Jak rozmawiać z dzieckiem o seksie?

„Dzieci nie rodzą się z poczuciem wstydu, ale uczą się go od dorosłych”

little-57495_640

Akceptuj

Pisałem o tym już wcześniej, ale uważam, że warto to powtórzyć: nie negujcie zachowań i pytań dziecka, dotyczących tematyki seksu. I nie mówię tutaj o jakichś błahych pytaniach czy zachowaniach. Mówię, że nawet w sytuacji kiedy przyłapaliście właśnie dzieci na zabawie w doktora, nie możecie spanikować i zacząć po nich krzyczeć (o ile oczywiście, nikomu się nie dzieje krzywda). Policzcie do dziesięciu i wytłumaczcie dzieciom na spokojnie, dlaczego uważacie, że nie należy robić takich rzeczy. Wasze dzieci nie są motywowane niczym więcej niż ciekawością i nie można porównywać tego co robią, do niczego ponad to. Złość jest nie na miejscu. Wstyd też nie. Za wszelką cenę unikajmy negatywnych emocji jeśli chcemy, aby dziecko w przyszłości, czuło że może z nami rozmawiać. Nie wpajajmy w nie uczucia wstydu.

Dobrze mieć w takich sytuacjach, przygotowaną książkę, która wyjaśnia różnice między chłopczykami i dziewczynkami. Jeśli zaspokoicie ciekawość dziecka w ten sposób, nie będzie aż tak zainteresowane drążeniem tego tematu samodzielnie. Jeśli znacie dobre pozycje książkowe, polećcie je w komentarzach. Ja sam jestem na etapie poszukiwania.

Ten artykuł jest częścią cyklu o edukacji seksualnej.

1. Czy rozmawiać z dziećmi o seksie?

2. Jak rozmawiać z dziećmi o seksie?

Stopniowo

Pamiętajcie, żeby nie popaść, ze skrajności w skrajność. Twoje dziecko nie potrzebuje znać wszystkich pozycji z Kamasutry przed 18 rokiem życia. To, że chcesz z dzieckiem rozmawiać na te tematy, nie oznacza jeszcze, że musisz dziecku już od pierwszej rozmowy, przekazywać całą posiadaną wiedzę. Jeśli dziecko chce wiedzieć, skąd się biorą dzieci i dowie się, że z brzucha mamy, to istnieje spora szansa, że mu to wystarczy. Kiedy ta informacja za jakiś czas przestanie go zadowalać, przyjdzie i zapyta skąd się tam wzięło. To naturalny proces. Tak jak to, że większość z tych odpowiedzi, będziemy powtarzać i powtarzać, bo dzieci podobno mają naturalną potrzebę powtarzania (choć osobiście uważam, że one czerpią sporą satysfakcję, z doprowadzania cierpliwości rodziców do granic :).

Dobrze jest również, po każdym pytaniu dziecka, zapytać co samo o tym sądzi. Dowiemy się dzięki temu na jakim poziomie jest jego wiedza, co rozumie, co wie i gdzie się ewentualnie pomyliło. Wtedy oprócz odpowiedzi na zadane na początku pytanie, możemy również skorygować inne, błędne fakty, które dziecko zdobyło od kolegów, z Internetu czy samo wywnioskowało, z niedoboru informacji.

Kiedy ja zacząłem edukację moich dzieci? Kiedy zorientowałem się, że to jest ważne? Wszystko zaczęło się od pewnej rozmowy:

– Skąd się biorą dzieci? – zapytała kiedyś córka.

– Z brzuszka mamusi. – odpowiedziałem.

Wydawało mi się, że to wystarczyło. Jak okazało się podczas następnej rozmowy, miałem rację. Wydawało mi się.

– Pamiętasz skąd się wzięłaś na świecie? – zapytałem przy innej okazji.

– Z brzuszka mamusi. – odpowiedziała.

– A dlaczego akurat mamusi? – dopytywałem.

– Bo przecież mamusie rodzą dzieci. – odpowiedziała rozbawiona. Głupi tatuś.

– Znaczy, że my tatusiowie nie rodzimy dzieci? – udawałem zdziwienie.

– No w Polsce nie. Ale w niektórych krajach możecie. – odpowiedziała rezolutnie.

Po tych słowach nie musiałem już udawać zdziwienia. Wiedziałem, że czeka mnie sporo pracy.

Tata z synem, matka z córką

Oczywiście nie uważam tego za wymóg, ale myślę, że rozmowa rodzica z dzieckiem tej samej płci, ułatwia sprawę zarówno dorosłym, jak i dzieciom. Dorosłym, bo mają większą wiedzę na ten temat swojego ciała, niż ciała partnera. Dzieciom, bo mimo obiegowej opinii (gender, sredner, jakby powiedział to nasz wielki wódz), utożsamiają się ze swoją płcią. Nie oznacza to, że tata powinien zawsze wołać mamę, kiedy córka pyta o podstawowe pojęcia. Jeśli syn pyta mamy co to jest erekcja, to nie jest to wiedza specjalistyczna i spokojnie można odpowiedzieć. Zaznaczam, że to w przypadku kiedy dziecko pyta. Jeśli chcemy sami nawiązać dialog, lepiej w mojej opinii (choć wiem, że nie zawsze jest taka możliwość), żeby prowadził go rodzic tej samej płci. W moim przypadku właśnie to rozwiązanie się sprawdza.

„A co to są jajowody?”

Jest to pytanie, którego żaden przedszkolak nigdy nie zadał. Dlatego jeśli dziecko zadaje pytania, odpowiadaj prosto. Na początku wystarczy używać określenia siusiak, lecz później powinien być penis. Podobnie w przypadku dziewczynek, też można użyć jakiegoś zdrobnienia i dopiero po czasie użyć określenia pochwa. I na pewno nie trzeba tłumaczyć kilkulatkowi czym jest srom, łechtaczka, jajowody i gdzie leży punkt G (na końcu słowa shopping, jeśli ktoś nie wiedział). Ciekawskie przedszkolaki, czasami słyszą o kieszonce u kobiety, do której mężczyzna wkłada nasionko i takie wytłumaczenie, to też nie jest to zło ostateczne. Ważne, żeby w miarę dorastania, zmieniać pojęcia i dostosowywać je do umiejętności poznawczych dziecka. Tzw. „kłamstwa dla dzieci” (o których jeszcze kiedyś na pewno napiszę szerzej) nie są niczym złym. One pomagają nam, gdy zdolności rozumienia danych pojęć są ograniczone.

Co jeśli dziecko nie pyta?

Jeśli wasze dziecko nie chodzi do przedszkola, nie ma rodzeństwa przeciwnej płci, a żadna z waszych koleżanek akurat nie chodzi w ciąży, to może pojawić się problem. No bo skąd miałyby się wziąć te pytania, na które jako rodzice czekamy, jeśli nie ma żadnych zewnętrznych bodźców, które mogłyby je wywołać? Do tego, niektóre dzieci mogą być z natury bardziej skryte niż inne i nie będą czuły potrzeby pytania o wszystko. Ten problem rozwiązują jednak książki dla dzieci, dotyczące różnic między płciami, dotyczące dojrzewania, miłości między partnerami i seksu. Po lekturze, możemy zobaczyć reakcję dziecka i ewentualnie wtedy nawiązać rozmowę, która powinna, jak w przypadku innych bajek, wyjść równie naturalnie. A co Ci się podobało, a co nie? Co Cię zdziwiło? Posłuchajmy tego, co dziecko zrozumiało. Może okazać się, że taka lektura w zupełności wystarczy i zaspokoi pierwszą ciekawość. Dodatkową zaletą tego rozwiązania, będzie pokazanie dziecku, że ten temat jest dla nas naturalny i nie budzi wstydu. Że dziecko może zawsze przyjść i o coś zapytać. Wydaje mi się, że jest to coś na czym wszystkim rodzicom powinno zależeń.

Rozmawiaj hipotetycznie

Może się zdarzyć, że będziecie chcieli porozmawiać z dzieckiem na tematy związane z seksem, bo wiecie, że zobaczyło lub usłyszało coś, co mogło je zaniepokoić. Będziecie mieli ochotę wszystko wyjaśnić, żeby rozwiać ewentualne wątpliwości. Jak to jednak zrobić w przypadku dzieci wstydliwych, które nie chcą dyskutować o swoich problemach intymnych? Trzeba uciec się do podstępu. Spróbujcie zasugerować, że zauważyliście u jego koleżanki lub kolegi, jakieś zachowanie i chcieliście usłyszeć zdanie waszej pociechy na ten temat. Jest to sposób, który może zadziałać, lepiej niż zakładacie. Jeśli wasze dziecko zauważy nadarzającą się okazję, może od razu dopytać o kilka rzeczy, które „koleżanka” chciałaby wiedzieć, ale nie ma kogo zapytać. Może się też zdarzyć, że zacznie do was przychodzić co jakiś czas, prosząc o pomoc w pewnym problemie jaki ma „koleżanka”. Metoda może budzić wątpliwości, ale ja nie mam żadnych. W końcu cel jest osiągnięty, bo rozmawiamy ze swoim dzieckiem na tematy dotyczące seksu, przy braku skrępowania żadnej ze stron, a dodatkowo jesteśmy pewni jakości przekazywany informacji. A nuż po kilku latach okaże się, że koleżanka jednak istnieje i nasze dziecko naprawdę uczyło się biernie, jednocześnie pomagając bliźniemu?

Wasz czas minął, zostajecie z tym, co daliście dziecku wcześniej

Zdarzyć się może, że w pewnym wieku (według specjalistów to już około dwunastego, trzynastego roku życia!) dziecko nie będzie chciało dyskutować o wszystkim z rodzicami. Im starsze dziecko nastolatek, tym ta szansa się zwiększa. W końcu rodzic bardzo dobrze go zna i pytania o szczegóły dotyczące współżycia z koleżanką czy kolegą, mogą być nieco krępujące nawet w otwartej i akceptującej rodzinie. Co zrobić? Po raz kolejny powtórzę, nie panikować. Ta rada przyda się też tym wszystkim, którzy przegapili okres dzieciństwa swoich dzieci i nagle okazuje się, że zainicjowanie jakiekolwiek rozmowy na temat seksu z kilkunastoletnim synem lub córką, jest niemożliwe.

Na początku musimy zaakceptować i zrozumieć, że od teraz ktoś inny będzie się zajmował edukacją seksualną naszych dzieci. Dla niektórych to może być ciężkie, ale nie jesteśmy już dla nastolatka całym światem. Warto spróbować rozmowy z psychologiem czy pedagogiem szkolnym, sprawdzić jego wiedzę i kompetencje w omawianym temacie. Jeśli będziemy mile zaskoczeni, powiedzmy o tym naszemu dorastającemu dziecku. Niech tam skieruje swojego kroki, jeśli natrafi na trudne pytania. Innym rozwiązaniem, są profesjonalne grupy i fundacje, które się taką pomocą zajmują. Jedną z nich jest Grupa Ponton, do której można zadzwonić i zadać pytanie na niemal dowolny temat dotyczący seksu. Zresztą sama ich strona Internetowa odpowiada na wiele pytań. Niezależnie jakiego „pomocnika” wybierzecie, będzie to przeważnie lepszy wybór, niż niedouczeni koledzy i wujek google.

Wyjeżdzam?

Idąc za radami mojej córki, poszukuje jakiegoś kraju, w którym pozwoliliby mi urodzić. Podobno jest jakaś spora nagroda dla pierwszego mężczyzny, który urodzi dziecko, więc myślę, że warto spróbować. Myślicie, że mam szansę? Czy jest ktoś na sali, kto chciałby, żeby zarówno kobiety, jak i mężczyźni mogli rodzic dzieci?

Prawa do zdjęcia należą do Pixabay.

1
Dodaj komentarz

avatar
1 Comment threads
0 Thread replies
0 Followers
 
Most reacted comment
Hottest comment thread
1 Comment authors
Przewijka Recent comment authors
  Subscribe  
najnowszy najstarszy oceniany
Powiadom o
Przewijka
Gość

Ja sobie te wpisy dodaje do ulubionych. Na przyszłość :)