Niebezpieczeństwo jakie niesie ze sobą współczesne wychowanie
Współczesne czasy są dla dzieci i ich rodziców prawdziwą rewolucją. Jesteśmy coraz bardziej świadomi tego co się wiąże z wychowaniem dziecka, wiemy na co zwracać uwagę, spędzamy z dziećmi zdecydowanie więcej czasu, a także coraz więcej rodziców stara się podchodzić do wychowania dziecka z wyrozumiałością, cierpliwością i szacunkiem. Coraz częściej widzi się dzieci traktowane podmiotowo, nie przedmiotowo. Po prostu jak ludzi. I to jest piękne.
Jednak w tym pędzie do zmiany i w poszukiwaniu lepszych rozwiązań, czasami bez głębszego przemyślenia odrzucamy metody z przeszłości, które jak się okazuje, nam samym dały bardzo dużo.
Mimo ze nie popieram pana stylu wychowawczego z tym artykulem bardzo sie zgadzam.
Wszystko ma jakąś przyczynę. Jestem już nie najmłodsza (3 z przodu), ale trafiłam tak, że wychowywano mnie pod kloszem już wtedy, gdy nie było to jeszcze regułą. Dlaczego? Otóż moi rodzice, którzy w dzieciństwie nie mieli nad sobą prawie nigdy czujnego oka swoich rodziców, dostawali już w dzieciństwie „dorosłe” zadania, a gdy był na to czas spędzali go z rówieśnikami na drzewach lub na trzepaku, mnie odwozili do szkoły codziennie prawie do końca podstawówki. Nie pozwalali na nic. Spotkania z koleżankami po szkole? Tylko, jeśli koleżanki przyjdą do mnie, bo mnie do nich nie było wolno. To tylko kilka przykładów i przyczyn, dlaczego wyrosłam na życiową niedorajdę, która życia musiała się uczyć już jako dorosła, rzucona na bardzo głęboką wodę, osoba. Dlaczego moi rodzice tak postąpili? Moim zdaniem dlatego, dlaczego dziś taki model wychowania jest coraz bardziej popularny. Otóż w czasach zwiększonej świadomości, zwiększono również odpowiedzialność rodziców – być może kładąc na ich barkach zbyt duży ciężar. Jeśli pozwolą dziecku wspinać się na drzewo, a ono jednak spadnie i coś mu się stanie – od razu czeka ich śledztwo, czy opiekowali się dzieckiem. Nie do pomyślenia z dzisiejszej perspektywy prawnej jest puszczanie dzieci na zabawy ze znajomymi samopas – bo jeśli coś się któremuś stanie od razu będzie sprawdzane, czy były pod opieką dorosłego. Nie można dziecka zostawić w domu nawet na chwilę samego, nawet jak ma już kilkanaście lat. Bo nie wolno. Wiadomo, że człowiek, któremu grożą poważne konsekwencje, jeśli tylko jego dziecko dozna jakichś fizycznych obrażeń wymagających interwencji lekarza, będzie starał się, także dla dobra dziecka, tych konsekwencji za wszelką cenę uniknąć. To nie jest dobra sytuacja, ale taka właśnie jest. Za czasów tych dzieci z kluczami na szyi, jeśli któreś nawet zginęło lub zaginęło, to rodzicom się współczuło. Dziś byliby pierwszymi oskarżonymi o zaniedbania. Moi rodzice do tego stopnia byli zastraszeni takim stanem rzeczy, że przeoczyli konsekwencje swojej przesadnej przezorności. Ochroniła ona ich, mnie skazując na bardzo trudne życie, bo w pewnym wieku na niektóre lekcje życia jest już po prostu za późno. Jeśli Państwo nie wierzą, w to co napisałam, wystarczy przeczytać dowolny z tych wielu „straszących niebezpieczeństwem” artykułów o tym, że dziecku coś się stało nie z winy rodzica. Zazwyczaj pada tam pytanie „gdzie byli rodzice” lub próba wyjaśnienia ich stopnia odpowiedzialności. Jeśli nawet nie rodziców, to także opiekunów, którzy czasowo zajmowali się dzieckiem (np. dziadków). A przecież nikt nie marzy o tym, by trafić do więzienia lub być skazanym.
Zgadzam się w 100%. Rodzic chociaż nie wiem jakby się starał nie uchroni przed wszystkim dziecka. Jeśli mimo tego dziecku cokolwiek się stanie zawsze wiadro pomyj i prawnych konsekwencji wyleje się na rodzica
Rodzice spędzają z dziećmi mniej czasu i maja oczekiwania. Wychowanie zwala sie na przedszkole i szkole i jesli nauczyciel nie ma wypracowanych metod uzerania sie to nie przygotuje dziecka do szkoły. Nauczyciel te dzieci chociaz tego,ze gdy ktoś mowi to sie mu nie wchodzi w słowo.
Popieram pana styl wychowawczy szczególnie w czasie w którym żyjemy
Bardzo dobry tekst 🙂
Super wpis, Pozdrawiam 🙂