Dajesz klapsa, bo chcesz dobrze, ale jesteś w błędzie i cierpi na tym Twoje dziecko
Najwyższa pora przestać żyć złudzeniami.
Mamy XXI wiek i musimy wreszcie zrozumieć jedną z najważniejszych rzeczy dotyczących wychowania dzieci. Jeśli częścią wychowawczego procesu są klapsy lub inne kary cielesne, to jesteśmy w błędzie. Po prostu. Może i chcemy dobrze, mamy dobre intencje wychowania porządnego człowieka (ja sam doskonale to znam, bo kilka lat temu też tak uważałem), ale jesteśmy w błędzie i jedynym efektem naszych działań jest zupełnie niepotrzebna krzywda wyrządzona naszemu własnemu dziecku (i nam samym przy okazji).
Dlaczego jednak tak bardzo się upieram przy tym, że „sprawiedliwy klaps” to krzywda? Dlaczego piszę, że zupełnie niepotrzebna? W jaki sposób klapsy krzywdzą też rodziców? I dlaczego ja sam myliłem się co do klapsa, nie dalej jak jeszcze kilkanaście dni temu?
Nowy oręż w rękach ludzi szanujących dzieci
Poruszałem już wiele razy temat dawania klapsów dzieciom, ale przyznaję szczerzę: jeszcze nigdy nie dysponowałem przy tym takimi badaniami jak dzisiaj. Najczęściej badania, na które się powoływałem, dotyczyły bicia lub różnego rodzaju przemocy i ich wpływu na dzieci. Tak, były w tym klapsy, ale nie tylko i to nieco zaburzało cały wynik, bo często wtedy słyszałem „ale ja nie biję swoich dzieci, tylko daje im klapsy”.
Tym razem jednak przeprowadzono badanie dotyczące wyłącznie klapsów. Trwało ono 50 lat i objęło ponad 160 tysięcy (!) dzieci (źródło) – jest to więc największe na świecie badanie obejmujące ten temat i z jego wynikami naprawdę ciężko jest się kłócić.
Sprzeczanie się z wynikami takich badań można wręcz porównać do sprzeczania się z badaniami na temat szkodliwości nikotyny, alkoholu czy fastfoodów.
„Przecież efektów tych czynności też nie widać z dnia na dzień, a wręcz zaraz po ich „zażyciu” czujemy się lepiej, więc jaka szkodliwość? O czym ty w ogóle mówisz człowieku? To jest przecież samo dobro!” – powiedział człowiek przeżuwając hamburgera, popijanego piwem, z fajką w kąciku ust, żeby to nieco przerysować.
Efektów klapsów też nie widać z dnia na dzień
Dlatego też ani ja, ani Ty, ani żaden inny rodzic – nie mamy możliwości sprawdzić jakie są rzeczywiste skutki dawania klapsów. Do tego potrzeba lat badań i to nie na pojedynczych przypadkach, ale na ogromnych grupach ludzkich, aby wykluczyć wpływ innych czynników. Takich badań jak te powyżej. Jedyne co my mamy, to nasze własne doświadczenia, a to jednak nie jest zbyt wiele.
Oczywiście dalej zdarza się, że słyszę „byłem bity i wyrosłem na porządnego człowieka, więc sam zamierzam tak samo wychowywać moje dzieci”. Tylko, że wiecie…
Nasze babki dawały swoim dzieciom mak do ssania, aby dobrze spały. Nasze prababki uważały, że dziecka bez butelki spirytusu się nie wychowa (smarowały nim dziąsła), bo jak inaczej dziecko miałoby spać? Uważano też m. in., że jak dziecko drze się wniebogłosy z płaczu, to dobrze, bo ćwiczy płuca (jeśli dalej w to wierzysz, koniecznie przeczytaj to!). Największym jednak hitem było uważanie, że kobieta krzyczy podczas porodu tylko dlatego, że chce wyolbrzymić swoją rolę i poród tak naprawdę wcale nie boli.
Czy dalej wierzymy w te metody? Nie. Dlaczego więc kurczowo trzymamy się tej jednej, która podobnie jak pozostałe, niesie ze sobą wyłącznie zagrożenia?
Jakie to niby szkodliwe działanie może mieć „sprawiedliwy klaps”?
„Sprawiedliwy” czy „niewinny” klaps to częste określenia używane przez zwolenników tychże, więc pozwoliłem sobie z nich skorzystać, aby dotrzeć do tych konkretnych ludzi. Ludzi, którzy nie biją w złości czy w napadzie szału, ale którzy wydzielają sprawiedliwe ich zdaniem klapsy, bo są święcie przekonani, że klapsy są pomocne i ważne. Jest to dla mnie szczególnie ważne, bo jak już kiedyś pisałem (klik) – ja też należałem do ich grona.
Oto co wyszło w czasie prowadzonego przez 5 dekad badania:
Dzieci, które otrzymywały klapsy (i tylko klapsy – jak wspomniałem badane dzieci nie były bite w żaden inny sposób) miały częściej występujące antyspołeczne zachowania. Częściej sprzeciwiały się rodzicom i kwestionowały ich autorytet oraz miały większą skłonność do postępowania wbrew ustalonym zasadom (tutaj wychodzi ta krzywda, którą sami sobie klapsami czynimy). Miały one również większe problemy natury psychicznej (co tylko dodatkowo potwierdza to, o czym pisałem tutaj).
Dzieci otrzymujące klapsy częściej też zachowywały się agresywnie, co było bezpośrednim efektem naśladowania czynów własnych rodziców. Nawet inteligencja tych dzieci i ich zdolności poznawcze ucierpiały na tej metodzie wychowania, przez co ich wyniki były w tym względzie gorsze niż wśród dzieci, które klapsów nie otrzymywały.
Przypominam, że mówimy o wynikach badania obejmującego 160 tysiącach dzieci. Ciężko tutaj o przypadkowe wnioski.
A jakie są zatem zalety klapsów? I dlaczego myliłem się co do ich stosowania?
Widzicie, nawet ja, czyli osoba, która jest sporym przeciwnikiem klapsów, święcie wierzyłem w to, że klapsy przekładają się na większe dziecięce posłuszeństwo (chociażby krótkoterminowo). Nawet ja wierzyłem w to, że dzięki klapsom da się wychować dziecko, które będzie choć trochę bardziej posłuszne (nawet jeśli tylko w towarzystwie rodzica).
Uważałem to za niepodważalne i dlatego też miałem w sobie nieco (ale tylko nieco) zrozumienia dla rodziców, którzy je stosowali.
Jak się okazuje – nawet to, w co ja wierzyłem – było błędne.
Z badania do którego się odnoszę wynika jasno – klapsy nie niosą za sobą zwiększonego dziecięcego posłuszeństwa. Nawet w krótkoterminowych okresach. Klapsy nie mają żadnego pozytywnego efektu. Żadnego. Zero, null, nada. Czarno na białym.
Ja wiem, że rodzice, którzy dają klapsy chcą dobrze
Ja też chciałem. I też dawałem klapsy na początku swojej rodzicielskiej drogi. I wiecie co?
Gdybym mógł, to dzisiaj sam siebie strzeliłbym za to co robiłem. Dlaczego?
Otóż niby nie mam pewności, ale na tyle na ile poznałem już działanie dziecięcego mózgu i wykształcających się w nim procesów oraz tego jak dzieci się uczą, to do dzisiaj zmagam się z negatywnymi konsekwencjami moich czynów. Do dnia dzisiejszego u moich starszych dzieci da się znaleźć zachowania, które można by było połączyć z klapsami, które kiedyś otrzymały.
Na szczęście przestałem w odpowiednim momencie i znalazłem inną drogą
Drogę, która polega na próbie zrozumieniu własnego dziecka i traktowaniu go z szacunkiem, na jaki zasługuje każdy człowiek. Tak dziecko, jak i dorosły. To podejście najlepiej definiują słowa Janusza Korczaka:
Dziecko jest cudzoziemcem, nie rozumie języka, nie zna kierunku ulic, nie zna praw i zwyczajów. […] Potrzebny przewodnik, który grzecznie odpowie na pytanie.
Oczywiście nie możemy popadać w skrajność i nie stawiać dziecku żadnych granic, zawsze stojąc z boku i tylko grzecznie się przyglądać, nawet gdy nasze dziecko łamie jakieś zasady, bo taki rodzaj wychowania (zwany przez niektórych bezstresowym) niesie ze sobą równie wiele niebezpieczeństw jak ów nieszczęsny klaps (albo i więcej).
Na szczęście jest inna droga. Droga pomiędzy.
Droga bez przemocy, ale ze zdrowym rozsądkiem
Droga przy której naszym najważniejszym drogowskazem jest pamiętanie, że nasze dziecko nie łamie zasad dlatego, że jest złe. Ono najczęściej (jeśli jest młodsze) robi to z ciekawości lub (jeśli jest starsze) dlatego, że nie panuje nad własnymi emocjami. Tylko kto z nas dorosłych nad nimi panuje?
Warto też pamiętać, że my, w przeciwieństwie do naszych dzieci, powinniśmy już tą umiejętność opanować. One niekoniecznie, bo ich mózg jeszcze się w tym kierunku w pełni nie wykształcił. Dawać więc klapsy za to, że dziecko nie panuje nad własnymi emocjami, gdy jego mózg nie jest jeszcze dość rozwinięty, aby było to możliwe, to jak dawanie klapsów głuchemu dziecku, aby lepiej słyszało. „Trochę” bezsensu.
Nasze dzieci naprawdę nie potrzebują klapsów
One potrzebują pomocy. One potrzebują przewodnika, który spędzi z nimi czas. Który z nimi porozmawia. Który własnym przykładem pokaże im jakie zachowanie jest właściwe. I który czasami się z nim po prostu pobawi. To podejście nie jest łatwe na początku, ale zauważyłem, że po czasie zaczyna się zwracać z nawiązką.
Szczególnie zaś teraz, gdy udowodniono całkowity brak pozytywnych stron czegoś tak „niewinnego” (przynajmniej dla niektórych) jak klaps, a jednocześnie wskazano wiele negatywnych, jest najlepszy czas na zmianę własnego podejścia. Ja sam robię to już kilka lat i mogę powiedzieć dwie najważniejsze rzeczy o tej metodzie wychowania:
1. To jest możliwe.
2. Nasze dzieci są warte tego, abyśmy chociaż spróbowali.
I moim zdaniem na początek spokojnie powinno to wystarczyć, aby zacząć.
PS. Jeśli ktoś nie jest do końca przekonany, ale chciałby spróbować tego podejścia i potrzebuje dodatkowych materiałów, to proszę o kontakt na blogojciec(na)gmail.com – z chęcią podeślę propozycję kilku książek napisanych dla rodziców, którzy chcą mądrze wychować swoje dzieci. Kilka ciekawych tekstów na ten temat można też znaleźć już teraz w tym miejscu.
Jeśli uważacie wychowanie bez przemocy za ważny temat, to będę zobowiązany za udostępnianie tego artykułu dalej, gdyż ta idea jest jedną z najważniejszych w moim całym blogowaniu. Zgodnie z informacjami podawanymi przez UNICEF, ponad 80% rodziców na całym świecie jeszcze stosuje klapsy. Dajmy więc tym rodzicom dobry przykład i pokażmy, że da się inaczej.
Prawa do zdjęcia należą do Pawel.
Podobnie jak Ty, ja też kiedyś uważałam, że „klaps” jest wręcz wyższą koniecznością. Bez tego nie da się wychować dzieci na porządnych obywateli… Ale to było kiedyś, gdy jeszcze nie miałam własnego dziecko. Wszystko się zmieniło, w momencie gdy urodził się mój Synek (na całe szczęście :)). Zrozumiałam, że bardzo skrzywdziłabym go takim postępowaniem. Owszem nie zaprzeczę, że czasami ręka mnie świerzbi, ale jesteśmy dorosłymi ludźmi i (tak jak piszesz) musimy umieć panować nad swoimi emocjami. Jest to trudne, bardzo trudne, czasami baaaardzo trudne, ale musimy, nie ma rady :) Bo ja nie my to kto?
Mnie zawsze pomaga też myśl, że jeśli mi się uda z tą świerzbiącą ręką wygrać, to dzięki temu moje dzieci tego nie poznają i w efekcie swoim dzieciom też tego nie przekażą. To co robimy, nie działa więc tylko na to jedno pokolenie, ale też na wszystkie następne.
Mnie nigdy ręka nie świerzbiła – nie posiadam takiej opcji po prostu.
Może właśnie dlatego, że ja również nigdy nie dostałam klapsa. Tak jak słusznie się domyślasz, wystarczy jedno pokolenie, które „się powstrzyma”. Drodzy rodzice,
to jest możliwe! Pewnie się zastanawiacie co się ze mną dzieje, kiedy już tracę cierpliwość? Okazuję to wszem i wobec: wychodzę, płaczę, mówię że już nie mogę, czasem krzyknę – nie jestem ze stali, ale za chwilę przepraszam za to (pracuję nad tym mocno).
Moje dziecko dostało jednego tylko klapsa jak miało 3 lata najpierw była 3 krotna reprymenda która nie podziałała dziecko po prostu to co mówi i powtarzam miało gdzieś wiec klaps zadziałał troche jak terapia szokowa teraz ma lat 21 nie uważam żeby ten jeden klaps znaczaco wpłynął na cokolwiek wrecz przeciwnie bo potem nie było już żadnych problemów polecenie zaprzestania czynności np skakania po łóżku i działało natomias mam do siebie pretensje że zdarzyło mi sie na dzieci krzyczec bo teraz to wyłazi podwójnie też sie wydzieraja na siebie lub burxza do mnie lub mojej mamy a swojej babci .;(
Takie matki są najgorsze, a niestety wcale nie jest to taki rzadki widok, gdy rodzic bije dziecko, które jest na przykład zmęczone czy które nie nadąża za rodzicem… przykre…
Blog jest świetny! Sama teraz próbuję rozkręcić swój własny. Tematyka rożna, ale też głównie rodzicielska, też zależy mi na tym by propagować wychowywanie bez przemocy. Też często podlinkowuje Twoje wpisy znajomym. Fajnie, że blog jest prowadzony przez mężczyznę. Myślę, że może to być motywujące dla innych tatusiów, oby. Im będzie nas więcej (rodziców wychowujących bez przemocy) tym lepiej będzie dla nowych pokoleń. Ja nie dostawałam klapsów jako dziecko, dlatego też nie mam sama takich odruchów. Ale mimo to nie zawsze też znajdowałam zrozumienie moich emocji. Kiedyś dziecko traktowano bardziej podrzędnie w myśl powiedzenia „Dzieci i ryby głosu nie mają”. To… Czytaj więcej »
Niestety niektóre wzorce potrzebują całych pokoleń, aby zaniknęły. Całych pokoleń ludzi, którzy będą z nimi walczyli i którzy będą przeciwstawiali się temu, co było uznane za „tradycyjne”, a w rzeczywistości było niestety szkodliwe.
Powodzenia w blogowaniu :)
Nie zgadzam sie z tym, ze sporadyczny klaps, „przyznany” we „wlasciwym” momencie po upomnieniach slownych jest dobrym klapsem i pomaga. Szkoda, ze dzieci to takie bezbronne istoty, ktore dorosi moga sobie bezkarnie bic. Taki klaps to tez bicie. Dorosli czasem probuja rozrozniac te dwie kwestie, jednoczesnie umniejszajac znaczenie klapsom. Ale dla dziecka to ta samo krzywdzace, to jest bicie. Dziecko nie bedzie sobie analizowalo :”Aha mama dala mi klapsa, no tak, ale dobrze bo to tylko klaps, przykro mi sie zrobilo, no ale to tylko klaps, to nic takiego, troche zabolalo ale to nic” – Tak nie ma… Dziecku bedzzie… Czytaj więcej »
Nigdy, przez 2,5 toku mojego tacierzyństwa nawet nie korciło mnie, żeby dać klapsa. Zawsze staram się zmienić albo punkt uwagi córki albo ją uspokoić. Cierpliwość i duże pokłady miłości zawsze pomagają.
Super słyszeć wypowiedzi takich rodziców :)
Niestety Kamilu, ale u wielu osób po prostu nie da się zmienić podejścia, choćby się nie wiem jak starać. Podziwiam jednak, że próbujesz;) Jeśli chociaż jeden człowiek zastanowi się nad swoim podejściem po przeczytaniu twoich tekstów (do których sama odsyłam czasem tych opornych), to znaczy, że warto! Ostatnio byłam świadkiem dyskusji na jednej z grup internetowych mam i włosy mi się jeżyły. Większość uznawała klapsy za normę – bo to nie bicie, to tylko klaps, takie przywołanie do porządku, kiedy nic innego nie działa. Hitem była mama, która twierdziła, że jej 13-miesięczny synek nie rozumie, kiedy ona krzyczy, żeby nie… Czytaj więcej »
Jak czytam wypowiedzi niektorych rodzicow to z bezsilności mi się na płacz zbiera. Nie wyobrażam sobie uderzyć takie małe dziecko, dziecko które nie rozumie ze robi zle, ma zostać za to ukarane biciem? Rozumiem ze ta matka nie uważa tego za karę a metodę wychowawcza? Straszne. Tez kiedyś uważałam ze klasy są normalne. A teraz jestem zupełnym przeciwnikiem i bicia i krzykow. Mam niewyobrażalnie spokojna coreczke, ma 10 miesiecy, jest ze mną siła rzeczy cały czas, nie krzyczę na nia, bawimy się razem, ludzie się często dziwią ze ona taka spokojna. A ja widzę ze to dzięki atmosferze w domu… Czytaj więcej »
[…] Dajesz klapsa, bo chcesz dobrze, ale jesteś w błędzie i cierpi na tym twoje&n… – Kolejny argument przeciwko klapsom. Przedstawienie wyników badania, którego nie sposób podważyć. […]
hmm, nigdy nie przyszło mi do głowy, żeby dać klapsa, ale to chyba dzięki mojej spokojnej naturze :)
No niestety, jest cała filozofia (chrześcijańska notabene) wychowania przez używanie kar cielesnych. W świadomości społecznej klaps wciąż nie równa się przemoc fizyczna – stąd tyle kontrowersji wokół tematu.
Panie Kamili, Proszę dokładnie przeczytać artykuł, który sam Pan podał jako źródło. Po pierwsze: przebadani 160 tys. dorosłych, którzy dostawali klapsa w dzieciństwie. A więc skoro badano dorosłych. Człowiek to taka skomplikowana bestia, że na jego charakter i stosunek do świata mają wpływ przeróżne czynniki. Nie da się uzyskać wpływu samych klapsów na życie. No chyba, że dziecko wraz z rodzicem zostanie zamknięte w pokoju na te 50 lat, to wtedy uda die wyeliminować takie czynniki. No ale etyka i te sprawy nie pozwolą na to. Po drugie: 50 lat to bardzo dużo. Bardzo wątpię czy w tamtych czas pedagogika… Czytaj więcej »
Skąd wiadomo, że w tym badaniu nie pomylono przyczyny ze skutkiem? Skąd wiadomo, że te dzieci nie były bite właśnie dlatego, że były od początku bardziej antyspołeczne i zbuntowane od tych niebitych? Czy w tym badaniu np. podzielono dzieci na dwie grupy, bitą i niebitą i nakazano bić dzieci z grupy bitej bez względu na ich bazowe cechy osobowości i zachowanie, aby można było to zweryfikować?
Rozumiem, że grupa 160.000 dzieci jest dalej zbyt mała, aby to stwierdzić? Nie mówiąc o tym, że są inne badania, które potwierdzają: bicie dzieci powoduje, że są bardziej antyspołeczne, są bardziej agresywne, gorzej radzą sobie z silnymi emocjami, łatwiej wpadają w depresje, mają więcej kompleksów, niższą ocenę własnej wartości i jeszcze wiele innych cech. Zresztą po głębszym zastanowieniu – żadne badania nie są potrzebne, aby to udowodnić. Wystarczy logika.
Tu nie chodzi o wielkość grupy badanej, ale o sposób przeprowadzenia badania, jak był niewłaściwy i pomylono przyczynę ze skutkiem to badanie jest do kosza. Jak sprawdzono, że te bite dzieci nie były takie już PRZED biciem?
W sensie sugerujesz, że niektóre dzieci wymuszają u swoich rodziców bicie? Przez to jakie się urodziły?
Może wymuszają to za mocne słowo, bo zazwyczaj ma się w sobie jakąś samokontrolę, ale prowokują, pobudzają do agresji. Ciebie żadne zachowania innych ludzi, czy to dzieci, czy dorosłych nie denerwują?
A moje zdaniem jest takie. Sam dostawałem w dzieciństwie klapsy i na bank nie byłbym takim człowiekiem jakim jestem. Całkowity brak problemów psychicznych, brak aspołeczniści (wręcz zdecydowane i bardzo aktywne uczestnictwo w wielu grupach), brak szczególnie wysokiego poziomu agresji itd. Wiem, że te klapsy miały bardzo pozytywny wpływ na mnie. Nie wywołały one u mnie żadnego z wymienionych w Pana tekście problemów. Nie jestem z tych, którzy utrzymują poniższe podejście, uważam, że klaps to najgorsza z opcji w wychowaniu, ale mam 100% pewności, że mądrze i tylko w ostateczności urzywana daje wiele pozytywnych efektów… Ja i wiele znanych mi osób… Czytaj więcej »
Rozumiem i dziękuję za wysoką kulturę wypowiedzi. Jednocześnie chciałbym zauważyć, że mówimy o badaniu 160 tysięcy dzieci, przez 50 lat, gdzie wykluczono inne czynniki, więc jakkolwiek rozumiem, że Pana doświadczenie mówi co innego, to jednak jest ono jedynie dowodem anegdotycznym, a ten z kolei ma bardzo niską jakość badawczą (tutaj o tym dlaczego: http://kasiagandor.com/2017/02/dowod-anegdotyczny-ile-jest-wart-i-dlaczego-niemal-nic/).
Dlatego też zamiast twierdzić, że klapsy miały pozytywny wpływ, warto by się było zastanowić co by się stało, gdyby ich zabrakło? Gdyby zamiast klapsów, ktoś usiadł i za każdym razem wytłumaczył w czym tkwi problem? Gdyby traktował dziecko jak drugiego człowieka?
Po daniu klapsa b zle sie s tym czuje mam eyrzuty sumienia. Niestety czasem sie traci cierpliwosc w sytuacjach multistresowych.
„traci się cierpliwość w sytuacjach multistresowych” Ciekawe dlaczego nie można stracić cierpliwości i uderzyć szefa, albo pani urzędnik która się ociąga tylko akurat dziecko – cytując komendanta z „Killera” – „bo nie odda”
Pełna zgoda, klaps to przemoc, koniec kropka