Nieodpowiedzialni rodzice na Pacyfiku
budzą przerażenie, wstręt i zazdrość, na całym świecie. U mnie budzą wyłącznie podziw.Internauci uwielbiają oburzenie. Szczególne jego nasilenie występuje, kiedy krzywda dzieje się dziecku. Chociaż powinienem raczej napisać „krzywda”. Pamiętacie dziecko zostawione na lotnisku? Nic mu się nie stało, ale jednak wszystkie media, z milionami Internautów za plecami, postanowiły zrównać rodziców z ziemią. Zanim ktokolwiek zdążył chociażby zweryfikować tą informację.
Kłamstwo obiegnie cały świat, zanim prawda zdąży włożyć buty.
Dziecko na Pacyfiku
Rodzice postanowili wybrać się w podróż dookoła świata, wraz z dwójką swoich dzieci (wiek 1 i 3 lata). Tutaj znajdziecie artykuł na ten temat. Artykuł, jak przystało na „rzetelny”, nie podaje niemal żadnych konkretów, ale ogólny wydźwięk całości jest idealny do linczu. Dwójka nowobogackich rodziców, nie troszcząc się w najmniejszym stopniu o życie swoich dzieci, postanawia wyruszyć w podróż dookoła świata. Czy można być bardziej nieodpowiedzialnym i bardziej prosić się o nieszczęście? Oczywiście (w tym momencie aż słyszy się chór „a nie mówiłem”) nieszczęście nadchodzi i młodsze z dzieci choruje. Rodzice wysyłają sygnał SOS i pół amerykańskiej floty rusza im na ratunek. Miliardy dolarów zostają zmarnotrawione.
Miliardy dolarów
Wiecie czego dotyczy najczęstszy komentarz? Jeśli myśleliście, że zdrowia dziecka, to niestety was rozczaruję. Nikogo nie obchodzi czy z dzieckiem wszystko jest w porządku. Niemal wszyscy piszą o pieniądzach. O tych brudnych pieniądzach, które (podobno) nie kupią Ci szczęścia i nie są najważniejsze. Mało kto dba o zdrowie dziewczynki, bo nie mogą uwierzyć, że można „tak dużo”, na ratowanie jednego dziecka? Ile to jest „tak dużo”? Nikt tego nawet nie sprawdza. Bo to nie jest ważne. Ważne jest, że to za pewno za dużo i koniecznie rodzice dziecka muszą to pokryć. To w końcu jest ich wina.
Czego nie wiesz
Nie wiesz tego, że ojciec dzieci należy do straży przybrzeżnej (U.S. Coast Guard). Nie wiesz, że jest wyszkolonym nurkiem i dla niego morze jest bliższe niż stały ląd. Nie wiesz o tym, że rodzice długo przygotowywali się do tej wyprawy i byli bardzo ostrożni. Nie wiesz, że byli przygotowani na różnego rodzaju choroby i mieli dobrze wyposażoną apteczkę pełną lekarstw i antybiotyków. Nie wiesz, że dziewczynka zaraziła się salmonellą i nie dało się jej pomóc, niezależnie od przygotować. Nie wiesz, że nie zachorowała na statku. Nie wiesz, że lekarz który leczył ją przed podróżą stwierdził, że nie ma szans na powrót salmonelli i to właściwie on ponosi za całą akcję odpowiedzialność (gdyby nie jego błędna diagnoza, rodzice poczekali by z podróżą). Prawdę powiedziawszy, Jon Snow wie więcej od Ciebie.
Narażenie życia
Poza „oczywistym” marnotrawieniem pieniędzy (ja komentarze o marnotrawieniu pieniędzy rozumiem jako informacje, że życie tej dziewczynki nie było warte tych śmigłowców, co jest niesamowicie smutnym portretem komentatorów), ludzie zarzucają rodzicom narażenie życia dzieci na niebezpieczeństwo. Równie dobrze można powiedzieć, że mieszkanie w Afryce naraża dzieci na niebezpieczeństwo i powinno się tego zakazać. Albo osiedlanie się z dala od cywilizacji. Jak mieszkam na wsi to powinni mnie zamknąć, bo najbliższy szpital jest 15 minut drogi od mojego domu. Nie mówiąc już o przypadku, kiedy moje dziecko będzie wymagało opieki specjalisty zagranicą – dla takiego rodzica to już tylko szubienica, za to że miał czelność wychowywać swoje dziecko w Polsce, w której służba zdrowia jest zacofana.
To dziecko w ciągu roku, zobaczy więcej świata, niż większość ludzi przez całe życie
Wiem, że nie będzie tego pamiętać. Najważniejsze jest jednak, że to dziecko będzie żyło w szczęśliwej rodzinie, w której rodzice nie będą czuli, że poświęcili się dla dziecka. W której rodzice będą radosnymi, spełnionymi ludźmi. Oni są, kim są. Kochają wodę. Kochają morza i oceany. Zabronisz im posiadania dzieci? Każesz im na lata osiąść na suchym lądzie, na którym usychać będzie również ich pasja, żeby zapewnić dzieciom to, co społeczeństwo błędnie uznaje za bezpieczne? Kim jesteś, żeby mówić innym jak mają żyć?
Status Quo
Ja ich podziwiam. Podziwiam ich za to, że pokazali światu rodzica, który nie musi być męczennikiem. Niestety (mimo iż nie są pierwsi) w dalszym ciągu są pionierami, więc świat próbuje ich zniszczyć. To naturalna reakcja świata, na zaburzenie statusu quo. Tym razem dodatkowo spowodowana, obnażaniem brzydkiej prawdy o rodzicach, którzy tłumaczą się dziećmi, kiedy ktoś ich pyta, czemu nie spełniają marzeń. Dlaczego są nieudacznikami. Dzieci nie są żadną wymówką i kiedyś trzeba przestać się okłamywać.
Na co czekasz?
W komentarzach, pod artykułami o akcji ratowniczej, przewija się wątek „przecież rodzice mogli poczekać kilka lat aż dzieci podrosną”. Niektórzy ludzie tworzą odpowiednie okoliczności i je wykorzystują. Inni czekają na idealne okoliczności. Wspomniani wcześniej komentatorzy należą do tych, którzy czekają. Poczekam, aż skończę studia. Poczekam, aż znajdę dobrą pracę. Poczekam, aż dostanę awans. Poczekam, aż dzieci podrosną. Poczekam, aż spłacę kredyty. Poczekam, aż przejdę na emeryturę. Aż w końcu przychodzi ten idealny moment, a Ty masz 80 lat i nie pamiętasz już nawet na co czekałeś.
Tak sobie to wyobrażasz? Na to właśnie czekasz?
Materiały dodatkowe:
Blog z opisem podróży dookoła świata
Znowu z Twoim postem nie mogę się nie zgodzić. Masz zupełną rację. Dlatego przestałam oglądać wiadomości itp. bo coraz bardziej wkurza mnie jak media kreują swoją prawdę. Podziwiam tych rodziców za to, ze właśnie nie pozwolili aby dzieci ich ograniczały i zazdroszczę dzieciom, ze ich dzieciństwo będzie pełne przygód, zupełnie innych niż zwykłego dziecka.
Moje dzieciństwo też będzie pełne przygód. Muszę tylko poczekać jeszcze z 10 lat :)
Jeżeli komentarz/opinia jest samodzielny to pal sześć … tylko, że mało jest takich :). Zwykle komentarz/opinia wynika wprost z komentarza/opinii 30 innych …
Mam przekonanie, że dużo zdrowsza jest rodzina, gdy rodzice stanowią centrum, a dzieci są na orbicie niż inaczej. Oczywiście w takim układzie potrzebne są zdrowe i mocne relacje.
Bardziej podziw – zdecydowanie :).
Rodzice w centrum i dzieci na orbicie – bardzo podoba mi się to określenie :)
Krytykę znajdzie się wszędzie. Ja ostatnio usłyszałam, że zabieranie dziecka na zakupy do galerii jest karygodne, potem wycieczki w weekend to męczenie dziecka, a na koniec mój tatuś stwierdził, że nie wiem w co się pakujemy wyjeżdżając z rocznym dzieckiem na zagraniczny urlop. A kto ma wiedzieć, jak nie my? Ja po prostu od początku nie miałam nikogo do pomocy i nauczyłam się wszystko robić z dzieckiem przy boku i ono mi w niczym nie przeszkadza.
O, to to. Jak ma się dziecko od początku przy sobie, to się człowiek uczy z nim koegzystować w każdych warunkach.
Co do wyjścia na zakupy z dziećmi – u nas w Bielsku, w jednej z galerii co niedzielę jest organizowane przedstawienie dla dzieci. Opowiadana jest piękna bajka, w trakcie której dzieci zapraszane są do aktywnego uczestnictwa. Jest lepiej niż w teatrze. I jak tu nie pójść z dzieckiem do galerii? :)