Dałbyś swojemu dziecku milion dolarów?
czy wolałbyś, żeby samo musiało na niego zapracować?
Uruchom wyobraźnię
Wyobraź sobie hipotetyczną sytuacje, że zostało Ci kilka dni życia i zalega Ci na koncie milion dolarów (czy jakakolwiek inna suma, która oznaczałaby bardzo dużo pieniędzy). Dorobiłeś się go i w końcu jesteś bogaty. Niestety nie zdążysz już wydać tych pieniędzy. Co z nim robisz? Zapisujesz swoim dzieciom w spadku calutki milion? Gdybyś miał podjąć tą decyzję w ciągu kilku sekund, odpowiedź będzie oczywista, prawda? Tak, tak i jeszcze raz tak! Każdy rodzic by tego pragnął. Uchylić nieba swojemu dziecku, zostawiając mu pokaźny spadek.
Na szczycie świata
Zastanów się, jakby wyglądało Twoje życie, gdybyś w wieku kilku, kilkunastu lat otrzymał milion dolarów. Z jednej strony pojawiają się nieograniczone niemal możliwości spełniania marzeń. Oczami wyobraźni widzisz te podróże, które byś odbył, sytuacje które byś przeżył i ludzi których byś poznał. To byłoby dla Ciebie zupełnie inne życie, zupełnie inny start. Cały świat u Twych stóp, a Ty jako jego zdobywca. To byłoby wspaniałe.
Dawanie budzi lenistwo
To byłoby wspaniałe życie, gdyby nie ryzyko jakie ze sobą niesie. Czy czułbyś potrzebę chodzenia do szkoły, do pracy? Czy starałbyś się być lepszym każdego dnia? Czy chciałoby Ci się wstawać rano z łóżka, gdybyś wiedział, że nie musisz? Czy może zarastałbyś przy grach komputerowych, serialach i programach telewizyjnych, nie ruszając się z kanapy? Jednym słowem, czy byłbyś gotowy w tak młodym wieku, do poradzenia sobie z odpowiedzialnością za swoje życie? Teraz zastanów się czy Twoje dziecko sobie poradzi.
Ryba, a wędka
Znasz ludzi, którzy dużo otrzymali? Z naciskiem na dostali? Otrzymywanie aktywuje obszary w mózgu odpowiedzialne za gratyfikację, bez wysiłku poprzedzającego proces. Jest to bardzo przyjemne i bardzo łatwo można się uzależnić od tego uczucia. Nie będziemy akceptowali wysiłku i ciężkiej pracy. Odrzucimy to, jako coś niepotrzebnego i abstrakcyjnego. Wcześniej nie musieliśmy na cokolwiek pracować, dlaczego teraz powinniśmy to robić? Jeśli nie wierzysz, obejrzyj kilka odcinków My Super Sweet 16. W jednym odcinku rozpieszczony szesnastolatek, wrzeszczał i bił rodziców, bo auto prosto z salonu o wartości kilkuset tysięcy dolarów, które było jego prezentem urodzinowym, miało nieodpowiedni kolor. Ta seria pokazuje do czego może doprowadzić fortuna w młodym wieku. Nic w życiu łatwo nie przychodzi i nie można dopuścić do takiego myślenia, bo to może zniszczyć człowieka.
Ekscentryk czy wariat?
Ludzie bardzo często nie szanują tego, na co nie musieli pracować. Jak więc sprawić, żeby dzieci szanowały darowane pieniądze? Jedyny pomysł jaki przychodzi mi do głowy, jest postawienie wymagań wobec „spadkobiercy”. Musiałby się na przykład pokazać jako efektywny przedsiębiorca, który przedstawi rozsądny pomysły na spożytkowanie tego miliona. Istnieje szansa, że przypominałoby to filmy, w których obrzydliwie bogaty, ekscentryczny wujaszek wymyśla niemożliwe do spełnienia warunki, ku uciesze gawiedzi. Niestety obecnie innego pomysłu nie mam.
To jak? Dalibyście swojemu dziecku ten milion czy jednak nie? A jeśli już zdecydowalibyście się na ten krok, postawilibyście mu jakieś wymagania?
Prawa do zdjęcia należą do familytreasures.
Ciekawy problem poruszyłeś. Z jednej strony jednym z celów pracy jest zapewnienie przyszłości swoim dzieciom, no ale przykładów na to, co darowane (a często i zarobione) pieniądze robią z człowiekiem, szczególnie młodym, jest aż nadto.
Rozwiązania z warunkami wydaje się być całkiem sensowne, niech samo zarobi jakąś część tej kwoty i zrozumie ile to kosztuje pracy, wtedy mogło by dostać spadek. Chyba nie byłbym w stanie ofiarować wszystkiego kotu…
Ludzie bezdzietni, dopiero będą mieli problem. Bo komu, jak nie dzieciom? Kotu? :)
Jakiejś fundacji :)
Tak też robią :)
Swoim bym nie dała, za to chętnie bym przygarnęła jako dziecko. Znaczy aktualnie bym przygarnęła, nie w dzieciństwie, w dzieciństwie uważam, zupełnie się do tego nie nadawałam :)
Nie Ty jedna :)
Ja bym dała – oczywiście z tysiącem obwarowań, jeśli chodziłoby o małolata. Dałabym i miała nadzieję, że wartości jakie staram się wbijać moim pannom do głowy, nie wyparują w jednej chwili.
Żono – tak, ja też podpisuję się pod: „daniem”.
Myślę sobie, że jeżeli powodem do tego, aby nie podarować (nie zostawić) byłaby obawa, że roztrwonią (rozleniwią się etc) to oznacza, że prawdopodobnie spartaczyłem moje ojcostwo (spartaczyliśmy nasze rodzicielstwo).
Jeste(ś)m(y) na TAK :)
Jeszcze jedna myśl:
Zgadzam się, że lepiej dawać wędkę niż rybkę. Jednocześnie uważam, że pieniądze mogą być rybką, ale mogą być także wędką :)
Co do spartaczenia rodzicielstwa – pięcio, dziesięcio, a czasami nawet piętnastolatkowi nie zawsze jesteśmy w stanie wszystkiego wytłumaczyć. Nie musi tu być winy rodzica, a jedynie nierozwinięte jeszcze w pełni możliwości pojmowania u dzieci.
Pieniądze jako wędka? Care to explain? :)
Tak, zgadzam się z Tobą, że takim małym ludziom wielu rzeczy nie będziemy umieli wytłumaczyć (nie będziemy w stanie). I pewnie jak pisała Justyna im młodsze dzieci tym będą potrzebne ostrożniejsze obwarowania. Jako ojciec mam jednak też przekonanie, że wiele rzeczy jestem w stanie (podobnie w przypadku roli mamy) przekazywać całą swoją postawą. Jeżeli jest ona „spójna” może dużo zdziałać i przyznam się, że taki koncept wychowywania jest bliski (a czy tak umiem/robię to inna sprawa … :) – no próbuję, staram się). Wędka. Autopsja (oba) Case 1. jeżeli w wieku gdzieś około 12-13 (dokładnie tak) roku mojego życia dostałbym… Czytaj więcej »
Darowane pieniądze sprawiają, że wiele rzeczy jest łatwiejszych. Nie oznacza to jednak, że bez pieniędzy te rzeczy byłyby niemożliwe. W pierwszym przypadku poszukałbym kursu fotografii czy stażu u fotografa (nawet darmowego). W drugim pomógłby dobry biznesplan, wizyta w banku i staranie się o dotacje unijne. Uważam wręcz, że jeśli ryzykujemy pieniędzmi, na które musieliśmy zapracować (chociażby w postaci Unijnej dotacji), to będzie nam bardziej zależało. Tak jak „stracone lata” w przypadku Twojej pasji fotograficznej, zmniejszają ryzyko słomianego zapału, które jest raczej wysokie u nastolatka. W efekcie idąc to nieoczywistą logiką, może się okazać, że teraz masz lepszy start, niż miałbyś… Czytaj więcej »
Kami masz rację – darowanie pieniędzy powoduje, że wiele rzeczy jest łatwiejszych. Tu się zgadzamy, ale dalej już niekoniecznie :). To jednak z drugiej strony (darowanie) powoduje, że jesteś na starcie „hektary” z przodu. Może to zabrzmiało za mało wyraźnie, ale ja nie potrzebowałem kursu fotografii lecz potrzebowałem narzędzi, które sporo kosztowały (kosztują). Słomiany zapał – tak, to tak mogło wyglądać w ogólności, jednak. przypadki szczególne bywają inne :). Zgadzam się, że zarobione własnoręcznie pieniądze uczą pokory i ostrożności w ich wydawaniu, zgadzam się, że można próbować dotacji i innych narzędzi (choć jest to o wiele trudniejsze niż o tym… Czytaj więcej »
Próbuję sobie wyobrazić taką sytuację i nie mogę. Wiem, że próbujesz tutaj opisać jak wygląda zachowanie ludzkie, kiedy nagle wzbogacamy się, że jesteśmy leniwi, nie musimy nic robić itd. Owszem, ale czy ktoś o zdrowym rozsądku dał by dziecku milion? Bo ja bym nie dała. Pewnie zrobiłabym coś co zabezpieczyło by moje dziecko na przyszłość ale nawet bym mu tego nie powiedziała. Zostawiłabym to w rękach bliskich ( bo przecież mnie już by nie było) i ich poprosiła by czuwali nad bezpieczeństwem finansowym mojego dziecka. I taką widzę sytuację hipotetyczną : dziecko przychodzi do swojej np do mojej siostry, brata… Czytaj więcej »
Trzeba mieć kogoś wartego milion. A takich osób nie ma wiele, nawet w rodzinie. Milion na koncie będzie kusił. Nie zmienia to jednak faktu, że Twój sposób bardzo mi się spodobał.
Chciałabym mieć ten milion i taki dylemat :)
Ostatnio słyszałem o 70 letniej Pani, która postanowiła wybudować budynek za kilka milionów. Wszyscy jej powiedzieli, że jest na to za stara i że jej się nie uda, bo nie ma odpowiedniej wiedzy i pieniędzy. Ten budynek dzisiaj stoi. Więc o ile nie jesteś starsza od tej Pani, to wszystko przed Tobą :)
To wszystko przede mną, bo liczba w nicku to nie mój wiek ;)
Zaplanowałbym z nim cele do osiągnięcia, żeby zgarnąć te pieniądze. Jesteśmy jednak odrobinę mądrzejsi życiowo i powinniśmy być „mistrzem” w ich życiu, a nie tylko bankomatem.
Jakbym miała takie pieniądze, to dawno hulałaby planowana do założenia Fundacja. ;D
Fundacje takie drogie nie są :)
Wiem. Samo założenie to powiedzmy ok 5tys. jeśli Fundacja ma prowadzić działalność gospodarczą, ale z takimi środkami wiele można zdziałać. ;)
300zł notariusz i 1500zł na kapitał fundacji :) Ale z milionem to można by rzeczywiście, nieco bardziej zaszaleć :)
Jak z pół roku temu szukałam informacji, to te koszty, o których mówisz (albo zbliżone) były dla fundacji bez DG. Z DG było więcej, bo sam fundusz założycielski jak dobrze pamiętam 3 tys (tyle, że można to wydać na cele fundacji). A prócz notariusza jeszcze wpis do KRS droższy niż w przypadku Fundacji bez DG. Ale spokojnie, mam czas „dopieścić” papierologię póki funduszy nie odłożę. :)
A ja bym po prostu dała :) Wierzę, że moje dzieci mądre i inteligentne są :) zresztą ja będąc nastolatką i wyobrażając sobie, że wygrywam w totolotka nigdy nie myślałam o trwonieniu pieniędzy :) od razu planowałam zakup najważniejszych rzeczy np. Domu, samochodu i otworzeniem jakiegoś biznesu a reszta na konto :D bycie oszczędnym (rozsądnie oszczędnym) mam od zawsze i myślę, a po corce (10lat) już widzę, że wiele ma po mnie i wiele dociera z tego co mówię i uczę :) A tak szczerze powiedziawszy to cokolwiek by z tymi pieniędzmi nie zrobili to i tak bym im je… Czytaj więcej »
Odważny rodzic :) Podoba mi się :)