15 rzeczy, których (nie?) potrzebuje każdy świeży rodzic

Chociaż próbuje się nam wmówić co innego.

8479540406_95bdae805d_k

Przeczytałem właśnie tekst „15 rzeczy, których potrzebuje każdy świeży rodzic” i postanowiłem sprawdzić co z tej listy rzeczywiście jest niezbędnym produktem dla młodych rodziców.

Zdjęcia pochodzą z oryginalnego wpisu.

1. Podgrzewacz do butelek.

podgrzewacz

Link. Używaliśmy go przy pierwszym dziecku. Niby fajny bajer, ale nie zawsze się sprawdzał, bo czasami woda w nim trzymana była za zimna, a czasami zbyt gorąca. Zwykły termos i zimna woda obok zastąpi go bez problemu.

2. Poduszka do karmienia.

Poduszka

Link. Macie milion poduszek w domu. Naprawdę nie potrzebujecie kolejnej.

3. „Stanik z dziurami” do odciągania mleka.

Stanik

Link. To urządzenie ma podobno sprawić, że będziemy mieli (miały?) wolne ręce podczas odciągania mleka. Tylko, że „instalacja” tego urządzenia zajmie swoje. Ewentualne poprawki w trakcie też. Więc ostatecznie podejrzewam, że te 5 minut, które zyskamy, nie będzie tego warte.

4. Automatycznie bujany fotelik dla dziecka.

Fotelik

Link. Nawet łączy się z telefonem przez bluetooth! Wow! Tylko czy fotelik bujany, który włącza melodyjki, światełka i inne cuda, kosztujący parę stów czy nawet tysięcy, jest naprawdę niezbędny?

5. Owieczka usypianka.

owieczka

Link. Pluszak, który wydaje usypiające białe dźwięki (szum, bicie serca, wodospad, odgłosy wielorybów itp.). Tutaj akurat uważam, że same dźwięki są pomocne, bo rzeczywiście zdarza się, że pomagają ukoić dziecko. Oczywiście można wykorzystać do puszczenia takiej muzyki zwykłą mp3 z głośniczkami, więc owieczka nie jest niezbędna, ale jej jednej bym nie wykluczał.

6. Sterylizujące worki.

sterylizacja

Link. „Zamiast spędzać 5-10 minut na gotowaniu wody i ręcznym sterylizowaniu, możemy użyć tych świetnych torebek, które wystarczy włożyć do mikrofali na trzy minuty!” A to wszystko, za jedyne 5zł za worek! Wow, ale oferta!

7. Pieluchy wielokrotnego użycia.

Link. To już wybór rodzica, jakie pieluszki wybierze, jednak na pewno nie wrzuciłbym ich do kategorii niezbędne.

8. Wózek.

Link. No wózek jest akurat rzeczywiście potrzebny, z tym nie będę się kłócił. Dlatego też aby listę 15 produktów zamknąć, dorzucę coś od siebie, spoza głównej listy:

8a. Materiałowe półki.

materi

Link. Niewygodne, niepraktyczne, niepotrzebne.

9. Dziecięcy kokon.

kokon

Link. Czyli pieluszka tetrowa z rzepami, z tym, że mniej skuteczna (kto widział niemowlaka wydrapującego się z tetrowej pieluszki, ten wie, że wyjście z takiego ciuszka, zajmie mu parę sekund).

10. Nosidło.

nosidło

Link. Teraz jest moda na chusty, więc nosidło skazałoby na nas na ostracyzm społeczny ;) Nie mówiąc już o tym, że nosidło ma zastosowanie przy starszych dzieciach, a nie przy maluchach. No i podobno nosidła tej akurat firmy widocznej na zdjęciu do najlepszych nie należą.

11. Suplementy diety.

Link. Sumplementy diety należy podawać wyłącznie po konsultacji z lekarzem! Kropka! (patrz też tu i tu)

12. Butelki z naturalnym przepływem powietrza. 

butelka

Link. Butelkę należy dobrać do dziecka, a nie sugerować się uniwersalnymi opiniami w Internecie.

13. Czkawkowe pieluszki.

817u2lXDP4L._UL1500_

Link. Czyli tetrowe pieluszki, tylko w ekstra cenie.

14. Wanienka XXI wieku.

wanienka

Link. Wanienka z setką udogodnień, których i tak nie użyjesz. Wystarczy wam zwykła. Naprawdę.

15. DVD z filmem o tym jak wychowywać dzieci.

Link. W 2015 roku ktoś jeszcze ma w ogóle odtwarzacz DVD? Szczególnie przy tylu dobrych blogach? ;)

Właśnie zaoszczędziliście 1000$!

Nie wiem czy jesteście tego świadomi, ale przeczytanie tego tekstu, pozwala zaoszczędzić plus minus, jakiś tysiąc dolarów, czyli polską średnią krajową. Nie ma za co :)

A na poważnie – to nie jest tak, że ja potępiam zakup, którekolwiek z powyższych produktów. Jeśli macie ochotę – kupujcie droga wolna. Po prostu nie zgadzam się z tym, że są one niezbędne każdemu świeżemu rodzicowi i nie wydaje mi się, aby wmawianie ludziom czegoś przeciwnego było dobrym pomysłem.

Jak macie jeszcze jakieś swoje pomysły na to, co mówiono wam, że jest niezbędne, a okazało się zupełnie bezsensownym zakupem, to z chęcią o tym przeczytam w komentarzach ;)

Prawa do zdjęcia należą do OakleyOriginals.

61
Dodaj komentarz

avatar
26 Comment threads
35 Thread replies
0 Followers
 
Most reacted comment
Hottest comment thread
39 Comment authors
Mania MamyKamil NowakOla BakJulia HladiyDorota Wojciechowska Recent comment authors
  Subscribe  
najnowszy najstarszy oceniany
Powiadom o
Matka Debiutująca
Gość

Na potępienie zasługuje jednak to wisiadło nie nosidło, a noszenie przodem do świata to już w ogóle.
A takie posty o których wspomniałeś idealnie nakręcają rodzicielski marketing. Jakim cudem obyłam się bez wszystkiego oprócz wózka. Widocznie jestem nieświeżą matką ;)

Blog Ojciec
Gość

Jak sam pisałem, wózek się przydaje, ale znalazł się liście, więc go zastąpiłem ;)

Ewa
Gość
Ewa

Ale czemu nie? Tak z ciekawości, bo moje korzystały z nosidła.

Matka Debiutująca
Gość

Nosidło jako takie to owszem, ale z szerokim panelem,obejmującym uda (tzw. ergonomiczne) a nie takie jak pokazane bo to wisiadło: dziecka nie jest w pozycji podwiniętej miednicy, tylko wisi w pozycji pionowej de facto na kroczu – jak na zdjęciu: http://4.bp.blogspot.com/-3EWzKBe3edE/Umw4gYuV3jI/AAAAAAAAAco/VqyFmbClFj8/s640/how+would+you.jpg.
Noszenie niemowląt tyłem do siebie w nosidłach jakichkolwiek jest niekorzystne dla kręgosłupa (znów zbyt mocny wyprost kręgosłupa: http://pediatria.mp.pl/lista/show.html?id=75717) plus dziecko jest przebodźcowane. Żeby dziecko mogło widzieć naokoło bo jest ciekawskie to należy nosić (w nosidłach lub chustach) na plecach.

Ewa
Gość
Ewa

Moje miały jeszcze skromniejsze nosidła, przezyły, maja zdrowe kręgosłupy i ciekawośc świata :P Odwrócone były twarzą do mnie. Ale to było w latach 80-90 i sie nie liczy, wtedy była silna wola przetrwania :))))

Matka Debiutująca
Gość

Nie zmienia to faktu że teraz uważa się że mogą szkodzić i z pewnością są mniej wygodne niż te z szerokim panelem.

Monika Ilnicka
Gość
Monika Ilnicka

No i najważniejsze! Nosidła (oczywiście ergonomicznego) można używać dopiero od momentu, kiedy dziecko nauczy się samodzielnie siadać! Ten argument definitywnie skreśla go z listy must have dla początkującego rodzica.

Kamil Nowak
Gość

Dokładnie.

Roksana Skrabka
Gość
Roksana Skrabka

Taki dziciecyk kokon dostałam w prezencie i bardzo ki się przydał w pierwszych tygodniach życia córki. Podobno dzieci wola być delikatnie scisniete co imituje środowisko brzucha mamy. Oczywiście nie trzymałam jej tam cały czas ale do zasypianie był idealny. Większość z tych rzeczy to Poprostu próba naciagniecia świeżych rodziców na wiele niepotrzebnych zakupów (drogich) którzy nie mają pojęcia i doświadczenia w zakupach dla niemowlaka.

Paulina
Gość
Paulina

Nasza córcia miała problemy z zasypianiem jak była noworodkiem i wszystkie położne zawijały ją w taki właśnie kokonik, a dziecko nadal płakało. Dopiero jedna z nich stwierdziła że może położyć ją normalnie tylko pod kocykiem i dziecko zasnęło od razu :) rozwaliła nóżki i rączki na bok i zasnęła :) ale to tylko pewnie nieliczny przypadek, bo u mojej siostry bardzo pomagało ciasne zawijanie maluszków :)

Blog Ojciec
Gość

Ja się oczywiście zgadzam, że dzieci lubią być tak lekko ściśnięte, a chodzi mi jedynie o to, że taki sam efekt można uzyskać stosując pieluszkę tetrową :)

Hania
Gość

Miałam kokon, nie użyłam ani razu (jakoś nie umiałam dziecka w to to zamotać :P ), sprzedałam :D

Dominika Skorupa
Gość
Dominika Skorupa

Mi się udało kupić w szmateksie za 2 zł, stan idealny. Jak się nie sprawdzi, nie będzie szkoda;)

Koraliki Sol
Gość
Koraliki Sol

Ja się zgodzę ze wszystkim, z wyjątkiem poduszki do karmienia :) Próbowałam z układaniem – poduszek, kołder i wszystkiego, co było pod ręką, ale przy bliźniętach tylko poducha do karmienia gwarantowała:
1. Szybkość instalacji (i poduchy i bliźniąt, przede wszystkim mogłam to zrobić sama!)
2. Bezpieczne i wygodne karmienie (poducha zapewniała dzieciom stabilność i wygodne podparcie, a ja miałam odciążony kręgosłup i wolne ręce)
3. Szybkość i wygoda demontażu konstrukcji (jak w punkcie pierwszym – mogłam to zrobić samodzielnie bez obawy, że któreś dziecko spadnie. Ba! Mogłam nawet jedno dziecko „odbić” podczas gdy drugie nadal ssało! :) )

Martyna Kubiesa
Gość
Martyna Kubiesa

Dołożę jeszcze nianię elektroniczną, płacz dzieci słychać z daleka i nawet kilka par zamkniętych drzwi nie pomoże w wygłuszaniu ;) [jak się okazuje funkcję niani z wizją spełniają też aparat + smarfon, dziwne, acz prawdziwe].

asik
Gość
asik

Wg mnie niania elektroniczna jest jedna z niezbednych rzeczy i to na kilka lat. Oczywiscie, ze placz dziecka slychac bdb przez kilka nawet par drzwi, ale nie zawsze chcemy, aby dziecko musialo sie az tak rozplakac, zeby wszyscy sasiedzi je slyszeli (nie wspomne juz o rodzenstwie spiacym w drugim pokoju), bo czasami szybka reakcja na kwilenie powoduje, ze maluch spi dalej spokojnie. Niezbedna jest na wakacjach, w domu z ogrodem, w przypadku choroby dziecka np pseudokrupu, szybko uslyszy sie, ze z oddechem dziecka cos jest nie tak, takich przykladow mozna mnozyc. Wiadomo zawsze mozna spac z dzieckiem, ale jak dla… Czytaj więcej »

Martyna Kubiesa
Gość
Martyna Kubiesa

Jak widać ilu rodziców tyle opinii :)

Urszula Nowak
Gość
Urszula Nowak

mieszkam na wsi w rodzinnym starym dużym domu, mieszkanie mamy na samej górze i niania elektroniczna jest meeeegaaaa przydatna, mogę spokojnie wyjść na dwór, na grządki, do gospodarstwa zaglądnąć, bo przynajmniej wiem, że dziecko nie zanosi się od płaczu tylko słyszę kiedy zaczyna kwilić więc od razu reaguje, bo dobiegnąć w porę to też sztuka ;-)
Dla mnie nr 1!!! :-D

Hania
Gość

Dla mnie niania elektroniczna to absolutny „must have” – szczególnie, gdy mieszka się w dość dużym domu, a i czasem chce się wyjść na ogród :) (warunek – niania z bdb zasięgiem, ja polecam Angelcare – praktycznie nie do zdarcia!).

alex
Gość
alex

Dla mnie poduszka do karmienia to hit! Nic nie jest w stanie jej zastąpić! Moja córa ma rok i nadal używamy jej do karmienia, dzięki niej leży wygodnie i na odpowiedniej wysokości :-) oczywiście poza domem zdarzało się, że karmiłyśmy się bez niej, ale to nie to… Polecałabym tylko zakup jakiejś lepszej (nie będę tu robić reklamy), żeby się nie sflaczała i zniekształcała. Nasza pomimo bardzo częstego, rocznego używania wygląda jak nowa. Ps. Jest tak wygodna, że i ja i mąż lubimy na niej przyłożyć głowę! Pozdrawiam!

Gosia Skrajna
Gość

Z tej listy owieczka od samego początku wzbudzała w córce odruch płaczu. Teraz się kurzy.
Za to poduszka do karmienia – kształt rogal to mój numer jeden gadżetów młodej mamy. Wykorzystywałam go przy karmieniu córki piersią.. A w dodatku córka tak go „pokochała, że do dziś (2,5roku) z nim śpi (musiałam w międzyczasie podmienić środek, łaskawie zgodziła się też na zmianę poszewki, hehe)

Athomowy
Gość

Niestety nie trafiłem na podobny artykuł przed pojawieniem się mojego pierwszego potomka. Zresztą pewnie bym nie uwierzył, że to wszystko niepotrzebne. Na szczęście większości wymienionych rzeczy i tak nie kupiliśmy. Pamiętam tylko, że mozoliliśmy się z wyborem podgrzewacza do butelek. „Killer featurem” była możliwość podpięcia pod gniazdo zapalniczki w samochodzie. Nie użyliśmy nigdy. Nie tylko w samochodzie. W domu także. Zgadzam się prawie całkowicie z treścią, aczkolwiek w naszym przypadku żona była bardzo zadowolona z poduszki do karmienia. Dorzuciłbym jeszcze: – matę edukacyjną aczkolwiek naszego pierwszego syna bawiła, drugi zaś kompletnie się nią nie interesował, – karuzelę nad łóżeczko –… Czytaj więcej »

Blog Ojciec
Gość

Z tego co widzę, to akurat poduszkę do karmienia dużo osób wymienia jako bardzo pomocny gadżet, więc w tym jednym miejscu muszę chyba ustąpić ;)

Co do podgrzewacza z możliwością podpięcia pod gniazdko zapalniczki samochodowej to faktycznie „killer feature” :D

Dominika Skorupa
Gość
Dominika Skorupa

a ja poduszkę kupiłam sobie, już teraz – w ciąży. Nie klasycznego rogala do karmienia, tylko dużą cebuszkę. Dużo wygodniej śpi mi się z nią na boku, pomaga się wygodnie umościć „gdziekolwiek” i w ogóle bardzo mi odpowiada. Sądzę że i po ciąży nie przestanę z nią spać;) Wszyscy mi mówią, że do karmienia też się nada fajnie, więc uważam to za świetny zakup;) Ale chyba przy kompletowaniu wyprawki po prostu się trzeba zastanowić, tak serio-serio nad swoimi potrzebami (dla mnie np. podgrzewacz do butli to bezsensowny wydatek) i wybrać minimum. W dzisiejszych czasach dokupić jakiś brakujący gadżet to 5… Czytaj więcej »

Ewa
Gość
Ewa

A ja z takim technicznym pytaniem – o co chodzi z czkawkowymi pieluszkami???? Że co one robią? Jeśli chodzi o poduszke do karmienia – nie chciałoby mi sie z nią bawić w momencie, kiedy dziecię jest głodne i głosno to artykułuje. Wychowałam i wykarmiłam 4, bez poduszki (takie czasy były :P ) Podgrzewacz – przy starszym już synu, który namiętnie pijał płynu (nie mleko) z butelki, nocami również, więc było to ciepłe. Nasz akurat w miarę trzymał temperaturę, ale to był produkt PRL-owski :P Reszta już obyła się bez. Pieluszki wielorazowe :)))) to była norma, i to z ograniczeniami ilościowymi,… Czytaj więcej »

Mania Mamy
Gość

To taki specjalny rodzaj szmatki, który kładzie się na ramieniu zamiast tetry do odbicia dziecka ;) Nie dałabym za to pieniędzy, które chcą w sklepie, ale kiedyś przy kolejnym dziecku uszyję. Przy pierwszym w którymś momencie już miałam dość tych powyciąganych pieluch tetrowych :D Ale to oczywiście powinno trafić na listę gadżetów, a nie „must have”.

Mc2
Gość

Większość dziecio-rzeczy na które jest bum w parentingowej strefie Internetu jest kompletnie zbędna, lub posiada dużo tańsze zamienniki. Co do leżaczka – taki wypasiony rzeczywiście nie jest konieczny ale zwykły leżaczek-bujaczek z pałąkiem to u nas strzał w dziesiątkę. Zawdzięczam mu jedzenie ciepłych posiłków :D

Beata Kurgan-Bujdasz
Gość

nr 1 korzystaliśmy bardzo dużo przy obu synach. Szczególnie w nocy. I nie mleko się grzało tylko sama woda stała a mieszankę dosypywałam przed podaniem. Próbowaliśmy też z termosem ale woda zawsze była za gorąca i było trzeba chłodzić- dłużej to trwało. A młodzi się darli.

Joanna Sprawka Noskowska
Gość
Joanna Sprawka Noskowska

dlatego warto mieć jeszcze chłodną w czajniczku i zmieszać ;)

Marcin W.
Gość
Marcin W.

Czajnik z możliwością ustawienia temperatury do jakiej ma podgrzać wodę jest znacznie wygodniejszy. Dwa pstryknięcia, 10 sekund i mamy wodę w 40 stopniach…

Kamil Nowak
Gość

Nawet nie wiedziałem, że takie cuda istnieją :) To by się rzeczywiście mogło sprawdzić :)

Marcin W.
Gość
Marcin W.

Są, ceny od około 150zł więc nie majątek, tylko trzeba zwrócić uwagę, żeby miał minimalną temperaturę 40 stopni, bo są takie, które mają 50 czy 60, a to już ociupinkę za dużo.
Początkowo korzystaliśmy z termosu, ale to okazało się strzałem w 10. Tym bardziej, że z czajnika możemy korzystać jak z każdego innego elektrycznego – gotując wodę na bardziej klasyczny użytek ;)
No i kolejna zaleta, jak ktoś pije yerba mate czy jakieś inne wynalazkowe herbaty – można sobie ustawić odpowiednią dla nich temperaturę zaparzania :)

Kamil Nowak
Gość

O, przy Yerbie też rzeczywiście by doskonale pasowało :) Sam zawsze miałem z tym problem, więc wiem o czym mówisz :)

Peen
Gość

Dzięki Ci za to! Nałogowo piję yerbe, a o takim wynalazku nie słyszałam. To już wiem, co chcę na święta :)

Aneta
Gość
Aneta

O tak, świetne są takie czajniki. Miałam zanim się córa urodziła, następnie sprawdził się idealnie przy karmieniu butelką. Grzanie wody od 40 stopni. To był jedyny przydatny „gadżet” używany do tej pory mimo, że córka już poszła do szkoły :-) A, no i jeszcze wózek i to tyle jeśli chodzi o tą listę.

JLOCINT JLOCINT
Gość
JLOCINT JLOCINT

Potwierdzam !!

Karolina Knap
Gość
Karolina Knap

to prawda! czajnik kosztował nas chyba ok.100 zł, podgrzewa wode do 40 stopni , a jak nam się zachce to i wodę na herbatę zagotuje! :P

Ewelina Sz. | Mamspired
Gość

Nic z tego nie miałam. Zainwestowałam tylko w laktator elektryczny. Kupiłam w szpitalu ręczny, bo tylko taki mieli, a po wyjściu zdecydowałam, że jednak wolę ten elektryczny. Mimo, że ściągałam tylko 3 miesiące to nie żałuję- bardzo mi to pomogło nie tylko fizycznie, ale i psychicznie. My byliśmy też tymi szczęśliwcami, którzy praktycznie wszystko dostali od kogoś, więc i bujaczek wpadł, taki z melodyjką klasyczny. Z Twojej listy nie mieliśmy już niczego i nawet mi to do głowy nie przyszło by coś kupić ;)

czytam, kiedy mogę
Gość

proponowany bezsensowny zakup – puszka mleka mod. w razie w, gdyby brakło pokarmu (który ciekł mi z piersi już półmetka ciąży)

czytam, kiedy mogę
Gość

aha słyszałam o podgrzewaczu do wilgotnych chusteczek do pupy

Dorota Wojciechowska
Gość
Dorota Wojciechowska

Ja widziałam nocnik-sedes dla dziecka z bajerami za 2 stówy. Za tyle ceramiczny można dostać do łazienki ;)

Karolina Gonicka-Skiba
Gość
Karolina Gonicka-Skiba

Absolutnie nie zgadzam się z punktem pierwszym. Dla mnie – matki karmiącej wyłącznie mm – podgrzewacz do butelek to absolutnie niezbędny gadżet, nie wyobrażam sobie funkcjonowania bez niego dopóki córka pije mleko w nocy (skraca mi czas przygotowania mleka do dziesięciu cennych sekund, podczas których dziecko drze się w niebogłosy, stawiając do pionu wszystkich domowników i przy okazji sąsiadów). Bardzo subiektywnie i pochopnie wrzuciłeś go do worka z rzeczami zbędnymi – po pierwsze, nie potrafiąc nawet z niego korzystać (w podgrzewaczu nie przetrzymuje się mleka, tylko wodę, do której wsypuje się mm, więc co za pierdoły wypisujesz ;)), po drugie… Czytaj więcej »

Hania
Gość

A ja się z jednym punktem nie zgadzam – mi wyprofilowana poduszka do karmienia (mowa o karmieniu z piersi) bardzo ułatwiła życie! A potem zawsze można odsprzedać dalej (co oczywiście zrobiłam) :) … I ergonomiczne nosidełko też nam się przydało na wakacjach (ale to było nosidło a’la chusta – mięciutkie i nie usztywniane, więc z ostracyzmem nie było problemu :P ) …

Stvorki
Gość
Stvorki

Monitor oddechu – najbardziej stresogenne urządzenie ever :)

anjanka
Gość

czkawkowe pieluszki?? What??? Ja nie wiedziałam, ze to istnieje, słowo!
Co do podgrzewacza, nie zgadzam się. Ja nasz uwielbiam do dzisiaj. A i nie wkłąda sie tam butli z mlekiem, ale butlę z wodą, z ktorej się potem robi mleko :)

calareszta.pl
Gość

Mnie przy trojaczkasz przydało się absolutnie wszystko, ale na przykład niektóre głupotki z listy jak podgrzewacz do wody, zastąpiłam zwykłym dużym kubkiem i gorącą wodą z czajnika. Jak ze wszystkim – trzeba trochę myśleć, bo marketingowcy prężnie grasują na rodzicielskie portfele.

Joanna Sprawka Noskowska
Gość
Joanna Sprawka Noskowska

1. Zastąpiłam termosem, w którym zwsze była gorąca woda, zimną mialam w czajniczku.
2. ponoć przydatna przy bliźniakach, ale ja wolałam karmic na zmianę, bez poduszki
3, 4, 5 nie ogarniam…
6.woreczki się przydają jak trzeba odciągnięte mleko zanosić wcześniakom do szpitala. Droga rzecz, ale to już kwestia wyższej konieczności.
7. nie chciałoby mi się prać
8. wozek??? mi jest potrzebny. bardzo.
8a ??
9. kokon robiłam z pieluch tetrowych, przydatne przy kolkach i niespokojnych maluszkach.
10. ponoć niezdrowe. miałam użyłam może raz… niewygodne to to.
11, 12, 13, 14. ale po co?
Napisałm ja – matka 4 dzieci ;)

Blog Ojciec
Gość

Wózek zastąpiłem innym punktem, ale był na liście stworzonej na której się opierałem, więc nie mogłem go po prostu wyrzucić ;) A przydatny jest jak najbardziej :)

Julia Hladiy
Gość

Aż trudno mi uwierzyć, że ktoś sporządził tak absurdalną listę. Brawo za celne komentarze :D

Sosnowa 11
Gość

Wszystkie te rzeczy naprawdę zbędne oprócz 1. Karmiłam co prawda naturalnie, ale podgrzewacz idealnie nadaje się od drugiego półrocza do podgrzewania słoiczków.

Martyna Kubicka
Gość

do jakichkolwiek zakupów podchodziłam jak wyrodna, nieinteresująca się swoim dzieckiem (płodem) matka. nie kupowałam ubranek, bo dostałam stosy nowych i używanych od rodziny i znajomych, zgodziłam się na pierwsze z brzegu łóżeczko, które spodobało się narzeczonemu (nie polecam tym z szufladką na dole – straszny badziew), wybrałam najtańszą wanienkę i do tej pory nie użyłam butelek antykolkowych – prezentu od siostry. z niezbędnych dodałabym fotelik samochodowy. niezależnie od tego, czy się ma samochód, czy nie ma. w razie awarii prędzej pojedziesz z dzieckiem do szpitala taksówką niż mpk. niepotrzebne – mam małą kawalerkę, niespełna 30m2, cały czas gorąc w domu.… Czytaj więcej »

yottahz
Gość
yottahz

Mysle, ze z poduszką do karmienia nie jest tak łatwo. Moja żona miała dwie rózne i przy pierwszej można się było zgodzić, że była zbędna. Ale potem kupiła taką wypasioną, że naprawdę jej się przydawała.

Kamil Nowak
Gość

Jasne, na pewno dużo zależy od jakości.

Alicja Górny
Gość
Alicja Górny

Co kto lubi, co kto woli. U nas butelka doktora Browna sprawdziła się rewelacyjnie, młoda w ciągu całego niemowlęctwa miała kolkę RAZ. Podgrzewacz do butelek się przydawał. Nosidła Baby Bjorn używaliśmy równolegle z chustą mając ostracyzm społeczny w… no, tam właśnie, i sprawdziło się rewelacyjnie. Życia bez wózka sobie w ogóle nie wyobrażam, nie wygrałam albowiem kręgosłupa na loterii.

Ola Bak
Gość
Ola Bak

Ola

Przemysław Jankowski
Gość

Do listy zdecydowanie dołożyłbym nianię, ale nie jakąś z mega funkcjami – najprostsza wystarczy. Mam córkę 3,5 roku i nadal korzystamy na wyjazdach. Przy niemowlaku rzecz niezbędna jak maluch śpi w innym pokoju a my chcemy posiedzieć ze znajomymi. Oczywiście płacz byśmy usłyszeli bez niani, ale wtedy już jest za późno. Jak tylko niania da znać, że bobas się wierci to można szybko dolulać i jest spokój :)

J.
Gość
J.

Nawilżacz powietrza. bo będzie lepiej spało, lepiej oddychało, przy przeziębieniu pomoże, w upały schłodzi – tyle przed urodzeniem, a po urodzeniu okazało się że jest alergikiem i nawilżacz wzmaga kaszel. Do dziś słyszę chichot losu:)

Kamil Nowak
Gość

O rany, to rzeczywiście los zagrał na nosie :D

Julia Hladiy
Gość

Ro się nawet dla dorosłych przydaje. Ja mam problemy z suchym nosem i zatokami, więc taki nawilżacz to dla mnie coś ekstra, kiedyś miałam pożyczony od dziadka i na pewno sprawię sobie własny. Myślę, że nawet zdrowej osobie się przy czymś takim lepiej zasypia <3

Dorota Wojciechowska
Gość
Dorota Wojciechowska

Nie kupiłam z tego nic, poza sterylizatorem, który użyłam do laktatora. Nawet wózek dostałam za darmo, ale nosidełko mam, tyle, ze pożyczone. Czuję ulgę, że nie dałam aż tak ciała ;)

Kamil Nowak
Gość

To ma nawet swoje określenie – pieluszkowe zapalenie mózgu :D Na szczęście niektórych omija :D