Czy warto mieć dużo dzieci?
Czy wielodzietność służy rodzicom i dzieciom czy może wręcz przeciwnie?
Ludzie listy piszą
Niedawno odezwała się do mnie czytelniczka z prośbą:
„Witam. Nie wiem czy można zgłosić się do Ciebie z taka prośba. Chciałabym abyś poruszył na blogu/fb temat jedynaków. Czy dziecku potrzebne jest rodzeństwo. Chciałabym poznać opinie twoja i czytelników (bo własna już mam). Może jakiś artykuł, badania na ten temat.
Pozdrawiam”
Po pierwsze, gdyby ktoś nie wiedział: tak, można się do mnie zgłosić z taką prośbą :). Inspiracji na ciekawe teksty nigdy dość.
Zanim przejdziemy do badań, chciałbym się podzielić z wami swoimi przeżyciami i przemyśleniami.
Jedynaki są najgorsze
Boże, jak ja nienawidzę jedynaków. Nigdy nie musiały o nic walczyć i zawsze wszystko było ich. Potem im to zostaje jak dorosną. Samoluby. Rodzice zawsze wszystko podawali im na srebrnej tacy. Mają też w domu same najlepsze rzeczy, bo rodzice mogli całą forsę wydawać na nich. Mają najlepszy rower, najlepszą konsolę i najlepsze ciuchy. W końcu jak jest jedno dziecko, to jego rodziców stać. Edukację też mieli najlepszą (bo prywatną, wiadomo – jedynak, to rodziców stać), więc są wybitnie przemądrzali. Oczywiście nie omieszkają o tym opowiedzieć wszystkim dookoła, bo od ich wewnętrznej zajebistości, większe jest tylko ich ego. Oni są przekonani, że są najważniejsi. Że pozostali ludzie zostali stworzeni po to, żeby im służyć. Że nie liczy się nic, ani nikt, poza nimi samymi. Jak ja ich nienawidzę.
Wielodzietne patole
Ale jest jeszcze ktoś, kogo nienawidzę. Rodzice więcej niż dwójki dzieci. W końcu jak ktoś ma więcej niż dwójkę dzieci, to musi być patologiczny. Trójka może jeszcze ujdzie, ale czwórka? Albo piątka? To przecież musi świadczyć o brakach w inteligencji. Na pewno nic nie robią całymi dniami, tylko piją i dzieci robią. I kasę wyciągają z opieki – zresztą po to przecież dzieci robią. Przecież nie dlatego, że je kochają. Dzieci są zaniedbane (bo przecież nikogo w Polsce nie stać na więcej niż dwójkę dzieci), nikt się nimi nie opiekuje i nikt się z nimi nie bawi. Chodzą w starych ciuchach po starszym rodzeństwie lub w „nowych”, ze szmateksu. Są cofnięte w rozwoju, bo nikt nie ma czasu im w tej nauce pomóc. Często są chore, bo w domu się nie grzeje, a rodzice przepijają pieniądze przeznaczone na lekarstwa. Są też wiecznie głodne, bo w domu nigdy nie ma nic do jedzenia. Jak można dopuścić, żeby taki margines społeczny przekazywał swoje geny dalej? Powinni wprowadzić kontrolę narodzin. Dwójka dzieci na rodzinę i spokój. A jak ktoś ma więcej to zagazować.
I najważniejsze…
Jest tylko jedna rzecz, której nienawidzę bardziej niż jedynaków i wielodzietnych patoli. Są nimi stereotypy. Bo cały ten post do tego momentu, jest jednym wielkim kłamstwem, opartym na ludzkiej niewiedzy. Ile razy słyszę takie stwierdzenia jak powyżej, to się we mnie gotuje. Znam jedynaków, którzy oddaliby za drugiego człowieka życie i znam rodziny wielodzietne, które mają wyższy standard życia niż Bill Gates (może trochę koloryzuję, wybaczcie). Bo to, kim jest człowiek, nie zależy od tego ile ma rodzeństwa. To może na niego wpłynąć, ale to nie jest najważniejsze.
Co jest lepsze dla dziecka?
Wiele osób zadaje sobie właśnie to pytanie. Czy jedynaki coś tracą? A może to dzieciom z rodzin wielodzietnych czegoś brakuje? Myślę, że w obu rozwiązaniach coś się traci. I coś zyskuje. Jedynaki tracą tą nieraz niesamowitą więź, jaka nawiązuje się z drugim człowiekiem. Zwłaszcza jeśli rodzeństwo jest w podobnym wieku. Zyskują jednak zdecydowanie więcej rodzicielskiej uwagi. W rodzinach wielodzietnych jest odwrotnie. Rodzic w takiej rodzinie raczej nie da rady poświęcić jednemu dziecku więcej niż kilkunastu minut dziennie, jeśli w ogóle znajdzie czas. Jednak te braki nadrabia rodzeństwo. Wspólne zabawy potrafią tak zaangażować, że dziecko nawet nie zauważy braku rodzicielskiej uwagi.
Uzupełnianie braków
Dodatkowo, kiedy rodzic zna już „braki” każdego rozwiązania, bardzo łatwo jest znaleźć drogę, żeby im zaradzić. Jedynakom często za rodzeństwo służą bliscy znajomi, z którymi potrafią nawiązać iście „braterską” więź. Dodatkowo nie muszą walczyć o uwagę rodziców, o lepszy pokój i o to, kto następny kosi ogród, więc taka więź może być nawet silniejsza. Natomiast w przypadku rodzin świadomie wielodzietnych (o patolach nie mówimy :), rodzice bardzo często znajdują takie sposoby na życie, żeby z dziećmi przebywać jak najwięcej czasu. Albo pracują tak, żeby ich praca nie kolidowała z wolnym czasem ich dzieci albo rezygnują z innych mało ważnych zajęć, takich jak gotowanie czy sprzątanie (na co to komu? :), na rzecz czasu z dziećmi.
Które rozwiązanie jest lepsze? Oba. Tak długo jak dzieciom i rodzicom jest w ich obecnym układzie dobrze, to kim ja jestem, żeby im mówić, że robią źle?
Prawa do zdjęcia należą do photosavvy.
Trójka może jeszcze ujdzie, ale czwórka? Albo piątka? To przecież musi
świadczyć o brakach w inteligencji.
Ufff – dobrze, że mam tylko trzy panny ;)
A swoją drogą, nie bawi cię Kamil, że przy trójce dzieci jesteśmy uważani już za rodziny wielodzietne? Bo mnie bardzo :)
Jak rok temu składałem wniosek o dofinansowanie do książek, to była tam opcja „Rodziny wielodzietne i nieporadne życiowe”. W jednym punkcie :) To dopiero było zabawne :)
Mnie to wcale nie bawi. Tak się właśnie tworzy (specjalnie lub mimowolnie) stereotypy. Ktoś kto opracował ten formularz powinien ponieść konsekwencje.
W tym roku już tego chyba nie ma. To raczej nie było celowe działanie, a po prostu błąd jakiejś korekty czy coś :)
Już mi się piana na usta wytoczyła po przeczytaniu teorii o jedynakach. Już miałam pierwsza rzucić kamieniem, ale na szczęście coś mnie tchnęło i doczytałam do końca. Jestem jedynaczką i matką jedynaka, Ani ja, ani syn nie jesteśmy tymi stereotypowymi przypadkami. W czasach licealnych miałam koleżankę z 5 rodzeństwa. Paradoksalnie nie byli biedni, jeździli po świecie, korzystali z życia. Mogłabym śmiało stwierdzić, że tej rodzinie wiodło się zdecydowanie lepiej niż nam:). Nie żebym zazdrościła, bo tak nie było, ale te stereotypy są bardzo krzywdzące dla obydwu stron.
Emocje, emocjami, ale głowę trzeba mieć na właściwym miejscu :)
Tylko czemu „paradoksalnie”? ;)
No jak to… Przecież rodziny wielodzietne to „zawsze” biedna patologia. Więc ci moi, powinni być ewenementem na skalę światową, bo byli ich przeciwieństwem.
Jakby prześledzić stan rodzinny ludzi z pierwszyszych stron gazet, to większość z nich ma dużo dzieci. A biedaki to nie są.
u mnie również jest i będzie jedynak … kiedyś nawet przeprosiłam w jednym z moich postów, że więcej dzieci już nie będzie … myślę jednak, że stereotypy dotyczące jedynaków są tylko i wyłącznie stereotypami wymyślonymi przez tych, który mają trochę większe rodziny – to tak jak z kawałami o blondynkach … jedno, dwoje czy troje każdy decyduje się (z głową czy bez) na tyle ile może … i czy może …bo o tym wielokrotnie zapominamy oskarżając rodziców jedynaków – że rzeczywistość może iść w zupełnie inną stronę niż ich pragnienia o wielodzietnej rodzinie …
Mój syn jest typem dziecka po urodzeniu którego już nie myśli się o kolejnych :-) Jak wygrana 6 w totka – kiedy wygrasz to już nie grasz dalej bo już masz TO :-) Nie wiem czy mój instynkt macierzyński zahamował – nie widzę motywacji do dalszego …hmm rozrodu? ;-) Znalazłam już swoje szczęście o którym marzyłam i dobrze nam tak. Nie szukam argumentów za ani przeciw – widocznie w moim przypadku tak natura chciała i nie zamierzam z tym walczyć. Jak widać może być różnie. Zamiast pytać, porównywać się z innymi, rozważać za i przeciw najlepiej wsłuchać się w siebie… Czytaj więcej »
Myślę, że coś w tym jest :) Że niektórzy mają jakiś biologicznego pomocnika, który mówi im „Hola, hola, może już wystarczy?” :) A niektórzy mają zamiast tego karteczkę „Sky is the limit” :)
Współczuję. I Pani i Synowi…
Ach moje myśli wypisałaś tutaj. Brakowało mi słów żeby oddać to co czuję, w punkt!!!
Dobre spojrzenie w kontekście rekompensaty. Nie myślałam tak o tym, a to bardzo ważne. Mam doświadczenia rodzinne takie, gdzie moja mama mając 4 rodzeństwa, w ciągu roku straciła oboje rodziców, po dość ciężkich chorobach. I piękne było patrzeć, jak się wzajemnie wspierali zarówno emocjonalnie, jak i w opiece nad rodzicami. Oboje spędzili ostatnie tygodnie w domu przykuci do własnych łóżek, przy czym ich stan wymagał nieustannej opieki. A to że rodzeństwo tak ze sobą współpracowało, mogli zapewnić opiekę rodzicom do samego końca, nie zmuszając starszych ludzi do pobytu w szpitalu czy hospicjum. I tak mnie tknęło, że w sumie w… Czytaj więcej »
Różnie w życiu bywa. Czasem to właśnie na rodzeństwo nie można liczyć, a partner etc. okazuje wsparcie.
Prawda, prawda i tylko prawda. Stereotypy są zawsze krzywdzące, jedne bardziej drugiej mniej. P.S. Mam dwójeczkę ale marzę o trójeczce, a gdybym 6 w lotto strzeliła to kto wie czy o czwóreczkę bym się nie pokusiła. ;)
Bardzo mądrze napisane…plus za emocje za część pierwszą. jesteś miszczem :)
Bo punkt widzenia zależy od punktu siedzenia…
Było super jak miałam tylko jedno dziecko. Faktycznie dużo czasu mogłam mu poświęcić. zresztą sama też mogłam się realizować na wielu płaszczyznach..
Teraz mam dwójkę, i podwójnie brakuje mi czasu na wszystko…
Może dzieci mają mniejszą moją uwagę, ale za to w pakiecie mają siebie i to jest cudne patrzeć jak się fantastycznie dogadują, kłócą, sprzeciwiają.. a Ja pomału zaczynam znajdywać czas tez dla swoich pasji :)
Oj emocje to dopiero wzbudziłem na Facebooku :) Bo tam wrzuciłem tylko część pierwszą, bez wyjaśnień – myślałem, że mnie zjedzą :)
Do każdej ilości dzieci, trzeba się przyzwyczaić. Ja obecnie jak mam dwójkę, to się czuję jak na urlopie :)
hehe, to jest fenomen, ale jak młody pojechał na obóz i zostaliśmy z Hanką, to wstyd przyznać – nie wiedzieliśmy w pewnym momencie co robić z wolnym czasem :)), dobrze że nie skończyło się trzecią ciążą :P
My też się musimy pilnować :)
W rodzinach wielodzietnych najważniejsza jest organizacja. Jak jest organizacja to jest i czas dla dzieci. Wiadomo że te młodsze zawsze zabierają więcej czasu rodzicom ale dzięki temu te starsze szybciej stają się samodzielne, zaradne życiowo. Jestem najstarsza z sześciorga i mimo że długo byłam jedynaczką (8lat) i doświadczyłam 'luksusu’ bycia jedną jedyną i rozpieszczaną, to właśnie rodzeństwo sprawiło że jestem szczęśliwa :) Myślę że to właśnie rodzeństwo jest najlepszym co rodzice mogą dać dziecku :) Moje zdanie jest subiektywne, piszę co czuję, nikogo nie osądzam.
Ja szykuję wpis o rodzinie z dziewiętnaściorgiem dzieci – myślę, że gdyby powierzyć im zarządzanie jakąś korporacją, to spokojnie daliby radę :)
No wiesz, w rodzinie mojego meza bylo osiemnascioro dzieci. Jego dziadek mial tyle rodzenstwa i moge powiedziec tylko tyle … to nie byla zadna rodzina, nikt potem z nikim zadnego kontaktu nie utrzymywal , szybko znikal z tej a jakze bogobojnej rodziny zakladajac z ulga wlasna rodzine i decydujac sie jak dziadek meza na … jedno dziecko. Osiemnascioro dzieci to wielka pomylka i glupota.
W jednym wypadku głupota, a w innym coś cudownego. Wszystko zależy od rodziców, nie od ilości dzieci. A w przyszłości postaram się moją teorię podeprzeć tekstem i przykładem (nie swoim!) :)
Bardzo czekam na ten przyklad bo niezwykle trudno mi sobie wyobrazic, ze jacykolwiek rodzice, nawet najbardziej energicznie, najwspanialsi, najmadrzejsi, najnieprawdopodobniej zorganizowani sa w stanie poswiecic odpowiednio duzo czasu tylu dzieciom (18!), kazdemu z osobna, nie wykorzystujac tych dzieci do opieki nad kolejnym mlodszym potomkiem.
Niestety w rodzinach wielodzietnych (mam tu na mysli duza ilosc dzieci powyzej pieciu) nawet jak ich stac finansowo na wszystko (a znam taka rodzine) to obserwujac te dzieci mam przekonanie ,ze brakuje im uwagi rodzicow, tkwi w nich taki rodzaj „niedopieszczenia’.
Jeśli z tej ogromnej ilości rodzeństwa każdy wyszedł na ludzi i jakoś sobie poradził w życiu, to jest to sukces. Na pewno wiekszy, niż dopieszczanie 30-letniego darmozjada, jakże modne ostatnio. W domu rodzinnym nie ma być za miło, bo młody człowiek musi chcieć go opuścić i pójść własną drogą!
Chyba najlepszym rozwiązaniem w tej sytuacji są… bliźniaki. Jak wiecie jestem ojcem takowych. :) Decydowaliśmy się na dziecko, ale nie zastanawialiśmy się ile chcemy mieć. Potem przyszły małe kłopoty itd. a tu lekarz mówi „bliźniaki”. Dzięki temu dzieci nie mają rodzeństwo, a my nie musieliśmy się zastanawiać nad kolejnym dzieckiem. Rozwiązanie idealne :) Tylko, że ja chciałbym jeszcze mieć córkę… Ciii nie mówcie o tym mojej żonie, bo mnie z domu wyrzuci…
Rada bezcenna :) Na pewno wiele osób skorzysta i postanowi zrobić sobie bliźniaki ;) A co do córki, to nic straconego – póki życia, póty nadzieja :)
My też mamy bliźniaki i śmiejemy się, że jedno jest planowane a drugie to wpadka.
Ale my też myślimy nad kolejnym za jakies 4 -5 lat…. :)
A my chcieliśmy standardowy model 2+2 . Było nas już dwoje i syn, to pojawiły się marzenia i o córce, a tu… trojaczki!;) córek mamy teraz dwie i dwóch synów ?
Ja i mój mąż jesteśmy jedynakami i mamy trójkę dzieci (!), czyli bliźniaki + jedno. Mi nigdy nie brakowało rodzeństwa, bo miałam „braterskie” przyjaźnie. Teraz jednak widzę, jak fajnie jest, gdy ma się brata/siostrę. Daje to bezproblemowe funkcjonowanie w grupie, łatwość adaptacji, wsparcie, wspólne zabawy i pomysłowość, od której czasem może się zakręcić w głowie.
Bycie jedynakiem rodziców, którzy dają duże pole do samodzielności, jest wg mnie doskonałym rozwiązaniem. Rodzice nie załatwiają za niego problemów, i taki jedynak uczy się współpracy z innymi. Bo ma możliwość.
Fajnie jest być jedynakiem i fajnie jest mieć rodzeństwo. Wybór należy do nas.
Dokładnie tak jest. Każde rozwiązanie ma swoje zalety i nie ma co się przejmować i zamartwiać, że wybrało się tak czy inaczej :)
narobiłes zametu…ja mam dwójkę i starczy.wewnetrznie czuje ze limit dzieci mam wyczerpany:) Córcia coraz wieksza mama coraz bardziej zrelaksowana..więcej czasu dla siebie..o tak ja już swoj limit wyczerpałam:) a jedynkom współczuje..mam 2 siostry kłocimy sie wymiennie raz z jedna raz z druga,ale je mam zawsze moge sie do nich zwrócić o pomoc i wiem ze po prostu są,no ale coż jak kto nie chce lub ne może niech wychowie chociaż jedno dzieciątko byle z sercem ,gdy bedzie kochane nie odczuje tak bardzo braku rodzeństwa:)
Jeszcze niejeden raz zamętu narobię :)
Ja póki co mam jedno dziecko, mąż strasznie chce drugie, ja po drugiej poronionej niestety ciąży ciągle się boję że każdą kolejną też poronię, ale to już odbiega od tematu. Z jednej strony fajnie jak dziecko ma brata czy siostrę, a z drugiej boje się że nie będę umiała pogodzić, podzielić czasu na dwa. To trudny temat, świadome posiadanie kilkoro lub choćby dwójki dzieci, jest wiele za i przeciw.Szanuje ludzi którzy świadomie podejmują decyzję o posiadaniu kilkoro dzieci, ja ciąglę się boję. Bycie rodzicem to kawał ciężkiej roboty.
Heh jak napisałam na blogu (tym razem po przeczytaniu całego tekstu hehehe) – to jakie będzie dziecko zależy od rodziców. Tylko i wyłącznie. Czy będzie rozpieszczone, czy „patologiczne”… Wszystko kwestia wartości rodziców i ich pracy nad tym na kogo chcą wychować jeszcze małego człowieczka.
Ps. nadrabiam zaległości w czytaniu :D
A ja zastanawiam sie czy Twoja żona pisze bloga? Mam jedno dziecka, sama pochodze z domu gdzie była nas trójka rodzeństwa i sama chce tego dla mojej corki, tzn rodzeństwa. Jednak moj maz zawsze uważał ze jedno nam wystarczy (mial czwórkę rodzeństwa ) Jednak ostatnio zmienil zdanie. Moje pytanie na początku pojawiło się ponieważ chciałabym porozmawiać z kimś kto ma wiecej niz jedno dziecko, martwię sie że jak pojawi sie kolejne dziecko znow pojawil sie okropny stan przeddepresyjny po porodzie, który trwał u mnie w nieskończoność. Moja corka ma 2 lata, a ja dopiero od niedawna w pelni cieszę sie… Czytaj więcej »
Z jednej strony każde kolejne dziecko zmniejsza tą szansę, ale z drugiej strony, jeśli stany depresyjne były w po pierwszej ciąży, to mogą się pojawić i po drugiej. Jeżeli jednak masz kochającego i wspierającego partnera oraz lekarza, który przy ewentualnych problemach Ci pomoże, to nie rezygnowałbym z większej ilości dzieci, jeżeli takie jest wasze pragnienie.
PS. Żona nie pisze bloga :)
Będąc na studiach przeprowadziłam badanie dotyczące jedynaków / niejedynaków i ich egocentryzmu – jest przecież stereotyp jedynaka samoluba. Ku mojej uldze (poznałam wtedy mojego obecnego męża – jedynaka i chciałam wiedzieć czym to pachnie) okazało się, że coś takiego jak egocentryzm zupełnie nie zależy od posiadania, bądź nieposiadania rodzeństwa ;-)
No to mamy kolejny argument :)
zawsze zakładałam,że chcę mieć 3 dzieci, stanęło na 2, z tym,że pierwsza była planowana,druga po prawie 3 latach wpadka :P i gdyby taka nieplanowana się nie pojawiła,to córka byłaby jedynaczką,a tego chciałam uniknąć,myślałam na tej zasadzie,że jak nas zabraknie pozostanie jej rodzeństwo,no i po 1 córce szybko chciałam mieć kolejne dziecko jednak mąż mnie hamował,a była tak spokojna,że nic tylko dzieci takie rodzić :P po drugiej córce juz mi się 3 dziecka odechciało-diabeł wcielony haha skutecznie działa jak antykoncepcja bo jak pomyślę o takim kolejnym dziecku jak ona to dziękuję ;) drugą kwestią są finanse,ledwo nam z 2 dzieci idzie… Czytaj więcej »
Mam dwójkę cudownych dzieciaków, pierwsze planowane(7 lat córa)- drugie to ” etap godzenia się z mężem( teraz już byłym), małżeństwa nie ma za to była ciąża i mimo, to że w całkowicie w złym momencie to dzisiaj mam wspaniałego synka(3 lata), który rekompensuje wszystko co złe :-). Dzieci to wspaniały dar, męczący ale wspaniały i myślę, że w normalnych związkach (nie patoli), ilość dzieci to kwestia indywidualna i słowa babć czy ciotek, że przydało by się rodzeństwo, albo skąd wy weźmiecie pieniądze na wychowanie tylu dzieci- są bez znaczenia.
Stereotypy nie biorą się znikąd niestety. Jedynacy to są dzieci od najmłodszych lat utwierdzane w poczuciu bycia pępkiem świata i jego ósmym cudem zarazem.
Proszę nie uogólniaj. Posiadanie rodzeństwa nie chroni przed byciem egoistą. Dużo zależy od wychowania a nie od ilości rodzeństwa.
Mój były chłopak pochodził z rodziny wielodzietnej. Takiego narcyza i egocentryka to ja jeszcze w życiu nie spotkałam. Wszystko zależy jak ktoś był wychowany.
Ja mam 20 lat i 2 starsze siostry ( jedna 4 lata starsza a druga 6 lat starsza) i powiem że stereotyp o jedynakach samolubach dotyczy nie tylko jedynaków. Najstarsza zawsze była najważniejsza i ona o wszystkim decydowała. Teraz mimo że ma własną rodzinę nadal uważa że jest najważniejsza i wszystko jej się należy. Jak widać to zależy od wychowania a nie ilości rodzeństwa.
Święte słowa
a moim zdaniem najlepszą rzecza, jaką może dac rodzić swojemu dziecku, jest właśnie rodzeństwo. Ile znam jedynaków, którzy siedzą całymi dniami w domu w wakacje, bo rodzice pracują, babcia umarła. Jak jest dwójka, trójka, zawsze się sobą zajmą, stanowią dla siebie towarzystwo. A jak rodzic umrze? Zostaje się sam jak palec. Przyjaciele są, odchodza, zmieniają się. Rodzina zostaje. Sama byłam niemalże jedynaczką – starsze o kilkanaście lat rodzeństwo. Brat umarł młodo, siostra jest już starsza, bardziej była mi matką aniżeli siostrą. Jak ja zazdrościłam koleżankom, które miały brata lub siostrę!! Ta więź jest nie do zastąpienia. Postanowiłam, że będę miała… Czytaj więcej »
Bardzo lubię czytać takie historie, szczególnie gdy opisywane są z perspektywy wielu lat i rzeczywiście ta decyzja, którą podjęliśmy, okazała się tą właściwą. Tym bardziej gratuluję :)
jak rodzisz cc to źle, jak karmisz mm to źle. Dajesz słodycze źle, nie dajesz słodyczy tez źle. Masz jedno dziecko xle, masz dwoje też źle, masz troje, to sie smieją że pewnie wpadka, masz czworo to już patrzą z litością…
Masz wcześnie dziecko źle, bo za wczesnie, pewnie wpadka, masz pozno dziecko źle, bo za pozno, bo egoiści, samoluby. Ludziom nigdy nie dogodzisz. Problem w tym, że chyba w materii rodziny nikt nawet nie powinien probować. To człowiek sam decyduje ile chce mieć dzieci i oby mu się udało mieć tyle ile chciał i by wszystkie były zdrowe…
Nie znam sposobu na sukces, ale znam przepis na porażkę: spróbuj zadowolić wszystkich – ktoś kiedyś powiedział te słowa i od lat są tak samo aktualne. Niestety.
spróbuj zadowolić siebie. Nie zmienisz świata, ale możesz zmienić świat jednego człowieka :)
Hmm…moim zdanie kluczem do sukcesu jest miłość, która jest między rodzicami w przypadku jedynaków jak i rodzeństwa. My z mężem jesteśmy jedynakami, moi rodzice są jedynakami, a my mamy 4 dzieci. Pomimo tego, że byłam sama nigdy nie byłam w centrum uwagi, bo moim rodzicom wszystko inne zabierało wiele energii, a ja byłam cholernie samotna bez rodzeństwa, kuzynów, żadnej cioci czy wujka, z jedną babcią, która raczej była totalnie skupiona na sobie. Poprostu jedna wielka pustka. Jak dziecko widzi miłość i szacunek między rodzicami i otrzymuje od nich mądrą miłość to już jest wielki sukces, dla kształtowania dię tego małego… Czytaj więcej »
Nuda to zdanie, które nie pojawia się w naszym słowniku, to akurat prawda :) Zawsze jest jeszcze coś, co można by było zrobić :)
Nigdy nie przyszło mi do głowy oceniać i argumentować czy lepiej jest mieć jedno czy więcej dzieci. Mam do tego duży dystans i pokorę, ponieważ teoretycznie nie powinnam mieć dzieci, a jednak udało się i mam trójkę. Uważam się za ogromną szczęściarę, każdego dnia doceniam swoje szczęście celebrując czas spędzony w towarzystwie dzieci i wiem, że łatwo jest wytaczać argumenty tym, którzy nie znają sytuacji innych ludzi i nie mają pojęcia co stoi za ich decyzjami o posiadaniu (lub nie) potomstwa. Szanuję każdy wybór dorosłego człowieka licząc się z tym, że często nie są to zależne od niego czynniki. Stereotypy… Czytaj więcej »
I prawidłowo. Bardzo się też cieszę, że mając takie podejście nie tylko tu trafiłaś, ale też postanowiłaś włączyć się do dyskusji :) Bardzo mi miło :)
normalnie przez Ciebie założę bloga, żeby nie spamować Twojego swoimi przemyśleniami :P ja jestem jedynaczką (z powodu rozpadu rodziny, a nie niechęci rodziców) i mama całe życie mi truła, że będę rozpieszczona, zabierała mnie do domów dziecka i kazała pomagac starszym sąsiadkom – jednak dużo bardziej spaczyło mnie to, że ona nie miała nikogo innego do zamartwiania sie oraz analizy, niż to, że nie miałam rodzeństwa :P Jednak jako, że mój mąż całkiem dobrze zarabia to póki co sama chce mieć przynejmniej 4 :) Może własnie dlatego, że widzę jak moja mama schizuje analizując każdy mój grymas, słowo oraz zachowanie… Czytaj więcej »
Dawaj tego bloga, nazwę masz już niezłą i przemyślenia też chętnie poczytam :)
Od kiedy tylko pamiętam zawsze chciałam mieć rodzeństwo. Moja siostra urodziła się, gdy ja miałam 11 lat i byłam w siódmym niebie… Rodzice pracowali na zmiany, więc nieraz opiekowałam się Młodą przez kilka godzin lub cały dzień. Była moją córeczką: jadła tylko ode mnie, ze mną chodziła na spacery, gdzie nawiązywałam kontakty z innymi matkami ;) Później nasza mama dziwiła się, że tyle osób nas zna… Teraz siostra jest już nastolatką i ma trudne chwile, ale wtedy na szczęście przychodzi do mnie. Ja mam już swoją własną córkę i marzy mi się jeszcze dwójka, ale to niestety ciężki temat. Kamil,… Czytaj więcej »
Przynajmniej dwójka- na zapas! Może to zabrzmi brutalnie, ale różnie w życiu bywa, a pewnych strat nie nadrobi się po 50-tce.
U mnie niestety brak rodzeństwa bardzo odbił się na dorosłym życiu. Najgorsza jest nadopiekunczosc, zmierzam się z tym każdego dnia, mimo że jestem już dorosła i sama mam dziecko.
Ja jestem jedynaczką i nie jestem osobą samolubną ani przemądrzałą. Nie chodzę też do szkoły prywatnej. Więc proszę się ogarnąć i nie obrażać jedynaków. :-)
Nikt tutaj nikogo nie obraża. Proszę przeczytać cały tekst :)
Mam 2 chłopaków i jestem zły że PIS nie wygrał wyborów 4 lata wcześniej bo bym zrobił więcej dzieci masy mi się 4 chłopaków. Za zarabiam jako wysokiej klasy specjalista od systemów ruchu lotniczego i prowadzę firmę deweloperska dodatkowo. Żona nie pracuje zawodowo i zajmuje się dziećmi. Nie jesteśmy patolami,to PO SLD i PSL upodlilo ten kraj, okradajac nas z marzeń o dużej rodzinie. Jak można podnieś VAT na ubranka dziecięce kiedy utrzymanie rodziny jest takie kosztowne
Dobrze zarabiający specjalista, do tego biznesmen-deweloper uzależnia liczbę dzieci od takiej drobnostki jak vat na ubranka?! Coś mi się to nie klei.
Ja dopiszę od siebie. Mam porównanie w rodzinie męża – teść ma 1 brata, teściowa ma 1 brata i 4 siostry. Po śmierci rodziców teścia rozpadły się ich relacje. Żony się pokłócily, oni próbowali ratować braterską więź, ale czegoś (a może kogoś) zabrakło. Po śmierci rodziców teściowej wszyscy utrzymują kontakty, dzwonią, piszą, odwiedzają się, razem jeżdżą na wakacje, jedna wielk cudowna rodzina. Ile ja mam rodzeństwa? Brata? Ile chciałam mieć dzieci? Jedno, póki nie poznałam rodziny teściowej. Ile mam dzieci? Trzy, chociaż marzę o czwartym i mam nadzieję na wpadkę :D A dlaczego? Bo kiedy dwie bliskie osoby się kłócą… Czytaj więcej »
A kiedy jest dodatni przyrost naturalny dopiero powyżej dwójki dzieci wlasnie
A ja mam 3 dzieci pracuje na etacie + do tego mam własną działalność ;). I właśnie myślimy o 4 maleństwie i wcale nie uważam że jak się ma 4, 5 ,6 dzieci to musi być rodzina patologiczna.
Patologia to stan umysłu i wynikający z niego sposób zachowania. Nie zależy to od liczby dzieci, pieniędzy oraz tego czy się pracuje czy nie.
Z tym jest różnie. Ja mam jednego brata z różnica 1 rok i 3 miesiące. Dogadujemy się dobrze natomiast u męża było ich 5 i między każdym była spora różnica wieku między najstarszym bratem a najmłodsza siostrą jest 19 lat różnicy i relacje są kiepskie żeby nie powiedzieć, że fatalne. Relacja w rodzeństwie u mojego męża polegała na opiekowaniu sie sobą nawzajem bo rodzice dużo pracowali a nie było relacji na zasadzie rodzeństwo. My mamy 2 dzieci z różnica 6 lat. Pierwsze dziecko urodziłam mając 19 lat i nie spieszyło mi się aby mieć kolejne więc mamy 8 latka i… Czytaj więcej »
Ja mam trzy siostry, są moimi najlepszymi przyjaciółkami. Tak było w dzieciństwie i jest również teraz, jak jesteśmy już dorosłe. Siostry mają już mężów i tak się złożyło że oni są dla mnie jak bracia. Moja rodzina jest dla mnie najważniejsza, nie ma dla mnie większej wartości niż rodzice, siostry, mąż i córka, siostrzeńcy. Uwielbiam jak się spotykamy wszyscy razem, nie tylko w Święta ale również na grille, rodzinne weekendy. Sama mam jedno dziecko ale coraz częściej myślę o rodzeństwie chociaż nie ukrywam że się boje. Lubie mieć czas dla siebie, na swoje pasje a z drugiej strony nie chcę… Czytaj więcej »
Opowiem wam o realnej przewadze rodzin wielodzietnych nad malymi. Ludzie nie są sobie równi, różnią sie miedzy sobą to po pierwsze a po drugie tylko ludzie mlodzi i w sile wieku mogą pidejmować realną ciężką pracę, ktora przeklada sie na materialne rezultaty, a po trzecie są takie problemy w życiu ktorych nie mozna rozwiazac w pojedynke dlatego potrzebujemy je rozwiazywac w oparciu o liczną rodzine(pozyskiwanie zasobow potrzebnych do zycia, budowa domu/mieszkania, obrona zasobow przed kradzierzom). Mając dużą ilosc dzieci dajemy im o wiele wieksze pole manewru poniewaz jesli nie beda zpatologizowane spolecznie to bedą wykonywac rozne role spoleczne i zawodowe… Czytaj więcej »
I tu jest wazne aby nie ksztalcic w kierunkach humanistycznych bo tam nie ma kasy(zasobow) a technicznym, mozna sobie odpuscic nawet wyzsze studia idąc w szkoly zawodowe, przy 5 dzieci myslimy raczej o takich zawodach jak: murarz,tynkarz, spawacz, stolarz, hydraulik,elektryk,mechanik, gornik, drwal, operator roznwfo rodzaju maszyn np koparki, ladowarki, ciezarowki, dzwigi itp są to dobrze platne zawody. Mozemy ksztalcic te dzieci kazde w innym zawodzie ale w danej branzy np budowlanej, lesnej, rolniczej, mechanicznej itp co pozwoli w przyszlosci zalozyc firme rodzinna gdzie podstawowy trzon pracownikow stanowia ludzie z rodziny ale kazde o innej kompetencji zawodowej np firma budowlana a… Czytaj więcej »
Biorąc pod uwagę ,że urodzą się sami chłopcy ;). Mój facet ma 4 braci i każdy w zupełnie innej branży niż typowo budowlanej. Ot weterynarz,sprzedwaca na kasie kolejny pracuje przy druku oraz informatyk.
A i nie każdy chce tyle fizycznie pracować trzeba mieć zdrowie.
Jestem Julia i mam 1 rodzeństwo ale moja mama zawsze marzyła o minimum 3 dzieci i się spełniło teraz moja mama jest w ciąży bliźniaczej i będzie nas 4 razem ze mną ja tam się cieszę i to jak Pan mówi o rodzinie wielodzietnej jest nie fajne. Moja mama wychowała. Się w domu z 6 rodzeństwa i wcale nie byli biedni . jak coś to mam 11 lat.
Panie Kamilu, jaka jest obecnie różnica wiekowa między Pana dziećmi? :)
hm…A ja się nie zgadzam.Z jedynakami.Jedynakiem można być i normalnie być wychowanym i pracowitym być.A 4 dzieci nie tylko mają patologia,tylko też rodziny co dobrze są usytuowane finansowo,mają dom i chcą mieć 4 dzieci.I czysto chodzą ubrane,zadbane i wszystkie dzieci potrafią się ze sobą bawić i są kochane
Kwestia ilości dzieci jest sprawą drugorzędną. Niektórzy wielodzietni piszą, że mama z jednym dzieckiem to nie mama. Byłbym ostrożny z takimi osadami, bo bardzo dużo osób uważa też, że kobieta, która nie urodziła syna to nie kobieta; cóż że urodziła dwójkę czy trójkę dzieci jak nie może dać potomka męskiego…