„Nowe metody usypiania dzieci”, których powinno się zakazać
Mój komentarz do bardzo nieodpowiedzialnego artykułu poruszającego temat dziecięcego snu.
Po wczorajszym tekście na temat usypiania dzieci (klik), jeden z czytelników podesłał mi artykuł z dość dużego portalu, który nosił tytuł: „Nowe metody usypiania dzieci!” (nie daję linka, bo nie będę karmił trolli, a te wybitnie nie zasłużyły nawet na to, by spojrzał na nie kot z kulawą nogą. Kto będzie chciał i tak znajdzie). W pierwszym akapicie czytam:
„Usypianie dziecka nie jest łatwe i wymaga trochę ćwiczeń. Na szczęście, specjaliści opracowali metody kładzenia malucha do łóżka.”
Z ciekawości kliknąłem
Czytam pierwszą metodę – metoda Ferbera, zwana też jako 3-5-7 (choć w przypadku tego artykułu to 5-10-15, bo jak widać są jeszcze większymi sadystami). Ja sam z niej swego czasu nieświadomie korzystałem, bo wydawała mi się ona właściwa, ale to było prawie dekadę temu i gdyby tylko ktoś mną wtedy potrząsnął, a nawet strzelił z liścia, pokazując mi jakie to może wyrządzić szkody, to byłbym mu dzisiaj dozgonnie wdzięczny.
Jak dokładnie działa ta metoda? Zostawiamy dziecko na 3 minuty płaczu i wchodzimy do niego uspokajamy i wychodzimy. Później zostawiamy na 5 minut płaczu i na 7 minut i tak dalej. Tak długo, aż w końcu dziecko zrozumie, że rodzic ma ważniejsze sprawy, niż ono i da temu biednemu rodzicowi spokój, aby ten mógł w ciszy obejrzeć ulubiony serial.
W końcu chyba po to, według twórców tego artykułu, ma się dziecko. Aby je tresować, niczym zwierzątko cyrkowe, według spisanej instrukcji i stopera.
Ani to nowe, ani specjalistyczne, ani dobre. Lekko przerażony czytam dalej:
„Inna metoda jest niezwykle prosta w teorii, ale w praktyce wielu rodziców ma z nią problem. Polega ona na położeniu dziecka do łóżka i ignorowaniu jego płaczu. Jest to niełatwy sprawdzian siły woli rodziców. Jeżeli zdecydujesz się na tę metodę, pamiętaj, że jeśli po kwadransie nie wytrzymasz i weźmiesz malucha na ręce, dziecko szybko nauczy się, że wystarczy upór, by postawić na swoim. Wówczas usypianie będzie jeszcze trudniejsze.”
I tak sobie siedzę i myślę
Pierwsza myśl, to naturalnie „kurwa mać, co za patologia popełniła ten artykuł. Tych ludzi co to napisali i polecają jako wspaniałą, „nową” metodę powinno się wsadzać do więzienia za podżeganie do przemocy psychicznej wobec dzieci i odwiecznie zakazać dostępu nawet do ołówka, aby takiej grafomańskiej zbrodni więcej nie popełnili”.
Później już lekko się uspokoiłem. Niemniej myślę dalej i staram się już tak nie nakręcać: „jakim trzeba być skurwie… znaczy człowiekiem, żeby napisać, że pozostawienie dziecka, które ze strachu i przerażenia krzyczy w niebogłosy, jest ciężkiem sprawdzianem dla rodziców? Dla rodziców?! To dziecko przeżywa tam w samotności jedne z najgorszych chwil w swoim życiu i jedyne czego potrzebuje to trochę ciepła i bliskości, a ci specjaliści od siedmiu boleści będą jeszcze dodawać, że jak serce będzie nam pękać niemal równie mocno jak naszemu dziecku, to mamy nie reagować?
Od kogo oni się uczyli empatii? Od nazistów?”
Wdech, wydech, wdech, wydech
Nie będę ukrywał, że to jest niezwykle przykre jak wiele osób uważa (włączając w to rodziców), że miłość, bliskość czy okazywanie własnemu dziecku ciepła, może mieć negatywne konsekwencje w postaci rozpuszczonych dzieci. Że będą nami manipulowały. Pewnie zaraz po tym, jak będą planowały podbić cały świat niczym Pinky i Mózg, bo przecież tak sobie chyba rodzice te dziecięce knucie wyobrażają.
Powiedzmy sobie jednak jasno – kilkumiesięczne dziecko nie potrafi manipulować. Dokładnie tak samo jak nie potrafi czytać, pisać czy jeździć samochodem. Ono krzyczy, bo to jest jego instynkt związany z przetrwaniem. Ono krzyczy, bo jest przerażone. Ono krzyczy, bo potrzebuje przytulenia i ciepła rodzicielskiego ciała. Dokładnie tak samo jak potrzebuje pożywienia czy powietrza. Ono krzyczy, bo potrzebuje posłuchać odgłosu bicia naszego serca. Ono krzyczy, bo potrzebuje nas.
Po co więc zostaliśmy rodzicami, jeśli nie po to, aby właśnie w takich sytuacjach być przy naszym dziecku?
Gdyby ktoś chciał poczytać o szkodliwości metod opartych na wypłakiwaniu się, to zapraszam tutaj (angielski) lub tutaj (polski).
Bycie rodzicem to praca na trzy zmiany, 365 dni w roku
To nie jest tak, że jak dziecko w trakcie dnia płacze, to je przytulam czy w inny sposób pocieszam, a jak płacze w nocy, to ja mam w magiczny sposób wolne. Skąd się w ogóle wziął taki pomysł? Dziecięce potrzeby są równie ważne w dzień, jak i w nocy. Nie mówiąc już o tym, że owe nocne wstawianie to z perspektywy całego rodzicielstwa wcale nie taki długi okres.
Mam też świetny cytat na ten temat od L. R. Knost:
„Młode mamy często słyszą, że po tym jak dziecko zostanie nakarmione, umyte i przebrane, to gdy tylko zaczyna płakać, powinny je odłożyć, ponieważ „wszystkie jego potrzeby” zostały zaspokojone. Tymczasem ja mam nadzieję, że pewnego dnia wszystkie młode mamy słyszące te porady uśmiechną się wtedy pewnie i odpowiedzą: „Urodziłam dziecko, a nie tylko system trawienny. Moje dziecko ma mózg, który musi nauczyć się zaufania i serce, które pragnie miłości. Zaspokoję wszystkie te potrzeby: fizyczne, psychiczne i emocjonalne. I zareaguję na jego płacz, ponieważ płacz jest formą komunikacji, a nie manipulacji”.”
Poza tym umówmy się – gdy płacze ktoś dorosły na kim mi zależy, to też sprawdzam czy wszystko z nim w porządku. Dlaczego więc miałbym mieć inne podejście do mojego dziecka, które jest przecież jedną z najważniejszych osób w moim życiu?
Bo mogę? Bo mi wolno? Bo to „tylko” dziecko?
Jaki argument mógłby stać za tym, aby porzucić własne dziecko?
Ja nie znam żadnego.
I poznać nie chcę.
PS. Oczywiście nie chciałbym tutaj szkalować rodziców, którzy nieświadomie stosują te metody, bo ja sam kiedyś do nich należałem (o czym pisałem tutaj), ale uważam jednak, że tak duże portale powinny brać odpowiedzialność za słowo pisane.
Naukowe wyjaśnienie niebezpieczeństw takich metod: Dangers of „Crying It Out”.
Prawa do zdjęć należą do Philippe.
Coś ostatnio dużo o tym usypianiu. Ostatnio zdarzyło mi się też napisać komentarz, że najlepszym sposobem jaki znam to właśnie zostawić dziecko w łóżeczku płaczące, ale być przy nim, czy działa nie wiem, raz spróbowałam jak młoda była mała i odpuściłam, lądowała zawsze na moich rękach, bo mi serce pękało.
Jeden temat pociągnął za sobą drugi, niestety trochę mniej optymistyczny.
Nie noś, bo się przyzwyczai. Nie bujaj, bo się przyzwyczai. Nie reaguj na płacz, bo będzie tobą manipulować.
Fuck!
Kim są ludzie, którzy takie rzeczy wymyślają? Nie wiem. Wiem natomiast kim być nie powinni – rodzicami…
Ja sie ostatnio przekonałam ze może i sie przyzwyczaja, ale gdy przychodzi odpowiedni moment samo sie z tymi przyzwyczajeniami potrafi rozstać. Długo musiałam synka bujać na rękach aby zasnął aż pewnego dnia spróbowałam go położyć koło siebie. Za pierwszym razem sie nie udało, znów na rękach. Ale kilka tyg pózniej podjęłam próbę raz jeszcze i sie udało. Widać, czas nadszedł :)
Otóż to. Nosiłam dziecko dość długo na rękach, zeby zasnęło. Tak było szybciej. Pewnego dnia zaczęło zasypiać w łóżeczku samo, tzn. musialam trzymać za rękę.
Ja też usypialam na rękach,bo tak chciałam taką miałam potrzebę i nadal mam,chociaż moje dziecię już nie koniecznie 15m. Do 8m spała z nami w łóżku, spróbowałam odłożyć i tak zostało. Teraz w dzień zasypia na rękach,Ale na noc już nie chce tylko w swoim łóżeczku ?
Przytulajmy, nosmy na rękach,usypiajmy na rękach, śpijmy razem z dziecidzieckiem. Tak szybko rosna,i dojrzewają ze same nie będą chciały przytulaskow i caluskow. Wiem że sie nie przyzwyczaja tylko tego potrzebuja
U nas były różne etapy. Dostosowywalam się do potrzeb synka. Najpierw zasypial sam leżąc w łóżeczku glaskalam go po główce, zasypial. Później zasypial wtulony we mnie. Później noszony na rękach. A gdy złącza siedzieć już sam był etap że zasypial w swoim czerwonym jezdziku. Później o noszeniu przy usypianiu nie było mowy.. Bo był płacz więc kolejny pomysł. Bujawka obłożony kocykami usypial. W chwili obecnej w marcu skończy 2 latka i zasypia przytulony do mnie lub do męża słuchając bajek. Więc ja wychodzę z założenia że na wszystko przyjdzie pora. Na samodzielne jedzenie, korzystanie z nocnik i wiele, wiele innych… Czytaj więcej »
Tymczasem większość starszych dzieci i samodzielnie śpi i samodzielnie je i nawet samodzielnie chodzi i mówi (chociaż tego ostatniego akurat czasami rodzice bardzo żałują ;). A jednak gdy były małe, to im rodzice w tych wszystkich czynnościach pomagali.
Jak to się stało? Chyba jakieś czary ;)
Najstarsza córka 7 lat, śpi sama, nie przychodzi w nocy raczej. Raz przyszła. Cudownie było się do niej przytulić.
Przykro czyta się takie artykuły. Tym bardziej przykro, że przy starszym synu potrafiłam stosować się do tego typu porad. Wiadomo, że mały nie spał przez to lepiej; nadal krzyczał i płakał. Na szczęście mózg w porę mi się zrestartował i nabyłam poradnik Tracy Hogg. Ale wyrzuty sumienia chyba nigdy mnie nie opuszczą…
Przecież Tracy Hogg też rekomenduje metode wyplakiwania do usypiania?♀️
Moje dzieci są już dosyć duże (6 i 12lat), a co wieczór muszę przytulić i poleżeć pierw z młodszym, a potem ze starszym. I nieraz jestem już tym zmęczona, sama chętnie poszlabym już do swojego łóżka, ale wtedy przypominam sobie, że:
1. One tego potrzebują, oczekują i mają mnie, mamę, przez jakąś chwilę tylko dla siebie,
2. Jeszcze chwila i nie będą mnie chciały przytulać, będą zamykać drzwi swoich pokoi, bo będą czuły się duże,
3. Gdy tak leżę obok, czytam im książkę, albo po prostu glaszcze po glowie, to czuje jaką wielką radosc dają mi moje dzieci.
Moje dziecko ma 6 lat i nie chce samo spać a nawet nie potrafi samo zasnąć jak mamy nie ma w pokoju. I jak taki problem rozwiązać? Usypia tylko jak się ją trzyma za rączkę, w nocy się przebudzi i przychodzi co dzień do mojego łóżka. Czy to normalne? Jak zostawię dziecko samo w pokoju to jest płacz dopóki nie przyjdę. Dziecko 6 lat!!
Przykra prawda jest taka ze to najczesciej dobre rady naszych wlasnych rodziców. ?
Ja ostatnio usłyszałam, że dziecko trzeba przeglodzic w dzień, żeby najadlo się na noc i długo spało, czyli 'nie karm bo przyzwyczaisz’ ?
Ja mam niespełna trzymiesięczną córeczkę i też słyszę tekst „przyzwyczaiłaś do noszenia to noś”. Wkurza mnie taka gadka, bo niby co mam ją puścić niech sama idzie, niech płacze?
Racja – każde dziecko wymaga czegoś innego. Moje bujania nie lubiły, więc bieguny w łóżeczku się nie przydały i nawet gdy je chciała przyzwyczaić, bo wygodniejsze to nie dało rady
Z tym bujaniem to też dużo było powiedziane na nie, a tymczasem okazuje się że ma ono ogromny i pozytywny wpływ na powstawanie nowych połączeń neuronowych (również ich jakość), formowanie się zmysłów (czucie kinestetyczne, propriocepcja) i inne związane z funkcjonowaniem układu nerwowego (czyli człowieka) pozytywne kwestie.
Nosiłam, lulałam i się nie przyzwyczaiła. Nie zostawiłam nigdy płaczącej w łóżeczku. Trochę miłości A dziecko się odwdzięczy spokojem
@Margerite Zazdroszczę, moje na oferowaną miłość krzyczało jeszcze mocniej. To bardzo boli.
Dodałbym jeszcze radę dla młodych matek – nie karm, bo urośnie i będzie chciało jeść ciągle więcej ;)
Moja teściowa
No też by mnie szlag trafił. Takim specjalistom mówimy NIE. Dzięki Kamil, że jesteś kolejną osobą, która to pisze.
Żałuje ze większość tych szumnych porad sprowadza sie do traktowania dzieci od linijki, od tego tyg już powinno zasypiać, na rękach nie dłużej niż x minut dziennie, nie bujać, odkładać do łóżeczka… Chyba ani razu w żadnym poradniku nie spotkałam sie ze stwierdzeniem aby obserwować malucha, być elastycznym i uda sie wypracować swój sposob na swoje dziecko… Długo szukałam informacji co kiedy robić, czego nie robić, a czy już usypiać a czy karmić co 3 godziny etc etc… Teraz wrzuciłam na luz i jest o niebo lepiej :)
Poradniki, które polecają bliskościowe podejście do dzieci to chyba głównie Searsowie.
Hmmm a ja wlasnie jako obserwacje i elastycznosc odebralam poradnik Tracy Hogg Jezyk niemowlat. Choc wielu nazywa ja treserka dzieci mnie wlasnie nauczyla obserwacji mojego dziecka. Nie zostawiania placzacego jak wiele osob twierdzi ale umiejetnosci zrozumienia i czytania jego potrzeb.
Zgadzam się mi też pomogła obserwować dziecko.
Tracy Hogg wzbudzała we mnie tylko frustrację, Wyrzuciłam książkę do kosza. Nie polecam. Zdecydowanie nie wyglądała mi na matkę czule kochającą swoje dzieci… i elastyczności też nie dostrzegłam.
Jedynie SEARSowie :)))
dokladnie, u mnie to samo, nie wiem czemy, ale jak czytalam jej ksiazki to mnie tylko cisnienie podnosilo :)
Zgadzam się z Tobą.Mi Tracy Hogg bardzo pomogła. Czytałam jej książkę „Zaklinaczka dzieci”. Nie stosowałam sie sztywno, do tego co pisze ale książka pomogła mi ustalić pewną rutynę dnia. Nauczyłam się obserwacji dziecka i identyfikacji potrzeb. Poza tym w książce znajduje się wiele praktycznych rad dotyczących karmienia, spania i zachowania. Myślę, że dzięki tym wszystkim radom mój syn zaczął przesypiać noce jak tylko skończył 3 miesiące (nie budził się na jedzenie w nocy).Po prostu daje buziaka tacie, mi i kładę go do jego łóżeczka i on sobie zasypia.To samo jest w ciągu dnia, jak idzie na drzemkę. Nie robię mu… Czytaj więcej »
Wydaje mi sie, ze radość z faktu, iż 3 miesięczne dzieciątko, ktore przesypia całą noc będzie za chwilę złym wspomnieniem.
Tak małe dziecko potrzebuje jeść w nocy, bo wtedy nasze mleko daje mu co innego niz w dzień.
Muszę Cię rozczarować Joanno.Za 2 miesiące mój syn kończy 4 lata i odkąd zaczął przesypiać noce nic się nie zmieniło.Były małe perturbacje jak zaczęło się ząbkowanie lub gdy miał katar ale ogólnie śpi u siebie w pokoju sam.Powiem tak,gdyby budził się w nocy na jedzenie,to by je dostał,a że spał,to my też spaliśmy. Raczej nie budzi się kogoś w nocy i nie daje jedzenia skoro ktoś tego nie chce.Dziecko to jest taki mały człowieczek i staram się podchodzić do dziecka i jego wychowania logicznie.Nie neguję innego podejścia innych matek czy ojcow ponieważ sądzę,że wszyscy chcemy dla naszych dzieci jak najlepiej.Bujany,noszony… Czytaj więcej »
Dziecko gdyby było głodne to by się obudzio. A to że zje później to nie będzie miało niedoborów pokarmowych. A sen dziecku też jest potrzebny.
Otóż to..wrzucanie na luz, słuchanie siebie i dziecka. Ciekawe skąd ludzie biorą to przekonanie, że dziecko to stworzenie odrębnego gatunku, które da się odpowiednio wytresować lub zaprogramować, żeby zaspokajać potrzeby na miłość ich rodziców? (ostatnio pewien świeżo upieczony ojciec spytal mnie wedlug jakiej książki wychowuje moją trójkę ?) Broń Boże żadnego płaczu ani rozterek emocjonalnych! Otóż, może wreszcie powinno się zacząć mówić głośno o tym, że przeslodzone różowe obrazki dzieci w stylowych idealnych ubraniach z kolorowych gazet dla mam i tatusiów to zwykla bujda?
To słynne „ciągle nosisz, to się przyzwyczai i będziesz potem miała!” doprowadza mnie do szewskiej pasji, a słyszę to z tylu ust (i to bliskich bardzo osób i zakochanych w mojej córce), że zastanawiam się, skąd ten pomysł? Dzieciątko chce się przytulić, poczuć mamę albo tatę; a może coś je boli, a może po prostu ma gorszy dzień? I co? Mam się odwrócić i odejść, bo „się przyzwyczai”? Ciekawe, czy ktoś robił kiedyś badania (pewnie tak) nad tym, skąd geneza tej idei „przyzwyczajania”? Przecież noszenie dziecka przy sobie i przebywanie z nim non stop jest zupełnie naturalną koleją rzeczy wciąż… Czytaj więcej »
Żeby tylko kultur pierwotnych – nawet część zwierząt, które pochodzą z tej samej gałęzi, też noszą dzieci, bo mają świadomość, że dla ich (i dla nas) jako gatunku, noszenie czy po prostu bliskość jest niemal równie ważna jak jedzenie czy oddychanie.
Kiedyś odpowiedziałam na ten zarzut w ten sposób : w ciąży też go nosiłam i bujalam cały czas. Potrzebuje tego
Mój syn w drugim miesiącu życia stał się praktycznie nieodkładalny. Ale dawałam mu tyle bliskości, ile potrzebował. Z czasem stawał się coraz bardziej samodzielny i coraz mniej trzeba go nosić :) Z radością patrzę na to, jak staje się z dnia na dzień coraz bardziej samodzielny.
Ten, kto redagował ten tekst o usypianiu chyba nie czytał go przed publikacją…. Przyznaję, że przy pierwszym dziecku błądziłam i zabłądziłam również w te rewiry – ktoś pożyczył mi „rewelacyjną książkę, po której jego dziecko nauczyło się samo zasypiać choć sytuacja była beznadziejna”. Spróbowalismy i nie wytrzymaliśmy, ja spłakałam się razem z dzieckiem po tych pierwszych 3 minutach. Książka wylądowała w koszu. Dziś wiem, że nie ma jednej skutecznej metody, kazde dziecko jest inne i to my rodzice powinniśmy umieć je wyczuć i odpowiedzieć na jego potrzeby. Trzeba tylko trochę odpuścić przede wszystkim sobie. A wszelkie poradniki, podręczniki i inne… Czytaj więcej »
Szokuje mnie, że w dobie tak licznych badań naukowych na temat wpływu kortyzolu na mózg, nadal są ludzie, którzy wypisują takie bzdury. Na początku mojego macierzyństwa zetknęłam się z poradnikami Tracy Hogg, która pisze to samo tylko w trochę bardziej łagodnej formie. Po przeczytaniu miałam mętlik w głowie, który naprostowała lektura Agnieszki Stein. Od tamtej pory na tyle zanurzyłam się w nurt RB, że czasem zapominam, że nadal należę do mniejszości. Ostatnio koleżanka podesłałam mi artykuł odnośnie posłuszeństwa na portalu, który zajmuje się szkoleniem dla rodziców. Czytałam i oczy mi się robiły coraz większe ze zdziwienia. Witki opadają, jak ludzie… Czytaj więcej »
Dokładnie tak. Ludzie czasami znajomych z pracy, których niespecjalnie lubią, traktują lepiej, niż własne dzieci, które przecież kochają ponad życie… gdzie tutaj sens?
Widzę, że jest Pan wzburzony. Niepotrzebnie! Ta metoda jest po prostu niedopracowana. Dziecko powinno zostawiać się nie na trzy minuty, a na 18 lat. Kładzie się w kołysce za maluszka i wyciąga już dorosłego, szczęśliwego człowieka, z którym łączy nas wspaniała więź budowana telepatycznie przez ścianę przez te wszystkie lata.
Dobre!
W punkt! :)
Nie rozumiem jak można traktować dziecko jak „to coś co niech już przestanie beczeć”…
Dobree
Maleństwa nie wolno zostawiać aby się wypłakało przecież to sadyzm. Moje dzień od 3 miesiąca życia zasypiają same w swoich łóżeczkach a gdy płakały to przychodziłam tuliłam i odkładałam. Nigdy nie wymuszały płaczem.
U mnie problem z zasypianiem też jakoś za bardzo nie występował, a już na pewno nie musiałam się u niemowlęcia uciekać do jakichś dziwnych metod…i też obie córki zasypiały w swoich łóżkach. Przytulnie i śpiewanie kołysanek to rzecz bezcenna :)
Jak zawsze trzezwe i trafne spostrzezenia. Ciesze sie ze sa jeszcze tacy ludzie jak ja czy Pan którzy nie tresuja dzieci jak psiaki….bo tak niestety często mam wrażenie robią nowocześni rodzice.oczywiscie nie wszyscy ale …Przykre
wszystko prawda ale wiecie, moja córka urodziła się gdy naród był pod wpływem Superniani i wtedy te metody, o których wspominasz to było to dobre rodzicielstwo, lepsze niż to wcześniej znane czyli bicie (słodko nazywane klapsami); dobrze, że nie musiało minąć zbyt wiele czasu aby metody typu 3-5-7 zostały uznane za fatalne w skutkach, ja próbowałam je stosować ale moje dziecko okazało się mądrzejsze ode mnie i skutecznie wybiło mi z głowy takie pomysły :-) teraz ona 9 – latka i ja, jej matka jesteśmy w zdrowej, bliskiej relacji, myślę, że głównie dzięki częstemu tulaniu i mizianiu, zwłaszcza przed snem
czytam i mam wrażenie, ze gdzieś to czytałam niedawno. nie… nie w internecie. uruchamiam myślenie. i mam! Heidi Murkoff „pierwszy rok życia dziecka”. poradnik typu bestseller. i jak pomyślę, że ludzie to czytają i stosują to mi się włosy jeżą na głowie. moje dziecię nie przesypia całej nocy. budzi się 2-3 razy. po piersi zasypia. ma 8 mesięcy i wszędzie slyszę, że już powinno przesypiać całą noc. serio? mam odebrać dziecku możliwość przytulenia do mamy? sobie odebrać przyjemność wstawania w nocy i przytulania malucha? :D dziękuję, postoję.
Właśnie już któraś kolejna osoba wspomina tę książkę. Aż boje się do niej zajrzeć…
lepiej nie zaglądać…
Tam jest zapis o tym,aby na czas nauki samodzielnego zasypiania postawić łóżeczko dziecięce, w którym będziemy zostawiać samotne dziecko na dywanie a ściany okryć kocami, aby sąsiedzi nie słyszeli. Ja nie żartuję. Powinni zakazać tej książki,a przynajmniej ją zrecenzować.
I wszystkie inne „zaklinaczki”. Sama znam osoby, które na noworodku stosują zmodyfikowaną metodę Ferbera, a że dziecko ma dopiero 8 dni, zaczynają od 1 minuty. W wersji light siedzą obok płaczącego dziecka i rozmawiają, aby wiedziało, że są obok… i mają je dosłownie gdzieś. Jakoś nam nie po drodze ostatnio i grupka znajomych się zmniejszyła…
8 dni ?! Przerażające
a rada z wygłuszeniem pokoju po prostu cudowna – nie radzili rodzicom zakupu zatyczek do uszu lub spania u sąsiadów, aby nie słyszeć dziecka?
Moze uczyli sie rodzicielstwa w Simsach? Tam najlepiej bylo lozeczko i telefon miec w korytarzu, zeby ludkow nie budzic.
ale w Simsach mogła przyjść pani z opieki i zabrać dziecko jak się do niego nie podchodziło za często a ono płakało i miało niezaspokojone potrzeby…
No tak, tak, jak to dłużej trwało, to tak, ale jak się wystawiło simsodziecko do korytarza i wynajęło opiekunkę, to w nocy nie trzeba było podchodzić i potrzeby miały zaspokojone wystarczająco, by nie musieć się nim zajmować. Taki „trik”.
mi kiedyś opiekunka ukradła dziecko :) w grze oczywiście
Jak to wmówią wszystko dla ludzi :) Ja sama mam wszystkie książki tej Pani. Aczkolwiek nie znaczy to, że jestem wyrodną i niezdolną do empatii matką. W wielu sytuacjach rady i sugestie autorki mi pomogły. Wielu nawet nie spróbowałam zastosować z prostego powodu – czułam, że się nie sprawdzą lub nie były zgodne z moimi zasadami. Dziecko jest taką samą istotą jak każdy z nas – czuje, widzi, reaguje. Trzeba o każdej porze i w każdej sytuacji pamiętać o tym i „nie czynić drugiemu co Tobie nie miłe”. Trzeba włączyć myślenie i nie patrzeć stereotypami oraz szablonami typu „przecież wszystkie… Czytaj więcej »
Jest cała masa mądrych książek o byciu wrażliwym na dziecko, po polsku. Nie wiem czy podchodzą pod kategorię czytadła i czy sposób opracowania będzie pasował każdemu, ale są to wszystkie książki Agnieszki Stein, Seers,a, Johna Mediny, Carlosa Gonzalesa,Alfiego Kuhna i masa innych. Wszystkie książki wydawnictwa mamania uczą wrażliwości,w każdej książce A.Stein odsyła do innych tytułów. Ja zaczęłam od Narodziny bez przemocy F. Leboyera i płynę dalej tym nurtem, a wieelki ukłon należy się blogerkom i blogerom parentingowym, jak tutejszy, bo to oni niosą kaganek oświaty i odsyłają sami do innych ciekawych tekstów, dzieki
Ja mam te poradniki, jakoś się w nie nie wczytywałam, ale trzeba wziąć poprawkę na to, że one oryginalnie pochodzą chyba z lat 70 czy 80. Przydałaby się aktualizacja…
nie zaglądaj. mam tez poradnik „w oczekiwaniu na dziekcko” tej samej pani. no cóż trzeba było po coś sięgnąć w pierwszej ciąży. książki trzeba bardzo filtrować. poza tym są bardzo pesymistyczne, wszędzie pojawiają się komunikaty: problem, co może martwić, co się może wydarzyć, na co może chorować it.d. Można popaść w pesymizm i czarnowidztwo. a po drodze się załamać, że dziecko jest niepodręcznikowe.
Mam książkę (polecona mi została przez osobę która ma trójkę dzieci) i jako, że to moje pierwsze dziecko wszystko co przeczytałam starałam się na początku wdrażać. Na szczęście w porę oprzytomniałam :) Nadal do niej zaglądam ale tylko jak chce zobaczyć np. etapy rozwoju dziecka itp. A mój maluch ma już 13 miesięcy nadal je moje mleko, budzi się naście razy w nocy i ciągle się tulimy :) Czyli robię wszystko to czego nie powinnam robić według mojej rodziny, cioć, sąsiadów itp. A nawet ostatnio Psycholog ( z mojej rodziny) próbował mi wmówić, że karmienie do 2 roku życia (zalecane… Czytaj więcej »
W przypadku karmienia to w ogóle cuda psychologowie i lekarze potrafią opowiadać, łącznie z tym, że 6-12 miesięcy to maksymalny okres karmienia. Szkoda i trochę wstyd, że ludzie o takiej pozycji, mają tak ubogą wiedzę…
A wiesz co, to ciekawe. Miałam podobna rozmowę za znajomą psycholog na temat karmienia piersią. Młoda miała wtedy z ponad 2 lata. Nie wracałam do tej rozmowy później, zwłaszcza że karmiłam przez 3,5…
Ja karmiłam syna do 2 lat i 6 miesięcy, nosiłam w chuście, tuliłam i reagowałam na płacz. A poza tym żyłam własnym, a nie jego życiem. On był zawsze bardzo blisko mnie, ale nie był moim 24 godzinnym centrum świata. Ma teraz 4 lata jest otwartym, wesołym chłopakiem. Do nowych grup ludzi (przedszkole, zajęcia dodatkowe, plac zabaw) wchodzi jakby znał te grupy od zawsze. Jest samodzielny (aż za bardzo), potrafi troszczyć się o siebie nie krzywdzące innych. A miał być samolubny, niesamodzielny, rozpieszczony….
ja czytałam tą książkę i chociaż ta metoda jest jedną z najbardziej barbarzyńskich, nigdy jej nie popierałam i nie będę, to w książce są też inne cenne akurat rady, etapy rozwoju w każdym miesiącu, odpowiedzi na listy czytelników, które czasem nawet podnoszą na duchu typu jak to Mamy na placu zabaw się chwalą co potrafi ich dziecko, jak reagować na „rady” otoczenia, ja bym tej książki zupełnie nie skreślała, wyrwała z niej tylko ten rozdział o usypianiu, natomiast pisana była chyba w latach 90-więc być może wtedy metodzie tej hołdowano.
Murkoff jest często niekonsekwentna. W jednym miejscu sprzedaje pomysły, które kłócą się z tymi, w innych rozdziałach książki. Jak z każdym poradnikiem – trzeba spoglądać krytycznym okiem.
Ja miałąm podobnie z Tracy Hogg. Z jednej strony jej książka uświadomiła mi kilka rzeczy, które poprawiły moje czytanie znaków wysyłanych mi przez dziecko. Z drugiej strony pojawiały się tam stwierdzenia, że przed porą usypiania trzeba nakarmić niemowlaka na zapas. (Hm… u nas próby „przekarmienia” kończyły się pięknymi fontannami przy odbijaniu:) )
Mój maluch ma 9 i 3/4 miesiąca,na pierś budzi się czasami nawet 6 razy w nocy,w dzień również ssie 4-5 razy,i nie zapowiada się aby szybko przestał.Córkę karmiłm 14 miesięcy,dlugo nie przesypiała nocy.Teraz ma 5 lat i nadal przychodzi w nocy do rodziców:-) Młody też lubi się przytulać,i takie zarwane noce jeszcze przez dłuższy czas się nie skończą,ale kiedyś zatęsknimy za tymi chwilami,kiedy dzieci dorosną.Więc cieszmy się nimi teraz,przyjedzie jeszcze czas na samodzielne zasypianie :-)
No właśnie…zatęsknimy…
Ja już jestem babcią dwóch uroczych dziewczynek. Pamietam czasy w których moje córki były małe. Ale pamiętam, bo każdą chwilę z nimi przeżywałam, czułam ją i byłam dla nich. Po to właśnie mamy dzieci, żeby z nimi być i uczestniczyć w ich życiu. Kiedyś wstawałam w nocy, byłam zmęczona, płakałam gdy chorowały, martwiłam się porażkami cieszyłam sukcesami. Ot! Świadome macierzyństwo 30 lat temu. Teraz to owocuje. Córki mam cudowne i spokojna jestem o maluchy bo dostają to co dostały moje dzieci.
Warto się poświęcić. Warto to przeżyć. Te chwile nie wrócą ale są w nas na zawsze
8 miesięcy i ma przesypiac noc? Dobre sobie, mój maluch zaczął przesypiac noc ok.drugiego roku życia… Brałam, przytulalam i zasypiał. Jeśli nie był wystarczająco zmęczony zeby zasnąć, to go nie zmuszalam.
Mój straszak noce zaczął przesypiac jak miał 4 lata, drugi syn ma prawie 2latka i nieprzesypia nocy, a najmłodszy ma miesiąc. I ja nie przespalam od 6 lat ani jednej nocy ;)
Ha a mój synek zaczął przesypiać noce w wieku 5 lat. Ma 6.5 i spi z nami.
Sama pamiętam jaka to była dla mnie trauma gdy musiałam spać sama. Strach tak potworny, że w nocy bałam sie wystawić nos spod kołdry, powietrza brakowało….ehh
Do tej pory boję się spać sama.
A gdyby tak pozwolono mi spać z rodzicami. Czułabym się bezpiecznie, Czułabym sie kochana….
Moja corcia ma 8 miesiecy i przesypia noc( nie je w nocy) tak od okolo 2 tygodni z wlasnej woli a ja i tak chodze i sprawdzam czy wszystko ok i czy aby napewno niania dziala i sie nie wylaczyla
u mnie tez dokładnie od 8 m-ca mały przestał jeść w nocy, sam z siebie, z dnia na dzień, każde dziecko jest inne:)
Mam złote dziecko, które przesypia całe noce od 3-ego m.ż. (na dniach skończy roczek).
To pechowo, nasz Maluch tak właśnie koło 8-9 miesiąca zaczął przysypiać całe noce. Ale dla kontrastu mam znajomych, których 2 letnie dziecko wstaje o 1 w nocy i nie śpi do 3-4… I tak codziennie. Dzieci są różne :-)
Tak, to możliwe – mój przesypiał można powiedzieć od razu całe noce (mimo, że był na piersi), ale on tak po prostu miał i nie robiliśmy nic, co miałoby wywierać na nim presję. Czasem się obudził, czasem go coś bolało i zdarzały się nieprzespane noce, ale wtedy był tulony, głaskany, czasem braliśmy go do siebie… Ale nic na siłę. A teraz ma dwa i pół roku, uwielbia spać w naszym łóżku – czasem śpi z nami, czasem nie, a czasem w nocy zmienia łóżko :)
Hmm, ja wszystkim mówię że przesypia, przecież jak się budzi z głodu to się nie liczy, każdyby się budził niezależnie od wieku :)
Ja też zawsze mówię, że śpi dobrze całą noc dokładnie jak dziecko ?… Mam już trzecie teraz i wszyscy się dziwią jak ja to robię… dopiero bardziej zainteresowanym wyjasniam, że tak budzi się, nie nie wiem jak często bo śpimy razem, bar mleczny otwarty w trybie self service…. I o Ile przy pierwszym dziecku zajęło mi to ze trzy miesiące nieprzespanych nocy, bo wszyscy mówili, że trzeba do łóżeczka odkładać, to przy drugim i trzecim od urodzenia śpimy nieźle…
My mamy pierwsze :) ale też razem śpimy, z taką samą samoobsługą :)
Mój syn ma 5 m. i się tylko budzi raz o 4 rano. Starszy odkąd skończył pół roku przesypia całą noc i ma tak do tej pory, że śpi 12h a ma już 13 lat.
Tak, też w tym poradniku to czytałam ;)
To chyba zle Pani czytala ksiazki heidi murkoff… Metoda polegała na tym ze jak dziecko plakalo bralo sie na ręce i odkladalo. Jak znow plakalo to znowu bralo sie na ręce. Nie widzialam tam czegos takiego zeby czekac az sie wyplacze. Polacy i ich czytanie ze zrozumieniem. I tak nie stosowalam metody jej usypiania, bo moje spi ze mna i nie moglabym przeżyć ze moje dziecko patrzy na mnie zza krat. Po ukonczeniu miesiąca zabralam ja z malego wiezienia i odtąd spi ze mna.
Też to kupiłam i żałuję. Stoi i się kurzy. Rzuciłam w kąt te wszystkie zaklinaczki dzieci i tym podobne barbarzyństwa, bo to strata czasu (o pieniądzach nie wspomnę). Nawet mój mąż próbował mi wpierać, że przytulaniem i noszeniem dziecka go rozpuszczę, jak dziadowski bicz. Do dziś mi się nie udało :). Co więcej, mój mąż przejął moje metody. Dziś mamy szczęśliwego czterolatka :)
Dostałam tę książkę od teściowej, barrrdzo często do niej zaglądałam. Przestałam wtedy, gdy moja córcia zaczęła popłakiwać. Niestety znam z opowiadań koleżanki jedną matkę która na siłe chce ująć jedno karmienie. Myślałam o tym i doszłam do wniosku, że ona niestety musi się sugerować tą książką. No bo ja się zasugerowałam … i zrobiłam większe przerwy, tylko w porę się zreflektowałam i przeszukałam blogi o karmieniu. Mój szok spowodowany tym co zrobiłam był bardzo duży. Odkąd przeczytałam o płaczu z głodu to naprawdę nie ma opcji żeby kiedykolwiek powtórzyć ten błąd.Ma pić ile chce. Moja córka obecnie ma 9 miesięcy… Czytaj więcej »
Ja już kiedyś wyraziłam swoje zdanie na temat osób które stworzyły te tortury dla dzieci, wystrzelać to mało!!!
Dużo jest też winy bliskich oraz przyjaciół, którzy sypią „dobrymi radami” jak z rękawa. Porównują nasze dzieci do swoich (idealnych!) albo przysięgają na wszystkie świętości: moje dziecko takie nie było, tak nie robiło,itp. I młody rodzic głupieje.
Nie bierz na ręce – mówili, nie noś przy usypianiu – mówili, bo się nauczy, przyzwyczai i NIE DACIE SOBIE RADY :D najstarsza córa usypiała na rękach mając 2,5 roku – teraz ma 5,5 i czytamy bajki aż nie zaśnie bo inaczej foch, młodsza szybciej przestała usypiać na rękach ale ma 3,3 i śpi z nami od urodzenia a zasypia przy „szalobulych kotkach”, najmłodszy synuś 7 miesięcy zasypia na rękach i będzie tak spał aż mi ręce nie opadną albo mu się nie znudzi :D Metodę na zostaw aż się wypłacze wbijali nam dziadkowie naszych dzieci. „Wy tak usypialiście i… Czytaj więcej »
Ale że chusta produkuje maminsynki? Ciekawa teoria :D Pewnie stąd się te maminsynki biorą, że jak są noszone w chuście, to zawsze się do tej chusty mogą wypłakać :D
Co za ludzie :D
Chyba jeden z lepszych artykułów w temacie. :)
http://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/nauka/1523107,1,o-niezwyklych-relacjach-doroslych-i-dzieci.read
Mam mieszane uczucia co do Tak otwartej krytyki metody 3/5/7. Zalecił ją nam pediatra z wieloletnim doświadczeniem, ojciec dwójki dzieci. Powiedział, że metoda jest przebadana i on sam również prowadzi od lat bardzo dokładne obserwacje swoich pacjentów, których można już liczyć w setkach. To co jest bardzo ważne, to aby nie zostawiać płaczącego dziecka dłużej niż 10 minut. Do tego czasu jest to dla niego bezpieczne. Jest to nauka samodzielności, podobna do zostawiania dziecka w przedszkolu czy z nianią. Natomiast UDOWODNIONO, że metoda polegająca na wypłakiwaniu dziecka jest dla niego szkodliwa! Ja stosowałam metodę 3/5/7 pod okiem naszego specjalisty. Zdecydowałam… Czytaj więcej »
Czytam i podnosi mi sie cisnienie, a w moim stanie (7msc) nie powinnam sie denerwować. Moze w czasie pobytu w szpitalu po porodzie powinny byc obowiązkowe zajecia z psychoterapeuta ktory takie „madrosci” wybijalby ludziom z pustych lbow.
Ja jestem za tym, żeby takie zajęcia były już w szkole.
Szkoła rodzenia jest w porządku, szkoda że nie każda mama się na nią decyduje…
nie każdą mamę na nią stać
przecież w każdym szpitalu są bezpłatne, po co od razu prywatnie?
Szkoły rodzenia są chyba za darmo…
Trochę mi się ciśnienie podniosło i czułam jak mocniej wali mi serducho, kiedy czytałam Twój dzisiejszy post o nowych metodach usypiania dzieci. Ręce mi opadają…dobrze że poruszasz ten temat i miejmy nadzieję, że dotrze on do jak największej liczby rodziców. Takie metody powinny być zakazane. Pozdrawiam.
Wreszcie, wreszcie trafiam na głos, jakby ktoś mi myśli z głowy wyciągnął. Nie rozumiem i nie zrozumiem. Sama jestem mamą półrocznej córeczki i nie wyobrażam sobie, że mogłabym nie reagować na jej płacz. Szlag mnie trafia, gdy słyszę, jak to wszyscy nazywają dzieci terrorystami, szantażystami, manipulantami… no NIE! Po stokroć nie! Nóż w kieszeni mi się otwiera na takie słowa i aż chciałoby się, żeby wszystkim tym ludziom wreszcie otworzyły się oczy na to, co robią własnym dzieciom. Bo nakarmione, przewinięte, to należy odłożyć. No nie, właśnie nie należy. Należy jeszcze kochać. Przede wszystkim kochać!!
Gdzieś czytałam o takim usypianiu i zdziwiłam się, że ten sposób wymyślili profesjonaliści. Nie znam jednak nikogo, kto by to stosował , więc pomyślałam , że to pewnie głupi pomysł i nikt nie będzie torturował dziecka. Ja mówię młodym mamom, że dziecko oprócz karmienia potrzebuje czuć jej obecność. Noworodek nie ” rozpuści ” się dzięki temu, że matka przytuli je i będzie do niego mówić.
„Noworodek nie ” rozpuści ” się dzięki temu, że matka przytuli je i będzie do niego mówić.” – NAJPRAWDZIWSZE słowa. Dziękuję za nie, bo jestem tego samego zdania.
Szanowna Pani Marto,
Niestety nie jest to prawdą,że małe dzieci nie manipulują. Często mocnym płaczem wymuszają to na co rodzice się nie chcą się zgodzić. Rodzice robią to często dla świętego spokoju. Trzeba od pierwszego dnia dzieciom stawiać granice. Każdy rodzic na swój sposób kocha swoje potomstwo. Ci ludzie, którzy to mówią; też kochają. Nie jest tak jak Pani mówi…
Moje dzieci NIE płakały przez pierwszy rok życia bo były wyprzytulane i wynoszone ☺za wszystkie czasy! Trzeba mieć świadomość że jest coś takiego jak potrzeby psychiczne ale wynalazca tych sadystycznych metod pewnie jej nie ma .
Uwielbiałam nosić moje dzieciaki i nie czułam że je do tego przyzwyczajam -przecież po roku jak zaczynają chodzić to choćbyś człowieku CHCIAŁ ponosić to się wyrywa i nic z tego. Cieszmy się tym że bez ograniczeń możemy wyściskać pociechy -póki się tego nie wstydzą i nie uciekają ☺
Pozdrawiam wszystkich przytulających bez opamiętania ☺
Dokładnie. Przytulanie dziecka, która ma kilkanaście miesięcy i samo chodzi jest równie proste i przyjemne jak przytulanie dajmy na to jeża :D Z zastrzeżeniem, że jeż nie ma tylu łokci, które może wbić przy próbie wyrwania się :D
wiem, że odpowiadam na post sprzed 4 lat ale… na litość, to nie z takimi dziećmi jest problem. Łatwo jest się wypowiadać ludziom, którzy nie mają problemów z brakiem samoregulacji u dziecka. Ja też od samego urodzenia tulę, noszę, reaguję na każdy płacz, a jest dramat. Dziecko nie potrafi i nigdy nie potrafiło się wyciszać. Proponuję zapoznać się z terminem high need baby. Też jestem zwolenniczką RB i wcale nie twierdzę, że akurat metody prezentowane w tamtym artykule są dobre, ale czasem dochodzi się do ściany i naprawdę trzeba jakiejś metody na usypianie dziecka. Nie po to żeby obejrzeć sobie… Czytaj więcej »
Mnie też zdazylo się zabłądzić przy pierwszym dziecku jednak tylko w lekturze… trzecie nosiłam, lulałam, tulałam przez pierwsze 4 mce bo widać tego potrzebowała. Wszyscy naokoło mówili: nie noś, na kołysz, bo się przyzwyczai. Instynkt podpowiadał mi na odwrót. I dobrze bo moja córka zasypia teraz już spokojnie w łóżeczku bez kołysania. Ma 9 mcy.
Z tym przyzwyczajaniem do noszenia to rzeczywiście tak jest, że chyba większość ludzi o czymś takim słyszała, a potem wielu z nich to bezmyślnie powtarza. Dziecko to elastyczna istota, bardzo łatwo adaptuje się do zmian. Jeśli się do czegoś przyzwyczai, to również łatwo może się odzwyczaić.
W dodatku chyba łatwiej odzwyczaić od czegoś dziecko roczne niż tygodniowe, bo im starsze, tym więcej czai ☺
Szczerze, nie słyszałam o tych metodach, i całe szczęście,
Zawsze wiedzialam, że malucha powinno się tulić,
Ja sama urodziłam w czasach gdy noworodki i niemowlaki karmiło się o danej godzinie i nikt się nie przejmował tym że płaczą
Żałuję tylko, że w moim otoczeniu są osoby, które mi mowia, niech się Młody wypłacze, niech ćwiczy płuca, przyzwyczaisz to do noszenia
Ćwiczenia płuc to też jeden z tych mitów, które są przekazywane w drodze ustnej, a jednocześnie nikt nigdy nie potwierdził, aby takie coś rzeczywiście miało miejsce. Tym bardziej z takimi miejskimi legendami należy walczyć.
przerażają mnie takie artykuły, to jest przemoc psychiczna… w ciąży też udało mi się zakupić kilka „bestsellerów” które radośnie oznajmiały mi że po urodzeniu dziecka wszystko się zmieni owszem, ale spokojnie, dziecko można wytresować i wrócić do swoich zadań. podświadomie czułam, że coś nie gra. może jestem ograniczona albo zmanipulowana ;) przez własne dziecko ale nie jestem w stanie pojąć jak można stosować te metody. Gotuję się na samą myśl o tych 3 5 7 czy innych złotych radach… do drugiego roku życia moja córa budziła się co 1,5-2 godz w nocy, koszmar to mało powiedziane, ale JAK, jak można… Czytaj więcej »
Ja tam parę takich stron podesłanych przez czytelników zgłosiłem i zostały one zamknięte, więc jak coś widzisz, to zgłaszaj – Facebook jednak czuwa :)
Ja rozumiem, że rodzicielstwo można uznać za przereklamowane, ale BEZ PRZESADY. Takie metody to patologia…
Jakie to piękne i prawdziwe :(
Ale też tak myślę !
i w szoku jestem ze to pisze wszystko facet :P
Dziwny jakiś pewnie, nie przejmuj się ;)
Ani to nowe metody ani odkrywcze. Ta druga polecana przez wszelkich specjalistow ( nie tylko z USA) w latach 50 XX wieku. Z tegoz wychowania wyrosly dzieci kwiaty szukajace czulosci i akceptacji w wolnej milosci i roznego rodzaju uzywkach. Klania sie historia. Ta metoda to ” bardzo odgrzewany kotlet”.
Jeśli tak rzeczywiście było, to tym bardziej należy tej metody unikać. Bo to, że jest skuteczna nie oznacza jeszcze, że jest dobra.
Również jestem młodą mamą i faktycznie spotykałam się na każdym kroku z twierdzeniem „zostaw, wypłacze się to zaśnie”, „nie ucz na rękach bo się przyzwyczai”. Szczerze gdzieś mi to utkwiło, ale jednak gdy tylko dziecko zapłakało od razu do niego latałam. Fakt, że było to ciężkie, bo żeby uspać synka musiałam biegać po całym pokoju, kołysząc go na rękach, inaczej nie usnął. Było to dla mnie cholernie wyczerpujące i powiedziałam dość, zwłaszcza, że mały budził się do jedzenia w nocy średnio co 1,5-2h i w kółko takie samo bieganie. Postanowiłam usypiać go na rękach i bujać ale już siedząc a… Czytaj więcej »
Nie, nie, dziecko nie wymusza płaczem danej rzeczy, czy noszenia na rękach, ono płaczem komunikuje (bo inaczej jeszcze nie potrafi), że w tej chwili potrzebuje tej danej rzeczy czy bliskości w postaci noszenia na rękach.
na moje dziecko żadna inna metoda nie działała, ani przy mnie ani przy mężu córka nie chciała zasnąć… pewnego pięknego dnia postanowiliśmy ją zignorować (co nie powiem mnie przychodziło bardzo trudno), ale sposób zadziałał… w zasadzie w 3 dni moje dziecko zrozumiało, że lamenty nic nie dadzą i zaczęło zasypiać samo – bez płaczu… może to i nieludzkie, ale skuteczne… innym tematem dla mnie jest wstawanie w nocy do dziecka gdy się przebudzi, bo wtedy trzeba sprawdzić czy rzeczywiście coś złego się nie dzieje
też kupiłam ten nieszczęsny poradnik Murkoff, przeczytałam na wyrywki kilka rozdziałów i z przerażenia rzuciłam ją w kąt, miałam sprzedać ale uznałam że nie jest warta by trafić w czyjekolwiek ręce….
kur… też zaklęłam jak zobaczyła który portal zamieścił te pożal się Boże wypociny…
Prawda jest taka, że metody na usypianie dziecka należy wypracować sobie indywidualnie. Każdy człowiek jest inny, ma jedynie wspólny mianownik z resztą populacji, ale nadal nie zmienia to faktu, że jest inny. Jedno dziecko będzie wolało położyć się do łóżeczka, patrzeć na karuzelę i zasnąć, inne koniecznie będzie chciało przytulić się do piersi mamy, a kolejne nie wyobrazi sobie nic innego niż kołysanie w wózku. Prawda jest też taka, że to my też kształtujemy pewne przyzwyczajenia Maluszków i jedyne do czego możemy się przyczepiać, to właśnie do siebie samych. To my kładziemy dziecko w bujakach, wozimy je pół godziny w… Czytaj więcej »
…..”ale uważam jednak, że tak duże portale powinny brać odpowiedzialność za słowo pisane. …” — dokładnie, one powinny dostarczać najnowszą wiedzę a nie utrwalć starą.
Amen.
Nasz syn od zawsze niechętnie kład się spać (23-24) ale gdy wyrósł z kołyski mieliśmy już prawdziwy problem. Noszenie, huśtanie najpierw przynosiło super efekt ale z czasem wydłużało się do godziny dwóch. Ręce opadały. Powiedzieliśmy STOP. I zaczęliśmy kłaść się we 3. Syn protestował, płakał, chciał na ręce. Pierwszego dnia zasnął na progu sypialni koło ulubionej huśtawki, za nic nie chciał z nami się położyć. Drugiego już bliżej łóżka a trzeciego pomiędzy nami. W nocy przekładaliśmy go do łóżeczka teraz sam do niego wchodzi i tam zasypia. Konsekwencja pomogła choć nie było łatwo. Co wieczór przed zaśnięciem opowiadaliśmy mu coś… Czytaj więcej »
Bardzo dużo osób tak usypia. Kiedyś na pewnym forum dla matek bliźniąt zostałam wyśmiana za poglądy podobne do Pana. Bo ich dzieci śpią same do rana, a rodzice „normalnie” żyją, zaś ja jestem bojaźliwa i nierozsądna, a moje dzieci (wtedy pół roczne) są rozwydrzone. Już wiemy skąd biorą się takie pomysły. Przykre :(
Pozdrawiam
Jestem zdrugotany… Boję się społeczeństwo karmione takimi bzdurami jak ten metody. Co będzie jak ludzie w taki sposób „usypiani” wejdą w dorosłość? To się będzie pogłębiać?
Znam takich dorosłych ludzi którzy od rodziców wiedzą że tak byli przez nich usypiani. Nie mają problemu z dorosłościa ani tym bardziej pretensji do rodziców. Teraz dzieci są bożkami stawianymi na złotym piedestale i z obserwacji widzę ze źle to rokuje.
Tylko się cieszyć, że nie mają problemów. Dzieci zawsze stały na piedestale tylko trochę inne metody były używane.
To zalezy od obserwacji. Moj maz irodzil sie jako blizniak w 1983 roku. 2 miesiace tesciowa NIE MOGLA go wziac do domu bo niby chorowal potem ona miala guzlice…. w ciagu 2 miesiecy przybral ok 200 gram!!!! Coz z tego ze niedowaga…jak przerwa w nocy w szpitalu na karmienie to przerwa..od 24.00 do 6 rano! Wypisali go z przepuklina! Niewyobrazalne jak to dzieciatko musialo plakac bez matki i przy totalnej znieczulicy presonelu! W wieku 4 miesiecy musial pod narkoza miec usuwana przepukline…na zle mu to nie wyszlo ktos powie. A niby po czy to „na zle” sie rozpoznaje. Moze nie… Czytaj więcej »
Powiem tak: zostawianie dziecka na kilka miesięcy i bicie a niewstawanie na każde zawołanie to jest różnica. Olewanie dziecka przez kilka miesięcy to skrajność. Ja mówię o wstawaniu 3 razy w nocy zamiast 10, Po prostu. I nie wliczam w to ząbkowania czy chorób bo to co innego. Od teściowej wiem, że jak mój mąż był maleńki i przyszło do wstawania w nocy to jeżeli: 10 minut temu zjadł, pielucha sucha, no to dziecko musiało dalej spać samo i po jakimś czasie się wyciszało. Potem jeśli znowu płakał, to karmienie, zmiana pieluchy i spać. Nie był bity, poniżany i nie… Czytaj więcej »
Dlatego ja wogole nie uwazam wstawania do dziecka w nocy…. dziecko spi ze mna, samo ciagnie piers kiedy chce a ja rano jestem wyspana…w koncu jestem na urlopie (macierzynskim). Nie glupi nazwal to urlopem..:-)
Widzę i wiem dokładnie to samo…
A jednak pozwolę się nie zgodzić z większością. Mój syn dostawał i dostaje od nas maksimum ciepła, przytulań i zapewnień o miłości. Każdego dnia i nocy. Każde z nas pochodzi z rodzin, w których przytulańce i zaspokajanie potrzeb dzieci jest oczywiste, więc powielamy to naturalnie u siebie. Synuś od dzieciństwa śpi w osobnym pokoju, przez pierwszy okres po urodzeniu z którymś z nas w pokoju. Mamy pokoje drzwi w drzwi, zawsze jedne i drugie na oścież otwarte, słyszymy własne szepty. Byliśmy na każde jego kwilnięcie, płacz i zawołanie (i nie mówię tu i nie liczę do tego okresu noworodkowego, kiedy… Czytaj więcej »
Dobrze, że nie przyszło mi do głowy spać z dzieckiem w osobnym pokoju i po nocach latać po domu. Toż to masochizm.
Też tak myślałam. Od urodzenia współspanie i karmienie nie żądanie. Usypianie przy piersi. I mimo tego w wieku 9 miesięcy przestało to działać, a dziecko przestało spać i uspokajać się przy piersi. Jak widać nie jest to gwarant sukcesu :(
Ja czuję się jak masochistka bo moje dzieciaki mniej więcej mając półtorej roku dostały swój pokój i łóżeczko. Kolacja, kąpiel, mleczko, włączona lampka, przytulenie, zaśpiewanie kołysanki i koniec. Jak płaczę to co parę minut przychodzę, głaszcze, kładę daje buzi i wychodzę. Nie uważam tego za terror, a dzieciaki szybko zasypiają, przesypiają noce i są uśmiechniętymi dziećmi. W dzień mają moc przytulasow i buziakow.
Jak dla mnie jedyne metody naprawdę odkrywcze i niekrzywdzące poleca Harvey Karp. Uczy zasypiania samodzielnego, ale bez płaczu. Co prawda na marginesie wspomina on też o febreryzacji, ale przecież prawie nie ma poradników idealnych ;) Ciekawe są jego sposoby przygotowania dziecka do snu już za dnia, no i oczywiście sama nauka zasypiania.
Już googluje te metody :)
w naszej domowej encyklopedii to Pan od odczulaczy i białego szumu,między innymi :))))) Praktykowaliśmy część metod i bardzo się sprawdziło. Jaś otulony potrafił przespać do 5 godzin w nocy. Gdy miał ponad miesiąc te pierwsze przespane 5 godzin były dla nas jak gwiazdka z nieba. :)
„…jedna z metod usypiania malucha polega na budzeniu śpiącego dziecka. Na początku przez tydzień rodzice mają za zadanie obserwować i notować, kiedy dziecko samo się budzi. Zwykle można z łatwością ustalić schemat snu malucha. Następnie rodzice budzą dziecko 15 minut przed „naturalnym” budzeniem i uspokajają maluszka, sprawiając, że ponownie zasypia. Po kilku tygodniach nieplanowe przebudzenia powinny ustąpić.” Czytam i nie wierzę.. poważnie ktoś byłby w stanie najpierw siedzieć i słuchać powiedzmy przez godzinę płaczu swojego dziecka podczas jego „usypiania”, a później, kiedy już biedne padnie ze zmęczenia jeszcze je obudzić, żeby sobie na nowo posłuchać jego płaczu??????????? dla rodziców popierających… Czytaj więcej »
Na ten fragment już nawet szkoda było mi miejsca…
Chyba cały czas mamy nadzieję, że są jakieś cudowne metody, łatwe triki, które wystarczy zastosować, żeby nasze życie stało się proste. Wszędzie informacje o tym, że bycie rodzicem da się w prosty sposób połączyć z pracą zawodową, czystym domem, idealną sylwetką i jeszcze z jakimś ciekawym hobby. Już nie wystarczy być mamą – trzeba być „super mamą”, „perfekcyjną panią domu” zmysłową kochanką i biegaczką maratonów. Inni mogą, a mi się nie udaje? Znaczy czegoś nie wiem, gdzieś musi być jakaś magiczna metoda… Nie ma czasu na zastanawianie się, wczucie w dziecko, w siebie, logiczne zastanowienie się nad tym co chcemy… Czytaj więcej »
Przez tydzień czy dwa? Ja przez prawie dwa lata nie przespałam wiecej jak 4 godz w jednym ciągu. Przez to po prostu już z wyczerpania i osłabienia organizmu zdarzało mi się odwlec wstanie do dziecka. I to nie bez wyrzutów sumienia. Mimo tak ciężkich nocy nigdy nie zastosowałam takiej metody. Fakt, byłam już tak zmęczona, że szukałam pomocy czytając różne artukuły i rozważałam przymuszenie się i sprobowanie tej metody. Ale jednak nie odważyłam się. Nie z moją wrażliwością. Zawsze wydawało mi się to okrutne a przy tym mam silnie rozwiniętą empatię, więc potrafiłam się postawić na miejscu tego dziecka, które… Czytaj więcej »
Moi synowie, bliźnięta, wybudzali się kilka lub kilkanaście razy w ciągu nocy do czwartego roku życia. Aby w miarę funkcjonować, a nie spędzać całych nocy na wędrówkach do nich, po prostu postawiliśmy na bycie obok – w jednym pokoju urządziliśmy wielką sypialnię z materacami na podłodze, i spaliśmy z tymi naszymi dziećmi na zmianę z mężem. Chłopcy spali lepiej gdy byliśmy blisko, my mogliśmy szybko zareagować i nie wędrować. Słyszeliśmy kilkanaście razy od ludzi, jaki na siebie bicz kręcimy. Że nie pozwolą nam wrócić do naszej sypialni itp. Okazało się, że gdy zdecydowaliśmy że jest lżej i trzeba by się… Czytaj więcej »
Ludzie mają różny poziom empatii czy wrażliwości. Różną wiedzę i różne doświadczenia i często na tej podstawie wybierają metody działania. I jak mówiła Agnieszka Stein w książce „Potrzebna cała wioska”: „Zakładam, że nie robią tego ze złej woli, ale że to najlepsze co mogą zrobić przy takiej wiedzy i takich umiejętnościach jakie mają. (…) Nie spotkałam rodziców, którzy mieliby intencje, żeby dziecku było w życiu źle.” :)
hmmm..w takim wypadku mam pytanie. Co mamy z mężem zrobić ponieważ córeczka jest nauczona zasypiać przy mnie, głównie ze względu, że karmiona jest cycusiem, W dzień zasypia niezależnie kto jest przy niej, a wieczorem, niestety gdy mnie nie ma, jest płacz, który urywa się jak tylko ja się pojawię. Niedługo wracam do pracy i nie zawsze będę mogła być przy nocnym zasypianiu. Dodam że mąż robi wszystko dokładnie jak ja, córeczka sama w łóżeczku a my obok na łóżku i tu już formę wybiera sama inna prawie co dzień moja ręka na głowie, brzuszku lub po prostu trzyma mnie za… Czytaj więcej »
Nie można dziecka wychowywać książkowo. I dziecko uczy się nas, i my dziecka. Metodą prób i błędów. Poznajemy się, by w końcu móc sie dogadać. Nie wyborażam sobie nie reagowanioa na płacz mojej Zośki. Serce by mi pękło. Nie po to zostałam matką, by olewać własne dziecko. Nieprzespane noce też kiedyś miną, a brak zaufania i bezpieczeństwa u maluszka zostanie w podświadomości do końca.
Ała … mam nadzieję, że jak najmniej rodziców przeczyta te bzdurne porady … Nigdy nie czytałam wskazówek „jak uśpić dziecko”. Mała ma 9 miesięcy i zasypia mniej więcej o tej samej porze ( po kaszce i cycu). Jakiś rytm jest, ale zdaża się, że zamknie oczęta dopiero o 23.00. Nie usypiam dziecka na siłę, a tym bardziej nie zostawiam jej samej ”żeby się wypłakała i usnęła”. Przecież to jakieś barbażyństwo! Kochane mamy, kierujcie się intuicją i sercem i nie czytajcie takich „news’ów”. Pozdrawiam :)
Co do ostatnich zdań… nie każdy płacz to wołanie o miłość. Mój roczny syn 'płacze’ gdy nie chce mu się podejść do zabawki i 'płacze’ gdy woda jest zbyt mokra żeby ją pic. Taki płacz IGNORUJĘ! I mówię o tym głośno. Co innego gdy stracę mu się z oczu i naprawdę płacze ale rodzic ma to coś w sobie i wie kiedy dziecko naprawdę potrzebuje pomocy, miłości, rozmowy albo po prostu obecności.
Nieraz słyszałam, że jestem głupia, bo dałam się sterroryzować, trzeba było „przetrzymać gówniarza” żeby sam zasypiał, a skoro go „rozwydrzyłam”, to mam za swoje i musiałam go „lulać” na rękach do 1,5 roku. A lulałam godzinami, czasem cicho płacząc z bólu, ale co odkładałam, to młody wył, jakby go paliło od spodu… Co się okazało, mój syn ma autyzm i zaburzenia integracji sensorycznej. Jak wytłumaczyła mi terapeutka, domagał się lulania góra-dół, bo tego potrzebował jego mózg. Dziś ma 6 lat i jest szalenie inteligentnym chłopcem, robi wielkie postępy w terapii, mamy wspaniały kontakt emocjonalny. Strach się bać skutków, jakie miałoby… Czytaj więcej »
O rany… pozostaje tylko pogratulować, że mimo wszystko zaufała Pani własnemu instynktowi, a nie tego rodzaju dobrym radom. Wszystkiego dobrego.
Ja też wiele razy słyszałam, że dałam się sterroryzować, głupio postępuję bo na każde zawołanie jestem, wstaję po x razy w nocy bo płacze, tulę do snu. Słyszałam, żeby zostawić aby dziecko się wypłakało i samo zaśnie… Nie czytałam żadnych poradników, ale słuchałam siebie i dziecka. Z perspektywy czasu cieszę się, że nie posłuchałam żadnych „dobrych” rad tylko postępowałam tak jak mi instynkt podpowiadał. Przecież dziecko to mały człowiek, a ja bym nie chciała aby osoba, na której mi najbardziej zależy po prostu zostawiła mnie samą kiedy jej potrzebuję. Moja córka nie wyrosła na żadnego rozwydrzonego potwora tylko jest po… Czytaj więcej »
Mi radzili identycznie, ale ja nie mogłam tak po prostu wyjść i słuchać jak moje dziecko płacze… Przez pierwszy rok usypiałam na rękach albo w wózku delikatnie bujając, kolejne 3 miesiące już w łóżeczku siedząc koło niego i trzymając go za rączkę (trwało to od 1h do 2h), kolejny miesiąc chodził sam spać, wtulał się w „niunie” i zasypiał bez problemu, a teraz od 2 miesięcy zasypia ze mną w łóżku, bo potrzebuje się przytulić (około godzina czasu).
Czy mogłaby pani w jaki sposób doszło do postawienia diagnozy na temat autyzmu maluszka? Chodzi mi do jakich lekarzy sue pani udała? Wydaje mi się że moje problemy z córką są bardzo podobne, martwię się o nią już od dłuższego czasu. Proszę o kontakt
Bardzo się cieszę, że jest coraz więcej osób, świadomych potrzeb dziecka, nie tylko tych fizycznych. Czego o świecie uczy się dziecko pozostawione samo na wypłakanie? Co czuje? Nie moze nam tego niestety opowiedzieć, ale wystarczy wczuć się w jego położenie pamiętając, że jego przeżycie jest całkowicie zależne od opiekuna. 'Nie jestem warty uwagi najważniejszego opiekuna w moim życiu, nie można ufać moim opiekunom, nie jestem kochany, świat jest nieprzewidywalny’. Czy na pewno chcemy, by tak czuło się nasze dziecko? Jego poziom stresu osiąga szczyt, aż w końcu się poddaje i przestaje krzyczeć. :( Z drugiej strony rozumiem w pełni stałe… Czytaj więcej »
http://babyonline.pl/weszla-do-lozeczka-corki-bo-zlozyla-jej-wazna-obietnice,aktualnosci-artykul,19676,r1.html
Tak mi się skojarzyło z pozostawianiem dzieci płaczących :/ :(
Rozglądam się w okol, słucham znajomych i jestem przerażony świadomością rodziców. Do dzisiaj słuchamy z żoną na temat noszenia i tulenia dzieci. Kiedyś starałem się tłumaczyć , teraz juz tego nie robię-wystarczy, że moje córki są szczęśliwe. No chyba, że słyszę :ale się Wam dzieci trafiły. Wtedy już leci mięcho.
Ok, rozumiem oburzenie… Ale chciałabym naprawdę zobaczyć Pana jak siedzi 24h przy płaczącym non stop dziecku, który sam jest na urlopie tacierzyńskim plus ma jeszcze jednego noworodka i oboje non stop placza bo mecza je kolki.. Zero snu a trzeba jeszcze sie umyć, zjeść by mieć sile zając sie tymi dziećmi, wiec chcąc nie chcąc są momenty kiedy dziecko zostawia sie płaczące, bo albo trzeba zając sie drugim dzieckiem, albo porostu skorzystać z toalety… troche mi to traci hipokryzja… Nie da sie byc idealnym i 24/7 byc w mega formie.
Dokladnie.
Dramat. Ja nie wiem jak można nie przytulić dziecka gdy płacze. Zdaję sobie sprawę, że czasami minie chwila zanim do maleństwa podejdziemy bo np. jesteśmy sami, a kotlety na patelni zaraz się zaczną jarać. No ale bez przesady. Co za głupia metoda. Co prawda z moją Kluską nie mam większych problemów z usypianiem, ale czasami zdarzyło się jej zawyć z niewiadomego powodu. Zawsze wtedy szłam zobaczyć co się dzieje i czy to podałam smoczek czy poklepałam po pupie to zawsze wychodziłam, gdy dziecko było zadowolone. Jaki to musi być uraz psychiczny dla małych dzieci.
Ja man swoje zasady. Bajka, rymowanka do spanska, buziak przytulak i spac.mimo że młoda się wzbrania i trochę to trwa ,mówię ze jestem obok uchylam drzw ,słyszy ze jestem w kuchni , łazience czy tate przed tv słyszy ?. Tata jest lepszy w te klocki bardziej stanowczy opowiada na szybko wymyślaną bajkę całuje i wychodzi a córcia o dziwo zasypia na rządanie. Szczerze nie wiem co sobie szepczą do spania ale córcia nie dyskutuje zasypia mega szybko i spokojnie.Ma chłopak to coś ?. Dziecko to czlowiek taki jak my może ciut mniejszy ale z uczuciami jak każdy☝️. Potrzebuje poczucia bezpieczeństwa,… Czytaj więcej »