Dlaczego zamierzam posłać 5 latka do szkoły?

I dlaczego nie chcę go „uratować”?
1

Walka o nic

Nie mogę już oglądać ciągłej walki rodziców o zatrzymanie dzieci przy sobie. Akcja „Uratujmy maluchy” atakuje mnie z każdej strony. A kto chce ich skrzywdzić? Szkoła? Nauczyciele? Minister Edukacji? W sensie, że ten jeden rok, ma tak duże znaczenie? Przed czym trzeba te dzieci ratować? Wytłumaczy mi to ktoś?

Nadopiekuńczość gorsza od faszyzmu

Z tego co obserwuje, to najczęściej dzieci trzeba ratować przed ich własnymi rodzicami. To rodzice robią im największą krzywdę. Krzywdzą jednak w swoim egoizmie nie tylko siebie i swoje dzieci. Krzywdzą też inne dzieci. Dojdzie w pewnym momencie do tego, że 5 latki pójdą do klasy z 7 latkami. I wtedy będzie można podnosić larum. Niestety wtedy będzie już za późno.

Skoro nie widać różnicy…

Moja córka poszła do zerówki do szkoły i niewiele widzę różnic między zerówką, a pierwszą klasą. Poza tym, że część dzieci była w zerówce po raz drugi (!). Wszystko dzięki Ciężko Walczącym Rodzicom, którzy za wszelką cenę opóźniali tą reformę. Media potrafią doskonale wyprać mózg i to właśnie robią, z tymi nadopiekuńczymi ludźmi. W całej tej krucjacie, najbardziej cierpią dzieci, bo do jednej klasy trafiają dzieci z różnych roczników. Cierpią sześciolatki, bo czują się głupie w towarzystwie siedmiolatków, które wszystko wiedzą i siedmiolatki, które przez rok nie uczą się niczego nowego. Nawet nauczyciele tracą, bo jak dostosować materiał do tak różnych wymagań? Mimo tych wyraźnych błędów, Ciężko Walczący Rodzice, zostawiający dzieci w tej samej klasie po raz drugi (czyli zmuszając je do „kiblowania” w zerówce), w dalszym ciągu czują się zwycięzcami.

„Hurra, udało nam się opóźnić nasze dziecko w rozwoju!”, „Dzięki nam, będzie wiedziało jeszcze mniej!”, „Udało się po raz kolejny pójść za tłumem!”. Może tego nie widać, ale ja naprawdę staram się zrozumieć co siedzi w ich głowach i nie potrafię.

Ja tutaj nie mówię o odraczaniu samego obowiązku szkolnego, bo do tego działania czasami rzeczywiście są powody. Ja mówię o zmuszaniu dzieci do powtarzania klasy, bo ich rodzicom wydaje się, że nie dadzą rady. Już na początku dziecięcej drogi, ich rodzice wysyłają im komunikat: „nie poradzisz sobie”, czyli w pewien sposób przekazują im trzy najgorsze słowa, jakie można wypowiedzieć do dziecka.

5 latek w pierwszej klasie

Mój najmłodszy syn w tym roku skończy trzy lata i pójdzie średniaków, bo rozpoczął swoją edukację rok wcześniej. Oznacza to, że w wieku pięciu lat będzie mógł pójść do pierwszej klasy i jeśli nic się nie zmieni, to pójdzie do tej pierwszej klasy. Dlaczego? Bo wiek nie jest najważniejszym wyznacznikiem gotowości szkolnej. Dzieci w wieku 7 lat, nie są jakoś magicznie bardziej inteligentne od swoich młodszych kolegów. Są 13 latki, a nawet 3 latki, które są mądrzejsze (wg Mensy) od większości z nas.

Mimo to, Ciężko Walczący Rodzice uważają, że wiek siedmiu lat jest idealny żeby iść do szkoły, ale już w wieku sześciu lat, jest to absolutnie niemożliwe. Mimo, że nie mają ku temu żadnych naukowych podstaw, a jedynie bagaż społeczno-kulturalny, który każe im tak uważać. Kiedyś podobny bagaż kazał nam uważać, że ziemia jest płaska i kręci się wokół niej słońce.

Uczeń, uczniowi równy?

Najważniejsza w edukacji, jest nauka uczniów równych sobie. I nie ma znaczenia czy uczy się czterolatki, dziesięciolatki, czy sześćdziesięciolatki. Najważniejsze to mieć grupę, która wie mniej więcej tyle samo na dany temat. Dlatego na lekcjach języka obcego dzieli się grupę na podstawową i zaawansowaną. Chodzi o optymalizację możliwości nauki.

Dlaczego jednak nie dzieli się tak grupy w pozostałych przedmiotach, pozostanie dla mnie zagadką nie do wyjaśnienia. Chcecie o coś walczyć? To jest dobry punkt zaczepienia. I ja z chęcią dołączę się do walki o to, aby wszystkie przedmioty w szkole były podzielone według umiejętności, a nie według wieku!

Rozumiem oczywiście, że w przypadku małych dzieci, najłatwiej (choć niekoniecznie najlepiej) jest kierować kryterium wieku. I ten system przez lata się sprawdzał. Czasem lepiej, czasem gorzej, ale ogólnie jakoś to działało. Niestety obecnie nawet to kryterium zostało zachwiane, bo dzieci w różnym wieku, chodzą już do jednej klasy.

W imię troski o naszych najmłodszych, robi im się krzywdę i nawet tego nie widzimy.

Tyle wygrać

W Anglii pięciolatki, uczone są projektowania i programowania. Uczą się pisania oprogramowania. Uczą się nawet ułamków. Da się? Da się. W Niemczech i w USA dzieci (w zależności od stanu lub landu) idą do szkoły w wieku 5, 6 i 7 lat. Niemniej wszyscy powoli obniżają ten wiek. My natomiast, powoli doprowadzamy do tego, że kiedy na całym świecie pięciolatki będą już się swobodnie rozwijały intelektualnie, to w Polsce będziemy się cieszyli, jeśli pięciolatek nie będzie sikał do spodni. Naprawdę tego chcemy dla naszych dzieci?

Zostaw moje dzieci w spokoju

Rozumiem, że każdy rodzic ma prawo do własnego zdania na temat edukacji swoich dzieci. Nie podoba mi się jednak to, że ich decyzja może bezpośrednio wpłynąć na moje życie i życie moich dzieci. Dlatego mam mały apel do Ciężko Walczących Rodziców. Jeśli uważacie, że szkoła nie jest przygotowana na sześciolatki to mam dla was szokującą wiadomość: szkoła nie jest przygotowana też na siedmiolatki. Szkoły są ogólnie bardzo słabo przygotowane do czegokolwiek. Zdarzają się wyjątki, ale mimo wszystko nie liczyłbym na zbyt wiele. Jeśli tak bardzo się boicie szkół, zdecydujcie się na nauczanie indywidualne. Przynajmniej moje i inne dzieci na tym nie stracą.

Dziękuję.

PS. A jeśli chodzi Ci po głowie wypowiedzenie słów: „Nie posyłam dziecka do szkoły wcześniej, żeby mogło dłużej być dzieckiem”, to zapraszam do drugiej części tekstu: Szkoła nie zabija dzieciństwa.

98
Dodaj komentarz

avatar
40 Comment threads
58 Thread replies
0 Followers
 
Most reacted comment
Hottest comment thread
43 Comment authors
MagdalenaEwaAniaMaszaEdyta Recent comment authors
  Subscribe  
najnowszy najstarszy oceniany
Powiadom o
Paulina Filiks
Gość

Tu nie chodzi o to, że te dzieci sobie nie poradzą. Przynajmniej ja tego nie zauważam. Istotną sprawą jest to, że te dzieci dużo wcześniej będą musiały decydować o własnym losie. Idąc do gimnazjum dzieciak tak naprawdę powinien już wiedzieć lub powinien przynajmniej się zastanawiać co chce robić w życiu. W ostatniej klasie gim. musi już to wiedzieć by obrać sobie ścieżkę do jakiego liceum iść, z jakim profilem by mogło mu to ułatwić pójście na wymarzone studia. Bądź też zdecydować o szkole zawodowej. Teraz musi robić to 16- tolatek, po zmianie 15-tolatek. Dobra, rolą rodzica jest pokazanie tej drogi… Czytaj więcej »

Blog Ojciec
Gość

Państwo zrobi wszystko, żeby podtrzymać ZUS, to prawda. I wiem, że ta reforma jest w części tym właśnie motywowana. Liczę jednak na to, że ZUS nie wytrzyma tych 10-15 lat. Poziom nauczania jest nie wybitny, ale też nie powiedziałbym że jest niski. Po prostu młodzież ma teraz inne priorytety niż poświęcanie się nauce, więc efekty końcowe są niższe, niż kilka lat temu, w czasach przedfacebookowych – ale na to już szkoła wpływu nie ma. Rodzice też tego nie pilnują. Wymagają od szkoły wyników, ale od swoich dzieci już nie. To nie pomaga. Wybór liceum/technikum, rzadko kiedy decyduje o życiowej drodze.… Czytaj więcej »

mika
Gość
mika

Nie do końca się zgodzę, że wybór szkoły średniej ma małe znaczenie. Szkoły profilowane mają program, który stanowi podstawę do studiów ale w tym samym kierunku. Nie liczmy na to, że np. po technikum budowlanym dostaniemy się na medycynę. To tak skrajnie ale przecież pomysł na życie może się zmienić. Tylko czy ten rok ma faktycznie takie znaczenie? Raczej nie.

Blog Ojciec
Gość

Licea profilowane służą jako przedsionek do rocznych szkół policealnych, dzięki którym można uzyskać tytuł technika. Wiem, bo sam przez to przeszedłem.

Druga sprawa, ja po technikum informacji naukowej, skończyłem studia jako nauczyciel, a obecnie prowadzę firmę gastronomiczną. Więc budowlaniec na medycynie mnie nie zdziwi :)

mika
Gość
mika

To może rok jest na te właśnie szkoły, gdyby się komuś wizja zmieniła ;-)
Studia a wykonywana później praca to inna para kaloszy. Często jedno z drugim w parze nie idzie. I powiem Ci, że mi marzy się „rozwód”.

Blog Ojciec
Gość

„Rozwód” marzy się bardzo wielu ludziom. Zwłaszcza kiedy kierunki studiów, które kończyli, nie miały w nazwie podróży po świecie czy poświęcania się tej czy innej pasji :)

Paulina Filiks
Gość

Przekwalifikowywać można się w nieskończoność, naprawdę. Naprawdę ma znaczenie kiedy i w jakim momencie życia podejmujemy określoną decyzję. Znam mężczyznę, który szedł z takim podejściem. Nauka szła mu dobrze, w sumie nie musiał ślęczeć nad książkami by zaliczać na piątkę wszystko. W liceum postanowił zostać biologiem, zdał maturę z biologii najlepiej ze szkoły. Dostał się na SGGW, był w pierwszej dwudziestce najlepszych studentów przyjętych na uczelnię. I tu klops, okazało się, że ma jednak spore braki ze wszystkiego, fizyka, chemia, matematyka leżała…Bo na studiach okazało się, że ponad połowę materiału, który powinien być już w małym paluszku w liceum nie… Czytaj więcej »

Paweł Kwieciński
Gość
Paweł Kwieciński

Wiedzę o swiecie czerpiesz z demotywatorów, prawda?

Paula
Gość
Paula

I tutaj się kompletnie nie zgodzę. Tak się składa, że jestem objęta reformą – w wieku 16 – max 17 lat zapada ostateczna decyzja dotycząca profilowanej klasy. Nie ma fakultetów i innych bajerów. Np. biol-chem ma rozszerzenia tylko z biologii i chemii i tylko do matury z tych przedmiotów (oprócz podstawy potrzebnej do zdania oczywiście) uczniów się przygotowuje. A to już BEZPOŚREDNIO rzutuje na dalszy los takiego maturzysty. A co jeśli ktoś nie wie jaki profil? Potem zda z czegoś tam maturę, a nie będzie mógł się dostać na dany kierunek (np. olśniło go w wieku 19 lat), bo nie… Czytaj więcej »

Blog Ojciec
Gość

I to mi się właśnie podoba w USA. Jeśli masz 15 lat i nie wiesz w czym jesteś dobry (czyt. nie jesteś dobry w niczym), to możesz wybrać takie przedmioty jak handlowiec, elektryk, spawacz itp. A u nas na siłę stara się zrobić z każdego naukowca, podczas gdy wielu z otwartymi rękami przyjęłoby przedmioty, które uczą rzeczywistych umiejętności. Później każdy z maturą oczekuje dobrzej płatnej pracy i nagle okazuje się, że obecnie człowiek po miesięcznym kursie na wózki widłowe, zarabia dwukrotnie lub nawet trzykrotnie lepiej, niż najlepszy maturzysta. Bo ten pierwszy cokolwiek potrafi. Więc powiem to, co każdy maturzysta już… Czytaj więcej »

Magda
Gość
Magda

Ależ heloł, co to za dramat, że w ostatniej klasie gimazjalista musi wybrać szkołę średnią? Przed reformą i podziałem szkół na podstawówkę i gimnazjium, były – i ja tak chodziłam – jedynie ośmioletnie podstawówki, musiałam zatem rok wcześniej podjąć taką decyzję, mając 15 lat. Nie rozumiem zatem za bardzo tego argumentu.

Szymon Kuźniak
Gość

Różnica wieku jest tym wyraźniejsza im dziecko jest młodsze. Generalnie między sześciolatkiem z grudnia, a takim ze stycznia będzie większa niż między siedmiolatkami z tych samych miesięcy. To jest pierwsza sprawa. Druga, to nie uważam, że trzeba na siłę dziecko pchać w dorosłość, a do tego się wszystko sprowadza. Generalnie, jeżeli dziecko gardnie się do szkoły, to nic nie stoi na przeszkodzie, moja żona poszła w wieku 6 lat i żyje. Ja szedłem jak miałem 7 i też żyję, nie zauważyłem u siebie jakichś negatywnych tego skutków. Monosylabami posługuję się tylko przy okazji większych imprez, a w sklepie radzę sobie… Czytaj więcej »

Blog Ojciec
Gość

Z tymi pieluchami i karmieniem piersią to celowo się zapędziłem. Ale nie podałem tego jako uogólnienie, tylko jako skrajny przykład.

Ja nie chodziłem do przedszkola, poszedłem do szkoły w wieku 7 lat i też za człowieka prymitywnego się nie mam. Mi głównie chodzi o to, że przez walkę rodziców dysporpocje rosną, zamiast maleć, bo w jednej klasie zamiast jednego rocznika, są dwa (a w skrajnych przypadkach nawet trzy).

Co do nacieszenia się słodkim nic nierobieniem – ja wychodzę z założenia, że wole mieć rok więcej jako nastolatek, niż jako dziecko. Stąd też moje podejście :)

Milena
Gość
Milena

Zgadzam się z tym, że przez te „ratowanie” dysproporcje rosną i rozciągnęły się na kilka roczników. Ponadto temat jest już tak wałkowany w mediach w wielu domach, że dzieci też zaczęły o tym rozmawiać. Koledzy mojego syna pytają się siebie wzajemnie kto gdzie idzie i cytują swoich rodziców mówiąc o stresującej szkole i odbieraniu dzieciństwa.

Szymon Kuźniak
Gość

To „ratowanie” bierze się z faktu, że reforma wygląda jakby jej głównym założeniem było uratowanie ZUSu, a nie jakakolwiek pomoc dzieciom. Mnie się wydaje, że nikomu się krzywda nie stanie, jak te dzieci pójdą wcześniej do szkoły, ale dorosłością to one się jeszcze zdążą nacieszyć aż za bardzo :)
Poza tym jeżeli ktoś będzie chciał iść do pracy wcześniej, żeby mieć większe doświadczenie i być bardziej konkurencyjnym, to przecież nikt nie zabroni, prawda? A po co zmuszać do tego wszystkich?

Blog Ojciec
Gość

Chyba muszę napisać kolejny post o tym, że jak się skończy szkołę czy studia to nie jest czas kiedy zaczyna się jakaś męczarnia :) Dorosłe życie to nie tortury :)

Nasze Kluski
Gość

Ale sam przed chwilą pisałeś, że wiek nie jest najważniejszym wyznacznikiem. A tutaj twierdzisz, że dysproporcja wieku staje się problemem. W ogóle w tym tekście jest tyle, rzeczy z którymi gotowa jestem się nie godzić, tyle argumentów mam przeciw, że aż mi się nie chce zaczynać tematu. Ale chyba największym błędem tego podejścia jest to, że próbujesz dopasowywać dziecko do systemu edukacji. Nie zastanawiając się jaki sens ma w ogóle edukacja w takiej formie jaka jest obecnie. Ale faktem jest, że chociaż rok na tak małym dziecku może robić dużą różnicę, to temat czy dziecko powinno iść do szkoły w… Czytaj więcej »

Blog Ojciec
Gość

Dysproporcja wieku staje się problemem, gdy mamy obecny system. Gdyby system opierał się na nauce według poziomu wiedzy, wtedy różnice wieku nie stanowiłyby problemu.

Ja jestem mocnym przeciwnikiem obecnego w Polsce systemu edukacji. Ale jestem jeszcze większym przeciwnikiem mieszania w nim, ze szkodą dla dzieci.

Nasze Kluski
Gość

W takim razie, równie wielką szkodą jest uczenie dzieci liter przed posłaniem ich do szkoły. Bo przecież program jest napisany tak, że dzieci dopiero się ich uczą. A jak już znają, to się nudzą.
Jeśli coś jest złe, to nie ma chyba sensu się do tego dostosowywać. Tylko szukać innych rozwiązań, nie?

młody tata
Gość

Temat rzeka. Nie wiadomo od czego zacząć i na czym się skupić. Więc prosto i szybko. Sądzę, że powinien zmienić się cały system nauczania. W pierwszych klasach powinno uczyć się rzeczy istotnych – przydatnych w życiu codziennym, przez zabawę. Nauka powinna odbywać się w szkole a nie w domu (czyli zadania domowe do lamusa). Nauczyciel jest od nauczania a nie od zadawania. Dość z niepotrzebną wiedzą, np.: historią Związku Radzieckiego i budową jakiejś ameby. Dość z noszeniem „kilogramowych” tobołów zwłaszcza na młodziutkich kręgosłupach. No i na koniec dość z wolną amerykanką w sprawie podręczników, ich ilości i dowolności ich użycia… Czytaj więcej »

Blog Ojciec
Gość

Amen. Dodałbym jeszcze ograniczenie części materiału (na cholerę komu logarytmy, no poważnie?), na rzecz dokładniejszego przerobienia szczególnie ważnych działów. Lepiej, żeby ktoś miał podstawy opanowane w 100%, niż trochę tego i trochę tamtego.

Kasia
Gość
Kasia

Dobry tekst. Nie wiem jak jest w polsce, ale moje dzieci poszly do szkoly w wieku 4 lat (Holandia) i jakos nie zauwazylam uszczerbku w ich psychice, à wrecz przeciwnie. Dzieci maja duzo kolegow i kolezanek od najmlodszych lat, potrafia pracowac w grupie, znaja podstawy liczenia i pisania oraz Wiele innych ciekawych i zyciowych rzeczy tj. Wiazanie butow, z kad. sie biora rozen rzeczy i jak sie je robi, pieka ciasteczka z pania, sa wycieczki itp itd. W Polsce tego materialu jest za duzo à nauczyciele nie sa przygotowani do tego, moim zdaniem polowa wiedzy nabytej w szkoly jest zbedna.… Czytaj więcej »

Maggie S-B
Gość
Maggie S-B

Jak to dzieci mogą jeździć same?
Czy masz na myśli „school bus’a”?

tomek q
Gość

Oj poruszyłeś niełatwy temat :) Ja chyba jednak jestem na trochę innym biegunie tej huśtawki. Uważam, że przede wszystkim to rodzice są (powinni być) odpowiedzialni za swoje dzieci. Na szczęście jest w Polsce dostępna opcja ED (edukacji domowej) i nie należy tego mylić z indywidualnym tokiem nauczania – to jest coś zupełnie innego, choć ma części wspólne. ED jest również bardzo popularna w USA czy UK (ale w Niemczech nie jest dostępna). Mi osobiście nie podoba się żaden narzucony systemowo przymus. Chcesz wysłać 5 latka do szkoły – zrób to, ale nie dlatego, że system nakazuje, ale dlatego, że Ty… Czytaj więcej »

Blog Ojciec
Gość

Miło jest przeczytać zdanie kogoś z „drugiej strony”, z którym ciężko się nie zgodzić. Przyznać trzeba, że nikt nie lubi przymusów, dlatego nie mogę Ci się dziwić. Mi przeszkadza jedynie to, że jeśli zdecyduje się posłać sześciolatka do szkoły, zgodnie z reformą, to trafi do klasy z siedmiolatkami. Co do nauki w grupach, to będę bronił małych grup. Uważam, że w małych grupach, dopasowanych na podstawie wiedzy/inteligencji, dzieci uczą się znacznie lepiej, niż kiedy są same. O szkodliwości samego systemu nauczania można powiedzieć wiele rzeczy. Tak jak pisałem powyżej lepiej nauczyć 100% podstawy, niż trochę z jednego działu, trochę z… Czytaj więcej »

tomek q
Gość

:) Wygląda na to, że rzeczywiście mamy odmienne zdania. Według mojego rozeznania to, że nastąpiło mieszanie dzieci z różnych roczników to jest właśnie efekt reformy (nie zamieszania z fundacją). Choć z innej strony patrząc chyba jednak była możliwość wysłania dziecka wcześniej do szkoły (my nigdy tego nie rozważaliśmy). Odnośnie małych grup. Zgodzę się z tym (i w takim zakresie), że istnieją umiejętności, których lepiej się uczyć w małych grupach i lepiej niż indywidualnie, a więcej nie da się ich indywidualnie nauczyć. Są to jednak (w moim przekonaniu oczywiście) tylko wybrane kompetencje. Choćby umiejętność występowania przed innymi ludźmi czy nauka języka… Czytaj więcej »

Św Sylwia
Gość
Matthias Godlevsky
Gość
Matthias Godlevsky

kompletnie sie nie zgadzam. jedynym powodem tego, że dzieci mają iść do szkoły w wieku 6 lat a niedługo może 5 jest to, że państwo ma problem demograficzny i chce jak najkrócej inwestować w dzieci, jednocześnie jak najszybciej brać haracz w postaci podatków. Z tego samego powodu wiek emerytalny jest wydłużany. Pewne jest więc, że nie jest to robione dla dobra dzieci. Tak wiec jeżeli wszystkie szkoły nie są do tego przygotowane tym bardziej nie ma sensu robić amatorki w imie podatków. Mysle, więc że nie chodzi tu o ratowanie dzieci, czy nadopiekuńczość.

Blog Ojciec
Gość

Powody z jakich Państwo to robi, nie są nam znane. Podejrzewam oczywiście to samo co Ty, ale dowodów nie mam. 6 latki w szkołach to jest jednak średnia europejska, więc nie ma powodów do tak zaciekłej walki przeciwko. Tym bardziej, że krzywdzi to dzieci, zamiast im pomagać, o czym pisałem wyżej. I nawet jeśli sprawi to, że dzieci szybciej będą miały możliwość pójścia do pracy, to cytując samego siebie: „dorosłe życie to nie tortury” :)

Matthias Godlevsky
Gość
Matthias Godlevsky

Powody są oczywiste i dokladnie takie jak napisałem. Nie zgadzam się również kompletnie ze stwierdzeniem, że rozpoczynanie nauki w wieku 7 lat krzywdzi dzieci. Brzmi to absurdalnie.

Blog Ojciec
Gość

Dzieci krzywdzi posyłanie 6 latków z 7 latkami. Nigdzie nie napisałem, że posyłanie dzieci w wieku 7 lat, je krzywdzi – nie wiem skąd ten wniosek. Brzmi absurdalnie.

Marta
Gość
Marta

Zgadzam się z autorem w zupełności. Dziwi mnie że walczący o prawo do „wydłużonego dzieciństwa” swoich dzieci rodzice, nie myślą o tym, że jesli w kolejnym roczniku skomasują się dzieci 6 – 7 letnie to przy rekrutacji do kolejnych szkół, a potem na studia będzie sztuczny wyż demograficzny? Pierwsza klasa obecnie nie jest pierwszą klasą z naszych dziecięcych wspomnień. Nie ma ocen, tylko znaczki/buźki, jak zwał, tak zwał. Są miejsca do zabawy i częstrze przerwy. Kolejna kwestia, w Europie zachodniej licealiści po maturze robią sobie roczną przerwę na pracę i podróże zanim pójda na studia, najcześciej by na nie zarobić… Czytaj więcej »

Klaudia O.
Gość

Świetny tekst :) Bardzo mnie zdenerwował, mam odmienne zdanie, ale tekst mi się podoba :) Moim zdaniem właśnie w tym problem, że nie widać różnicy między wiekiem dziecka i stopniem zaawansowania, na którym się znajduje. Skoro nie widzisz różnicy pomiędzy nauką w zerówce i w pierwszej klasie to nie uważasz, że to jest problem ? W pierwszej klasie powinna być już nauka w łagodnej formie, ale jednak nauka, a w zerówce zaledwie przygotowanie do nadchodzących obowiązków. Już na tym etapie powstaje szeroka granica pomiędzy szkołą, a przedszkolem, bo albo jest tak, że już w zerówce nauka wygląda jak w szkole… Czytaj więcej »

Blog Ojciec
Gość

Ustawa przewiduje, że 6 latki pójdą do szkół. Nie pięciolatki :) A tytuł tekstu dotyczy tego, że ja prawdopodobnie wyślę 5 latka. Ale tak jak piszesz, to będzie moja decyzja. Nikt tego nie nakazał :)

Klaudia O.
Gość

6 latek pójdzie do pierwszej klasy, a przecież najpierw jest zerówka, czyli (jak dla mnie) także szkoła.

Blog Ojciec
Gość

W tej chwili zerówka jest znacznie bardziej przedszkolna niż kilkanaście lat temu. Jest nawet zakaz nauki literek. Ale patrząc w tej sposób masz oczywiście rację.

Klaudia O.
Gość

Tak, właśnie przejrzałam jeden tekst o dzisiejszych zerówkach i wyczytałam, że nie wiele (jeśli w ogóle) w niej nauki. Bardzo mnie to zdziwiło, ponieważ zerówka niecałe 20 lat temu była (prawie) jak szkoła lecz w delikatniejszej formie. Może stąd ten bunt rodziców ? Wszyscy pamiętamy taką „szkolną” zerówkę i dlatego obawiamy się przyspieszenia tego procesu ? Ja na pewno. Choć skoro zerówka ma być bardziej podobna do przedszkoli, być może również poślę córki bez oporu. Przyjrzę się temu tematowi za 2 lata, gdy starsza będzie miała 4 lata. Mimo wszystko zastanawiam się, po co te zmiany ? Jeśli program i… Czytaj więcej »

Blog Ojciec
Gość

Program jest już lżejszy, więc obecne zmiany są konieczne i są w zasadzie następstwem procesu, który trwa już kilka lat.

Jednak czemu sam program był zmieniany na lżejszy, nie wiem. W zasadzie obecna pierwsza klasa, przypominać będzie „naszą” zerówkę. Może chodzi o stworzenie obowiązkowej przedzerówki, żeby wyrównać szanse dzieci z przedszkoli i tych które tam nie chodziły?

Klaudia O.
Gość

Moim zdaniem, Rząd jak zwykle robi wszystko „pod górę”, zapominając o sensie swoich poczynań..
W każdym razie naświetliłeś mi ten temat z innej strony i nie jestem już tak „anty”, dziękuję :)

Blog Ojciec
Gość

W takim razie, było warto o tym pisać :)

miki
Gość
miki

Problem nie polega na tym czy posyłać dzieci do szkoły czy nie w wieku x lat. W Wielkiej Brytanii dzieci posyła się w bardzo młodym wieku. Poza tym szkoły są przygotowane do przyjęcia takich dzieci. U nas problem polega na tym , że szkoły nie są przygotowane do przyjęcia maluchów. W naszym kraju jest tendencja , aby ustanawiać zasady nie tworząc ku temu warunków a później jest zgrzytanie zębów. W mniemaniu władzy jest przekonanie , że jakoś to będzie. Niestety to jest złudne przekonanie dziecka , że gdy zapadnie zmrok w pokoju nie będzie ciemno. Proszę zwrócić uwagę np. na… Czytaj więcej »

Kuku-Mamuniu
Gość

System edukacji w Anglii jest jednym z najgorszych w Europie. Nie rozumiem, dlaczego właśnie ją podajesz za przykład? To już lepiej, żeby u nas było tak, jak jest.

trackback

[…] zabrać w tej kwestii głos to po prostu podpisałabym się pod każdym słowem, które napisał Blog Ojciec. Swoją drogą, w ogóle polecam jego bloga, bo mało jest ojców blogujących o ojcostwie per se, […]

kasia.stu Gazeta.pl
Gość
kasia.stu Gazeta.pl

A ja chętnie posłałabym moją niespełna trzylatkę teraz do szkoły w wieku 5 lat, ponieważ z pewnością intelektualnie jest na to przygotowana. Już zna literki, cyferki, w żłobku uczy się angielskiego i jak ogląda bajki po angielsku to widzę, że je rozumie. Ale bardziej boję się nieprzygotowanej szkoły, szatni, świetlicy, stołówki itd itp. Dla mnie porównanie naszego szkolnictwa do jakiegokolwiek innego z USA, UK, Holandii i innych krajów jest zupełnym nieporozumieniem. Mam znajomych w różnych krajach i tam jest na prawdę inaczej. Tak jak już wiele razy wspomniano, dzieci uczą się bawiąc, pieką ciasteczka, robią doświadczenia, prace ręczne i inne… Czytaj więcej »

tomakon
Gość

Z wieloma tezami się zgadzam. ALE. Z drugiej strony – włożenie do jednej klasy dzieciaków w wieku 5-7 jest robieniem krzywdy … głównie 7-mio latkom. Nowy podręcznik w ocenie moich znajomych nauczycieli to cofnięcie się w tył – właśnie pod potrzeby dzieci młodszych. Może się okazać, że w III klasie będzie słabiutko z liczeniem i pisaniem bo było za mało ćwiczeń (są rodzice co pracują z dziećmi ale to nie jest reguła a raczej wyjątek). A wiesz są podstawy programowe, które trzeba zrealizować. Nauczyciele już się śmieją – zmieni się podstawy na jeszcze mniej wymagające albo będzie je oceniać po… Czytaj więcej »

Blog Ojciec
Gość

No oczywiście, że 7 latkom, robi się najwięksżą krzywdę. Zwłaszcza przy tej nowej podstawie programowej. No, ale przynajmniej rodzice będą szczęśliwi, że ich dziecko nie musiało przeżywać „tylu stresów”. Niektórym nie wyjaśnisz…

grutt
Gość
grutt

Znam dziecko które sobie w pierwszej klasie nie poradziło.na fali kampanii propocyjnej rządu i zachęt nauczycieli rodzice pojscili 6 latka do 1szej klasy.Rokował bardzo dobrze ale okazało się w praktyce ze zadania domowe (2h szlaczków) przerastają jego możliwosci, nie uczył się tak szybko jak tego oczekiwano. I co? Trauma dla dziecka(bo był za głupi) i rodziców(bo może zrobili coś nie tak), po pół roku wrócił do zerówki i za rok bedzie próbował od nowa – mysli Pan że fajnie zaliczyć na wstępie taką porażkę?

Blog Ojciec
Gość

„Myślę, że lepiej spróbować i żałować, niż nigdy nie spróbować.”

Ogólnie nie widzę dużej różnicy w tym, że dziecko musiało wrócić do zerówki, a sytuacją gdyby od początku w niej zostało na drugi rok. Uważam, że problemowy mógł się okazać fakt, że 6 latek, uczył się z 7 latkami. I to jest moim zdaniem, najważniejszy czynnik, który spowodował porażkę. Gdyby nie było klas mieszanych (a nie byłoby, gdyby nie walka rodziców), taka sytuacja nie miałaby miejsca.

Ilona Popławska
Gość

Mój poszedł jako 5 latek do zerówki. Bo „musiał”, czerwiec 2008 r. Idzie od września do pierwszej klasy bo jest mądrym chłopce, ma dużą wiedzę i da sobie radę w pierwszej klasie. Nie widzę potrzeby by jeszcze rok chodził do zerówki, bo się zanudzi jak mops! Teraz już materiał jest łatwy dla niego

Blog Ojciec
Gość

Dziękuję za ten głos :)

OlaL
Gość
OlaL

Jestem nauczycielka wczesnoszkolna w Anglii. Dzieci BEDA sie uczyc programowania w wieku 5 lat, to prawda, od wrzesnia 2014. Uwazam, ze to dobre posuniecie ze strony rzadu. Rowniez od wrzesnia 40% najbardziej potrzebujacych 2latkow bedzie moglo za darmo uczeszczac do przyszkolnych placowek przedszkolnych. Tyle tylko, ze system oswiaty jest zupelnie inaczej zorganizowany w Anglii niz w Polsce. Te programujace 5latki i tak spedzaja wiekszosc czasu na placu zabaw i uczestnicza w krotkich sesjach matematyki, przyrody i czytania. W Polsce dzieci siedza w lawkach i RYJA, bo w Polsce system ryjacy a nie edukacyjny panuje. Zgadzam sie z pogladem, ze dzieci… Czytaj więcej »

Blog Ojciec
Gość

U nas pięciolatki (zerówka) też nie siedzą w ławkach. Na szczęście. Zerówka to jednak zerówka.

Niestety później jest już nieco gorzej. Zaletą polskiego systemu jest fakt, że dzieci na końcu podstawówki są dużo lepiej wykształcone niż ich rówieśnicy w innych krajach. Podstawówki mamy ogólnie dobre. Niestety później, w gimnazjum i liceum spadamy już grubo poniżej średniej, bo zamiast zacząć się specjalizować, dalej uczymy się wszystkiego. A jak coś jest do wszystkiego, to jest do niczego.

Ana
Gość
Ana

Dopiero dzisiaj tutaj „wpadłam” , więc napiszę: Nasze Średnie dziecko poszło do pierwszej klasy w wieku 5 lat 11 miesięcy ;) Nie żałujemy tej decyzji. Ba! Uważamy , że był to strzał w 10 … Pod względem intelektualnym nasze dziecko nadal ( to już końcówka II kl. ) jest w czołówce klasowej – klasa mieszana! ( tylko trzech 6-latków ) Jako Rodzice zdajemy sobie jednak sprawę, że nie da się nadrobić sfery emocjonalnej. Nauka – zabawa w klasie pierwszej …. Przyznam – do mnie nie przemawia. Moim zdaniem dziecko powinno wyrobić dobre nawyki pracy ! SZKOŁA nie załatwi wszystkiego .… Czytaj więcej »

Blog Ojciec
Gość

Dzięki za ten komentarz. Brakuje opinii ludzi, którzy się zdecydowali na posłanie dzieci wcześniej :) Myślę, że może akurat komuś pomoże to w podjęciu właściwej decyzji :)

Kinga
Gość
Kinga

W Holandii do szkoly ida 4 ew. 5 latki. 5 latki ida jak sie upra, albo sa wyjatkowo nie gotowe (np. nosza pieluche). Ale od czasu do czasu pojawia sie spoleczna dyskusja czy to nie za wczesnie.
Inna rzecz, ze dzieci sie glownie bawia. Ale nie da sie ukryc, ze robia tez testy, sa oceniane z poziomu swojego rozwoju. A przeciez wiadomo, ze owym czasie rozwoj wystepuje skokowo, wiec te wszystkie oceny sa psu na bude, a juz za dzieciakiem opinia idzie.

Blog Ojciec
Gość

Z tego co piszesz, to najbardziej dziwi i gorszy fakt powstawania opinii o dziecku na podstawie jego ocen, które otrzymuje w wieku czterech czy pięciu lat. Jakiś absurd.

Kinga
Gość
Kinga

Tak, raczej tak. Nie chodzi o zbyt wczesna nauke szkolna,bo jako taka polega na zabawie, ale chodzi o to, ze dziecko jest nie tylko oceniane przy okazji testow ale zaczynaja sie porownania, ktore najlepsze, ktore najgorsze, ktore najlepiej czyta itp. To nieuniknione. Chociaz moim prywatnym zdaniem to w przedszkolu sie zaczyna. Jak moja corka poszla do przedszkoal w wieku 2.5 lat to powiedziano mi, ze w wieku 3 lat bedzie oceniany jej poziom rozwoju (poprzez osobiste odczucie przedszkolanki) w zwiazku z pojsciem do szkoly w wieku 4 lat. I ta opinia pojdzie do szkoly. Przez to czasem sie zastanawiam czy… Czytaj więcej »

wkrainieteczy
Gość

Polska jest jednym z krajow, gdzie dzieci ida do szkoly NAJPOZNIEJ. Poslanie do szkoly 5 czy 6 latka jest zupelnie normalne w krajach anglosaskich. W RPA (tu mieszkam) system jest zblizony troche wiekowo do polskiego i do „zerowki” ida dzieci ktore w danym roku koncza 6 lat. ale rok szkolny zaczyna sie tu w styczniu, nie we wrzesniu (a wiec cale 9 miesicy do przudu). Dziecko uczy sie szybciej we wczesnych latach, wiec nie warto tego marnowac. Rozumiem rodzicow dla ktorych problemem jest to, ze system edukacji nie jest dostosowany do przyjecia do szkoly malych dzieci, ale to z tym… Czytaj więcej »

LaskaBezAliaska
Gość

Też myślę, że wcześniejsza szkoła jest okej. Sama stałam się pierwszoklasistką jako sześciolatka, z tym że ja bardzo chciałam iść do szkoły, ponieważ było tam kółko szachowe. A teraz, gdy wszyscy mają zaczynać w wieku lat sześciu (a niektórzy i pięciu! :D), czuję się taka zwyczajna… ;) Poza tym, im człowiek starszy, tym trudniej się uczy. Choć raczej nie jest to zbyt wiarygodne źródło informacji, ze względu też na inne czynniki – ale w mojej klasie w gimnazjum wraz z dwójką o-rok-młodszych zaliczaliśmy się do mózgowej czołówki. Ja tam się cieszę. O rok więcej do emerytury się nie martwię. Zresztą,… Czytaj więcej »

Blog Ojciec
Gość

O właśnie :) Brać życie w swoje ręce i spełniać marzenia o rok dłużej, a nie bidolić, że rok więcej „będziemy musieli” pracować :) Brawo :)

trackback

[…] na Blog Ojciec ? Ostatnio przeczytałam na nim artykuł o 5-latkach w szkole i tak się zastanawiam, czy rzeczywiście 5-latek w szkole to zły pomysł ?Z jednej strony […]

trackback

[…] na Blog Ojciec ? Ostatnio przeczytałam na nim artykuł o 5-latkach w szkole i tak się zastanawiam, czy rzeczywiście 5-latek w szkole to zły pomysł ?Z jednej strony […]

NibyNic Blog
Gość
NibyNic Blog

Przeczytałam większość komentarzy, ale nie natrafiłam na informację o rozwiązaniu, które jest wprowadzone w szkole mojej córki (6 lat, od września będzie w pierwszej klasie): będzie kilka klas pierwszych, 6-latki będą osobno i 7-latki będą osobno. Szkoła, w której córka uczęszczała do zerówki (inna niż ta, do której pójdzie od września) też stosuje takie rozwiązanie. Może więc jest też to kwestia podejścia placówki do sprawy? No bo przykład tych dwóch pokazuje, że ten problem da się rozwiązać.

Blog Ojciec
Gość

Na początku gratuluję przedarcia się przez dotychczasowe komentarze :) Wierzę, że łatwo nie było. Zgadzam się, że takie rozwiązanie załatwia większość problemów. Gorzej jest, gdy 6 latków nie jest wystarczająco, żeby stworzyć osobną klasę. Tak było u nas.

lavinka
Gość

Dopiero dziś odkryłam ten wpis i ze zdziwieniem odkryłam, że… ojej, to jest jeszcze na tym świecie człowiek, co myśli dokładnie to samo co ja? Niemożliwe. Gdzie byłeś, gdy od kilku lat tłukłam się z „nadopiekuńczymi” na blogach i forach? ;)

Blog Ojciec
Gość

Byłem uśpionym agentem :)

Św Sylwia
Gość
Blog Ojciec
Gość

Żeby u mnie taka szkoła była…

Św Sylwia
Gość

jedna jest w gdańsku drugą zakładają ludzie w brwinowie.jeśli masz znajomych którzy myślą podobnie zacznijcie działać nazywa się to szkoła demokratyczna poczytaj o zasadach i jak ją założyć ,myślę,że warto byłoby się spotkać z założycielką Kalejdoskopu (gdańsk:) trzeba działać.

Blog Ojciec
Gość

Na zbyt małej wsi mieszkam, żeby zmieścić tutaj kolejną szkołę (a dwie się właśnie otwierają). Ale nie zmienia to faktu, że wbiłaś mi klina i teraz będę myślał jak to zrobić mimo wszystko :)

Św Sylwia
Gość

jeśli nie pasuje nam zastana rzeczywistość pozostaje nam ją zmienić i dostosować do swoich wymagań i pragnień

Blog Ojciec
Gość

Całkowicie się zgadzam. Tylko problem tkwi w tym, że ja klasę mojej córki uwielbiam :) Zobaczę co będzie, gdy moje chłopaki pójdą do szkoły :)

Św Sylwia
Gość

A u Ciebie to znaczy gdzie?

Blog Ojciec
Gość

Bielsko-Biała.

Św Sylwia
Gość
Św Sylwia
Gość
Św Sylwia
Gość
Blog Ojciec
Gość

I bardzo dobrze :)

Św Sylwia
Gość

jestem absolutnie za sposobem nauczania na zasadzie angielskiej szkoły summerhill i jej podobnych działających lub zaczynających działać w polsce.mój syn ma teraz 3 lata i już martwi mnie jego przyszłe spotkanie ze szkolnictwem. marzy mi się własna szkoła

Blog Ojciec
Gość

Mi się marzy demokratyczna szkoła :) Więc kibicuje Twojemu marzeniu :)

Św Sylwia
Gość
Leeni
Gość
Leeni

Warto też wspomnieć o tym, że tak naprawdę obecny program edukacyjny w pierwszej klasie szkoły podstawowej to to, co kiedyś było w zerówce z niewielkimi zmianami. Z drugiej strony, pięcio czy sześciolatki nie zawsze są gotowe na system dzwonkowo-lekcyjny. Nie wszyscy się mylą, czekając. Optymalnym rozwiązaniem mógłby być rok uczenia się materiału w domu i posłanie dziecka do drugiej klasy – od pierwszej nie różni się przecież niczym poza materiałem. Moja kuzynka, mimo problemów w rozwoju, wybiera się do szkoły ze swoimi rówieśnikami. W sierpniu skończy siedem lat, należy więc do tej połowy rocznika, która miała czekać, by nie przeładować… Czytaj więcej »

trackback

[…] Innym częstym argumentem padającym w dyskusji o 6-latkach jest zaniepokojenie rodziców, że ich maluchy spotkają się w jednej klasie z 7-latkami. Aż tak bardzo wierzycie w „typowego 6-latka” i „typowego 7-latka”? A potem 10- i 11-latka? Sądzicie, że w klasach, w których uczą się wyłącznie rówieśnicy, dzieci są na równie jednolitym co wiek poziomie intelektualnym, emocjonalnym, fizycznym? Nie. Różne dzieci rozwijają się w różny sposób, jest to uzależnione od genów, sposobu wychowania, poziomu przedszkola do którego wcześniej uczęszczały, ba tego, czy dzieci w ogóle chodziły do tego przedszkola. Znam 5-latki, które wymieniają się błyskotliwymi spostrzeżeniami na temat życia, znam też takie, które czują… Czytaj więcej »

Anna
Gość
Anna

Każdy wiek rządzi się swoimi prawami i nie ma co na siłę przyspieszać, bo i tak pewnych rzeczy nei przeskoczymy. Możemy nauczyć i trzylatka czytać (co to za filozofia składac literki), ale nie znaczy to, że będzie świadomie rozumiał czytany tekst, tak jak rozumiał by go siedmiolatek. Tak samo z nauka języków. Śmieszą mnie te wszystkie dwujęzyczne przedszkola czy ładowanie w dzieciaki 1-3. Sama uczyłam sie angielskiego: i w przedszkolu, i w klasie trzeciej, i na kursie od czwartej klasy aż do liceum. W przedszkolu recytowałam wyliczanki jak karabin maszynowy „łan tu tri for ajem siting onde flor”, wiedziałam co… Czytaj więcej »

kasia
Gość
kasia

zapomniałeś jeszcze dodać – odbierzcie nadmiar gier komputerowych, tabletów, telefonów i innych gadżetów, które w głównej mierze są odpowiedzialne za problemy z koncentracją u tych dzieci!!!!nie wiek ani szkoła jest odpowiedzialna za trudności w koncentracji, ale przebodźcowanie multimedialne( dostarczane przez „troskliwych” rodziców) i nie poświęcanie uwagi dzieciom!!!! Amen.

agnieszka
Gość
agnieszka

Gotowość dziecka do podjęcia nauki w szkole nie jest zależna od jego inteligencji, czy „mądrości” o której piszesz. Rodzice na przykład bardzo często powołują się na to, jakie ich dziecko jest już gotowe, bo przecież liczy do 10. Tylko, ze dla większości dzieci to „liczenie” to po prostu recytowanie wyliczanki, jak wierszyka. Dziecko gotowe do szkoły, to przede wszystkim dziecko na tyle dojrzałe emocjonalnie, aby umieć przegrywać, umieć osiągać kompromisy, rozumieć, że jego potrzeby nie będą najważniejsze w grupie, itd. Jestem nauczycielem. Między przeciętnym sześciolatkiem, a siedmiolatkiem jest przepaść. Nie wierzcie w zapewnienia ministerstw, większość dzieci NIE jest gotowych, większość… Czytaj więcej »

Sosnowa 11
Gość

O, nareszcie ktoś ma podobne zdanie jak ja. Byłam przez jakiś czas na stypendium za granicą i moi kumple z innych krajów na tym samym etapie edukacji byli jak jeden mąż młodsi. Mieli przed sobą więcej czasu na podejmowanie decyzji, na ewentualne potknięcia i powroty ze źle wybranej drogi. Bardzo im tego zazdrościłam.

Mama notuje
Gość
Mama notuje

Zostawianie dziecka drugi rok w zerówce to, o ile nie ma ku temu realnych powodów, tylko zniechęcanie dziecka do nauki bo się zanudzi robiąc drugi rok to samo.
A co do różnego wieku w klasach – znam dwójkę dzieci które chodzą do szkoły alternatywnej z mieszanymi klasami tzn dzieci są dzielone w grupy ze względu na umiejętności a nie na wiek i świetnie się to sprawdza

Kamil Nowak
Gość

W takim układzie, że dzielimy ze względu na umiejętności, to wiek rzeczywiście nie gra zbyt dużej roli.

Gosia Huber
Gość
Gosia Huber

Często dziecko 5-6 letnie jest „gotowe” na pójście do szkoły, ale to szkoła może nie być gotowa na takie dziecko. Już nie mówię o sposobie nauczania, kadrze pedagogicznej czy programie, które chcąc nie chcąc dziecko będzie musiało przerobić w kolejnych klasach, ale o np czymś prozaicznym, jak umywalka w toalecie za wysoko, czy krzesełka i stoliki na stołówce za duże.
A tak swoją drogą, wpis sprzed 3 lat wiec pytanie czy już Twoje dziecko chodzi do tej szkoły???

Kamil Nowak
Gość

Ze względu na pewne problemy z wychowawczynią w swojej pierwszej przedszkolnej grupie, przenieśliśmy go do innej grupy i idzie razem z nią, czyli do pierwszej klasy pójdzie od września, jako 6 latek. Niemniej masz całkowitą rację z tym, że wiele szkół jest nieprzygotowanych i zupełnie rozminęły się z tym, co było rodzicom obiecywane.

Izabella
Gość
Izabella

Od jakiegoś czasu zastanawiam się właśnie, czy mój obecnie 3,5 nie powinien iść w wieku 5,5 do szkoły. W planie mamy wyjechać do Niemiec i największym problemem obecnie stanowi dla niego język, którego ani nie umie ani nie lubi słuchać :).
Jednak myślę, że i to jest do przeskoczenia za pomocą odpowiednich metod.
Najbardziej martwiłam się właśnie o ten skok, między polską a niemiecką edukacją, ale staram się zagłębić w temat i ew. podjąć próby przygotowania Małego do tej zmiany. :)

Edyta
Gość
Edyta

Historia zatoczyła koło i reformy już nie na śladu,a skoro chce wysłać syna w 6 do pierwszej klasy, to potrzebuje opinii psychologów już teraz jak ma 4, bo przecież musi do zerówki pójść mając 5. Niedawno rodzice musieli tak kombinować, by odroczyć… To nie jest normalne

Masza
Gość
Masza

jeju w koncu znalazlam kogos kto podobnie mysli jak ja ;) gratuluje tekstu! moj zaraz 5 latek ma podwojne obywatelstwo w Hollandi szokuje ze prawdziwa edukacja u nas zaczyna sie dopiero w wieku 7lat wiec daja ultimatum albo zaczan edukacj w polsce w wieku 5 lat I to nie ma byc przedszkole albo niech rozpoczna edukacje w Holandii, kiedy rozmawiam z przedszkolankami by syn w przyszlym roku chociaz do zerowki sie dostal to albo slysze ze zabieram dziecku dziecinnstwo albo ze moj syn sie nie nadaje bo zle wypowiada zdania( w domu glownie jest angielski I polski) staram sie jak… Czytaj więcej »

Ania
Gość
Ania

Wreszcie głos rozsądku w sprawie edukacji dzieci. W Polsce gloryfikowana jest rola przedszkola, a bagatelizowana szkoły. I Ci rodzice wszędzie i wszystkim doradzający… Najlepiej chodzić w słuchawkach na uszach.

Ania
Gość
Ania

I jeszcze jedna sprawa, zostawić w przedszkolu małe dziecko na cały dzień jest według rodziców spoko, a posłać do szkoły, gdzie może wreszcie zacząć naprawdę poznawać świat (mimo że jestem krytykiem polskiego programu nauczania), to z dwojga złego preferuję posłać dziecko wcześniej do szkoły, niż trzymać je w przedszkolu, gdzie program „nauczania” i sprawowania opieki jest taki jak 60 lat temu.

Ewa
Gość
Ewa

Będąc w rozterce trafiłam na Pana artykuł. Moja córka skończy 6 lat w grudniu i teoretycznie może iść do pierwszej klasy. Mieszkam za granicą, program jest intensywniejszy niż w Polsce, problem jest bardziej złożony niż powiedzenie jak jest w UK, USA czy w innym kraju, liczą się osiągnięcia tych systemów. USA nie jest mi zupełnie znane, ale UK dobrze pan wie, że znaczna część społczeństwa nie dochodzi do liceum, naukę kończą na poziomie middle school. Jasne że program jest powalający dla 5 i 6 latków, ale trzeba spojrzeć na osiągnięcia dzieci.

Magdalena
Gość
Magdalena

Tekst napisany w sposób kontrowersyjny , krzykliwy i tendencyjny. Ma zmuszać do dyskusji , a powoduje lekki niesmak- coś jak artykuły pisane w np. w Fakcie.Do tego ujmuje I wyśmiewa w nieśmieszny sposób rodziców ,którzy może po prostu nie chcą wysyłać swoich dzieci do smutnych murów polskiej szkoły . Nasze realia edukacyjne nie są w żaden sposób nawet zbliżone do tych w Anglii , czy w Stanach , a już w ogóle nie są podobne do np. fińskich standardów , gdzie szkoła jest miejscem przyjaznym i rozwijającym różne kompetencje małego człowieka. Moje dziecko jest bardzo rezolutne i mądre, ale do… Czytaj więcej »