
Czy poradziłbym sobie z aborcją dziecka?
Dopiero ostatnio to zrozumiałem.
Tematy tabu
Kiedy zaczynałem pisać bloga, jedna z pierwszych pozytywnych opinii brzmiała (mniej więcej): „Fajny blog, mocne teksty i to nawet bez wchodzenia na tematy aborcji czy eutanazji.” Pamiętam, że obiecałem sobie wtedy, że nigdy nie będę opowiadał się po stronach w sprawie aborcji. Bo temat jest zwyczajnie zbyt rozległy i zbyt skomplikowany, żeby można było w nim zająć jakieś jednoznaczne stanowisko. Jedyne czemu jestem przeciwny, to skrajni ekstremiści, ale oni w każdym temacie są niebezpieczni.
Odcienie szarości
Jednak od paru dni nie mogę przestać myśleć o artykule, który przeczytałem. Link. Próbuję i nie mogę.
Matka wyznaje w nim, że żałuje, że nie zdecydowała się na aborcję swojego, obecnie pięcioletniego syna. Wyznaje w nim jak wiele bólu i cierpienia doznał już w swoim życiu i jak wiele owego bólu jeszcze go czeka. Mówi o tym jak ciężko jej jest patrzeć na ukochaną osobę, która musi przechodzić przez coś takiego. I odkąd to przeczytałem, nie mogę przestać się zastanawiać, czy gdybym miał pewność, że życie mojego dziecka będzie nieprzerwanym pasmem bólu i cierpienia, to czy też takie myśli chodziłyby mi po głowie. Czy pojawiłby się w moim życiu moment, w którym żałowałbym narodzin mojego dziecka? Moment, w którym jego cierpienie byłoby tak wielkie, że marzyłbym tylko o tym, żeby je przerwać? Za wszelką cenę?
Moje uczucia
I gdy tak myślałem, usłyszałem graną w tle piosenkę Flipsyde – Happy Birthday.
Nie spodziewałem się takich uczuć po sobie
Jestem człowiekiem, który wierzy w wolność jednostki i prawo do decydowania o sobie, więc moje uczucia tym bardziej mnie zaskoczyły. Wystarczył jeden artykuł i jedna piosenka, żebym zrozumiał, że to jest coś poza moimi możliwościami. Nie wyobrażam sobie życia, które opisuje Flipsyde. Życia, w którym zastanawiałbym się kim mogłoby zostać moje dziecko, gdybym jednak podjął inną decyzję. A już fragment, w którym ojciec pyta swoje nienarodzone dziecko czy jego braciszek, to może tak naprawdę on sam, wywołuje u mnie dreszcze. Gdyby chodziło o mnie, to podejrzewam, że wystarczyłoby mi kilka lat i trzeba by było mnie ubrać w gustowny, biały kaftan. Psychicznie bym nie wytrzymał.
Czy potrafilibyście z tym żyć?
Ten artykuł, chciałbym skierować przede wszystkim do ludzi młodych, którzy możliwe, że zetkną się w swoim życiu z tematem aborcji. Nie chcę wam przekonywać, że to zło i przeklinać was na siedem piekieł. Bo to jest, niezależnie od tego co mówią niektórzy, wasz wybór. Wasza decyzja. Jedyne o co was proszę, to zastanowienie się, czy potrafilibyście żyć z konsekwencjami tej decyzji. Bo ja, po głębszym zastanowieniu, nie potrafiłbym.
PS. Uprzejmie ostrzegam, że ekstremistów będę bezlitośnie kasował.
Prawa do zdjęcia należą do Andrew.
ja bym nie mogła. Wiem o tym i nie mogłam bym żyć z taką świadomością pewnie wylądowałabym w Toszku….
No i poryczałam się z rana… To co piszesz to taki wake up call, nawet dla tych, którzy z aborcją nie mają nic wspólnego, by trudów wychowywania nie stawiali na piedestale i nie czynili z nich sensu rodzicielstwa. Daliśmy życie, kochamy, a ponad to wszystko – jesteśmy kochani ponad wszystko…
Dziękuję, że udało Ci się znaleźć wspólny mianownik dla różnych światopoglądów.
„Daliśmy życie, kochamy, a ponad to wszystko – jesteśmy kochani ponad wszystko…”
Wyciągnęłaś z tego tekstu to, czego nawet ja tam nie dostrzegłem. Bardzo Ci za to dziękuję.
Kamil, wydaje mi się, że bez wyparcia, racjonalizacji i negacji tez nigdy bym sobie nie poradziła. Dla mnie to zabicie własnego dziecka. Na sama myśl robi mi się słabo. Świetny artykuł, potrzebny i bardzo mądry. Pozdrawiam
Na tyle znamy siebie na ile nas sprawdzono. Teraz dzisiaj wydaje mi się, że nie mogłabym żyć z taką decyzją. Ale gdybym była w sytuacji pani z artykułu – nie wiem? Mam nadzieję, że nigdy nie będę musiała decydować. I jestem jak najdalsza od oceniania innych, narzucanie im mojego zdania i światopoglądu. Uważam, że jakieś regulacje w tych takich drażliwych kwestiach powinny być, po to żeby taka procedura medyczna odbywała się bezpiecznie i w cywilizowanych warunkach. Ale na pewno prawo nie może zastępować wolnej woli ludzkiej i ich sumienia. A społeczeństwo i media nie powinni oceniać innych nigdy nie będąc… Czytaj więcej »
tak jak napisałeś, aborcja wynikająca z kaprysu czy strachu po prostu do mnie nie przemawia i nie zrozumiem takich decyzji mimo tego, że też uważam, że każdy ma prawo podjąć sam decyzję i żyć potem z jej konsekwencjami. natomiast temat choroby został u nas ( u mnie i partnera) mocno przedyskutowany w okresie ciąży. rozmowy co by było gdyby.. miały miejsce bardzo często szczególnie przed badaniami prenatalnymi. ja wiem, że nie byłabym w stanie patrzeć na to jak mojego dziecko cierpi fizycznie i psychiczne. wiem, że nie chciałbym widzieć jak moje dziecko siedzi/leży i nie jest w stanie samodzielnie zrobić… Czytaj więcej »
uważam, że każdy powinien mieć wybór – tak jak piszesz, jednocześnie ja rozumiem matkę z artykułu – jeśli miałabym mieć dziecko, które jest poważnie chore, upośledzone co spowoduje, że będzie ono zależne przez całe życie od kogoś (rodzice nie będą żyli wiecznie) i nigdy nie założy rodziny, nie będzie mógł przytulać swoich dzieci, jego życie będzie nieustannym cierpieniem i tułaczką po szpitalach to usunęłabym ciążę. Natomiast jeśli ktoś traktuje aborcję jako „środek antykoncepcyjny” to dla mnie absolutnie jest to nie do przyjęcia, osobiście bym takiej decyzji o usunięciu nie podjęła, ale każdy jest inny i nic na to nie poradzimy.… Czytaj więcej »
To ciężki temat, bo nie każdy jest w stanie udźwignąć opiekę nad chorym dzieckiem. Nie każdy też musi zostać rodzicem, właściwie to nawet nie powinien. Niektórym siłę daję wiara, innym bezgraniczna miłość, a jeszcze innym… nic tej siły nie daje. Ból i cierpienie jest częścią naszego życia, tak samo jak śmierć. Jednak nam wydaje się, że nie ma konsekwencji i wiemy co dobre – naprawdę nie wiemy. To dziecko ma dopiero 5 lat. To dziecko może uratować ten świat, dlaczego nie? Przerywanie ciąży zawsze zostawia ślad. Przerywanie ciąży to też wolność sumienia każdego człowieka. Ja jestem na NIE, ale może… Czytaj więcej »
Wiele osób pytało właśnie tej kobiety, a co jeśli dziecko Cię kiedyś o to zapyta? A ja odpowiem: A co ma być? Przecież to nie jest tak, że ona mówi o usunięciu ciąży, jako czymś co poprawiłoby jej komfort życia. Ona mówi o tym, bo kocha swoje dziecko i staje przed problemami, które nigdy nie dotkną większości z nas. Problemami przekraczającego siły człowieka. Wątpię, żeby jej dziecko miało jej to za złe.
Być może nie będzie miało jej tego za złe, ja jednak choćbym nie wiem jak cierpiała, nie chciałabym usłyszeć od mojej mamy, że może lepiej by było gdyby mnie usunęła. Nigdy, nawet gdyby to wypływało z najczystszej troski o mnie. Jest w człowieku coś takiego, co sprawia, że woli istnieć niż nie istnieć – tym bardziej wtedy gdy jego istnienie zależy od innych. Co innego gdy nie ma wsparcia w innych i brakuje mu sił, aby nieść dalej własne życie. ale to już zupełnie inny temat…
Moje zdanie odnosnie aborcji bardzo sie ostatnio zmienilo, zawsze bylam zagorzala przeciwniczka, twierdzilam, ze to morderstwo. Ale jak sie dowiedzialam o chorobie nienarodzonego dziecka mojej przyjaciolki, ktore bylo zdiagnozowane z choroba Edwardsa i przestudiowalam internet szukajac odpowiedzi to przestalam byc tak jednostronna. Jak dotyka to Ciebie albo kogos bardzo bliskiego to nadge to przestae byc czarno biale. Ona i jej maz mieli ogromny problem z podjeciem decyzji o terminacji ciazy oboje sa bardzo religijni i dla nich zarodek to juz dziecko. To przez co przechodzila mozna nazwac pieklem, tu nie mowilmy o ZD z ktorym da sie zyc, tu mowimy… Czytaj więcej »
Właśnie. Łatwo się mówi i ocenia na sucho, ale jak człowiek jest postawiony przed takim dylematem… to żadna decyzja nie jest łatwa. I w takim wypadku terminacja to też ulga dla dziecka, które cierpi już w łonie matki, a później i tak nie ma szans na przeżycie…
Znam kobiety i mężczyzn, których dzieci nie urodziły się z powodu aborcji. Nie, nie były chore. Były po prostu „nie w porę”. Jeden z tych mężczyzn płakał, gdy mi o tym mówił. Minęło wiele lat, a on nie umie się z tym pogodzić. Dla innego to wciąż bolesne. Jedna z kobiet do dziś myśli o dziecku, którego zdecydowała się nie urodzić ponad 30 lat temu. Mówi, że każdy ma prawo wyboru. Ale że ona żałuje, że nie wybrała inaczej. Potrafię żyć ze wspomnieniem mojego pierwszego dziecka, które nie urodziło się z powodu poronienia. Ale po aborcji – nie wiem, czy… Czytaj więcej »
Bardzo ciężki temat, ja zasadniczo jestem przeciwnikiem aborcji, moim zdaniem nie powinno się ruszać obecnej ustawy, bo wyjdą z tego tylko same kłopoty. W ekstremalnych ciężkich przypadkach rodzice i lekarze powinni jednak mieć możliwość wyboru. Rodzi się pytanie, czy mężczyźni powinni w ogóle mieć prawo głosu w tej sprawie? Pytanie o etyczne aspekty przerywania ciąży, a dokładnie o to kiedy można mówić o człowieku, któremu należy się prawna ochrona pozostaje jednak wciąż otwarte.
Pytanie jest kluczowe, bo obecnie mężczyźni nie mają prawa głosu. To kobieta podejmuje samodzielnie decyzje, której konsekwencje zawsze ponosić będzie również mężczyzna. Jeśli mnie by ktoś pytał, to tak oczywiście. Mężczyzna powinien mieć takie samo prawo głosu, jak kobieta.
To dlaczego ja mam mieć jakąkolwiek odpowiedzialność?
Ja na szczescie nigdy nie musialam sie z tym tematem zmierzyc, wiec nie moge odpowiedziec jednoznacznie. Mam dwie kolerzanki ktore usunely ciaze, nie dlatego ze ich dzieci byly chore, po prostu ciaza trafila im sie momencie zycia w ktorym nie byly na nia gotowe (jedna miala 19 lat, druga juz 3 dzieci i zbyt ciasne mieszkanie na 4rte). Obie sa Angielkami. Powiem, ze bylam w typowo polskim szoku (”ale jak to? zabilas dziecko?”) Ale potem sie zastanowilam nad tym, i wiesz co? Doszlam do wniosku, ze to nie moj interes, obie dziewczyny, byly przekonane co do waznosci ich wyboru, i… Czytaj więcej »
Co innego ciężka, nieuleczalna choroba [jak choćby w przykładzie podanym przez Emilię], a co innego aborcja „na życzenie”. Kiedy kilka lat temu w szpitalu podali mi tabletki poronne [niestety nagle w 9 tygodniu małe serce przestało bić i nic już nie dało się zrobić] to nachodziły mnie myśli o tych kobietach, które z własnej woli takie leki przyjmują kupując je wcześniej nielegalnie w internecie. Przecież już sam fizyczny
ból jest nie do opisania. A później jeszcze dobijające pytanie lekarzy
czy jest zgoda na pochowanie tego nienarodzonego we wspólnym grobie nie
wiadomo gdzie.
Po pierwsze aborcja jest nielegalna. Czy powinna być legalna to już inna sprawa. Nie jest ona łatwa zwłaszcza dla kobiety. Ja już jestem po aborcji na którą niestety nie miałam wpływu bo serduszko mojego maleństwa przestało bić w 12 tygodniu.I choć minęło już 3 miesiące nadal siedzi mi to w głowie na tyle, że ciężko jest normalnie funkcjonować. Ja sobie z aborcją nie poradziłam, i nigdy nie poradzę. Jeżeli abocja jest z przyczyn choroby bądź śmierci płodu, ok, ale nigdy nie zrozumie świadomej decyzji o zabiciu własnego dziecka. Mój maluszek w 12stym tygodniu miał serce mózg narządy wewnętrzne i wyraźną… Czytaj więcej »
Mnie wydawało się normalne. Piszę o sytuacji gdy mam pewnosc, że dziecko urodzi się chore (nie mylic z własnym widzimisie) to była jedyna sytuacja w której hipotetycznie i teoretycznie dopuszczałam myśl o aborcji. Kiedy dostałam złe wyniki krwi i czekała mnie amniopunkcja – wspólnie zdecydowaliśmy z małżem, że jak dziecko będzie chore zdecydujemy się na usunięcie. Nidy w życiu na nic nie czekałam jak właśnie na ten wynik. Bo czując pod sercem inne serce nie wiem (mimo wielu racjonalnych argumentów przemawiąjących za usunięciem) czy jednak miałabym odwagę i siłę świadomie usunąc ciąże. Ja tylko dziękuję Bogu, ze nie musiałam dokonywac… Czytaj więcej »
W liceum na lekcji religii oglądaliśmy „Niemy krzyk”.
Każdy powinien go zobaczyć. Za darmo na youtube https://www.youtube.com/watch?v=lvdYoGKYXGY
Ja ciągle nie rozumiem czemu na lekcjach religii w liceum nie uczy się na temat religii a porusza się tematy medyczno-biologiczne. Komuś coś się chyba pomyliło.
Stwierdziliśmy, że nie mamy ochoty 10 raz słuchać przekładu Biblii z polskiego na polski i na kilku zajęciach sami proponowaliśmy tematy.
Co jest złego o rozmowie nt aborcji podczas religii?
Z tego co wiem to przedmiot nazywa sie ”Religia” a nie ”Religia Katolicka” wiec tematow, ksiazek, bogow i obczajow do poznania jest od zatrzesienia… No, ale po co otwierac sie na nowe, inne, skoro mozna nauczyc sie biologii i seksu od osoby ktora nie ma na ten temat kompletnie pojecia i kompetencji.
A o czym tu gadać, każdy wierzący/katolik/itd przestrzegający zasad KK,itd jest przecież przeciw. Ja tez to oglądałam na religii- nie wiem dlaczego i kto pozwala na puszczanie tego dzieciom? Ten film to czysta propaganda.Chodziłam na religię – jestem za aborcją(od zawsze), także na życzenie- nie ma nic gorszego niż być nie chcianym, nawet jeśli matka ci tego wprost nie powie.
Co do tematu, to oprócz podjęcia tej decyzji, jest problem, gdy partner jest przeciw i co wtedy?
A ja uważam że nie umialabym żyć ze świadomością że zabilam swoje dziecko, nawet ze zdiagnozowana chorobą chyba zawsze myslalabym ze nie nigdy nie ma stu procentowej pewności. Mam nadzieje ze nigdy nie bede stac przed takim wyborem.
wiesz i do żalu i wyrzutów sumienia też trzeba dojrzeć.. czasami wypiera się z głowy pewne zdarzenia, myśli by nie wpędziły w obłęd.. . Czasem na siłę wierzymy że zrobiliśmy dobrze.
A czasami można mieć w sobie coś tkiego że o tym się nie myśli jakby się nei wydarzyło – co bylo to bylo i nie jest.. .
Mój pierwszy kontakt z Tobą (Twoim blogiem, to mam na myśli ;-)) i już muszę/chcę się wypowiedzieć (a powinnam pisać dr) – zgadzam się z Tobą! też bym nie umiała. A był czas… nie chcę prywaty uprawiać. Nie oceniam i nie ganię.Joanna De Sousa Costa pięknie napisała o cudownym darze miłości ponad wszystko.
„Mój pierwszy kontakt z Tobą (Twoim blogiem, to mam na myśli ;-))”
Oby nie ostatni :)
Czytalam kiedys ksiazke Jodi Picoult „Handle with care”. W skrocie jest ona o kobiecie ktora rodzi dziecko z choroba kruchych kosci (osteogenesis imperfecta). Po samym porodzie dziewczynka ma kilka zlaman, a przez swoje zycie bedzie ich miala kiladziesiat. Matka podaje swoja ginekolozke do sadu dlatego bo choroba mogla zostac wykryta prenatalnie co pozwoliloby na aborcje. Dziewczynka ma 5 lat kiedy zaczyna sie proces. 8 lat kiedy sie konczy. zakonczenie jest bardzo ciekawe. nie chce psuc ci frajdy jesli bedziesz chcial przeczytac, ale dalo mi to duzo do myslenia. wiem ze nie poradzilabym sobie z aborcja. nie zgadza sie ona z… Czytaj więcej »
Kolejna książka dopisana do coraz dłuższej listy. Nie jest dobrze :)
to raczej taka szybka ksiazka na dlugi lot, nie mozna sie oderwac. ale polecam.
Nie mam pojęcia, co bym zrobiła w przypadku ciężko chorego dziecka, a jeszcze bardziej zastanawia mnie, co bym zrobiła w przypadku własnej ciężkiej choroby. Kiedyś dyskutowałam na ten temat z narzeczonym (może to brzmi dziwnie, ale naprawdę czasem rozpatrujemy między sobą takie sytuacje) i dla niego wybór byłby jasny – moje zdrowie i życie byłoby na pierwszym miejscu. A ja czuję się
… a ja czuję się trochę jak egoistka, bo naprawdę nie mam pojęcia. Mam wielką nadzieję, że nigdy nie będę musiała się przekonywać, to jasne. W gronie przyjaciółek wyszłam kiedyś na bardzo nieczułą, nie umiałam jednoznacznie wskazać, że nie przerwałabym ciąży, aby ratować własne życie. Może słaby ze mnie materiał na matkę. Mam nadzieję, że nie. Nie wiem.
(Przepraszam za urwany komentarz)
Aborcja jest grzechem, jednakże większym grzechem jest zmuszanie kobiet to czynienia czegoś wbrew swojej woli. Uważam, że kompromis obowiązujący obecnie jest mniejszym złem. Próba wprowadzenia ustawy antyaborcyjnej nie rozwiąże problemu, a jedynie zepchnie młode dziewczęta do podziemia. Jednakże jestem zdecydowaną przeciwniczką aborcji stosowanej w przypadku tzw. wpadki, kiedy zabieg ten traktowany jest jako jedna z form antykoncepcji.
Antykoncepcja i aborcja to są zupełnie dwie różne sprawy. I taka na przykład pigułka „po”, ma tyle samo wspólnego z aborcją, co koń z koniakiem.
Trudno zająć stanowisko w sprawie o której nie mam zielonego pojęcia. Byłam dzieckiem chcianym i kochanym, moje dzieci też były planowane, chciane i są kochane nad życie. Jesteśmy zdrowi. Nigdy nie bede wiedziala co czuje matka chorego dziecka i dziecko które musi isc przez zycie z takim bagażem bólu i cierpienia, lub poczuciem że jest dla kogoś cieżarem. Mogę tylko głęboko współczuć rodzinom któe przechodza przez takie tragedie i modlić się by ich decyzje były słuszne.
Ale czy w temacie aborcji, można podjąć słuszną decyzję? Zawsze ktoś ucierpi. ZAWSZE
Mysle, ze osoby, ktore nigdy nie stanely (i oby nigdy nie musialy stanac) przed taka decyzja nie maja moralnego prawa oceniac decyzji innych ludzi. Zjawisko jako takie, prosze bardzo, ale nie ludzi. Nigdy nie wiadomo jakie pieklo dzialo sie w glowie kobiety zanim zdecydowala sie na aborcje, nie wiadomo jakie i czy w ogole pieklo dzieje sie po zabiegu. To powinien przestac byc temat tabu. A przede wszystkim nikt nigdy nie powinien byc zmuszony podejmowac takich decyzji ze wzgledow ekonomicznych.
Moja mama powiedziała mi kiedyś – nie uważam, że aborcja jest taka zła, sama kiedyś usunęłam ciążę bo bałam się że będę to drugie dziecko kochać bardziej od Ciebie i że będziesz czuć się gorsza – zrobiłam to dla Ciebie i nie żałuję…. To był jej wybór? Był. Umie z tym żyć? Umie… Tylko czemu odkąd się dowiedziałam codziennie gdy patrzę w lustro mam ochotę przywalić w niego głową tam mocno żeby w końcu ten ból który noszę w sobie stał się fizycznym. Nie zgodzę się że to decyzja tylko kobiety i tylko one ponoszą konsekwencje… Bo to mi zabrano… Czytaj więcej »
Pokazałaś problem z zupełnie innej strony. Rzeczywiście taka role również musi być ciężka i chyba wolałbym się tego nigdy nie dowiedzieć, niż żyć z takim ciężarem.
Jestem kobietą która kilka lat temu była nakłaniana przez byłego partnera do aborcji. Ja bardzo chciałam urodzić dziecko a on proponował zabieg a nawet wywiezienie na Ukrainę w celu wykonania zabiegu. Mimo że upłynęło już kilka lat, nigdy nie zapomnę tego co przeżyłam wtedy…tego ogromnego stesu, nacisków. Sama wychowuję swoje dziecko i mimo poważnych problemów finansowych nigdy nie odjęłabym innej decyzji. Ojciec dziecka jest policjantem, uważa że jest poza prawem i chce pozbawić swoje dziecko środków oraz godziwych warunków do życia. Często się zastanawiam co mam w przyszłości powiedzieć mojej córce gdy zapyta o swojego biologicznego ojca…
Myślę o tym, że każdy z nas ma większe szanse na to, że popełni samobójstwo, niż że zginie w wypadku samochodowym (oficjalne dane policji) – niby to nie na temat wprost, ale myślę o przogromie strasznych problemów życiowych, które przyjdzie nam mieć, myślę o kwestii kochania życia – że to wcale nie takie proste, myślę o różnych „cobybyłogdyby”…
To właśnie jeden z tych tematów, gdzie ciężko się jednoznacznie określić. Można mówić, że ma się prawo wyboru, ale jeśli w grę wchodzą różne okoliczności (typu śmierć dziecka zaraz po urodzeniu, ciężko chore dziecko, czy nawet gwałt), to i tak przy takich sytuacjach można zrobić coś zupełnie innego. W sumie tak jest ze wszystkim-jest się mądrym, dopóki kogoś to nie dotyczy. Chociaż ja jako kobieta raczej bym się na taki krok nie zdecydowała. Jeśli ktoś jest chociaż trochę wrażliwy i ma jakiekolwiek uczucia, to pewnie będzie tego żałował/miał wyrzuty sumienia/myślał o tym „jak by to było”. Obciążenie psychiczne musi być… Czytaj więcej »
Jak bylam mlodsza panicznie balam sie ciazy i zabezpieczalam w mozliwie najlepszy sposob. Nigdy nie musialam zastanawiac sie nad tematem aborcji, ale generalnie podejscie mialam dosyc lekkie. Dzis w wieku 35 lat , bedac szczesliwa mama dwulatki wiem, ze nie potrafilabym udzwignac tego ciezaru. Mowie oczywiscie o aborcji ze wzgledow finansowych, “nie ten moment”, nie ten partner itp. Jesli chodzi o wgledy zdrowotne, jest to bardzo trudna decyzja i nie chcialabym nigdy musiec jej podejmowac, ale na pewno chcialabym miec wybor.
Osobiście nie wyobrażam sobie być na miejscu takich kobiet, które stoją przed takimi życiowymi decyzjami. Myślę, że nie mogłabym żyć z myślą, że zabiłam dziecko.
Witam. Niestety mi jako ojcu nie było dane decydować czy moje dziecko będzie żyło. Moja partnerka wraz z swoim ojcem udali się do kliniki gdzie zostało dziecko usunięte.Partnerka była w trzecim tygodniu ciąż, o usunięciu dziecka dowiedziałem się przypadkiem po roku czasu Nikt mnie nawet nie zapytał o zdanie. Mam już córkę która ma 19 miesięcy, jest to moje pierwsze dziecko i jest moim oczkiem w głowie. Jest to dla mnie niewyobrażalny ból….. i niestety nie wiem jak sobie z tym poradzić. Nie mogę patrzeć na swoja partnerkę a tez nie chce odejść i zabrać z sobą córki bo uważam… Czytaj więcej »
Jeżeli już ktoś na to się decyduje, a wiele osób i tak pójdzie swoją drogą, niezależnie od tego czy artykuł który przeczyta będzie pro-life czy pro-choice, to najważniejsze żeby chociaż zrobili to z głową. Wiele stron medycznych i nie tylko jest na ten temat w Polsce. Jeśli już się usuwa ciążę, trzeba liczyć się z konsekwencjami.
Super napisane fajne myśli dobrzy ludzie jeszcze istnieja
Sprawa indywidualna, a każda sytuacja to osobna historia. Na pewno osobom, które nie mają dzieci trzeba zagwarantować pomoc psychologiczną, ten kto nie wie czym jest rodzicielstwo powinien przemyśleć mocno temat, inna sprawa dla mnie dotyczy osób, które już mają dzieci i wiedzą wtedy na co decydują się usuwając ciążę, tak czy inaczej decyzja dalej powinna należeć do kobiety, a nie nam o tym decydować.
Dokładnie, każdy powinien mieć prawo do decydowania o sobie. Niech nie decyduje za nas kler ani politycy.
Decyzja nie jest łatwa, natomiast powinna kobieta powinna mieć możliwość wybory wystarczy spojrzeć na inne kraje europejskie, to że jest tam legalna aborcja to pewnego tygodnia nie oznacza, że kobiety masowo usuwają ciążę, a wskaźniki na przestrzeni lat maleją
Ciekawy pogląd na sprawę.
Jestem pod wrażeniem Twojego podejścia do tematu.
Fajnie, że poruszasz ten temat, bardzo mądrze opisałeś swoje podejście.
Niezwykle ważny blog, prezentujesz bardzo fajny punkt widzenia, oby więcej wpisów się pojawiało.
Takich blogów oraz wpisów powinno być więcej. Jest to niezwykle istotne i wartościowe, przede wszystkim dla rodziców.
W 100% popieram aborcję!
Świetny blog i bardzo wartościowy wpis.