Kilka, kilkanaście lat temu, kiedy zobaczyłbym gościa jeżdżącego na monocyklu, z kijem na nosie, na którym kręcił się talerz, żonglującego piłami łańcuchowymi, mogłem być pewny, że widzę cyrkowca. Dzisiaj, istnieje spora szansa, że jest to rodzic, który bawi się (a raczej usilnie próbuje bawić się) z dzieckiem czy raczej zamiast dziecka. To nie rodzic ma zabawiać dziecko, to dziecko ma się bawić.