Prosty sposób na eliminację „brzydkich” słów u dzieci
Oczywiście chodzi mi w tym wpisie o sytuacje, gdy brzydkie słowa u dzieci pojawiają się tak często, że zaczynają nam przeszkadzać. Zupełnie nie ma potrzeby reagowania na każde „brzydkie” słowo wypowiedziane przez dzieci. Nie popadajmy w skrajności.
„Brzydkie” słowa
„Dupa, kupa, siku” – słowa, które w pewnym wieku wywołują radosny chichot u niemal wszystkich dzieci. Jednocześnie zdecydowana większość rodziców nie chciałoby, aby ich dzieci z nich korzystały zbyt często, bądź w określonych sytuacjach. Jak więc pogodzić tę dziecięcą radość z pewnymi społecznymi normami?
Jedni mówią: „Ustalcie jasne zasady, co wolno i czego nie wolno, a później je egzekwujcie”. Drudzy mówią: „Ignorujcie, samo im przejdzie. W końcu wam też przeszło”.
Która ze stron ma więc w tym sporze rację? I dlaczego żadna?
Dlaczego nie „Ustalcie jasne zasady i egzekwujcie”?
To podejście mówi nam mniej więcej tyle, żeby ustalić dziecku pewne zakazy i później je karać, gdy nie jest w stanie ich przestrzegać (a możecie mi uwierzyć, że są dzieci, które zwyczajnie nie są w stanie tego zrobić, mimo najszczerszych chęci).
Warto się więc zapytać co zrobimy jak kary nie pomogą? I dalej te brzydkie słowa będą się pojawiać? Będziemy karać bardziej? Tego chcemy? Aby kompletnie niewinnie wypowiedziana przez czterolatka „dupa” była powodem jakichś zupełnie niepotrzebnych spięć w rodzinie?
A co z „Ignorujcie, samo im przejdzie”?
Ignorowanie naszego dziecka w żadnym wypadku nie jest dobrym rozwiązaniem. Szczególnie, gdy mówimy o ignorowaniu złego zachowania. Ignorowanie najczęściej prowadzi do poczucia odrzucenia, a w efekcie złe zachowanie zaczyna się nasilać, bo będzie ono jedynym sposobem na przyciągnięcie uwagi rodziców i zapełnienie pustki bliskości, którą dziecko odczuwa.
Poza tym, jeśli będziemy ignorować dziecko, to ono może nie wiedzieć, że robi coś złego, a nawet jeśli wie, to może nie wiedzieć co mogłoby zrobić zamiast. I tutaj właśnie powinniśmy wejść my, rodzice.
No to co zamiast tego?
Sposób ten opisuje Lawrence Cohen w książce „Rodzicielstwo przez zabawę”, którą bardzo polecam, bo jest kopalnią wiedzy i zawiera jeszcze więcej taki sposobów jak ten opisany poniżej (chociaż samo czytanie, ze względu na styl autora, idzie mi dość opornie).
Skoro nie możemy ignorować, ani karać dziecka, to trzeba znaleźć coś pomiędzy. Coś, co go nie skrzywdzi, ale jednocześnie da mu poczucie, że jest przez nas zauważane i że jest dla nas ważne. Tym czymś jest zabawa. W tym konkretnym przypadku, chodzi o zabawę polegającą na „przyzwalaniu” na brzydkie słowa, ale jednocześnie na zakazywaniu różnych innych, zupełnie przypadkowych (najlepiej zabawnych) słów, z widocznym uśmiechem na ustach. Przykładowo:
„No dobrze, możesz mówić dupa, ale nie wolno Ci nigdy powiedzieć sznycel.”
Co w takiej sytuacji robi dziecko? Jeśli odegraliśmy to dobrze, dziecko zaczyna oczywiście mówić sznycel. My oczywiście udajemy oburzenie, a po chwili zmieniamy słowo na kolejne:
„No dobrze, możesz mówić sznycel, ale nie wolno Ci nigdy powiedzieć turkuć podjadek!”
I znowu dziecko będzie mówiło to czego „nie wolno”, trochę się przy tym pośmieje i po chwili będzie czekało na kolejną propozycję.
Jeśli znacie jakiś obcy język, można go w tej zabawie bez problemu używać i przy okazji oswajać z nim dziecko. Szczególnie niemiecki w tej zabawie pasuje, bo takie słowa jak Kugelschreiber (długopis), Panzerkampfwagen (czołg) czy coś prostszego jak Das Eisenbahnknotenpunktthinundherschrieberhauschen (budka drożnika), brzmią jak gaz rozweselający ;)
Co nam to daje?
Przede wszystkim kupę (ups! niewolno!) śmiechu :)
Dodatkowo, zamiast zerwania więzi między rodzicem i dzieckiem, jaka miałaby miejsce w przypadku karania lub w przypadku ignorowania dziecka, otrzymujemy coś wręcz przeciwnego, czyli wspólną zabawę, którą tę więź wzmacnia. No i wpływu endorfin na nasze (dziecka i rodziców) organizmy też nie można pominąć.
Czy nie uważasz, że to grozi nadmiernym używaniem tych słów?
W końcu dajemy na nie pewne przyzwolenie prawda? Na szczęście nie do końca ma to taki rezultat.
W rzeczywistości ważnym elementem tej zabawy jest pewne odczarowanie tych wszystkich „brzydkich” słów. Wystarczy kilka sesji i dzieci bardzo szybko się przestają interesować tymi wyrazami, bo skoro każdy wyraz może być zakazany, to tak naprawdę żaden nie jest (nie mówiąc już o tym, że Panzerkampfwagen brzmi znacznie śmieszniej niż dupa ;).
Musimy też pamiętać, że większość dzieci doskonale wie jakie słowa nie są mile widziane i używa ich tylko po to, aby sprawdzać pewne granice. Nasze podejście może wpłynąć na to jak długo i jak często nasze dzieci będą się tymi słowami posługiwały, ale ostatecznie niemal wszystkie dzieci te słowa zaczynają stosować wyłącznie zgodnie z przeznaczeniem. Bo śmieszność tych słów to jest tylko etap. Czasem krótszy, czasem dłuższy, ale jednak etap.
Teraz tylko od nas zależy czy przejdziemy ten etap kierując się dwoma pierwszymi metodami, tocząc ciągłą wojnę z naszymi dziećmi, czy może zdecydujemy się przejść ten etap wspólnie z nimi, przy akompaniamencie śmiechu i zabawy.
Wpis zawiera link afiliacyjny.
Prawa do zdjęcia należą do Ali.
Przypadła mi do gustu ta metoda :) Ten etap jest u nas jeszcze w fazie embrionalnej, ale cieszę się, że już znalazłam na niego sposób.
A dziś Mery śmiała się z Pępucha. Ale powiem Ci, że z tą małą agentką to chyba nawet z dupy się uśmieję :P No po prostu niemożliwa jest, a jej śmiech …. ohhhhh
Ciekawy pomysł na zabawę. Musimy wypróbować. Na szczęście nasz starszy syn jeszcze nie używa wulgaryzmów.
Jak miał 3 lata, to podłapał jedno z tych zakazanych słów od starszych kolegów na klatce. Słowo tak bardzo mu się spodobało, że używał je dosyć często przez kilka najbliższych dni. Wyobraź sobie nasze nieudolne próby wytłumaczenia znajomym i rodzinie, że w domu nie używa się takich wyrazów :-)
Zawsze tak jest, że jak dziecko jakiś tego rodzaju wyraz podłapie, to później najczęściej się tą umiejętnością chwali, jak dookoła pełno ludzi ;)
u nas na poczatku bylo oczywiscie K… na poczatku udawalam ze nie doslyszalam, dopytywalam, co powiedziales? czy to co mi sie zdawalo? chyba nie, ty tak nie mowisz. potem jak zaczal byc odwazniejszy, to i moje reakcje byly ostrzejsze, w sensie, jesli bylo to przy zabawie, mowilam, ze nie chce takich slow slyszec, bo mnie uszy bola i wychodze. do tej pory uzywam zwrotu `nie chce, zebys tak przy mnie mowil, nie podobaja mi sie te slowa, ja tez tak z toba nie rozmawiam` na co mlody na poczatku reagowal, ze tata tak mowi :P no to ja na to,… Czytaj więcej »
U nas przy przednich słowach zadziałała ignorancja.. nie słyszeliśmy.. szybko oduczyl się!
Nie sprawdza się przy rodzeństwie. Jeden przestanie, drugi zaczyna ;)
Otóż to, u nas 3,5-latek i 5 latek – razem mają ubaw po pachy, tworzą różne zwroty z użyciem kupy, srania, siku i dupy ? np. dinozaur to dupozaur i to w dodatku taki co ma siuraka i robi kupe w majty.. Trwa to juz jakieś 4 miesiące. Nakręcają się nawzajem.. ? Mamy już tego po dziurki w nosie. Ignorować nie umiemy, kary nie działają.. Spróbujemy metody opisanej przez Ciebie. Aaa teraz w dobie pandemii podłapali od kogoś „kryj ryj”.. ?♀️ Ręce opadają…
Uśmialam się czytając , ale jak moje dziecko zaczyna swoją wiązankę to już mi tak się nie chce śmiać ;)
To slowo nie oznacza tego, co sądzisz, że oznacza.
u nas na razie Latwo odwrócić uwagę mój dwulatek podlapal dupa. I tak lazil i dupowal i sie śmiał jak mysz do sera:) to podeszłam i pytam co to jest dupa ? Pokazuje oczywiście dobrze. Moja odpowiedz..nieee no cooos ty too puupaaa! On: Puuupa?! ,ja:no oczywiście ze puuuupa!on:dupa. Ja:kochanie pu-pa, pupka .pupencja. On: Pupencja! Hihiihi…mama pupencia.hihi…tym sposobem zastąpił dupe po prostu czymś innym co go smieszylo..pewnie znów cos z przedszkola przyniesie :p to bedziem myśleć nad śmiesznym zamiennikiem hihi
Pupencja :D Dobre :D Gorzej jak w końcu wpadnie na to, że dupencja też pasuje :D
Przede wszystkim niech rodzice zastanowią się jakich słów sami używają ,jakich gości przyjmują do domu ,którzy przeklinają na całego. Wiem, że nie usunie to samego bluźnienia bo w końcu szkoła pewne słownictwo nasze dzieci uczy. Chodzi mi bardziej o to, że rodzice bardzo często bagatelizują jaki sami mają wpływ na swoje dzieci przez wulgaryzmy które sami często używają. Niestety nie rzadko słyszę jak rodzic do dziecka w miejscu publicznym zwraca uwagę no k…. uspokój się.
Myślę, że wulgaryzmy to zupełnie inny temat i w tym wypadku całkowicie się zgadzam. To najczęściej jest następstwem przykładu, który idzie z góry.
No my mamy z tym mega problem- bierzemy się więc jutro za ta metodę i zobaczymy… :D Dam znać!
no i nie dała znać…
Dobre, dobre
Dziekuje Ci bardzo za tego posta. Mi juz rynce opadajo ;)
Niestety moj syn jest kazdego dnia poddany wysluchiwaniu brzydkich slow, wiec wiem, ze problem lezy gdzie indziej. Mimo wszystko sprobuje z tym zamiennikiem :) brzmi wspaniale! I jak logicznie :)
A ja uważam, że z „kupy” się nie wyrasta, przecież to temat obowiązkowy na każdej imprezie ? Chyba, że to ja mam dziwnych znajomych ?
Kupe znajomych :D
Świetny patent z tym podmienianiem, tak jak „tylko teraz nie myśl o niebieskich niedźwiedziach” :D
Chyba się skuszę na Eisenbahnknotenpunktthinundherschrieberhauschen :D
Odwrócona psychologia bodajże ;)
Bardzo przydatny wpis, jeszcze trochę i pewnie mi się przyda :) przy okazji tego wpisu przyszła mi do głowa pewna myśl.. polecasz tu książkę, a czy byłaby szansa na zebranie w jeden wpis lub po prostu listę wszystkie książki które byś polecił? Bardzo chętnie coś bym sobie wybrała z takiej listy :)
Jest taki plan :) Od jakiegoś roku ją już przygotowuje ;)
Też czytałam książkę Cohena i też miałam z nią problemy. Chyba ze 3 miesiące mi zajęło przebrnięcie przez nią. Szkoda, bo treści zawarte w środku są ciekawe, ale strasznie to wszystko rozwleczone.
Ps- cały czas czekam na listę książek z polecenia Blog Ojca!
No ja chyba też 3 miesiąc się przez nią przegryzam, a przed nią miałem średnią dwie książki miesięcznie. Uff… nie jestem jedyny ;)
Mam 5,5latka, ale przynajmniej (bo nie wiem jak w przedszkolu) w domu brzydkich słów nie używa. 'Kupa’ jest na porządku dziennym, ale też we właściwym kontekście i sytuacjach wymagających wizyt w toalecie. A pewne słowa się pojawiły i wbrew temu co przeczytałam same przeszły, na przykład 'kujwa’ usłyszana u wkurzonego na coś nieziemsko rodzica, ale ponieważ my w 99% nie używamy brzydkich słów (poza właśnie sytuacjami ekstremalnymi) to po chwilowej ekscytacji że 'tata powiedział kujwa’ mu przeszło. Tata wyjaśnił, że powiedział bardzo brzydko i tak mówić nie wolno, Dziecko jeszcze raz kiedyś, gdy się samo zezłościło tak powiedziało, wytłumaczyliśmy mu,… Czytaj więcej »
A niech to motyla noga ;) Albo dunder świśnie ;)
U nas zadziałało nauczenie dziecka piosenki w wielką ilością „kup” i „dup”, może znacie o pewnym duszku? Ja ją pamiętałam z przedszkola. Śpiewamy ją od czasu do czasu w domu. Jest kupa śmiechu i ten zachwyt, że można używać brzydkich słów i to przy rodzicach! Ale jest też informacja, że są to brzydkie słowa, a piosenka nie nadaje się do śpiewania na rodzinnych spotkaniach. Problem brzydkich wyrazów zniknął, bo wszystkie zmieściły się w piosence i tam po prostu mieszkają. Skoro wolno ją śpiewać od czasu do czasu w domu, to wyrazy jakby straciły na atrakcyjności.
Zakazany owoc jest najsmaczniejszy :)
Nawet nie wiesz ile śmiechu na lekcjach angielskiego w II klasie wywołało słowo toilet :D Nie wiem kiedy to przechodzi, ale patrząc na amerykański humor – czasem zostaje.
Nas kiedyś już w liceum chyba, polonistka usadziła i zrobiła nam lekcję o pochodzeniu popularnych wulgaryzmów, bo mieliśmy (jako klasa) jakiś gorszy okres. W ciągu dwóch godzin moglibyśmy ich używać w każdym niemal pytaniu, co było niemal jak przeżycie duchowe :D W efekcie częstotliwość ich używania wśród mojej klasy drastycznie spadła.
Także jeśli nie załatwimy tego za młodu, trzeba będzie to załatwić jak dzieci będą starsze ;)
Ha! Jam jest polonistka z wykształcenia i mój sposób na brzydkie wyrazy to właśnie tłumaczyć, co one znaczą. A jak jeszcze do tego dołożyć, że już Kochanowski we fraszce „Na matematyka” użył takiego jednego, a Witkacy to w ogóle uwielbiał mocne wyrazy, dzieciaki od razu tracą zapał :)
Ale to działa najlepiej na takie dzieci 10+ z tego co zauważyłem już w szkole, bo też mieliśmy polonistkę, która tak do tego podchodziła :)
Tak się zastanawiam czy słowa „kupa” i „siku” naprawdę można zaliczyć do brzydkich słów ? Trochę niepotrzebnej z tym spiny, bo jeśli dziecko komunikuje Ci, że chce siku czy kupę to raczej nie powinno się prawić mu morałów i szukać ładniejszych zamienników. Rozumiem gdyby powiedziało „chce mi się sra… lub szcza…”, wtedy byłbym bardzo zaniepokojony. Nasza metoda na brzydkie słowa wyszła w sumie przez przypadek. Córka rzeczywiście wyskoczyła z tekstem o dupie, zwróciliśmy jej wtedy w żartobliwy sposób uwagę, że od tego zrobi jej się czarny język i musi powiedzieć teraz 3 ładne słowa. Od tego momentu, nie dość że… Czytaj więcej »
Tu zupełnie nie chodzi o sytuacje, w których dziecko mówi, że chce siku. Tu chodzi o sytuacje, w których dziecko biega po domu i woła dupa, dupa, dupa ;) W pierwszym przypadku absolutnie nie powinniśmy się czegokolwiek czepiać, całkowita zgoda :)
Sprawa ma się podobnie, ale chyba wymaga większego sprytu i kreatywności od rodziców. Tutaj przyznaję rację, metoda na „podpuszczanie” dziecka aby używało zamienników jest dobrym przykładem :)
napewno spróbuję
Te propozycje zamiany słów są z Summerhill (A. Neill). Cohen tylko je przytacza…
Dzięki za doprecyzowanie.
Standard :)
Odbieram trzylatka z przedszkola. Co bylo dzisiaj na obiad? Kupa. A na podwieczorek – wszystkie kupy. :P
Czasem mi się wydaje, że z wiekiem nie mija. Syn w 3 klasie:
– Mamo, a wiesz co, dostałem uwagę, że się śmieję na angielskim.
– Dlaczego?
– Bo było śmieszne słowo.
– Jakie?
– Toilet (hihihi)!
Jakby to było liceum to bym się zdziwił :D
Na szczęście podstawówka ;)
Mojej dwulatce tak spodobała się dupa, że nawet przez sen ja przywołuje ? niestety zauważyłam, że słowo to jest dla niej alternatywą gdy coś jej nie wychodzi lub zabronię czegos. Wtedy robi na złość i krzyczy to swoje dupa ? zaczęłam ignorować, ale może zacznę zamieniać to słowo? Hm tylko czy w trakcie jej złości to pomoże . . .
U nas dwulatek raz usłyszał jak zdenerwowany znajomy krzyczy „k… Mac”, oczywiście podlapal i mimo że nie rozumie jeszvze ideii brzydkich słów, to czasem w zabawie gada „kuwaaa maaa”, a ja mówię „aha koła maaasz?” I on wtedy’taaaaak”, I zaczyna pokazywać gdzie są te jego autka i koła :D. Nie wiem czy robimy dobrze ale próbujemy odczariwac to brzydkie słowo :p.
Pomysł brzmi fajnie, ale jak z większością rzeczy w rodzicielstwie – pewnie dopiero za parę lat okaże się czy skuteczny ;) daj znać :)
Moje dziecko na razie mówi agu i dadababa więc jeszcze trochę czasu upłynie zanim będę mieć takie problemy, ale jak była mowa o brzydkich słowach, to myślałam, że chodzi o jakieś przekleństwa, bo dla mnie w tym, że dziecko mówi kupa, czy Siku nie ma nic złego- normalna rzecz :)
Tak jak napisałem – jak czasem powie, to luz. Gorzej jak to jest ulubione słowo przez 25 godzin na dobę – można osiwieć :)
Mój 5 latek coraz częściej używa brzydkich słów :/ Podejrzewam że słyszy je od sąsiadów bo u nas tak się nie mówi. Ale nie to mnie martwi, bo z tym sobotę radzę. Martwi mnie podejście mojego partnera. Zawsze bardzo emocjonalnie reaguje, a ostatnio stwierdził, że może trzeba mu lanie spuścić to zrozumie że takich słów się nie używa. Przecież nie tędy droga. Jak mu to wytłumaczyć?
Witam ?♀️
Mój syn w przedszkolu jak i w domu notorycznie jest zachwycony słowami dupa , kupa , stara dupa , sraka …
Dziś już przebił wszystko i zapytany w przedszkolu przez Panią ” do kogo ja mówię Alanku ” odpowiedział do DUPY..
Regujemy źle .. nie reagujemy źle.. dodam , że wraz z mężem nie używamy takich słów i znamy osoby – rodziców , którzy często mówią brzydkie slowa A ich dzieci tak jakby tego nie słyszały. W czym może być problem?
o to to… ja sama wychowałam sie wśród przekleństw a zaczęłam przeklinac dopiero w dorosłości. Natomiast tylko jedno słowo padnie raz przy synach i nie ma zmiłuj… jadą z koksem… nawet nie krępują się przy nauczycielach czy innych dorosłych prowadzących zajęcia. Nam sie wymsknie incydentalnie, a oni jak kserokopiarki, ktorych nie można zatrzymac… i nic na nich nie działa, prośby, groźby.
U nas mówi w złości: jesteś dupą…
Oczywiście tlumaczenie, rozmowy tutaj nic nie skutkują…. Aż sam wymyślił zamiennik…. Powiedział: mamusiu już nie będę tak na ciebie mówił… Mogę mówić jesteś dupeczką?….
Oczywiście śmiać sie nam chciało, ale nie daliśmy o tym znać… I ciągle wraca ,, jesteś dupą” w złości
U nas to sie niestety nie sprawdzilo, 3 letni syn non stop mowi dupa, zwlaszcza jak sie zezlosci bo np nie dostal czegos co chcial, albo jest zmeczony itp, to jest: dupa dupa, mama jestss dupa/tata jestes dupa, wielka dupa i tym podobne. Nasililo sie jak poszedl 1,5 Miesiaca temu do przedszkola i popoludniami odreagowuje emocje z przedszkola. Na poczatku tlumaczylismy ze nie chcemy, zeby tak mowil i czemu, pozniej ignorowalismy, a pozniej wyczytalam o tej metodzie, ale pomogla na kilka dni, a teraz znow to samo. Juz mi rece opadaja jak slysze po raz kolejny dupa. I nie raz,… Czytaj więcej »
Fajny sposób hm może zadziala na mojego. Bo on teraz jak sie złości to znow czesto mowi nie lubie cie nie kocham cie nie chce cie widziec moze jakoś da sie zastapic te slowa podczas złości??
Czy ten sposób poprzez „zabawę” zadziała również u 7 latka, który używa takich słów jak dupa, kupa itd w stosunku do innych kolegów? Tzn „jesteś kupa” albo „jesteś dupa”.
też chętnie bym sie dowiedziała… albo „Krzysiek jest gównem” „Marek jest gówniany”
U nas niestety od bardzo długiego czasu króluje słowo DEBIL. Mój 2.5 latek używa go w złości w śmiechu ciągle. Coś mu się nie podoba debil. Ty debilu odejdź debilu i tak w kółko czasami jest to nie do zniesienia ? już nieraz brak mi sił na walczenie, tłumaczenie i td. Niewiem czy to przejdzie trwa to już dobre 3 miesiące zamiana tego słowa na inne totalnie nie wchodzi w grę. Utknelo mu to słowo tak mocno że ciężko się go pozbyć.