Zasypianie ze łzami w oczach
nie jest czymś, na co chcesz skazać swoje dziecko.
Ten wpis, podobnie jak napisany jakiś czas temu Już nie biję dzieci, jest związany ze mną osobiście. Bo tak jak kiedyś zdarzyło mi się dać klapsa, tak samo do niedawna wierzyłem, że małe dziecko można nauczyć spania, poprzez pozostawienie go samego w jego pokoju. Popłacze sobie trochę i zaśnie, a po kilku dniach się przyzwyczai i już będzie zasypiać bez płaczu. Tak właśnie było z moimi dziećmi. Z jednymi trwało to dłużej (trzy dni), z innymi krócej (jeden wieczór). Jeszcze ledwie dwa tygodnie temu, to samo doradzałem mojej znajomej: niech się wypłacze. Bo przecież to tylko kilka dni, a dziecko się usamodzielni i jeszcze rodzice na tym zyskają. Niestety nic bardziej mylnego.
Zagrożenia wypłakiwania się
Dzięki neurologii, wiadomo obecnie jakie skutki, może mieć zostawianie dziecka, żeby się wypłakało i samo zasnęło. Nam dorosłym, taka metoda wydaje się niemal nieszkodliwa. No może poza niewielkim stresem dla dziecka. Ten stres nie jest jednak niewielki, a jego efekty mogą być długotrwałe z powodu substancji, jakie wytwarzane są w mózgu, podczas tak silnych, negatywnych przeżyć u małego dziecka. Tymi efektami może być zmniejszona inteligencja, częstsze choroby, zaniepokojenie i ogólnie pojęte wyalienowanie. Jest to jednocześnie bardzo dobry sposób, żeby przekazać ten sam, błędny wzorzec, kolejnej generacji. Zresztą wyobraźmy sobie, że osoba, która nas kocha, porzuca nas na bliżej nieokreślony okres czasu, zamyka samych w pokoju i gasi nam światło. Jak my byśmy się z tym czuli? Po pół godziny, po godzinie, po trzech? Nie wiedząc jak długo mamy tak siedzieć? Nie mając żadnej możliwości wyjścia?
Dziecko nie potrzebuje dodatkowych powodów do płaczu
Wielu ludzi powtarza jak mantrę, że każde dziecko musi sobie dużo popłakać. Że to jest potrzebne, a nawet że pomaga to w rozwoju głosu. Jeśli się jednak nad tym zastanowić, jest to kompletna bzdura. Już w prehistorii, rodzice noworodków musieli się nauczyć jak zapewnić dziecku opiekę tak doskonałą, żeby nie płakało w ogóle. Inaczej mogli spodziewać się wizyty drapieżników, skuszonych płaczem dziecka, sygnalizującym łatwą ofiarę. Tak było przez niemal cały znany nam okres historii. Dopiero w dwudziestym wieku, kiedy zaczęła się migracja ludzi ze wsi do miast i tempo życia wzrosło, nagle pojawili się „naukowcy” twierdzący, że dziecko nie powinno przeszkadzać dorosłym w życiu. Wierzący (bo naukowych dowodów nie mieli, a jeśli już jakieś były, to zaprzeczające ich teoriom), że dziecko, które wychowa się samodzielnie, bez wsparcia ze strony rodziców, będzie również samodzielne w dorosłym życiu. Niestety, było zupełnie przeciwnie.
Naukowe uzasadnienie*
Jeśli człowiek jest pod wpływem dużego stresu (a wielogodzinne płakanie dziecka, jest dokładnie taką sytuacją), połączenia neuronowe zostają uszkodzone. Niszczone są synapsy, a jest to szczególnie niebezpieczne, w przypadku młodego, dopiero wykształcającego się umysłu. Podczas takich sytuacji wytwarzany jest hormon kortyzol. Jeśli jest go zbyt dużo, niszczy on wiele neuronów. Podczas pierwszego roku życia, rozmiar mózgu zwiększa się trzykrotnie. Kto wie, jakie połączenia mogą się nigdy nie utworzyć albo zostać całkowicie wymazane, z powodu „zwykłego wypłakiwania się”? Te problemy, mogą przełożyć się w przyszłości, nawet na zaburzone funkcjonowanie całego organizmu, który będzie błędnie odczytywał sygnały mu wysyłane. Dzieci pozostawiane same w obliczu dużego stresu, częściej zamykają się w sobie, mają problem z pewnością siebie, z własnymi uczuciami i przestają ufać innym. Mogą spędzić całe życie, próbując wypełnić pustkę wewnątrz siebie. Rodzice też mogą zostać objęci efektami ubocznymi, poprzez zmniejszenie swojej wrażliwości na inne potrzeby dziecka. To z kolei będzie dużą przeszkodą w kolejnych etapach rozwoju.
Potrzeby dziecka
Wielu rodzicom wydaje się, że dziecko wymusza na nich opiekę. Że mają w domu małego terrorystę, którego każde żądanie musi być spełnione. I o ile w umyśle rodzica, takie myśli są całkiem normalne, o tyle w umyśle małego dziecka są niemożliwe. Fizycznie niemożliwe. Dziecko płacze, kiedy jakiejś jego potrzeby są niezaspokojone. W przypadku zasypiania, jest to chęć bycia blisko rodzica. Kocha was, więc chce być was blisko. Czy miłość malutkiej istoty jest czymś złym? Czy należy takie zachowanie karać poprzez izolację? Nikt z nas nie chce, żeby jego dziecko poczuło się odrzucone. Żeby poczuło, że nie ma swoich rodziców wtedy, kiedy najbardziej ich potrzebuje. Dlaczego więc się na to decydujemy i wręcz sami tworzymy taką sytuację?
Czasem jest ciężko
Ja to wiem. Z autopsji. Czasem wydaje nam się, że nie zmrużyliśmy oka przez całą noc. Jesteśmy wykończeni psychicznie i fizycznie. Jednak w większości przypadku nie jesteśmy sami. Zamieniajmy się, pomagajmy sobie, próbujmy różnych rzeczy ułatwiających zasypianie (ale leki nasenne i psychotropy zostawcie w apteczce). Muzyka relaksacyjna, ciepłe mleczko lub czasem coś bardziej sycącego, żeby dziecka nie obudził głód, a może lekkie światło w pokoju. Nie wiem co podziała na wasze dziecko, ale przeszukajcie Internet i znajdziecie mnóstwo sposobów. I uwierzcie mi, że nie minie kilka chwil, a będziecie tęsknić do momentów, kiedy jedyne czego potrzebowało wasze dziecko, to przytulenie. Kiedy wszystkie jego problemy mogliście ukoić, poprzez ukołysanie go do snu. Będzie wam tego niesamowicie brakowało, więc zamiast z tym walczyć – nacieszcie się tym, póki macie możliwość.
*na podstawie Dangers of „Crying It Out”
Prawa do zdjęcia należą do Lisa Rosario.
Bardzo mądry i potrzebny wpis. Nas nigdy nie przekonywały teorie o wypłakiwaniu się. Niestety nawet lekarze i pielęgniarki są zdania, że jak dziecko sobie poryczy to będzie zdrowsze, rozszerzą mu się płuca i takie tam bzdety… Kiedy urodziła nam się córka, a ja jeszcze pozostawałam na sali operacyjnej, mój mąż musiał walczyć z pielęgniarkami o to żeby wziąć ją na ręce i utulić jej płacz. Jeszcze daleka droga przed nami, ale dobrze, że jest coraz więcej świadomych rodziców. Pozdrawiam
U nas lekarze chyba nic w tej kwestii akurat nie doradzali, ale przyznam, że nie jest to dobra wiadomość. Bo to oni są zwykle autorytetami dla młodych rodziców i jeśli nawet oni tak mówią, to znaczy, że daleka droga przed nami.
oj tak o dobrej pracy płuc też słyszałam. Dziecko się wentyluje i tym podobne sprawy- masakra
Moja córeczka ma 1,5 roku a wciąż zasypia tylko i wyłącznie wtulona we mnie :) czasem owszem czuję się zmęczona, ale lubie to. Niedługo pewnie nie będzie o tym mowy a ja będę za tym tęsknić :)
Moja też :D ale i synek 7 lat tez lubi się przytulić przed snem, a co tam. przytulania nigdy za wiele.
U mnie synek 6 lat i do zasniecia niezbędny mu tato. ?
Dokladnie mysle tak samo dzieci malutkie så bardzo krutko trzeba cieszyc sie ta chwila i czerpac
Ja stosowałam tą metodę przy pierwszym synu, tylko w momencie gdy płakał wchodziłam do pokoju uspakajałam i wychodziłam. I po 3 dniach już nie płakał wcale i sam zasypiał. Ale nigdy nie zostawiałam go całkiem samego płaczącego aż się wypłacze. Z drugim znów podobna metoda, z tym że byłam w pokoju jak leżał i widział mnie. Wtedy wcale nie płakał. Ale nie utrzymywałam z nim kontaktu wzrokowego. I nauczył się zasypiać sam. I pomału zaczynałam opuszczać pokój. Teraz na szczęście chodzą sami spać :)
U nas też wchodziliśmy do nich co jakiś czas, żeby uspokoić. Ta druga metoda chyba najbardziej do mnie przemawia. Jest rozwiązaniem pośrednim, z korzyscią dla obu stron.
Ile mialy Twoje dzieci i jak długo trwało to zasypianie?
U nas idealnie sprawdza się
2 metoda. Zapalamy lampkę, włączamy muzykę relaksacyjna, zamykamy drzwi ja bądź mąż siadamy na fotelu przy łóżeczku i… Średni czas zasypiania 5 minut? wcześniej usypialiśmy go w wózku zawsze około 20 minut. Syn ma 15msc
Wszystko zależy od dziecka. U nas mozesz włączyć muzyke i siedzieć przy lozeczu, głaskać małą po glowie, łapać za raczki ale to to samo jakbyś wyszła z pokoju. Histeria i płacz… Nie chce isc spać i już a ma dopiero 6 mc.
nigdy nie stosowalam tej metody,intuicyjnie nie mogłam wytrzymac gdy moje dziecko płakało,musiałam je utulić. I zasypial na naszych rekach do roku czasu.Blizsza mi filozofia rodziccielstwa bliskosci,zaspokajania potrzeb malucha pomimo,ze nie nosilam w chuscie i nie spalismy w jednym lozku :)
zgadzam sie .Ja niestety wiem(słyszę..)ze to dośc powszechna metoda w stylu pobecz sobie to lepiej uśniesz bo się szybciej zmeczysz.Moja córka dośc długi czas umiała spać tylko z piersią w buzi..(w dzień).Każdy pytał czemu nie dasz jej smoczka a ja wiedziałam że tak jej dobrze i tego potrzebuje a smoczek to owszem wygoda ale niech korzysta ten kto widzi potrzbe. Nie czuje zebym się umartwiała i specjalnie jakoś z tego powodu coś straciła , że trochę czasu poświęciłam dziecku.Dziś Amelcia ma roczek zasypia z cycusiem w buzi,a jeśli Tata w to wtulona w tatusiowe ramiona.:) starszy syn obowiązkowo bajka i… Czytaj więcej »
Ludzie często się zachowują jakby wierzyli, że skoro roczne dziecko zasypia z piersią w buzi, to 5 latek też tak będzie robił. A to jest jakaś abstrakcja. Skoro dziecko coś lubi i nikogo przy tym nie krzywdzi włącznie z sobą, to dlaczego tego dla niego nie zrobić? Takie podejście może przynieść wyłącznie korzyści.
a widzisz jestem dziwadłem, bo jak odmawiam alkoholu to słysze takie duże dziecko a ty jeszcze karmisz?? dałabys smoczek lub
/i butelke to byś miała spokój..
Tekst świetny i zgadzam się z nim w 100% :) Kocham moje dzieci bardzo mocno i staram się nacieszyć każdą chwilą z nimi , teraz głownie synem (11 miesiecy) bo córka ma już 10 lat i to właśnie ona uświadomiła mi jak czas szybko płynie, że te chwile już nie wrócą kiedy to jej największą potrzebą było przytulenie się do mnie :) Nigdy nie zostawiałam i nie zostawiam dzieci samych w pokoju żeby się wypłakały i zasnęły, poza tym jak słyszę od inych ludzi „zostaw, zaraz przestanie” to nie napiszę co mam ochotę im zrobić ;) dla mnie to sygnał,… Czytaj więcej »
Twój komentarz pokazuje rzecz bardzo ważną. Że dzieci są dzieci są różne i trzeba do nich zastosować odmienne podejście. Jednak niezależnie od tego jaka metoda zadziała, ta jedna o której piszę, jest szkodliwa i warto poszukać alternatywy, żeby niepotrzebnie nie skrzywdzić dziecka.
Kiedyś bylam na wspólnym wyjeździe ze znajomymi. Mój synek zasypiał przytulony do do nas, w kilka chwil, spokojny i wyciszony. W pokoju obok rozpaczliwie płakała o kilka miesięcy starsza córka znajomych, zostawiona w ciemnym, obcym pokoju, bo właśnie wyznawali teorie, że jak sobie popłacze to uśnie. Na nic się zdały rozmowy z nimi. Nie potrafili odpowiedzieć na pytanie czy sami chcieliby tak zasypiać. Do tej pory mam w uszach jej płacz. A znajomość po tym wyjeździe się urwała…Ja celebruję wieczorne rytuały, przytulanki i buziaki. Czerpię garściami tą przyjemność, bo wiem że „za szybko” synek dorośnie i nie będzie już tego… Czytaj więcej »
Często jednak jest tak, że rodzice uważają, że robią to, co dobre dla dziecka. Według ich rodziców, według lekarzy itp. Dlatego może warto takim znajomym spróbować pomóc?
Ja uważam ,że to wina poradników, które piszą treserzy dzieci.
Twój synek będzie tego potrzebował zawsze, jezeli tak robilas od malego, zobaczysz. Moja 15 letnia córka nie pójdzie spać bez przytulaska i buziaka :) a jaka jestem szczęśliwa jak przyjdzie do mnie do łóżka i mówi mamo dzisiaj śpię z Tobą/Wami. Rano przed wyjsciem do szkoły obowiązkowo przytulas i buziak, to samo po piwrocie do domu. Bezcenne….a pomyśleć, że 15 lat temu był wielki bum na naukę zasypiania maluchów, właśnie poprzez zostawianie ich samych w pokoju, aż się wypłaczą :( Już za kilka dni na świecie pojawi się nasza druga córka i n8e zamierzam nic zmieniać w swoim podejściu, będziemy… Czytaj więcej »
Ja próbowałam nauczyć malucha samodzielnego zasypiania niby rewelacyjną, a jednak wg mnie sadystyczną metodą, polegającą na tym, że po cyklu standardowych wieczornych „zabiegów” kładzie się dziecko do łóżeczka i wychodzi z pokoju. Jeśli maluch faktycznie sam zaśnie – widać tak mu dobrze, ale praktyka pokazuje, że z reguły kończy się to płaczem. Jeśli maluch płacze, to pierwszy powrót ma być po 3 minutach (pogłaskanie po główce, bez wyciągania z łóżeczka i nawiązywania kontaktu wzrokowego i wyjście), potem po 5 minutach, po siedmiu… No cóż – poległam na samym początku, bo nawet minuty nie umiałam wytrzymać. Syn zasypia z nami i… Czytaj więcej »
Metoda 3-5-7 czasami działa, czasami nie. Wszystko zależy od dziecka. U nas raz czy dwa, z dwulatkiem, na którego już lepszego sposobu nie znalazłem, zadziałała, ale wiem, że czasami nie działa i jeśli dziecko zaczyna histerycznie płakać, to nie ma znaczenia, że to dopiero minuta. Powinno się do niego iść.
No właśnie. Do jakiego wieku można przebywać z dzieckiem w pokoju aż zaśnie? Moja córka ponad miesiąc temu skończyła 2 latka. Przez ten czas zawsze zostawałam z nią w pokoju dopóki nie zaśnie, w tym w pierwszym roku zasypiała zawsze przy piersi. Jednak przyznam, że teraz naprawdę marzę o tym, żeby zasypiała sama. Od godziny 20.00, kiedy idzie spać mam tylko 2 godziny na to, żeby ogarnąć wszystko na kolejny dzień (jedzenie, przygotowanie do pracy itp) Wracamy do domu około 17 więc aż do czasu pójścia spać, chcę spędzać czas z nią, zamiast stać na przykład w kuchni. Ostatnio zaczęliśmy… Czytaj więcej »
Neurolog kiedyś mówił, że wiek 8-10 lat jest kluczowy, bo jeśli wtedy się tego nie przerwie, to dzieci mogą mieć w późniejszych latach zaburzenia spowodowane tym, że nigdy nie miały okazji zmierzyć się z niewielkim nawet strachem. Wcześniej jak dziecko czasami potrzebuje rodziców, to wszystko jest w normie (a im młodsze tym częściej). Jednak płacz u dwulatki, gdy zasypia sama wydaje mi się już czymś dziwnym, chyba że czuje się odsyłana do snu „za karę” i tak ją traktuje. Ewentualnie poeksperymentowałbym z czasem zasypiania, bo sam wiem, że niektóre dzieci zasypiają o 20, a inne o 22. Czasami więc przesunięcie… Czytaj więcej »
O usypianiu i dobrym śnie, pisała Magda bardzo obszernie na wymagajace.pl. Między innymi o tym, że właśnie bajki i kontakt z ekranami przed snem, burzą dobrą jakość snu. Podpowiada również, jak łagodnie wyciszyć dziecko. Reszta przyjdzie z czasem.
Ja też czasami jestem zmęczona. Pomaga Mąż, który również usypia – a dojście do tego zajęło nam sporo czasu. Staramy się jednak, żeby Mały zasypiał z poczuciem bezpieczeństwa i bliskości. Ma 17 mcy, ale ze mną usypia na piersi, a z Tatą chce być głaskany po buzi. Każdy z opiekunów będzie miał na dziecko inny sposób :).
Mi nawet do tej pory (mam 63 lata) brakuje rodzicow (czuje to bardzo i jestem spokojniejszy kiedy jakas staruszka czy ciocia „przytuli slowem”), towarzyszy strach i zlosc na krzywdzicieli
U nas pomaga jak tata usypia, jesli ja to tez musze siedziec az zasnie albo jest płacz. Moze niech maz spróbuje?
Mysle ze do wieku do ktorego tego potrzebuje. Moja starsza coreczka ma prawie 5 lat i suedze lub leze przy niej az zaśnie, trwa to 3 minuty a mlodsza 1,5 roku zasypia przy karmieniu. I marze zeby to trwalo bo jest fajnie. Pozdrawiam.
Spędza z nią Pani 3h dziennie i marzy Pani o tym żeby jeszcze 2 latka zasypiała sama? A pomyślała Pani że ona tęskni i pani potrzebuje? Czasami nie rozumiem czemu ludzie decydują się mieć dzieci
I dlatego mój piętnastomiesięczniak nadal zasypia na moich rękach. Już nie noszony i bujany, ale wtulony we mnie. Próbowałam kilka razy położyć go do łóżeczka i usiąść z boku, ale jego akrobacje tak mnie rozbawiały, że i on zaczynam ze mną brechtać. A jak już tak razem brechtaliśmy, to kolejna godzinka z głowy :)
Można powiedzieć, że się turlał ze śmiechu :)
Na jakimś blogu ostatnio przeczytałam zdanie, które mniej więcej brzmiało „byleby nauczył się tego do studniówki”. Myślę, że samodzielnego zasypiania do tego czasu się dzieciaki nauczą ;) [choć tak już bliżej tej studniówki z tym „samodzielnym” może być różnie:P]. Mój młody zasypia na szczęście sam [o ile nie ma przykrytych stóp;)]. Gorzej, że w nocy się budzi nadal i zasypia dopiero jak dostanie mleko. Jakieś propozycje co z tym zrobić? Kaszka czy grysik na wieczór nie zdają egzaminu, nie ma ochoty ich jeść, nawet jeśli to tylko łyżeczka na całą butelkę.
Kupić podgrzewacz do mleka i poświęcić mu te kilka chwil. Lepszej metody, ponad to co Ci napisałem już wcześniej, nie znam. Może ktoś inny pomoże?
Zamiast podgrzewacza znaleźliśmy lepszy patent – zwykły termos. Nalewam sobie wrzątek wieczorem, rano jest nadal gorący. Sprawdzone również w długiej podróży do Polski.
A ja w czajniku elektrycznym mam przegotowana wodę, a w nocy tylko ja podgrzewam jak wystygnie. Trwa to kilkanaście sekund. A na wszelki wypadek gdyby się za mocno nagrzala to w dzbanku zawsze jest zimna
mój syn nie lubi świeżo zrobionego mleka..preferuje zimne/chłodne, odstane…na nic moje próby, bo wiem, że nie jest to zdrowe…ale on takie pije juz 14 miesiąc i basta…;/
Jak nie ma po tym kolek, nie wymiotuje i nie ma też żadnych innych negatywnych objawów, to myślę, że nie ma co się przejmować. Widocznie takie mu odpowiada :)
A może spróbuj zamienić stopniowo na wodę. Najpierw rozwadniaj stopniowo mleko. Zastosowalam i po trzech nocach siedmiomiesieczny synek stwierdził, że nie warto się dla „tego” budzić. A jeżeli nawet będzie nadal się budził to zęby będzie miał zdrowsze.
Siedmiomiesięczne dziecko potrzebuje mleka i Robi to Pani świadomie? Oby na starość doświadczyła Pani głodu od swojego dziecka i będzie Pani rozwadniać zupę żeby nie chciało się jej pani jeść.
Przyznam się bez bicia, że właśnie metodę na wypłakanie się zastosowaliśmy z pierwszą córką. Nauka poszła bardzo szybko i już po dwóch dniach dziecko zasypialo samo. Nie był to jednak nigdy taki płacz, jak mojej drugiej dziewczynki, z którą już tej metody nie zastosowałam. Czułam po prostu, że jej płacz nie jest zwykłym terroryzmem, zresztą o jakim terroryźmie można mówić w przypadku takiego maluszka. To była tak jak piszesz potrzeba bliskości. Teraz Młoda ma już roczek i zasypia zazwyczaj sama, choć czasem jeszcze potrzebuje przytulenia :)
U nas przy starszych dzieciach też wystarczył raz jeden, a raz dwa dni i było po sprawie. Jednak te dwa dni, były dosyć ciężkie, bo pamiętam jak zawaliłem dwie noce z rzędu, żeby za każdym razem, gdy dziecko zaczynało głośno płakać, wejść do niego i go uspokoić. Nie płakało długo, ale mimo wszystko sądzę, że obecnie znalazłbym lepszą metodę.
Moze te dwa dni wystarczyly aly dziecko przekonalo sie ze nie ma sensu placz bo jest samo, defektywne a rodzice go nie chca. Bo o Twojej „metodzie” nic nie wiedzialo. Poczytaj o traumi rozwojowej.
Mam takie wspomnienia z dzieciństwa: leżę w łóżku w ciemnym pokoju, udało mi się ubłagać mamę, żeby drzwi były otwarte a światło w przedpokoju zapalone. Leżę i bardzo się boję. Leżę i czuję się okropnie samotna, opuszczona, czuję, że dla mojej rodziny jestem kłopotem, bo boję się sama zasypiać. Towarzyszę moim dzieciom w zasypianiu. Kiedy były maleńkie, mogły zasypiać przy piersi, albo nosiłam je na rękach – jak chciały. Wyrosły z tego, kiedy się nasyciły. Rosną, a ja wciąż utulam je do snu i lubię te chwile – pełne spokoju, czułości, ciepła. Chwile zatrzymania w codziennym pędzie. Te chwile są… Czytaj więcej »
Ja miałem chyba sześć czy siedem lat, jak dalej zasypiałem przy otwartych drzwiach. Też pamiętam to do dzisiaj. I dlatego w każdym pokoju mamy małe lampki, żeby tego problemu uniknąć. I tego problemu nigdy nie zbagatelizowałem. Tak już jest, że jeśli coś dotknęło również nas, to łatwiej przychodzi nam zrozumienie naszych dzieci.
Pieknie. Zaoszczedzilas swoim dzieciom wiele cierpien i zmagan w ich przyszlosci. Oby takich matek jak najwiecej.
To ja z perspektywy mamy 5 latki. Początki wyglądały tak że córka zasypiała przy karmieniu później odkładana do łóżeczka zaparłam się że nie będę jej karmić w łóżku bo się nauczy więc wstawałam karmiłam odkładałam. Spała w łóżeczku. Kiedy byłą trochę starsza i przy wieczornym jedzeniu już nie zasypiała po wieczornych rytuałach kładliśmy ja do łóżeczka i siedzieliśmy obok aż wywierci się i zaśnie Oj czasem długie godziny to trwało ale nigdy sama nie zostawała a tym bardziej płacząc. I tak z dnia na dzień w wieku ok 1,5 roku zaczęła zasypiać w łóżeczku sama nawet bez nas w pokoju.… Czytaj więcej »
Mój najmłodszy też zawsze zasypiał sam. U niego żadnej dodatkowej metody wprowadzać nie musiałem. Jednak obecnie ma 3 latka i wieczorem potrafi nie spać i do 22 (a starsze dzieci śpią już około 20), jeśli nie poświęci się mu czasu wieczorem i nie poprzytula z nim. Nie płacze, nie złości się. Po prostu nie śpi.
Ja teraz już nie mogę sobie przypomnieć powodów dlaczego tak wcześnie i od razu chciałam córkę nauczyć spać samodzielnie.. i chyba nawet jest mi samą siebie ciężko zrozumieć dlaczego byłam taka zdecydowana że musi samodzielnie zasypiać :) teraz widzę że wcale nie musiała i nie musi :)
Świetny tekst! Intuicja jest najważniejsza jak widać, bo nam podpowiadała zawsze, że dziecko nie może tak sobie samo płakać. Moja Córka ma 3 latka i wciąż zasypia ze mną lub Mężem, a czasem nawet obydwojgiem. Próby zostawienia jej w łóżeczku jak była mała, kończyły się płaczem, którego nie byliśmy w stanie znieść i od razy wymiękaliśmy. Czasem faktycznie jest to męczące, ale ona tego potrzebuje, więc dlaczego mielibyśmy nie dać Jej tej miłości, czułości, przytulenia… Od urodzenia spała z nami w łóżku, co dla wielu osób też jest dziwną sprawą. Ja jednak czułam się spokojna mając ja przy sobie, a… Czytaj więcej »
Każda relacja rodziców z dzieckiem jest inna i każda rodzina ma swoje predyspozycje. Należy jednak pamiętać, że oprócz potrzeb dziecka, ważne są również potrzeby rodziców i utrzymywanie dobrych relacji między sobą. A to czasem potrafi się zaburzyć, gdy dziecko śpi z rodzicami, więc pewnie dlatego „dla wielu osób jest to dziwną sprawą”. Jeśli jednak wam to pasuje, to nie ma co się przejmować tymi „wieloma osobami” :)
Gdy corka byla jeszcze niemowleciem, po karmieniu gdy zaczynala przysypiac kladlam ja do lozeczka i tam zasypiala. Maja kilka miesiecy sama odwracala glowke gdy chcial do lozka. A przejscie do swojego pokoju bylo calkiem naturalne. Teraz majac 4 lata czasem prosi zeby z nia zostac czy spac ale wczesniej nie bylo opcji zeby ktoregos z rodzicow przygarnela do siebie czy odwrotnie. Przy gorszych dniach wiadomo, ze dzieci palcza wtedy trzab zagladac czesto, przytulac i upewniac ze jestesmy za sciana i zawsze mozemy przyjsc
Każde dziecko jest inne. Moje bardzo często wychodzą wieczorem, bo chcą się przytulić. Czasami raz, a czasami dwanaście razy. Potem jednak zasypiają bez problemu :)
szkoda,że nie wiedziałam tego z pierwszym dzieckiem:(
W takim razie kolejny tekst będzie specjalnie dla Ciebie.
Moja córka od kiedy skończyła rok nie chciała spać w swoim łóżeczku…dostała duże łóżko w swoim pokoju…przesypia w nim czasem całe noce…obecnie ma 2 lata i 3 miesiące i zasypia przytulona do mnie…później ewakuacja i przychodzi po mnie w środku nocy…chcieliśmy ją kiedyś położyć do nas …nie chce…idziemy sobie więc we dwie do niej i śpimy słodko do rana:) słyszałam mnóstwo słów krytyki…ale i tak robię swoje…momentami jest to uciążliwe ale co jest teraz proste…:) świetny tekst może otworzy oczy niektórym ludziom
Gdy Łukasz miał 6 miesiecy i byliśmy u teściowej odwiedziła nas starsza siostra mojej partnerki(Krysi). Strasznie była zdziwiona tym, że Łukasz zasypia na rękach albo z nami w łóżku. Jaki był argument? – Musi spać sam i właśnie „wypłacze się i uśnie”, bo ona tak robiła ze wszystkimi dziećmi. Zmierzyłem Krysię zwrokiem, ona mnie – jasne – mieliśmy wspólne, inne niż ona zdanie. Niech ona sobie wychowuje swoje zdieci jak uważa, a my swoje. Negocjacje nie miały sensu, jej nie przegadasz. Postawiliśmy na na swoim, argumentowaliśmy to tak jak moja 88-letnia babcia: – A co mi będziesz zabraniać? Lubię kolysać… Czytaj więcej »
To jak z biciem dzieci. Są tacy, którzy dalej wierzą, że to jedyna słuszna metoda, żeby wychować „grzeczne” dziecko i nawet jak będzie się tłumaczyło godzinami i pokazywało wykresy, to nie pomoże.
Podoba mi się tok rozumowania Twojej babci :)
Tak, i ze sprawowania mial 5. Wzorowe zachowanie. A to ze mial w piersiach ucisk i chodzil w strachu to juz nikogo nie obchodzilo.
Dokładnie, sama uwielbiam kołysanki moje 3 – miesięczne maleństwo do snu ku wielkiej zgrozie mojej babci „a bo rozpieścisz. ….” No i trudno, ale przy tym mój synek dostanie solidną porcję miłości i czułości, co według mnie zdecydowanie przeważa szale.
Wg mnie chore jest to staroświeckie porzekadło o rozpieszczeniu. Jak można szkodliwie rozpieścić miłością niemowlaka? Toż to w ogóle jakiś oksymoron jest.
Kto jak nie rodzice wytuli i wykocha swoje dzieci za wszystkie czasy..
No właśnie niestety zdarza się, że można rozpieścić miłością. Od listopada 2012 do listopada 2014 byłam samotną mamą. Syn był ze mną całymi dniami, jak wychodziłam w weekendy na uczelnie wył w niebogłosy, z własną babcią z którą mieszkał nie chciał zostawać. W listopadzie 2014 poznałam mojego narzeczonego, który bardzo kocha moje dziecko. Od 2 miesięcy razem mieszkamy. I muszę przyznać, że mój Olivier jest strasznym maminsynkiem. Jak trzeba iść spać to tylko mama, i to muszę usypiać. Dlatego zazwyczaj najpierw ja czytam mu bajkę, potem Rafał, buziaczki i wychodzimy. Oli płacze przez chwile i zasypia, a jak jest już… Czytaj więcej »
W jakim jest wieku?
2 lata i 9 miesięcy
W tym wieku jest to zupełnie normalne zachowanie nawet w pełnych rodzinach, w których mama jest w domu, a ojciec pracuje. W wieku 3-4 lat będzie się powoli zmieniać, a około 6 roku życia nagle dziecko będzie chciało 100% czasu spędzać z tatą. Nie przejmowałbym się tym.
Pani Moniko, Pani syn jest klasycznym 2-3 latkiem, nie ma w nim nic ponad normę, nie jest „rozpieszczony” czy tez nieprawidłowy. Nasza pociecha, chowana w miłości w pełnej rodzinie, też się tak zachowuje. A to są fazy rozwojowe. Rodzice mają braki w wiedzy, nikt im nie tłumaczy w szkole ani nigdzie indziej jak wygląda rozwój dziecka, jego psychiki, jego emocji, jego potrzeb. I potem rodzice są zdziwieni, zagubieni, karzą swoje dzieci bo się boją, w którą stronę to wszystko pójdzie.. A tymczasem rozwój u większości dzieci przebiega w podobny sposób, i tak np.lęki separacyjne są u większości dzieci w podobnym… Czytaj więcej »
A nie pomyslalas ze w zachowaniu dziecka sa jakies powody, zupelnie inne, nawet te 6 miesiecy przed jego urodzeniem. Oczywiscie jako dorosli bedziemy odsuwac na bok to i tamto jako blachostke, czesto tez aby odsunac wlasne poczucie winy. Ale to nie sluzy rozwiazaniu problemu. Dziecko ktore ma „secure attachment” nie obawia sie odejcia matki
alez glupoty…dziecko nie musi się wcale wypłakiwać, żeby się nauczyć samo zasypiać… Ja swoją córkę uczyłam samodzielnego zasypiania dobry miesiąc, wiadomo na początku płakała, jak zaczynała to ją uspokajałam na rączkach i odkładałam do łóżeczka i tak do skutku aż spokojnie zasypiała. Dziecku trzeba dać swoją obecność, przytulić wiadomo, ale wszystko w granicach rozsądku. Nie wyobrażam sobie zostawić w łóżeczku bardzo płaczącego dziecka, ale też nie wyobrażam sobie, żeby dziecko zajęło mnie i mężowi całą strefę intymną- sypialnię. Zawsze można spróbować innych metod typu melodyjka czy suszarka do włosów, ale WSZYSTKO W GRANICACH ROZSĄDKU. Po długim codziennym siedzeniu z małą… Czytaj więcej »
Podpisuje sie pod tym komentarzem rękoma i nogami :)
A ja się całkowicie nie zgadzam, półtorej roku spałam z synkiem w łóżku. Z czystej wygody, bo jak go kładłam w łóżeczku to w połowie nocy i tak do nas przychodził, albo płakał że chce do nas. W tej chwili mały ma 20 miesięcy, usypianie go polega na położeniu się z nim w łóżku, łapie mnie albo męża za szyję i zasypia, trwa to maksymalnie 10 minut. Przesypia całą noc bez budzenia się, bez wstawania, sam w swoim pokoiku. Uważam, że chodzi tylko o to żeby dziecko czuło się bezpiecznie i nikt nie będzie miał problemów z oduczeniem bąka sypiania… Czytaj więcej »
Ja też sie podpisuję! Nikt przecież nie mówi, że zamyka dziecko w pokoju przy zgaszonym świetle, z płaczem. To jest patologia rzeczywiście. My zostawialiśmy światełko, zabawki I otwarte drzwi żeby synek słyszał, że jesteśmy w pobliżu. Na początku płakał, chcąc żebyśmy go po prostu wzięli z łóżeczka, ale po kilku naszych przyjściach/ pogłaskaniu go/ ululaniu ponownie, nauczył się, że to nic nie da. Pora spania jest porą spania I co najwyżej może się wyciszać poprzez zabawę/ oglądanie książeczek w łóżeczku ale musi już w nim zostać. Nie popadajmy ze skrajności w skrajność…Rodzicom też się troche prywatności i spokoju należy….
A ja proponuję lekturę książki ” Mocno mnie przytul” – może zrozumie Pani, że spełnianie takih potrzeb małego dziecka,jak bliskość,jest jednym z fundamentów jego rozwoju. I może sie Pani ” robić słabo” na taki czy inny widok,ale fakty są faktami. Rozwój emocjonalny, psychiczny dziecka jest podyktowany pewnymi prawami. Tresowanie dziecka w taki sposób żeby zachowywalo się zgodnie z naszymi oczekiwaniami w każdej sytuacji- patrz nie chcialo zbyt często na ręce,zasypialo samo itp jest po prostu nie zgodny z naturalnym rozwojem, wymaganiem od dziecka bycia ” małym dorosłym” z całą paleta sposób na opanowywania własnych emocji. A nawet wielu dorosłych tego… Czytaj więcej »
Jest duzo ksiazek podobnych to tej. Fachowych. Z klinicznymi testami. Mozna tez zobaczyc sobie ACE (adverse childhood experiences) study. Szkoda ze dzieci sa krzywdzone na cale zycie, nietylko w ten sposob.
A to dziwne… Bo ja zawsze reaguje na kazde „stekniecie” dziecka i o dziwo akurat ma 3 latka i jest chyba jedynym dzieckiem jakie znam osobiscie, a ktore nie robi histerii, nie pyskuje itp…
„- Musi spać sam i właśnie „wypłacze się i uśnie”, bo ona tak robiła ze wszystkimi dziećmi.” … no właśnie… a dziecko jedyne co musi, to mieć zapewnioną bliskość rodziców. :)
Moja z gatunku idealnych, najpierw zasypiała na rękach, potem bujana w wózku. Z nami nie chciała (wyrodne dziecko, co woli spać w swoim łóżeczku niż z rodzicami), ale z czasem zaczęła mieć problem i uśnie tylko przed tv. Propagatorzy rodzicielstwa bliskości mają mnie za wyrodną, ale mając do wyboru płaczące dziecko godzinami, a spokojne i zadowolone – wybrałam drugą opcję. Zawsze byłam zdania, że nie można dziecka dopasowywać do metody, ale metodę do dziecka. Jak się komu dziecko przyzwyczai w kilka dni, po kilku minutach marudzenia – nic się nie stanie. A jak ktoś będzie usypiał w swoim łóżku dziecko… Czytaj więcej »
Ze swoich krótkich na razie doświadczeń widzę, że poruszyłeś bardzo ważny temat.
Ostatnio trafiłam gdzieś na takie mniej więcej zdanie: Ludzie chcą mieć dzieci, a gdy je mają, robią wszystko, by się od nich uwolnić. To w kontekście smoczków zamiast piersi, bujaczków zamiast kołysania przez rodziców, wypłakiwania zamiast przytulania itp.
Cóż, maluchy mają swoje potrzeby i zaakceptujmy to. Dostosujemy się do słabszego, tym bardziej że sami go pragneliśmy.
Uzupełniając tą wypowiedź, widziałem ostatnio taki dialog:
– Jak sobie babciu radziliście kiedyś? Wychowywaliście kilka, jak nie kilkanaście dzieci, nie mieliście zmywarek, pralek, ani nawet kuchenki gazowej. Jakim cudem mieliście czas na wszystko?
– Widzisz wnusiu. W naszych czasach nie było też Internetu.
Mój syn do ok 9 miesiąca zasypiał sam. Dostawał butelkę, przytulanie, a potem do łóżeczka i tak sobie leżał grzecznie, aż zasnął. Potem to się zmieniało: najpierw trzeba było siedziec koło łożeczka, potem usypiac go na naszym łózku i odkładać do łóżeczka, jeszcze póżniej już się nawet nie dał odłożyć, tylko spał u nas do rana. Teraz ma 2,5 roku i nie zaśnie bez leżenia z nim, śpiewania kołysanek, czy opowiadania bajek. Wszystkie te zmiany wynikały z jego potrzeb. I choć czasem było mi to nie na rękę, to zawsze starałam sie by to jemu było dobrze:)
Ha;) Nie chcę być złośliwa, ale gdy użalałam się nad sobą z powodu zmęczenia i niewyspania, to właśnie Ty doradzałeś mi zostawianie dziecka. Jakoś od początku te metody do mnie nie przemawiały i nie skorzystałam z rad. Nie powiem, że nie próbowałam, ale po jednym wieczorze i moich gigantycznych wyrzutach sumienia odpuściłam. Trochę to trwało, ale Fi sam nauczył się zasypiać, przesypia noce, może jeszcze nie wszystkie, ale to i tak sukces. Najwyraźniej musiał do tego dorosnąć. Śpi jeszcze z nami w sypialni, ale już się przymierzamy do przeniesienia do jego pokoju, a w drodze kolejne dziecko;) Zobaczymy jak to… Czytaj więcej »
Nie tylko Tobie tak doradzałem. O tym właśnie pisałem we wstępie :) Więc nie jesteś złośliwa. I cieszę się, że inne metody podziałały :)
A czy Twoje dziecko płacze bo je zostawiasz? Czy płacze bo po prostu walczy ze snem. Dzieci w pewnym wieku zasypiają z płaczem bo wcale nie chcą zasnąć. Nie dlatego, że nie są zmęczone, dlatego, że nie chcą aby coś je omineło. Chcą ciągle działać. I jeżeli płacz niesie za sobą takie konsekwencje to co mamy zrobić? Nie kłaść dziecka spać, które płacze kiedy leżę obok niego i głaszczę je czule po głowie? Próbujemy dziecko wyciszyć a ono i tak zdarza się, że płacze, wygina się, chce uciekć… Jedyną złotą receptą jest wprowadzenie zasad snu od 1 dnia dziecka w… Czytaj więcej »
W tekście chodzi właśnie o dzieci, które płaczą, bo rodzice ich zostawiają, twierdząc iż jest to podobno „zdrowe i potrzebne”. Jeśli ktoś przy dziecku jest i ono wtedy płacze, to oczywiście jest to inny rodzaj płaczu. Wtedy często dzieciom się pojawia właśnie typ o którym piszesz – płacz ze zmęczenia, kiedy dziecko walczy ze snem, ostatkiem sił.
„Miłością jest… przemierzanie pokoju w nocy, aby kołysanką i ciepłymi
słowami utulić ciebie płaczącego wtedy, kiedy całe moje ja woła o sen…”
Wypisalam sobie to wielkimi wolami na scianie nad lozeczkiem dziecka. Pomagalo znalezc cierpliwosc w niewyspaniu. Bo dano mi w zyciu wiele milosci i nie widze powodu, zeby odmawiac tego mojemu dziecku.
Piękne. Po prostu piękne :)
piękne! tacy powinni być wszyscy rodzice!
O tak, miłość wiele jest w stanie dać :)
_____
http://www.nvc.zgora.pl/
Chcialabym tylko dopisac, ze to cytat z wiersza pani Marion Stroud, naznaczony moja skleroza :)
Cudowny cytat. Idealny.
Nie piękne, raczej matko-Polkowe uwielbienie dla własnego męczeństwa. Sen jest potrzebny, jakby ktoś nie wiedział, żeby następnego dnia móc funkcjonować jako matka, żona czy też pracownik.
Ja nauczyłam moje dzieci samodzielnego zasypiania zostawiając je same, ale metoda jest taka, że zostawia się dziecko na kilka minut (zaczynałam od trzech, potem cztery, pięć itd.) przychodzi, przytula, całuje, głaszcze i znowu wychodzi, tak, że dziecko wie, że mama jest, że czuwa, ale że nie będzie siedzieć i się bawić, bo czas na sen. Nie trwało to nigdy dłużej niż 5-6 minut i zapadała cisza, i całość nie trwała więcej niż kilka dni. I wszystkim polecam tę metodę. Mam wrażenie, że większe spustoszenie w mózgu dziecka mogą zrobić codzienne awantury o usypianie, gdy dziecko nie zostanie samodzielnego zasypiania nauczone,… Czytaj więcej »
Na jedno dziecko to zadziała, inne zwymiotuje z płaczu koło 10 minuty. Dzieci są różne i ich wrażliwość i potrzeby także.
Chyba wszyscy rodzice marzą, żeby dziecko po nakarmieniu od razu zasnęło. Nigdy Synka nie zostawiliśmy w płaczu, bo ciężko jest uwierzyć, że taki Maluch terroryzuje rodziców. Do wszystkiego dorośnie wcześniej czy później. Nic na siłę. Mama kupiła mi bestsellerową książkę Tracy Hogg o zaklinaniu niemowląt – było tam napisane, że trzeba działać na kilka zmysłów dziecka jednocześnie, wtedy ono nie wie na czym się skupić i się uspokaja, po czym zasypia. Taka sytuacja: siedzę na brzegu łóżka z kilkumiesięcznym maluchem na rękach, bujam się, głaszczę i klepię jednocześnie po plecach i do tego jeszcze coś śpiewam. Komedia. Nie było mi… Czytaj więcej »
Z każdej książki trzeba wyciągnąć tylko to co jest wartościowe :) Jeszcze nie spotkałem się z takim poradnikiem, który zaakceptowałbym w całości. A metoda brzmi rozsądnie i myślę, że nawet ze starszym dzieckiem można eksperymentować (w sensie uspokojenia, a nie uśpienia).
Dotarłam tu, przeczytałam. O to własnie chodzi, chodziło. Nie mam już siły tłumaczyć moim bliskim że nie wolno pozostawiać dziecka do tzw „wypłakania się”
Ciesze się że nie jestem sama w tym poglądzie i wcale nie jest to jakieś rozpuszczanie dziecka.
Czym innym jest wielogodzinny płacz, który może powodować uszkodzenia połączeń neuronowych, a czym innym płacz dziecka podczas zasypiania. Nie wyobrażam sobie, żeby dziecko mogło zasypiać kilka godzin samotnie pozostawione w pokoju, to jakiś „extreme”. Nie wyobrażam sobie również usypiania kilkumiesięcznych bliźniaków i dwuletniej córki nosząc ich na rękach lub tuląc się do nich- to jest fizycznie niewykonalne. Aby dziecko czuło się bezpieczne i kochane należy je przytulać i całować podczas dnia, kiedy tylko jest na to czas i możliwość. Dziecko powinno wiedzieć, że czas na sen to czas położenia się do łóżka/łóżeczka/kołyski a nie czas na przytulanie i niekończące się… Czytaj więcej »
no dokładnie ! a przy tym duże prawdopodobieństwo uniknięcia rozwodu :)
No tak bo seks to tylko w małżeńskim łożu… pff
Im więcej czytam blogowych artykułów tym bardziej upewniam się w tym że prości rodzice są o wiele mądrzejsi od psychologów. Gdy mój synek miał niespełna 2 lata postanowiłam nauczyć go zasypiania psychologiczną metodą „na 2,5,7 minut” czy jakoś tak. Efekt mnie zamurował bo dziecko zamiast się uspokoić obrzygało pluszowego pieska i kołderkę :-( a ja po chwili ryczałam z nim. od tamtej pory po prostu czytam mu na dobranoc i czekam aż uśnie a kiedy w nocy mnie woła przychodzę, kładę się obok i śpimy razem. I w tym miejscu powtórzę słowa autora artykułu bo są PIĘKNE – cieszę się… Czytaj więcej »
Ja też się cieszę póki mogę, choć już i tak czuję, że powoli ten czas się kończy. No cóż, coś się kończy, coś się zaczyna. Jedne radości znikną, przyjdą następne :)
Ja też chciałam wypróbować tę metodę i skończyło się na pierwszej 2 minutówce, – nie dotrwałam tyle, samej chciało mi się płakać, właśnie wyobrażałam siebie, na obcej planecie, zostawionej samej sobie po ciemku, która nie może porozumieć się z tambylcami, bo nikt jej nie rozumie, teraz czerpię radość, ze wspólnej kąpieli, a od kiedy zaczęłam synka usypiać przytulając się do niego i opowiadając bajki, nie ma problemów z zaśnięciem, trwa to góra 10 minut, a ja cały wieczór mam dla siebie:)
Moja coreczka ma dwa latka właśnie zasnęła. Od urodzenia spala w lozeczku postawionym przy naszym łóżku, zasypiała na rękach u mamy lub taty:-) mając jakieś półtora roku upodobała sobie wyłącznie mamusie do usypiania i karmienia wieczorem i w nocy. Jak pojdzie tata nie ma opcji żeby zjadła czy zasnęła więc to ja od pół roku karmie, noszę na rękach i wstaję noc w noc minimum cztery razy. Od dwóch miesięcy śpi w swoim pokoju jednak rytuał zasypiania sie nie zmienił. Lulam odkładam jeszcze przytomną do łóżeczka. Czasami zasypia odrazu czasami nawet kilkanaście razy woła „mamo przytul” i za każdym razem… Czytaj więcej »
a mój synek od kiedy skończył roczek zasypia sam w swoim pokoju Bez płaczu i stresu. Wręcz gdy ja jestem w pokoju bo chciała bym go ukołysać przytulić to nie uśnie Patrzy się na mnie, zaczyna zabawę, czasem na upartego zostaję przy nim nawet godzinę śpiewam kołysanki.Nic z tego, a kiedy wyjdę, 5 min i śpi jak suseł, a na przykład u męża mamy – małego babci zasypia w ramionach. Mały ma 21 miesięcy. Przy mnie zasypia tylko wtedy gdy bywa chory, wtedy zabieram go do naszego łóżka i zasypia z nami, ale po godzinie dwóch wkładamy go do jego… Czytaj więcej »
Ja z uczeniem spania samodzielnego szukałam odpowiedniego momentu. przyszedł wcześnie -Kaja miała 5 miesięcy. Po prostu pewnego dnia po kapaniu położyłam ją do łóżeczka żeby przygotować mleko. Leżała spokojnie więc zamiast brać ja na ręce dałam jej butelkę i glaskalam po główce. usunęła. Następnego dnia spróbowałam tego samego, podziałało. Od tej pory mój kręgosłup ma lżej, a maleństwo nauczyło się zasypiac samo. Ale zawsze jak zaplaczeto jestem przy niej w dwie sekundy. Nie wyobrażam sobie, żeby ją zostawiać samą, kiedy mnie potrzebuje.
jedną z rodowych mądrości mojego byłego było twierdzenie „a zostaw ją, niech się wypłacze” o miesięcznym dziecku. dobrze, że dziś nie ma go z nami.
Swietny artykul. Co jednak zrobic z 4-latkiem, ktory placzem wywiera presje na rodzicach? Nie placze dlatego, ze dzieje mu sie krzywda. Jest to placz wymuszony, bo czegos nie dostal albo zdecydowal, ze nie umyje raczek. Tlumaczenia, zachety nie pomagaja. Wiec jest pozostawiany samemu sobie, niech sie wykrzyczy. Dziadkowie zalamuja rece, bo jak tak mozna pozwalac dziecku plakac. Ale kazda uwaga na malym sprawia, ze te krzyki sa jeszcze dluzsze. Maluch jest uparty, jak cos postanowi tak nie odpusci. Probowalismy juz chyba wszystkiego i nic nie skutkuje. Czy ktos ma na to rade?
Nic. Absolutnie nic. Dopóki syn nikogo nie bije, ani niczego nie niszczy, to nie powinno się reagować. Inaczej każda reakcja, będzie tylko wzmacniać jego działanie. Bo najczęściej dziecko tak się zachowuje, gdy jego potrzeba uwagi nie jest zaspokojona. W sensie, nie poświęca mu się tak dużo uwagi, jak on by chciał. I wtedy każda reakcja (ta pozytywna i ta negatywna), będzie tylko utwierdzać dziecko w przekonaniu, że robi dobrze. Należy więc ignorować takie wymuszone krzyki i płacze, ale być w pobliżu, gdy dziecko się uspokoi i będzie się chciało na przykład przytulić.
Cieszę się że trafiłam na Twój wpis. Mój synek ma 9 miesięcy i wciąż nie śpi. Pobudki mamy tak częste że przestałam liczyć. Jestem zdesperowana i chwytam się nawet pomysłów związanych z zabobonami (zawieszenie czerwonej kokardki nad łóżeczkiem). Ostatnio dał nam tak w kość, że już miałam sięgnąć po metodę „crying-out” ale przez sam fakt moich odczuć wewnętrznych podczas płaczu mojego dziecka, nie wyobrażałam sobie tego i szukałam informacji w sieci na temat jej skuteczności. Teraz, dzięki Tobie, już wiem że nie mam czego szukać, bo w życiu po to nie sięgnę! Wolę paść ze zmęczenia ;)
Dziękuję!
Proszę! :)
Buzi wielkie za ten wpis!!!!!!!!!!!!!
Dobrze, że pisze jest tata, który o tym pisze:) Mamy posądza się o „zbytnie, niezdrowe przywiązanie”. Czy wieź może być niezdrowa? Nie, nie…
Każde dzieciątko jest inne i trzeba szukać swoich sposobów – masz rację Blog Ojcze. Tak odmieniać?:) Pozdrawiam!
Jak wygodnie :)
To cudowne co napisałeś!!! Myślę jednak, że nikt zle dla dziecka nie chce, ale nie mam zielonego pojęcia skąd Ci ludzie biorą takie pomysły, żeby dać się wypłakać? Nigdy tego nie robiłam, mój synek ma 6 m-cy i cudowne jest to, że on wie, że ja zawsze będę kiedy on będzie mnie potrzebował! To najpiękniejsze co może spotkać rodzica, być wtedy gdy dziecko Cię potrzebuje :) pozdrawiam
Straszne smutne i nie wyobrażalne;( nie róbcie tego Waszym dzieciaczkom… Aż serce się kraje na samą myśl, że tak jest i będzie…
„Człowiek jest jedynym ssakiem, który wyrzuca swoje dzieci z gniazda”
Bardzo słuszna uwaga.
Uwaga może i słuszna, ale warto spojrzeć na zupełnie inny „system” w jakim inne ssaki wychowują swoje młode. Weźmy np. kotowate. Samica nie ma samca do pomocy, zostaje sama z zazwyczaj dwójką lub trójką maluchów, którymi musi się zająć.
Często samice (różnych gatunków), które same muszą zadbać o pożywienie zostawiają płaczące potomstwo w gnieździe/legowisku/norze i udają się na polowanie.
Zgadzam sie z tekstem calym sercem. Jestem mama 6-cio miesiecznego chlopca i codziennie slysze rady o metodzie placzu. Moj synek zasypia tylko ze mna wtulony badz podczas karmienia albo u meza na ramionach. Ale jest szczesliwym dzieckiem. Bardzo wesolym. Ostatnio natomiast kolezanka mi opowiadala o sytuacji u niej w domu. Ma coreczke 9-cio miesieczna. Uczyla ja spania wlasnie metoda cry it out. Kilka dni temu malenka zachorowala w nocy. Cale lozeczko bylo w wymiocinach. I ona w tym spala- nie zaplakala…. bo byla nauczona ze i tak nikt nie przyjdzie… okropna sytuacja. Nie wyobrazam sobie co to malenstwo przechodzilo w… Czytaj więcej »
Na początku nie dawałem rady kołysać mojej córeczki dłużej niż godzinę. Krew mnie zalewała kiedy po odłożeniu do łóżeczka przebudzała się i wszystko trzeba było zaczynać od nowa. Jak miała 4-7 miesięcy postanowiłem że będzie spała pomiędzy mną a moją mamusią. W ten sposób miała cały czas dostęp do cycuszka który działał usypiająco, czułą naszą bliskość i mogłem przykryć ją w nocy żeby nie zmarzła. Wtedy mała przesypiała spokojnie całe noce. Ona była wyspana, my również.. Obecnie nie śpi już z nami (ma 9 miesięcy). Potrafi się obudzić w nocy a że raczkuje i zaczyna chodzić boję się że mogłaby… Czytaj więcej »
Bardzo madre przemyślenia. Nie do końca podzielam tylko tezę, że płacz nie jest naturalny. Jeśli nie jest naturalny to w jaki sposób małe dziecko ma komunikować swoje potrzeby? Nienaturalny to jest brak reakcji na płacz, ale nie sam płacz dziecka. I kolejna uwaga dotyczaca wypłakiwania… Młody człowiek musi się wypłakać (w rozumieniu wyrzuć złe emocje) nie znaczy jednak, że ma to robić w samotności i bez wsparcia. Zauważyliście, że kiedy dziecku jest źle i płacze, to w momencie kiedy zostaje przytulone do rodzica zaczyna wręcz wyć i zanosić się z żalu? Zastanawialiście się czemu? Odpowiedź jest bardzo prosta. Kiedy tylko… Czytaj więcej »
dokładnie, zupełnie, absolutnie… się ZGADZAM :)
Strasznie się cieszę, że ten temat jest coraz częściej poruszany! Zostawianie dziecka do wypłakania się to chyba jedna z najgorszych z tortur jakie możemy mu zafundować!
zamiast albo dla uzupełnienia „przeszukajcie Internet i znajdziecie mnóstwo sposobów” przeszukajcie swoją duszę a znajdziecie własne, dokładnie te, które harmonizują z Waszym dzieckiem, wszak ono jest połączone duchową pępowiną pierwej z Wami, a potem z internetem ;)
Super wpis! Pamietam jak lata temu znajomi chwalili sie, ze ich dziecko „wyplakuje sie. zabolalo mnnie to, bylo mi ogromnie zal dziecka. Nie wyobrazam sobie poddawania dziecka takim torturom.
No więc chyba będę jedyna wygodna tu osobą
Gdy urodziłam córeczkę walczyłem o karmienie piersią jak lewica.Niestety nie udało się.Kompensowalam jej to jak mogłam:rytualami, Mizzartem granym do snu i bujaniem na rękach.Kołki do wieku ponad rok i często calonocne noszenie na rekach.Gdy córa skończyła rok i ważyła 12 kg mój kręgosłup odmówił posluszenstwa.Bolało jakby ktoś przypalal mnie rozgrzanym żelazem. KONIEC powiedzialam. Tego wieczoru moje dziecko wylądowali w swoim łóżeczku. Przy małym światełku, że swoją ulubioną maskotka,ale beze mnie. I drogie mamy!Kochający swoje dzieci ale nie możemy stać się och niewolnikami!Bo kiedyś będziemy oczekiwali tego samego! Gdy kładziemy się z dzieckiem(no przynajmniej ja tak miałam) sama robiłam się już… Czytaj więcej »
Dlatego moje Najmłodsze do roku spało ze mną …. a kiedy zaczęło przesypiać większą część nocy, po karmieniu odkładałam go do łóżeczka, gdzie przesypiał do wczesnego rana. Chyba tak na prawdę to dla mnie było trudniejsze niż dla niego ;)
Ostatnio sama „popełniłam” taki wpis trochę wcześniej tutaj: http://funwithson.pl/index.php/sposob-na-usypianie/ . Użyłam do podsumowania podobnego zdania co Ty. Naprawdę rodzice (ja też) nie zdają sobie sprawy jak szybko dzieci rosną. Wkurzałam się na kolki, noszenie itp. teraz bym dała wiele, żeby sobie „ponosić” moje własne dziecko, bo ono już się nosić nie chce, chce chodzić, odkrywać, robić wiele rzeczy „siam”, nie potrzebuje mnie tak bardzo jak np. pół roku wcześniej. A jedyny moment w ciągu dnia kiedy mogę go bezkarnie tulić, wąchać, całować, napawać się całą jego bobasowością jest właśnie w momencie usypiania i kochamy to zarówno ja jak i Mąż… Czytaj więcej »
Zrozumiałam to dopiero przy trzecim …
Ja też…