Czy rozmawiać z dziećmi o seksie?

Czy może lepiej zostawić je na pastwę losu?

12Tabu dwudziestego pierwszego wieku

Ostatnio na Slow Day Long, pojawił się tekst O seksie, dzieciach, szkole i kościele. Okropnie długi wywiad, ale warto przeczytać cały. Pani pedagog Justyna Łapińska, zauważyła w nim, że jest bardzo mało informacji na temat tego, jak rozmawiać na temat seksu z małymi dziećmi. Ona sama zajmuje się problemami nastolatków, dlatego jej pole ekspertyzy nie wkracza na ten teren. Kiedy ja byłem jeszcze młody i nienajmądrzejszy, otrzymałem na urodziny pozycję książkową „Jak to się robi: Niezbędnik seksualny”. Coś, co miało być udanym żartem, okazało się jedną z najlepiej napisanych, najbardziej humorystycznych pozycji jaką przeczytałem. Mnóstwo badań, mnóstwo wywiadów, a autorami jest dwóch psychoanalityków, badających wszystkich od przeciętnego John Doe, aż po supermodelki i aktorów z Hollywood. Czytając wspomniany wcześniej wywiad z panią pedagog, przypomniałem sobie, że w tej książce był rozdział o uświadamianiu dzieci. Dlatego też w najbliższym czasie możecie spodziewać się kilku artykułów na ten temat.

Ten artykuł jest częścią cyklu o edukacji seksualnej.

1. Czy rozmawiać z dziećmi o seksie?

2. Jak rozmawiać z dziećmi o seksie?

Mi też nie jest łatwo

W związku z tym, że rozmowy z dziećmi o seksie są raczej trudne, postaram się nie ominąć żadnego tematu. Łatwo nie będzie. Będziemy rozmawiać o penisach, pochwach, prezerwatywach, erekcjach, ejakulacjach, menstruacjach, masturbacjach. I to wszystko w kontekście dzieci kilku i kilkunastoletnich. Porozmawiamy także o zagrożeniach takich jak rodzice nakryci w łóżku, młodociane ciąże, Internetowa pornografia, niechciany dotyk i pedofilia. Zastanowimy się (liczę, że wspólnie) czy warto rozmawiać, kiedy rozmawiać i jak rozmawiać. Jeśli te kilka zdań jeszcze Cię nie odstraszyło (u mnie samego część budzi mieszane uczucia), zapraszam do lektury.

Unikanie tematu

Co mi się rzuciło w oczy w wywiadzie z Panią Justyną Łapińską, to fakt, że wiele nastolatków pierwszy raz rozmawia z dorosłym o seksie, dopiero w wieku gimnazjalnym. I raczej jest to psycholog lub nauczyciel prowadzący wychowanie seksualne, a nie rodzic. Rodzice nie rozmawiają ze swoimi dziećmi o seksie, ale mimo to oczekują, że w razie problemów dzieci przyjdą do nich po poradę. A niektórzy oczekują nawet, że szkoła/koledzy/Internet wyręczą ich w tym, jakże przykrym zadaniu. Ba, w stanach zjednoczonych, wychodzą z założenia, że jeśli temat seksu zignorują i całkowicie zanegują, to on zniknie (patrz: Bale Czystości). Później w mediach słuchamy o zabawach w słoneczko, ciążach w gimnazjum (bo przecież seks przerywany jest najlepszą metodą antykoncepcyjną) czy o inicjacjach seksualnych w wieku dwunastu lat. „Bo kolega naciskał, a głupio było odmówić”. Te fakty są druzgocące, a mimo to, wielu rodziców ma problem z połączeniem tych wiadomości, z brakiem dialogu między rodzicami i dziećmi. Przecież „Moje dziecko jest inne, mądrzejsze”, „Moje dziecko dobrze się uczy, dobrze sobie radzi, to go na pewno nie spotka”, „Ma dopiero szesnaście lat, jeszcze nie muszę z nim/nią o tym rozmawiać”. Tak, jasne.

Warto też zaznaczyć, że unikanie tematu przez cały okres dzieciństwa, a później „wskoczenie” na takie rozmowy z dzieckiem przykładowo piętnastoletnim, jest niemal nie możliwe. Jeśli komentujesz każdy palec w nosie i każdą zmianę z wyglądzie małego dziecka, a dziwny trafem nigdy nie komentujesz niczego co dzieje się w okolicy genitaliów, to dziecko samo wyczuje, że coś jest nie tak. Wyczuje to i będzie dorastać w przeświadczeniu, że jego rodzice to wapniaki, którzy pewnie i tak nic nie wiedzą.

Seks jest zły

Z jednej strony mamy ignorancję rodziców i unikanie tematu za wszelką cenę, a z drugiej strony mamy negację wszystkiego co związane z seksem. Sam nie wiem co jest gorsze. Kiedy mała dziewczynka po raz pierwszy przez przypadek, wchodzi do łazienki, gdzie akurat myje się tata i na jego widok, zadaje oczywiste pytanie „A co to?”, najczęstszą odpowiedzią jest nagłe i głośne „Nic” lub „Nie ważne”. I nawet jeśli później porozmawiamy z dzieckiem o różnicach między dziewczynkami i chłopakami, to dziecko już dostało pierwszy sygnał, że to jest coś wstydliwego i tata nie chce o tym rozmawiać. A wystarczyłoby odpowiedzieć spokojnie: „Później Ci wszystko wytłumaczę”. Kiedy kilkuletni chłopczyk leży w łóżku, a ręce ma w spodniach, pojawia się reakcja „Wyciągnij ręce” czy „Przestań się tym bawić”. Dziecko dostaje jasny sygnał. To jest złe, grzeszne i dobrze wychowane dziecko, z dobrej rodziny, nie powinno takich rzeczy robić. „Nie od tego są nasze genitalia, żeby dawać nam przyjemność”. Nie? A to ciekawe. Oczywiście dziecko dalej będzie to robić, ale od teraz będzie się z tym ukrywać i będzie się wstydziło tego co robi. Mam nadzieję, że w tym miejscu mało kto się jeszcze łudzi, że taki chłopczyk wyrośnie na nastolatka, który otwarcie będzie mówił o swoich seksualnych problemach.

Zagrożenia

W tym akapicie wejdę trochę w temat tego o czym rozmawiać, ale ma to istotne znaczenie dla pytania czy warto, dlatego pozwoliłem sobie na taką swobodę.

W dzisiejszych czasach bardzo często pierwsza rozmowa rodziców z dziećmi, na tematy seksualne, dotyczy seksualnego wykorzystywania (przynajmniej w USA, jak podaje wspomniana we wstępie książka). I o ile jest to niesamowicie ważna informacja, to rozpoczęcie jakiegokolwiek dialogu dotyczącego seksu, od tego tematu jest słabym pomysłem. To tak, jak gdyby pierwszymi informacjami jakie otrzymujemy na temat huśtawki były możliwe złamania przy upadku, a pierwszymi informacjami na temat basenu, była możliwość utonięcia lub złamania karku przy skakaniu z brzegu. Oczywiście zagrożenia są ważne i już od pierwszych rozmów na temat części prywatnych, należy zaznaczać, że dziecko jest jedynym panem swojego ciała. Należy dziecko uświadomić, że ma pełne prawo do sprzeciwu przed każdym kontaktem fizycznym (nawet jeśli chodzi o przytulenie dalekiej cioci, której dziecko nie zna) i sami tej zasady musimy przestrzegać. Ustalenie takich zasad, zadziała lepiej, niż straszenie dziecka możliwymi niebezpieczeństwami. Pamiętajmy jednak, że jeśli chcemy porozmawiać o możliwych zagrożeniach z dzieckiem kilkuletnim, idącym do szkoły, musimy odpowiednio wcześniej przygotować pod to grunt.

Czy warto rozmawiać?

Uważam, że zdecydowanie tak. Warto rozmawiać już z maluchami o niektórych, najprostszych tematach. Mogą to być informacje pozbawione szczegółów, bo zwykle takie wystarczają kilkuletniemu dziecku. I to prawda, że czasami te informacje będziemy musieli powtarzać po dwadzieścia razy, ale taka już nasza rodzicielska dola. Najważniejsze to wysłać dziecku sygnał jasno mówiący „możesz ze mną na ten temat porozmawiać, jeśli będziesz miał problem”. Pomaga to dziecku dobrze poczuć się z samym sobą i uniknąć wstydu spowodowanego niewiedzą. Pomaga też realnie zmniejszyć szansę ewentualnych zagrożeń, a jak sami wiemy, jest ich niemało.

Czy wy rozmawiacie?

A jak to jest u was? Rozmawiacie? W jakim wieku zaczęliście? A jeśli nie rozmawiacie to dlaczego? Czy wasi rodzice z wami rozmawiali? W związku z tym, że każda część będzie dotyczyła konkretnej tematyki, nie na wszystkie pytania zadawane w komentarzach, odpowiem od razu.

PS. Pytanie dodatkowe: ile osób, w trakcie czytania sprawdzało w google, ejakulacja? Przyznajcie się.

Prawa do zdjęcia należą do ShKDrag.

12
Dodaj komentarz

avatar
6 Comment threads
6 Thread replies
0 Followers
 
Most reacted comment
Hottest comment thread
7 Comment authors
Blog OjciecLeenikobinfalexOla Wiecha Recent comment authors
  Subscribe  
najnowszy najstarszy oceniany
Powiadom o
Joanna G.
Gość

Żyję i wychowuję moje dzieci w środowisku, gdzie takie rzeczy już się nie zdarzają. Rodzice mówią otwarcie o sprawach fizyczności i seksualności każdego człowieka. Aż trudno mi uwierzyć, że jeszcze ktoś na zadane przez dziecko pytanie skąd się biorą dzieci snuje historie o kapuście czy o bocianie. Znam niestety też domy i to od razu widać po dzieciach, gdzie temat cielesności jest tematem tabu, dzieci te wyśmiewają i szydzą z różnic między kobietą a mężczyzną. To dla nich temat zagadka. Moim zdaniem warto podejść do tego pytania o seks tak samo jak do pytań czemu trawa jest zielona. Wtedy staramy… Czytaj więcej »

Joanna G.
Gość

Ja nie musiałam sprawdzać. Na szczęście wiem :)

Blog Ojciec
Gość

Większość ludzi nie rozmawiała z rodzicami, a część nawet z partnerem o seksie nie rozmawia (nie żartuję), więc brakuje im swobody w takich rozmowach. Stąd też wolą ich unikać, pozostawiając dzieci samym sobie.

Nowoczesna historia o pigułkach antykoncepcyjnych, wg dawnych sposobów przekazywania wiedzy:
Kobieta zjada pigułkę, a zawarte w niej bakterie wydala. Te bakterie lądują ostatecznie w jakichś stawach, gdzie zjadane są przez żaby. Żaby umierają i ze względu na niedobory żab, padają też bociany. A skoro nie ma bocianów, to nie ma kto przynosić dzieci. Koniec.

Mama
Gość
Mama

Mój trzyletni syn oświadczył stanowczo, że mąż i żona muszą spać razem, wie też, że lubią się przytulać – zatem edukację seksualną już zaczął. :)

Ola Wiecha
Gość

Rozmawiać.
Moja jedenastoletnia córka, czasem sama zadaje mi pytania które ją nurtują np w trakcie rozmowy o sprawach seksualności. Jestem zaskoczona jak naturalnie mnie o nie pyta, nie boi się, nie wstydzi. Może dlatego, że obie swobodnie się zachowujemy, nigdy nie było, jak piszesz nie patrz, nie pytaj, nie ważne.

Blog Ojciec
Gość

Ja jestem na etapie dostosowywania tego co mówię do dzieci i tego co piszę o dzieciach. Bo do tej pory, sam żyłem w niewiedzy. Dopiero teraz powoli otwieram oczy. I już całkiem usunąłem ze swojego słownika wszelakie negatywne podejście. Mam nadzieję, że teraz już będzie łatwiej :)

alex
Gość
alex

Witam. Kto jest autorem ksiazki „Jak to sie robi: Niezbednik seksualny”?

Blog Ojciec
Gość

Paul Joannides.

alex
Gość
alex

Dziekuje :)

kobinf
Gość
kobinf

oczywiście że rozmawiać! :) Wskazówki na http://www.kobiecosc.info

Leeni
Gość
Leeni

Ja wypożyczyłam kiedyś z biblioteki Niezbędnik Nastolatki. Zapewne nikt nie zdawał sobie sprawy, jak tam cała mechanika seksu była dokładnie opisana. Podejrzewam że dobrze, bo choć nikt ze mną na te tematy nie rozmawiał, zawsze miałam zdrowsze podejście niż większość moich rówieśników.

Blog Ojciec
Gość

Jak będę w bibliotece to zerknę :)