11 inspirujących pomysłów na niematerialne prezenty dla dzieci (i konkurs)
Jeśli szukacie prezentu, który nie będzie miał formy fizycznej, a który spodoba się dzieciom, to zapraszam do wpisu.
Chomikowanie mam we krwi. Nikt mnie nigdy go nie nauczył, nikt mi nigdy nie powiedział: „zbieraj różne rupiecie, bo kiedyś mogą się przydać”, ale ja i tak to robiłem. Przez wiele lat. Gromadziłem, bo zawsze szkoda było wyrzucić. Gromadziłem, bo „przydasię”. W rzeczywistości jednak najczęściej było tak, że gdy danej rzeczy potrzebowałem to i tak nie mogłem jej znaleźć. A strych był pełny. Piwnica również. Trzy zastawy stołowe? Oczywiście. Stare zabawki moich dzieci? Wózek? Łóżeczko? Krzesełko do karmienia? Wszystko na miejscu. Dwie drukarki bez tuszu, które prawdopodobnie i tak nie działają? Są. Sterty starych ubrań? W kilku pudłach. 30-letnie książki, które nikogo już nie interesują? W kolejnych pudłach. Zresztą już samych podeł po laptopie, telefonie, telewizorze czy nawet routerze też było kilkanaście. Przecież na pewno „przydasię”.
Błędnie wydawało mi się, że taka postawa jest rozsądna
Nie wyrzucałem niepotrzebnych rzeczy. To wydawałoby mi się marnotrawstwem. Tymczasem zupełnie nie zauważałem, że tak naprawdę nie gromadziłem, a raczej zagracałem swoje życie. Ile razy czegoś szukałem – potrzebowałem coraz więcej czasu, aby to znaleźć. Wiele razy też gubiłem różne rzeczy i odnajdywałem je po miesiącu, dwóch lub dwunastu, kiedy nie były już potrzebne. Traciłem czas, traciłem nerwy, traciłem często nawet humor, jak tylko myślałem o tym, że znowu czegoś nie mogę znaleźć.
W końcu przyszedł moment krytyczny, gdy zapodziało się nam kilka ważnych rzeczy i postanowiliśmy z żoną, że czas coś zmienić. Pierwszy zryw był oczywiście najsilniejszy. Ubrania pojechały do PCK, książki do biblioteki, a stare zabawki częściowo przekazaliśmy na akcje charytatywne, a część dzieci sprzedały na wyprzedażach garażowych. Powoli zaczęliśmy się uwalniać spod tego „gruzu”. Jednak taki zryw to jedno, a utrzymanie takiego stanu rzeczy, to coś zupełnie innego. Wprowadziliśmy więc zasadę jeden za jeden – jedną rzecz kupujemy, jedną rzeczy oddajemy/sprzedajemy/wyrzucamy. Ale to nie wszystko.
Dlaczego akurat dzisiaj o tym piszę?
To tego tematu szykowałem się już jakiś czas, jednak gdy odezwała się do mnie marka tołpa i przedstawiła mi swoje spojrzenie na współczesne podejście do konsumpcji, wiedziałem że nadajemy na tych samych falach i postanowiłem, że chcę być częścią tego, co planują. Razem zawsze można dokonać więcej. Jak sami o sobie mówią:
„Jesteśmy dla kobiet które trzy razy pomyślą, zanim coś kupią. Niektórzy powiedzą, że nie ma takich kobiet. My wiemy, że są.
To kobiety, które uważają, że mniej znaczy więcej. To kobiety, które wolą się czegoś dowiedzieć, niż ulegać niesprawdzonym opiniom. Jeśli mają wolny czas, łapią oddech. Zakupy robią wtedy, gdy czegoś potrzebują. Słowo „buszować” kojarzy im się z półką z filmami. Albo książkami. A słowo „pielęgnacja” z czymś nieskomplikowanym. Codziennym. Pozytywnym. Bo lubią o siebie dbać i robią to z przyjemnością.”
Oczywiście mają też serię kosmetyków dla mężczyzn i podobnie jak w przypadku komunikatu dla kobiet, ich przekaz dla mężczyzn jest równie otwarty i zdroworozsądkowy (gdyby ktoś był zainteresowany – klik).
Ich plan jest prosty
Chcą ograniczyć marnotrawienie się przedmiotów, które używamy każdego dnia. Oczywiście oni skupiają się na kosmetykach, ale ja chciałbym tę wizję rozszerzyć też na inne przedmioty – na ubrania, na zabawki i na wiele innych produktów codziennego użytku. Bo paradoksalnie, takie ograniczanie ilości nabywanych przedmiotów, pozytywnie oddziaływuje na inne sfery naszego życia (i życia naszych dzieci) o czym można było już przeczytać m. in. w tekście Dlaczego mniejsza ilość zabawek w rzeczywistości pomoże naszym dzieciom?
Jeśli ktoś jest nieco bardziej zainteresowany tematyką minimalizmu w dzisiejszym świecie i chciałbym o niej więcej poczytać, to w tym serwisie cyklicznie będą pojawiały się takie artykuły.
Kolejnym moim osobistym celem jest sprawienie, aby moje dzieci nie były obciążone takim samym podejściem do chomikowania jakie ja miałem. Aby potrafiły odróżnić rzeczy, które dodają wartość do naszego życia, od takich, które tylko niepotrzebnie zajmują nam czas i miejsce. Aby nauczyły się wyrzucać to, co nie ma żadnej wartości i oddawać/sprzedawać (w zależności od możliwości i potrzeb) to, co może mieć wartość dla kogoś innego. Stąd też pomysł na główny temat dzisiejszego wpisu.
W końcu jeśli ja, jako rodzic, pokażę moim dzieciom, że rzeczy niematerialne mogą dawać taką samą (lub wręcz znacznie większą) radość, jak rzeczy materialne, to może uda się moim dzieciom uniknąć obsesji na punkcie tych ostatnich.
Poniżej znajdziecie zatem kilka prezentowych pomysłów utrzymanych w tej myśli, które udało mi się przygotować (celowo nie piszę o tym, że czas spędzanym z dzieckiem jest dla niego najlepszym prezentem, bo taki czas powinien być niejako codziennością, a prezenty zwykle dajemy na wyjątkowe okazje):
1. Spotkanie z idolem, z ulubioną postacią
Oczywiście jeśli dla naszego dziecka idolem będzie jakaś gwiazda muzyki popularnej, to może być dość ciężko, ale jednak w większości przypadków nasze dziecko będzie uwielbiało taką lub inną postać z bajek, a te już spotkać można dużo łatwiej. Często wystarczy rozejrzeć się po różnych festynach, festiwalach fantastyki czy innych imprezach organizowanych na przykład z okazji Dnia Dziecka. Zdarza się też, że pojawiają się różne tymczasowe wystawy w galeriach handlowych i tam też można zobaczyć ulubionych bohaterów. W ostateczności można też po prostu wypożyczyć strój i złożyć dziecku wizytę domową 🙂
2. Lekcja pokazowa czegoś nowego dla dziecka
O ile jestem z zasady przeciwnym temu, aby zapisywać dziecko na kilkanaście różnych kółek zainteresowań i nie zostawiać mu żadnego wolnego czasu, o tyle uważam, że warto czasami dziecku pokazać coś z nieco innego świata. Coś czego wcześniej nie znało. Czyli na przykład zabrać go na lekcję jazdy na koniu. Albo lekcję grania na perkusji. Albo lekcję układania podwodnych bierek.
Każde takie spotkanie, to dla dziecka nowe doświadczenie. Nie chodzi o to, by od razu zapisywać go na roczny kurs, ale raczej by pokazać mu dostępne możliwości. Jak to kiedyś ujęła Aleksandra K. Tranfort:
„Najlepszy nauczyciel to ten, który pokazuje gdzie masz patrzeć, ale nie mówi ci czego masz szukać.”
Nie mówiąc już o tym, że najczęściej takie pierwsze lekcje są darmowe, więc niewiele mamy do stracenia.
3. Karnet do zoo, do aquaparku, subskrypcja książek czytanych itp.
Tutaj już w przeciwieństwie do punktu drugiego chodzi o znalezienie czegoś, co w pełni zgrywa się z zainteresowaniami naszego dziecka. U nas niestety ze względu na miejsce zamieszkania odpadają dwa pierwsze, ale już trzecie brzmi jak najbardziej interesująco.
4. Oprawienie w ramkę jakiejś przedszkolnej pracy/zdjęcia
Wiem, że to w pewnym sensie jest materialny prezent, ale nie o jego materialną wartość tu chodzi.
Pamiętam, jak nasz syn poprawnie wykonał pewne zadanie, za które niestety nie dostał żadnego punktu, bo nie zgadzało się ono z „wytycznymi”. Nie czuł się z tym dobrze. Dlatego też ta praca przez jakiś czas wisiała w centralnym miejscu w naszym domu. Bo dla nas była doskonała i chcieliśmy, aby wiedział, że to właśnie taka pomysłowość i kreatywność jest ważna, a nie ślepe podążanie za „wytycznymi”. To samo można zrobić z jakimś zdjęciem naszego dziecka czy innym przejawem twórczości własnej. Poniżej oczywiście owe zadanie:
5. Kolonia, półkolonia
Jak stali czytelnicy już wiedzą, nasze dzieci bardzo lubią wyjazdy kolonijne, a my też sobie je bardzo chwalimy, bo nasze dzieci zwykle sporo z nich wynoszą pozytywnych cech. Zgadzam się, że to jest chyba najbardziej kosztowny „prezent” z całej listy, ale jeśli ktoś robi prezenty składkowe, to czemu nie. Poza tym warto się też rozejrzeć po ofertach pobliskich domów kultury, które za wcale duże pieniądze (czasami nawet 1/4 kosztów normalnego, tygodniowego wyjazdu) oferują kilkudniowe wyjazdy na kolonie w pobliżu naszego miejsca zamieszkania (co w mojej opinii jest dobrym wyborem, szczególnie przy pierwszych wyjazdach).
6. Bilet na wydarzenie kulturalne
Większość dzieci, które znam miały już okazję być w kinie. Ale już na przykład na meczu? Na koncercie? W teatrze? Z tym spotykam się znacznie rzadziej. Zresztą sam byłem zdziwiony, gdy odkryłem, że teatry też mają czasem specjalne seanse dla młodszych widzów. Trzeba tylko trochę poszukać 🙂
7. Wolontariat
To jest już zdecydowanie większe wyzwanie dla rodzica niż jakakolwiek inna pozycja – ostrzegam uprzejmie i reklamacji niestety nie przyjmuję. Jeśli jednak chcemy spędzić z dziećmi wartościowy czas, który nauczy go wielu przydatnych umiejętności, to zaproszenie go na wspólny wolontariat może być strzałem w dziesiątkę. Co prawda nie chodzi mi o obstawianie imprez masowych czy rozdawanie ulotek. Bardziej chodzi mi o wolontariat w jakimś domu opieki czy na przykład w schronisku.
Tutaj od razu też uwaga: w niektórych miejscach jest możliwy rodzinny wolontariat, a w niektórych przyjmują wyłącznie osoby od 16 roku życia, więc dobrze to sprawdzić wcześniej.
8. Wspólne zasadzenie drzewa dla dziecka
Wiem, że nie każdy ma ogród, ale jednak wiele osób ma jakąś działkę, ewentualnie dziadkowie czy wujkowie mają. Można więc wraz z dzieckiem zasadzić tam wybrane przez dziecko u ogrodnika drzewo, które będzie należało właśnie do niego. Będzie ono nie tylko świetną „pamiątką” w trakcie dorastania, ale też pewnym eksperymentem. No i też zapunktujemy u dziecka, bo obecnie wszystkie dzieci mają fioła na punkcie ochrony środowiska naturalnego 🙂
9. Zaproszenie przyjaciela na nocowanie
W końcu najlepsze pomysły, bywają też tymi najprostszymi, a chyba nie ma wiele lepszych prezentów, niż zaproszenie do naszego dziecka kolegi lub koleżanki na wspólne nocowanie?
10. Zrobienie dla dziecka czegoś osobiście
Na przykład przedstawienia, opowiadającego o ulubionych postarać naszego dziecka, przy użyciu pacynek lub maskotek. Albo zaśpiewania ulubionej piosenki. Albo narysowania czegoś, co naszego dziecko uwielbia. A jak nasze umiejętności w żadnej z tych dziedzin nie są najlepsze, to można na przykład, korzystając z gotowych grafik, stworzyć i wydrukować dla naszego dziecka bajkę, której głównym bohaterem będzie ono samo.
11. Konkurs, czyli miejsce na wasze propozycje
Myślę, że każdy rodzic (ja na pewno 🙂 z chęcią zainspirowałby się kolejnymi propozycjami, dlatego też wśród wszystkich osób, które podadzą w komentarzach swoje pomysły na niematerialne prezenty dla dzieci lub opiszą/pokażą jakąś ciekawą realizację jednego z powyżej opisanych, wybierzemy aż 30 (!), które zostaną nagrodzone zestawami kosmetyków od marki tołpa (każdy o wartości 120 zł).
Odpowiedzi biorące udział w konkursie można podawać w okresie od 30 czerwca, do 8 lipca 2016 roku (włącznie), a zwycięzców podamy w dniu 10 lipca 2016 roku w zaktualizowany poście konkursowym. Pełny regulamin konkursu znajduje się tutaj.
Na koniec chciałbym też podzielić się słowami, które bardzo mi osobiście pomagają w kultywowaniu wyżej opisanego podejścia i które są niezwykle wręcz prawdziwe:
„Żaden człowiek znajdujący się na łożu śmierci nie żałuje tego, że nie kupił w swoim życiu więcej rupieci.”
My tego nie będziemy żałować i nasze dzieci też nie. Dobrze jest o tym pamiętać.
Zwycięzcy konkursu (i 30 kolejnych świetnych pomysłów!):
Łatwo nie było, bo wszyskich zgłoszeń konkursowych było ponad 150! Dlatego też poniższa kolejność jest mocno losowa. Ostatecznie postanowiłem się skupić na prezentach rzeczywiście niematerialnych i jednocześnie takich, które mogłyby zostać przedstawione dziecku jako prezent.
Obok każdego zwycięzcy widnieje pomysł na zabawę zaproponowany przez autora, a poniżej w komentarzach znajdziecie ich rozwinięcie (lub tutaj na Facebooku w przypadku sześciu ostatnich). Zwycięzców proszę o kontakt mailowy na adres blogojciec(na)gmail.com (w miejsce (na) należy wstawić @) do 7 dni (tj. do 17 lipca 2016 roku włącznie). W mailu proszę o podanie treści waszego zwycięskiego komentarza oraz adresu do wysyłki nagród. W przypadku braku kontaktu, nagrody zostaną przyznane innym uczestnikom.
- Magdalena Toczydlowska – wyjazd pod namiot
- Wicia – kapsuła czasu
- Magdalena Boć – wyjątkowe medale/laurki
- Kinga Kochaniewicz – zbieranie specjalnych dziecięcych pamiątek
- Gosia Ordysińska – dzień spędzony według planu dziecka
- Agnieszka Skudynowska – sesja zdjęciowa dla dziecka
- Katarzyna Walerowicz – dzień w pracy z rodzicem
- Marta – przeniesienie dziecka do świata bajek
- Agnieszka – wyprawa na poszukiwanie skarbów
- Rafał Życzkowski – weekend na wsi w gospodarstwie rolnym
- Dominika – piknik w dwóch odsłonach
- Marta Magryta – ogrodowe eksperymenty, olejki, perfumy
- Iwona Wardal – wybranie się do miejsca pracy, o którym marzy nasze dziecko
- Anna Mazurek-Filipek – skrzynka mailowa z wiadomościami, które wysyłaliśmy do dziecka przez lata
- Agata – bilet do pokoju tajemnic
- Alicja Ślesicka – wyprawa na ryby
- Iwona – wyjazd do dziadków bez rodziców
- Audumia – wyprawa na skałki
- Ewelina Guz – wspólna hodowla roślin
- Ada Gierszewska-Steenbock – oglądanie zdjęć z dzieciństwa rodziców na projektorze
- Mama Frania – zorganizowanie Dnia Naukowca
- Agnie Sz-Ka – wspólne branie udziału w różnych konkursach z dziećmi
- Iwona – wspólne gotowanie i pieczenie
- Jarosław Usowicz – zajęcia z lepienia gliny
- Agnieszka Derezińska – wspólny wypad do lasu
- Sylwia Wiśniewska – ożywianie zabawek, pod nieobecność dziecka
- Anna Baran – zabawa detektywistyczna
- Luiza Rozmus – nauka gry w karty lub w szachy
- Hania Sokołowska – podróż pociągiem
- Natalia Swe – nocny spacer
I jeszcze raz bardzo wszystkim dziękuję za niesamowitą dawkę kreatywności. Czytanie tych wszystkich komentarzy było niesamowitym doświadczeniem 🙂
Prawa do zdjęcia należą do Donnie.
Wypad do Wielkopolskiego Parku Krajobrazowego, gdzie poszukujemy darów natur, zwierzątek,odkrywamy świat.
fajnie, że pokazujesz dziecku świat zwierząt. tylko z takimi gatunkami, jak jaszczurka, to radziłabym ograniczyć się do pokazywania a nie brania w ręce. to mega stres dla tego zwierzęcia. sorry.
Nic złego się tej jaszczurce nie stało 🙂 ciężko pokazać w lesie jaszczurkę małemu dziecku, to dość ruchliwe zwierzęta. Myślę, że o stresie zwierząt temat można analizować dość długo. Pozdrawiam.
Córka ma mnóstwo zabawek i przy okazji zeszlorocznego Dnia Dziecka wymyslimy i samodzielnie wykonamy zabawkę… Aniolek jest z nami do tej pory… Codziennie z nim spi… Później zrobiliśmy węże z krawatów… To najbardziej ulubione zabawki…
Mój ma swojego ulubionego pokemona którego sama dla niego uszyłam, jest to jego ulubiona zabawka i nie chce żadnych innych. Sam dał projekt a ja postarałam się odwzorować go jak najbardziej potrafię.
Mam to szczęście, że po mamie i starszej siostrze „odziedziczyłam” umiejętność posługiwania się maszyną do szycia 🙂 I w ten sposób, ze starych materiałów zalegających na strychu (bo się przyda…) powstało tipi, woreczki gimnastyczne i inne cuda. Myślę, że całkiem nieźle wpisuje się to w idee wymiany „jeden za jeden” 😀 Prawdą jest jednak, że walka o odgruzowanie strychu i piwnicy nie jest łatwa. Lepiej poszło z łazienką – powoli rezygnuję ze stosów produktów na rzecz bardziej ograniczonej, ale uniwersalnej w działaniu liczby (olej kokosowy rządzi ;)). A skoro już zdecydowałam się na wpis, to dodam jeszcze, że uwielbiam Twojego bloga, czytam go regularnie i z radością odnajduję przemyślenia bardzo bliskie mojej filozofii. Pozdrawiam!
Domek na drzewie budowany wspólnie lub inna forma „bazy” w bliskim sąsiedztwie domu. Dawno temu mój tata pomógł nam – grupie małych łepków, zbudować taki dom na drzewie. Niewysoki. Od zdobycia surowców (stare palety i dechy z pobliskiej budowy) po wykonanie, dostarczenie narzędzi i nadzór. To są takie drobne rzeczy, za które podziwia się swoich rodziców i momenty, które pamięta się przez lata. Moment, w którym uczymy się jak deska pasuje do deski, gwóźdź do młotka, że trzeba zadbać o podłogę, jej wytrzymałość, ścianki, dach, że trzeba zebrać surowce, jak działa piła itd. No i jeszcze ten podziw, że to mój tata zrobił dla naszej ekipy bazę. Nie ma lepszej rzeczy dla dziecka, bo łączy edukację, szacunek do rodzica oraz szacunek pośród małych ziomeczków 🙂
Szkoda tylko, że czasem prezenty rodziców są przez ich pryzmat np. wyjazd gdzieś daleko, żeby coś zobaczyć – małe dziecko ma niewielkie poczucie wartości turystyki. Najładniejsze wspomnienia można zbudować we własnym otoczeniu.
Byliśmy w teatrze, pojechaliśmy na mecz, karnet na basen chłopcy też mają 😉 – ale ostatnio na przykład zaprosiliśmy kilkoro znajomych chłopców z przedszkola na wspólne nocowanie w namiocie. Tatusiowie rozbili namiot, mamy zrobiły jedzenie (którego dzieci i tak nie jadły, bo nie było czasu ;)), a wszyscy bawili się wyśmienicie. Noc była za krótka! – ale przynajmniej teraz jest co wspominać 🙂
Spacery po lesie, łąkach z książką „O rety! Przyroda!” i przyroda na wyciągnięcie ręki to też coś, co uwielbiamy 🙂 Połączone z piknikiem na łonie natury 🙂
A czasami wożę moich chłopców (choć sami świetnie już jeżdżą na rowerach) w foteliku rowerowym i przyczepce. Choć są coraz starsi potrzebują jeszcze takiego zainteresowania ze strony rodziców.
Cóż lepszego niż wspólnie spędzony czas możemy podarować dziecku? Nasz 3 latek ma mnostwo zabawek, często wychodzimy na place zabaw, festyny, wesołe miasteczka itp. Bardzo sie z tego wszystkiego cieszy, ale zawsze kiedy pozwalamy mu na udzial w codziennych czynnościach: pomoc w gotowaniu, pieczenie ciasteczek, sprzątanie czy wspólne koszenie trawy w ogródku (oczywiście plastikową kosiarką 😉 ) to jest przeszczesliwy! Dlatego nasz syn dostaje takie „prezenty” codziennie 🙂
Wycieczka do parku/lasu z lupą i pojemnikami na znaleziska. Grunt to zainteresować malucha, pobudzić jego wyobraźnię, pozwolić mu zbierać patyczki, liście, kamyczki, itp, pozwolić mu się pobrudzić, nie strofować, pokazać, że dla nas to też swietna zabawa. A potem w domu tworzyć obrazki, albo inne 'dzieła sztuki’ 😉 pozdrawiam 🙂
Hmmm… Sprawa wbrew pozorom nie jest prosta. Ww punkty w części zostały zrealizowane, zwłaszcza przez 5latka. 2latek dopiero rozpoczyna swoje życiowe przygody 🙂
Dla nas ciekawym pomysłem była możliwość wakacyjnego wyjazdu synka z dziadkami – bez mamy i taty! Już w wieku 3 lat. Sam bardzo chciał i prosił, a że urodziny w lecie uznaliśmy to za fajne rozwiązanie. Spełnienł swoje Marzenie, on i dziadkowie szczęśliwi. Wiadomo, że czas z rodzicami powinien być normą. Natomiast w przypadku innych członków rodziny już bywa z tym różnie. Tym bardziej, że dziadek jest kierowcą tira i często go ma. Teraz już po raz trzeci szykują się do wakacji w Bieszczadach 🙂 Piąte urodziny nadchodzą!
A z takich prostszych to np. wspólne pieczenie czy gotowanie z przepisu wybranego przez dziecko 😉 cała masa radości dla wszystkich
Pozdrawiam!
Jako prezent można podarować dziecku jeden dzień spędzony wg jego planu. U nas było tak: pobudka bladym świtem, czytanie w łóżku, budowanie zamków, pojazdów i innych dziwnych rzeczy z pościeli, skakanie z oparcia łóżka na materac, jedzenie w łóżku płatków śniadaniowych, potem prawdziwe śniadanie wg pomysłu syna zjedzone na tarasie. Wspólne zabawy w ogrodzie z udziałem wody, piasku, kredek, farbek, wszelkiego rodzaju rurek i innych dziwnych rzeczy, które zostały po budowie. Stworzyliśmy wtedy cuuuda 😉 Obiad, oczywiście ulubiony naszego dziecka. Spacer lasem nad jezioro z naszymi psami, wodne szaleństwa, zbieranie poziomek w drodze powrotnej. Odpoczynek na hamaku i zajadanie się poziomkami ze śmietaną i cukrem. Kolacja, kąpiel z całym płynem do kąpieli 😉 wieczorne czytanie i spanie w namiocie. To była wersja najlepszego dnia wg naszego dziecka, spróbujcie z Waszymi. Polecam!
Gratuluję wygranej i przypominam, że dzisiaj jest ostatni dzień na przesłanie swoich danych 😉 Później nagroda zostanie przekazana dalej 🙂
3-4 pudła włożone jedno w drugie, najlepiej dość duże, żeby dziecko się w nich mieściło. W najmniejszym: kolorowe papiery, naklejki, taśmy, klej, farby, mazaki, skrawki materiałów (niepotrzebne ubrania), malutkie pudelka, bibuła, plastelina, modelina i co Wam jeszcze do głowy wpadnie (co lubią Wasze dzieci). I do roboty! Samochód, dom, plac zabaw dla misiów, pociąg, tor przeszkód – dziecko wymyśla, wykonuje – rodzic pomaga wycinać (bo tu najlepiej sprawdza się nożyk do tapet).
Nie jest to prezent niematerialny, ale na pewno nie spełnia normy: wydaj 3 stówki na gadżet na półkę. I zapewnia nawet kilka dni absolutnie kreatywnej zabawy.
Polecamy wszystkim rodzinny wypad na kajaki 🙂
Najlepsza gra dla starszych już dzieci to przedmiotowe podchody. Dajemy dziecku jakiś przedmiot który ma stałe wyznaczone miejsce w naszym domu lub otoczeniu. Może być to np szczoteczka do zębów. Zadaniem dziecka jest szukanie w miejscu gdzie powinna się ona znajdować (przy zlewie w łazience). Tam znajduje np gąbkę do mycia naczyń. Przy Zlewozmywaku wisi natomiast zapachowe drzewko z naszego samochodu. W samochodzie zamiast drzewka fotografia z rodzinnego albumu… itd itd wieloetapowosc zależy tylko od nas podobnie jak zakres przestrzeni ( tylko nasz dom/ również dom dziadków czy przedszkole). Na końcowym etapie dziecko może znaleźć prezent, nagrodę lub kupon na wybrane życzenie. Sama jednak zabawa jest nagroda uwierzcie dzieciaki są zachwycone 🙂 gra może być też bardziej skomplikowana np w formie rebusow zagadek czy zadań matematycznych.
Materialne.. i niematerialne – ZDJĘCIA. Mój syn ma 14mcy, uwielbiam uwieczniać na zdjęciach naszą codzienność, taką wyjątkową przecież, bo naszą! Na pierwsze urodziny młody dostał album ze zdjęciami ze swojego pierwszego roku, miesiąc po miesiącu, najważniejsze wydarzenia, najważniejsze osoby. Na końcu albumu znajduje się drzewo genealogiczne, żeby wiedział skąd się wziął na tym świecie i że rodzina jest ważna 🙂 Teraz może jeszcze nie doceniać tego prezentu, ale myślę, że za 30lat spojrzy na niego z sentymentem.
Myśle że dla dzieciaków czas spędzony z ich rodzicami jest najważniejszy wiec wypad pod namiot byłby tu świetna opcja gdzie dzieci mają rodziców tylko dla siebie, z dala od zgiełku, pracy, telefonów, a blisko natury gdzie dziecko może uruchomić swoją wyobraźnię i nauczyć się nowych rzeczy, poznać świat natury. Wspólna noc pod namiotami może być dla dziecka super przygoda i nauka, a wspólny wieczór, opowiadanie historii i kiełbaski przy ognisku czymś co na długo zostanie w pamięci naszej pociechy. Myślę że niejeden maluch ucieszyłby się na myśl o takiej przygodzie z rodzicami. Oczywiście na taki wypad można również zaprosić znajomych z dziećmi. Świetna zabawa i mile wspomnienia gwarantowane.???
Każde z naszych dzieci ma swoje pudełko ze skarbami – karton na specjane pamiątki – na początku lądowały tam taśiemki ze szpitala, pukle włosów, list ze słowami, które dziecko przekręca, pierwszy samodzielny rysunek, teraz sami je uzupełniają zaproszeniami od kolegów, identyfikatorami z fesiwalu, biletami, kartkami urodzinowymi itd. Co kilka miesięcy wyciągają je i oglądają, jest przy tym wiele wspominania i radości, polecam 🙂
Mój pomysł jest bardzo prosty i eko-logiczny. Chodzi o książki.
Jestem bibliotekarzem i wiem co znaczy kochać literaturę, wiem też jak szybko zabiera ona każdą dostępną przestrzeń. Niestety ukochane książki, lubią inne ukochane książki itd… Zachęcam zatem nie gromadzić, zachęcam iść do biblioteki. Niech to będzie wspólna wyprawa, wyprawa poszukiwawcza. Plusów nie będę wymieniać. Pomyślcie sobie tylko, że w życiu nie uzbieralibyście takiej „biblioteczki” jaką może przeczytać wasze dziecko.
Pokazanie na usg wyczekiwanej siostrzyczki lub braciszka 😉
Ostatnio najbardziej pożądanym prezentem mojej córki (8 lat), jest możliwość wychodzenia co sobotę (także w wakacje) na dwugodzinne zajęcia lepienia z gliny prowadzone przez Panią Jolę w Art Galle w Szczecinie. Oczywiście prezent jest w pewnym sensie materialny (karnet), ale cała praktyka z nim związana to już zupełnie inna bajka. Z tym rozwiązaniem niech świadczą słowa samej zainteresowanej, która mówi: „szkoda, że tydzień nie ma 2 dni – soboty i niedzieli!!! W sobotę zajęcia w galerii, w niedzielę – odpoczynek i od nowa!
Zajęcia w Galerii to 2 godziny pięknego spotkania. Dzieciaki (zwykle 2-3 osoby) lepią swoje pomysły w glinie, w tle sączy się muzyka poważna (opera, muzyka symfoniczna) na stole przepyszna herbatka, której przepis jest pilnie strzeżony przez mistrza ceremonii. I jeszcze jedno. Tu czas płynie inaczej. W galerii jest zegar, ale stoi wskazując wciąż jedną godzinę. Tak wiec nie ma pośpiechu i nerwowego patrzenia na wskazówki. I dwie godziny nigdy nie kończą się równo z dzwonkiem. Czasem rozmowy i porady trwają wiele minut dłużej. No i wytwory dziecięcych rąk są jak najbardziej materialne. Dobro rodzi dobro. Prezent w formie zajęć, to możliwość samodzielnego wykonania prezentów dla rodziców na imieniny, urodziny, Dzień Mamy i Taty, czy nawet bez okazji. I nie są to klasyczne twory (laurka). To np. siedmiornica (bo ósma macka ośmiornicy się już nie zmieściła), szczeniaczek z głową na wzór ET z filmu, talerze na owoce i słodkości, lampy, artystyczne kafelki do łazienki, ozdoby na święta, meble z mackami, świeczniki według własnego pomysłu i wiele wiele innych (na zdjęciu wersja robocza pieska gotowa do wypalenia, pomalowania, wyszkliwienia i podarowania wujkowi).
Najlepszy niematerialny prezent dla dziecka? Zwierzę. Najlepiej ze schroniska. Przyjaciel, któremu można powierzyć każdy sekret i każdą troskę. Ktoś kto wymaga od dziecka (jak i pozostałych domowników) zaangażowania, poświęcenia i dużo cierpliwości, ale w zamian dostaje się bezmiar miłości i oddania. Sama miłam takiego czworonożnego przyjaciela, a teraz od niedawna mają go (a właściwie ją) moje dzieci. Nie jest łatwo jedenastolatce wstawać rano 20 minut wcześniej, żeby wyprowadzić psa. Trudno się było przyzwyczaić do zbierania kup i sprzątania auta kiedy się okazało że nasza Fibi ma chorobę lokomocyjną, ale jak zgodnie twierdzi całą rodzina- było warto.
Ja podłączę sie pod punkt 6, nasz syn ma bzika na punkcie „ciuchci”,wiec dla niego wyprawa na stacje kolejowa,muzeum kolejowego czy jakiejs wystawy (np. targi ze starymi zestawami kolejek,na których można sie nimi pobawić)jest dla niego mega frajda. Natomiast córka uwielbia sie wspinać i pokonywać wszelakie „trudności”,wiec w jej przypadku wypad do parku linowego bądź podobnego miejsca,gdzie można sie wspinac, ślizgać,przeciskać etc
Karnet do bajkolandii tez jest fajna sprawa dla dzieci ?
Możliwość stworzenia całodniowego MENU DLA RODZINY 😉
Codziennie dbamy o dobrą jakość i wartość pożywienia, uczymy zdrowych nawyków i pokazujemy sens takiego postępowania, ale… ten jeden raz w roku, np. w dniu urodzin, zjedzmy z radością tylko to, co zaproponuje maluch 😉 Choćby tort czekoladowy miał być daniem głównym.
Rodzice zawsze mocno ograniczali mi słodycze. Raz tato pozwolił mi jeść same cukierki, caaaalutki dzień!
PS. Wieczorem sama poprosilam o kanapkę 😉 więc taki prezent to też nauka dla szkraba.
Tak naprawdę najlepszym prezentem jaki mogę dać mojemu dziecku jest czas spędzony tylko z nim. Ciągle mam problem pogodzić czas między dwóch urwisów,z czego jeden wymaga stałej uwagi(2latka). Dla mojego sześciolatka zabranie go nawet do sklepu bo bułki będzie wydarzeniem bo mama ma czas tylko dla niego. Tylko jego słucha,tylko na niego patrzy i nic ani nikt nie zabierze mu tej chwili. A dodając do tego jakąś atrakcje to myśle że remiza strażacka będzie miejscem które mój mały strażak zapamięta na długie lata.
Kiedyś, gdy pogoda nie dopisywała, wycięliśmy z folii samoprzylepnej paski i cyfry. Wycięte elementy przykleiliśmy na płytki w kuchni robiąc grę w klasy. Zamiast kamienia do rzucania używaliśmy gumowego korka z wanny 🙂 Zostawiliśmy grę na podłodze przez kilka tygodni. W tym czasie zdążyliśmy się porządnie wybawić, a i wszystkie odwiedzające nas dzieciaki (dorośli czasem też) miały sporo frajdy.
Nie mamy telewizora, to jest baaaardzo niematerialny prezent. I nie, nie jesteśmy z kosmosu, ani nie cierpimy z tego powodu 🙂
Drugi pomysł to pamiątka w postaci kartki z kalendarza upamiętniającej moment przyjścia dzieci na świat.
Ja proponuję zabawę światłem 🙂 W sposób tradycyjny czyli teatr cieni rękoma. W sieci można znaleźć instrukcje tworzenia różnych zwierząt na ścianie. A do tego nasza ulubiona zabawa czyli gonitwa za światełkiem 🙂 Światełko ucieka raz szybciej, raz wolniej, skacze po ścianach, umyka na sufit, krąży wokoło, wskakuje na nogi, brzuszek, ręce a czasem znika 🙂
U nas najprzyjemniej spędzonym czasem dla mojego 4 latka jest pomaganie mamie w kuchni. Młody sam siebie określa ” małym gotowaczem” i uwielbia pomagać. Trzeba mu przyznać że mimo młodego wieku wie jakich należy użyć składników np na muffiny czy ulubione naleśniki. Często razem gotujemy bo to czysta przyjemność i z pracy i z wspólnego jedzenia. Dodatkowym atutem myślę, że będą podziękowania od przyszłej synowej, bo gotujący mężczyzna to jeszcze rzadkość.
Pasja to moim zdaniem najlepszy prezent jaki można dać dziecku, czy to pasja do czytania, sportu czy (jak w naszym przypadku) do tworzenia. Od prawie sześciu lat tworzymy wspólnie z synkiem różne rękodzieło: malujemy, robimy figurki z masy papierowej, pleciemy koszyki z wikliny papierowej, tkamy i robimy biżuterię. Dla nas to idealna rozrywka na deszczowe dni i długie zimowe wieczory.
Ja proponuję zrobić kuchnię ogrodową. Świetna zabawa, można skosztować ciasteczek upieczonych przez dziecko. Nasza kuchnia wygląda tak:
My dzieciom na Dzień dziecka podarowaliśmy laurki przez nas zrobione 🙂
Innego razu zrobiliśmy dla nich medale obrazujące zdobyte przez nich umiejętności: łamacz gałęzi, super grzybiarz i tropiciel leśnych zwierzątek 🙂
Własnoręcznie zrobiona zakładka do książek i wspólne wyjście do kina były moim prezentem dla młodego fana Gwiezdnych Wojen. Do zrobienia zakładki zainspirował mnie ten tutorial: http://inspired.disney.de/basteln/chewbacca-lesezeichen/
Nie miałam filcu pod ręką, wię zastąpiłam go sztywnym papierem,
1. Bon na zorganizowanie całego dnia przez dziecko. Zaczynając od tego co będziemy jedli, w co się ubieramy, gdzie idziemy, co robimy, w co się bawimy itp itd.
2. Wieczór/noc gier planszowych.
My już mamy na koncie jeden prezent z listy twoich niematerialnych prezentów.a mianowicie jest to prywatny ogródek mojego syna. A był to tak .: mniej więcej trzy lata temu kupiliśmy mieszkanie- mieszkamy na parterze na osiedlu z lat 90 gdzie każdy sam troszczy się o swój teren pod oknami. Gdy się wprowadzaliśmy pod naszym oknem od strony klatki były pokrzywy . Na wiosnę w tym roku stwierdziłam że chcę przed oknem mieć ładne kwiaty. Posadziłam tulipany, róże i inne. Robienie ogródka było atrakcją dla dzieciaków.Wszystkie dzielnie kibicowały, cieszyły się naszym małym ogródkiem .Największą frajdę miał oczywiście najstarszy siedmioletni syn, sam chciał sadzić swoje kwiatki. Po naradzie stwierdziliśmy z mężem , że syn dostanie swój własnych ogródek. tym sposobem z okazji pierwszego dnia wiosny syn dostał swój własny dziewiczy teren za balkonem. Tym sposobem mamy dwa cudne ogródki. Synek wybrał sobie swoje własne nisana i sadzonki i osobiście je zasiał . Mamy już bujne słoneczniki które sięgają prawie do balkonu, piękne stokrotki i konwalie. a błysk w oku młodego że w jego ogródku wszystko bujnie rośnie BEZCENNY
Puszczanie z tatą latawca (najlepiej takiego samorobnego) – frajda nie tylko dla dziecka;)
Ich pasją są motory, więc wypad do centrum handlowego, gdy takie cudo stało, był dla nich niesamowitym przeżyciem i radochą! ? Ogólnie rzecz biorąc staram je zabierać na otwarte pokazy, zloty w pobliżu nas 😉 ostatnio razem kibicowaliśmy Polsce, niesamowite, jak to przeżywali! Często też siadamy razem i robimy handmade z gliny, gipsu. Pozdrawiam!
Ja z dzieciakami wykorzystujemy wszystkie produkty dostępne w domu i robimy np. z kartonów i kartoników domki dla figurek, garaże itp, produkujemy (z mąki, sody, kwasku, oleju i aromatu) kule musujące do kąpieli, robimy gluty, ciastoliny, sole smakowe, i mnóstwo innych rzeczy. Wycinamy ze starych kolorowych gazet i robimy kolaże. Więc nie wyrzucajmy od razu wszystkiego co chomikowaliśmy, tylko zapytajmy i pomyślmy z dziećmi do jakiej zabawy mogą nam się te niepotrzebne rzeczy przydać ?
Jak dzieci były młodsze to braliśmy udział w różnych konkursach na stronach kanałów telewizyjnych dla dzieci. Frajda przy wykonywaniu różnych prac, oczekiwanie na wyniki, udawało nam się nawet coś wygrywać. Zaznaczę, że było to w formie zabawy a nie parcia na to żeby coś wygrać, ale dzieci się dzięki temu nauczyly, że nie zawsze się wygrywa.
Ostatnio dzieci same zrobiły grę planszową, w którą razem graliśmy.
Raz na pół roku przeglądamy zabawki i ubrania i część zawozimy wspólnie do Domu Samotnej Matki.
Przez takie zabawy uczą się życia ☺ Samodzielności, kreatywności ale też współczucia i zrozumienia. Mam nadzieję, że wyrosną na dobrych ludzi ☺
U nas takie powiedzmy 3 w jednym. Mianowicie zrobienie dla dziecka czegoś osobiście, spotkanie z idolem oraz lekcja pokazowa w jednym. W tym roku podjęliśmy z mężem decyzję, że nadszedł czas na skalną inaugurację naszych chłopców (3 i 4 lata). Wrażenia niezapomniane, emocji co niemiara (i to nie tylko ze strony dzieci), uciechy po pachy, a co najważniejsze odkryty nowy sposób na WSPÓLNE spędzanie wolnego czasu w sposób absolutnie zadowalający każdego z nas.. Teraz każdy możliwy weekend spędzamy w skałach. Pomijając to, że stałam się bohaterem moich dzieci, one dla mnie są przemocarzami. Obserwowanie jak się tym fascynują, jak przy każdym wyjeździe przełamują swoje bariery, jakie są szczęśliwe i jak pękają z dumy jest jednym z fajniejszych doświadczeń rodzicielskich jakie mnie to tej pory spotkały. A wieczorem.. ognisko, śpiewy i oczywiście czas na tulasy i zwierzenia w namiocie.. podsumowywanie dnia, wspominki co było najlepsze, co się udało, co może uda się następnym razem.. słuchanie jak jeden wspiera drugiego.. jak tłumaczy.. opowiada w wypiekami na twarzy.. magia po prostu, nic dodać nic ująć <3
Myślę, że, choć to poniekąd prezent materialny, fajnym pomysłem byłoby zbudowanie razem z dzieckiem placu zabaw na podwórku, takiego z recyklingu;) Wykorzystanie starych opon, desek itp, również takich zachomikowanych przedmiotów jak stara zastawa, tkaniny (świetnie się sprawdzą w urządzeniu samodzielnie zbudowanego domku). Dzieciaki będą miały niesamowitą frajdę, mogąc pomalować domek czy inne elementy placu zabaw w wybrane przez siebie wzory, tworząc swoją własną przestrzeń. Będą mogły same podejmować decyzje, co jak ma wyglądać. No i przede wszystkim, podarujemy im w ten sposób swój czas i zaangażowanie a to na pewno zapamiętają!
Pudełka pamięci. Moja dwójką ma takie pudełka… pierwszy przedmiot w pudełku to…test ciążowy ,potem zdjęcia usg,szatki od Chrztu,pępuszki,kosmyk włosów,zdjęcia z etapów rozwoju….co jakiś czas dokładamy do pudełek kolejne rzeczy związane z dziećmi…Córka ma 4 lata i już kilka razy przyglądała pudełko,synek 2 letni interesował się tylko zdjęciami,ale wiem że wróci do pudełka jeszcze nie raz. A poza tym to idealny sposób by pokazać dzieciom skąd się wzięły ,jak rosły ,jak wyglądały ….utrwalanie wspomnień z czasów dzieciństwa….mam nadzieję że w 18 urodziny podziękują mi za pomysł i z ochotą przygarnąć pudełka,by teraz już osobiście dokładać swoje wspomnienia ?
A my z mezem jako prezent robimy np: wspolny piknik albo wieczorne kino z popcornem a po bajce wspolne spanie 🙂
Mąż jest byłym prawie zawodowym Poznańskim bajko-opowiadaczem (polecam noce tysiąca i jednej baśni w CK Zamek) , zna na pamięć wiele wspaniałych opowieści. Na razie ćwiczymy na cudzych dzieciach, bo nasze dopiero do nas dołączyło 🙂 ale kocyk na dywan, wszystkie poduchy na nim, światło wyłączone, świeczki zapalone i czas opowieści się rozpoczyna:D
U nas jednym z najlepszych prezentów od zawsze jest jakiś wspólny wyjazd – najczęściej w formie takiej pół-niespodzianki pół bo dzieciaki wiedzą, że będzie wyjazd, wiedzą kiedy, ale nie wiedzą gdzie…. ?
Żeby budować atmosferę zawsze na około dwa tygodnie przed takim wydarzeniem siadamy i robimy kalendarz, na którym młody skreśla dni które pozostały do wyjazdu. Klasyką jest już robienie kalendarza przed wyjazdem wakacyjnym.
Jestem mama dwóch chłopców starszy Franek ma 3,5 robi młodszy Antoś 2 miesiące bardzo cieszy mnie to ze dla Frania najlepszymi prezentami są chwilę z rodzicami…do naszych ulubionych prezentów (nagród) należą wspólne wycieczki rowerowe połączone np. Z obserwacją mrowiska na zasadzie jak to działa..wspopne szycie na maszynie…wszyscy uwielbiamy też zabawy w kuchni…prezentami często są więc nasze wspólne wypieki…gorąco polecam wspólne pieczenie tortu czy słodkich babeczek 😉 Przesylam zdjecia naszych wspolnych dziel…pysznego tortu misia pandy i pszczolkowego i z tego samego cyklu kocyka..ktotu razem z synkiem uszyliśmy na dzień dziecka (może dla innych nie będą idealne ale dla nas takie były i sa) 😉 pozdrawiam serdecznie
Wyprawa na ryby także może być ekscytującą nagrodą. Jeżeli jeszcze połączymy to z wypłynięciem łódką na jezioro (z zachowaniem wszelkich zasad bezpieczeństwa oczywiście) to zakładam, że radość dziecka będzie ogromna. Pamiętam to z własnego dzieciństwa jeszcze:)
Gratuluję wygranej i przypominam, że dzisiaj jest ostatni dzień na przesłanie swoich danych 🙂 Później nagroda zostanie przekazana dalej 😉
Witam, dopiero wróciłam z dziećmi z wakacji, gdzie starałam się mocno ograniczać korzystanie z telefonu a wdrażać m.in powyższe pomysły na spędzenie z nimi czasu 😉 czy jest jeszcze szansa na odbiór nagrody? 🙂
Prędko maila! 🙂
Pamiętacie zabawę w podchody? Niezapomniane chwile z mojego dzieciństwa… niestety przez większość dzieci zabawa zupełnie nieznana ?
Do wspólnej gry można zaangażować dalszą rodzinę albo znajomych wtedy drużyny są większe i jest z kim dzielić wspomnienia genialnego dnia! Rzeczy materialne potrzebne do zabawy to kreda, długopis, kilka kartek i kolorowych wstążeczek. Reszta to głowy pełne pomysłów na ciekawe trasy, zadania i zagadki! My robimy to tak… najpierw wymyślamy nazwy drużyn im śmieszniejsze tym lepiej. Jedna drużyna rusza w trasę, druga liczy do 150 i… zaczyna się przygoda!
My mamy pudełko do sprawiania radości. Jak tylko zbliża sie czyjeś święto (urodzin, imieniny itp) wyjmujmy pudło i razem z córką (3l) robimy laurki prezentowe. Ja wycinam różne kształty wg jej zamyslu a mala przykleja, do tego kokardki buziaki kwiatki. Córka ma tak ogromną radość obdarowywania takim prezentem, ze nie zawsze doczeka dnia. Ostatnio tata na dzień ojca dostał laurkę dwa dni wczesniej. Mala uczy sie ze nie dobro materialne sie liczą, a uczucia zaangażowanie i radość 🙂
u nas sprawdzają się bańki mydlane. i to niekoniecznie ze sklepu. dwa patyki, bawełniany sznurek, woda, dobry płyn do naczyń oraz gliceryna – i można robić mega bańki 🙂
no córka jest miłośniczką zwierząt wszelakich. dziś zwiedzałyśmy obory na dużym gospodarskie, gdzie hodowane są krowy, czasami chodzimy na inne gospodarstwo pooglądać konie albo króliki. od czasu do czasu staramy się też odwiedzić zoo
Mój synek ma dopiero niecałe 8 miesięcy,więc praktycznie wszystkie wyżej wymienione propozycje jeszcze przed nami 🙂 Pamiętam jednak jaka radość w dzieciństwie i młodości sprawiały mi wyjazdy na kolonie,wyjścia do zoo,teatru,aquaparku czyli doświadczanie a nie dostawanie. To samo chciałabym przekazać mojemu synowi w myśl zasady „collect memories not things” Jeśli sama chciałam komuś dac coś w prezencie to też wolałam to zrobić sama. Zostało do dziś – pierwszym prezentem dla naszej rodzinki jest ręcznie zrobiony album,który ilustruje pierwszy rok życia synka. Dostanie go kiedyś na pamiątkę 🙂
My z synkiem zrobiliśmy sami „sprzęt” (składający się z dwóch patykow, kawałka sznurka i wiaderka po farbie) do puszczania ogromnych baniek. Widzieliśmy taki w cyrku i synkowi bardo się spodobał. Od ponad miesiąca codziennie jak tylko pogoda pozwoli aż piszczy z zachwytu ganiajac po podwórku za gigantycznym bankami. Przy samym konstruowaniu metoda prób i błędów oraz poszukiwaniu materiałów do budowy również było mnóstwo zabawy.
Moje dzieci były wniebowziete kiedy dostały kupon do Brakeout room ? rozwiązanie tajemnicy i zagadki było super. Teraz dostały kolejny do innego pokoju tajemnic i łamigłówek logicznych. ☺
Gratuluję wygranej i przypominam, że dzisiaj jest ostatni dzień na przesłanie swoich danych 🙂 Później nagroda zostanie przekazana dalej 🙂
1. Z kartonowych pudełek zbudować wspólnie dom, rakietę lub to czym dziecko sie interesuje i wspólnie pomalować farbami. 2. Wspólne zorganizowanie „piżama party”: zabawy wieczorne, bitwa na poduchy, wspólne spanie w salonie. 3. Skonstruowanie własnej gry planszowej.
Mój Maluch jest za mały na rysowanie czy zwiedzanie. Ma dopiero 9 miesięcy i odkąd stał się „Małym odkrywcą” został moją inspiracją do tworzenia zabawek z rzeczy które mam w domu. Np. Do kilku plastikowych pudełeczek wsypanie ryżu, grochu, fasoli. Wszystkiego co ma różne kolory i faktury.
A najlepszy prezent jaki dostał był zrobiony całkowicie ze gromadzonych w domu rupieci….czyli tablica manualna.
Drewniana deska ze starych mebli, a do niej przywiercone rupiecie. Karabinki, włączniki, gumki, sprężynki.
Najlepsze zabawki to nie te ze sklepu tylko domowej roboty 🙂
Prezentem, którym chcę obdarować swoje dziecko za kilkanaście lat to…maile. Córka ma swój adres e-mailowy a ja piszę do niej listy, w których opisuję jej np.ważny dla nas dzień, szczególne wydarzenie. To będzie dla niej jak podróż w czasie… 🙂
Jeśli chodzi o gromadzenie, to nie mam sentymentów. Wywalam bez skrupułów. Nie gromadzę. Ale mam takie jedno zwariowane pudło… gdzie zbieram rolki po papierze, ciekawe pudełka, dziwne rurki, patyczki… To na ten czas, kiedy w przedszkolu nagle okaŻe się, że czegoś trzeba… i żeby w domu móc diyować do woli. Syn ma 20 m 🙂 a ja wciąż kombinuję co by tu jeszcze wrzucić do pudła. Co jeszcze będzie można zrecyklingować.
Wg mnie wspaniałym pomysłem jest dzień kiedy można się porządnie ubrudzic. Błoto. Woda. Sensoryka podkręcona na maksa. Właśnie nabylismy małą plastikową piaskownice. I zastanawiam się, czy dokupić piasek, czy użyć ja w jakiś bardziej niestandardowy pomysł 🙂
Mój Prawiepięciolatek uwielbia robić zdjęcia ( z różnym efektem, np efekt „bez głowy” 🙂
), ale sprawia mu to ogromną frajdę, dlatego w prezencie postanowiliśmy
mu zrobić prawdziwą sesję zdjęciową. Syn miał okazję zobaczyć jak
wygląda praca modela ;), fotografa,
jakim sprzętem się posługuje, do czego potrzebny jest asystent i różne
rekwizyty. Przy okazji mamy piękne pamiątkowe zdjęcia (także całej
rodziny). Była świetna zabawa, a na synu cała sesja zrobiła ogromne
wrażenie, sporo się dowiedział. Wiem, że jest to dosyć kosztowny
prezent, ale zdarzają się okazje. Ostatnio w tym temacie – na
organizowanej przez nasze miasteczko imprezie z okazji Święta Szlaków
Zabytków Techniki dopadliśmy do darmowej Fotobudki, do której była co
prawda najdłuższa kolejka, ale kolejne wrażenia, moc śmiechu i
przezabawne zdjęcia były tego warte. Polecam takie podarki!
Moje dzieci wszystkim mówią, że najlepszy prezent dostali w zeszłym roku na Dzień Dziecka. Właśnie tego dnie przyszło na świat nasze trzecie dziecko.
Moim zdaniem nie ma lepszego prezentu dla dzieci niż rodzeństwo. 🙂
A przy okazji narodzin najmłodszego dzieci ze względów organizacyjnych spały u sąsiadki, co jeszcze dodatkowo spotęgowało niezwykłość tegi dnia 🙂
Wyprawa do lasu na poszukiwanie leśnych skarbów. Moja czterolatka nie jest zwolenniczką długich spacerów, a pierwszy raz w życiu przeszła taki kawał drogi i ani razu nie zamarudziła. Wręcz nie chciała wracać. Sama wybierała ścieżki, z namaszczeniem chowała znalezione skarby do płóciennego woreczka – kawałki kory, maleńkie szyszki, ciekawych kształtów kawałki drewna, łupiny orzechów. Słuchałyśmy odgłosów lasu, szukałyśmy śladów zwierząt. I mi się ten nastrój tajemnicy i przygody udzielił. 🙂
Tylko my dwie i las. Cenne doświadczenie.
A moim zdaniem najlepszym prezentem dla dziecka jest zapewnienie mu towarzysza zabaw, czyli rodzeństwa.Jeśli rodzeństwa dac nie możemy, to możemy chociaż dbać, oto aby nasza pociecha miała jak najczęstszy kontakt z kuzynostwem, sąsiadami lub rówieśnikami.
? czytając ten post (swoją drogą bardzo fajny) zaczęłam rozważać i mysle, ze rzeczywiście często wpadamy w to kupowanie wszystkiego. Sobie. Dzieciom. Potrzebne. Niepotrzebne. A pchnięcie nas w kierunku kreatywności, bardziej bycia, niz posiadania jest bardzo fajne. Mi przyszedł pomysł, zeby namalować obrazy. Ale nie, ze maluje tylko dziecko, a my mimochodem gdzieś niechcący powiemy ” a weź tu czerwona kreseczke domaluj”. Tylko malowanie razem. Każdy swojego obrazu. Wtedy każdy zajmie się swoim dziełem nie ingerujac w prace drugiego. Nasz syn skończył dwa lata 8 czerwca, ale równo miesiąc po nim urodziny mam ja. Więc zainspirowana tym postem życzę sobie na urodziny wspólne malowanie. Jest to w pewnym sensie materialne ale dochodza również przeżycia, które nie towarzyszylyby kupnie nowej torebki. Co tez było jakaś opcją. Zatem wyruszam na polowanie trzech płócien, dużej folii, może przyda się juz pudełko nowych farb i do dzieła. A efekty ozdobia ścianę w naszym salonie. Jestem podekscytowana już teraz i nie moge się doczekać mojego prezentu jak mało kiedy ? Robiąc takie prezenty również sobie i my dorośli możemy znów poczuć się jak dzieci i przeżywać radosc całą rodzina. W załącznikach są nasze dotychczasowe prace. Z sercem moj, z wilkiem męża malowane intuicyjnie na warsztatach połączonych z medytacjami. Każde z nas było oddzielnie w innym teriminie. Oraz małe płótno na mini sztaludze dzieło Filipa, gdy mniam 18 m-cy. Każdy z nas wtedy malował osobno. Więc cudownym pomysłem jest teraz malowanie razem ??❤ Co gorąco polecam do praktykowania również Wam ?
1. Spędzenie całego dnia dokładnie w taki sposób, jakiego życzy sobie dziecko. Wyjście na plac zabaw o 7.00? Proszę bardzo! Lody czekoladowe na obiad? Już się robi! Popołudnie na basenie? Ależ oczywicie! Oczywiście to propozycja dla nieco starsztch dzieci lub nastolatków, które nie zażyczą sobie wyjazdu do Legolandu przed śniadaniem i obiadu u kucyków Pony – warto też wcześniej ustalić okeslony budżet na bilety wstępu, jedzenie poza domem itp.
2. Zabranie dziecka do swojego miejsca pracy – oczywiście dla wielu osób to nirwykonalne z przyczyn obiektywnych, ale warto porozmawiać z szefem i współpracownikami, by znaleźć jakiś kompromis np. odwiedzić biuro taty w czasie przerwy śniadaniowej albo pójść do szkoły, w której uczy mama, na Dzień Sportu, a nie na lekcję matematyki.
3. Wspólne wykonanie budowli, pojazdu lub zabawki – oczywiście pojawia się tu aspekt materialny, ale prawdziwą wartością tego prezentu jest wspólnie spędzony czas, uczenie się nowych rzeczy, testowanie swoich umiejętności, poczucie kompetencji i dumy że zrobienia czegoś wartościowego własnymi rękoma. Może to być domek na drzewie, wózek na zabawki, namiot ze starych prześcieradeł, tablica manipulacyjna, skrzynka na skarby, kostium dinozaura… Internet jest pełen pomysłów.
4. Sesja fotograficzna – ale nie jedna z tych modnych pozwanych sesji, które oferują różne studia, ale taka, która przeprowadzi samo dziecko. Może to być fotografowanie zwierząt w zoo, ulubionych zabawek albo własnej rodziny – ważne, żeby te zdjęcia potem wydrukować i oprawić z opisami dziecka – dlaczego taki temat wybrało? Co lubi albo czego nie lubi w fotografowany obiekcie? Itp.
5. Jeden dzień w roli superbohatera – dajemy dziecku kostium i planujemy kilka atrakcji. Może siostrę przygniotła sterta prania i należy ją wykopać, ryjąc w ubraniach i rozrzucając je po całej łazience? Zginęły klucze do auta i tylko superbohater usłyszy brzęczacy breloczek i je odnajdzie? Ważne, żeby wymyślić dużo zabawnych i dostosowanych do możliwości dziecka zadań. Propozycja dla przedszkolaków.
6. Jeden dzień w miejscu nieosiągalnym – czyli spełniamy marzenia nie ruszając się z domu. Możemy zmienić dom w krainę dinozaurów, urządzić w kuchni laboratorium chemiczne albo zrobić hawajskie przyjęcie w ogrodzie. Ważne, żeby trafic w zamiłowania dziecka i zadbać o szczegóły. Piraci nie mogą dostać na obiad spaghetti – ale już paluszki rybne pewnie zostaną zaakceptowane.
7.Kino domowe – oczywiście nie chodzi o zakup drogiego sprzętu, ale o wspólne spędzenie czasu. Rzutniki multimedialne są teraz w każdej szkole, w wielu miejscach pracy i w coraz większej liczbie domów. Wypożyczenie jednego nie powinno być niemożliwe. Potem trzeba jeszcze kupić płytę z ulubionym filmem dziecka (lub wykupic do niego dostęp przez Internet), podłączyć cały sprzęt, zrobić pop corn (albo inne przekąski, według uznania) i zaprosić rodzinkę lub kolegów dziecka na niezapomniany sesans na podłodze waszego salonu. Można łączyć z opcją „nocowanie kolegi”. PS Wariacją na temat tego prezentu jest wypożyczenie lub kupienie na targu staroci tradycyjnego rzutnika z zestawem przeźroczy. Efekt murowany i świetna okazja do opowiedzenia o tym „jak mama i tata byli mali”.
😀 czytając ten post (swoją drogą bardzo fajny) zaczęłam rozważać i
myślę, ze rzeczywiście często wpadamy w to kupowanie wszystkiego. Sobie.
Dzieciom. Potrzebne. Niepotrzebne. A pchnięcie nas w kierunku
kreatywności, bardziej bycia, niż posiadania jest bardzo fajne. Mi
przyszedł pomysł, żeby namalować obrazy. Ale nie, ze maluje tylko
dziecko, a my mimochodem gdzieś niechcący powiemy ” a weź tu czerwona
kreseczkę domaluj”. Tylko malowanie razem. Każdy swojego obrazu. Wtedy
każdy zajmie się swoim dziełem nie ingerując w prace drugiego. Nasz syn
skończył dwa lata 8 czerwca, ale równo miesiąc po nim urodziny mam ja.
Więc zainspirowana tym postem życzę sobie na urodziny wspólne malowanie.
Jest to w pewnym sensie materialne ale dochodzą również przeżycia,
które nie towarzyszyłyby kupnie nowej torebki. Co tez było jakaś opcją.
Zatem wyruszam na polowanie trzech płócien, dużej folii, może przyda
się już pudełko nowych farb i do dzieła. A efekty ozdobią ścianę w
naszym salonie. Jestem podekscytowana już teraz i nie mogę się doczekać
mojego prezentu jak mało kiedy 🙂 Robiąc takie prezenty również sobie i
my dorośli możemy znów poczuć się jak dzieci i przeżywać radość całą
rodzina. W załącznikach są nasze dotychczasowe prace. Z sercem mój, z
wilkiem męża malowane intuicyjnie na warsztatach połączonych z
medytacjami. Każde z nas było oddzielnie w innym terminie. Oraz małe
płótno na mini sztaludze dzieło Filipa, gdy mniam 18 m-cy. Każdy z nas
wtedy malował osobno. Więc cudownym pomysłem jest teraz malowanie razem
😀 ❤ Co gorąco polecam do praktykowania również Wam 🙂
Fort z kocy! Wziąć koce, krzesła i poduszki, jeśli jest, to też dmuchany materac i zrobić w salonie fort! Do tego przekąski. Bawić się razem w biwak (najlepiej zimą) I pozwolić dziecku spać w „namiocie” zamiast w łóżku 🙂
W ostatnim czasie odkryłam coś co nazywa się fotoksiążką. Za dość nieduże pieniądze można zamówić w drukarni książkę w twardej oprawie z wydrukowanymi w niej zdjęciami np. z podróży, jakiejś imprezy albo jakimikolwiek innymi.
Korzystając z kreatora sami tworzymy strony i dodajemy napisy i ozdoby. Ostatnio postanowiłam wykorzystać taką fotoksiążkę i zrobić prezent dla 8 letniej bratanicy, bo moje półroczne dziecko jeszcze z czegoś takiego radochy mieć nie będzie.
Nad książką jeszcze pracuję, będą tam zdjęcia, które lubię najbardziej opatrzone podpisami typu:
„tak się śmiałaś jak Ciotka śpiewała <> i wywracała oczami”,
„niedługo po zrobieniu tego zdjęcia zakrztusiłaś się sreberkiem i wigilii tego roku nie było”,
„Ciotka kupiła Ci króliczka, bo Twój ukochany, uśliniony Misiako miał urwane wszystkie kończyny i wyłupione oczy, niestety akceptacji brak, króliczek siedział na półce a Misiako przeszedł replantację wszystkich łap”.
Każde zdjęcie w książce będzie z jakąś historią z jej życia, nie musi być ładne ani wyraźne, są to często zdjęcia zapomniane, leżące na dyskach i nieoglądane od lat, a wielu z nich moja bratanica nawet nigdy nie widziała. Myślę, że wspólne oglądanie obu nam da mnóstwo frajdy.
Kto nie marzy o książce o sobie?
No i proszę mi powiedzieć jakie dziecko nie lubi opowieści, anegdotek i historii o nim samym? 😉
A ja proponuję prezent ,, jak dorośnie to będę … ” każde dziecko wie kim chce być jak dorośnie ( oczywiście plany na przyszłość zmienia nawet kilka razy w ciągu dnia ale w danym – pytanym momencie najczęściej wie 🙂
Można zrobić mu niespodziankę i przenieść się w czasie w przyszłość. Odwiedzić miejsce wybranego zawodu a może uda się i chwile pobyć ta osoba. To super zabawę. Z pewnością znajdziemy miła panią osiedlowe go sklepu która młodej sklepikarce pozwoli lizak a skasować, albo pan dzielnicowego pozwoli radiowóz zobaczyć a może ulubiona pielęgniarka da drewniany patyczek i pusta receptę 😉
A więc kim chcesz dzisiaj zostać jak dorosniesz? 🙂
W przypadku mojej siedmiolatki bardzo sprawdza sie wspolne gotowanie. Jednak nie chodzi o zwykle krecenie mikserem tylko pozwolenie dziecku na eksperymentowanie ksztaltami, smakami. Podczas spotkania u przyjaciolki moje i Jej dzieci zamiast tradycyjnej pizzy zrobily kilka mniejszych o roznych ksztaltach np. serce, twarz, stworek i smakach (nie przyszloby mi do glowy zrobienie pizzy bez sosu pomidorowego). Nagroda moze byc wspolne gotowanie dowolnie wybranej przez dziecko potrawy, ale my tylko pomagamy. Szefem kuchni jest nasza pociecha.
Ja proponuję wykonanie razem kapsuły czasu i zakopanie jej
gdzieś w ogrodzie albo w pobliskim lesie 🙂 Oczywiście jest to zabawa dla
trochę starszych, już rozumiejących pewne sprawy dzieci jednak myślę, że jest
to fajny pomysł na niematerialny prezent 🙂 Zakopane rzeczy będą w jakimś
sensie materialne, ale wspomnienia z pewnością zostaną z dzieckiem na zawsze,
będzie mogło także wydobyć ją po kilku latach i zobaczyć, co było dla niego
ważne 😉 W kapsule można umieścić wiele rzeczy- pluszaka, paczkę ulubionych
ciasteczek dziecka, rysunek- co tylko będzie chciało! Tym sposobem można
spędzić kreatynie razem czas, a po kilku latach odnaleźć zakopany „skarb” i
cieszyć się tą chwilą nawet po tak długim czasie! 😉
Moim synom 16 i 15 lat co roku od urodzenia robię wspólne zdjęcie potem je oprawiam i wieszam w salonie w tym roku po raz pierwszy na zdjęciu są w trójkę razem z roczną siostrzyczką! Wspólne oglądanie tych zdjęć daje nam niezły ubaw ale sprawia też, że serce szybciej bije!
Ponieważ mąż mój jest „złotą rączką”, nie mogło być inaczej. Nasz prawie 3 letni dziś Franio, zna na wyrywki każdy jeden rodzaj klucza, w przeciwieństwie do mnie rozróżnia śruby od wkrętów i podkładki od nakrętek oraz wie czym różni się wkrętak od śrubokręta. Wie także jaka jest różnica między wiertarką, wkrętarką i wyrzynarką a wkrętarki nie zawaha się użyć. Wspólnie z tatą naprawia zabawki i niestety zdarza się, że psuje je tylko po to, aby zaraz na przyczepie doczepionej do małej karetki pogotowia przyjechał śrubokręt (wkrętak??) z szuflady taty celem naprawienia „chorej” zabawki. Fascynacja sięga tego stopnia, że Franio na, pytanie Pani w przedszkolu, dotyczące tego co najbardziej lubi robić odpowiada „naprawiać z tatą dom”. A z mamą? „Mama ładnie wygląda jak jest żółta i robimy pyszną jajecznicę i zupkę dla Ewuni” ( rocznej dziś siostry)….
Piłka. Kupujesz prostą, zwykłą piłkę. Jest jednak ona jednak szczególna. Mówisz dziecku, że jak tylko ją wyciągnie i przyjdzie z nią do ciebie, pobawisz się nią z nim.
Wymaga to jednak jasno postawionych priorytetów rodzica. Wtedy dajesz mu swój czas. Rozmawiasz.
Z doświadczenia powiem wam, ze to jest bardziej niesamowite niż się wydaje! Polecam, na prawdę polecam, spróbujcie!
Ten moment, gdy w pędzie dnia nagle cicho podchodzi do ciebie dziecko, patrzy ci w oczy, nic nie mówi. Nagle dostrzegasz, ze w rękach trzyma piłkę. Tą piłkę.
Dla moich dzieci najlepszym prezentem jest czas sam na sam ze mną. Są jeszcze małe, uwielbiają tatę, ale wyłączna uwaga mamy jest dla nich wielką przyjemnością 🙂 Ze starszą raz na tydzień wychodzimy tylko we dwie i robimy to, co ona chce (sklep plastyczny, warsztaty z robotyki, wystawa o kosmosie…). Młodszy czuje się najlepiej, gdy przez godzinę oglądam książeczki tylko z nim i nikt nam nie przerywa!
Pamiętnik z wakacji, wspólnie zrobiony przez wszystkich domowników. Wystarczy zwykły zeszyt, wklejać do niego bilety wstępu, paragony z miejsc które odwiedziliśmy i nam się podobały. Dzieci mogą rysować a rodzice opisywać swoje przygody i wrażenia. Dzięki temu spędzimy miło wspólnie czas -uzupełniając zeszyt i zyskamy wspaniałą pamiątkę na lata.
A może po prostu oddać głos dziecku? Zrobić to, na co ono ma ochotę przez jeden dzień. Galaretka z bitą śmietaną na śniadanie, a lody na obiad? Kino, wyścig mini autkami, a może spacr po kałuży czy gapienie się w chmury i odgadywanie ich kształtów? Zadaj pytanie ” Co chcesz dziś robić? ” i otwórz się na propozycje dziecka. Zrób to, nawet jeśli uważasz, ze jego „zachcianki” naruszaja w jakiś sposób codzienne zasady. Może warto w ten jeden dzień zrobić cos innego. Takie nagiecie zasad wcale nie musi okazać się złe, może Twoje dziecko Cię zaskoczy 🙂
Też jestem tego zdania że lepiej spędzić z dzieckiem czas niż dawać zabawki. Jest tyle możliwości i ja to wykorzystuje, moja Natalka uczestniczy w zajęciach m.in. w Energetycznym Centrum Nauki i wciąż powtarza kiedy znów tam idziemy. Robienie samodzielnie zabawek w wersji eko również jest bardzo fajną opcją
https://natalkowo.files.wordpress.com/2016/06/wp_20160604_12_03_22_pro.jpg?w=1200
zabranie dziecka na spacer, wycieczkę, zwiedzanie, gdy nie mamy funduszy możemy dziecko zabrać do parku i tam opowiedzieć o roślinach, gdy byłam starsza rodzice w nagrodę zabierali mnie na wycieczki rowerowe na których zwiedzaliśmy okolice, naprawdę super. Prezentem dla dziecka często też jest przygotowanie wspólnie z rodzicami np. tortu na urodziny, który dziecko może samo udekorować, jest wiele pomysłów na niematerialne nagradzanie, najważniejsze abyśmy spędzili go razem z dzieckiem.
Świetne pomysły, myślę, że któryś z nich niedługo wykorzystam 🙂
Mam dwie dziewczynki w wieku 2 i 5 lat (synek jeszcze w brzuszku), które uwielbiają spędzać czas na świeżym powietrzu. Zatem dla nich najlepszym prezentem jest wspólna zabawa i tworzenie w ogródku nowych rzeczy, sadzenie różnych pestek i kwiatków (nawet jeśli ma z nich nic nie wyrosnąć), zabawy z wodą i błotem (przecież nie ma bardziej uszczęśliwionego dziecka od tego brudnego :D). Dzisiejszego poranka natomiast podczas wspólnego leniwego śniadania zrobiło nam się szkoda naszych przywiędłych już trochę ogródkowych róży. Lilka zapytała co by można z nimi zrobić, bo szkoda ich po prostu wyrzucić do śmieci. Tak razem wpadłyśmy na pomysł zrobienia wody różanej – ja znalazłam przepis, a dziewczynki zajęły się resztą 🙂 Jak wszystkie kobiety lubimy dbać o siebie, a dzięki takim pomysłom na tworzenie ekologicznych kosmetyków pomagamy nie tylko zadbać o swoją skórę ale dbamy również o ekologię 🙂 Załączam zdjęcie dzisiejszego eksperymentu (płatki najpierw zostały przez nie opłukane pod zimną wodą, potem odsączone, następnie przesypane do ściereczki z gazy bawełnianej, zawiązane, i zalane wrzątkiem w słoiku. Potem już tylko zakryły ją folią i znowu przewiązały gumką, a teraz czekamy do jutra co z tego będzie):) Dziewczyny już nie mogą się doczekać kiedy zrobimy olejek różany, który będziemy mogły wykorzystać do mini-kominka, który pozwoli rozchodzić się pięknemu różanemu zapachowi po całym domu 🙂
Najlepszym niematerialnym prezentem dla dziecka jest zbieranie jego własnych cytatów i zapisywanie ich w tajemnicy przez lata. Pamięć jest zawodna, a taki zeszyt ze złotymi myślami własnego dziecka, to genialny prezent na osiemnaste urodziny! Wszystkie przeinaczenia, przejęzyczenia, swoiste dla danego wieku kombinacje słowno-wyrazowe, to niezwykła pamiątka, przypominająca dziecku jego z dawnych lat.
Jako że z wykształcenia jestem humanistką, to dla mnie nie lada wyzwanie uchwycić takie perełki językowe!
Polecam każdej mamie i każdemu tacie, któremu bliskie jest rzemiosło językowe – a nuż chowacie w domu przyszłego poetę, przyda się, jak znalazł! 🙂
Ja bym chciała dać Dziecku piknik – w dwóch wersjach: Niespodzianka oraz Wielkie Wspólne Planowanie.
W Niespodziance wszyskie atrakcje planują i szykują w wielkiej konspiracji rodzice, a w WWP 😉 całą strategię czyli miejsce (w parku? nad rzeczką? na balkonie?), ekwipunek (kocyk – obowiązkowo, ale może i parasol przeciwsłoneczny? zastawa piknikowa?) program kulturalno-oświatowy (piłka? planszóweczki? książki z bajkami?) oraz menu (PYSZNOŚCI!!!) planuje i realizuje cała rodzina, z odpowiednim wyprzedzeniem i namaszczeniem.
Jestem z wykształcenia inżynierem, dlatego uważam, że prawa fizyki, czy chemii przedstawione w formie zabawy i ciekawych doświadczeń mogą zostać zapamiętane przez dziecko na długie lata szkolne. A jeżeli dodatkowo eksperymenty naukowe są wykonywane w warunkach domowych, jest to okazja do fantastycznie spędzonego czasu dziecka z rodzicami oraz rewelacyjny przepis na niematerialny prezent dla przedszkolaka lub małego ucznia 🙂 „Dzień Młodego Naukowca” można ogłosić w dniu urodzin dziecka, albo w każdym innym terminie, nawet bez okazji. Liczy się jak największa ilość eksperymentów no i zaangażowanie rodziców, bo z natury ciekawe dzieci warto uświadomić, dlaczego np. konfetti przykleja się do potartego włosami balonu (no i do samych włosów :), albo dlaczego atrament nie zabarwia ciepłej wody na niebiesko, tak jak zabarwił wodę zimną, a po dodaniu octu ciepła woda już zmienia swoje zabarwienie na właściwy kolor atramentu. Wiele inspiracji na takie domowe doświadczenia z przedmiotów codziennego użytku łatwo można znaleźć w internecie. Zapewniam, że warto taki Dzień Naukowca zorganizować dla naszych pociech, bo jest przy tym masa frajdy, zarówno dla dzieci jak i dla rodziców, a dodatkowo prócz zabawy, jest w tym jeszcze element edukacyjny 🙂
część pomysłów tu wymienianych to atrakcje dnia codziennego:) Nasza 3 latka jest typem małej aktywistki i wiele rzeczy ją interesuje: jest moją pomocą w kuchni, organizuje wspaniałe przyjęcia dla swoich gości, uwielbia pływać, tańczyć, śpiewać i podróżować na wszelkie sposoby:) no i pełnia szczęścia jest gdy spotyka swoich rówieśników lub kuzynów:) Więc idealnym prezentem dla naszej córki jest podróż na basen rowerem, później zjedzenie wspólnie upieczonej pizzy i zaproszenie jej kolegów na przyjęcie, które sama zorganizuje oczywiście w rytm puszczonej w tle muzyki;) W dalszej perspektywie myślę że lekcja rysunku będzie też fajna ale na chwilę obecną jeszcze trochę za wcześnie:)
Moja propozycja brzmi tak: W pokoju ustawiamy duży materac, pełno poduszek, dookoła ustawiamy krzesła, zawieszamy różne materiały, lampki choinkowe i wszystkiego czego dusza zapragnie- tworzymy bazę. Ustawiamy projektor i wspólnie oglądamy zdjęcia i filmy, naszego dziecka, nasze jak byliśmy mali, moze i naszych rodziców, cioć, wujków i wspólnie odgadujemy kto jest kim. Przy tym zajadamy zdrowe przekąski, które przygotowaliśmy z dzieckiem wczesniej, chipsy z jarmużu, marchewki, buraczka, woda z owocami. I dajemy sobie czas, bez telefonów, tv, facebooka, tabletów i innych zdobyczy technologii, jesteśmy my i dziecko.
Ja mysle ze ciekawym pomyslem byłoby na jeden dzien zamienic sie rolami z dzieckiem
Pozwolic mu decydowac co bedziemy jesc gdzie pojedziemy. Oczywiscie w granicach rozsadku i rozumu;) ale niech na ten jeden dzien dziecko poczuje ze ma wladze…moze bedzie to tez pouczajace i maluch wyciagnie. Jakies wnioski-np jak zaczniemy strzelac fochy i plakac jak nam dziecko nie pozwoli kupic batonika lub zabawki;) zabawa dla obu stron gwarantowana:D
Mój pomysł z pogranicza materialnych i niematerialnych. Syn uwielbia Elmera ale nigdzie nie mogliśmy znaleźć takiego słonia maskotki. Ręcznie mu ją uszylam.. baaardzo zszylam każda karteczkę do siebie, a dodam że każda miała mniej więcej 1,5×1,5cm.. zajęło mi to dobre kilka wieczorów. Filc przyszywa łam ręcznie. .. mimo że słoń Elmer nie stoi bo spooooro przecenienia swoje nikłe zdolności to i tak syn był przeszczesliwy gdy go zobaczył. . Polecam – radość dziecka bezcenna
Nasz synek na 5urodziny od swojego ojca chrzestnego dostał zaproszenie na wyprawę. Mega bardzo się na to cieszy. Jest to prezent na którego realizację czekamy i już niedługo dojdzie do skutku. Uważam że to jest super pomysł bo synek uczy się cierpliwości i czuje się bardzo doceniony bo jednak jest to męska wyprawa TYLKO dla niego (w naszym przypadku kiedy syn ma jeszcze dwóch braci to jest to naprawdę COŚ czym nie musi się dzielić z braćmi )
Mój Mąż zabrał syna na męską wycieczkę rowerową z okazji tego, że nasz 5-latek nauczył się jeździć na dwóch kółkach 🙂 6km i lody. Obaj zachwyceni! Budowanie więzi to bezcenny dar dla dziecka. Warto!
Moja propozycja jest dla dzieci z miasta -spędzenie weekendu na wsi, w prawdziwym gospodarstwie rolnym, gdzie dziecko przez cały dzień uczestniczy w różnych obowiązkach gospodarskich. Karmienie kur i innego drobiu, dojenie krowy lub kozy, karmienie świń, owiec, itp. wizyta na polu, przejażdżka wozem zaprzagnietym w konia, jazda traktorem lub kombajnem, udział w żniwach albo zbiorach owoców lub wykopkach, ilnowanie zasiewów przed zwierzętami a przy okazji obserwacja ich, łowienie ryb, puszczanie gołębi, zjadanie owoców prosto z drzewa, krzaka, kąpiel w stawie, bieganie po deszczu, i wszystko inne co można robić na wsi, a czego dziecko nie uświadczy w mieście. Mamy to szczęście, że mamy rodzinę na wsi i kiedy tylko jest możliwość jedziemy tam z dziewczynkami, aby poznały jakże inne, a jednocześnie zwyczajne, normalne życie. Świetnie przy tym poznają przyrodę i naturę, oraz prawa nimi rządzące. Po takich wizytach wiedzą z czego powstaje chleb, skąd się bierze mleko, jak rosną owoce i warzywa, skąd się bierze mięso, jak robi się twaróg, itp. itd. Można tak pisać i pisać.
Raz byliśmy. Jedna z naszych najlepszych wypraw 🙂
Najlepszym prezentem dla dziecka jest Czas spędzony z rodzicem. Brzmi banalnie, ale po prostu tak właśnie jest. Najbardziej lubię, kiedy mogę być z Rózią (11 miesięcy) sama w domu. Nie muszę sprzątać, ani gotować, poświęcać uwahi komukolwiek innemu. Tylko bawimy się, czy choćby śpimy razem podczas południowej drzemki. Praktycznie od porodu pracuję zawodowo i często bardzo mi źle, że nie mam czasu dla mojej córeczki. Dlatego to, co chciałabym dać córce i z czego Ona na pewno najbardziej by się cieszyła to Czas właśnie. Dużo Czasu razem.
Mój syn pomagał mi w zakładaniu ogródka warzywnego. Była to wielka frajda dla nas obu kiedy projektowalismy grządki, sialismy nasiona, a teraz konsumujemy warzywa. Syn oprócz czasu wspólnie spędzonego poszerzył wiedzę o warzywach, a ostatecznie zdrowo się odżywia 🙂
Ja i mąż staramy się dać naszej córce przynajmniej skrawek takiego beztroskiego niematerialnego dzieciństwa jakie mieliśmy będąc małymi brzdącami.Nie wiem czy moge te wszystkie czynnosci nazwac prezentami,ale wiem,że sprawiają jej wiecej radosci niz nowa lala czy kolejne klocki.Własciwie to gdyby i nam kiedys w dzieciństwie nie sprawiałyby ogromu uciechy to pewnie juz dawno poszłyby w zapomnienie,a więc jest w nich jakaś magia… Budujemy w domu namioty z koców i krzeseł,a pozniej sie w nich chowiemy,gonimy,bawimy sie latarką w cienie.Dzisiaj mąż zrobił nam czapeczki z gazety,byliśmy piratami.Nasza córka uwielbia taplać sie we wodzie więc chyba najlepszym niematerialnym prezentem jakim jej dotychczas sprawiłam to możliwość potaplania się beztrosko w kałużach po deszczu.Przyznam szczerze,że gdybym miała też kalosze na nogach chętnie bym do niej dołączyła? Ostatnio na topie wspólne kibicowanie oczywiście w barwach Biało -Czerwonych? No i co maluchy lubią najbardziej to chyba tez możliwość wspólnego pichcenia w kuchni.Udanym prezentem są tez rodzinne wycieczki rowerowe lub wypady nad jezioro które przy sprzyjającej ostatnio pogodzie robimy dosyć często.Puszczanie wspólnie latawca z tatą też jest wspaniałym prezentem dla naszej Lilki.Ja pamiętam,ze wspaniałym prezentem było dla mnie kiedy moj tata zabierał mnie ze sobą na ryby.Najpierw „łowiłam” metodą na patyk ,później pozwalał mi już na prawdziwą wędkę.Łowy nie zawsze były udane ale czas spędzony wspólnie był cudowny.To właśnie jest najcudowniejszy bo niematerialny prezent jaki można dać swojemu dziecku.To się pamięta na zawsze,wszystko inne można kupić,zepsuć i wyrzucić,pójdzie w zapomnienie.
Proponuję przyjemne z pożytecznym, w naszej 5 osobowej rodzinie miewamy koszulki w tych samych bądź podobnych komorach, do tego nożyczki i farby i samodzinie ozdabiamy na świeżym powietrzu koszulkę dla wylosowanego członka rodziny. Oczywiscie autograf projektanta niezbędny. Nawet 1,5 roczny maluch da radę ( przy pomocy) ozdobić koszulkę odbiciem swoich stopek lub rączek. Polecam
My na urodziny naszych dzieci (na nasze również) pieczemy wspólnie tort- dzieci szykują i odmierzają składniki- dekoracja to też działka naszych dzieci. Trzeba przyznać, że dzieciaczki są z siebie dumne, wszyscy się zajadają i się cieszą- dostają również cukierkowo- owocowe medale urodzinowe i spędzamy ze sobą cały dzień grając w gry planszowe, biegając i śmiejąc się. Pozdrawiam
A może zaprośmy nasze pociechy na wspólną lekcję pielęgnacji i dbania o siebie? W dzisiejszym zgiełku pielegnacja zazwyczaj zaczyna sie na umyciu twarzy, a kończy na umyciu zębów, to błąd. Dzieciaki nie wiedzą jak mają postępować z własną skórą i ciałem, nie dbają o siebie właściwie, a od kogo mają sie tego nauczyć jak nie od nas dorosłych? Delikatne zluszczanie, tonizacja i nawilżenie to podstawa. Wiadomo, ważny jest wiek dziecka, ale czym skorupka za mlodu nasiąknie… i czego Jaś się nie nauczy tego Jan nie bedzie umiał 🙂 Delikatny masaż odprężający też jak najbardziej na plus. Myślę, że każde dziecko sie ucieszy jak będzie mogło nałożyć sobie krem na twarz/ciało jak mamusia czy tatuś, niech to będzie oczywiście krem dostosowany do wieku. Róbmy sobie domowe spa i spedzmy ten czas razem przed lustrem. Nauczymy nasze pociechy dbać i szanować własne ciało, bo to z nim będą najbliżej przez resztę swojego życia 🙂
To co mi się od razu przupomina to podchody/szukanie skarbów. Dzieci dostają mapę i na kolejnych postojach wypełniają zadania, a na końcu odnajdują skarb! Za 2 dni tym skarbem będą uszyte spodenki dla wszystkich i zupa owocowa z wisni 🙂
Moja 5 letnia córeczka uwielbia wspólne przyrządzanie dań i ciast 🙂 hitem z przed kilku dni było wspólne robienie pierogów z jagodami, największa frajda robienie pierozkow według własnej inwencji, które oczywiście zostały ugotowane i skonsumowane z największym smakiem 🙂 a prezentem od taty jest zabranie rodzinki na działkę na ognisko, zdradzanie tajników rozpalania ognia i pieczenie kielbasek:)
Mi się wydaje, że fajnym pomysłem jest pokonanie razem z dzieckiem czegoś ciężkiego. Wspólny wysiłek, czy to przejście trasy w parku linowym, wspólne zbudowanie bazy/szałasu, czy nawet rozwiązanie trudnej zagadki 🙂
Dla mnie najbardziej wartościowe są zabawy typu „Skąd to pochodzi?” lub „Jak to jest zrobione?” – dzieci je uwielbiają, a jest to najlepszy sposób poznawania świata. Chcesz wiedzieć skąd jest jedzenie na twoim talerzu? Jedziemy do dziadków, którzy uprawiają ogródek, poznajemy warzywa owoce, rozróżniamy te strączkowe od tych rosnących w ziemi, na krzewach, drzewach… Podoba Ci się drewniana zabawka? Tata weźmie Cię do swojego warsztatu i pokaże jak przyciąć deski, szlifować, bejcować… I tak można bez końca! 🙂 Zabieram synka do pracowni artystów (taka moja branża) i pokazuję techniki malarskie, graficzne… Synek ma dopiero 2 lata, ale wszystko go tak zachwyca! Przed nami wiele fantastycznych przygód – w okolicy jest fabryka cukierków, manufaktura czekolady, muzeum lotnictwa… Zamierzam pokazywać synkowi różne rzemiosła tradycyjne, przecież nie trudno znaleźć takie miejsca, może uda się kiedyś wybrać do jakiejś fabryki? Nawet segregatornia (chyba tak się to pisze) śmieci jest fascynująca! Wędkarstwo („skąd ta rybka na talerzu?”), sadzenie roślin i obserwowanie jak rosną… Takie zabawy uczą świata i szacunku do natury, uczą żeby nie marnować żywności, żeby nie zaśmiecać planety… Sama miałam takie dzieciństwo i teraz chcę przejąć pałeczkę będąc mamą 🙂
Ściągnąć z półki stary atlas ptaków/grzybów/drzew polskich, wziąć lornetkę/lupę i zabrać dziecko na wyprawę naukową – w lesie, na łące, nad jeziorem szukać zwierząt i roślin, a potem poznawać ich nazwy i zwyczaje. Przy okazji można zrobić zielnik 🙂
Ja z moim mężem juz od kilku lat organizujemy dla dzieciaków z rodziny wycieczki do lasu połączone z piknikiem i co najważniejsze- poszukiwaniem skarbow. Koszt takiej zabawy jest faktycznie żaden- jajko niespodzianka i resorak schowany w torebce w drzewie, a radość- niesamowita… Sami robimy mapy, podpalamy je na bokach, ogólnie wyglądają bardzo vintage i działają na wyobraźnie dzieci. Listy i mapy pochodzą od Kapitana Hooka a dzieci znajdują je w słoiku gdzieś na trasie w lesie… Ostatnim razem dołączyliśmy do tego jeszcze podchody. Moj mąż pod pretekstem toalety odszedł od nas i zostawiał nam strzałki na ziemi, ułożone z gałęzi… Nawet dla mnie to było bardzo ekscytujące przeżycie a co dopiero dla 4 latka. Krótko mówiąc- był zachwycony gdy juz odnalazł skarb. Jest dzieckiem z ogromna, moim zdaniem zbyt duża, ilością zabawek a takie zabawy uwielbia i za każdym razem jak sie spotykamy pyta nas, kiedy kolejne poszukiwanie skarbow. Niedługo bedziemy organizować takie wyprawy dla naszego synka, jako ze za trzy miesiące poród ? Gorąco polecam, poszukiwanie skarbow to nie tylko wspaniały sposób na spędzenie czasu na świeżym powietrzu, ale rozwija tez wyobraźnie i prawie nic nie kosztuje.
Ja z moim mężem juz od kilku lat organizujemy dla dzieciaków z rodziny wycieczki do lasu połączone z piknikiem i co najważniejsze- poszukiwaniem skarbow. Koszt takiej zabawy jest faktycznie żaden- jajko niespodzianka i resorak schowany w torebce w drzewie, a radość- niesamowita… Sami robimy mapy, podpalamy je na bokach, ogólnie wyglądają bardzo vintage i działają na wyobraźnie dzieci. Listy i mapy pochodzą od Kapitana Hooka a dzieci znajdują je w słoiku gdzieś na trasie w lesie… Ostatnim razem dołączyliśmy do tego jeszcze podchody. Moj mąż pod pretekstem toalety odszedł od nas i zostawiał nam strzałki na ziemi, ułożone z gałęzi… Nawet dla mnie to było bardzo ekscytujące przeżycie a co dopiero dla 4 latka. Krótko mówiąc- był zachwycony gdy juz odnalazł skarb. Jest dzieckiem z ogromna, moim zdaniem zbyt duża, ilością zabawek a takie zabawy uwielbia i za każdym razem jak sie spotykamy pyta nas, kiedy kolejne poszukiwanie skarbow. Niedługo bedziemy organizować takie wyprawy dla naszego synka, jako ze za trzy miesiące poród ? Gorąco polecam, poszukiwanie skarbow to nie tylko wspaniały sposób na spędzenie czasu na świeżym powietrzu, ale rozwija tez wyobraźnie i prawie nic nie kosztuje.
Chyba nie ma lepszego prezentu jaki można podarować swojemu dziecku,jak wspolnie spędzony czas, zainteresowanie i wspólne odkrywanie świata…Dlatego mój pomysł to wspólnie zrobione doświadczenie,ile przy tym zabawy a inspiracji pełno w internecie! Wystarczy tylko chcieć…
u nas sprawdzają się „prezenty” typu rodzinne wyjście na koncert, nietypowa wycieczka rowerowa (oczywiście rodzinna), weekendowy wyjazd w Polskę w celach poznawczych (dużo muzeów, fajnego lokalnego jedzonka, odkrywania nietypowych miejsc
Fajnym prezentem dla dzieci jest zaproszenie ich do wspólnego dekorowania ich pokoju: rysowanie (kolorowanie) ulubionych postaci bajkowych, odbijanie swoich dłoni na ścianie. Myślę, że wspomnienie świetnej zabawy z rodzicami oraz duma z tej pracy pozostaną na długo. Nawet jeśli nie będzie to najwyższy poziom sztuki 🙂
Inny pomysł to wspólne z dzieckiem przygotowanie i wręczenie Szlachetnej paczki lub innej paczki prezentowej z rzeczami dla konkretnej, potrzebującej osoby, rodziny, dziecka. Być może nasze dziecko zdecyduje się nawet oddać coś swojego.
Pozdrawiam,
Kasia Dąbrowska
…więc cóż najlepszego mogę dać swojemu dziecku jeśli nie kilka patyków, kamieni, trochę wody, ognia i powietrza. A to wszystko utaplane błotem, w towarzystwie kumkających żab, latających świetlików i kochających rodziców. Radość dziecka i wspomnienia są bezcenne, za wszystko inne płacę kartą kredytową 🙂
Ja dla mojej siostry tworzę czasem grę o ambitnej nazwie „Coś Typu Podchody”, którą wymyśliłam z bratem w dzieciństwie. Najpierw robię różne karteczki – czasem rymowane – z zagadkami, które prowadzą coraz bliżej skarbu. Mała zawsze skacze z radości i widać, że bawi się sto razy lepiej niż zabawkami.
Poza tym często przebieramy się obie za jej ulubione postaci z bajek i filmów, na maszynie do szycia robię szybko stroje z resztek materiałów i staram się jak mogę wczuć w rolę. I tak na przykład przenosimy się do Hogwartu, latając na miotłach lub warząc eliksiry (sok malinowy jako smocza krew, miód – płynne złoto, itd). Albo gotujemy razem, bawiąc się we wróżki Disneya i udajemy kulinarnie utalentowane elfy.
Raz na jakiś czas robimy też razem jakieś zabawki z papieru, kartonów, koralików i niby zbędnych bibelotów, które przy odrobinie wyobraźni można przemienić w coś pięknego. Tak powstała na przykład makieta Przystani Elfów, do której użyłyśmy akcesoriów modelarskich typu trawka, sztucznych kwiatków już prawie skazanych na wyrzucenie, różnych pudełeczek i koszyczka wiklinowego jako domu Dzwoneczka. Makieta jest chyba ulubioną zabawką Julki, ma metr na metr i czasem, gdy coś nam przyjdzie do głowy, to dorabiamy nowe elementy. A zwieńczeniem są figurki wróżek, które kiedyś były w jajkach niespodziankach.
No i staram się pokazywać jej zabawy z dawnych lat, takie jak klasy, skakanka czy kulki. To są moim zdaniem ponadczasowe gry, które uwielbia każde dziecko 🙂
A ja z moim synkiem siadłam w Mikołajki przed komputerem i wysyłaliśmy razem drobne kwoty na leczenie dziecka mojej koleżanki i na nowy wózek inwalidzki dla pewnego niepełnosprawnego chłopaka. A wiosną wpłaciliśmy też raczej symboliczną kwotę na wyprawkę szkolną dla jednego dziecka na Filipinach, a jako podziękowanie synek otrzymał oprawione w ramkę zdjęcia tych uśmiechniętych dzieci wraz ze swoimi prezentami. Ramka wisi na ścianie w honorowym miejscu jak najważniejszy na świecie dyplom. Duma, jaką mój syn odczuwa sam z siebie i zrozumienie, co to znaczy być dobrym człowiekiem – bezcenne (ma 6 lat).
Moja propozycja to założenie własnej hodowli roślinnej. Nasionka to minimalny koszt a jak dobrze pomyślimy to może być zerowy, bo możemy sami je przygotować np. z papryki. Jeśli nie mamy działki to wystarczy balkon czy nawet doniczka na parapecie. Taka hodowla ma oczywiście walory edukacyjne, bo dziecko obserwuje wzrost rośliny, poznanej jej budowę, czynniki niezbędne do prawidłowego rozwoju itp. Starsze dzieci mogą prowadzić dzienniczki wzrostu, młodsze obserwować roślinkę przez lupę.Dziecko uczy się systematyczności, współpracuje z rodzicem podczas opieki, docenia wartość pracy. No i oczywiście największa radość to doczekanie się własnych zbiorów i możliwość degustacji 🙂 na zdjęciu Jaś (1,5 roku) i jego hodowla pomidorków.
Najlepszy prezent niematerialny dla dziecka to po prostu czas spędzony właśnie tylko z nim. Z daleka od telewizorów, laptopów, telefonów i innych pozeraczy czasu. Moja pięcioletnią córka cały czas powtarzała, , że nikt z nas rodziców nie ma dla niej czasu. Rzeczywiście miała rację, w pewnym momencie zdałam sobie sprawę, że bardziej zależy mi na spojrzeniu co się dzieje na FB, zamiast w tym czasie pokolorować z Julką, lub wypić pyszną kawusię w towarzystwie misiów. Okazało się, że ja nawet nie wiemam jak one mają na imię, nie wspominajac o tym co który lubi do kawki zjeść. Córka uświadomiła mi, że nie jest wazna podłoga na błysk, czy wyszorowana łazienka. Wazne, by po prostu być z nią. Opracowałam bardzo szczegółowy plan miesięczny, w którym wspólnie okreslilysmy co możemy razem zrobić. Każde zadanie osobno, znalazły się w nim zarówno wspólne herbatki z lalkami, prace kreatywne, wspólne wypady rowerowe, jak i bardziej ambitne prace jak np. wspólne sprzatanie garażu. To nic , że z dzieckiem niektóre prace trwają dłużej, nie wszystko jest posprzątać idealnie (zawsze można małe poprawki zrobić później ). Zawsze odkreslamy wykonane zadania, ale juz na nastepnej stronie zapisujemy co mozemy zrobic nastepnym razem. Tak wiem, brzmi to troche chaotyczne , ale naprawde sie sprawdza.Radość córki pokazującej tacie wspólnie zrobione akwarium jest bezcenna, ja dumna, że znam wszystkie kucyki z ulubionej bajki i wreszcie odkryłam, że zawsze znajdę trochę tego czasu tylko dla niej. Wiec wg mnie najlepszy prezent niematerialny, to czas poświęcony całkowicie tylko dziecku i to wcale nie musi być pół dnia, czasem wystarczy nawet pół godziny na wspólne wyrywanie ziemska z marchewki i łapanie motyli latających nad kapustą 🙂
Kiedy córka się urodziła, zrobiłam jej pudło na pamiątki i wspomnienia. Schowane są w nim odciski rączek i nóżek, jak miała 3 m-ce, pierwszy smoczek i buciki, opaska ze szpitala i sporo innych pamiątek. Dostanie na 18-stkę 🙂 Teraz muszę takie zrobić dla młodszej.
W zeszłym roku największą letnią atrakcją była wyprawa do Zoo, postanowiliśmy ją urozmaicić i sprawić, żeby 2,5-latka zapamiętała ją na długo. Przygotowałam jej mini album, w którym rozrysowałam ulubione zwierzęta i zostawiłam miejsce na notatki i zdjęcia, np. czy lew ryczał i czy żyrafa miała naprawdę długą szyję 🙂
W tym roku mamy listę wakacyjnych atrakcji ujętą w niedużą książeczkę. Zu czytać nie umie, więc każda aktywność jest zilustrowana – jak widać na zdjęciu, kino mamy zaliczone 😀
Takie wakacyjne czy związane z konkretną wyprawą małe albumy, to świetna pamiątka. Dziecko może wracać do zdjęć i ilustracji, może zbierać różne pamiątki i wklejać je w środku. A przede wszystkim, to czas spędzony rodzinnie, bo wszystkie te aktywności przeżywamy wspólnie (część tylko z mamą lub tatą, bo młodsza córa jeszcze nie na wszystko się łapie :)).
Szymo i Przemo uwielbiają prezenty. Zwłaszcza ten pierwszy, bo ma ich za sobą znacznie więcej z racji wieku 🙂 Kiedy pytamy go, co chciałby dostać na urodziny, od Mikołaja idp. zawsze serwuje nam marzenia niebanalne, które trudno zrealizować w sklepie. Oto, jak udało nam się kilka prezentowych niespodzianek mu zaserwować:
1. „Chciałbym mieć w domu zwierzątko, choć takie malutkie, ale nie pająka…” Niestety, oboje z mężem nie możemy przystać na zwierzę w bloku, zwłaszcza, że często dom opuszczamy i musielibyśmy zwierzę przechowywać po znajomych/rodzinie. Dlatego mąż zamienił się w ślimaka. Woził dzieci do utraty tchu – i wciąż na prośbę to robi – dzieciaki jak ukwiał przyklejają się do skorupy,a tata-ślimak sunie po parkiecie 🙂
2 „Na urodziny chciałbym dostać kosmos…” I stał się kosmos.Mały pokoik w zimowy wieczór zamienił się w kosmiczną przestrzeń. Esy-floresy i świetlne kombinacje stworzyło świetne trio: latarka, durszlak oraz lampka na wino. Zwłaszcza ta ostatnia, postawiona na latarce dała imponujący efekt. Szukaliśmy wymyślonych konstelacji, rozglądaliśmy się na spadającymi gwiazdami, śledziliśmy księżyc. W sierpniu zamierzamy powtórzyć tę kosmiczną noc pod namiotami w Bieszczadach – już bardziej merytorycznie 🙂
3. „Tato, chciałbym pójść z Tobą do pracy…” I poszli. Mąż – wzór i ideał mojego syna – jest fotografem weselnym. Wiele razy wychodził w sobotę z domu, mówiąc, że idzie do pracy, że idzie na wesele robić zdjęcia pani i panu. I całą sobotę Szym pragnął też robić zdjęcia. I następną i następną sobotę. Więc pewnego dnia ubrali się odświętnie – jak na wesele i pojechali. Mąż zabrał Szyma na sesję plenerową Młodych, gdzie był pewny, że w razie nasycenia się nowością Szym będzie pod opieką znajomych (zdjęcia w stajni, młodzi pozowali z koniami). Ale nienasycenie tylko wzrosło. Szymo był zachwycony dniem spędzonym „tak jak tata”, był z siebie tak bardzo dumny, bo „pracował jak tata”. I – wg relacji męża – wytrwale chodził a aparatem (mąż poświęcił swój stary sprzęt, bo inaczej, jak mówi, trafiłby na złom) i pstrykał, co popadnie. Taki prezent Szymo przeżywa do dziś. 🙂
BABRALNIA
Bierzemy kilka kilko mąki ziemniaczanej, duży pojemnik, rozmaite garnuszki, lejki itp., miednicę z wodą, algi morskie, kolorowe wstążki, szyszki i co nam ewentualnie przyjdzie do głowy. Wszystko nietoksyczne (a cześć jadalna:) Do tego dokładamy malucha, parkę albo i kilkoro, wedle możliwości i potrzeb. Dzieci powinny być w samej pieluszce lub tzw. „strojach dożynkowych”. Podłoże zaleca się wyłożyć grubą folią malarską.
Wiek: od roku w górę, bez limitu górnego 🙂
O ile to możliwe nie ingerujemy w wybory Małego Odkrywcy i nie przenosimy Go na kolejne stanowiska, według nas ciekawsze, to Jego czas.
Moim sprawdzonym pomysłem na niematerialny prezent jest wykupienie profesjonalnej sesji zdjęciowej. Fakt, trzeba za nią zapłacić, natomiast wrażenia dla dziecka (szczególnie dziewczynek) są bezcenne. Moja córka dostała kiedyś taki prezent na urodziny (voucher z możliwością umówienia się z fotografką na dogodny dla nas termin). Pani fotograf przyjechała do nas do domu z całym sprzętem oraz, co ważne!, z całą walizką sukienek, kokard, tiuli, kapeluszy i innych akcesoriów. Rodzice dziewczynek na pewno domyślają się, że moja córka była wniebowzięta! Mogła pozować, stroić się, wygłupiać przed obiektywem i był to dla niej najlepszy prezent jaki kiedykolwiek dostała (wspomina go do dziś a minęło od tego czasu 2 lata). Polecam wszystkim, którzy mają już dosyć kupowania setnej z kolei zabawki – taki prezent na pewno będzie dla dziecka niezapomnianym przeżyciem i super pamiątką dla całej rodziny.
U nas jako prezenty na różne okazje już od kilku lat super sprawdzają się domowe przetwory. Sprawiają dużo radości nie tylko dzieciom, ale i dorosłym. I tak w zależności od okazji i pory roku, przygotowujemy różne smakołyki, którymi później obdarowujemy naszych bliskich. Poprzednie 2 weekendy robiłem dżemy truskawkowe z cytryną, a już zaraz przejdziemy do wiśni. Z kolei koniec lata i wczesna jesień to idealna pora na robienie prażonych jabłek z cynamonem (polecam papierówki!) i powideł z czekoladą (chyba nie muszę mówić, że wszystkie dzieciaki w rodzinie właśnie na ten słoiczek najbardziej czekają 😀 ), które często dajemy bliskim pod choinkę. Późniejszą jesienią polecam robić konfiturę z dyni, pomarańczy i cytryny oraz mus dyniowo-jabłkowy z przyprawami korzennymi. Idealne na zimę! Poza tym dla dorosłych czasem robimy też na prezent nasze słoiczki z dipami i pastami, np. tapenadę z czarnych oliwek, hummus, salsę pomidorową czy ketchup z selera naciowego.
Przetwory zwykle pakujemy w takie „Tak przygotowane przetwory można oczywiście własnoręcznie udekorować np. okazjonalną naklejką na słoik lub bawełnianym materiałem i wstążką na pokrywkę. Wasze dziecko też może mieć więc swój udział w robieniu takiego prezentu 🙂 Uważam, że to super nauka dla naszych młodych, że dawanie innym prezentów też może sprawiać sporo frajdy i wcale nie musi wiele kosztować. No a przy okazji wszystkim smakuje 🙂
Taki prezent może i jest materialny, ale wartości wraz z nim przekazywane obdarowanemu są niematerialne 🙂 A ponadto, po otwarciu zawartość słoiczka bardzo szybko się dematerializuje 😉
Najlepsze co możemy zrobić dla dzieci to pozwolić im być dziećmi. Nie mówić: zwolnij, powoli, nie tak szybko, nie wchodź tam, spadniesz. Wziąć je na plac zabaw – tak dasz radę, możesz zdjechać z tej zjeżdzalni. Wziąć na spacer i pozwolić przez pół godziny rzucać kamienie do rowu, albo wszystkie okoliczne śmieci do kosza, albo poskakać po kalużach w sandałach 🙂 Pozwolić przez 15 min wybierać owoc w sklepie. Nie spieszyć się i być z nimi i dla nich 🙂
joanna wagner nasza niespodzianka to wieczorne przesiadywanie w śpiworach pod gołym niebem do późna -liczenie gwiazd rozpoznawanie gwiazdozbiorów i tworzenie nazw własnych, szukanie swojej gwiazdki wyszukiwanie znaków zodiaku itp.to super czas spędzony razem oraz rozwijanie pasji mojej córeczki to wieczory wyciszajace przy blaku pochodni w jednym śpiworze ogrzewamy się wzajemnie jesteśmy blisko fizycznie i psychicznie dzieląc się swoimi spostrzeżeniami druga niespodzianka to ogromna miska masy solnej zabarwianej na rózne kolory barwnikiem spożywczym do tego wiele foremek i pojemniczków ,powstają różne dzieła -zamki, babeczki ,zwierzatka itp.to wiele godzin twórczej pracy lubimy także razem robić naturalne mydełaka, córcia sama zbiera różne płatki kwiatów i projektuje zapachy mydełek z kolorowych płatków obdarowuje nimi koleżanki, dziadków oraz chowa także dla siebie i przystraja łazięnkę oraz dysponuje nimi i dzieli je na poszczególne dni do zużycia
Wiem, wiem, 2 dni po terminie. Trudno.
Ale podzielę się naszym pomysłem, najprostszym na świecie. Z okazji urodzin robimy dziewczynkom tort. A właściwie z dziewczynkami.
Całe przygotowania zaczynają się kilka dni wcześniej, gdy trzeba wybrać sposób ozdabiania ciasta i zamówić gadżety. Póki co dziewczynki są małe – Hanka lat 4, Marcia we wtorek skończy 3. Były zwierzaki, guziki, Świnki Peppy, torty M&M’sowe, biedronki, właśnie wykroiliśmy Angry Birdsy :).
Wieczorem pochwalimy się zdjęciem torta 🙂
I niby gotujemy razem i pieczemy codziennie, dziewczyny mają swoje miejsca na blacie, mieszają, dodają składniki. Ale ten tort jest wyjątkowy. Bo robimy go razem, bo wyjadają przy tym ten obrzydliwy lukier plastyczny, bo jesteśmy razem i jesteśmy cali w cukrze pudrze. A potem przychodzą dzieciaki i dziewczyny z dumą prezentują TORT, zrobiony przez mamę oraz ekipę pomocników 🙂
Dzieki, skorzystam z listy 🙂