Zasypianie ze łzami w oczach
nie jest czymś, na co chcesz skazać swoje dziecko.
Ten wpis, podobnie jak napisany jakiś czas temu Już nie biję dzieci, jest związany ze mną osobiście. Bo tak jak kiedyś zdarzyło mi się dać klapsa, tak samo do niedawna wierzyłem, że małe dziecko można nauczyć spania, poprzez pozostawienie go samego w jego pokoju. Popłacze sobie trochę i zaśnie, a po kilku dniach się przyzwyczai i już będzie zasypiać bez płaczu. Tak właśnie było z moimi dziećmi. Z jednymi trwało to dłużej (trzy dni), z innymi krócej (jeden wieczór). Jeszcze ledwie dwa tygodnie temu, to samo doradzałem mojej znajomej: niech się wypłacze. Bo przecież to tylko kilka dni, a dziecko się usamodzielni i jeszcze rodzice na tym zyskają. Niestety nic bardziej mylnego.
Zagrożenia wypłakiwania się
Dzięki neurologii, wiadomo obecnie jakie skutki, może mieć zostawianie dziecka, żeby się wypłakało i samo zasnęło. Nam dorosłym, taka metoda wydaje się niemal nieszkodliwa. No może poza niewielkim stresem dla dziecka. Ten stres nie jest jednak niewielki, a jego efekty mogą być długotrwałe z powodu substancji, jakie wytwarzane są w mózgu, podczas tak silnych, negatywnych przeżyć u małego dziecka. Tymi efektami może być zmniejszona inteligencja, częstsze choroby, zaniepokojenie i ogólnie pojęte wyalienowanie. Jest to jednocześnie bardzo dobry sposób, żeby przekazać ten sam, błędny wzorzec, kolejnej generacji. Zresztą wyobraźmy sobie, że osoba, która nas kocha, porzuca nas na bliżej nieokreślony okres czasu, zamyka samych w pokoju i gasi nam światło. Jak my byśmy się z tym czuli? Po pół godziny, po godzinie, po trzech? Nie wiedząc jak długo mamy tak siedzieć? Nie mając żadnej możliwości wyjścia?
Dziecko nie potrzebuje dodatkowych powodów do płaczu
Wielu ludzi powtarza jak mantrę, że każde dziecko musi sobie dużo popłakać. Że to jest potrzebne, a nawet że pomaga to w rozwoju głosu. Jeśli się jednak nad tym zastanowić, jest to kompletna bzdura. Już w prehistorii, rodzice noworodków musieli się nauczyć jak zapewnić dziecku opiekę tak doskonałą, żeby nie płakało w ogóle. Inaczej mogli spodziewać się wizyty drapieżników, skuszonych płaczem dziecka, sygnalizującym łatwą ofiarę. Tak było przez niemal cały znany nam okres historii. Dopiero w dwudziestym wieku, kiedy zaczęła się migracja ludzi ze wsi do miast i tempo życia wzrosło, nagle pojawili się „naukowcy” twierdzący, że dziecko nie powinno przeszkadzać dorosłym w życiu. Wierzący (bo naukowych dowodów nie mieli, a jeśli już jakieś były, to zaprzeczające ich teoriom), że dziecko, które wychowa się samodzielnie, bez wsparcia ze strony rodziców, będzie również samodzielne w dorosłym życiu. Niestety, było zupełnie przeciwnie.
Naukowe uzasadnienie*
Jeśli człowiek jest pod wpływem dużego stresu (a wielogodzinne płakanie dziecka, jest dokładnie taką sytuacją), połączenia neuronowe zostają uszkodzone. Niszczone są synapsy, a jest to szczególnie niebezpieczne, w przypadku młodego, dopiero wykształcającego się umysłu. Podczas takich sytuacji wytwarzany jest hormon kortyzol. Jeśli jest go zbyt dużo, niszczy on wiele neuronów. Podczas pierwszego roku życia, rozmiar mózgu zwiększa się trzykrotnie. Kto wie, jakie połączenia mogą się nigdy nie utworzyć albo zostać całkowicie wymazane, z powodu „zwykłego wypłakiwania się”? Te problemy, mogą przełożyć się w przyszłości, nawet na zaburzone funkcjonowanie całego organizmu, który będzie błędnie odczytywał sygnały mu wysyłane. Dzieci pozostawiane same w obliczu dużego stresu, częściej zamykają się w sobie, mają problem z pewnością siebie, z własnymi uczuciami i przestają ufać innym. Mogą spędzić całe życie, próbując wypełnić pustkę wewnątrz siebie. Rodzice też mogą zostać objęci efektami ubocznymi, poprzez zmniejszenie swojej wrażliwości na inne potrzeby dziecka. To z kolei będzie dużą przeszkodą w kolejnych etapach rozwoju.
Potrzeby dziecka
Wielu rodzicom wydaje się, że dziecko wymusza na nich opiekę. Że mają w domu małego terrorystę, którego każde żądanie musi być spełnione. I o ile w umyśle rodzica, takie myśli są całkiem normalne, o tyle w umyśle małego dziecka są niemożliwe. Fizycznie niemożliwe. Dziecko płacze, kiedy jakiejś jego potrzeby są niezaspokojone. W przypadku zasypiania, jest to chęć bycia blisko rodzica. Kocha was, więc chce być was blisko. Czy miłość malutkiej istoty jest czymś złym? Czy należy takie zachowanie karać poprzez izolację? Nikt z nas nie chce, żeby jego dziecko poczuło się odrzucone. Żeby poczuło, że nie ma swoich rodziców wtedy, kiedy najbardziej ich potrzebuje. Dlaczego więc się na to decydujemy i wręcz sami tworzymy taką sytuację?
Czasem jest ciężko
Ja to wiem. Z autopsji. Czasem wydaje nam się, że nie zmrużyliśmy oka przez całą noc. Jesteśmy wykończeni psychicznie i fizycznie. Jednak w większości przypadku nie jesteśmy sami. Zamieniajmy się, pomagajmy sobie, próbujmy różnych rzeczy ułatwiających zasypianie (ale leki nasenne i psychotropy zostawcie w apteczce). Muzyka relaksacyjna, ciepłe mleczko lub czasem coś bardziej sycącego, żeby dziecka nie obudził głód, a może lekkie światło w pokoju. Nie wiem co podziała na wasze dziecko, ale przeszukajcie Internet i znajdziecie mnóstwo sposobów. I uwierzcie mi, że nie minie kilka chwil, a będziecie tęsknić do momentów, kiedy jedyne czego potrzebowało wasze dziecko, to przytulenie. Kiedy wszystkie jego problemy mogliście ukoić, poprzez ukołysanie go do snu. Będzie wam tego niesamowicie brakowało, więc zamiast z tym walczyć – nacieszcie się tym, póki macie możliwość.
*na podstawie Dangers of „Crying It Out”
Prawa do zdjęcia należą do Lisa Rosario.
Bardzo mądry i potrzebny wpis. Nas nigdy nie przekonywały teorie o wypłakiwaniu się. Niestety nawet lekarze i pielęgniarki są zdania, że jak dziecko sobie poryczy to będzie zdrowsze, rozszerzą mu się płuca i takie tam bzdety… Kiedy urodziła nam się córka, a ja jeszcze pozostawałam na sali operacyjnej, mój mąż musiał walczyć z pielęgniarkami o to żeby wziąć ją na ręce i utulić jej płacz. Jeszcze daleka droga przed nami, ale dobrze, że jest coraz więcej świadomych rodziców. Pozdrawiam
U nas lekarze chyba nic w tej kwestii akurat nie doradzali, ale przyznam, że nie jest to dobra wiadomość. Bo to oni są zwykle autorytetami dla młodych rodziców i jeśli nawet oni tak mówią, to znaczy, że daleka droga przed nami.
oj tak o dobrej pracy płuc też słyszałam. Dziecko się wentyluje i tym podobne sprawy- masakra
Moja córeczka ma 1,5 roku a wciąż zasypia tylko i wyłącznie wtulona we mnie 🙂 czasem owszem czuję się zmęczona, ale lubie to. Niedługo pewnie nie będzie o tym mowy a ja będę za tym tęsknić 🙂
Moja też 😀 ale i synek 7 lat tez lubi się przytulić przed snem, a co tam. przytulania nigdy za wiele.
U mnie synek 6 lat i do zasniecia niezbędny mu tato. ?
Dokladnie mysle tak samo dzieci malutkie så bardzo krutko trzeba cieszyc sie ta chwila i czerpac
Ja stosowałam tą metodę przy pierwszym synu, tylko w momencie gdy płakał wchodziłam do pokoju uspakajałam i wychodziłam. I po 3 dniach już nie płakał wcale i sam zasypiał. Ale nigdy nie zostawiałam go całkiem samego płaczącego aż się wypłacze. Z drugim znów podobna metoda, z tym że byłam w pokoju jak leżał i widział mnie. Wtedy wcale nie płakał. Ale nie utrzymywałam z nim kontaktu wzrokowego. I nauczył się zasypiać sam. I pomału zaczynałam opuszczać pokój. Teraz na szczęście chodzą sami spać 🙂
U nas też wchodziliśmy do nich co jakiś czas, żeby uspokoić. Ta druga metoda chyba najbardziej do mnie przemawia. Jest rozwiązaniem pośrednim, z korzyscią dla obu stron.
Ile mialy Twoje dzieci i jak długo trwało to zasypianie?
U nas idealnie sprawdza się
2 metoda. Zapalamy lampkę, włączamy muzykę relaksacyjna, zamykamy drzwi ja bądź mąż siadamy na fotelu przy łóżeczku i… Średni czas zasypiania 5 minut? wcześniej usypialiśmy go w wózku zawsze około 20 minut. Syn ma 15msc
Wszystko zależy od dziecka. U nas mozesz włączyć muzyke i siedzieć przy lozeczu, głaskać małą po glowie, łapać za raczki ale to to samo jakbyś wyszła z pokoju. Histeria i płacz… Nie chce isc spać i już a ma dopiero 6 mc.
nigdy nie stosowalam tej metody,intuicyjnie nie mogłam wytrzymac gdy moje dziecko płakało,musiałam je utulić. I zasypial na naszych rekach do roku czasu.Blizsza mi filozofia rodziccielstwa bliskosci,zaspokajania potrzeb malucha pomimo,ze nie nosilam w chuscie i nie spalismy w jednym lozku 🙂
zgadzam sie .Ja niestety wiem(słyszę..)ze to dośc powszechna metoda w stylu pobecz sobie to lepiej uśniesz bo się szybciej zmeczysz.Moja córka dośc długi czas umiała spać tylko z piersią w buzi..(w dzień).Każdy pytał czemu nie dasz jej smoczka a ja wiedziałam że tak jej dobrze i tego potrzebuje a smoczek to owszem wygoda ale niech korzysta ten kto widzi potrzbe. Nie czuje zebym się umartwiała i specjalnie jakoś z tego powodu coś straciła , że trochę czasu poświęciłam dziecku.Dziś Amelcia ma roczek zasypia z cycusiem w buzi,a jeśli Tata w to wtulona w tatusiowe ramiona.:) starszy syn obowiązkowo bajka i „na przytulaski”:)
Ludzie często się zachowują jakby wierzyli, że skoro roczne dziecko zasypia z piersią w buzi, to 5 latek też tak będzie robił. A to jest jakaś abstrakcja. Skoro dziecko coś lubi i nikogo przy tym nie krzywdzi włącznie z sobą, to dlaczego tego dla niego nie zrobić? Takie podejście może przynieść wyłącznie korzyści.
a widzisz jestem dziwadłem, bo jak odmawiam alkoholu to słysze takie duże dziecko a ty jeszcze karmisz?? dałabys smoczek lub
/i butelke to byś miała spokój..
Tekst świetny i zgadzam się z nim w 100% 🙂
Kocham moje dzieci bardzo mocno i staram się nacieszyć każdą chwilą z nimi , teraz głownie synem (11 miesiecy) bo córka ma już 10 lat i to właśnie ona uświadomiła mi jak czas szybko płynie, że te chwile już nie wrócą kiedy to jej największą potrzebą było przytulenie się do mnie 🙂 Nigdy nie zostawiałam i nie zostawiam dzieci samych w pokoju żeby się wypłakały i zasnęły, poza tym jak słyszę od inych ludzi „zostaw, zaraz przestanie” to nie napiszę co mam ochotę im zrobić 😉 dla mnie to sygnał, że dziecko mnie potrzebuje, boi się i nie chce być w takiej sytuacji jaką mu zafundowałam. Córkę miałam bardziej samodzielną, potrafiła nie raz zasnąć sama w łóżeczku albo tylko wystarczyło, że widzi mnie kątem oka, natomiast synek mój jest zupełnie inny, nie chce i nie potrafi zasnąć w łóżeczku, strasznie jest do mnie przywiązany dlatego też póki co nie skazuję go na katusze tylko śpi ze mną 🙂 Na przekór wszystkim 🙂
Pozdrawiam
Twój komentarz pokazuje rzecz bardzo ważną. Że dzieci są dzieci są różne i trzeba do nich zastosować odmienne podejście. Jednak niezależnie od tego jaka metoda zadziała, ta jedna o której piszę, jest szkodliwa i warto poszukać alternatywy, żeby niepotrzebnie nie skrzywdzić dziecka.
Kiedyś bylam na wspólnym wyjeździe ze znajomymi. Mój synek zasypiał przytulony do do nas, w kilka chwil, spokojny i wyciszony. W pokoju obok rozpaczliwie płakała o kilka miesięcy starsza córka znajomych, zostawiona w ciemnym, obcym pokoju, bo właśnie wyznawali teorie, że jak sobie popłacze to uśnie. Na nic się zdały rozmowy z nimi. Nie potrafili odpowiedzieć na pytanie czy sami chcieliby tak zasypiać. Do tej pory mam w uszach jej płacz. A znajomość po tym wyjeździe się urwała…Ja celebruję wieczorne rytuały, przytulanki i buziaki. Czerpię garściami tą przyjemność, bo wiem że „za szybko” synek dorośnie i nie będzie już tego potrzebował.
Często jednak jest tak, że rodzice uważają, że robią to, co dobre dla dziecka. Według ich rodziców, według lekarzy itp. Dlatego może warto takim znajomym spróbować pomóc?
Ja uważam ,że to wina poradników, które piszą treserzy dzieci.
Twój synek będzie tego potrzebował zawsze, jezeli tak robilas od malego, zobaczysz. Moja 15 letnia córka nie pójdzie spać bez przytulaska i buziaka 🙂 a jaka jestem szczęśliwa jak przyjdzie do mnie do łóżka i mówi mamo dzisiaj śpię z Tobą/Wami. Rano przed wyjsciem do szkoły obowiązkowo przytulas i buziak, to samo po piwrocie do domu. Bezcenne….a pomyśleć, że 15 lat temu był wielki bum na naukę zasypiania maluchów, właśnie poprzez zostawianie ich samych w pokoju, aż się wypłaczą 🙁
Już za kilka dni na świecie pojawi się nasza druga córka i n8e zamierzam nic zmieniać w swoim podejściu, będziemy się przytulać i razem spać, nawet w czwórkę, a jeśli się komuś nie będzie podobać to jego problem!
Ja próbowałam nauczyć malucha samodzielnego zasypiania niby rewelacyjną, a jednak wg mnie sadystyczną metodą, polegającą na tym, że po cyklu standardowych wieczornych „zabiegów” kładzie się dziecko do łóżeczka i wychodzi z pokoju. Jeśli maluch faktycznie sam zaśnie – widać tak mu dobrze, ale praktyka pokazuje, że z reguły kończy się to płaczem. Jeśli maluch płacze, to pierwszy powrót ma być po 3 minutach (pogłaskanie po główce, bez wyciągania z łóżeczka i nawiązywania kontaktu wzrokowego i wyjście), potem po 5 minutach, po siedmiu… No cóż – poległam na samym początku, bo nawet minuty nie umiałam wytrzymać. Syn zasypia z nami i jest wynoszony do łóżeczka, gdzie przesypia noc, ale liczę, że sam za jakiś czas dojrzeje do samodzielnego zasypiania. 🙂
Metoda 3-5-7 czasami działa, czasami nie. Wszystko zależy od dziecka. U nas raz czy dwa, z dwulatkiem, na którego już lepszego sposobu nie znalazłem, zadziałała, ale wiem, że czasami nie działa i jeśli dziecko zaczyna histerycznie płakać, to nie ma znaczenia, że to dopiero minuta. Powinno się do niego iść.
No właśnie. Do jakiego wieku można przebywać z dzieckiem w pokoju aż zaśnie? Moja córka ponad miesiąc temu skończyła 2 latka. Przez ten czas zawsze zostawałam z nią w pokoju dopóki nie zaśnie, w tym w pierwszym roku zasypiała zawsze przy piersi. Jednak przyznam, że teraz naprawdę marzę o tym, żeby zasypiała sama. Od godziny 20.00, kiedy idzie spać mam tylko 2 godziny na to, żeby ogarnąć wszystko na kolejny dzień (jedzenie, przygotowanie do pracy itp) Wracamy do domu około 17 więc aż do czasu pójścia spać, chcę spędzać czas z nią, zamiast stać na przykład w kuchni. Ostatnio zaczęliśmy z mężem ją zostawiać, ale bardzo płaczę, a mi serce pęka i długo nie wytrzymuje. Chodzę do niej co chwile żeby ją uspokoić ale zasypianie i tak zajmuje mnóstwo czasu. Może chodzę za szybko? Bo efekty tez metody jak na razie są bardzo marne. Podobnie jak większość komentujących, intuicja mówi mi że to nie jest dobra metoda i płacz mojego dziecka to dla mnie najgorszy dźwięk świata. Chciałabym znaleźć super skuteczną i szybką metodę usypiania, jednak możliwości widzę tylko dwie: albo jestem z dzieckiem w pokoju do momentu aż zaśnie, albo wychodzę na jakiś czas i płacz jest wtedy nieunikniony. Zaczynam już tracić nadzieję, że w ogóle kiedykolwiek zacznie zasypiać sama, bo na metodę wypłakiwania się jestem chyba za miękka :/. Może ktoś ma podobne doświadczenia i jest w stanie coś doradzić?
Neurolog kiedyś mówił, że wiek 8-10 lat jest kluczowy, bo jeśli wtedy się tego nie przerwie, to dzieci mogą mieć w późniejszych latach zaburzenia spowodowane tym, że nigdy nie miały okazji zmierzyć się z niewielkim nawet strachem. Wcześniej jak dziecko czasami potrzebuje rodziców, to wszystko jest w normie (a im młodsze tym częściej). Jednak płacz u dwulatki, gdy zasypia sama wydaje mi się już czymś dziwnym, chyba że czuje się odsyłana do snu „za karę” i tak ją traktuje. Ewentualnie poeksperymentowałbym z czasem zasypiania, bo sam wiem, że niektóre dzieci zasypiają o 20, a inne o 22. Czasami więc przesunięcie godziny zasypiania na np. 21 (wcześniej może sobie np. oglądać bajeczki powiedzmy od 20), może spowodować, że zasypianie z kimś dorosłym u boku, będzie zajmowało 10 minut i nie będzie żadnym obciążeniem. W końcu tak czy inaczej zajmuje nam to czas, a tak spędzamy go mniej i jednocześnie dajemy dziecku poczucie bezpieczeństwa, którego potrzebuje.
O usypianiu i dobrym śnie, pisała Magda bardzo obszernie na wymagajace.pl. Między innymi o tym, że właśnie bajki i kontakt z ekranami przed snem, burzą dobrą jakość snu. Podpowiada również, jak łagodnie wyciszyć dziecko. Reszta przyjdzie z czasem.
Ja też czasami jestem zmęczona. Pomaga Mąż, który również usypia – a dojście do tego zajęło nam sporo czasu. Staramy się jednak, żeby Mały zasypiał z poczuciem bezpieczeństwa i bliskości. Ma 17 mcy, ale ze mną usypia na piersi, a z Tatą chce być głaskany po buzi. Każdy z opiekunów będzie miał na dziecko inny sposób :).
Mi nawet do tej pory (mam 63 lata) brakuje rodzicow (czuje to bardzo i jestem spokojniejszy kiedy jakas staruszka czy ciocia „przytuli slowem”), towarzyszy strach i zlosc na krzywdzicieli
U nas pomaga jak tata usypia, jesli ja to tez musze siedziec az zasnie albo jest płacz. Moze niech maz spróbuje?
Mysle ze do wieku do ktorego tego potrzebuje. Moja starsza coreczka ma prawie 5 lat i suedze lub leze przy niej az zaśnie, trwa to 3 minuty a mlodsza 1,5 roku zasypia przy karmieniu. I marze zeby to trwalo bo jest fajnie. Pozdrawiam.
Spędza z nią Pani 3h dziennie i marzy Pani o tym żeby jeszcze 2 latka zasypiała sama? A pomyślała Pani że ona tęskni i pani potrzebuje? Czasami nie rozumiem czemu ludzie decydują się mieć dzieci
I dlatego mój piętnastomiesięczniak nadal zasypia na moich rękach. Już nie noszony i bujany, ale wtulony we mnie. Próbowałam kilka razy położyć go do łóżeczka i usiąść z boku, ale jego akrobacje tak mnie rozbawiały, że i on zaczynam ze mną brechtać. A jak już tak razem brechtaliśmy, to kolejna godzinka z głowy 🙂
Można powiedzieć, że się turlał ze śmiechu 🙂
Na jakimś blogu ostatnio przeczytałam zdanie, które mniej więcej brzmiało „byleby nauczył się tego do studniówki”. Myślę, że samodzielnego zasypiania do tego czasu się dzieciaki nauczą 😉 [choć tak już bliżej tej studniówki z tym „samodzielnym” może być różnie:P]. Mój młody zasypia na szczęście sam [o ile nie ma przykrytych stóp;)]. Gorzej, że w nocy się budzi nadal i zasypia dopiero jak dostanie mleko. Jakieś propozycje co z tym zrobić? Kaszka czy grysik na wieczór nie zdają egzaminu, nie ma ochoty ich jeść, nawet jeśli to tylko łyżeczka na całą butelkę.
Kupić podgrzewacz do mleka i poświęcić mu te kilka chwil. Lepszej metody, ponad to co Ci napisałem już wcześniej, nie znam. Może ktoś inny pomoże?
Zamiast podgrzewacza znaleźliśmy lepszy patent – zwykły termos. Nalewam sobie wrzątek wieczorem, rano jest nadal gorący. Sprawdzone również w długiej podróży do Polski.
A ja w czajniku elektrycznym mam przegotowana wodę, a w nocy tylko ja podgrzewam jak wystygnie. Trwa to kilkanaście sekund. A na wszelki wypadek gdyby się za mocno nagrzala to w dzbanku zawsze jest zimna
mój syn nie lubi świeżo zrobionego mleka..preferuje zimne/chłodne, odstane…na nic moje próby, bo wiem, że nie jest to zdrowe…ale on takie pije juz 14 miesiąc i basta…;/
Jak nie ma po tym kolek, nie wymiotuje i nie ma też żadnych innych negatywnych objawów, to myślę, że nie ma co się przejmować. Widocznie takie mu odpowiada 🙂
A może spróbuj zamienić stopniowo na wodę. Najpierw rozwadniaj stopniowo mleko. Zastosowalam i po trzech nocach siedmiomiesieczny synek stwierdził, że nie warto się dla „tego” budzić. A jeżeli nawet będzie nadal się budził to zęby będzie miał zdrowsze.
Siedmiomiesięczne dziecko potrzebuje mleka i Robi to Pani świadomie? Oby na starość doświadczyła Pani głodu od swojego dziecka i będzie Pani rozwadniać zupę żeby nie chciało się jej pani jeść.
Przyznam się bez bicia, że właśnie metodę na wypłakanie się zastosowaliśmy z pierwszą córką. Nauka poszła bardzo szybko i już po dwóch dniach dziecko zasypialo samo. Nie był to jednak nigdy taki płacz, jak mojej drugiej dziewczynki, z którą już tej metody nie zastosowałam. Czułam po prostu, że jej płacz nie jest zwykłym terroryzmem, zresztą o jakim terroryźmie można mówić w przypadku takiego maluszka. To była tak jak piszesz potrzeba bliskości. Teraz Młoda ma już roczek i zasypia zazwyczaj sama, choć czasem jeszcze potrzebuje przytulenia 🙂
U nas przy starszych dzieciach też wystarczył raz jeden, a raz dwa dni i było po sprawie. Jednak te dwa dni, były dosyć ciężkie, bo pamiętam jak zawaliłem dwie noce z rzędu, żeby za każdym razem, gdy dziecko zaczynało głośno płakać, wejść do niego i go uspokoić. Nie płakało długo, ale mimo wszystko sądzę, że obecnie znalazłbym lepszą metodę.
Moze te dwa dni wystarczyly aly dziecko przekonalo sie ze nie ma sensu placz bo jest samo, defektywne a rodzice go nie chca. Bo o Twojej „metodzie” nic nie wiedzialo. Poczytaj o traumi rozwojowej.
Mam takie wspomnienia z dzieciństwa: leżę w łóżku w ciemnym pokoju, udało mi się ubłagać mamę, żeby drzwi były otwarte a światło w przedpokoju zapalone. Leżę i bardzo się boję. Leżę i czuję się okropnie samotna, opuszczona, czuję, że dla mojej rodziny jestem kłopotem, bo boję się sama zasypiać.
Towarzyszę moim dzieciom w zasypianiu. Kiedy były maleńkie, mogły zasypiać przy piersi, albo nosiłam je na rękach – jak chciały. Wyrosły z tego, kiedy się nasyciły. Rosną, a ja wciąż utulam je do snu i lubię te chwile – pełne spokoju, czułości, ciepła. Chwile zatrzymania w codziennym pędzie. Te chwile są dobre i dla moich dzieci, i dla mnie.
Ja miałem chyba sześć czy siedem lat, jak dalej zasypiałem przy otwartych drzwiach. Też pamiętam to do dzisiaj. I dlatego w każdym pokoju mamy małe lampki, żeby tego problemu uniknąć. I tego problemu nigdy nie zbagatelizowałem. Tak już jest, że jeśli coś dotknęło również nas, to łatwiej przychodzi nam zrozumienie naszych dzieci.
Pieknie. Zaoszczedzilas swoim dzieciom wiele cierpien i zmagan w ich przyszlosci. Oby takich matek jak najwiecej.
To ja z perspektywy mamy 5 latki. Początki wyglądały tak że córka zasypiała przy karmieniu później odkładana do łóżeczka zaparłam się że nie będę jej karmić w łóżku bo się nauczy więc wstawałam karmiłam odkładałam. Spała w łóżeczku. Kiedy byłą trochę starsza i przy wieczornym jedzeniu już nie zasypiała po wieczornych rytuałach kładliśmy ja do łóżeczka i siedzieliśmy obok aż wywierci się i zaśnie Oj czasem długie godziny to trwało ale nigdy sama nie zostawała a tym bardziej płacząc. I tak z dnia na dzień w wieku ok 1,5 roku zaczęła zasypiać w łóżeczku sama nawet bez nas w pokoju.
A teraz zasypia sama już od dawna ale moje podejście się zmieniło Przychodzą takie wieczory kiedy potrzebuję się przytulić albo żeby obok niej posiedzieć i teraz ja doceniam te minuty sto razy bardziej bo wiem że za jakiś czas z tego wyrośnie więc kładę się obok wtulamy się w siebie i po prostu zasypiamy ciesząc się bliskością
Mój najmłodszy też zawsze zasypiał sam. U niego żadnej dodatkowej metody wprowadzać nie musiałem. Jednak obecnie ma 3 latka i wieczorem potrafi nie spać i do 22 (a starsze dzieci śpią już około 20), jeśli nie poświęci się mu czasu wieczorem i nie poprzytula z nim. Nie płacze, nie złości się. Po prostu nie śpi.
Ja teraz już nie mogę sobie przypomnieć powodów dlaczego tak wcześnie i od razu chciałam córkę nauczyć spać samodzielnie.. i chyba nawet jest mi samą siebie ciężko zrozumieć dlaczego byłam taka zdecydowana że musi samodzielnie zasypiać 🙂 teraz widzę że wcale nie musiała i nie musi 🙂
Świetny tekst! Intuicja jest najważniejsza jak widać, bo nam podpowiadała zawsze, że dziecko nie może tak sobie samo płakać. Moja Córka ma 3 latka i wciąż zasypia ze mną lub Mężem, a czasem nawet obydwojgiem. Próby zostawienia jej w łóżeczku jak była mała, kończyły się płaczem, którego nie byliśmy w stanie znieść i od razy wymiękaliśmy. Czasem faktycznie jest to męczące, ale ona tego potrzebuje, więc dlaczego mielibyśmy nie dać Jej tej miłości, czułości, przytulenia… Od urodzenia spała z nami w łóżku, co dla wielu osób też jest dziwną sprawą. Ja jednak czułam się spokojna mając ja przy sobie, a ona mając mnie 🙂
Myślę, że to Rodzice z Dzieckiem muszą czuć, co jest dla niech dobre i czego potrzebują 🙂
Każda relacja rodziców z dzieckiem jest inna i każda rodzina ma swoje predyspozycje. Należy jednak pamiętać, że oprócz potrzeb dziecka, ważne są również potrzeby rodziców i utrzymywanie dobrych relacji między sobą. A to czasem potrafi się zaburzyć, gdy dziecko śpi z rodzicami, więc pewnie dlatego „dla wielu osób jest to dziwną sprawą”. Jeśli jednak wam to pasuje, to nie ma co się przejmować tymi „wieloma osobami” 🙂
Gdy corka byla jeszcze niemowleciem, po karmieniu gdy zaczynala przysypiac kladlam ja do lozeczka i tam zasypiala. Maja kilka miesiecy sama odwracala glowke gdy chcial do lozka. A przejscie do swojego pokoju bylo calkiem naturalne. Teraz majac 4 lata czasem prosi zeby z nia zostac czy spac ale wczesniej nie bylo opcji zeby ktoregos z rodzicow przygarnela do siebie czy odwrotnie. Przy gorszych dniach wiadomo, ze dzieci palcza wtedy trzab zagladac czesto, przytulac i upewniac ze jestesmy za sciana i zawsze mozemy przyjsc
Każde dziecko jest inne. Moje bardzo często wychodzą wieczorem, bo chcą się przytulić. Czasami raz, a czasami dwanaście razy. Potem jednak zasypiają bez problemu 🙂
szkoda,że nie wiedziałam tego z pierwszym dzieckiem:(
W takim razie kolejny tekst będzie specjalnie dla Ciebie.
Moja córka od kiedy skończyła rok nie chciała spać w swoim łóżeczku…dostała duże łóżko w swoim pokoju…przesypia w nim czasem całe noce…obecnie ma 2 lata i 3 miesiące i zasypia przytulona do mnie…później ewakuacja i przychodzi po mnie w środku nocy…chcieliśmy ją kiedyś położyć do nas …nie chce…idziemy sobie więc we dwie do niej i śpimy słodko do rana:) słyszałam mnóstwo słów krytyki…ale i tak robię swoje…momentami jest to uciążliwe ale co jest teraz proste…:) świetny tekst może otworzy oczy niektórym ludziom
Gdy Łukasz miał 6 miesiecy i byliśmy u teściowej odwiedziła nas starsza siostra mojej partnerki(Krysi). Strasznie była zdziwiona tym, że Łukasz zasypia na rękach albo z nami w łóżku. Jaki był argument?
– Musi spać sam i właśnie „wypłacze się i uśnie”, bo ona tak robiła ze wszystkimi dziećmi.
Zmierzyłem Krysię zwrokiem, ona mnie – jasne – mieliśmy wspólne, inne niż ona zdanie. Niech ona sobie wychowuje swoje zdieci jak uważa, a my swoje. Negocjacje nie miały sensu, jej nie przegadasz. Postawiliśmy na na swoim, argumentowaliśmy to tak jak moja 88-letnia babcia:
– A co mi będziesz zabraniać? Lubię kolysać i będę to robić.
To jak z biciem dzieci. Są tacy, którzy dalej wierzą, że to jedyna słuszna metoda, żeby wychować „grzeczne” dziecko i nawet jak będzie się tłumaczyło godzinami i pokazywało wykresy, to nie pomoże.
Podoba mi się tok rozumowania Twojej babci 🙂
Tak, i ze sprawowania mial 5. Wzorowe zachowanie. A to ze mial w piersiach ucisk i chodzil w strachu to juz nikogo nie obchodzilo.
Dokładnie, sama uwielbiam kołysanki moje 3 – miesięczne maleństwo do snu ku wielkiej zgrozie mojej babci „a bo rozpieścisz. ….” No i trudno, ale przy tym mój synek dostanie solidną porcję miłości i czułości, co według mnie zdecydowanie przeważa szale.
Wg mnie chore jest to staroświeckie porzekadło o rozpieszczeniu. Jak można szkodliwie rozpieścić miłością niemowlaka? Toż to w ogóle jakiś oksymoron jest.
Kto jak nie rodzice wytuli i wykocha swoje dzieci za wszystkie czasy..
No właśnie niestety zdarza się, że można rozpieścić miłością. Od listopada 2012 do listopada 2014 byłam samotną mamą. Syn był ze mną całymi dniami, jak wychodziłam w weekendy na uczelnie wył w niebogłosy, z własną babcią z którą mieszkał nie chciał zostawać. W listopadzie 2014 poznałam mojego narzeczonego, który bardzo kocha moje dziecko. Od 2 miesięcy razem mieszkamy. I muszę przyznać, że mój Olivier jest strasznym maminsynkiem. Jak trzeba iść spać to tylko mama, i to muszę usypiać. Dlatego zazwyczaj najpierw ja czytam mu bajkę, potem Rafał, buziaczki i wychodzimy. Oli płacze przez chwile i zasypia, a jak jest już naprawdę ciężko to Rafał go usypia. Mi mały stara się wejść na głowe i praktycznie nie słucha. Jak zaczyna się histeria to idzie do swojego pokoju i siedzi dopóki nie przestanie płakać (histerie są z byle powodu, a tłumaczenia nie dają rezultatów mimo że jest bardzo inteligentnym i sprytnym dzieckiem).
W jakim jest wieku?
2 lata i 9 miesięcy
W tym wieku jest to zupełnie normalne zachowanie nawet w pełnych rodzinach, w których mama jest w domu, a ojciec pracuje. W wieku 3-4 lat będzie się powoli zmieniać, a około 6 roku życia nagle dziecko będzie chciało 100% czasu spędzać z tatą. Nie przejmowałbym się tym.
Pani Moniko, Pani syn jest klasycznym 2-3 latkiem, nie ma w nim nic ponad normę, nie jest „rozpieszczony” czy tez nieprawidłowy. Nasza pociecha, chowana w miłości w pełnej rodzinie, też się tak zachowuje. A to są fazy rozwojowe. Rodzice mają braki w wiedzy, nikt im nie tłumaczy w szkole ani nigdzie indziej jak wygląda rozwój dziecka, jego psychiki, jego emocji, jego potrzeb. I potem rodzice są zdziwieni, zagubieni, karzą swoje dzieci bo się boją, w którą stronę to wszystko pójdzie.. A tymczasem rozwój u większości dzieci przebiega w podobny sposób, i tak np.lęki separacyjne są u większości dzieci w podobnym wieku, potem te histerie, trudne do opanowania ataki dwulatków (kiedy to dzieciak jest zagubiony w świecie swoich wielkich, przerastających emocji szaleje, i jedyne czego potrzebuje to naszej cierpliwości, zrozumienia, łagodnego głosu, „bycia” blisko, tulenia, chronienia przed krzywdą, itp., a nie karania, klapsów, krzyku, wysyłania do pokoju do popłakania w samotności, itp.).
A nie pomyslalas ze w zachowaniu dziecka sa jakies powody, zupelnie inne, nawet te 6 miesiecy przed jego urodzeniem. Oczywiscie jako dorosli bedziemy odsuwac na bok to i tamto jako blachostke, czesto tez aby odsunac wlasne poczucie winy. Ale to nie sluzy rozwiazaniu problemu. Dziecko ktore ma „secure attachment” nie obawia sie odejcia matki
alez glupoty…dziecko nie musi się wcale wypłakiwać, żeby się nauczyć samo zasypiać… Ja swoją córkę uczyłam samodzielnego zasypiania dobry miesiąc, wiadomo na początku płakała, jak zaczynała to ją uspokajałam na rączkach i odkładałam do łóżeczka i tak do skutku aż spokojnie zasypiała. Dziecku trzeba dać swoją obecność, przytulić wiadomo, ale wszystko w granicach rozsądku. Nie wyobrażam sobie zostawić w łóżeczku bardzo płaczącego dziecka, ale też nie wyobrażam sobie, żeby dziecko zajęło mnie i mężowi całą strefę intymną- sypialnię. Zawsze można spróbować innych metod typu melodyjka czy suszarka do włosów, ale WSZYSTKO W GRANICACH ROZSĄDKU. Po długim codziennym siedzeniu z małą zasypia sama – uwaga: nie w histerii tylko bawiąc się. Czym innym jest płacz wymuszający a czym innym płacz z tęsknoty. Jak widzę matkę, która na każde stęknięcie dziecka reaguje wzięciem na ręce to robi mi się słabo – z pewnością jak będzie histeryzowało w wieku 3 lat nie będzie miała lekkiego życia. Pozdrawiam i życzę więcej dystansu a może raczej rozróżniania jednej skrajności od drugiej.
Podpisuje sie pod tym komentarzem rękoma i nogami 🙂
A ja się całkowicie nie zgadzam, półtorej roku spałam z synkiem w łóżku. Z czystej wygody, bo jak go kładłam w łóżeczku to w połowie nocy i tak do nas przychodził, albo płakał że chce do nas. W tej chwili mały ma 20 miesięcy, usypianie go polega na położeniu się z nim w łóżku, łapie mnie albo męża za szyję i zasypia, trwa to maksymalnie 10 minut. Przesypia całą noc bez budzenia się, bez wstawania, sam w swoim pokoiku. Uważam, że chodzi tylko o to żeby dziecko czuło się bezpiecznie i nikt nie będzie miał problemów z oduczeniem bąka sypiania z mamą.
Całkowicie, nie potrafię zrozumieć jak idąc ulicą, mając dziecko w wózku, można iść obojętnie na jego płacz. Nigdy mi się nie zdarzyło, żebym szła pchając wózek i żeby dziecko mi w nim płakało. Skoro dziecko płacze to znaczy że coś jest nie tak, może chodzi tylko o to że mu niewygodnie, albo się nudzi i wystarczy się zatrzymać zapytać, zabawić jakąś zabawką, a może tylko wytłumaczyć gdzie się idzie i po co. U nas to działało i nadal działa.
A co do dziecka w łóżku rodziców… litości, może jak ktoś ma kawalerkę to jest to problem, ale jak macie chociaż 2 pokoje, to każde inne miejsce może się stać wieczornym intymnym miejscem rodziców, nie mówię tylko o seksie, ale o każdym innym przejawie bliskości, wieczorne rozmowy, przytulanie się i inne 🙂
Ja też sie podpisuję! Nikt przecież nie mówi, że zamyka dziecko w pokoju przy zgaszonym świetle, z płaczem. To jest patologia rzeczywiście. My zostawialiśmy światełko, zabawki I otwarte drzwi żeby synek słyszał, że jesteśmy w pobliżu. Na początku płakał, chcąc żebyśmy go po prostu wzięli z łóżeczka, ale po kilku naszych przyjściach/ pogłaskaniu go/ ululaniu ponownie, nauczył się, że to nic nie da. Pora spania jest porą spania I co najwyżej może się wyciszać poprzez zabawę/ oglądanie książeczek w łóżeczku ale musi już w nim zostać. Nie popadajmy ze skrajności w skrajność…Rodzicom też się troche prywatności i spokoju należy….
A ja proponuję lekturę książki ” Mocno mnie przytul” – może zrozumie Pani, że spełnianie takih potrzeb małego dziecka,jak bliskość,jest jednym z fundamentów jego rozwoju. I może sie Pani ” robić słabo” na taki czy inny widok,ale fakty są faktami. Rozwój emocjonalny, psychiczny dziecka jest podyktowany pewnymi prawami. Tresowanie dziecka w taki sposób żeby zachowywalo się zgodnie z naszymi oczekiwaniami w każdej sytuacji- patrz nie chcialo zbyt często na ręce,zasypialo samo itp jest po prostu nie zgodny z naturalnym rozwojem, wymaganiem od dziecka bycia ” małym dorosłym” z całą paleta sposób na opanowywania własnych emocji. A nawet wielu dorosłych tego nie potrafi… Wystarczy trochę poszerzyć horyzonty,niz tak drastycznie upraszczać ciąg przyczynowo – skutkowy dotyczący chociażby zasypiania czy „wymuszania ” czegos płaczem. Dziecko nie wymusza,ono nawet nie wie co to znaczy. Chyba lepiej wziąć za rękę i być z dzieckiem w ciężkiej dla niego chwili niż prowadzić ciagla walkę żeby zachowywalo się tak,jak byśmy sobie tego w każdej sytuacji życzyli? Takie dziecko odda nam to w takim samym bezinteresownym działaniu wobec nas,zaufaniu i poczuciu wzajemnego szacunku.
Jest duzo ksiazek podobnych to tej. Fachowych. Z klinicznymi testami. Mozna tez zobaczyc sobie ACE (adverse childhood experiences) study. Szkoda ze dzieci sa krzywdzone na cale zycie, nietylko w ten sposob.
A to dziwne… Bo ja zawsze reaguje na kazde „stekniecie” dziecka i o dziwo akurat ma 3 latka i jest chyba jedynym dzieckiem jakie znam osobiscie, a ktore nie robi histerii, nie pyskuje itp…
„- Musi spać sam i właśnie „wypłacze się i uśnie”, bo ona tak robiła ze wszystkimi dziećmi.” … no właśnie… a dziecko jedyne co musi, to mieć zapewnioną bliskość rodziców. 🙂
Moja z gatunku idealnych, najpierw zasypiała na rękach, potem bujana w wózku. Z nami nie chciała (wyrodne dziecko, co woli spać w swoim łóżeczku niż z rodzicami), ale z czasem zaczęła mieć problem i uśnie tylko przed tv. Propagatorzy rodzicielstwa bliskości mają mnie za wyrodną, ale mając do wyboru płaczące dziecko godzinami, a spokojne i zadowolone – wybrałam drugą opcję. Zawsze byłam zdania, że nie można dziecka dopasowywać do metody, ale metodę do dziecka. Jak się komu dziecko przyzwyczai w kilka dni, po kilku minutach marudzenia – nic się nie stanie. A jak ktoś będzie usypiał w swoim łóżku dziecko płaczące godzinami? Też mu neurony padną, skoro jest zasada, że padają z płaczu. Zdecydowanie większą krzywdę robi krzyk i klaps, bo uczy dziecka, że silniejszy może krzywdzić słabszego.
Ze swoich krótkich na razie doświadczeń widzę, że poruszyłeś bardzo ważny temat.
Ostatnio trafiłam gdzieś na takie mniej więcej zdanie: Ludzie chcą mieć dzieci, a gdy je mają, robią wszystko, by się od nich uwolnić. To w kontekście smoczków zamiast piersi, bujaczków zamiast kołysania przez rodziców, wypłakiwania zamiast przytulania itp.
Cóż, maluchy mają swoje potrzeby i zaakceptujmy to. Dostosujemy się do słabszego, tym bardziej że sami go pragneliśmy.
Uzupełniając tą wypowiedź, widziałem ostatnio taki dialog:
– Jak sobie babciu radziliście kiedyś? Wychowywaliście kilka, jak nie kilkanaście dzieci, nie mieliście zmywarek, pralek, ani nawet kuchenki gazowej. Jakim cudem mieliście czas na wszystko?
– Widzisz wnusiu. W naszych czasach nie było też Internetu.
Mój syn do ok 9 miesiąca zasypiał sam. Dostawał butelkę, przytulanie, a potem do łóżeczka i tak sobie leżał grzecznie, aż zasnął. Potem to się zmieniało: najpierw trzeba było siedziec koło łożeczka, potem usypiac go na naszym łózku i odkładać do łóżeczka, jeszcze póżniej już się nawet nie dał odłożyć, tylko spał u nas do rana. Teraz ma 2,5 roku i nie zaśnie bez leżenia z nim, śpiewania kołysanek, czy opowiadania bajek. Wszystkie te zmiany wynikały z jego potrzeb. I choć czasem było mi to nie na rękę, to zawsze starałam sie by to jemu było dobrze:)
Ha;) Nie chcę być złośliwa, ale gdy użalałam się nad sobą z powodu zmęczenia i niewyspania, to właśnie Ty doradzałeś mi zostawianie dziecka. Jakoś od początku te metody do mnie nie przemawiały i nie skorzystałam z rad. Nie powiem, że nie próbowałam, ale po jednym wieczorze i moich gigantycznych wyrzutach sumienia odpuściłam. Trochę to trwało, ale Fi sam nauczył się zasypiać, przesypia noce, może jeszcze nie wszystkie, ale to i tak sukces. Najwyraźniej musiał do tego dorosnąć. Śpi jeszcze z nami w sypialni, ale już się przymierzamy do przeniesienia do jego pokoju, a w drodze kolejne dziecko;) Zobaczymy jak to będzie z dwójką;)
Nie tylko Tobie tak doradzałem. O tym właśnie pisałem we wstępie 🙂 Więc nie jesteś złośliwa. I cieszę się, że inne metody podziałały 🙂
A czy Twoje dziecko płacze bo je zostawiasz? Czy płacze bo po prostu walczy ze snem. Dzieci w pewnym wieku zasypiają z płaczem bo wcale nie chcą zasnąć. Nie dlatego, że nie są zmęczone, dlatego, że nie chcą aby coś je omineło. Chcą ciągle działać. I jeżeli płacz niesie za sobą takie konsekwencje to co mamy zrobić? Nie kłaść dziecka spać, które płacze kiedy leżę obok niego i głaszczę je czule po głowie? Próbujemy dziecko wyciszyć a ono i tak zdarza się, że płacze, wygina się, chce uciekć… Jedyną złotą receptą jest wprowadzenie zasad snu od 1 dnia dziecka w domu.
W tekście chodzi właśnie o dzieci, które płaczą, bo rodzice ich zostawiają, twierdząc iż jest to podobno „zdrowe i potrzebne”. Jeśli ktoś przy dziecku jest i ono wtedy płacze, to oczywiście jest to inny rodzaj płaczu. Wtedy często dzieciom się pojawia właśnie typ o którym piszesz – płacz ze zmęczenia, kiedy dziecko walczy ze snem, ostatkiem sił.
„Miłością jest… przemierzanie pokoju w nocy, aby kołysanką i ciepłymi
słowami utulić ciebie płaczącego wtedy, kiedy całe moje ja woła o sen…”
Wypisalam sobie to wielkimi wolami na scianie nad lozeczkiem dziecka. Pomagalo znalezc cierpliwosc w niewyspaniu. Bo dano mi w zyciu wiele milosci i nie widze powodu, zeby odmawiac tego mojemu dziecku.
Piękne. Po prostu piękne 🙂
piękne! tacy powinni być wszyscy rodzice!
O tak, miłość wiele jest w stanie dać 🙂
_____
http://www.nvc.zgora.pl/
Chcialabym tylko dopisac, ze to cytat z wiersza pani Marion Stroud, naznaczony moja skleroza 🙂
Cudowny cytat. Idealny.
Nie piękne, raczej matko-Polkowe uwielbienie dla własnego męczeństwa. Sen jest potrzebny, jakby ktoś nie wiedział, żeby następnego dnia móc funkcjonować jako matka, żona czy też pracownik.
Ja nauczyłam moje dzieci samodzielnego zasypiania zostawiając je same, ale metoda jest taka, że zostawia się dziecko na kilka minut (zaczynałam od trzech, potem cztery, pięć itd.) przychodzi, przytula, całuje, głaszcze i znowu wychodzi, tak, że dziecko wie, że mama jest, że czuwa, ale że nie będzie siedzieć i się bawić, bo czas na sen. Nie trwało to nigdy dłużej niż 5-6 minut i zapadała cisza, i całość nie trwała więcej niż kilka dni. I wszystkim polecam tę metodę.
Mam wrażenie, że większe spustoszenie w mózgu dziecka mogą zrobić codzienne awantury o usypianie, gdy dziecko nie zostanie samodzielnego zasypiania nauczone, a rodzic w końcu zatęskni za wieczorem dla siebie.
Ale może to tylko ja.
Na jedno dziecko to zadziała, inne zwymiotuje z płaczu koło 10 minuty. Dzieci są różne i ich wrażliwość i potrzeby także.
Chyba wszyscy rodzice marzą, żeby dziecko po nakarmieniu od razu zasnęło. Nigdy Synka nie zostawiliśmy w płaczu, bo ciężko jest uwierzyć, że taki Maluch terroryzuje rodziców. Do wszystkiego dorośnie wcześniej czy później. Nic na siłę.
Mama kupiła mi bestsellerową książkę Tracy Hogg o zaklinaniu niemowląt – było tam napisane, że trzeba działać na kilka zmysłów dziecka jednocześnie, wtedy ono nie wie na czym się skupić i się uspokaja, po czym zasypia. Taka sytuacja: siedzę na brzegu łóżka z kilkumiesięcznym maluchem na rękach, bujam się, głaszczę i klepię jednocześnie po plecach i do tego jeszcze coś śpiewam. Komedia. Nie było mi wtedy do śmiechu, ale po chwili, jak zobaczyłam minę męża, to oboje wybuchnęliśmy śmiechem. Mały zasnął. Ale książki nie polecam, bo autorka zaleca traktować każde dziecko tak samo, z automatu. Bzdura.
Z każdej książki trzeba wyciągnąć tylko to co jest wartościowe 🙂 Jeszcze nie spotkałem się z takim poradnikiem, który zaakceptowałbym w całości. A metoda brzmi rozsądnie i myślę, że nawet ze starszym dzieckiem można eksperymentować (w sensie uspokojenia, a nie uśpienia).
Dotarłam tu, przeczytałam. O to własnie chodzi, chodziło. Nie mam już siły tłumaczyć moim bliskim że nie wolno pozostawiać dziecka do tzw „wypłakania się”
Ciesze się że nie jestem sama w tym poglądzie i wcale nie jest to jakieś rozpuszczanie dziecka.
Czym innym jest wielogodzinny płacz, który może powodować uszkodzenia połączeń neuronowych, a czym innym płacz dziecka podczas zasypiania. Nie wyobrażam sobie, żeby dziecko mogło zasypiać kilka godzin samotnie pozostawione w pokoju, to jakiś „extreme”. Nie wyobrażam sobie również usypiania kilkumiesięcznych bliźniaków i dwuletniej córki nosząc ich na rękach lub tuląc się do nich- to jest fizycznie niewykonalne. Aby dziecko czuło się bezpieczne i kochane należy je przytulać i całować podczas dnia, kiedy tylko jest na to czas i możliwość. Dziecko powinno wiedzieć, że czas na sen to czas położenia się do łóżka/łóżeczka/kołyski a nie czas na przytulanie i niekończące się „mizianie” z mamą lub tatą. Im szybciej to sobie uświadomimy tym szybciej nasze wieczorne usypianie dzieci stanie się łatwiejsze.
no dokładnie ! a przy tym duże prawdopodobieństwo uniknięcia rozwodu 🙂
No tak bo seks to tylko w małżeńskim łożu… pff
Im więcej czytam blogowych artykułów tym bardziej upewniam się w tym że prości rodzice są o wiele mądrzejsi od psychologów. Gdy mój synek miał niespełna 2 lata postanowiłam nauczyć go zasypiania psychologiczną metodą „na 2,5,7 minut” czy jakoś tak. Efekt mnie zamurował bo dziecko zamiast się uspokoić obrzygało pluszowego pieska i kołderkę 🙁 a ja po chwili ryczałam z nim. od tamtej pory po prostu czytam mu na dobranoc i czekam aż uśnie a kiedy w nocy mnie woła przychodzę, kładę się obok i śpimy razem. I w tym miejscu powtórzę słowa autora artykułu bo są PIĘKNE – cieszę się tym póki mogę 🙂
Ja też się cieszę póki mogę, choć już i tak czuję, że powoli ten czas się kończy. No cóż, coś się kończy, coś się zaczyna. Jedne radości znikną, przyjdą następne 🙂
Ja też chciałam wypróbować tę metodę i skończyło się na pierwszej 2 minutówce, – nie dotrwałam tyle, samej chciało mi się płakać, właśnie wyobrażałam siebie, na obcej planecie, zostawionej samej sobie po ciemku, która nie może porozumieć się z tambylcami, bo nikt jej nie rozumie, teraz czerpię radość, ze wspólnej kąpieli, a od kiedy zaczęłam synka usypiać przytulając się do niego i opowiadając bajki, nie ma problemów z zaśnięciem, trwa to góra 10 minut, a ja cały wieczór mam dla siebie:)
Moja coreczka ma dwa latka właśnie zasnęła.
Od urodzenia spala w lozeczku postawionym przy naszym łóżku, zasypiała na rękach u mamy lub taty:-) mając jakieś półtora roku upodobała sobie wyłącznie mamusie do usypiania i karmienia wieczorem i w nocy. Jak pojdzie tata nie ma opcji żeby zjadła czy zasnęła więc to ja od pół roku karmie, noszę na rękach i wstaję noc w noc minimum cztery razy. Od dwóch miesięcy śpi w swoim pokoju jednak rytuał zasypiania sie nie zmienił. Lulam odkładam jeszcze przytomną do łóżeczka. Czasami zasypia odrazu czasami nawet kilkanaście razy woła „mamo przytul” i za każdym razem idę. W nocy tak samo. Nie wiem już co to przespana noc, ale to nie jest ważne. To ona jest moim szczęściem. Reszta jest nieważna:-)
a mój synek od kiedy skończył roczek zasypia sam w swoim pokoju Bez płaczu i stresu. Wręcz gdy ja jestem w pokoju bo chciała bym go ukołysać przytulić to nie uśnie Patrzy się na mnie, zaczyna zabawę, czasem na upartego zostaję przy nim nawet godzinę śpiewam kołysanki.Nic z tego, a kiedy wyjdę, 5 min i śpi jak suseł, a na przykład u męża mamy – małego babci zasypia w ramionach. Mały ma 21 miesięcy. Przy mnie zasypia tylko wtedy gdy bywa chory, wtedy zabieram go do naszego łóżka i zasypia z nami, ale po godzinie dwóch wkładamy go do jego łóżeczka. W pokoju ma lampkę nocną która włączona jest całą noc , pokój nigdy nie jest ciemny, na suficie ma podświetlone gwiazdy i księżyc. Tak się przyzwyczaił, ale też nie wyobrażam sobie zostawić płaczącego dziecka samego sobie na długo, a wkońcu uśnie.
Ja z uczeniem spania samodzielnego szukałam odpowiedniego momentu. przyszedł wcześnie -Kaja miała 5 miesięcy. Po prostu pewnego dnia po kapaniu położyłam ją do łóżeczka żeby przygotować mleko. Leżała spokojnie więc zamiast brać ja na ręce dałam jej butelkę i glaskalam po główce. usunęła. Następnego dnia spróbowałam tego samego, podziałało. Od tej pory mój kręgosłup ma lżej, a maleństwo nauczyło się zasypiac samo. Ale zawsze jak zaplaczeto jestem przy niej w dwie sekundy. Nie wyobrażam sobie, żeby ją zostawiać samą, kiedy mnie potrzebuje.
jedną z rodowych mądrości mojego byłego było twierdzenie „a zostaw ją, niech się wypłacze” o miesięcznym dziecku. dobrze, że dziś nie ma go z nami.
Swietny artykul. Co jednak zrobic z 4-latkiem, ktory placzem wywiera presje na rodzicach? Nie placze dlatego, ze dzieje mu sie krzywda. Jest to placz wymuszony, bo czegos nie dostal albo zdecydowal, ze nie umyje raczek. Tlumaczenia, zachety nie pomagaja. Wiec jest pozostawiany samemu sobie, niech sie wykrzyczy. Dziadkowie zalamuja rece, bo jak tak mozna pozwalac dziecku plakac. Ale kazda uwaga na malym sprawia, ze te krzyki sa jeszcze dluzsze. Maluch jest uparty, jak cos postanowi tak nie odpusci. Probowalismy juz chyba wszystkiego i nic nie skutkuje. Czy ktos ma na to rade?
Nic. Absolutnie nic. Dopóki syn nikogo nie bije, ani niczego nie niszczy, to nie powinno się reagować. Inaczej każda reakcja, będzie tylko wzmacniać jego działanie. Bo najczęściej dziecko tak się zachowuje, gdy jego potrzeba uwagi nie jest zaspokojona. W sensie, nie poświęca mu się tak dużo uwagi, jak on by chciał. I wtedy każda reakcja (ta pozytywna i ta negatywna), będzie tylko utwierdzać dziecko w przekonaniu, że robi dobrze. Należy więc ignorować takie wymuszone krzyki i płacze, ale być w pobliżu, gdy dziecko się uspokoi i będzie się chciało na przykład przytulić.
Cieszę się że trafiłam na Twój wpis. Mój synek ma 9 miesięcy i wciąż nie śpi. Pobudki mamy tak częste że przestałam liczyć. Jestem zdesperowana i chwytam się nawet pomysłów związanych z zabobonami (zawieszenie czerwonej kokardki nad łóżeczkiem). Ostatnio dał nam tak w kość, że już miałam sięgnąć po metodę „crying-out” ale przez sam fakt moich odczuć wewnętrznych podczas płaczu mojego dziecka, nie wyobrażałam sobie tego i szukałam informacji w sieci na temat jej skuteczności. Teraz, dzięki Tobie, już wiem że nie mam czego szukać, bo w życiu po to nie sięgnę! Wolę paść ze zmęczenia 😉
Dziękuję!
Proszę! 🙂
Buzi wielkie za ten wpis!!!!!!!!!!!!!
Dobrze, że pisze jest tata, który o tym pisze:) Mamy posądza się o „zbytnie, niezdrowe przywiązanie”. Czy wieź może być niezdrowa? Nie, nie…
Każde dzieciątko jest inne i trzeba szukać swoich sposobów – masz rację Blog Ojcze. Tak odmieniać?:) Pozdrawiam!
Jak wygodnie 🙂
To cudowne co napisałeś!!! Myślę jednak, że nikt zle dla dziecka nie chce, ale nie mam zielonego pojęcia skąd Ci ludzie biorą takie pomysły, żeby dać się wypłakać? Nigdy tego nie robiłam, mój synek ma 6 m-cy i cudowne jest to, że on wie, że ja zawsze będę kiedy on będzie mnie potrzebował! To najpiękniejsze co może spotkać rodzica, być wtedy gdy dziecko Cię potrzebuje 🙂 pozdrawiam
Straszne smutne i nie wyobrażalne;( nie róbcie tego Waszym dzieciaczkom… Aż serce się kraje na samą myśl, że tak jest i będzie…
„Człowiek jest jedynym ssakiem, który wyrzuca swoje dzieci z gniazda”
Bardzo słuszna uwaga.
Uwaga może i słuszna, ale warto spojrzeć na zupełnie inny „system” w jakim inne ssaki wychowują swoje młode. Weźmy np. kotowate. Samica nie ma samca do pomocy, zostaje sama z zazwyczaj dwójką lub trójką maluchów, którymi musi się zająć.
Często samice (różnych gatunków), które same muszą zadbać o pożywienie zostawiają płaczące potomstwo w gnieździe/legowisku/norze i udają się na polowanie.
Zgadzam sie z tekstem calym sercem. Jestem mama 6-cio miesiecznego chlopca i codziennie slysze rady o metodzie placzu. Moj synek zasypia tylko ze mna wtulony badz podczas karmienia albo u meza na ramionach. Ale jest szczesliwym dzieckiem. Bardzo wesolym. Ostatnio natomiast kolezanka mi opowiadala o sytuacji u niej w domu. Ma coreczke 9-cio miesieczna. Uczyla ja spania wlasnie metoda cry it out. Kilka dni temu malenka zachorowala w nocy. Cale lozeczko bylo w wymiocinach. I ona w tym spala- nie zaplakala…. bo byla nauczona ze i tak nikt nie przyjdzie… okropna sytuacja. Nie wyobrazam sobie co to malenstwo przechodzilo w nocy.
Na początku nie dawałem rady kołysać mojej córeczki dłużej niż godzinę. Krew mnie zalewała kiedy po odłożeniu do łóżeczka przebudzała się i wszystko trzeba było zaczynać od nowa. Jak miała 4-7 miesięcy postanowiłem że będzie spała pomiędzy mną a moją mamusią. W ten sposób miała cały czas dostęp do cycuszka który działał usypiająco, czułą naszą bliskość i mogłem przykryć ją w nocy żeby nie zmarzła. Wtedy mała przesypiała spokojnie całe noce. Ona była wyspana, my również.. Obecnie nie śpi już z nami (ma 9 miesięcy). Potrafi się obudzić w nocy a że raczkuje i zaczyna chodzić boję się że mogłaby spaść z łóżka. Cały ten czas jednak to ja jestem osobą która usypia małą. Nie wyobrażam sobie że mógłbym ją zostawić żeby się wypłakała aż uśnie ze zmęczenia. Oczywiście teraz jest o wiele prościej, chociaż nadal zdarzają się noce kiedy noszę ją 1,5h by wstać do niej ponownie zanim zdążę usnąć. Wiem, że idealnie byłoby nauczyć ją samej zasypiać, ale to, że mogę ją ukołysać do snu sprawia mi przyjemność. W ten czas odkryłem sporo sposobów które pomagają – od odpowiedniego ułożenia planu dnia i np. pominięciu popołudniowej drzemki, a na metodzie z suszarką kończąc. Warto wypróbować wszystko co może pomóc. Nie zostawiajcie swoich dzieciaczków żeby płakały aż padną ze zmęczenia, one są bezradne i zdane tylko na Was drodzy rodzice.
Pozdrawiam
Bardzo madre przemyślenia. Nie do końca podzielam tylko tezę, że płacz nie jest naturalny. Jeśli nie jest naturalny to w jaki sposób małe dziecko ma komunikować swoje potrzeby? Nienaturalny to jest brak reakcji na płacz, ale nie sam płacz dziecka.
I kolejna uwaga dotyczaca wypłakiwania… Młody człowiek musi się wypłakać (w rozumieniu wyrzuć złe emocje) nie znaczy jednak, że ma to robić w samotności i bez wsparcia. Zauważyliście, że kiedy dziecku jest źle i płacze, to w momencie kiedy zostaje przytulone do rodzica zaczyna wręcz wyć i zanosić się z żalu? Zastanawialiście się czemu? Odpowiedź jest bardzo prosta. Kiedy tylko ten młody człowiek poczuje się bezpieczny w ramionach mamy czy taty, czy kogoś mu bardzo bliskiego, wtedy schodzi całe napięcie, stres, schodzą złe emocje i często dopiero wtedy zaczyna się płacz. Niestety najgorsze co możemy wtedy zrobić to uspokajać, próbować „powstrzyać” płacz, mówić, że nic się nie stało, kiedy właśnie się stało! Uważam, że to moment kiedy powinniśmy pozwolić na płacz, na tyle ile dziecko potrzebuje, oczywiście jesteśmy przy nim, wspieramy, przytulamy i staramy się zrozumieć.
dokładnie, zupełnie, absolutnie… się ZGADZAM 🙂
Strasznie się cieszę, że ten temat jest coraz częściej poruszany! Zostawianie dziecka do wypłakania się to chyba jedna z najgorszych z tortur jakie możemy mu zafundować!
zamiast albo dla uzupełnienia „przeszukajcie Internet i znajdziecie mnóstwo sposobów” przeszukajcie swoją duszę a znajdziecie własne, dokładnie te, które harmonizują z Waszym dzieckiem, wszak ono jest połączone duchową pępowiną pierwej z Wami, a potem z internetem 😉
Super wpis! Pamietam jak lata temu znajomi chwalili sie, ze ich dziecko „wyplakuje sie. zabolalo mnnie to, bylo mi ogromnie zal dziecka. Nie wyobrazam sobie poddawania dziecka takim torturom.
No więc chyba będę jedyna wygodna tu osobą
Gdy urodziłam córeczkę walczyłem o karmienie piersią jak lewica.Niestety nie udało się.Kompensowalam jej to jak mogłam:rytualami, Mizzartem granym do snu i bujaniem na rękach.Kołki do wieku ponad rok i często calonocne noszenie na rekach.Gdy córa skończyła rok i ważyła 12 kg mój kręgosłup odmówił posluszenstwa.Bolało jakby ktoś przypalal mnie rozgrzanym żelazem. KONIEC powiedzialam. Tego wieczoru moje dziecko wylądowali w swoim łóżeczku. Przy małym światełku, że swoją ulubioną maskotka,ale beze mnie.
I drogie mamy!Kochający swoje dzieci ale nie możemy stać się och niewolnikami!Bo kiedyś będziemy oczekiwali tego samego! Gdy kładziemy się z dzieckiem(no przynajmniej ja tak miałam) sama robiłam się już tak śpiąca ze nie wstawiłem juz z łóżka. O 19 czy 20konczylo się moje życie!!!! Nie miałam minuty czasu dla siebie,nie muszę chyba wspominać ze wpłynęło to bardzo negatywnie na relacje mezem… Nie dajmy się zwariowac.w pewnym wieku dzieci powinny zacząć zasypiać same,bo to tylko spowoduje nasza frustrację, która prędzej czy później właśnie na dziecku rozladujemy.A żadne dziecko nie będzie szczęśliwe nie mając szczęśliwej mamy. Wiec drogie mamy,bądźcie soba.Jedno się tym stanem detektywa,inni czują ze ktoś próbuje ich styranizowac…. A swoją niezależność jednak na jakimś poziomie zachować trzeba…
Dlatego moje Najmłodsze do roku spało ze mną …. a kiedy zaczęło przesypiać większą część nocy, po karmieniu odkładałam go do łóżeczka, gdzie przesypiał do wczesnego rana. Chyba tak na prawdę to dla mnie było trudniejsze niż dla niego 😉
Ostatnio sama „popełniłam” taki wpis trochę wcześniej tutaj: http://funwithson.pl/index.php/sposob-na-usypianie/ . Użyłam do podsumowania podobnego zdania co Ty. Naprawdę rodzice (ja też) nie zdają sobie sprawy jak szybko dzieci rosną. Wkurzałam się na kolki, noszenie itp. teraz bym dała wiele, żeby sobie „ponosić” moje własne dziecko, bo ono już się nosić nie chce, chce chodzić, odkrywać, robić wiele rzeczy „siam”, nie potrzebuje mnie tak bardzo jak np. pół roku wcześniej. A jedyny moment w ciągu dnia kiedy mogę go bezkarnie tulić, wąchać, całować, napawać się całą jego bobasowością jest właśnie w momencie usypiania i kochamy to zarówno ja jak i Mąż 🙂
Zrozumiałam to dopiero przy trzecim …
Ja też…
A czy płacz dziecka w pierwszych tygodniach pobytu w złobku zwanym okresem adaptacji tez moze miec wpływ na psychike dziecka? to tez jakby wypłakiwanie sie, mama wyszła a dziecko płacze bo czuje sie opuszczone… Ja miałam taka sytuacje we wrzesniu tego roku, (MUSIAŁAM wrócic do pracy) dziecko ma obecnie 1,5 roku. teraz to ja mam zrujnowana psychike przez to ze musze go tam zostawiac. Syn wydaje sie ze sie przyzwyczaił, nie płacze przy rozstaniu, a moze po prostu stwierdził ze nie nie warto juz płakac bo i tak go tam mama czy tata zostawi?!!
Gościu!! Jaki Ty jesteś mądry…tak zwyczajnie, po prostu mądry. Piszesz o tak oczywistych rzeczach, o których niewielu ludzi ma pojęcie, zwłaszcza tych ze starszego pokolenia. Z każdym Twoim wpisem, otwieram oczy szerzej ze zdziwienia. Gratuluje 🙂
Zasypiam z Córką a potem idę do Męża. Nie wiem jak to będzie, gdy śpiący z nią Brat zmieni łóżeczko niemowlęce na takie, w którym i ja się zmieszczę. Lubie jednak te chwile. Czytanie książek ma miejsce w ciągu dnia, więc wieczór wykorzystuję na to, żeby Córka opowiedziała mi np. o swoim dniu, zabawkach, itd.
Przeczytalem „jednym tchem”, pieknie i madrze napisane,popieram jednoznacznie,dziekuje.
Z mojego doświadczenia: Marysia szybko nauczyła się zasypiać sama, stosujemy metodę tzw „pauzy”, gdy krzyczy dajemy jej chwilkę, często bywa tak,że sama się uspokoi bo zaczęła krzyczeć bo się przekręcała w łóżeczku albo coś jej się przyśniło, zawsze ma czas na uspokojenie się, a jeśli płacze bardzo mocno i dłużej niż parę minut to zawsze idziemy do niej i sprawdzamy,czy nie zrobiła coś w pieluszkę,czy nie jest głodna itp. Był czas kiedy musieliśmy ją dokarmiać, potem podczas odstawiania butelki z powrotem przyzwyczaiła się do zasypiania przy piersi, spała i jadła jednocześnie a potem jak normalnie był czas na drzemkę (ok 2 h) to źle spała, przez chwilę uważała,że jest wyspana (bo spała przy piersi)a potem była marudna, dopiero gdy z powrotem kładłam ją samą do łóżeczka,żeby zasypiała sama na drzemki zaczęła spać lepiej. Kiedy zasypiała owszem płakała ok 10-15 minut czasami, ale potem spała ok 2 h i budziła się dużo bardziej spokojna i wesoła. Bywa też tak,że bawi się i nagle zaczyna płakać jak jest zmęczona, i nic co byśmy nie robili jej nie pomaga, tylko się bardziej rozsierdza na wszelkie próby karmienia, kołysania czy noszenia, a jak się ją położy do łóżeczka to kilka minut krzyku i już śpi. Moja córka czasem potrzebuje po prostu się wyciszyć, sama uspokoić i wtedy lepiej śpi. Nie pozwalamy,żeby płakała dłużej niż 15-20 minut, ale często ten czas jest jej potrzebny, bo jak uśnie np na rękach to zaraz po położeniu do łóżeczka się budzi i płacze,albo jak się do niej pójdzie i coś robi to się bardziej rozbudza i nie może usnąć dłużej,niż jak jej dajemy ten czas. Mam nadzieję,że zawsze będę umiała rozpoznać jej potrzeby i odpowiednio reagować. I że postępuje właściwie. Wiem,że jeśli nic jej nie jest to się uspokoi w przeciągu kilku-kilkunastu minut i będzie dobrze spała,a jeśli nie to zawsze szukam przyczyny i rozwiązania czego potrzebuje. Marysia jest bardzo wesołym dzieckiem, i potrzebuje już coraz mniej czasu by się uspokoić, a często po prostu bawi się w łóżeczku aż zaśnie. Oczywiście przed snem zawsze ją nosze i przytulam i śpiewam kołysanki,a potem kładę do łóżeczka i mówię dobranoc, 5 minut czasem pomarudzi, czasem 10 i śpi jak aniołek.
Może zamiast tych 15-20 minut płaczu, warto wypróbować jeden z tych sposobów wyciszenia: https://www.blogojciec.pl/dzieci/jak-pomoc-dziecku-z-zasypianiem/? Nie mówię, że na pewno zadziałają, ale może warto spróbować? Czas ten sam, a jednak stres dla dziecka mniejszy.
Dzięki za ten artykuł. Jestem fanką Rodzicielstwa Bliskości i zupełnie nie trafiają do mnie „złote” porady niektórych „superniań” mówiące o tym, że dziecko powinno się wypłakać zanim zaśnie. Szczególnie, jeśli chodzi o dzieci kilkutygodniowe czy kilkumiesięczne. Mam trójkę dzieci, każde ma inny temperament i każde zasypiało w inny sposób (inną techniką), w dodatku na różnych etapach swojego życia (zmiana preferencji). Dzisiaj żadne nie ma z tym problemu, każde śpi w swoim łóżku (4, 8 i 15 lat 🙂 ), a codzienna dawka bliskości przyniosła raczej dobry efekt w postaci poczucia bezpieczeństwa o wiele skuteczniej niż suche i pozbawione czułości nauki samodzielnego zasypiania w łóżku. Tę naukę warto dostosować indywidualnie do dziecka.
Ja uwazam ze powinno sie dziecko uczyc zasypiania samego w swoim pokoju i lozku. Moja corcia nigdy nie spala u mnie w lozku. Jak miala 4 miechy moj maz nauczyl ja w 3 dni zasypiac sama bez kolysania w lozeczku Na poczatku wchodzil do pokoju co minute zeby ja usokoic potem coraz rzadziej az wkoncu poprostu polozyl spac i juz spala Jak miala 1.5 roku juz zawsze sama zasypiala w swoim pokoiku i lozku Zanim to nastapilo zegnalismy sie piesnia i modlitwa wspolna i tak jest do tej pory, jeszcze dochodzi ksiazeczka a corcia ma teraz 3.5 roku Jakos nie widze zeby to na jej psychike zle wpynelo
Każdy wybiera swoją drogę. Moje dzieci też były uczone zasypiania same, jak nie miały jeszcze roku. W tym tekście bardziej chodzi o to, że nawet tego da się nauczyć, bez konieczności „wypłakiwania się” przez dziecko.
Mieszkam z dziadkami, jako że ojciec mojego syna okazał się niedojrzaly… co chwilę słyszę ze młodego za dużo noszę, ze nie powinnam go usypiac na rękach, ani w łóżku u siebie, ze za dużo go przytulać (sic!), ze uzalezniam go od siebie a przecież od stycznia żłobek i on tego nie przeżyje…
A przyjdą goście w odwiedziny, i nagle dziadki się chwalą, tak, mówi już mama, świadomie! No patrz, jak sam pięknie wstaje i chodzi przy meblach, tak tak, na pewno ma tylko siedem miesięcy… patrz jak pięknie się rozwija!
A gdy im tłumaczę ze to jest powiązane… to nie rozumieją.
Swoją drogą, Tato, może jakąś radą rzucisz? Bo na prawdę zaczyna mnie martwić ten żłobek i ze sobie nie poradzi. Że będzie cierpiał, bo go od siebie uzalezniam.
Doradziłbym coś, ale to wszystko zależy. Od dziecka, od waszych relacji, od żłobka, a nawet od dziadków. I naprawdę nie ma jednej gotowej odpowiedzi na pytanie czy sobie poradzi.
Hmmm mam dwumiesięcznego synka i postanowiłam powoli go uczyć zasypiania w nocy. Kiedy płacze czekam 5-10 minut. Jeśli płacz się nasila zaczynam go karmić. W innym przypadku nigdy nie czeka za długo na mnie. Uwielbiam go usypiać 🙂 trzeba umieć nie popadać w żadną skrajność.
Popatrz jaka ciekawa obserwacja związana z tym co napisałeś (chodzi o opis do zdjęcia): https://www.facebook.com/TaKtoraWie/photos/a.425720337533177.1073741830.354320381339840/734613389977202/?type=3
Mój Franek przez pierwsze 6 miesięcy zasypiał przy piersi. Inaczej nie potrafił, od urodzenia. Zaczął coraz częściej się wybudzać. Doszło do tego, że po zaśnięciu wybudzał się co 1-1,5 godziny i czekał na pierś. Nie jadł, tylko trzymał w buzi i zasypiał ponownie. Po 3 takich nocach postanowiłam nauczyć go spania. Niestety pozwoliłam na płacz, ale wracałam do niego co kilka minut zgodnie z metodą”coraz dłużej”. Teraz budzi się co 4-5 godzin na jedzenie, ale nadal nie przesypia większości nocy.
Twój wpis zadał mi cios w serce, bo wiem, że wprowadzając tę metodę nauki zasypiania, nie reagowałam na potrzeby swojego dziecka… Nie znalazłam jednak innego wyjścia. Inaczej musiałabym leżeć obok niego już od 20tej, by mógł spokojnie spać…
A ja się kładę o 19.30 i tak czasem leżę i odpoczywam usypiając przez godzinę ( najczęściej 20 min.)
Może warto się nad tym zastanowić, że to może być też nasz czas na wyciszenie, odpoczynek po dniu . Jednocześnie budujemy więzi z dziećmi. 🙂
Tak. Ja przez ostatnie dwa dni mam tak, że córka zasypia wyłącznie na moich rękach. I jestem zła na siebie, że przez chwilę pomyślałam, że cokolwiek na mnie wymusza.
Generalnie przemawia do mnie to co tu napisane ale odwołując się do przytoczonych wyników badań warto się zastanowić: jeśli rzeczywiście płacz zostawia takie skutki w mózgu dziecka to czy lepiej żeby dziecko płakało codziennie po godzinie przez kilka miesięcy (tak to wygląda u nas: godzina płaczu podczas gdy żona usypia córkę); czy lepiej przemęczyć się 2-3 dni aż dziecko się przyzwyczai. Żeby była jasność: do tej pory cały czas nie stosowaliśmy „cry out” ale po przeczytaniu tego tekstu zacząłem się zastanawiać czy nie popełniamy błędu…
Ciężko jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie. Myślę, że trzeba wziąć pod uwagę, że płacz dziecka w ramionach rodzica jest zupełnie innym płaczem, niż płacz, który wydobywa się, gdy dziecku wydaje się, że zostało przez rodziców porzucone (a tak ono odbiera sytuację, w której stosujemy cry it out).
To zrozumiałe i tym się do tej pory kierujemy.
Ale niestety nasza córka ma charakterek i jak nie chce spać to potrafi się zanosić płaczem bardzo i histeryzować. Stąd moje rozważania.
Nie chcę się mądrzyć, więc powiem tylko jak to u mnie wyglądało.
Gdy M. się urodziła przez jakiś czas mieszkaliśmy u dziadków w bloku. Nie chciałam im sprawiać kłopotu więc robiłam wszystko, by M. nie płakała. Było to sprzeczne z moim wewnętrznym przekonaniem, ale wzięłam pod uwagę okoliczności.
Pewnego dnia jednak przestałam Ją uspokajać, uciszać. Powiedziałam, że jeśli chce może płakać do woli a ja będę Ją trzymać w ramionach… Płakała, płakała a potem przestała. To nie było tak, że moja M. robiła mi na złość, histeryzowała, by mi dołożyć. Po prostu tak dzieci sygnalizują frustrację, taki mają w sumie prosty mechanizm odreagowania stresu.
Czasem płacze, ale sama wtedy woła „przytul mnie” (bo „jest mi źle, smutno, bo czuję się niepewnie,…”) i płacze na moich rękach.
Wczoraj przypadkiem trafiłam na program „Wychować, a nie zwariować” (albo jakoś tak, na TVN Style w każdym razie). Bohaterami byli rodzice 9-miesięcznego chłopca. Nie widziałam samego początku, ale zdaje się, że zgłosili się do programu, bo chłopiec budził się w nocy, płakał, mama karmiła go piersią, no ogólnie wymagał uwagi (dziwne, nie?). Super duper pan doktor pediatra zaproszony do programu (ojciec trójki dzieci) stwierdził, co następuje:
– dziecko powinno przesypiać noce,
– jeśli dziecko się budzi, to nie mama ma wstać dać mu mleka z piersi, bo jak się dziecko naje, to dostaje zastrzyk energii i nie chce spać, więc musi wstać tata i jakoś dziecko uspokoić,
– dziecko powinno się położyć do łóżka, wyjść i zamknąć drzwi i musi zasypiać samo, bo (UWAGA) dziecko musi się usamodzielnić i trzeba odciąć pępowinę,
– wzięcie na ręce na być nagrodą za dobre zachowanie, a nie dlatego, że dziecko płacze,
– chłopiec mobilny, więc lekko przygrzmocił głową w kanapę czy w coś tam i zaczął marudzić, popłakiwać – pan doktor powiedział, że nie powinno się go brać na ręce i przytulać, tylko co najwyżej zapytać coś w stylu „co się stało, młody?”.
Może odrobinę co nieco poprzekręcałam – wszak program był wczoraj, uleciało z głowy – ale sens zachowałam. Myślałam, że będę walić głową w mur. Sama nie mam dzieci (tylko wykształcenie pedagogiczne), ale to co mówili w tym programie woła o pomstę do nieba. I jeśli chodzi o karmienie piersią (nocne jest najbardziej wartościowe) i o przytulanie i usypianie.
PS. Lipa trochę, że się muszę gdzieś rejestrować, żeby wrzucić komentarz 😉
Wybacz konieczność rejestracji – bez takiego systemu bardzo ciężko uchronić się od botów i im podobnych 🙂
Natomiast co do programu, to aż poszukam go gdzieś, bo to przecież zakrawa na absurd, aby lekarz głosił takie herezje i to jeszcze w telewizji.
Wybaczam 😉
A jeśli chodzi o program, to jest to odcinek pierwszy (właśnie leci kolejna powtórka i mogłam zobaczyć). Nie mogę słuchać tych herezji – hartowanie na stres.
Przełączam i nigdy nie wracam. Zostaję przy czytaniu bloga Twojego i mataja.pl i ufam swojemu instynktowi, kiedy zajmuję się jakimiś dziećmi.
Ogolnie nie rozumiem ludzi z takim podejsciem nie tylko do wlasnych dzieci, ale ogolnie do innych – separatystow i indywidualistow, ktorzy maja dziwnie rozdmuchana potrzebe nieustajacej troski o samego siebie. Jezeli ktos ma takie poglady to w ogole nie powinien zabierac sie za plodzenie, rodzenie i wychowywanie dzieci. Jak mozna myslec, ze malutkie dziecko, z niepelni rozwinietym mozgiem celowo nas „terroryzuje” czy „manipuluje.” Nalezy ruszyc cztery litery i przestac myslec o sobie, z czym wielu ma jak widac problem.
Kolejny raz Pana wpis daje mi dużo do myślenia…Nasza Ola w grudniu skończy rok i niestety…do tej pory zasypia u mnie noszona po kuchni na rękach…czasem trwa to 10minut a czasami 40…zaczęło się całkiem niewinnie bo od urodzenia miała kolki i przytulenie do mamy na rękach przynosiło jej ulgę i sen…Faktem jest że Ola jest naszym bardzo długo wyczekiwanym Cudem…jest tez bardzo przywiązana do mnie (większość czasu spędza ze mną). Nie wiem po trosze jak mam ugryźć tema nauki samodzielnego zasypiania…Ola nie jest skłonna do przytulania, nie bardzo lubi głaskanie…nie jest to łatwy orzech do ugryzienia
Podpisuję się obiema rękoma.
Może miałam to szczęście i mam wyjątkowe dziecko, które od początku przesypiało całe noce i nawet teraz, gdy ma 3 lata noce są spokojne i 12 h ciszy…
… a może…
Od początku (gdy się urodziła) byłam z Nią blisko. Reagowałam na potrzeby z prędkością błyskawicy, mimo różnych niesprzyjających czynników. Przytulałam, głaskałam, kołysałam (dosłownie godzinami), śpiewałam, wymyślałam bajki, itp. Cały czas byłam blisko i Ona o tym wiedziała.
W czasie ciąży czytałam kilka interesujących poradników i niektóre były straszne! Jednak to, czym chcę się podzielić wyniosłam z niepozornej książeczki pani A. Solter „Jak porozumieć się z małym dzieckiem”. Dziecko ma swój język i jest nim PŁACZ. Nie można mu tego zabronić, uciszyć, powstrzymać. W taki sposób się komunikuje zanim nie dojrzeje… A pozostawianie na „wypłakanie się” (co to w ogóle za sformułowanie?) w samotności to ZBRODNIA i tak naprawdę podcinanie naszych więzi z dzieckiem. Tak samo twierdzą Sears’owie (rodzicielstwo bliskości). Płacz oczyszcza, ale tylko gdy płaczący znajduje się w ramionach ukochanego rodzica, kogoś bliskiego. W samotności i ciemności ma odwrotny skutek i jest destrukcyjny!
Na zakończenie dodam. Moja M. nadal zasypia przytulona do mnie. Mówi: „Przytul mnie mamusiu” odwraca się do ściany i śpi, a ja jeszcze 10 minut leżę obok i cieszę się, że mogłam ją do tego snu utulić. To nasz czas i nie oddałabym tego za nic… 🙂
Ale czy nie mozna inaczej? Czy nie ma metody sposobu, aby nauczyć dziecko zasypiania bez placzu, bez stresu dla niego? Sen jest przecież szalenie ważny, szczególnie sen głęboki, w trakcie którego mózg sie regeneruje.
Lubię ten wpis 🙂
Czytałam go już kilka razy, regularnie podsyłam znajomym i rodzinie, bo jest bardzo mądry i utwierdza mnie że postępuje słusznie nawet gdy już brak mi sił 🙂
Dobrze, że mi zawsze takie podejście wydawało się dziwne. Ja mam ponad 30 lat i nie znoszę chodzić sama spać. Jeśli mąż pracuje do późna, to ciągle się budzę i nie śpię zbyt dobrze. Dlaczego taki maluch ma mieć inne zdanie? Syn ma teraz 3.5 roku i potrafi sam zasnąć, jak trzeba, ale jeśli mogę, to z chęcią śpimy razem – i naprawdę nie wiem, czemu to miałoby być złe. Oboje przynajmniej jesteśmy szczęśliwi i wyspani 🙂
A co zrobić z dwulatkiem, który zasypia 1.5h? Za chwilę urodzi się drugi, ręce mi już opadają. Kiedys zasypiał o 20.00 bez większych problemów. Teraz godzina 22.00, a dziecko mogłoby nadal szaleć. I czytam, i tulę, i śpiewam. Ostatnimi czasy próbowałam nawet: „wiesz, to ja idę umyć zęby i wrócę jak już będziesz spał”, ale wychodzę, a ten wyje, za chwilę wracam, a on zasmarkany, ręce w buzi… zawsze jak się denerwował to ręce pakował do buzi. Nie mam sumienia go zostawiać, ale na prawdę potrzebuję choć kawałka wieczoru dla siebie, a za chwilę dla Juniora… Dodam, że Plankton potrafi spać do 9.00 rano jak tak późno zasypia. Ok. 12.00 ma drzemkę 1.5h i tu nie ma żadnego problemu z usypianiem: 10 minut czytania i po sprawie…
Pisałem kiedyś dwa teksty o tym, o dwóch nieco różnych podejściach do usypiania. Pierwszy, tradycyjny: https://www.blogojciec.pl/dzieci/jak-pomoc-dziecku-z-zasypianiem/ i drugi trochę bardziej nietypowy: https://www.blogojciec.pl/dzieci/skuteczny-sposob-usypianie-dzieci-o-ktorym-sie-mowi/. Polecam też spróbować przesunąć mu porę pobudki o te dwie godziny i budzić go o 7:00 – wtedy wieczorem powinien po jakimś czasie sam padać znacznie wcześniej – biologii nie oszukasz 😉
Ależ paskudny wydźwięk tej wypowiedzi…O własnym dziecku „ten”, „wyje”, „pakował”. Widać że matka dość ma tego dziecka :/
Mimo odgrzewania starego komentarza nie mogę się powstrzymać. Przepraszam, Pani Elżbieto, ale co wg Pani daje Pani kompetencje do takiego komentarza? Nie uważam za kulturalne komentowanie w taki sposób podejścia rodzica do własnego dziecka. Każdy ma swój sposób funkcjonowania w rodzinie i wyrażania emocji, a nie jest powiedziane, że ktoś nie może kochać ponad życie „tego, wyjącego (dziecka)” a ten kto nazywa swoje „kwilącym słoneczkiem” nie robi mu po cichutku krzywdy, chociażby zostawiając je samemu do wypłakania… bardzo smutne, ze tak łatwo wstrzyknąć komuś dawkę jadu, a tak trudno wykazać się empatią i dobrym wychowaniem.
Super, że coraz więcej pisze się na ten temat, bo metoda wypłakania lansowana przez pewną „zaklinaczkę dzieci” jak dla mnie powinna zostać w XX wieku 🙂 Mieliśmy sami spore problemy z usypianiem maluchów, ale po konsultacji z doradcą ds snu dzieci (znalazł się taki w Krakowie 🙂 nasze usypianie sie zmieniło. Pisałam zresztą o tym na blogu, bo był to dla mnie istny horror conocny…
Czy mamy jakieś konkretniejsze dane (wyniki badań) nt. poziomu stresu i jego skutków, odczuwane przez samotne niemowlę / dziecko? Czy ewentualne szkody w jego psychice są udokumentowane? Dziękuję.
Rozumiem, że materiał źródłowy i jego odnośniki są niezadowalające?
Przepraszam, chyba wcięło mi poprzedni komentarz.
Tak, są. W dużej mierze są to odniesienia do książek popularnonaukowych, brak mi też informacji jak długo i jak intensywnemu stresowi należy poddawać mózg dziecka, żeby wystąpiły tam znacząco rzutujące na jego przyszłość zmiany.
Uważasz, że kilkadziesiąt minut płaczu w kolejnych dniach powoduje trwałe, poważne uszkodzenia? Oraz, uważasz że każda, rzeczywista lub urojona potrzeba dziecka musi być natychmiast zaspokajana?
A co z dzieciaczkiem 7 tygodniowym ktory fajnie spi w nocy ale w dzien chce tylko spac „na mnie” . Gdy odkladam aby polozyc , budzi sie i zaczynamy od poczatku…..
Uwielbiam Pana Blog BTW ☺
Bardzo mi miło 🙂 Może warto spróbować położyć obok, z ręką blisko, aby czuło bliskość?
? tak probowalam 4 lata temu z moim synem i trwalo to okolo 1-2 h przy kazdym usypianiu. Z tym maluchem tez probowalam ale nie dziala ☹️
Może szumiś? Ewentualnie widziałem pomysły z wypchaną rękawiczką, udającą rękę rodzica 🙂
Co Pan sadzi o ksiazce „Jezyk niemowlat” technik usypiania dzieci w niej zawartej? Jesli juz sie Pan wypowiadal na ten temat prosze o odnosnik do komentarza 🙂
Pzdr
Co do szumisia nie jestem zwolennikiem przyzwyczajania dziecka do przedmiotow tego typu ☺
Tak samo przyzwyczajają się do usypiania przy rodzicach, do kołysania, do ciepła, do kołysanek… a później samoczynnie się tego oduczają, gdy dorastają 🙂
Kamilu, gdybym wiedziaĺ to wczesniej pewnie bym zastosowal ale podam swoj i dziecka przykład. Jako rodzice chcielismy od samego poczatmu byc blisko naszej pociechy kiedy nie spi i kiedy zasypia.
Udalo sie tak kilka razy po 1h 2h udalo sie uspic malucha. Czy to przy piersi czy tulac do siebie. Bylo wiele krzyku (czytaj 1/2h). Nigdy nie mial kolek!
Dziecko oczywiscie plakalo i sie rzucalo bedac przytulone. Probowalismy rowniez zasypiania przy piersi. Nic bardziej mylnego. Kostek budzil sie w nocy 4 razy, pewnej nocy „zirytowalem sie” z przemeczenia i z bezsilnosci. Wzialem go z lozeczka przytulilem i polozylem malucha w wozku. Pobujalem nastepnie zasnal i zostawilem go w salonie. Kazdej nocy do tej port spal u nas w sypialni. Nastepnej nocy historia sie powtorzyla i dziecko rowniez polozylem do wozka. Przy pierwszym jak drugim dniu dziecko ciagiem przespalo cala noc. 🙂
Zrobilismy Kostkowi wlasnny pokoj tulilismy po karmieniu i odkladalismy spac. Bylo to ciezkie dla nas wszystkich. Dzis Kostek bez placzu zasypia zawsze o okreslonej porze, jeslj cos sie przesuwa trzeba byc czujnym i polozyc go w momencie kiedy on sam chce isc spac. Dzis sam zasypia z usmiechem na ustach tulac pande do snow i przesylac bezcenny usmiech.
Pozdrawiam:-)
Co za głupota… Jak moje dziecko kiedyś tak nielubiło kąpieli, że wrzeszczało w niebogłosy to miałam je nie myć? Jak nie chciało jeść obiadu tylko jeść słodycze i płakało to miałam ustąpić? Tak, tak cackajcie się ze swoimi dziećmi i zobaczycie jaki będzie skutek. Nie jestem absolutnie za tym,aby robić dziecku specjalnie na złość, żeby płakało, ale nie można też na każdym kroku ustępować. A co do zasypiania to po prostu przenieść w pewnym momencie łóżeczko do innego pokoju, siedzieć w tym pokoju i poczekać aż dziecko zaśnie, usypiać, śpiewać itp. i jak zaśnie wyjść. A niektórzy się litują i od razu zabieraja z powrotem do siebie. To jaki wtedy jest sens? Będzięcie ustępować to zobaczycie potem efekty.
Właśnie tych efektów nie możemy się doczekać. Tych spokojnych, opanowanych i żyjących w zgodzie z sobą i ze światem ludzi, którzy nie będą bali się własnego cienia, którzy będą nie tylko potrafili przetrwać, ale dla których życie będzie czymś przyjemnym, bo będą do niego po prostu przygotowani i będą zwyczajnie szczęśliwi. Odliczamy dni, dzięki za kibicowanie 🙂
Ostatnio na jakiejś grupie przeczytałam wpis młodej mamy z prośbą o radę jak oduczyć kilkutygodniowe dziecko ssania piersi i „przerzucić” je na mleko mofyfikowane. Argumentem mamy był fakt, ze na piersi jej corka budzi się co 3 godziny,a slyszala,że na mm dzieci przesypiają cale noce.A ona nie zamierza się nie wysypiać.
Mam wrażenie,że ten sam problem jest z zasypianiem. Po co się męczyć, tracić czas, chodzić niewyspanym, skoro można inaczej-łatwiej?Niekoniecznie dla dziecka,ale dla nas zdecydowanie tak. Lepiej wsadzić butlę z mlekiem i cieszyć się przespanymi nocami, lepiej kupić elektryczny bujak niż przytulić, wygodniej odłożyć do łóżeczka-niech popłacze-w końcu przecież przestanie i zaśnie.
Nie trzeba szukać daleko-sama już 2,5 roku toczę wieczną wojnę z mężem,który uważa inaczej niż ja. Moje dziecko wciąż potrzebuje przutulenia do snu, czasem również w nocy i to jest dla mnie naturalne. Pewnego dnia przyjdzie moment,że zaśnie samo,że nie obudzi się w środku nocy szukając mamy.Nie uważam,żeby moja starsza, 5,5 letnia corka była niesamodzielna, gorsza mimo długiego karmienia piersią czy spania z nami w łóżku do 3 roku życia i codziennego tulenia do snu.To wszystko tak szybko mija..
Żal słuchać i patrzeć na rodziców, preferujących tzw.”zimny chów”. Oczywiscie,ze mozna, ze tak wygodniej-tylko czy warto?
Zanim zostałam mamą przestudiowałam od deski do deski książkę „Język niemowląt” Tracy Hogg i byłam po prostu zauroczona tym jak to wszystko jest proste. Instrukcja obsługi dziecka. Bezduszna jak się później okazało. Przy pierwszym dziecku już zdałam sobie sprawę, że książkę tą mogę wyrzucić do kosza (ta Pani właśnie wypropagowała między innymi tą metodę usypiania). Bo dziecko to nie robot, który sobie ustawisz żeby spał, jadł, bawił się wtedy kiedy chcesz. Podobnie z karmieniem piersią wg tej książki, gdzie karmienie na żądanie jest złem… Szybko zdałam sobie sprawę, że nie tędy droga i dalej nie wiem jak to możliwe, że tyle ludzi nadal kieruje się tą książką. Polegałam po prostu na mojej intuicji. Za miesiąc spodziewam się trzeciego dziecka, mam nadzieję że teraz już doskonale będę wiedziała, co robić 🙂
Ogólnie ta książka jest złem 🙂 Bo sugeruje, że istnieją proste reguły i działają tak samo wobec każdego dziecka i człowiek później myśli, że jak on tak nie potrafi albo na jego dziecko nie działa, to jest złym rodzicem. A w rzeczywistości to nie ma związku i jedynie ta książka jest fatalnym przykładem tego w jaki sposób osoby, które nie są psychologami (o ile dobrze kojarzę autorka jest pielęgniarką) mogą wszystko zepsuć, gdy wezmą się za doradzanie w kwestiach, o których nie mają zbyt wielkiego pojęcia.
Powodzenia z trójką 🙂
Ty w cos takiego wierzyles? W jakich ksiazkach o tym przeczytales? Jakie argumenty Cie przekonaly? Czytam Twojego bloga, kupuje ksiazki, ktore polecasz i nie spodziewalam sie tego po Tobie. Zaskoczylo mnie to bardziej niz to, ze dawales dzieciom klapsy. A gdyby Twoja zona plakala to tez bys sobie pomyslal „wyplacze sie i usnie” i poszedl do innego pokoju?
Ten tekst ma już dobre kilka lat na karku, a odnosi się do czasów, zanim jeszcze założyłem bloga i temat rodzicielstwa zacząłem zgłębiać.
Bardzo ciekawy i potrzebny blog! Niesamowite jak w XXI wieku ludzie pogubili się z potrzebami bliskości, empatią, czułością do dzieci/innych dorosłych i do siebie. Wpis o śnie w punkt. Nie wyobrażam sobie tak 'tresować-stresować’ własne dziecko przed snem. Chociaż przechodziliśmy z synkiem przez fazę spania po 1-3godziny (nawet 6 pobudek w nocy!), to nie byłabym psychicznie w stanie zostawić dziecka samego w pokoju. Wszystko pewnie przez wzorce… rodzice (najczęściej tata) do snu tulił nas codziennie, uwielbiałam jak mi śpiewał, grał na gitarze lub czytał bajki. Teraz, sama będąc rodzicem, nie znam innej metody dla swojego synka jak bajki, tulenie, czy mizianie po plecach. Nieraz padam na twarz i mam jeszcze perspektywę pracy do rana, ale i tak te 15-30minut na usypianie jakoś przecież można wygospodarować! Komfort snu i wspomnienia dla dziecka – bezcenne.
A co mam zrobić jeśli na rękach również płacze? Po tym poznaję, że jest zmęczone. Nigdy nie zostawiam dziecka samego, w dzień zasypia w wózku, a to pogłaszczę, a to dam wypluty smoczek, wożę, wkładam głowę go wózka, żeby mnie potarmosił i poczuł, że jestem (pomaga na chwilę). I potem znowu płacz. Wtedy najczęściej znowu biorę na ręce, chwilę się uspokaja, znowu zaczyna biadolić, wtedy znowu do wózka i tak czasem ze 3 razy. Chciałabym żeby mój synek zasypiał bez płaczu, bo bardzo się tym denerwuję, a on patrzy na mnie takim błagalnym wzrokiem. Dodam, że mały nie akceptuje pozycji horyzontalnej na rękach, tylko w pionie. Nie wiem jak postępować żeby go nie skrzywdzić.
Późno, ale może komuś przyda się nasza historia. Odwiedziliśmy wielu specjalistów z moim noworodkiem z powodu problemów z karmieniem. Gdy mieliśmy się pogodzić już z tym, że „taka jest uroda” naszego syna, trafiliśmy na pediatrę, który poza nerwowością podczas karmienia, zwrócił uwagę też na sen naszego dziecka. A raczej jego brak (bagatelizowany przez innych, bo przecież jako rodzice pierwszego dziecka na pewno przesadzamy). W nocy synek zasypiał nawet po godzinach noszenia na rękach, po wielu próbach odkładania. Mimo to sen był nerwowy, przerywany, często piskiem. W dzień spał tylko noszony, wózek czy łóżeczko „parzyły”. Pediatra postawił diagnozę; refluks. Stosowanie „syropku” na refluks zdecydowanie poprawiło jakość snu dziecka. Już go nie stosujemy, bo syn wyrósł z dolegliwości. Dalej nie jest wybitnym „zasypiaczem” (dlatego tu trafiłam), ale czasami problemy ze snem mogą być złożone, nie bójmy się łatki „hipochondryków chodzących ze zdrowym dzieckiem po lekarzach”.
Śpię ze swoim dzieckiem od urodzenia, ponieważ..sama mam taką potrzebę. Potrzebę zapewnienia swojemu dziecku maksimum poczucia bezpieczeństwa.Niestety często spotykam się z dużym zdziwieniem i dezaprobatą na tę sytuacji, a wśród rodziny z presją do jak najszybszego oduczenia dziecka od spania z matką, ponieważ to 'chore’ a ja jestem 'nienormalna’. Smutne to bardzo, że dorośli ludzie nie pamiętają własnego dzieciństwa (bo może nie chcą) i nie potrafią, nie mają woli aby zrozumieć to, o czym Pan pisze. Pamiętam sama siebie, jak bardzo czułam się odtrącona przez własnych rodziców, mając już sporo, bo jakieś 4 lata, i kolejno 5, 6.. dlatego, że po 20:00 nie wolno mi było wyjść ze swojego pokoju, nie wolno mi było w nocy przyjść do rodziców, kiedy się bałam sama spać. Wciąż mnie wyganiano z tłumaczeniem, że przecież nie ma się czego bać. Psychika dziecka jest czymś zupełnie innym niż psychika dorosłego. Nie czuję dziś prawie żadnej więzi z moimi rodzicami, pomimo, że jesteśmy 'normalną’ rodziną. Nie chcę fundować swojemu dziecku tego samego co sama przeżywałam. Nie chciałabym też żeby moje dziecko w życiu dorosłym było tak daleko ode mnie jak ja jestem teraz od swoich rodziców.
Ciekawe rozważania i coś w tym jest. W końcu płaczem dziecko coś nam sygnalizuje.
Marzę o takim dziecku, które uspokoi moje utulenie do snu. Jednak moje płacze, wtrywa się, drapie, wrzeszczy, lata po całym łóżku. Jak takiemu pomóc? Przy każdej próbie usypiania ryk nie z tej ziemi.
Nie pojmuje jak mozna male bezbronne dziecko zostawic na samemu sobie, serce by mi peklo 🙁 gdy synek plakal jezdzilismy od lekarza do lekarza, ile razy slyselismy ze kazde dziecko placze a my jestesmy przewrazliwieni, gdy mial poltora roku sama w koncu go zdiagnozowalam, ma refluks oraz nietolerancje wszystkich bialek pochodzenia zwierzecego i glutenu. pod nadzorem jedynej lekarki ktora nie brala mnie za wariatke, ktora sobie wymysla oraz pani dietetyk jest na diecie weganskiej bezglutenowej, od tego czasu bie placze wcale. I tyle.w kwesti tegoze kazde dziecko placze.
Dziękuję za ten tekst. Jestem mamą 4 miesięcznego chłopczyka, który zasypia w moich ramionach i dzięki temu artykułowi nie zostawię go samego aby się wyplakal.
U mnie z pierwszym dzieckiem była masakra,córka usypiała tylko kiedy się ją bujało we wózku. Z drugim dzieckiem zero problemów z zasypianiem,od urodzenia był kładziony do łóżeczka i zasypiał sam bez żadnego płaczu
Panie Kamilu, tak jak człowiek podlega rozwojowi ciała, tak samo podlega rozwojowi emocjonalnemu. Uważam, że delikatnym nadużyciem rzeczywistości jest twierdzenie, że kilkumiesięczne, a nawet roczne dziecko nas kocha. Ma proto-potrzebę bliskości, która w wyniku dojrzewania przekształci się dopiero w miłość.
pozwole siebie zadać pytanie: czy możliwe jest ze dziecko ma lęk przed zasypianiem? Nasz na codzień bardzo pogodny i roześmiany bobas dosłownie po każdym położeniu donlozka robi straszna awanturę. Próbujemy uczyć go samodzielnego zasypiania od pierwszego miesiąca. Oczywiście bez wypłakiwania się tylko roznymi technikami usypiania. Zawsze zasypia u siebie w lozku. Głód i pieluchy nie maja związku. Do dzisiaj 7miesiac) najlepiej działa szumiś i lekkie potrząsanie w lozku. Nie uczymy go zasypiania na rękach czy przy piersi bo to bez sensu.Kiedy znikną te awantury? Kiedy dziecko zacznie zasypiać samo gdy poczuje zmęczenie? U naszego pierwsze objawy zmęczenia można kompletnie przeoczyć. Syn jest bardzo ciekawski, wszystko chce do rak i potrafi bawić się przedmiotami i jednocześnie płakać ze zmęczenia. Pozdrawiam!
Ja śpię z dzieckiem od urodzenia nie korzystam z pierdolnikow poradników kieruje się matczynym instynktem. Moje maleństwo usypiam przy piersi. Karmie już 2 rok i zamierzam tak aż samo się odstawi takze wszystko odbywa się bezstresowo.. A co do poradników o dzieciach to za 20 lat znów coś innego wymyśla pewnie coś co akurat będzie na czasie… Albo będzie komuś,, leżeć,, Trzeba brać wzzytsko pół żartem pół serio i słuchać intuicji. Pozdrawiam
A ja nie wiem już co robić, moje roczne dziecko zasypia tylko przy mnie na piersi, ale ja muszę wrócić do pracy. Usypianie przy kimkolwiek innym to płacz i histeria, nigdy nie zostawiamy jej z tym samej zawsze jest tulona noszona, próbujemy wszystkiego. Ona i tak płacze i tak zasypia, pada wykończona płaczem. Odwlekam o jeszcze kilka tygodnie powrót do pracy, ale nie mam już innego pomysłu, chyba tak musi być, to trudne, chyba najtrudniejsze, ale chyba się słońcu nauczy i przestanie tak plakac prawda? Czy jestem najgorsza matka na świecie i jest jakieś one rozwiązanie?
A co jeżeli dziecko płacze mimo że jest na rączkach? (Nakarmione, przebrane itp). Niestety córeczka płacze ok 5-10 minut mimo że śpiewam, przytulam, kołyszę.
Kurcze jaki mądry tekst, wiele zmiana w sposobie myslenia, Polecam!
Zgadzam się z tym wpisem i nigdy nie zostawiamy córki samej żeby zasypiała z płaczem. Jestesmy pod tym względem wyjątkami wśród znajomych ktorzy wlasnie tak robili i teraz rzeczywiście ich dzieci same zasypiaja. Są dumni ze maja samodzielne dzieci. W rodzinie tez panuje przekonanie ze dziecko musi sie nauczyc samo zasypiac, a nie bezstresowe wychowanie i latanie na każde zawołanie. Ciężko sie tego słucha 🙁 To przykre że postępując słusznie czuje sie jak dziwaczka i bedac w mniejszości musze sie wstydzic ze „takie duze dziecko” (7 miesiecy) usypia mi na rękach 🙁
Cieszę się, że wchodząc w moje macierzyństwo o tym wiedziałam i nigdy na to nie pozwoliłam… Dzisiaj Synek ma prawie 3 lata, właśnie wyprowadziliśmy go do swojego pokoju. Nie zasypia sam. W towarzystwie Męża i moim na materacu 90×200 we troje zasnął w jakieś 3 minuty. A ja w tym momencie poczułam, że to jest właśnie szczęście 😉 Polecam 😀
Jako młodziutka mama też myślałam że jak moja córeczka trochę popłacze to się nic złego nie stanie, nie rozpieszczaj mówili. Po 8 latach druga córcia i zmiana o 180 stopni. Tuliłam ile się da, nie zostawiłam płaczącej ani na sekundę …rezulataty (choć nie wiem ile związku ma tutaj charakter samego dziecka):
-starsza córka przespała całą noc dopiero w wieku 3 lat
-młodsza po 1,5 roku, a zaczęła zasypiać na noc sama od siebie bez jakiejkolwiek nauki zasypiania po 4 miesiącach od urodzin (mały kryzys jak zaczęła chodzić i po odstawieniu smoczka, ale szybko opanowany).
– starsza przychodziła do nas do łóżka do 6 roku życia prawie a i teraz się zdarzy że boi się sama spać, przed stresującym tygodniem w szkole notorycznie nie może zasnąć z niedzieli na poniedziałek, potem już ok (A w ogóle nie martwimy się o oceny i ogólnie bardzo chętnie chodzi do szkoły, zwłaszcza nowej którą zaczęła w tym roku)
-młodsza jak się obudzi to czasem śpi z nami, a czasem nawet jak zawołamy choć do mamusi i tatusia spać (drzwi zawsze otwarte, i delikatne światełko nadal jest, ma 3 latka)to odmawia i my mamy na chwilkę przyjść przytulić położyć się u niej i możemy często wracać do siebie. Choć fakt dużo więcej płacze w różnych sytuacjach i gdy nie po jej myśli niż starsza córka.
I to wcale nie było tak że pozwalałam długo i notorycznie wypłakiwać się…czasem, rzadko nawet ale zdarzało się. I teraz wiem, że tulenie, okazywanie miłości ile się da ani trochę nie rozpieszcza dziecka. Takie dziecko wyrośnie na dorosłego, który kocha siebie i ma dużo empatii w sobie. Najwspanialsze co może spotkać człowieka (bez pomocy psychologa jak w przypadku broken kids who turn into broken adults). Rozpieszcza wyręczanie w obowiązkach, w najprostszych czynnościach (bo nam się często śpieszy np).
Starszej córeczce zawsze będę musiała wynagradzać tamte chwile:( więc kochajcie, tulcie nie ma nic piękniejszego❤ Teraz synek jeszcze(więc cała trójka) tulony kochany na maksa i też już sam zasypia, ma 4 miesiące choć wiadomo mały kryzys pewnie przyjdzie, ale z miłością, wytrwałością i cierpliwością damy radę❤❤❤
Słyszałam o tych metodach nauki zasypianie dziecka w samotności… Nie umiala bym poprostu… Moja córka ma 4 lata zasypia przy mnie, przy tacie z babcią ale raczej nie sama(chyba że padnie gdzie stoi). A najczesciej to śpimy też z nią ❤️ tego czasu się nie wróci…
Moja 8latka tez czesto mowi tato poloz sie ze mna i wtula sie i zasypia. Wielokrotnie pogania mnie zebym sie z nia polozyl. Jeszcze od niej dostaje buziaki na pozegnanie w szkole i sie nie wstydzi 🙂 to kiedys minie a my rodzice bedziemy za tym tesknic
Jeny aż zrobiło mi się smutno i przykro…. 🙁 totalnie nie rozumiem ludzi (bo „rodzice” to za duży tytuł) którzy zostawiają tak swoje dziecko. Przecież ta malutka istotka nie potrafiąca jeszcze mówić/nie potrafiąca inaczej wyrażać swoich enocji, nie umie w inny sposób okazać że czegos jej brakuje lub coś jest nie tak. Nikt z dorosłych nie chciałby przed snem czyli przed relaksującym odpoczynkiem dla organizmu, denerwować się stresować bać i płakać, więc dlaczego na takie kretyńskie rozwiązanie skazywane są dzieci?! No nie rozumiem tego kompletnie. I tak jak na końcu zostało to napisane, ten piękny czas ucieka tak szybko i niestety bezpowrotnie… Mam nadzieję, że osoby które praktykują ta bestialską metodę, bardzo mocno zatęsknią za czasami kiedy byli najważniejsi, kiedy byli idolami i całym światem dla swoich dzieci. My z partnerem swoją 5 miesięczną córeczkę wychowujemy w wielkiej miłości. Całujemy ściskamy tulimy wygłupiamy się i tłumaczymy wszystko, na każdym kroku. Kiedy w nocy córeczka zaczyna kwękać to nie ze złośliwości aby nas obudzić, ale dlatego bo po prostu zaschło jej w buzi, jest głodna, swędzi ją stopa albo uwiera mokra pieluszka. Oby metody bliskości było więcej niż metody zimnego bezdusznego chowu.
Hmmm dotarlam do tego artykułu dopiero dzisiaj, przy kawie, przypadkowo. W sypialni spi 5 miesięczne dziecko a moj 7 letni syn wcina śniadanie przed szkołą. Patrze na niego i przypominam sobie jak sie urodził i jako 26 letnia matka chcialam byc najlepsza na świecie, czytałam, słuchałam, pytałam i znalazłam metode 3-5-8. Wtedy kiedy moj syn byl malutki wydawała mi się zbyt drastyczna teraz wiem, ze byla okropna. Siedzialam ze stoperem pod drzwiami i plakalam razem z dzieckiem. Po dziś dzień mam wyrzuty sumienia, ze tresowalam dziecko jak psa. Dzisiaj jak i wtedy zachowywalam niezmienionym rytm dnia i to byl klucz do sukcesu. Powtarzalność, szybkie reakcje i wytrwałość, nic więcej. Nie ma metody, która zadziała odrazu, to tak jak z gubieniem wagi, nikt nie schudnie 10kg w 2 dni. Praca i tylko praca a potem zbieranie owoców tej pracy zdarzają się nieprzespane noce i gorsze dni ale nasze dzieci to tez ludzie i jak my tez moga mieć dosyc bujaczka albo ciagle grajacej zabawki.
Moja córka ma obecnie 8 lat. Kiedy była mała za wszelką cene chcialam zeby zasypiala w lozeczku. Niestety moje zmęczenie bralo gore. Bralam ją do siebie na czas karmienia i tak obie zasypialysmy. Kiedy byla troche starsza miałam ogromny kłopot z nauczeniem jej spania samodzielnie. Odpuścilam wierząc, że nie przeskocze tego, ze samo to przyjdzie. Na dodatek nie umiała zasnąć bez butelki nawet majac lat. Nie pomogły rozmowy, różne metody ani godziny czekania na sen. Było ciężko, ale cały czas mówiłam sobie że ona widoczie tego potrzebuje. Z czasem jako cztero, pieciolatka zaczela zasypiac dosłownie w moment choc z butelką. A potem sama zauważyła, ze to „wstyd” przed dzieciakami sie przyznac ze zasypia jak dzidzius i sama zaczela z tym walczyc. Oczywiście miala moje wsparcie i jak tylko mowila „mamusiu, nie moge zasnac bez picia” bez problemu jej przynosilam. A potem, nawet nie wiem kiedy zaczela sama zasypiac. I to do tego stopnia ze jak chcialam z nią posoedziec albo poleżeć to prosiła żebym wyszła z pokoju na zasadzie „juz mozesz iść”. Sa jednak takie dni kiedy prosi zeby polozyc sie obok, przytulic i chwile zostac. Ja te dni uwielbiam, ale wiem też że skoro o to prosi to ma gorszy dzień. Teraz po latach wiem, jestem pewna, ze to co uważałam za złe, że dziecko zasypia tylko ze mna i przy mnie wcale złem nie było i że więź jaka sie przez to budowała jest naprawde fenomenalna
Mój staż rodzicielski jest krótki, zaledwie czterotygodniowy ale po tym krótkim okresie czasu, w którym wysłuchałam wielu rad, sztuczek i pomysłów na to, jak opiekować się dzieckiem, żeby się nie zmęczyć (nie noś, bo nauczysz, nie przytulaj ciągle bo z rąk nie zejdzie, nie karm na żądanie bo będziesz przywiązana, nie pozwalaj spać na rękach bo przyzwyczaisz, niech popłacze, bedzie zdrowsze i wiele innych bzdetów) doszłam do jednego wniosku, że za dużo w naszych obecnych czasach jest teorii naukowych, utartych starych schematów, programowania i trenowania dzieci a za mało słuchania własnej intuicji, kierowania się uczuciem. Dziecko to nie wróg, nie kłopot, nie gra strategiczna w której podziała trick znaleziony na forum a właśnie wiele z tych rad ma taki oddźwięk jakby dziecko było utrudnieniem, z którym należy walczyć. Ja akurat uświadomiłam to sobie w trakcie pierwszej nocy po porodzie gdy tulilam córkę po karmieniu a w głowie mialam te wszystkie rady i bałam się czy mogą być prawdziwe aż doszłam do wniosku, że zapewnienie bezpieczeństwa i czułości nie może byc szkodliwe a wszystkie „dobre rady” odsunelam od siebie i teraz cieszę się ciężkimi i trudnymi ale jakże pięknymi chwilami macierzyństwa.
Moja córeczka 8 miesięcy zasypia wieczorem tylko ze mną. Bardzo lubię te nasze chwile, wiem że szybko minie ten czas przytulasków i chce to wykorzystać ile się da. Ale jakiś czas temu wyszłam wieczorem do koleżanki i mój partner zastosował metodę wypłakania się… Nie przyszło mi do głowy że tak zrobi… syn 13 lat chciał się z małą położyć i ja przytulić ale nie pozwolono mu…zadzwonił po mnie, jeszcze nigdy nie widziałam tak zapłakanej buzi mojej córeczki, (i syna też, bo nie mógł pomóc siostrzyczce). W niczym ta sytuacja nie pomogła Zosia jeszcze przez godziny zanosiła się przez sen mimo że zasnęła niemal od razu jak wziełam ją na ręce. Nie mogę sobie wyobrazić jaki to był stres dla dzieci i nie mogę zrozumieć partnera czemu tak zrobił…
Jako niedoswiadczona, przemeczoba, znerwicowana, i niedoinformowana mama stosowałam ta metodę przy pierwszym dziecku. Już przy kolejnej dwójce całkowicie zmieniłam swoje podejście do wychowania. Niestety teraz męczą mnie straszne wyrzuty sumienia, jak mogłam tak skrzywdzić swoje dziecko. Tymbardzie że dzisiaj widzę u niego negatywne skutki tej metody. Chciałbym to jakoś naprawić ale nie wiem jak☹️
Hej, tak z ciekawości – jakie skutki zaobserwowałaś? Czy po roku od tego komentarza nadal są widoczne?
Kojezance lekarz kazał odstawić synka po roku i ze moze plakac do 1.5h łącznie z wymiotami…
Dzięki za ten wpis. Studiuję medycynę i na zajęciach z pediatrii słyszałam, że rodzice tacy niezdyscyplinowani, tacy niezaradni, że przecież tak łatwo „nauczyć dziecko zasypiania” przez wypłakiwanie się. To było dwa lata temu, za kilka miesięcy będę usypiać moje własne dziecko i jestem ogromnie wdzięczna, że trafiłam na ten artykuł. Gdyby nie on, pewnie robiłabym te same błędy wierząc, że przecież to rada od doświadczonych pediatrów i tak uczyli na studiach… Zastanawia mnie w tym kontekście jeszcze jedna usłyszana od nich rada: mianowicie karmienie dziecka (już starszego) w regularnych odstępach czasu i nie dokarmianie między posiłkami. Jeśli dziecko nie zje drugiego śniadania, musi poczekać na kolejną możliwość jedzenia do obiadu, nawet jeśli chce jeść wcześniej. Wg lekarzy ma to spowodować, że dziecko, które nie dostanie przekąski zje kolejny posiłek. Logiczne- z pewnością. Pytanie tylko, czy nie wpłynie to na jego psychikę tak samo negatywnie jak zasypianie samemu…
Bardzo mądrze napisane. Dziękuję za ten artykuł. Właśnie walczyłam ze sobą, że muszę nauczyć moje 3-miesieczne maleństwo „wypłakiwania się” bo ostatnio nie daje mi chwili spokoju w ciągu dnia. Ale coś w moim sercu nie pozwalało mi na to a dzięki temu wpisowi zrozumiałam, że muszę z nią być jak najwięcej bez względu na koszt. I nie pozwolę jej się „wypłakiwać” na siłę.
Bardzo ważny wpis.
Moja Tosia skończyła tydzień temu rok. I tak do około 9 miesiąca zasypiała tylko noszona i bujana przeze mnie lub męża. I tak pewnego dnia usypianie trwało dłużej niż zwykle, wiec odlozylismy do łóżeczka, włączyliśmy światełko od karuzeli i szumisia, zostawiliśmy drzwi otwarte i wyszliśmy z pokoju. I tak od 3 miesięcy Tosia zasypia sama w łóżeczku i na drzemki i na sen nocny. Czasami tak szybko nie zaśnie, jest płacz, chodzenie w łóżeczku czy zaczepianie nas byśmy się z nią jeszcze wygłupiali. Ale szczerze mówiąc nigdy nie zostawiłam płaczącej Tosi samej w pokoju. Gdy płacze zawsze idę do niej, biorę na ręce, przytulam, bujam i mówię, że jestem przy niej. Jak tylko się uspokoi to kładę spowrotem do łóżeczka, głaszcze po pleckach czy glowce lub siadam na chwilę na krześle przy łóżeczku, a jak już Tosia zaśnie powoli wychodzę z pokoju.
Jak widać na naszym przykładzie trzeba dopasować metodę do dziecka, i to co działało wczoraj, niekoniecznie będzie dziś pasować.
Pozdrawiam ?
Powinno się o tym mówić wszędzie, mam wrażenie, że ludzie czasami zapominają o normalnych ludzkich potrzebach. Dziecko to mały człowiek, który na każdym kroku łaknie miłości. Nie wyobrażam sobie zostawić córki na wypłakanie się…
Mądry tekst. Żałuje tylko, ze w kolejnym bardzo ważnym temacie (obok bicia dzieci) nie zdał Pan testu praktycznego, a dopiero po czasie dokształcil się z teorii.
Błagam o pomoc, mam trójkę wspaniałych chłopców w zbliżonym wieku 5l; 3,5l i 2latka. Dopóki nie urodził się najmłodszy, z mężem kładliśmy ich spać, leżąc obok nich w ich lóżeczkach. Stalo się to bardziej skomplikowane, gdy najmłodszy dołączył do pokoju braci. Każdy gdzieś w jakiś sposób chciał mieć bliski kontakt z rodzicem(szczególnie że mną). Postanowiliśmy coś zmienić więc zaczęłam ich kłaść spać w swoich łóżkach, ale ja siedziałam na krześle. Maż wyjechał do pracy i musiałam jakoś sobie radzić z trójką sama(próbuję usprawiedliwić własne błędy). Zaczęły pojawiać się pewne problemy, ze średnim synem który we wrześniu poszedł do przedszkola i który do dzisiaj płacze gdy przekazuję go Pani, ciągle tylko przez łzy krzyczy ja chce być z mamą. I teraz najgorsze…. uświadomiłam sobie że z mężem popełniamy/popełniliśmy okropny błąd:-( proszę sobie wyobrazić 3 małych dzieciaków, które się wierca, gadają, gdy jeden zaczyna zasypiać, drugi wstaje, A trzeci coś gada i śpiewa. Czasami siedzenie z nimi w pokoju trwało godzinę nawet zdarzały się dwie. Niestety uzywalismy słów „śpij, kładź się spać, nie odzywaj się bo wyjdę z pokoju” „jak będziecie przeszkadzać innym spać, zostaniecie sami”. Nie zdawałam sobie sprawy, że przez te słowa mogliśmy stworzyć w ich głowach takie lęki przed byciem samym lub bez rodziców. Nie wiem czy to jest jedyna przyczyna, ale najbardziej to miało wpływ na średniego syna, jest nieśmiały, jąka się i rzeczywiście były dni że nie odstepowal mnie na krok. Do konca 2020roku byłam na ich wyłączność (w styczniu wróciłam do pracy). Średni syn jest bardzo do mnie przywiązany, a ja takimi słowami jeszcze bardziej poglebilam jego lęki. Jest bardzo nieśmiały w przedszkolu choć to wulkan energii w domu. Proszę o radę co zrobić żeby to jakoś naprawić? Marzę o tym by móc przeczytać im bajkę pocałować przytulić i wyjść z pokoju. Kiedy próbowałam ich przekonać że to nic strasznego mają światełko drzwi są otwarte ja obok. Ale był taki placz, że zrezygnowałam. Jakich argumentów używać, gdy dzieci przeszkadzają, jest ich trójka i to był jedyny argument który skutkował ciszą:-(bardzo tego żałuję. wWięc co mówić i co zrobić żeby już się nie bały:-( proszę nie hejtowac, potrzebuje rady.
Czyli te 20% dzieci ktore mają kolki i płaczą te 3godziny dziennie mają zmiany w mózgach i gdy dorosną mogą być zaburzonymi jednostkam. Tak jakby dawniej kobity siedzące same w domu z 4 dzieci miały czas na tulenie tych dzieci do snu. Obiad trzebabyło zrobic,krowe wydoić, w pole jechać.
A czy gdzieś popełniłam błąd ?!?! ?
Mam 6 msc bliźniaczki…. i jedna od 2 msc budzi się w nocy to jeść to gadać ciagle coś… a już przesypiają całe noce… od jakiegoś tygodnia przed każda drzemka
I nocnym usypianiem jest histeria… i to raczej nie jest płacz typu coś mi jest przytul tylko zamknięte oczy i krzyk… darcie się… odpychanie ode mnie (za każdym razem biorę ja na ręce i staram
Się uspokoić ) aż zaśnie … dopiero mogę odłożyć do łóżeczka… w nocy czasami
Się obudzi raz czasami 3 razy… czy to jest normalnie w rozwoju dziecka czy gdzieś ja zrobiłam coś nie tak?! ….. druga niunia
Spi cała noc… czasami wstanie jak ja siostra wybudzi
Czy istanieje jakaś rada… bardzo prosze o
Wsparcie ….
Czytam szukam próbuje już tylu rzeczy
Tak. Mleczko sobie zróbmy. Po pół roku nie spania. Durne rady. Nasz mały terroryzuje nas kawał czasu. Nie stosujemy tak drastycznych metod jak zostawianie go samego ale on nie chce spać nawet przy nas. W sensie samemu zasypiać w łóżeczku, gdy jesteśmy obok. Tylko na rękach. Odłożenie na plecki to zanoszenie się płaczem i ogromne wybuchy gniewu. Usypianie trwa często wiele godzin. Co wtedy z tymi synapsami i neuronami. Wtedy się nie niszczą? Lekarze mówią że tak musi być i sami doradzają metody usamodzielniania.
Bardzo mądry i przydatny tekst… Moze w pl powinny byc obowiązkowe kursy dla rodziców z taka treścią
Naprawdę świetny, merytoryczny tekst! <3
Tylko za dużo przecinków w miejscach, gdzie być ich absolutnie nie powinno, przez co naprawdę trudno się czyta. Np. tu: "I o ile w umyśle rodzica, takie myśli…" – tego przecinka być tam nie powinno, bo zaburza sens zdania. Niestety takich kwiatków jest więcej. Radzę dać to komuś do zredagowania. Pozdrawiam.
Ja bym ten artykuł poszerzył o stwierdzenie, że życie jest wystarczająco stresujące, więc nie należy dziecku dokładać stresu pod pretekstem, by się czegoś nauczyło.
Pan akurat pisze o zasypianiu, ale przecież jest masa innych spraw, które w życiu dziecka stanowią jakiś problem i wymagają odpowiedniego podejścia – tzn. bez dodatkowego stresu dla dziecka.
Pozdrawiam.