobie pozwolić na takie „wejście na głowę”. Na szczęście niektóre wiedzą, że nie tędy droga.
I nie, nie trzeba uczyć dzieci sprzątać. Tak jak nie trzeba ich uczyć chodzić czy mówić. Wystarczy ich w tym nie wyręczać. Same się nauczą widząc jak my to robimy. Nawet jeśli nastąpi to dopiero wtedy, gdy się wyprowadzą.
Super tekst,kiedy szanujemy nasze dzieci one odwdzieczaja sie nam tym samym i rosna na silnych ludzi. Pozdrawiam serdecznie Beata
Dokładnie tak jest 🙂
Jestem pod wrażeniem wpisu! Sama byłam tak traktowana. Awantury i bicie za pierdoły… Ale niestety obawiam się że ten tekst bedzie zrozumiały dla osób ktore znaja ten problem i mają takie same zdanie na jego temat jak Pan. Wiele rodziców znęcających się nad swoimi dziećmi nigdy nie przyzna że źle postąpili. Będą uparcie sie wypierać żeczywistości albo tłumaczyć dlaczego to wina dziecka np : 'tak złamałem Ci ręke ale tylko dlatego że Cię kocham i chciałem Cię nauczyć posłuszeństwa.’ Aby zmienić taką postawe trzeba by bylo tłumaczyć dzieciom od najmłodszych lat jakie mają prawa i czego rodzicom robić nie wolno oraz egzekwować te prawa aby dziecko (przyszły rodzic) nie tylko wiedziało ale też czuło że jest człowiekiem. Dzięki temu w przyszłości to dziecko nie bedzie krzywdziło swoich dzieci i nie pozwoli aby nikt inny jo krzywdził.
Niestety tak właśnie jest. Są rodzice, którzy nawet jak zderzą się z rzeczywistością i zobaczą krzywdę, którą wyrządzili swojemu dziecku, to i tak będą się upierali, że to dla jego dobra. Oby to się wreszcie zaczęło zmieniać.