Dlaczego nigdy nie nakarmię głodnego

I dlaczego nie nauczę tego moich dzieci.

homeless

Jak stali czytelnicy tego bloga wiedzą, jestem osobą empatyczną. Potrafię współczuć i starać się zrozumieć innych ludzi, nawet w najbardziej tragicznych okolicznościach (patrz: Ty też mogłeś zabić swoje dziecko). Nie jestem szybki w osądach i zwykle dobrze pomyślę, zanim obejmę jakieś stanowisko. Od wczoraj nie mogę jednak zrozumieć pewnej rzeczy, chociażbym próbował podchodzić do niej z każdej możliwej strony. Nie mogę zrozumieć jak ponad 100.000 osób (obecnie już 130.000 i dalej rośnie) może przyklaskiwać idei nakarmienia bezdomnego.

Jestem świadom, że ten post nie przysporzy mi popularności. Część obecnych czytelników może nawet odejdzie. „Jak on może tak mówić? Jest bez serca!”. Jestem na to jednak gotowy, bo wiem, że w życiu tak już jest, że niektórzy ludzie odchodzą. Zwłaszcza kiedy mówi się trudną prawdę. A ta właśnie taka będzie.

Człowiek głodny nie chce Twojej bułki

Widzicie, ludzie głodni i bezdomni nie chcą Twojej bułki. Nie chcą Twojego chleba, ani nawet Twoich pieniędzy. Nie dbają o nie. Nie zrozumcie mnie źle. W sytuacji, kiedy człowiek nie jadł od kilku dni, jest w stanie zrobić wszystko dla pożywienia. Tak już jesteśmy zaprogramowani. Zrobimy wszystko, żeby przetrwać. Jednak w sytuacji, gdy człowiek bezdomny nie jest na skraju, on nie oczekuje jałmużny. On nie chce być zmuszony do oczekiwania na gest innych. Nie chce codziennej walki, w której nie jest pewny czy tym razem trafi na kogoś dobrego (jak Pan Tomek) czy chama, który go pogoni kijem i opluje. Jeżeli tylko człowiek bezdomny jest w miarę zdrowy na ciele i na umyśle, to jedyne czego pragnie to powrotu do społeczeństwa. Pracy, która pozwoliłaby mu wrócić na właściwe tory. Wypłaty, która zdjęłaby z niego ciężar zamartwiania się o to, jak przeżyć kolejny dzień. Małego mieszkania, żeby nie musiał się zastanawiać gdzie będzie dzisiaj spał. Niestety pojedyncze zakupy tego nie zmienią.

Pan Tomek jest dobrym człowiekiem

Ani przez chwilę nie podejrzewałem jego złych intencji. Widać to po sposobie w jaki pisze. Ani przez chwilę nie przeszło mi przez myśl, że zrobił to dla poklasku i pochwał obcych ludzi. Jestem pewny, że on bardziej docenił podziękowania tego bezdomnego człowieka, niż 130.000 osób, które polubiły jego status na Facebooku. On pokazał jak niewiele trzeba, żeby zmienić czyjś dzień w coś pięknego. Pokazał, że wystarczy jeden moment poświęcony drugiemu człowiekowi, żeby przerwać serię takich samych, byle jakich dni i pokazać, że świat może być dobrym miejscem. Że po ziemi dalej chodzą ludzie wrażliwi na cierpienie innych. I może ten człowiek doznał w tamtej chwili przemiany. Może coś w nim pękło, tak jak w Panu Tomku, kiedy wsiadł do auta. Może dał mu coś więcej, niż tylko zakupy. Możliwe, że dał mu nadzieję. I ja naprawdę chcę w to wierzyć.

Niestety życie nauczyło mnie czegoś innego.

Ja też byłem Panem Tomkiem

W miejscu gdzie pracuję krąży pewien bezdomny. Pewnego dnia, gdy zajrzał do mojego biura, w poszukiwaniu czegoś do jedzenia, podzieliłem się z nim swoim śniadaniem. Chociaż podziałem tego nazwać raczej nie można, bo oddałem mu całe. Było mi przykro, że są ludzie, którzy muszą tak żyć. Wiedziałem jednak, że te dwie kanapki, nie rozwiążą problemu. Następnego dnia też przyszedł. Tym razem byłem już przygotowany. Powiedziałem mu, że mam dla niego pracę. Mógł zacząć od następnego dnia. Prosta, fizyczna praca. Każdy mógłby ją wykonać, więc dlaczego nie on? Przyszedł umyty, ogolony i nie najgorzej ubrany. Byłem w szoku. I byłem bardzo z siebie bardzo zadowolony. „Wystarczył jeden gest… to było takie proste…” myślałem. I zaraz po tych myślach pojawiły się kolejne: „Dlaczego nikt wcześniej tego nie zrobił? Dlaczego nikt wcześniej mu nie pomógł?”. Miałem wtedy dwadzieścia jeden lat i niewielką wiedzę o tym jak działa świat. Wytrzymał dwa dni. Jak tylko dostał pierwsze pieniądze, nie widziałem go przez dwa tygodnie. Był alkoholikiem. Nie wystarczyły dwie kanapki. Nie wystarczyło nawet załatwienie pracy. Wtedy doszedłem do wniosku, że takim ludziom już nic nie może pomóc. To mnie dobiło.

Daj człowiekowi rybę, a będzie najedzony przez jeden dzień. Daj człowiekowi wędkę, a będzie najedzony przez całe życie.

Kolejny już cytat na tym blogu, który w ciągu wielu lat na tym świecie, został powtórzony tak wiele razy, że nikt już nie patrzy na jego znaczenie. Zapomnieliśmy już, że danie ryby jest łatwe. Jeszcze łatwiejsze jest przejście obok i zignorowanie ciężkiej sytuacji bliźniego, to prawda. Jednak w dalszym ciągu, danie ryby można określić jako łatwe. Wystarczy chwila. Parę minut, parę złotych. Pomogliśmy. Czujemy się dobrze. I to nie jest złe. Powinniśmy się czuć dobrze. Właśnie odmieniliśmy jakiemuś człowiekowi jeden dzień. Istnieje nawet mała szansa, że ten jeden dzień odmieni temu człowiekowi życie. Że ten pojedynczy, dobry gest, coś w nim zmieni. Rozpocznie zmianę. Niestety życie pokazuje, że szanse na to są niewielkie.

„Jeśli zabierzemy bogatemu całe bogactwo i damy je biednemu, za kilka lat ponownie bogaty będzie bogaty, a biedny znowu będzie biedny”

Bo nie chodzi o to, co posiadamy, ale o to kim jesteśmy. Jeśli zależy nam na tym, żeby pomóc bliźniemu, musimy mu pomóc się zmienić. To już niestety łatwe nie jest.

Żeby pomóc człowiekowi bezdomnemu, którego ja spotkałem, potrzebna była osoba, która byłaby dla niego wsparciem 24 godziny na dobę. Która była by przy nim, pilnowała go i podtrzymywała na duchu. Osoba, która by w niego uwierzyła. Niestety ja tą osobą być nie mogłem. Wybrałem inną ścieżkę w swoim życiu.

Jeśli jednak wśród osób, które czytają ten tekst, są osoby, które pragną pomóc ludziom bezdomnym, to proszę was: potraktujcie to poważnie. To jest możliwe, ale wymaga wiele pracy i wiele poświęceń. Pojedyncze gesty nie zmieniają świata. Jednak pojedyncze, w pełni oddane sprawie osoby już tak.

„Nie wątp nigdy, że mała grupa troskliwych ludzi mogłaby zmienić świat. Tak naprawdę to jedyna rzecz, która go kiedykolwiek zmieniła.” Margaret Mead

Dodane później:

Odpowiadając na pytanie dlaczego nienakarmię głodnego. Wolę te pieniądze przeznaczyć na WOŚP czy Szlachetną Paczkę i pomóc ludziom którym taka pomoc jest naprawdę potrzebna.

Jeśli natomiast zastanawiasz się jak odróżniam ludzi, którym warto pomóc od tych, którym pomóc nie warto, to zasada jest bardzo prosta. Ci pierwsi nie oczekują pomocy.

Dodane jeszcze później:

Po dzisiejszym tekście na blogu, chciałbym powiedzieć kilka słów. Bardzo cieszę się, że tak wielu altruistów czyta mojego bloga. To dobrze świadczy o ludziach. Jednak proszę was o jedno. Kiedy następnym razem będziecie kupować bułkę bezdomnemu lub „ratować” go złotówką, zastanówcie się czy robicie to, żeby mu pomóc czy dlatego, że nikt was nie nauczył odmawiać? Jeśli mielibyście do wyboru: kupić głodnemu dziecku zupę albo bezdomnemu chleb, co byście wybrali? Nie mówicie, że wybralibyście oba, bo każdy z nas ma ograniczone środki i w pewnym momencie musimy podjąć decyzję. Ja wybrałbym dziecko. Niestety większość ludzi nigdy nie kupiła żadnemu dziecku obiadu, a mimo to, żebrakom parę złotych miesięcznie rzucają. Żebrakom i bezdomnym, którzy w tym samym czasie, gdy żebrzą, mogliby pracować. Głodne dzieci niestety takiej alternatywy nie mają. Chore dzieci również. Dlatego gdy następnym razem „uratujesz” bezdomnego, dobrze zastanów się czy ze wszystkich nieszczęśliwych osób na świecie, chcesz ratować kogoś, kto prawdopodobniej sam wybrał swój los i teraz żeruje na ludziach dobrego serca, zabierając im środki, które mogliby przeznaczyć na prawdziwą pomoc. I później powiedz, że to był w pełni świadomy wybór.

I jeszcze jedna myśl na koniec. Każdy jest kowalem swojego losu. Bezdomni też.

„We are all self-made, but only the successful will admit it.” Earl Nightingale

Dodane jeszcze, jeszcze później:

Przed skomentowaniem i wyrażeniem swojej opinii, przeczytaj również To tylko blog. Tam znajdziesz linki do opinii ekspertów, którzy również piszą o tym temacie.

Prawa do zdjęcia należą do Łukasz Dunikowski.

94
Dodaj komentarz

avatar
33 Comment threads
61 Thread replies
1 Followers
 
Most reacted comment
Hottest comment thread
34 Comment authors
AnnaBarbaraAgnieszkaAngelikaJoanna Recent comment authors
  Subscribe  
najnowszy najstarszy oceniany
Powiadom o
Aleksandra
Gość
Aleksandra

Wszystko się zgadza, tylko dziś wędkę dać bardzo trudno. Nie umie tego zrobić, a może nie chce, rząd, a co dopiero szary człowiek. Dlatego lepsza bułka niż całkowita obojętność…

Blog Ojciec
Gość

Wolę dać obiad dziecku, niż bułkę bezdomnemu. Dziecko nie wybrało swojego losu. U bezdomnego tej pewności nie mam.

Aleksandra
Gość
Aleksandra

Jakie dzieci masz na myśli? Co do wyboru własnego losu w naszym państwie widać wyraźnie, że nie na wszystko ma wpływa nasz wybór. Pewnie, że byłoby super, gdyby wyłącznie od nas zależało, czy mamy pracę, pieniądze, firmę, dom, rodzinę, ale tak nie jest i jeśli tego nie dostrzegasz, jestem bardzo zaskoczona. Wystarczy rozejrzeć się dookoła: ludzie okaleczenie nie dostają rent, każe się pracować mężczyźnie bez nogi i ręki, a niewielu jest szefów takich jak ty, którzy takich ludzi do pracy przyjmą. Renta socjalna nie wystarcza nawet na leki. nie ma bogatej rodziny, Nie ma wsparcia. Co taki człowiek ma zarobić?… Czytaj więcej »

Blog Ojciec
Gość

W tekście pisałem o ludziach zdrowych, których tylko własne lenistwo powstrzymuje przed podjęciem normalnej pracy. W przypadku osób chorych, inwalidów itp. to tutaj pomoc jest zrozumiała. Im się należy, bo nie zawsze są w stanie sami sobie pomóc. I z tym się sprzeczać nie będę.

Aleksandra
Gość
Aleksandra

No widzisz, ale napisałeś, że NIGDY nie nakarmisz głodnego, a to małe słówko ma w sobie jednak wielką moc.

Blog Ojciec
Gość

Ja pracuję w gastronomii i miesięcznie wykarmiam parę tysięcy głodnych ludzi :) Tytuł jest prowokacyjny, a tekst wyjaśnia, co dokładnie mam na myśli :)

Mateusz Kuźniar
Gość
Mateusz Kuźniar

Skąd pomysł, że rząd w czymś pomoże? Przecież rząd dysponuje tylko naszymi pieniędzmi – nie ma niczego, co może dać człowiekowi, jeśli nie zabierze innemu. Gdyby rząd odczepił się od praktycznie każdej sfery naszego życia, żyłoby się 10 razy lepiej. Rzad nie ma wtrącać się w życie obywateli, ma tak rządzić krajem, aby być niewidzialnym.

Aleksandra
Gość
Aleksandra

Rząd może i powinien działać choćby tworząc miejsca pracy. Nietrudno się domyślić, że z braku pracy i pieniędzy bierze się najczęściej bezdomność. To na przykład miałam na myśli.

Mateusz Kuźniar
Gość
Mateusz Kuźniar

Rząd tworząc miejsca pracy musi najpierw Pani zabrać (duże) pieniążki w podatkach, aby stworzyć (mały) zakład pracy. Dużo lepiej byłoby, gdyby nikt Pani tych pieniędzy nie zabrał, a sama mogłaby – mówiąc wyniośle – dać komuś wędkę. (stworzyć nowe miejsca pracy, rozkręcać swój biznes.)

Anna
Gość
Anna

A dlaczego rząd ma dawać wędkę? Daje już możliwość darmowego noclegu i usług medycznych na koszt reszty społeczeństwa Są jadlodzielnie..są biura pośrednictwa pracy..co jeszcze można zrobić jeśli ktoś nie chce iść do roboty?

Przewijka
Gość

Rozumiem, co chcesz powiedzieć, pewnie, że lepiej dać wędkę, ale nie każdy ma taką możliwość. Szanuję jednak osoby, które pomagają na tyle, na ile mogą.
Takie mamy czasy, że ludzi szokują takie małe gesty, bo robimy się coraz bardziej egocentryczni, nie patrzymy na cierpienie innych ludzi. Nie każdy bezdomny jest alkoholikiem, Ty akurat na takiego trafiłeś…
Drobnym gestem świata się nie zmieni, ale rozświetli się komuś dzień. Obudzi nadzieję. A może zmotywuje kogoś innego do niesienia pomocy, o której piszesz…

lavinka
Gość

Nadzieję na co? Skąd przekonanie, że bezdomni jej nie mają? Wiesz ilu z nich woli bezdomność, bo z żebraniny zarobią więcej niż w fabryce? TO jest problem.

Przewijka
Gość

Zdaję sobie sprawę z tego, że wiele osób wykorzystuje ludzi w ten sposób o którym piszesz. Ale tego akurat nie da się zmienić ani podarowaniem bułki, ani nawet zaangażowaniem się w taką działalność, o której pisze Kamil. A chodziło mi o nadzieję na godne życie, pracę, mieszkanie, bo nie wszyscy jednak są tacy wyrachowani w tej swojej bezdomności. Niestety jest też tak, że na pierwszy rzut oka nie wie się, z jakim typem bezdomnego ma się do czynienia. I jeszcze nawiązując do tego, o czym Kamil napisał przed chwilą na facebooku – sama osobiście również wolę zapłacić za obiad dziecka.… Czytaj więcej »

lavinka
Gość

Ale tu nie chodzi o wyrachowanie. Wielu ludzi nie rozumie, że bezdomność to bardzo często świadomy wybór (tak jak niechęć ludzi żyjących w Afryce do niewolniczej pracy, jaka ma miejsce np. w Azji). Oni chcą tak żyć i wcale nie chcą tego zmieniać. Dla nas życie na śmietniku to coś strasznego i chcielibyśmy na ich miejscu jak najszybciej wrócić do normalnego życia. Problem, że wielu ludzi od normalnego życia właśnie uciekło w bezdomność. Im się bułka przyda, ale niekoniecznie sprawi, że będą ją sobie chcieli kupić dwa dni później w ten sposób, w jaki my sobie kupujemy. Za pieniądze z… Czytaj więcej »

Przewijka
Gość

Jasne, zgadzam się z Tobą. Ciężko jest właśnie rozpoznać, kto cierpi dlatego, że nie ma domu, a kto podjął tą decyzję powiedzmy, że świadomie…

Aneczka
Gość

Wiem o kim mówisz ale jednocześnie tacy ludzie (wolne duchy, potomkowie hipisów) nie chodzą z prośbą o 20gr na bułkę. Ludzie którzy to robią nawet jeśli wybrali swój stan to nie dlatego że chcą zostać wolni od wyścigu szczurów ale dlatego że nie chcą być uwiązani pracą. Niby to samo znaczenie ale jednak dwa różne spojrzenia na świat. Squotersi (bo o nich mówisz) sami dysponują swoim czasem i życiem ale pracują, nie na etat, uprawiają wolne, jednorazowe zawody, udzielają się społecznie dzięki czemu mają „stałe kanały” pomocy, żyją w grupach (społecznościach/komunach) gdzie pomagają sobie nawzajem, uprawiają w miarę możliwości własne… Czytaj więcej »

Blog Ojciec
Gość

Ja nie mówię, że każdy bezdomny jest alkoholikiem. Jednak w tej grupie społecznej jest ich więcej niż w przypadku na przykład głodujących dzieci. Dlatego wolę dać nadzieję, małemu chłopcu lub małej dziewczynce, na to żeby zauważyli w ludziach dobro, niż ryzykować, że trafię na kolejnego alkoholika, który ucieszy się z kolejnej naiwnej osoby. To może i jest nieco chłodne i wykalkulowane podejście, ale w życiu trzeba czasami podejmować takie właśnie decyzje. Bo ono nie jest doskonałe.

Przewijka
Gość

jasne, kiedy miałabym podjąć decyzję, komu pomóc, również wybrałabym głodne dziecko. Patrząc nawet pod tym względem – ono nie jest winne temu, że jest głodne…

Anna Bartnik
Gość

Nigdy nie mów nigdy. Postaw się z drugiej strony.

Blog Ojciec
Gość

W tekście piszę o tym, że jeśli już komuś pomogę to zrobię to jak należy. Nie po łebkach. Bo to drugie upośledza ludzi. Po co mają walczyć o swoje życie, skoro inni robią to za nich?

Ewa Jędo
Gość
Ewa Jędo

bardzo dobrze jest spojrzeć na temat z każdej strony dzięki Panu, potrzebny i ważny temat. Pozdrawiam

Kamila Łońska-Kępa
Gość

Nie wystarczy wędka jeśli ktoś nie umie łowić.
A czasem wystarczy ryba, by ktoś przypomniał sobie jaką satysfakcje daje wypłyniecie kutrem.

Blog Ojciec
Gość

Piękne.

lavinka
Gość

Obawiam się, że trudno jest łowić kutrem mieszkając w górach, skoro już idziemy kwiecistymi porównaniami.

Mama Ka
Gość
Mama Ka

Kiedyś pewien bezdomny zapytał mnie o pracę. Sama wtedy pracowałam na umowę-zlecenie i byłam w 100% zależna od mojego pracodawcy, który zatrudniał wyłącznie studentów i nie mogłam mu pomóc. Kupiłam więc kilka bułek. Jeżeli ktoś nie ma możliwości, aby bezdomnemu podarować wędkę, to lepiej dać mu przynajmniej jedną rybę niż odwrócić się na pięcie i odejść. Ja sama może i nigdy nie byłam bezdomna, ale nasza sytuacja finansowa była swego czasu tragiczna. Pomogło mi kilkanaście osób, otrzymaliśmy od nich wsparcie materialne. To nie była ta przysłowiowa wędka, a jednak udało mi się przetrwać kilkanaście trudnych tygodni i… wreszcie znaleźć pracę.… Czytaj więcej »

lavinka
Gość

I w ten sposób nauczyłaś go, że nie warto pracować ani szukać pracy, bo zawsze ktoś kupi bułkę. Więc nie warto się wysilać.

Mama Ka
Gość
Mama Ka

Dalej twierdzę, że warto… Kiedy ja kupowałam bułki, pan pytał o pracę ludzi stojących za mną w kolejce ;)

lavinka
Gość

Wiesz, ja mówię z perspektywy wieloletniego głodowania, więc może mam nieco inne podejście. Stokroć lepiej wspominam ludzi, którzy mi załatwili pracę. Zupełnie nie pamiętam tych, którzy mi dali kanapkę. Choć owszem, kanapka mi czasem pomagała, bo przez godzinę nie czułam ssania w żołądku. Jednak mam wrażenie, że propagowanie akcji „daj coś bezdomnemu” to nic innego jak tylko środek mający na celu polepszenie samopoczucia dającego. Jestem taki wrażliwy – pomagam bezdomnym. Tylko, że to nie jest takie proste. Jasne, że kanapka zasyci głód. Ale nijak nie poprawi sytuacji bezdomnego. To jak z krajami afrykańskimi – zero własnego przemysłu, całkowite uzależnienie od… Czytaj więcej »

Blog Ojciec
Gość

Nie byłaś bezdomna. Walczyłaś. Starałaś się. Sam wiem, że czasami zestaw ubranek, łóżeczko dla dziecka, czy kilka produktów spożywczych może uratować kogoś. Było tak, że i ja otrzymałem kiedyś taką pomoc, a od pewnego czasu sam taką ofiaruje. Jednak w żadnym z tych przypadków, ten ktoś nie oczekiwał tej pomocy. To jest kluczowa różnica. Jeśli ktoś sądzi, że mu się pomoc należy, to najczęściej na nią nie zasługuje.

anna
Gość
anna

I ja nie daje pieniedzy bezdomnym. Bezdomny, jak kazdy dorosly czlowiek, ma wybor. Wybiera chocby miedzy piciem a korzystaniem ze schronisk/noclegowni. Jest alkoholikiem? Wybiera miedzy terapia a ulica. Uzaleznionemu nie da sie pomoc na sile. Jesli ktos nie jest w stanie przestac pic (a co za tym idzie otworzyc dobie droge do instytucji, ktore moga mu pomoc wyjsc z bezdomnosci), to na 100% przepije pieniadze, ktore mu ofiarujesz. Jesli ktos nie chce skorzystac z jadlodajni dla bezdomnych tylko wystaje pod sklepem, to znaczy, ze stanie pod sklepem bardziej mu sie oplaca: czytaj nie tylko zaspokoi glod, ale uzbiera calkiem niezla… Czytaj więcej »

Blog Ojciec
Gość

Masz rację, że istnieje jeszcze mafijna struktura, o której nie wspomniałem, a przeciętny żebrak na Krakowskim rynku wyciąga 500-2000zł. Dziennie. O tym też warto pamiętać, zanim rzucimy parę złotych „biednemu” człowiekowi.

Ania
Gość
Ania

Częściowo się zgadzam, ale tylko częściowo :) Według mnie, nawet ten pojedynczy, niewielki gest, może znaczyć dużo. Nawet jeśli odmieni tylko chwilę. To o czym piszesz, to praca u podstaw, jest to piękne, ale nie każdy ma taką możliwość. Tu nie wystarczy empatia, nie wystarczą pieniądze. Tu potrzeba czasu, zaangażowania. Tak naprawdę to ciężka praca, szczególnie jeśli weźmiemy się za pomoc człowiekowi z problemem np. alkoholowym. Do tego potrzeba też wiedzy, doświadczenia i stalowych nerwów. Oj, ciężki temat…

Ania
Gość
Ania

Zależy też na jakiego „bezdomnego” trafisz. Przychodzi do mnie do pracy taka Pani. Czysta, zadbana, wiem że niepijąca. Ma lokum, dostaje zasiłek. Jest bardzo sympatyczna, zawsze uśmiechnięta, kulturalna. Z pieniędzy, które nazbiera kupuje jedzenie dla swoich kotków. I dobrze mi z tym, że nakarmię kota (choć za kotami nie przepadam). Przynajmniej wiem, że pieniądze nie idą na alkohol, a zwierzak śpi z pełnym brzuszkiem :)

lavinka
Gość

Taaa. Ostatnio widziałam żebrzącą babcię na dworcu. Starowina, pewnie całą emeryturę oddaje wnusiowi. Wzbudzała współczucie. Poszłam do kasy biletowej i mając rozmienione pieniądze – chciałam jej coś dać. Nie było jej. Spotkałam ją minutę później w kiosku. Za uzbierane grosiki kupowała… gazetę Fakt. Nie bułkę, tylko jakiegoś opisującego bzdury szmatławca. Od razu mi przeszła ochota na dawanie jałmużny. :)

Blog Ojciec
Gość

Ja też pisałem, że czasem pojedynczy gest może znaczyć bardzo wiele. Dla odpowiedniej osoby. Jednak dla nieodpowiedniej (a o taką niestety jest łatwiej), znaczy mniej więcej tyle, że trafił się kolejny naiwniak.

Anonimowy Gall
Gość
Anonimowy Gall

Lavinka – przeciez jak dajesz czlowiekowi pieniadze, to powinnas akceptowac fakt, ze on moze sobie za nie kupic, co mu sie podoba, nie? Tylko niektorym z nas nie przychodzi do glowy (naiwnosc?), ze obdarowany moze miec inna hierarchie wartosci niz my. A to logiczne, z malymi wyjatkami, gdyby bylo inaczej, nie znalezliby sie w takiej sytuacji, zeby zebrac. Ojcze – „pojedynczy gest moze znaczyc bardzo wiele”. Tak, on znaczy wiele, dla mnie, ktora wrzuca grosik do kubeczka i jestem wolna od zobowiazan. A w sercu robi sie cieplutko – pomagam, jestem wrazliwa na cudza krzywde, inni przechodza obojetnie, mi tez… Czytaj więcej »

Blog Ojciec
Gość

Piękne marzenie. Oby udało Ci się zarazić nim innych :)

A co do ludzi potrzebujących, to przeczytałem ostatnio, że nie należy dawać im ryby, ani wędki, lecz mentalność wędkarza. Bo człowiek bez mentalności wędkarza wędkę sprzeda i kupi za nią ryby. A człowiek z mentalnością wędkarza znajdzie patyk, sznurek i sam sobie wędkę zrobi.

lavinka
Gość

Ostatnio mnie linczowano za hejt na akcję podarowywania kawy bezdomnemu. Też zostałam posądzona o brak empatii. Że prócz kawy ktoś tam chciał komórkę czy buty – nie ma żadnego znaczenia. W pewnym stadium bezdomności każdy fant wymieni się na wódkę. Nie dziwi mnie przy okazji fakt, że Monar się na organizatorów wypiął. Rozdawnictwo i bawienie się w św. Mikołaja jeszcze nigdy nie zrobiło marginesowi dobrze. Polska opieka społęczna utrzymuje tak meliny od lat kupując im jedzenie, płacąc komorne i dając ciuchy. Co miesiąc. Co robiłbyś z ciuchami, jeśli byś wiedział, że za miesiąc dostaniesz siatę nowych? Oczywiście od razu byś… Czytaj więcej »

Blog Ojciec
Gość

Bardzo trafne podsumowanie całości. Każdy może dać bułkę i wierzyć, że coś zmienił. Jednak na prawdziwą pomoc, mało kto się zdecyduje. Bo to przecież takie… trudne. I to jest prawdziwie smutne.

EweLina | Mamspired
Gość

Początkowo, gdy tutaj wchodziłam spodziewałam się odbicia swojej reakcji. Gdyby ktoś podszedł do mnie i poprosił o jedzenie z miejsca ruszyłabym i kupiła jakąś bułkę, napój, jogurt, czy coś, ale widząc kogoś na ulicy przez myśl by mi nie przeszło, że jest biedny, tylko z automatu pewnie wzięła bym go za alkoholika i żula… Wstyd mi to pisać, ale taka prawda.
Natomiast Twój tekst jest jak najbardziej trafiony. Zgadzam się z Tobą w 100%. Trudno jest pomóc takim ludziom, by zrobić to raz a dobrze. Niestety… takie życie. Taki kraj. Dlatego wyjechałam.
Pozdrawiam

Blog Ojciec
Gość

Akurat na kraj bym tego nie zwalił. Bo na całym świecie znajdzie się żebraków (przynajmniej tam, gdzie Państwo sobie z nimi nie radzi) i w większości miejsc ich motywacje będą podobne. Niemniej dziękuję za komentarz, bo pod dzisiejszym tekstem jest on jednym z niewielu, które popierają moje stanowisko.

Tedi
Gość

Masz rację. Mnie życie nauczyło przede wszystkim, że kto chce wyjść z biedy, wyjdzie a kto nie chce, zawsze będzie w niej tkwił. Nie prawdą jest, że ludzie są bezdomni, bo świat jest zły. Ludzi są bezdomni, bo takie życie wybierają. Nie chce im się postarać o coś innego, jest im tak wygodniej (przynajmniej w większości wypadków). Tak jak z tym Twoim bezdomnym. Praca była, ale on wolał się nie starać. Ja też bezdomnych nie karmię, mimo, że kiedyś to robiłam.

Aneczka
Gość

Mam działkę niedaleko, taka niby budowlana ale służy nam jako „ogródek działkowy” do którego jeździmy w weekend a dokładnie jeździlibyśmy gdyby nie fakt że trzeba ją kosić a jest jak na „ogródek” duża. Skoszenie jej zajmuje nam 2-4 godziny (w zależności od tego jak bardzo zmęczeni jesteśmy), fachowcowi godzinę. Jako że mąż pracuje ok 9 godzin, po pracy natomiast wraca do domu i znowu pracuje (prywaty), a ja opiekuje się 2 małych dzieci (jeden „już właściwie nie” noworodek). Tata jak ma wolną chwilę woli spędzić ją z dziećmi a nie kosić zielsko. Za każdym razem gdy na parkingu, przystanku, gdziekolwiek… Czytaj więcej »

Blog Ojciec
Gość

Przywracasz mi wiarę w ludzi :)

Aneczka
Gość

To sarkazm? Ja jestem tym stanem przerażona. Ogólnie jak byłam dzieciakiem to mieli rodzice taki okres że było naprawdę skrajnie ciężko. Żyliśmy oficjalnie z 100zł zapomogi na mnie i siostrę, ale mama chodziła i nie prosiła o kasę. Umiała robić rękodzieło i chodziła po stoiskach z pamiątkami i pytała czy nie potrzebują jakiś dodatkowych produktów, niektórzy się zgodzili – z muliny dziergała malutkie laleczki do breloków które potem kupowali turyści, rodzice robili naprawdę bardzo wiele ale nigdy nie wyciągnęli ręki po „drobne na bułkę”. I starczyło nawet na batony raz w tygodniu dla nas – na początku lat 90 kiedy… Czytaj więcej »

Blog Ojciec
Gość

To nie był sarkazm. W żadnym wypadku. Tak wielu ludzi stara się mnie dzisiaj przekonać, że bezdomni w wyniku niewyjaśnionych zbiegów okoliczności, pozostają bezdomnymi i wcale nie wynika to z ich wyborów, że Twój komentarz naprawdę mi pomógł. Bo ludzie, którzy chcą żyć w społeczeństwie, zawsze znajdą sposób. A ludzie, którzy chcą żyć na marginesie, zawsze znajdą wymówkę.

Tak swoją drogą, 100zł za godzinę, to nawet ja bym się przejechał wam kosić tą trawę, jakby bliżej było :)

Aneczka
Gość

Może to stąd że na dobrą stronę byłam „po tej drugiej stronie” i wiem że jak tam się znajdziesz to masz dwa wyjścia, albo zacząć ćwiczyć mięśnie ręki by dłużej ją trzymać wyciągniętą albo samemu coś zrobić, bo się da, bo nie trzeba czekać na kogoś, bo jeśli nawet nic nie umiesz to się nauczysz bo nawet jeśli nie z twojej winy znalazłeś się tu gdzie się znalazłeś to jednak tylko od ciebie zależy to czy tu pozostaniesz. Wiem że w takiej chwili może przyjść załamka, rozpacz i każdy ma do niej prawo ale trzeba też się szybko pozbierać. Bo… Czytaj więcej »

Blog Ojciec
Gość

Ja takie osoby spotkałem, które chodziły i pytały o pracę. Czasem nawet takie osoby przychodziły na rozmowę o pracę, gdy szukaliśmy pracowników fizycznych. Niestety wszyscy (a pamiętam może pięciu lub sześciu), potrzebowali pracy jedynie na chwilę. Dzień, dwa, tydzień. Kiedy w portfelu pojawiało się kilka złotych, znikali. Bez słowa. Wtedy człowiek zaczyna rozumieć, że jego dobre chęci nie wystarczą. Nie tylko kilka złotych czy jedzenie, ale nawet załatwienie pracy, nie są wystarczające, żeby pomóc. Potrzeba czegoś więcej. Jeśli chodzi o koszenie trawy i inne prace ogrodowe, u mnie bardzo często działało ogłoszenie na tablicy. Wtedy też natrafiłem na chłopaka w… Czytaj więcej »

joan
Gość
joan

kurcze chyba założę firmę świadczącą usługi koszenia ;).

Mateusz Kuźniar
Gość
Mateusz Kuźniar

Całkowita racja! Nic dodać, nic ując.

Ana
Gość

Trochę naciągana teoria. Wydaje mi się, że trochę rozumiem Twój punkt widzenia, ale też przez takie właśnie podejście do sprawy bezdomni zimną nie tyle głodują, co zamarzają – mniemanie, że lepiej dać na chore dziecko niż bułkę pierwszemu lepszemu bezdomnemu, o którego się potknęłam/potknąłem, rodzi zobojętnienie ukrywane za tłumaczeniem, że „lepiej..”, że „pewniej…”, że „wolę…”, że „on tak wybrał, ono – niekoniecznie…”. Niemniej nigdy nie stanęłam przed takim wyborem: czy kupić coś do jedzenia bezdomnemu, czy nie, więc nie wiem, jak ja bym się zachowała. Na chore dziecko co roku wędruje mój 1% i wcale nie uważam, że to coś… Czytaj więcej »

Blog Ojciec
Gość

Od tego, żeby bezdomni nie zamarzali, są noclegownie. Niestety nie wpuszczają tam ludzi pod wpływem alkoholu. To jest ich wybór.

A jeśli chodzi o to, że „na jego sytuację złożył się też szereg spraw niezależnych od niego” to każdy ma w życiu takie sprawy. Jedni tracą bliskich, inni mieszkanie, a jeszcze inni pracę. Mało kto może się pochwalić, że ma życie usłane różami.

„Nie ma znaczenia co nam się przytrafiło. Jedyne co ma znaczenie, to co z tym zrobimy.” Les Brown.

Ana
Gość

Nie zawsze bezdomny upada na ulicy – to już nie jest jego wybór. Nie zawsze pijany wygląda jak pijany – to też nie jego wybór. A, niestety, ludzie już się nad tym nie zastanawiają – wszystkich traktują jednakowo, zwykle obojętnie. I to już jest wybór. Subtelna, acz różnica. A co do dalszej części – wydaje mi się, że nie zrozumiałeś, o co mi chodziło. Oczywiście, że mało kto ma życie usłane różami. Jednak mi chodziło raczej o to, że fajnie byłoby, gdyby stwierdzenie „Każdy jest kowalem swojego losu” czy „prawdopodobnie sam wybrał swój los”, zawsze było 100% rzeczywistości. Mamy wpływ… Czytaj więcej »

Blog Ojciec
Gość

Nigdy nie mamy komfortu, żeby zrobić dokładnie to, co byśmy chcieli. Żeby zrobić dokładnie to, co byśmy chcieli, musimy pozbyć się komfortu. Często na długie lata. Musimy pracować, gdy inni pracują, pracować, gdy inni jedzą, pracować, gdy inni śpią. To jest tak dalekie od definicji komfortu, jak tylko może być. I jeśli będziemy nad swoimi celami i marzeniami, pracować wytrwale i cierpliwie, to w końcu dopniemy swego. I taką możliwość ma każdy zdrowy człowiek (a patrząc na ludzi takich jak Hawking, nawet zdrowie nie jest obowiązkowe).

Ana
Gość

I tak, i nie. Ale do sedna: ja zwyczajnie nie przepadam za generalizowaniem i rozpatrywaniem przypadku jednostki przez pryzmat ogółu, co Ty, najwidoczniej, bardzo lubisz – dlatego raczej nie dojdziemy do wspólnego mianownika :)

Blog Ojciec
Gość

Pisząc bloga bardzo ciężko jest uniknąć stereotypów i generalizowania. Dlatego pojawiają się one w tytułach. W tekście jednak staram się dotknąć tematu dokładniej, pokazując, że nie wszyscy są tacy sami i że są wyjątki.

„Może dał mu coś więcej, niż tylko zakupy. Możliwe, że dał mu nadzieję. I ja naprawdę chcę w to wierzyć.”

Ana
Gość

Wydaje mi się, że pisząc o stereotypach i generalizując, bloger miesza się z bezbarwnym tłumem. A chyba chodzi o to, by się jednak wyróżnić, prawda? Sama w blogach poszukuję wyłamania ze stereotypu i ogółu, takiego powiewu nowej jakości. Nie w tytułach, które często i gęsto niewiele mają wspólnego z treścią, a krzyczą, wołają, kuszą, zganiają czytelników i podbijają słupki statystyk. Wzory rodem z Faktu i SE to nie jest coś, co lubię. Ale odeszłam od meritum. „Może dał mu coś więcej, niż tylko zakupy. Możliwe, że dał mu nadzieję. I ja naprawdę chcę w to wierzyć.” – Czytałam te zdania,… Czytaj więcej »

Blog Ojciec
Gość

Prawdziwy bloger jest subiektywny i wyrazisty. Nie da się być wyrazistym, jeśli napiszę „Nie nakarmię głodnego (ale w zasadzie, to na karamię, ale pod warunkiem takim, takim i takim. No i jeszcze takim. Albo w przypadku gdy zrobi to lub to. Albo jeszcze tamto.)”. To jest właśnie moim zdaniem bezbarwne i nijakie. Jasne, że trzeba wziąć pod uwagę różne możliwości i je opisać, co staram się robić. Jednak trzeba mieć też jakieś stanowisko, której jak piszesz – jest nietypowe. Wydaje mi się, że stanowisko, żeby pomagać bezdomnym, ale na poważnie, w stylu „poświęcam się temu i robię to porządnie, od… Czytaj więcej »

Ana
Gość

„Pod warunkiem” to byłby obiektywizm, a wyrazistym można być tylko subiektywnie. W stereotypach i generalizowaniu nie ma jednak miejsca na różne możliwości – gdzie w popularnym francuskim porównaniu „pijany jak Polak” miejsce na różne możliwości? Stereotypy są już ukształtowane i nie dają pola do manewru. Generalizowanie też, bo tu znów jak z disco polo: nikt nie słucha, każdy zna, trzeciego wariantu nie ma. „Wydaje mi się, że stanowisko, żeby pomagać bezdomnym, ale na poważnie, w stylu „poświęcam się temu i robię to porządnie, od początku do końca”, zamiast „kupię bułkę i będę czuł się jak zbawca” jest nietypowe.” – tak… Czytaj więcej »

Śladem bosych stóp
Gość

Pomagać? Nie pomagać? Nie wiem tak naprawdę. Każdy przypadek rozpatruję indywidualnie. Nie każdy bezdomny to oszust, alkoholik. Ale nie każdy też się z tej bułki ucieszy. Są tacy co wyrzucą. Niemniej nigdy nie wiemy ile zdziała tak jedna bułka. Może coś zmieni w życiu bezdomnego. A może w życiu pomagającego. Wiele osób WOLAŁOBY pomagać głodnemu dziecku. Zamiast woleć- pomagaj. Po prostu. Jak? Wspomniany pajacyk. Ale możesz też pójść do szkoły, takiej w kiepskiej dzielnicy. I zapytać pedagoga, dyrektora czy jest dziecko, któremu można opłacić obiad w szkolnej stołówce. Są dzieci, które potrzebują tego. Mozna też „adpotować” dziecko z afryki. Kilkadziesiąt… Czytaj więcej »

Blog Ojciec
Gość

Bardzo podobają mi się Twoje propozycje. Każda z nich wydaje się czymś faktycznie wartym uwagi. Mam nadzieję, że znajdą się ludzie, którzy skorzystają z tych propozycji.

kasia
Gość
kasia

Dlaczego usuwasz komentarze odmienne od twoich poglądów? dlaczego blokujesz ludzi? wiesz na czym polega rozmowa? prowadzisz bloga tylko dla ludzi o poglądach takich samych jak twoje? jesteś dorosły więc zachowuj się jak dorosły proszę cię.

Blog Ojciec
Gość

To jest mój blog. A lubię się u siebie czuć dobrze. Na Internecie jest na pewno wiele miejsc, gdzie będziesz się czuła lepiej niż tutaj. Nie chcę Ci więc stać na drodze.

kasia
Gość
kasia

ależ ty jesteś żałosny człowieku a tylu ludzi cie wielbi na Boga, usuwaj sobie usuwaj nieprzyklaskujące tobie komentarze jeśli ci z tym lepiej

Ella Markowska
Gość
Ella Markowska

Nie każdy bezdomny jest alkoholikiem tak samo jak nie każdy Polak kradnie samochody. Swoją opinie i zdanie przedstawia Pan na podstawie jedego przypadku i wkłada Pan wszystkich do jednego worka. To smutne że w taki sposób klasyfikuje Pan świat, ludzi którzy są dookoła Pana. Życzę by nigdy nie znalazł się Pan w sytuacji bezdomności, bezradności, bo wtedy to reszta społeczeństwa z góry skreśli Pana określając alkoholikiem któremy nie warto pomagać. Bo może właśnie ta reszta społeczeństwa przeczytała ten wpis na blogu i tak jak Pan wyrobiła sobie zdanie na podstawie jednego przypadku?? A życie pisze różne scenariusze i wszystko co… Czytaj więcej »

Blog Ojciec
Gość

Nigdzie nie napisałem, że każdy bezdomny jest alkoholik. Nie też twierdzę, że oni wszyscy są źli. Proszę nie wkładać słów w moje usta. Uważam zresztą, że nawet alkoholikowi można pomóc, o czym pisze na końcu. Pojedynczy gest jednak mu nie pomoże, a wręcz przeciwnie – skrzywdzi, bo przyzwyczai do otrzymywania. A ludzie przyzwyczajeni do otrzymywania, nie chcą już więcej sami sięgać po więcej. Potrzebne jest zdecydowanie coś więcej. A jeśli więcej osób będzie postępować jak Pan Tomek, to jedynym efektem będzie większa ilość ludzi bezdomnych i oczekujących pomocy innych.

Ella Markowska
Gość
Ella Markowska

Cyt**Był alkoholikiem. Nie wystarczyły dwie kanapki. Nie wystarczyło nawet załatwienie pracy. Wtedy doszedłem do wniosku, że takim ludziom już nic nie może pomóc.***
Takim ludziom czyli bezdomnym, alkoholikom. Opinia wydana na podstawie jednego przypadku. Jeden bezdomny, jednen akolholik ale tacy Ludzie.
Sklasyfikował Pan większośc na tej Podstawie. Co innego gdyby napisał Pan, że temu człowiekowi już nic nie pomoże.

Blog Ojciec
Gość

Napisałem tak, bo wtedy doszedłem do takiego wniosku. Ale od tego czasu minęło już parę lat i zmieniłem ten pogląd. O tym jak można im pomóc (bo pomóc można nawet ciężko uzależnionym) napisałem w kolejnych akapitach. Gdybym dalej sądził, że nie można im pomóc, raczej bym ich nie napisał.

ja
Gość
ja

przeczytałam Pan artykuł i nie ze wszystkim mogę się zgodzić… nie wszyscy mają możliwość załatwić bezdomnemu/potrzebującemu pracę… a po za tym nawet gdyby ją dostali to pewnie jak w opisanym przypadku pojedliby się jej tylko po to aby mieć pieniądze na alkohol. A gdyby nawet taki człowiek chciał zarobić kasę na chleb często z powodu braku możliwości lub zdrowia nie mógł by się jej podjąć. A co w tym złego, że damy głodnemu bułkę pod sklepem? ok, może być to zwykłe naciągacz, który chce za darmo się najeść, ale jaką mamy pewność, że ten człowiek na pewno nie głoduje? W… Czytaj więcej »

Blog Ojciec
Gość

Muszę przyznać, że ujęło mnie bardzo empatyczne podejście Pani do tego tematu. Jednak w każdym większym mieście są jadłodajnie dla ludzi bezdomnych, biednych i głodnych. Moja pomoc, nie jest jedyną jego możliwością.
Kilka dodatkowych zdań na temat pomagania bezdomnym, pojawiło się też tutaj: https://www.blogojciec.pl/blog/to-tylko-blog/.

Zgadzam się też, że należy pomagać. Dobro zawsze wraca, ze zdwojoną siłą. Jednak jak znajdzie Pani pod tym linkiem, sami eksperci zajmujący się tym tematem przyznają, że dawanie bezdomnym, może prowadzić do ich śmierci, zamiast do polepszenia ich sytuacji życiowej.

ja
Gość
ja

z całym szacunkiem, ale dlaczego dodawanie komentarzy nie może być w języku polskim? Nie wszyscy muszą znać angielski!

Blog Ojciec
Gość

To jest zewnętrzny system komentarzy. Niestety od 2012 roku, nie ma wersji Polskiej.

Sandra Sułek-Mieszczanin
Gość
Sandra Sułek-Mieszczanin

A powiem Ci , że rozumiem doskonale Twoje podejście. Osobiście trafiłam w życiu na kilkunastu takich, którzy moje jedzenie, że tak powiem wpierniczyli do śmietnika bądź rozmazali na ścianie, inni znów stali w kolejce po alkohol z moimi drobnymi w ręce. Nie byłoby w tym nic takiego przerażającego gdyby nie fakt, że byłam wtedy bardzo młodą samotnie wychowującą mamą, która pracowała od świtu do zmierzchu by móc dać córce to co dają inne rodziny swoim dzieciom. Niestety czasem i tak było bardzo ciężko… ale widząc żebraka często dawałam w sumie oddawałam mu ostatnie drobne, zamiast przynieść do domu córce lizaka.… Czytaj więcej »

Blog Ojciec
Gość

Bardzo dziękuję za zrozumienie i podzielenie się swoją historią. Im więcej takich ludzi, tym większa szansa, że chociaż część ludzi zrozumie, że można inaczej. Że można lepiej. Bo naprawdę warto pomagać.

Sandra Sułek-Mieszczanin
Gość
Sandra Sułek-Mieszczanin

To dziwne ale…
Pomagać też trzeba umieć :)
Teraz już to rozumiem , życie jest najlepszym nauczycielem.

Nudy nie ma
Gość

Zgadzam się z Tobą. Jeśli ktoś ma potrzebę pomagania, niech wspomoże głodne/ biedne/ chore dzieci albo zwierzęta. A nie pana pod Lidlem, który inkasuje od co drugiego klienta złotóweczkę za odprowadzenie wózka, po czym biegnie po alpagę. Niedawno odmówiłam podobnemu panu, który zaczepił mnie na peronie. I co – po powrocie miałam przebitą oponę. Szkoda słów.

Moje zdanie jest takie, że takich ludzi trzeba jakoś zagospodarować. Do sprzątania śmieci z poboczy, do drobny prac – jest tyle potrzeb. A nie wciskać im parę złotych i potwierdzać w ten sposób, że mają nadal tak żyć.

Nudy nie ma
Gość

Zgadzam się z Tobą. Jeśli ktoś ma potrzebę pomagania, niech wspomoże głodne/ biedne/ chore dzieci albo zwierzęta. A nie pana pod Lidlem, który inkasuje od co drugiego klienta złotóweczkę za odprowadzenie wózka, po czym biegnie po alpagę. Niedawno odmówiłam podobnemu panu, który zaczepił mnie na peronie. I co – po powrocie miałam przebitą oponę. Szkoda słów.

Moje zdanie jest takie, że takich ludzi trzeba jakoś zagospodarować. Do sprzątania śmieci z poboczy, do drobny prac – jest tyle potrzeb. A nie wciskać im parę złotych i potwierdzać w ten sposób, że mają nadal tak żyć.

Blog Ojciec
Gość

Bardzo mi się podoba ostatnie zdanie. Faktycznie jest tak, że pomagając, mówimy tym ludziom: „robisz dobrze i to działa, więc powinieneś robić tak dalej”.

Magdalena Kosatko
Gość

Ten post ie rzeczywiście obleciał cały świat a pod nim bardzo ciekawa konwersacja podobna do tej Nie mam czasu przeczytać wszystkich komentarzy Ten temat jest trochę konwersacyjny i ile ludzi na świecie tyle opinii na ten temat Powinniśmy wziąć pod uwagę ludzkie tragedie… które możemy porównać do pogorzeliska Ich życie legło w gruzach….. Skąd możesz wiedzieć co czują ludzie patrząc na płonące siedlisko? … życie przelatuje przed oczami. Od nowa czujesz ciężar cegieł, jeszcze raz wybierasz blachę na pokrycie dachu, szklisz okna, kładziesz dywany, układasz książki… i nie słyszysz trzasku płomieni, krzyków strażaków, szumu lejącej się wody. Pustka. Patrzysz przez… Czytaj więcej »

Blog Ojciec
Gość

Streszczając cały post do dwóch zdań zdania, to brzmią ono: „Pomagaj, ale z głową” i „Dawanie krzywdzi”. Nie pomagaj żebrakowi pod sklepem, ale pomóż sąsiadowi, któremu spłonął dom. Nie pomagaj pijaczkowi na parkingu, wspomóż biedne dzieci. Nie dawaj – pomagaj. Dawanie nie uczy niczego, a pomoc potrafi „naprawić” człowieka i przywrócić mu nadzieję.

taka_tam_myszka
Gość
taka_tam_myszka

A ja się zgodzę w całej rozciągłości. Myślę, że doświadczenia z podobną sytuacją dają dużo do myślenia. Ja miałam styczność kiedyś z rodziną, która zajmowała się opieka społeczna. To szybko oducza wrzucania pieniędzy komu popadnie. W skrócie rodzina dostawała żywność, kartę miejską, węgiel zimą, dopłaty do wyprawki szkolnej, wyremontowano im za darmo mieszkanie, ba nawet dostali nową lodówkę i różne tam zasiłki dopłaty i takie tam. A to co dzięki temu zaoszczędzili poszło na papierosy, alkohol i duży pakiet tv satelitarnej bo przecież mecze trzeba oglądać. To mnie wiele nauczyło. Teraz częściej zaglądam na siepomaga.pl albo wspieram konkretną fundację/sprawę. Tam… Czytaj więcej »

Blog Ojciec
Gość

Zbyt wielu ludzi traktuje to powierzchownie. „Pomagam, bo tak wypada”. A nie zwracają oni uwagi na detale, nie przyglądają się potrzebującym. Pomagają byle komu – temu, kto wyciągnie rękę. I to 5 zł, które mogłoby zmienić komuś życie, zostaje przeznaczone na tanie wino.

narzeczonapawla%gazeta.pl
Gość
narzeczonapawla%gazeta.pl

Dla mnie bezdomni to po prostu chorzy ludzie, alkoholicy, narkomani, ludzie z depresja lub inna choroba psychiczna, ktora uniemozliwia in zadbanie o siebie. Tym ludziom nie mozna pomoc dajac prace, oni wymagaja pomocy psychologa i opieki 24h. Niestety zycie jest, jakie jest. Moze glupio postepuje, ale czesto daje komus drobne, chociaz widze, ze jest pijany. Zawsze mam nadzieje, ze moze oprocz wodki, kupi jakas bulke, a nawet, jesli nie, to ze chociaz biegnac do sklepu po flaszke, przez te 10 min bedzie szczesliwy. Mam poczucie winy, ze nie potrafie mu pomoc/ brakuje mi odwagi by cos zrobic. W Twoim tekscie… Czytaj więcej »

Blog Ojciec
Gość

On nie uwierzy, że ludzie są dobrzy. On wierzy, że są naiwni. Chcesz im pomóc, to skieruj ich do MOPSu. Do kuchni Brata Alberta. Do najbliższej noclegowni. Tam są ludzi, którzy mają czas, którego Tobie brakuje. Ludzie, którzy potrafią pomóc. Jednak dając im pieniądze, zabijasz tych ludzi. Oni później umierają z zimna lub z powodu używek. Dzięki Twoim pieniądzom. Mówią o tym pracownicy opieki społecznej i mówią o tym policjanci, którzy z tym walczą. Dając – zabijasz. Chcesz pomóc? Nie dawaj.

Szczypas
Gość
Szczypas

Ten tekst – wg mnie – nawiązuje do tekstu ” mam 16 lat …..”. Wszystko jest kwestią nastawienia. Jakiś czas temu słyszałem o bezdomnych, którzy założyli firmę, napisali projekt i dostali dotację z PUP i rozkręcili biznes (nie miliony, ale taki który daje im stabilizację wg ich potrzeb). Jednemu łatwiej będzie wyciągnąć rękę, a kolejny woli coś tą ręką zrobić….

Podobny artykuł – to kwestia osób żebrzących na ulicach z małymi dziećmi „niepłaczącymi jakoś” na rękach… :(

Pola
Gość
Pola

Tak bardzo sie z Toba zgadzam, ze mam ochote przybic Ci wirtualna piateczke. Masz rozsadne i bardzo racjonalne podejscie do tej kwestii. Ja rowniez nie karmie i nie rzucam drobniakow bezdomnym. Juz spiesze z wyjasnieniem, a jest ono bardzo proste. Mieszkam w Anglii, panstwie z wyjatkowo rozbudowanym systemem socjalnym. Tutaj bycie bezdomnym to wedlug mnie niemal TALENT! Bo jak inaczej nazwac unikanie pomocy ofiarowywanej przez rzad i pierdylion fundacji charytatywnych, ktore niemal prosza by mogly cie wesprzec? To musi byc swiadomy wybor, innego wyjasnienia nie widze. Jest tylko jedna grupa, z ktora podziele sie drobnymi- uliczni artysci :). Ale tylko… Czytaj więcej »

Blog Ojciec
Gość

Ulicznych artystów, też oczywiście wspieram. Nie mówiąc już o tym, że wielokrotnie przystaję przy takich artystach i sobie po prostu słucham :) skoro więc słucham, to czuje się w obowiązku podziękować w odpowiedni sposób :)

maria
Gość
maria

nie zgadzam się z tym, że jesteśmy kowalami naszego losu. wydaje mi się, że ta myśl wiąże się ze zbyt wielką wiarą w siłę sprawczą człowieka. czy naprawdę sądzimy, że to nasza zasługa, że jesteśmy akurat tym, kim jesteśmy? ja nie jestem przekonana. widzę, ile w tym jest po prostu dobrych zbiegów okoliczności, życzliwości innych etc. zatem jeśli nie jest w pełni moją zasługą, że mam się dobrze, tak samo nie jest w pełni winą osoby bezdomnej, że ma się źle. i jeszcze jedno: oczywiście, że więcej pomożemy osobie bezdomnej, pomagając znaleźć pracę, motywację do zmian etc. ale czy podzielenie… Czytaj więcej »

Barbara
Gość
Barbara

Jestem przerażona tym wpisem. Dochodzi 22.20, właśnie wróciłam z cotygodniowego objazdu po bezdomnych. To prawda, że danie pieniędzy to najgorsza i najgłupsza rzecz, jaką można zrobić, no może poza udawaniem, że się nie widzi. Jak ktoś nie ma ochoty pomagać, to niech powie, że nie da, a nie udaje, że nie widzi. Ale mówienie, że są sobie winni, więc nie zasługują na pomoc odwołuje się do stereotypów i bardzo krzywdzi tych ludzi. Oni bardzo by chcieli, by było inaczej, ale przestali już wierzyć, że może cokolwiek się zmienić w ich życiu. Mam wrażenie, że Pana doświadczenie z bezdomnymi ogranicza się… Czytaj więcej »

Joanna
Gość
Joanna

Dzis wlasnie w taki zimny styczniowy dzien zawiozlysmy z corka goraca zupe i kanapki bezdomnemu, zrobilysmy to nie by zmienic jego zycie, on tam bedzie jutro i pojutrze i nastepne kilka tygodni, nie po to by wspomoc system, zrobilam to dla siebie, zamiast wylac reszte swojej zupy do toalety jak to zwykle robie, ogrzałam nią bezdomnego i tyle. Po coz dopisywac do tego cała ideologie. Byl glodny ja mialam nadmiar jedzenia mnie uczyniło to dobrze nie ma zadnej wyzszej teori w mojej pomocy. Moja mama nie wyrzucała chleba zawsze znalazl sie ktos kto nakarmił nim kury czy swinie(mieszkalismy w miescie… Czytaj więcej »

Angelika
Gość
Angelika

Dziś miałam taka sytuacja. Podjeżdżam pod sklep, podchodzi do mnie Pan i mówi że jest bezdomnym i prosi o coś do jedzenia. Nie mam pojęcia dlaczego Ale z marszu powiedziałam że zaraz obok jest fabryka w której szukają ludzi do pracy. A on że dziękuję i odszedł. Potem napadły mnie mega wyrzuty sumienia i zaczełam się dręczyć dlaczego mu nie kupiłam tego jedzenia. Zadzwoniłam do miejscowego schroniska i zaoferowałam pomoc. Ciągle myślę o tym że źle zrobiłam. Dzięki za ten tekst

Agnieszka
Gość
Agnieszka

Znam osoby które albo są bardzo biedne, albo bezdomne, ale nie chcą polepszyć swojego losu, nawet jeśli dostają konkretne propozycje. To jest jakaś wyuczona bezradność. Dawanie im noclegu czy pieniędzy jest jak wspieranie alkoholika w nałogu. Co mogę zrobić, to dopuścić do tego, by tak się upodlili, ze zacznie im to wystarczająco doskwierać, aby sami podjęli jakieś działania.

Barbara
Gość
Barbara

To nic nie daje, najwyżej skończy ze sobą. Czy o to Pani na pewno chodzi? Domyślam się, że nie, ale podane przez Panią rozwiązanie przypominanie kopanie leżącego, żeby wstał. Może ktoś na chwilę się podniesie, ale za chwilę znowu upadnie, a inni umrą. Bezdomność to bardzo skomplikowane zjawisko, ludzie lądują nagle na ulicy i uczą się tak żyć, a potem potrzeba czasu, aby nauczyli się na nowo być częścią społeczeństwa i to trwa lata pracy. Wydaje się czasem, że nie chcą, ale oni po prostu psychicznie nie umieją. Potrzeba dużo życzliwości wobec nich i pracy psychologa, aby na nowo uwierzyli… Czytaj więcej »

Anna
Gość
Anna

Absolutnie popieram Mam w rodzinie bezdomnego To jest mój siostrzeniec Ma 38 lat Nie chce się uczyć,nie chce mu się pracować Nikt z nas,ani ja ,ani mój brat nie dostaliśmy od matki tyle,ile on wyciągnął ,a jak udzieliła mu lokum i zaufała,to jeszcze podstępnie okradł.Nikt z nas nie miał możliwości mieszkać u mamy za darmo i może dlatego,każde z nas dziś ciężko pracuje,a on znowu jest w noclegowni Wszystkie pieniądze jakie dostał od mojej mamy przechulał Ma ogromne długi w MZK i kredyty-chwilówki Nie ma zamiaru ich spłacać Nawet wtedy kiedy żerował przez rok na babci,za nic nie płacił,nie przemęczał… Czytaj więcej »