Kolczykowanie małych dzieci to błąd
Z tym, że nie zawsze.
Gotowa miara
Pod wczorajszym tekstem dyskusja jeszcze nie ostygła, więc jak ktoś nie zdążył to zapraszam. Szkoda jedynie, że na Facebooku, gdzie pojawiła się zdecydowana większość komentarzy, sama dyskusja skupiła się na kolczykowaniu, zamiast na tekście właściwym. Bo kolczyki nie miały tam tak naprawdę żadnego znaczenia. Były tylko przykładem. Przykładem na to, że wielu z nas ma gotową miarę do oceniania innych ludzi. Kolczykuje małe dzieci – oszołom. Nie szczepi dziecka – oszołom. Cesarskie cięcie – leniwa matka. Mleko modyfikowane – jeszcze bardziej leniwa.
Chciałem pokazać, że nie warto z takiej miary korzystać, bo nie znamy motywacji innych osób. Nie wiemy dlaczego postępują tak, a nie inaczej. Chyba nie do końca mi wyszło, bo wiele osób korzystając dokładnie z tej metody (tej, której radziłem nie używać), postanowiło mnie uświadomić, że popełniłem błąd kolczykując dziecko i już najwyższa pora się samobiczować. Wśród wszystkich podchwytliwie zadawanych mi pytań, królowało jedno:
Czy moje dziecko chciało mieć przebite uszy?
Odpowiedź jest bardzo prosta. Nie. Moje dziecko nie chciało mieć przebitych uszów. Pójdę dalej – nawet nie zapytałem o to córki. Ani troszeczkę. Zresztą gdy pierwszy raz przeczytałem to pytanie, to aż zamarłem. Zaraz. To ja mam każdą decyzję konsultować z dzieckiem? Każdą? No ale jak to?! Nikt mi tego wcześniej nie powiedział! Poczułem się oszukany. Na szczęście po chwili wróciłem na ziemię, rozejrzałem się dookoła i zrozumiałem, że tylko najwięksi hipokryci mogą zadawać takie pytania. Bo przecież każdego dnia
Podejmujemy setki wyborów za nasze dzieci
Równie dobrze, można zapytać czy wasze dziecko chciało iść do żłobka lub przedszkola? Może chciało zostać w domu i będzie wam wyrzucać przez najbliższe lata, że zostawiliście je na pastwę „wrednych pań przedszkolanek”?
Czy chciało iść do państwowej szkoły? A może akurat wasze dziecko chciało iść do prywatnej i będzie was winić do końca życia, za zmarnowane, młodzieńcze lata?
Lecimy dalej. Czy wasze dziecko chciało jeść mięso? Świadomie zdecydowało, że chce jeść świnki, kurki i krówki? A może zostanie weganinem i wyrzeknie się swoich mięsożernych rodziców? Może też się zdarzyć odwrotna sytuacja: dziecko, które nie dostawało mięsa w domu rodzinnym, nagle pokocha golonkę ponad wszystko i będzie żałowało, że przez całe dzieciństwo nie miało jej w swoim zasięgu, winiąc za to rodziców?
Pytanie, które wzbudziło wczoraj najwięcej kontrowersji (choć nie jestem pewny dlaczego) też powtórzę: Czy wasze dziecko chciało być ochrzczone? Dlaczego niby wybranie dziecku religii, jest w porządku, a przekłucie dziecku uszu, już nie? I jednocześnie warto zapytać czy wasze dziecko chciało być nieochrzczone? Bo brak chrztu to też podjęcie decyzji za dziecko. A co jeśli będzie chciało wziąć chrzest, ale będzie się wstydziło zrobić to w wieku dwudziestu lat?
Te wszystkie pytania są równie bez sensu, jak pytanie o to czy dziecko chciało mieć przebite uszy. Bo
Wasze dziecko nie chciało niczego z powyższych
Nic, a nic. Wszystkie te wybory podjęliście wy, rodzice. Podejmowaliście za wasze dziecko wybory, zanim jeszcze się urodziło. Wybraliście mu imię (co potrafi nieraz skrzywdzić znacznie bardziej, niż przekłucie uszu), wybraliście mu pokój, wybraliście mu ubrania i zabawki. Ja przekłułem dziecku uszy i je ochrzciłem (patrz: Ateista ochrzcił dziecko). Niektórzy nie zrobili żadnej z tych rzeczy. Niektórzy są weganami i narzucają swoją dietę dziecku, a inni nie. Niektórzy posyłają dzieci do żłobka czy przedszkola, inni nie. Każda z tych akcji lub jej brak, jest podjęciem takiej lub innej decyzji. Za dziecko. Jedne decyzje są gorsze, inne lepsze, ale wszystkie kierowane są dobrem dziecka. I to jest w tym kluczowe. Dlatego ja nie oceniam tego czy ktoś kolczykuje, chrzci czy tnie się po cesarsku. Tak długo, jak kieruje się dobrem swoim i swojego dziecka, a nie jakąś chwilową modą czy naciskiem ze strony innych, to ma moje pełne błogosławieństwo (nie żeby ktoś je potrzebował). Dobrze dla niego i niech mu się dobrze wiedzie, a plony rolne w jego gospodarstwie niech mu obfitują.
Moja opinia o kolczykowaniu małych dzieci
Czy dzisiaj przekłułbym dziecku uszy? Nie wiem. Raczej nie. Na pewno słusznie mi ktoś zarzucił, że przenieśliśmy nasze lęki na dziecko. Bo to prawda. Ta decyzja podyktowana była w dużej mierze strachem i wcale się tego nie wypieram. Nikomu też tego nie doradzam. Kierowanie się strachem jest głupie. Dzisiaj na pewno zrobiłbym dokładniejszą analizę tego zjawiska i może podjąłbym swoją decyzję bardziej świadomie. Smuci jednak trochę fakt, że chyba tylko jedna osoba zapytała, co sądzi o tym moja córka. Reszta z tych, którzy oceniali moją decyzję negatywnie, miała klapki na oczach. Ich wizja świata jest najważniejsza i najprawdziwsza. Zazdroszczę im tego niesamowicie, bo ja bardzo często popełniam błędy, na wielu płaszczyznach. Chciałbym być tak święcie przekonany o swojej nieomylności, jak niektórzy. Bo widzicie, to całkiem możliwe, że źle zrobiłem przekłuwając córce uszy. Możliwe, że byłem jeszcze gówniarzem i niepotrzebnie ryzykowałem jakimiś alergiami. Może. Niemniej moja córka ma osiem lat i z faktu posiadania kolczyków jest bardzo zadowolona. Jeszcze bardziej jest zadowolona z faktu, że nie musiała iść uszu przebijać, jak wiele jej koleżanek. Ona uważa, że podjęliśmy najlepszą z możliwych decyzji. A jej opinia liczy się dla nas najbardziej.
Prawa do zdjęcia należą do Andrew.
Każdy podejmuje takie a nie inne decyzje dla dobra dziecka. Przecież nikt celowo nie chce go skrzywdzić, prawda? Możemy na dany temat rozmawiać, dyskutować, dzielić się argumentami, ale nie oceniajmy. Błagam! To, że ktoś podejmie decyzję, z którą większość osób się nie zgadza, nie oznacza, że jest fatalnym rodzicem.
A jeśli już ktoś ma na to ochotę, niech zgłosi się do „Mama kontra mama” :)
Ja tam jestem „Mama kontra mama” trochę zawiedziony. Spodziewałem się co najmniej ringu, na zakończenie każdego odcinka :)
Wyobraziłam to sobie… xD
Oj nie wiesz, że na początku zawsze jest słodko pierdząco- myślę, że jak będzie niska oglądalnośc producenci podkręcą nieco formułę…
A co „kolczyków”. Swojej córce dopóki nie zechce świadomie je miec – nie założe. Widząc niemowlaki z przekutymi uszami zastanawiam się nad motywacją? Głupio zapytac wprost – może chodzi o rozróżnienie płci?
Amen!
Wyjątkowo słaby tekst. Jak można decyzję o przekłuwaniu uszu zestawiać z decyzją o żłobku/przedszkolu lub innymi przytoczonymi w tekście przykładami. To drugie zwykle jest dyktowane pracą zawodową, to pierwsze, nie wiem czym, ale raczej nie są to czynniki zewnętrzne, tylko decyzja tylko i wyłącznie rodziców, do której nie są przymuszani, prawem, sytuacją życiową czy możliwościami. Ja nie twierdzę, że to łatwa decyzja. Nie wiem, mam syna i nie muszę się zastanawiać, ale zwyczajnie postawienie takich tematów na szali mi zupełnie nie gra. Czy to dobre dla dziecka – nikt tego nie wie i może nie warto się doktoryzować, bo zaczyna… Czytaj więcej »
Przeczytaj proszę tamtą dyskusję, to się dowiesz jakie były głosy przeciw żłobkowi, CC i MM (ach te skróty…)
„Przymuszani sytuacją życiową” – nikt nie jest niczym przymuszany, bo sytuację życiową można zmienić. A że ktoś z wyboru decyduje się żyć na jakimś (załóżmy niskim) poziomie, to w dalszym ciągu jest jego wybór. Jego świadoma decyzja. Podobnie z pracą. Ją też można zmienić jak nam nie odpowiada. Jedynie prawo może nas do czegoś zmusić, ale w ostateczności możemy wyemigrować i tą blokadę też ominąć. Ograniczenia są tylko w głowie. Więc jak dla mnie decyzja o przekłuwaniu uszu i posyłaniu dziecka na studia do Harvardu, jest w dalszym ciągu tym samym – decyzją.
Szczerze mówiąc zazdroszczę takiego myślenia. I nawet nie wiem czy jestem w stanie się z tym zgodzić czy nie, ale chciałabym umieć tak postawić sprawę. Naprawdę.
przymuszona mogę być np kredytem, którego nie mogę się pozbyć, sytuacją zdrowotną, która zmusza mnie do cc, byciem samotną matką bez alimentów, która sprawia, że muszę pracować. sorry ale takie idealistyczne teksty jakoś mało do mnie trafiają. oczywiście wiele można w życiu zmieniać i na wiele można mieć wpływ i na na tym polega podejmowanie decyzji, ale niektórych rzeczy się nie da obejść i nie są to tylko ograniczenia prawne.
O ile kredyt jest przeszkodą, którą sobie sami stawiamy na drodze, o tyle w przypadku zdrowia masz rację. Zwracam honor.
Oczywiście, że sami decydujemy się na kredyt, ale czasem długo przed pojawieniem się dziecka, na które to ma wpływ. Nie o honor chodzi, chociaż przykładów można by pewnie mnożyć. Ale nie wydaje Ci się trochę nie na miejscu zestawianie na równi decyzji o porodzie, żłobku etc gdzie zwykle jest wiele czynników zewnętrznych, z decyzją o przekłuciu uszy, która jest decyzją tylko i wyłącznie rodziców? Dlatego tekst mnie razi i totalnie nie trafia. A jak piszesz, że córka dziś jest mega szczęśliwa, że ma te kolczyki, to myślisz, czy jakby ich nie miała to byłaby mniej szczęśliwa? To już trochę prowokacyjnie… Czytaj więcej »
Gdybać sobie możemy ile chcemy, niemniej jestem niemal pewny, że kolczyki chciałaby mieć i niemal równie jestem pewny, że nie dałaby sobie ich zrobić. Więc z obecną wiedzą – tak, myślę, że tak.
Czyli z jednej strony wiesz, że córka byłaby mniej szczęśliwa, ale z drugiej, jak piszesz, raczej byś tego nie powtórzył.
Naprawdę jesteś pewien, że to nie jest racjonalizacja już podjętej decyzji?
W sumie, to nie jest tak, że mi te kolczyki u Twojej córki, czy jakiegokolwiek dziecka przeszkadzają, do mnie wywód nie trafia, bo nie jest spójny w moim odbiorze.
Gdybym teraz miał podjąć taką decyzję, to nie miałbym pewności czy będzie szczęśliwa. Teraz mam. Stąd rozbieżność. Mi wydaje się spójne.
Ale teraz wiesz, że jest szczęśliwa. I nie wiesz, czy podjąłbyś taką decyzję drugi raz? Zresztą nie trapi mnie to jakoś specjalnie :) To Twoja decyzja, chociaż ciągle uważam, że w nieodpowiednim „towarzystwie” :) Wszystkiego dobrego!
Nie pogniewaj się, ale wydaje mi się, że całe zamieszanie wynikło przez to, że wybrałeś nieodpowiedni przykład. Jak najbardziej zgadzam się z ideą wczorajszego wpisu i większością dzisiejszego. Ale stawianie przekłuwania uszu obok wyboru sposobu porodu i karmienia trochę nie pasuje. Jeśli chodzi o karmienie to dyskutuję, obalam mity, bo nie podoba mi się, że ludzie nie posiadają podstawowej wiedzy i rozpowszechniają brednie. Nie dyskutuje o sposobach porodu, ale bardzo smuci mnie, że stan polskiego położnictwa jest taki, że w ogóle takie dyskusje istnieją. A przekłuwanie uszu całkowicie mi zwisa i powiewa :) To nie ten kaliber ;) A w… Czytaj więcej »
Wybacz, ale ja się nie bronię przed hejtem. Nie czuję nawet takiej potrzeby, bo wczorajsi „hejterzy”, wyciągnęli wnioski, zanim uruchomili zwoje mózgowe (mimo, że prosiłem). I tak jak wczoraj napisałem, to nie ja powinienem czuć wstyd.
Co do drugiej części – zamiast oceniajmy i krytykujmy, napisałbym raczej pomagajmy, ale zgadzam się.
PS. Żaden przykład nie trafia do postów przypadkowo :)
Znam wielu ludzi, którzy pod wpływem ośmiolatka zmienili klasę lub nawet szkołę. Znam takich, co zmienili przedszkole pod wpływem próśb dziecka. Jestem z nich dumna, że nie ugięli się pod społecznym naciskiem, jakoby „dzieci i ryby głosu nie miały”. Zdecydowanie bardziej wolę kolczyk u dziewczynki, która sama chce, niż u niemowlaka. To zupełnie inny kaliber. Zresztą zabawne są sytuacje, kiedy np. dziewczynka ma od komunii przekłute uszy i nagle przekłuwa sobie je jeszcze raz, w innym miejscu mając powiedzmy, 14 lat (agrafką, bo bez zgody rodziców nie można). Ale awantury! Ale szlabany! ale obcinanie kieszonkowego! Kto to słyszał mieć więcej… Czytaj więcej »
Pisałem pod tamtym tekstem, napiszę i tu. Konsekwencję naszych czynów będą ponosić dzieci. W pracy, przy rozwiązywaniu problemów stosuję często zasadę 5 pytań dlaczego. Jak masz problem, zadaj sobie pytanie dlaczego, odpowiedz sam i zapytaj kolejny raz dlaczego. Po tych 5 pytaniach naprawdę będziecie wiedzieć więcej, sami sobie odpowiecie.Druga rzecz, to kiedyś inaczej czerpaliśmy wiedzę, nie tylko tę ogólna, ale i moralną. Choćby od naszych rodziców. Czasami postępowaliśmy, tak czy inaczej, bo czuliśmy presję otoczenia lub bliskich. Teraz mamy szeroko rozumianą wolność, a to wcale nie znaczy, że teraz wiemy co jest dobre czy to dla nas, czy naszych dzieci.… Czytaj więcej »
Kurczaczek, naprawdę uważasz, ze żyjemy w tak parszywych czasach, gdzie nie ma autorytetów, bliskich mamy za nic i koniecznie potrzebujemy strażnika, który ma nam mówić co i jak, bo sami nie potrafimy odróżnić dobra od zła (abstrahuję tu od pierdołowatego jednak przykładu jak kolczykowanie dzieci)? Czy presja otoczenia zawsze jest dyktowana ogólnie pojętym dobrem czy przyzwyczajeniem, brakiem otwartości na nowe? Ja sobie chwalę moją wolność i brak konieczności tłumaczenia się z odmiennego zdania i nie, nie uważam, że popełniłam przez to sporo rzeczy głupich. I nie oszukujmy się – nigdy nie będzie się idealnym rodzicem swoich dzieci, zawsze popełni się… Czytaj więcej »
Trochę się zgadzam z Bartłomiejem. Straciliśmy coś takiego, jak autorytety. Panuje dezinformacyjny chaos, trudno czasem odróżnić modę od rzeczywistej wiedzy. Może w przypadku kolczyka ma to małe znaczenie, ale w przypadku takich rzeczy jak odżywianie, odporność czy inne ważne rzeczy – tak. Mam wrażenie, że ludzie się w tym chaosie gubią i podejmują decyzje nie tyle bezmyślne, co pod wpływem emocji. I potem do tych emocji dorabiają ideologię. Autorytet? Co to jest autorytet, ja jestem rodzicem, więc wiem_lepiej (a tak naprawdę przeczytałem jakąś książkę i postępuję zgodnie z nią). Inna sprawa, że trudno szukać autorytetów w świecie, w którym samozwańcze… Czytaj więcej »
A dla mnie dobry tekst. Faktycznie przykłady można inaczej dobrać, ale decyzje za dzieci podejmujemy w większości my rodzice. Ja tez przebiłam córce uszy, teraz ma ponad 2 lata, raczej koczyków nie nosi, chociaż czasem sama się domaga, jak ma humor. Pewnie też bym nie podjęła takiej decyzji ponownie. Dlaczego? Bo teraz mam większą świadomość, właśnie alergii, czy innych niebezpieczeństw. Ale nie żałuję. Czy Pola będzie żałowała- powie mi pewnie za kilka lat
Po to dziecko jest uznawane za dziecko i ustalona jest jakaś granica pełnoletniości w której to rodzice podejmują decyzje. Wierzę, że każdy rodzic podejmuje decyzje dla dobra dziecka, a nie z musu bo ktoś tam kazał, zabronil itd. Każda z tych sytuacji w której podjąć należy decyzję wymaga zastanowienia, a nie spontanicznego działania. Ale tak jak napisałeś czy bez chrztu, a z kolczykami, czy wcinając wegetariańskie jedzonko… Wszystko dla obra a nei skrzywdzenia, okaleczenia itd. Jesteśmy różnorodni, inni dlatego nasze decyzje mają prawo się nie pokrywać. Czas chyba skończyć zaglądać drugiemu przez ramię, a zacząćdbać o swój „ogródek”.
To że ktoś ma własne zdanie nie oznacza, że jest nieomylny. Może ma rację, może nie. Ważne by mieć jakieś zdanie niż być niczym chorągiewka. Przekłuwanie uszu w wieku niemowlęcym jest głupie, tak jak napisałam pod poprzednim tekstem. Nie oznacza to jednak, że Ty jesteś głupi, tylko ten czyn. Może i teraz córka się cieszy, ale czy rzeczywiście kierowałeś się dobrem dziecka ? Od kiedy kolczyki u niemowlaka to ich dobro ? Raczej dyskomfort. A ludzie nie zaczęli o tym dyskutować by szukać sensacji i poczuć się lepszym tylko dlatego, że ich to wzburzyło (mnie też). Zgadzam się z poprzedniczką,… Czytaj więcej »
„Czy rzeczywiście kierowałeś się dobrem dziecka?”
Tak, napisałem to kilkukrotnie.
Nigdy nie wrzucam wszystkich do jednego worka. Ale nikt z tych, którzy podeszli do mnie wczoraj negatywnie, nie dopuszczał do siebie myśli, że może nie mieć racji. Mimo, że było paręnaście komentarzy potwierdzających, że warto przekłuwać uszy małym dzieciom, opartych na autopsji (od ludzi, którzy przeżyli to na własnej skórze). Nawet wtedy druga strona była nieugięta. Jeśli to nie jest definicja nieomylności, to nie wiem co nią jest.
Druga strona jest nieugięta, bo kolczykowanie małych dzieci jest bez sensu. Jeść trzeba (i trzeba wybrać, czy z mięsem czy bez), karmić jakoś trzeba, urodzić też oraz wybrać szkołę lub zdecydować się na brak nauki. A czy potrzeba do życia tych małych dziurek w uszach ? Nie. Ktoś już o tym napisał wyżej. Ta druga część widzi to od razu zaś pierwsza ma zwyczajne kompleksy. To tak jakby posłać na lekcje baletu w wieku trzech lat, bo samemu poszło się za późno i nie zostało mistrzem. Wychowywanie przez pryzmat własnych doświadczeń jest bez wątpienia chęcią dobra dla dziecka. Lecz czasem… Czytaj więcej »
Jeszcze teraz wyjdzie, że posłałem córkę na balet w wieku lat trzech i już w ogóle będę miał pozamiatane :) „Może jednak to Ty nie masz racji?” Napisz mi proszę, w którym miejscu napisałem, że mam rację i że uważam kolczykowanie za słuszne. Albo gdzie napisałem, że trauma jest dobrym powodem, żeby podejmować decyzję. Napisałem wręcz (cytuję): „Kierowanie się strachem jest głupie”. Nie wiem czy da się bardziej dosadnie to napisać. Czy na pewno więc odpisujesz na mój artykuł? Czy może trochę wyżywasz się na wszystkich, którzy głupio przekłuwają uszy, ale postanowiłaś przelać to na mnie? „Ale nie wszystko musi… Czytaj więcej »
Balet u trzylatki to świetny pomysł, który sama rozważam. To był tylko przykład i pominąłęś tutaj drugą część wypowiedzi o własnym niespełnieniu. Tytuł i zdanie tuż pod nim – jednoznaczne twierdzenie, że czasem dobrze jest te uszy przekłuć. Nie napisałam, że Ty uważasz iż trauma to dobry powód. Moje zdanie jest tylko przywtórzeniem Twojego. Do tego nie oceniam ludzi kolczykujących tylko ten czyn. Nie mniej jednak cały temat nie jest na tyle istotny, żeby się tutaj wykłócać. Nie przelewam wszystkiego na Ciebie przecież. Wyrażam swoją opinię, bo chyba ten artykuł to dobre miejsce. Kto powiedział, żebyś wziął to bezpośrednio do… Czytaj więcej »
He, to samo miałam w głowie. Córka teraz się cieszy, bo już ma. Ale czy bez tego byłaby mniej szczęśliwa? A swoją drogą zaczęłam się zastanawiać, bo by było, jakby nie miała tych kolczyków. Do czego ją wówczas „zmuszamy”? I wychodzi mi, że do podjęcia samodzielnej decyzji, czy ta ozdoba, jest warta bólu, który się z tym wiąże. Wie jak to przeszły koleżanki i nie jest to do końca abstrakcyjne, można jej wytłumaczyć, z czym to się wiążę. Czy tak właśnie nie uczy się ponoszenia konsekwencji za swoje decyzje lub kaprysy? A tak, ktoś podjął decyzję za nią i jest… Czytaj więcej »
Jest pewna różnica między obowiązkiem szkolnym, a robieniem dziecku dziur w ciele. Bo kolczyk, to dziura na wylot. Bolesna. Choć niektórzy wolą o tym nie pamiętać.
Dziura, łatwo się zrośnie. Nieodpowiednia szkoła, może przekreślić człowieka, na całe życie. Masz rację, że jest pewna różnica.
Grubymi nićmi szyte. A gdyby dziecko sobie urwało ucho, ktokolwiek zastanawiałby się w danym momencie nad szkołą? :)
Edukacja jest niezbędna, a bez kolczyków się nie umiera.
Istnieje edukacja domowa, a idąc do szkoły, może nas przejechać samochód. Można tak podawać argumenty w nieskończoność. Niemniej dla mnie w dalszym ciągu to taka sama decyzja.
Co nie zmienia faktu, że edukacja domowa, czy nie, pozostaje niezbędna. A kolczyki nadal nie są potrzebne do życia. I tego nie podważysz.
Ano kolczyki nie są niezbędne do życia. Samochody też nie są. Internet też nie jest. Ba, nawet bez edukacji ludzie żyli przez całe wieki i jakoś im się udawało przetrwać. Niezbędne są jedynie tlen, pożywienie i odpowiednia temperatura. Reszta to dodatki.
Edukacja to nie tylko chodzenie do szkoły… Jałowa ta dyskusja.
Samochód jest rzeczą i nie ingeruje w ciało, ani w umysł. Poproszę o adekwatny przykład, bo zaczynam wątpić w Twoją inteligencję. Proszę, nie rozczarowuj mnie :)
Ale prawdopodobnie bez kolczyka zostanie się brzydką starą panną z mnóstwem kotów. Bo kobieta musi mieć kolczyki, nie wiedziałaś? Bo bez kolczyków będzie niekobieca, brzydka i nikt jej nie zechce! ;)
A ja tylko od siebie dodam, że generalnie najważniejszą rzeczą przy blogowaniu/pisaniu jest budzić jakieś emocje. Panu się udało
Starałem się :)
Ja powiem tak. Gdyby moja mama przekłuła mi uszy, lub dała duży tatuaż na moich plecach, miałabym o to do niej żal przez całe życie. Latami widziałam babrające się i zaropiałe uszy koleżanek z kolonii, bo chłopak je pacną gałęzią, zaczepił o kolczyk, dziura się naderwała, wdało się zakażenie… dzieci i kolczyki to dla mnie w sumie coś gorszego niż dzieci i makijaż. Właśnie dlatego, z powodu potencjalnego bólu (dorosła osoba jednak ma nieco inny tryb życia niż dziecko). Poza tym kto powiedział, że kobieta powinna mieć w ogóle przekłute uszy? I w sumie dlaczego? Tak, tu dochodzimy do ważnego… Czytaj więcej »
Ty opierasz się na swoich doświadczeniach, ja się opieram na swoich. Jesteśmy ludźmi, jesteśmy różni i to jest fajne :)
A ten ostatni przykład jest tak absurdalny, że nawet mi się podoba :)
Blog Ojciec, potrafisz podać choć jeden ważny powód, dla którego powinno się kolczykować dzieci? Bo coś mi się wydaje, że nie ma takiego…
No właśnie! Ja poproszę jeszcze jeden ważny powód, dla którego należy w ogóle kolczykowac ludzi. Dorosłych.
Myślę, że przykład przebicia nosa absurdalny nie jest. To jest dokładnie to samo. Ani flamaster w nosie, ani kolczyk, nie są nikomu potrzebne. Ani w dzieciństwie, ani w dorosłym życiu. To zwykłe ozdabianie ciała, niczym nie różniące się od tatuażu, wybijania przednich zębów czy robienia dredów. Spadek po kulturach pierwotnych :)
Zadzwoniłem już od odpowiednich ludzi. Od jutra zakazuje się używania słowa moda. Znikają też wszystkie ciuchy od znanych projektantów, a z kosmetyków pozostanie tylko szare mydło.
Aż czuje wewnętrzny smutek, że takie rzeczy trzeba tłumaczyć.
Czy chłopiec, czy dziewczynka – dzieci są ładne i bez kolczyków.
A ja tam myślę ,że nikt jeszcze wszystkim równocześnie nie dogodził..zawsze znajdzie się ktos kto bedzie myślał inaczej niż my i mial odmienne zdanie no i bywają też osoby nieomylne i wszechwiedzące.Ja córci nie przebiłam uszu( a że już na chrzciny dostała 2pary kolczyków ,ciocie i babcie co chwilę pytały kiedy ci ta mama uszy przebije..))a dlatego ze o ile ból przy ukłuciu przy szczepionce jest ale chroni to zdrowie dziecka nie umiem zadac jej bólu po to żeby ładnie wyglądała dla mnie jest najcudowniejsza.W koncu wszystkim powiedziałam że jak podrośnie sama zzdecyduje czy chce te zakichane kolczyki czy nie..Karmie… Czytaj więcej »
Pierwszy raz na blogu Ojca i ….naprawdę świetny tekst ;) Zgadzam się w 100..000% Od dzisiaj o wszystko pytam się córki :P Czy mogę jej zmienić pieluchę, czy mogę dodać cukinie do obiadku bo może akurat dzisiaj ma ochotę na kalarepkę :P POZDRAWIAM:)
Bardzo się cieszę :) Tym bardziej, że się spodobało, bo przychodzisz w iście burzowych czasach :)
BloguOjcze, nie mogę doszukać się tych negatywnych wpisów osób, których wizja jest najprawdziwsza, może źle szukam – ale widzę samą kulturkę w komentarzach. Usuwałeś coś może, coś mnie ominęło? ;-) Tak czy siak, dobrze prawisz, pochopne ocenianie innych to rzecz najgorsza, na której dawniej często się łapałam (choć oceniałam tylko w myślach, nie na forum). A w temacie kolczyków.. gdyby ktoś zapytał mnie co o tym sądzę, odpowiedziałabym że jak dla mnie to bez sensu, widok niemowlaka z błyskotkami na uszach po prostu mi się nie podoba, coś mi w nim nie gra i tyle. Nie zmienia to faktu, że… Czytaj więcej »
Tak tylko, żeby uściślić, to niestety nie obyło się wczoraj bez kilkunastu blokad kont.
No to wszystko jasne, nie zdążyłam na przedstawienie ;-)
Ha! A ja dzisiaj razem z dzieckiem świętowałam jego siódme urodziny i jakkolwiek o menu zdecydowałam w większości ja (konsultując tylko ewentualnie czy woli czipsy te czy inne – dla mnie wszystkie są okropne, ale cóż…impreza…), a tort zrobiłam po swojemu (bo nie uznaję kupnych) to „zmusiłam” go do podjęcia bardzo ważnej decyzji – czy chce szampana czy nie. Bo niby w naszej kulturze każda impreza koniecznie musi być opita i oblana, ale u nas w domu się nie pije i chciałam, żeby tę decyzję podjął sam. I zdecydował, że – nie chce :)
Oj tam, oj tam. Nie łam się ojciec. Oba teksty dobre. Z niektórymi rzeczami się zgadzam z innymi nie, ale o to chodzi, że każdy ma swoje zdanie i każdy robi jak uważa. Ja nad kolczykami dla małej nie muszę się zastanawiać, bo tu gdzie żyję kolczyki u małej dziewczynki to obciach. Zresztą tak jak i opaski z kwiatkiem tudzież innym świecidełkiem na łysej główce niemowlaka. Ale wiadomo, co kto lubi. Rozgorzała dyskusja nie każdy złapał o co Ci chodziło. No I trudno. Nie przejmuj się ludźmi. Rób swoje, bo dobrze robisz.
jak już zabrzmiało…AMEN ;) ale szczęście że mam chłopców ;) hehe chociaż kto wie…może i im powinno się uszy przebijać…no bo w końcu gender… ;)
Świetne teksty … choć nie z wszystkim sie zgadzam.Niestety jakoś tak w życiu jest że niektóre decyzje podejmuje za nas życie tak było w moim przypadku z cesarskim cieciem bo było to ratowanie życia …ale inni mnie już ocenili i mam to gdzieś nie tłumaczę bo i po co. Inne zaś decyzje faktycznie podejmujemy za dziecko chodzi o to właśnie aby tej decyzji potem nie żałować. Oczywiście kierujemy sie dobrem dziecka , ale te dobro każdy inaczej rozumie. Dla innych dobro to aby dziecko ładnie wyglądało np. kolczyki dla innych dbanie o dobre żywienie np.wegetarianizm. No cóż różne poglądy i… Czytaj więcej »
ja rok temu przekuwałam sobie uszy a mam teraz 29 lat, Boże, co to był za ból…. a potem spać na boku nie mogłam … więc jestem z tym przekłuwaniem na bieżąco i w życiu bym mojej córeczce tego teraz nie zrobiła a ma 9 miesięcy, po co biedne dziecko męczyć? obawiam się , że rodzice przekłuwają dzieciom uszka tylko po to, żeby pokazać.. patrz mam córeczkę a nie chłopczyka… niem a jeszcze włosków więc koniecznie muszę pokazać światu, że to dziewczynka, bo kolor różowy nie wystarczy!moja mama zapytała się mnie jak miałam 6 lat czy chcę mieć przekłute uszy,… Czytaj więcej »
Tylko widzisz, nie znam małego dziecka, którego przekłuwanie uszu bolało. Znam za to takie, które bez problemu po przekłuciu jednego, nadstawiało drugie. Do tego znam dziesiątki dorosłych kobiet, które skarżyły się na to, że przekłucie uszu w wieku nastu czy dziestu lat, bolało bardzo. Tak jak Ciebie. Więc Twoje porównanie, że skoro Ciebie by bolało, to dziecko też by bolało, jest bardzo nietrafione. Bo właśnie przed tym bólem wielu rodziców chce uchronić swoje dziecko.
Przecież małe dziecko nie powie Ci czy to boli czy nie? chyba, że znasz jeżyk niemowląt? to gratuluje, zatrudniam Cię od razu ;) i nie wierze, że dzieci nie płakały przy przekłuwaniu? większość płakała!!! a nawet wszystkie! a wiesz, że trzeba wtedy nie ruszać się? czy niemowlę potrafi nie ruszać się czy trzeba je było na siłę trzymać? nie popieram czegoś takiego! po co? miałam 6 lat i płakałam bo bolało, ale na tyle byłam duża, zęby się z tym zmierzyć bo świadomie to wybrałam, ale niemowlę, taka maliznę? ileż ono się nacierpi przez żeby, to po co jej sprawiać… Czytaj więcej »
A widzisz, moje dziecko nie płakało. I w komentarzach pod poprzednim tekstem parę mam napisało to samo. Więc uwierz :) i przestać opierać się na tym co Ci się wydaje, bo to niemądre.
no dobra a ile miało? lat miesięcy?
Wszystkie opisane dzieci miały mniej niż rok.
przy przekłuwaniu nie płakały… a potem skąd wiesz czy nie marudziły właśnie z tego powodu? nie wiesz tego, mogło je boleć i na pewno bolało przy przekręcaniu kolczyków co by nie wrosły w uszko. takie małe dziecko ci tego nie powie niestety
Mnie tylko interesuje skąd pogląd, że małe dziecko może nie boleć? Boli je identycznie jak dorosłego! Kiedyś nie znieczulano noworodków przy operacjach, bo istniał właśnie taki pogląd, że je to nie boli… Brrr straszne. Przekłucia uszu oczywiście nie ma co porównywać do operacji, ale zapewniam, że boli i goi się zupełnie tak samo jak u starszych dzieci. Musiałam :P
a dlaczego mam się na tym nie opierać? tym bardziej ,że mi się nie wydaje ale przeżyłam to i wiem? to moje doświadczenie i na tym się opieram! czytaj ze zrozumieniem – ja to przeżyłam będąc dorosła! i ja nie piszę, że twoje poglądy są niemądre, bo to żaden argument. tym bardziej dla dorosłej osoby. tylko rzeczowe argumenty mnie interesują… a dzieci mówią, że coś jest niemądre tudzież według nich głupie… dzieci, które ja znam powyżej trzech lat wszystkie płakały…
„dzieci, które ja znam powyżej trzech lat wszystkie płakały.”
Zgadzam się z tym. Te które ja znam powyżej trzech lat, również wszystkie płakały.
teraz pytam koleżankę czy jej niemowlaczek płakał, a Mała miała 6 miesięcy.. płakała plus ropienie dziurek niestety…
I dlatego napisałem w tekście, że to nie była najmądrzejsza decyzja. Że bez sensu narażałem dziecko na dodatkowe cierpienie, zamiast jak zamierzałem, oszczędzić mu go. Na szczęście w moim przypadku okazało się, że nic takiego się nie stało. Niemniej wiem, że nie w każdym tak będzie. I dlatego też nie będę nigdy doradzał takiego rozwiązania.
wiem, czytałam, naraziłeś i bez ropienia.. ale już tego nikt nie pamięta
’dodatkowe cierpienie’ – gdzieś przeczytałam kiedyś że dziecko płacze tuż po narodzinach ponieważ wzsystko czego teraz doświadcza jest nowe i sprawia mu „ból”. Jest mu zimno – wcześniej było ciepło. Coś go dotyka – sprawia mu to ból bo wcześniej czegoś takiego nie doznało.
Z wiekiem człowiek staje się troszkę odporniejszy na ból (nie tylko fizyczny). Nie rozpatrywała bym przekucia uszu jako „dodatkowe cierpienie”.
Taka luźna myśl. Nic nie wnosząca.
Miałam przekłute uszy jako siedmiolatka i było to spełnienie moich marzeń. Błaałam o to mamę przez pół przedszkola, ale obiecała, że zrobimy to jak skończę przedszkole (nie wiem, dlaczego akurat wtedy, może uznała, że będę już wystarczająco duża i świadoma). Nigdy nie żałowałam przekłucia, uwielbiam kolczyki do dziś, to właściwie jedyna biżuteria, jaką noszę całe życie.
Córce przekłuję (jeśli będzie chciała), ale też pewnie najwcześniej w wieku okołoszkolnym.
Po przeczytaniu wczorajszego i dzisiejszego wpisu jestem w lekkim szoku. Uważam że to dziwne ze osoba która komentuje i neguje rodziców za malowanie dziewczynkom paznokci pisze ze kolczyki są ok. Tylko ja mogę zmyć ten lakier z paznokci a dziurki u twojej córki zostaną na całe życie. A tak poza tym to jakoś nie obchodzi mnie to co inni rodzice robią ze swoimi dziećmi póki nie dzieje im się krzywda. Tylko wkurza mnie to jak ktoś sam sobie zaprzecza. Pozdrawiam
A gdzie ja znowu byłem tak strasznie negatywny w stosunku do paznokci? I druga sprawa, gdzie napisałem, że kolczyki są ok?
Hah aż nie mogłam się oprzeć i po przeczytaniu tej notki przeczytałam poprzednią. Szczerze? Spodziewałam się zupełnie innego tekstu. Faktycznie uczepili się tych kolczyków jak rzep psiego ogona.
Kolejne moje 3 grosze dodam i powiem że wg mnie może strach nie jest najlepszym doradcą ale nie uważam by złem było kierowanie się nim. We wszystkim po prostu potrzebny jest zdrowy rozsądek.
Cieszę się że trafiłam na tego bloga. Lubię blogi z przemyśleniami takimi głębszymi. W sumie te 2 posty dały mi do myślenia.
To ja sprezentuję teraz przykład typu hard core. Kiedy miałam sześć lat moi rodzice zdecydowali o przeprowadzeniu u mnie… operacji plastycznej! Jestem im za to dozgonnie wdzięczna. Pamiętacie uszy prymasa Glempa? Przy moich jego były prawie płaskie. I nie, nie pytali mnie o zdanie, bo przecież i tak nie potrafiłabym zrozumieć o co w tym wszystkim chodzi.
I ja myślę, że zrobiłbym podobnie jak Twoi rodzice. Bo moim zdaniem, podjęli bardzo dojrzałą i dobrą decyzję, choć niestety nie zgodną z tym co myśli większość. Tym większe uznanie za odwagę.
Chyba żyję na innej planecie, bo nie zdawałam sobie sprawy, że kwestia kolczykowania uszu dzieci może budzić takie kontrowersje. :D . PS wiem ze swojego doświadczenia, czy dziecko trzeba nauczyć podejmowania decyzji. Powolutku, zaczynając od małych rzeczy. Bo wbrew pozorom decydowanie nie jest takie łatwe i wywołuje stres. Dajmy dzieciom być dziećmi i pozwólmy sobie po decydować za nich, dla ich dobra – myślę. ;)
super,że córcia z tego faktu jest zadowolona to najważniejsze :)
ja swojej starszej zafundowałam kolczyki na 5 urodziny,a raczej jej chrzestna, JA wolałam poczekać aż w tej kwestii akurat sama zdecyduje ;) młodsza ma 3,5 roku i na razie nie woła o kolczyki, też sobie poczekam na jej decyzję :)
Myślę, że warto obejrzeć. ;)
https://www.youtube.com/watch?v=nMdIBv8t3cM
Ogólnie ciekawy filmik. Niemniej punkt drugi mnie nie przekonuje. W ostatnich tygodniach usłyszałem o kilkudziesięciu przypadkach, w których przekłuwanie uszu bolało. Jak diabli. Więc bagatelizowanie i wyśmiewanie tego bólu wydaje mi się nie na miejscu.
a najlepsze jest „czekanie trochę na decyzję” typu aż będzie miała 5-6-7 lat ;) no bo wtedy to już całkiem świadoma decyzja przecież i na pewno nie będzie jej żałowała za kolejnych 10 :)
Dokładnie, pełna świadomość :)
Mam siedmioletnią córkę, dwuletniego synka. Póki co żaden o kolczyki nie woła:) Ja jestem wdzięczna mojej mamie, że zostawiła tą decyzję mnie (zrobiłam sobie w wieku lat 20). Nie rozumiem po co wcześniej kolczykować dzieci, niemowlęta. Nie widzę w tym żadnego celu dla dziecka (w przeciwienstwie do szczepienia, wyboru szkoły czy zmieniania pieluchy;)) Są decyzje, które musimy podejmować za niesamodzielne dziecko, żeby wprowadzić go w życie, żeby było zdrowe itp. Nie widzę tu miejsca dla kolczyków. Dziwi mnie zestawienie tego razem. Nie oceniam rodziców, którzy przekłuwają uszka niemowlętom, na szczęście nie odczuwam potrzeby by to robić, może dlatego po prostu… Czytaj więcej »
Ja też miałam uszy przebite w bardzo młodym wieku, całe szczęście bez komplikacji, ale jako trzynastolatka byłam już zafascynowana piercingiem, jednak zaczęłam dużo się dowiadywać i z perspektywy czasu wiem, że biorąc pod uwagę obiektywne i rzeczowe argumenty robienie kolczyków w młodym wieku i to u kosmetyczki jest głupie. Z resztą to wcale tak nie boli (od 16 roku życia sama robiłam sobie kolczyki zgodnie ze wszystkimi standardami i wymaganiami). Kolczyki to nie część zdrowotna, zwiazana z dobrobytem, a ozdoba jak tatuaż czy farbowane włosy. To świadomy człowiek powinien sam podjąć decyzję w wieku kiedy będzie na to gotowy. Dlatego… Czytaj więcej »
W wieku kiedy bedzie na to gotowe tzn. Po 18 rż lub kiedy zarówno dziecko jak i rodzice uznają, że to dobra decyzja. Niestety muszę sie zgodzić z innymi, że szczepienie, a kolczyki to totalnie inna bajka i do podjecia jednej i drugiej potrzebne jest merytoryczne przygotowanie, a nie tylko wspomnienie własnego dzieciństwa ” bo mi nic nie bylo”, albo „bo mnie bolalo”. Szczepienie wymaga decyzji teraz i już, a kolczyk można zrobić również w wieku 89 lat ;) jeszcze jedna ciekawostka. Mialam operacje plastyczną uszu w wieku 9 lat. Dzieci śmialy sie ze mnie, a mama chciała mi oszczędzić… Czytaj więcej »
Póki, co nie przerabiałam tego dylematu, bo w domu mam 2 chłopców. Jednak zdecydowanie zgadzam się z Twoim podejściem. Przekłuwanie uszu powinno mieć miejsce, gdy dziecko damo o to poprosi…