
Rozwód jest gorszy od klapsa
Większego bluźnierstwa dawno nie słyszałem.
„Największą przemocą wobec współczesnych dzieci jest dziś aborcja i rozwód, a nie klaps.” – taki komentarz pojawił się na Facebooku pod tekstem Dajesz klapsy, bo jesteś nieudacznikiem. Większość negatywnych komentarzy wobec tego tekstu ignorowałem, bo wychwalała ona klaps, jako jedyne remedium na bezstresowe wychowanie (dlaczego to absurdalne pisałem tutaj). Tego jednego jednak zignorować nie mogłem. O aborcji obiecałem nie pisać i słowa dotrzymuję. Jednak rozwód jako przemoc wobec dziecka?
„Nie rozwiedziemy się dla dobra dzieci”
W takim razie wam gratuluje, bo możecie sobie podać ręce. Oboje jesteście idiotami.
Człowiek ma tylko jedno życie. Tylko jedno. Nie będzie powtórki. Macie jedną szansę na to, żeby przeżyć życie najlepiej jak potraficie. Jedno podejście, żeby być szczęśliwymi. Jak jednak można być szczęśliwym, kiedy żyje się w toksycznym związku? Kiedy spędzacie całe dnie z osobą, której nienawidzicie? Z którą nie potraficie nawet porozmawiać o pogodzie, żeby nie doszło do sprzeczki? Jak chcecie wychować wasze dzieci w takim domu? Ludziom szczęście należy się jak psu buda i każda osoba, która staje na drodze do waszego szczęścia, powinna być eliminowana z waszego życia. Powinniście się otaczać ludźmi, którzy będą was wspierać, którym będzie na was zależało. Takich właśnie ludzi powinniście zapraszać do swojego życia. A jeśli już zdarzy wam się zaprosić kogoś nieodpowiedniego, to nie bójcie się go wykopać na zbity pysk. Nie myślcie o tym, co powie wasza rodzina. Co powiedzą znajomi. Jeśli trafi wam się osoba, która będzie was ciągnąć w dół, zamiast do góry, to waszym obowiązkiem, który winni jesteście samym sobie, jest takiej osoby się pozbyć. Dzieci sobie poradzą w nowej sytuacji. Wy jednak możecie sobie nie poradzić w starej. Wiem, że to jest ryzykowne. Jak to jednak powiedział David Viscott:
„Jeśli nie potrafisz ryzykować, nie możesz się rozwijać. Jeśli nie możesz się rozwijać, nie możesz zostać swoją najlepszą wersją. Jeśli nie możesz zostać swoją najlepszą wersją, nie możesz być szczęśliwy. A jeśli nie możesz być szczęśliwy, to co innego ma znaczenie?”
Brak rozwodu to patologia
Myślę, że gdyby cytowany we wstępie komentarz był jedynym takim komentarzem, to nie zainteresowałby mnie. Jednak widzę wielu ludzi, którzy myślą podobnie. „Rozwód to najgorsze co można zrobić swojej rodzinie” mówi facet, po czym kończy pracę i wraca do domu, w którym leje żonę. Bo głupia jest i nieposłuszna. Bo zupa była za słona. Dzieciom czasem też się oberwie, bo geny to chyba po matce mają. Albo weźmy żonę wolnych obyczajów. Posiadanie męża absolutnie nie przeszkadza jej, w olewaniu całej rodziny na rzecz kolejnych kochanków. Normalnie rodzina jak z obrazka.
Ich dzieci oczywiście widzą sporo i jeszcze więcej rozumieją. I jak tylko dorosną, zaczną nienawidzić swoich rodziców. Nienawiść tym będzie głębsza, im dłużej będzie to trwało. A często trwa to latami, bo ludzie boją się rozwodów. Rozwód jest przecież niedopuszczalny. Okropny. Nie mogą tego zrobić dzieciom. Przysięgą małżeńską Ci ludzie wycierają sobie tyłek, za grosz mając przyzwoitości. Zachowują się jak zwierzęta, ale mimo to mają czelność powtarzać, że rozwód to najgorsze co można zrobić swojej rodzinie, kiedy w rzeczywistości jest wręcz przeciwnie.
Najgorsze co można zrobić
Jeśli lecieliście kiedyś samolotem, to wiecie, że w przypadku awarii, najpierw zakładamy maskę tlenową sobie, a dopiero później dzieciom. I wtedy, kiedy jesteście na pokładzie samolotu, wszyscy są świadomi tego, że swoim dzieckiem mogą się zająć dopiero wtedy, kiedy zajęli się samymi sobą. Jednak wracają do domu i zupełnie o tym zapominają. Zapominają o wszystkich swoich potrzebach, byleby tylko podtrzymać iluzję rodziny idealnej. Wytrzymują niewierność czy zniewagi partnerów, w imię dziwnie rozumianej powinności małżeńskiej. Krzywdząc tym przede wszystkim siebie, ale też swoje dzieci. Po latach spędzonych w takich rodzinach, dzieci nie obwiniają tylko tych, którzy doprowadzili do jej rozpadu. Obwiniają również tych, którzy stali z boku i nie reagowali. „Mamo, przecież mogłaś odejść od taty”. „Tato, przecież mogliśmy wyjechać”. Tak, mogliście. Dlaczego więc tego nie zrobiliście?
Dobry rodzic po rozwodzie
To nie jest tak, że rozwód zabiera wam wszystkie super moce, które sprawiały, że byliście dobrymi rodzicami. Gdyby było inaczej wszystkim samotnym rodzicom należałoby zabrać dzieci. A znam wielu samotnych rodziców, którzy sprawdzają się doskonale w tej roli. Dlaczego po rozwodzie miałoby być inaczej? Dlaczego rozwód tak bardzo różni się od śmierci współmałżonka lub jego braku od samego początku? Dlaczego wreszcie, tak wiele osób neguje ideę rozwodów, a nie ma nic przeciwko wychowywaniu dzieci w pojedynkę?
To prawda, że zdarzają się mężowie, którzy nie płacą alimentów. To prawda, że są żony, które zabierają dzieci ojcom i są bezkarne w świetle prawa. Pokuszę się jednak o stwierdzenie, że te żony i Ci mężowie, od samego początku byli beznadziejnymi rodzicami. Rozwód tego nie zmienił. Sprawił jedynie, że ich negatywne cechy stały się wyraźniejsze. Rozwód był ledwie efektem, nie przyczyną. Przyczyną była fatalny wybór partnera, z którym postanowiło się spędzić całe życie.
Rola społeczeństwa
Rozwód nie krzywdzi dzieci. Rozwód krzywdzi społeczeństwo. To społeczeństwo kładzie nacisk na to, żeby nie było rozwodów. Społeczeństwo nie dba przy tym o jakiekolwiek dzieci. Społeczeństwo dba o swoje dobre samopoczucie. Wasze dzieci go nie interesują. Najważniejsze to podtrzymywać pozory. Jeśli bijesz żonę i dzieci lub zdradzasz partnera, to masz to robić tak, żeby nikt nie widział. Wtedy będzie dobrze. Można krzywdzić innych, ale tylko za zamkniętymi drzwiami. Rozwód już niestety jest wydarzeniem publicznym i wszyscy o nim wiedzą, co automatycznie sprawia, że jest niedopuszczalny. Bo źle wygląda w oczach innych.
Ostatnio mogliśmy przeczytać w mediach o Pani, która musiała zamykać okna, żeby nie słyszeć jak za ścianą mąż bił swoją rodzinę. Musiała zamykać okna. Nie zadzwonić po policję. Nie wezwać opiekę. Zamykać okna. Gdyby to ode mnie zależało, gniłaby w celi za nieudzielenie pomocy.
Może zamiast dbać o innych, zadbacie w końcu o siebie? Zadbacie o własne dzieci, zamiast o sąsiadkę, która po rozwodzie może na was brzydko spoglądać? Zadbacie o to, żeby wasze dzieci wychowały się w rodzinie, w której dorośli ludzie mimo różnic światopoglądowych, potrafią się ze sobą dogadać, zamiast toczyć nieustanne walki?
Rozwód dla dobra rodziny
Często nie tylko, nie będziemy gorszymi rodzicami po rozwodzie, lecz wręcz będziemy znacznie lepszymi. Wyjście z toksycznego związku, jest jak zrzucenie ze swoich ramion ogromnego ciężaru. Pozwala nam na nowo poczuć się sobą i żyć swoim życiem. Jesteśmy szczęśliwsi, mamy więcej energii i zdecydowanie więcej chęci do życia. A takie cechy mogą tylko sprzyjać byciu lepszym rodzicem. Dlatego nie uważam, żeby rozwód krzywdził dzieci. Dzieci krzywdzą beznadziejni rodzice i nie ma znaczenia w jakiej formie związku obecnie są. A jeśli ktoś wam doradza, żeby nie brać rozwodu, ze względu na dzieci, zastanówcie się czym on naprawdę dba o wasze dzieci. Bo jeśli jesteście normalni i wasz partner również, to rozwód może tylko waszym dzieciom pomóc.
PS. Uprzedzając pytania: nie, nie zamierzam brać rozwodu w najbliższym czasie.
Prawa do zdjęcia należą do Lara Cores.
Według mnie problem z rozwodem (o ile mogę się tak wyurazić) nie polega na tym „czy?” ale na tym, kiedy jedno ex ( w nwszym kraju zazwyczaj jest to kobieta) utrudnia drugiemu kontakt z dziećmi. Kiedy rodzice nie umieją trzymać wspólnego frontu w kwestiach wychowania, kiedy ośmieszają/kompromitują/oczerniają drugiego rodzica w oczach dziecka. To jest znacznie większe zmartwienie niż samo rozstanie się rodziców (bo niekoniecznie równe jest ono rozwodowi) i porównywalne z życiem w patologii czy niezdrowej atmosferze. Dziecko potrzebuje mamy i potrzebuje taty, ale czasem najlepiej osobno.
Wydaje mi się ilość ojców borykających się z problemem matek zabierających dzieci, jest równie wielka, jak ilość matek, którym ojciec nie płaci alimentów. Różnice oczywiście są, ale skala myślę, że jest podobna. I zgadzam się, że to co opisałaś jest dużym problemem, ale jak zaznaczyłem w tekście – dobry rodzic by na takie coś nie pozwolił. A jeśli ktoś takie coś robi, to nigdy dobrym rodzicem nie był.
Podoba mi się Twoje ostatnie zdanie.
Skala jest podobna, ale dalej na niekorzyśc ojców, bo jak pisałam pani Kindze – matka ma do dyspozycji komornika, fundusz alimentacyjny, a ojciec? Ma zapewnić dziecku traumatyczne przeżycia przychodząc po nie z policją? Bo przecież nie „dziecko zastępcze”. ;)
Nie mogę się bardziej zgodzić.
Pytanie dlaczego matka nie pozwoli. Moze dlatego, ze ojciec zle wplywa na dziecko. A moze dlatego, ze matka jest po prostu nie dojrzala i uzywa dziecka w rozgrywce z ojcem. W kazdym razie nie zawsze sprawa jest taka czarno biala tzn. mama be bo zabrania tatusiowi kontaktow.
Jest tez kwestia uporczywego nie placenia na dziecko. Tysiace takich niedojrzalych tatusiow chodzi po ziemi pozostawiajac ciezar utryzmania potomka na zonie.
Dosyć jednostronnie stawiasz sprawę. Matka zabiera dzieci – wina ojca. Ojciec nie płaci – wina ojca. Uważałbym z tak stronniczymi sądami, bo w wielu przypadkach ojcowie są bogu ducha winni.
Ja tak napisalam????? Oj chyba jednak nie.
Matka zabrania kontaktow – przyczyny
1. ojciec stanowi zagrozenie dla dziecka (wiem co mowie, bo ja mialam takiego ojca)
2. matka jest niedojrzala i uzywa dzieci w rozgrywkach
Ojciec nie placi alimentow. No sorry tutaj nie mam wielu wyjasnien. Bo moze nie miec pieniedzy (rzeczywiscie, albo wylacznie w swoim odczuciu), ale kobieta wychowujaca dziecko juz takiego dylematu miec nie moze, musi utrzymac dziecko i juz.
I to mniej wiecej napisalam.
Pani Kingo – ze względu na sytuację osobistą oraz wynikające z niej kontakty mam świadomość, że jest wiele matek, ktore nie pozwalają się dzieciom widywac z ojcem na zlość byłemu, przy okazji utrudniając też kontakt z dziadkami ze strony ojca. Bywa, że równocześnie przeprowadza się dziecku „pranie mózgu”, które przy braku kontaktu prowadzi do tego, że wierzy ono, że ojciec był niemal potworem. Co innego gdy odcina się dziecko od ojca sadysty (tylko dlaczego również od normalnych dziadków?), a co innego, gdy robi sie to z czystej złośliwości. Poza tym sądy w Polsce ciągle są po stronie matek, a nie… Czytaj więcej »
No pelna zgoda. Ja przeciez dokladnie o tym samym pisalam.
ja wychowujac swoja corke sama nie uwazam ze zrobie to gorzej niz rodzice wychowujacy dziecko obydwoje.Dziecku 5 letniemu juz mozna pare spraw wytlumaczyc,ja tez wytlumaczylam swojemu gdy padlo pytanie „dlaczego tata nie mieszka juz z nami?” i nie owijalam w bawelne jak inne matki ze tatus nas nie kocha itp,poprostu powiedzialam ze klocilismy sie z tata i nie potrafimy sie porozumiec dlatego tak jest,ale ze tata kocha cie tak samo jak ja.Nigdy nie zabranialam mu widywac sie z dzieckiem i nigdy tego nie zrobie,i nie wazne czy by placil mi alimenty czy nie,dzieki Bogu mam dwie rece i moge pracowac… Czytaj więcej »
Da się? Oczywiście, że się da :) Dobrze jest zobaczyć, że dorośli ludzie zachowują się jak dorośli. Niestety nie jest tak częsty widok, jak bym sobie życzył. Niemniej dziękuję za historię, która potwierdza to o czym piszę.
pierdolisz synek że aż jaja siwieją, pochodzisz z rodziny rozbitej? nie? ja tak. gro moich znajomych rowniez, jest to pietno na psychice czlowieka na cale zycie, bol i depresja ktore tylko sie potęgują. moze zamiast dywagowac nad sensem rozwodu cofnij sie chłopcze do momentu gdy wspaniala para bierze slub i decyduje się na dzieci (lub odwrotnie) w tym punkcie nauczaj aby wybrali rozważnie, bo skoro ci ludzie sie kiedys kochali, to nalezy ich skierowac na terapie zeby im pomoc, a to ze ciebie dupa zostawila bo jestes maślakiem to jedynie twoja wina i nie przenoś swoich doświadczeń jako sznyt dla… Czytaj więcej »
Żeby wszystkie matki miały takie podejście jak Pani, a ojcowie jak Pani ex, to wiele dzieci byłoby szczęsliwszych. :)
u nas jest podobnie, ale córkę wprowadzamy stopniowo, na razie wie, że tata ma dużo pracy i nie dogaduje się z mamą, dlatego nie zawsze śpi w domku, bo takie inne mieszkanie, nie wyobrażam sobie utrudniania czy zabraniania kontaktów, przecież tak się krzywdzi dziecko i ojca…
Jestem idiotką, nie rozwiodłam się dla dobra dzieci, to z ich powodu zaczęłam pracować nad sobą i związkiem, i mimo totalnego załamania w relacji, niechęci, rozdrażnienia, frustracji, poczucia obcości – udało się dotrzeć do punktu ponownego zakochania w sobie, takiego dojrzalszego i mocniejszego.
Jestem idiotką, a moje dzieci po latach pewnie wyznają mi, że zrobiłam im najgorszą rzecz pod słońcem.
Strasznie mnie zmierził ten tekst.
Nie jesteś idiotką. Podjęłaś walkę. Wielu ludzi tego nie robi i tym właśnie krzywdzi swoje dzieci. Wegetacją. Brakiem decyzji. Jeśli ktoś nie ma siły, żeby podjąć walkę – niech się podda. Jeśli ma siłę – niech walczy. Wydawało mi się to oczywiste.
nie twierdze tez ze ktos jest idiota bo chce uratowac zwiazek,ja tez ot tak sobie nie powiedzialam ze sie rozwodze bo sie klocimy….tak nie bylo,bo decyzje jaka podjelam rozwazalam miesiacami a nawet latami,tez bardzo chcialam cos z tym zrobic no ale jak to sie mowi „do tanga trzeba dwojga” w pojedynke nie dalam niestety rady uratowac mojej rodziny,u nas duzym klopotem i powodem do klotni byl alkohol ktory mozna powiedziec zniszczyl wszystko…na sile nikogo nie da rady zmusic zeby podjac jakis krok,dlatego juz pozniej stwierdzilam ze wole ratowac relacje miedzy ex a corka niz walczyc o cos co jest mi… Czytaj więcej »
Rozwód to zawsze zło dla rodziny, ale należy sobie postawić pytanie, które zło wybrać. Człowiek musi się zastanowić, czy lepiej tkwić w kłamstwie, kłótni, przemocy lub braku głębszych uczuć, czy wolność szansę na lepsze życie, ale z rozwodem na karku. Nie rozumiem ludzi, którzy wybierają to pierwsze. Co więcej uważam, że to większa krzywda dla dzieci, które na tym wypaczonym obrazie rodziny kształtują swój światopogląd. Nie wszyscy to rozumieją, bo wbrew pozorom myślą egoistycznie i tchórzowsko. Do rozwodu potrzeba odwagi, odwagi, której wielu ludzi nie ma, bo przecież łatwiej żyć w znanym schemacie niż rzucić się na głęboką wodę samotnie.… Czytaj więcej »
ludzie nierozwodzący się ponoć dla dobra dzieci trwają w tak chorych relacjach, ze dziecko w tej pełnej rodzinie niejednokrotnie marzy o rozwodzie rodziców lub odesłaniu do domu dziecka-tyle w temacie
Rozwód to jedno z traumatycznych przeżyć. zaraz po śmierci bliskiej osoby, utracie pracy. To jest decyzja, w której trzeba wybrać „lepsze” zło. Sama podjęłam taką decyzję parę lat temu. I wcale nie czułam się z tym lepiej. Ale zdecydowałam się na taki krok paradoksalnie aby chronić swoją rodzinę, wówczas 3 letniego syna. W dodatku pierwsze miesiące po rozwodzie były straszne. Straszne ze względu na brak dojrzałości, zranione uczucia. U nas nie było zdrady, ani przemocy. Odeszłam kochając męża, ale nie mogąc żyć u boku osoby uzależnionej. I patrzeć na destrukcję naszej rodziny. Patrzeć jak alkohol rządzi i niszczy najlepsze uczucia,… Czytaj więcej »
Dziękuję za kolejną już historię, która mam nadzieję, pomoże komuś w podjęciu dobrej decyzji. Tym bardziej, że jak piszesz – Twoja skończyła się happy endem :)
Wszystko zależy od ludzi. Niestety rozwód jest dla dziecka bardzo przykrą sytuacją. Co innego gdy występuje przemoc, ciągłe kłótnie itd a co innego, gdy po prostu miłość się wypala. Mój M zawsze powtarzał, że rozwód jego rodziców był najgorzym co go spotkało, bo znacznie pogorszyło to ich sytuację materialną i społeczną.
Ja rozwiodłam się dla dobra córki, lepiej jeśli ma rodziców mieszkających osobno, niż jeśli miałaby dalej obserwować zaburzoną relację.
Bardzo dobra i rozważna decyzja. Szanuję. Dziecko jako skarb nie powinno chłonąć negatywnych emocji i być światkiem kłótni dorosłych.
Witam. Szukam bloga w tej tematyce, na którym pisano kiedyś o komornik sądowy wrocław . Jeśli dobrze trafiłam, proszę o informację. Jeśli pomyłka, to przepraszam :) Pozdrawiam
Moja matka powinna byla mnie bronic przed moim ojcem potworem, nawet sie rozwiesc jakby nic innego nie pomoglo.
Wiele osób dokładnie tak myśli.
Rozwód to zawsze duże przeżycie dla dziecka, ale można to zrobić jak najlepiej unikając niepotrzebnych spięć. Niestety rodzice często w pierwszej kolejności myślą o sobie, a nie o dziecku. One jest dopiero na drugim miejscu i ważne dopiero w przypadku nadania prawd do opieki.
Gdyby rodzice potrafili się porozumieć, gdyby matka potrafiła nie grać dzieckiem przeciw ojcu, gdyby…. To rozwód nie byłby potrzebny.
Problem w tym, że rozwód jest bo zaistniały przyczyny umożliwiające dalsze pożycie.
Brak porozumienia, granie dzieckiem przez wściekłe ex-zony, wojna.
Uważam, że warto. Choćby dlatego, że jeśli jesteś z kimś kto ci mówi, że zrobi wszystko aby twój syn cię znienawidził to trzeba odejść.
Wielu ludzi załamuje się po rozwodzie a jest część takich, którzy nie mogą nawet “dojść” do rozwodu, unikają go pomimo że już dawano nie czują miłości do drugiej połówki. Frustracja narasta do tego stopnia, że potem dochodzi do rozwodu w totalnej kłótni, pretensjach, odbywa się wręcz walka między dwoma osobami, które są do siebie wrogo nastawione o wszystko: pieniądze, dzieci, dom, meble i inne drobne rzeczy, które nie mają nawet znaczenia. Zajmujemy się takimi tematami w pracy od wielu lat i ilość spraw rozwodowych rośnie. Z zaciekawieniem czytałem Twój wpis. Pozdrawiam
Niedługo się rozwodzę po 7 latach małżeństwa. Była twierdziła że czuła się nie kochana, że nie poświęcałem jej dużo czasu. Starałem się, dbałem o dom, zajmowałem się dziećmi. Kiedy chciałem gdzieś wyjść z nią oczywiście nie da rady bo dzieci. Od 3 lat mówiła że się zastanawiała nad rozwodem. Ostatni rok się odsunęła, znalazła kochanka, okłamywała mnie. Twierdząc że już nie kochała, że się wypaliła. Mówiąc że i tak by się rozwiodła nawet jak by jego nie było. Żal mi dzieci, bo kochałem ją z całego serca. Teraz muszę być silny i ułożyć sobie życie na nowo. Niestety na tym… Czytaj więcej »
Szanowny Autorze! Zakładasz, że ludzie się najczęściej rozwodzą z takich drastycznych powodów, jak przemoc, zdrada, uzależnienia… Wówczas faktycznie, może to być najlepsze rozwiązanie dla ochrony dzieci. Tyle, że obecnie głównym powodem rozwodów jest lenistwo i egoizm. Lenistwo w pracy nad związkiem, relacją z żoną/mężem. I chęć osiągnięcia szczęścia osobistego (które tak gloryfikujesz). Przedkładanie własnego szczęścia nad prawo do szczęścia innych, w tym własnych dzieci. I w takich przypadkach mi osobiście trudno zaakceptować rozwód. Około 25% dzieci chowa się domach bez jednego rodzica (zazwyczaj bez ojca). Skutki społeczne tego zjawiska okażą się za kilka lat tragiczne. Spadek urodzeń jest już w… Czytaj więcej »