Jedna chwila, która pozwala mi być bliżej moich dzieci

Jedna chwila, której do niedawna w ogóle nie dostrzegałem.

9623236284_7c3b8dfeb9_o

Wszystko zaczyna się w wyobraźni

Wyobraźcie sobie, że istnieje w waszym planie dnia taka chwila, w której wasze dziecko jest dokładnie takie, jakie sobie wymarzyliście. Spokojne, uśmiechnięte, kochane i chętne do rozmowy z wami. Chętne do rozmowy o tym co się stało w ciągu ostatnich kilku dni, o tym przeżywa, o tym co czuje. Chwila, która pozwala nie tylko dziecku poczuć się ważnym i kochanym przez rodzica, ale też chwila, która pozwala rodzicowi zobaczyć, że jego rodzicielska praca i jego trud włożony w wychowanie ma rzeczywiste efekty i pozwala dziecku stawać się coraz lepszym człowiekiem.

Ile byście dali, żeby mieć chociaż 5 minut każdego dnia, utrzymanych w takim nastroju? I co zrobicie, jeśli wam powiem, że właśnie taką chwilę, ukrytą w niemal każdym dniu, zupełnie niedawno odkryłem?

To nie jest żart

Taka chwila naprawdę istnieje. Niestety, z nieznanych dla mnie przyczyn, jest kompletnie marnotrawiona przez niemal każdego z nas. Każdego dnia, całe rzesze rodziców przechodzą obok niej obojętnie (lub wręcz z niechęcią) nie będąc nawet świadomym tego, co tracą. A tracą wiele, bo jak już pisałem, taka chwila nie tylko pozwala dziecku poczuć się bliżej rodzica, ale też przede wszystkim pozwala rodzicom dostrzec swoje dziecko takim jakim jest naprawdę. Kochanym dzieckiem, które potrzebuje dużo ciepła i bliskości i które potrafi się z nawiązką, za to ciepło i za tą bliskość odpłacić. Dlaczego więc z tego tak rzadko korzystamy? Dlaczego tak często wynajdujemy jakieś wymówki, aby być gdzie indziej?

O jakie wymówki konkretnie chodzi? I o jaką chwilę?

„Jestem już zmęczona.”

„Potrzebuję chwili dla siebie.”

„Cały dzień pracowałem.”

„Mi też się coś od życia należy.”

„Padam z nóg.”

„A kiedy będzie jakiś czas dla mnie?”

Tak, dobrze się domyślacie o jaką chwilę chodzi. Chodzi o tą chwilę, która pojawia się tuż przed zaśnięciem naszym dzieci. Ten czas gdy już położą się do łóżka i są gotowe do snu, ale jeszcze z tym snem „walczą”. A my bardzo często już wtedy wychodzimy, zamykamy drzwi i zostawiamy dzieci same sobie.

Oczywiście prawdą jest, że wielu z nas czyta w tym czasie dzieciom bajki, a część również podczas tych bajek z dziećmi rozmawia. Jednak zauważyłem, że im dzieci są starsze, tym pilniej słuchają, a coraz mniej przerywają i coraz mniej zadają pytań. W efekcie wieczorne czytanie bajek staje się z kolejnymi latami coraz bardziej jednostronnym zajęciem. I właśnie w taki sposób nasze plany, aby odpowiadać na każde pytanie naszych dzieci jest w pełni realizowane, gdy mają one 2-3 lata, ale już przy 5-6 latkach niekoniecznie. Nie mówiąc już o tym, że starszym dzieciom to już nawet bajek nie czytamy, bo przecież one potrafią same czytać.

Czy nie warto byłoby więc czegoś z tym zrobić?

A dlaczego mielibyśmy to zmieniać?

Przede wszystkim dlatego, że dziecko w takiej wieczornej chwili, jest gotowe do rozmowy. Niczym nie jest zajęte, nigdzie się nie spieszy, niczym się nie bawi. Jest gotowe do tego, aby porozmawiać o tym co się wydarzyło. Jest gotowe do zwierzeń. Do okazywania uczuć. I po prostu moim zdaniem warto ten moment wykorzystać.

Często pytamy dziecko zaraz po szkole czy przedszkolu „Jak było?” i jedyne co słyszymy to „fajnie”. Bo dziecko w takiej chwili, ma w głowie już jakieś spotkanie z kolegą, jakąś zabawę czy jakieś inne pomysły, a nie rozmowę z nami. My chcemy porozmawiać, ale dziecko niekoniecznie.

Tymczasem wieczorem sytuacja jest odwrotna. Wieczorem to dzieci wołają rodziców, aby z nimi porozmawiać i zwierzyć im się z jakichś ważnych dla nich przeżyć. Jednak wtedy z kolei to rodzice nie mają czasu (podobnie jak było zresztą w tekście Dzień, w którym mój syn ze mnie zrezygnował).

Niestety to prowadzi do sytuacji, w której potrzeby żadnej ze stron nie są zaspokojone. A przecież właśnie takie rozmowy chcieliśmy kiedyż z dziećmi prowadzić, prawda? Dlaczego więc nie zmienić tej rutyny, która wdarła się w nasze życie? Dlaczego nie dać dziecku spokoju zaraz po szkole – niech się pobawi, niech poszaleje – a dopiero wieczorem wrócić do tej rozmowy na której też nam przecież zależy?

Czy takie rozmowy nie sprawią jednak, że dziecko nie będzie chciało pójść spać?

Nie mogę mówić za wszystkie dzieci, ale u nas w domu nie odnotowałem takiej zależności. Jasne, jeśli rozmawiałbym z werwą, silnie gestykulował czy podnosił głos, to raczej nie pomogę dzieciom w zasypianiu. Jednak gdy tylko mówię spokojnie, wręcz powoli, tworząc (czasami nieco zbyt długie) pauzy, to dzieci zasypiają bez większych problemów.

Oczywiście wszystkie dzieci są inne, a szczególnie nie jestem pewny tej metody przy młodszych dzieciach (mój najmłodszy ma obecnie cztery lata), bo znam dwulatki (i sam miałem dwa), które potrafiły się tak nakręcać obecnością drugiego człowieka, że mogłyby i całą noc nie spać. Nie ma też sensu siedzieć przy dzieciach godzinami, jeśli lepiej zasypia im się w samotności. Bardziej chodzi o to, żeby wykorzystać chociaż chwilę w trakcie wieczoru na to, aby nawiązać z dziećmi dialog akurat wtedy, gdy są na niego otwarte.

W końcu to tylko jedna chwila

Niby jedna chwila, a jednak mi osobiście daje dużo. Nie tylko wiem znacznie więcej o świecie moich dzieci, niż wiedziałem wcześniej, ale też czuję, że moje dzieci potrzebowały takich chwil. Chwil, w których będą mogły komuś opowiedzieć swoje historie i zostać wysłuchane. Moim zdaniem to dodatkowo utwierdza dzieci w przekonaniu, że są dla kogoś rzeczywiście ważne. Że jest ktoś, kto jest gotowy spędzić swój czas na wsłuchaniu się w to, co mają do powiedzenia. Myślę, że każdy z nas kogoś takiego potrzebuje, a dzieci nie stanowią odstępstwa od tej reguły.

I jeszcze nawiązując do poprzedniego akapitu: moim zdaniem, po takiej wspólnej wieczornej rozmowie, zasypianie nie tylko nie przychodzi moim dzieciom ciężej, ale często jest wręcz przeciwnie. Często jest tak, że kiedy opowiedzą o wszystkich zmaganiach, jakich się podjęły w trakcie dnia i wszystkich ciężkich chwilach, jakie przeżyły, to stają się jeszcze spokojniejsze i bardziej odprężone, a w rezultacie zasypiają nawet szybciej.

Nie będę ukrywał, że już sam moment oglądania zasypiającego dziecka jest tak magiczny, że moim zdaniem warto wypróbować tą metodę. Szczególnie, że każda taka zapamiętana chwila, jest kolejnym wspaniałym wspomnieniem, które z łzą w oku będziemy wspominać, gdy nasze dzieci nie będą już takie malutkie jak dzisiaj.

Prawa do zdjęcia należą do Valentina.

21
Dodaj komentarz

avatar
12 Comment threads
9 Thread replies
0 Followers
 
Most reacted comment
Hottest comment thread
13 Comment authors
JusiaKamil NowakRóża KusykRenataWychowajMistrza.pl Recent comment authors
  Subscribe  
najnowszy najstarszy oceniany
Powiadom o
Kasia P
Gość

Ostatni akapit mnie wzruszył :) Praktykuję takie wieczorne rozmowy już od dawna – wtedy właśnie mój 3,5 letni Synek się wycisza, jest chętny, żeby poopowiadać o przedszkolnych przygodach i poprzytulać. Nawet ostatnio woli to od czytania bajek – albo sam mi opowiada je po swojemu :)

Kamil Nowak
Gość

Dzieci opowiadające bajki wygrywają :)

Ania Łukaszczyk
Gość
Ania Łukaszczyk

U nas też moja 3-letnia Iza najbardziej rozmowna jest przed samym zaśnięciem. Wtedy właśnie dowiaduję się najwięcej o przedszkolnych przygodach, zajęciach, o ważnych chwilach Jej dnia. To nasze magiczne chwile. Każdego wieczora coraz bardziej mnie zadziwia, swoją mądrością, wrażliwością.
Niewiele ponad miesiąc chodzi do przedszkola, a mam wrażenie, że bardzo „wydoroślała” od tego czasu. I to Ona najlepiej uczy mnie tej cierpliwości, zwracania uwagi na rzeczy małe i pozornie nieistotne, czerpania radości z każdej chwili :)

piwnooka
Gość

Niemal codziennie (wyłączając jedynie dni, kiedy jestem chora), czas przed zaśnięciem syna jest właśnie nasz. Czytam, potem sobie gadamy, przytulamy itp. Dla mnie ten czas jest o tyle cenny, że w ciągu dnia jest jeszcze młodsza siostra, która z racji wieku, jednak bardziej nas absorbuje. A wieczór to tylko nasza dwójka i cisza. Wtedy też poznaję najciekawsze historie z przedszkola – dzisiaj na przykład dowiedziałam się, że syn ma dwie dziewczyny i już je pocałował w policzek! A na marginesie dodam, że bywam zmęczona i czasami nie mam wielkiej ochoty na czytanie i cały rytuał, ale po zawsze się cieszę,… Czytaj więcej »

Kamil Nowak
Gość

Ja też mam tak, że im mniejszą mam ochotę, aby coś zrobić, to tym bardziej jestem zadowolony, gdy to zrobię. Niekoniecznie nawet w kontekście dzieci. Ale czasami też się zdarza, że człowiek marzy już o łóżku, oczy się kleją, ale książkę przeczyta. I później idzie jak król do swojej sypialni, zadowolony jak nigdy, po to tylko by paść na twarz ;)

Konrad | fathersday.pl
Gość

To jest chwila nie do przecenienia, masz rację. U nas Olka, mimo, że ma dwa i pól roki stara się czytać wraz ze mną – ja czytam jedną książkę, a ona „czyta” drugą w swoim łóżeczku. Ostatnio zasnęła ze swoją książką na brzuszku i to był świetny widok.

AfterKorpo
Gość
AfterKorpo

A ja nie wiem jak wygląda magiczna chwila kiedy moje dziecko usypia, ponieważ bardzo często to dziecko mnie usypia :-) Jest magia, co? :D

Kamil Nowak
Gość

Mnie też ostatnio uśpiło :D Godzina 21:00, a ja na kanapie obok łóżka sobie śpię, podczas gdy moje dzieci jeszcze się bawią klockami ;)

JakProwadzicLepszeZycie_pl
Gość

Zadumałem się… Faktycznie od jakiegoś czasu, gdy córka idzie spać (8 lat), to po wysłuchaniu bajki, chce jeszcze porozmawiać, a ja ją zazwyczaj zbywam („Śpij już Kochanie, nie czas teraz na rozmowy. Jutro rano musisz wstać do szkoły”). Czasami jednak rozmawiamy przed zaśnięciem i zazwyczaj nie jest to nic ważnego, chociaż może dla niej jest…hmm. Dzisiaj pogadamy :)

Kamil Nowak
Gość

Ja właśnie wczoraj z ośmiolatką porozmawiałem i później usłyszałem: „Tato, ale się z Tobą super rozmawia” :) Także polecam :)

Matka Pauka
Gość

Bardzo trafne spostrzeżenie. Czasem marzę, żeby moje dziecko, tak jak dzieci niektórych koleżanek, odłożone do łóżeczka samo usypiało, bo czasem usypianie jej trwa dłużej niż bym chciała. Jednak mam taką refleksję, że to jest ten moment, kiedy się przytulamy, kiedy wciskam nos w jej włosy i czuję jej zapach, kiedy moje wielkie paluchy przeplatają się z jej malutkimi, kiedy śpiwa mi jakąś żłobkową piosenkę, której tekstu, poza trzema słowami, nie rozumiem, kiedy kręci się i wierci i chłodne stopy przytula do mojego brzucha, żeby je zagrzać… Zdecydowanie za rzadko to doceniam i wkurzam się niepotrzebnie, bo chciałabym, żeby już spała… Czytaj więcej »

Kamil Nowak
Gość

Nie ma sprawy :)

Angelika Berdzik
Gość

U nas wieczorne przytulanie i usypianie jest jedynym momentem, kiedy możemy „pogadać”. Mój dwulatek co prawda średnio potrafi się wysłowić, ale staram się z nim podsumować dzień, rozmawiać o tym, co było dobre, a co niekoniecznie. Daje to efekty, chociaż w niektórych kwestiach trzeba było tygodni rozmów – tak było z biciem nas i innych dzieci, albo z uderzaniem głową o podłogę w nerwach. Teraz, jak mi trochę dokucza bycie ciężarną, jest mi trochę ciężej, bo usypiam często przed nim xD Pamiętam, że ja sama też byłam najbardziej rozgadana wieczorem, w łóżku. Chciałam obgadać z mamą wszystkie tematy, ale ona… Czytaj więcej »

Kamil Nowak
Gość

Ja ciężarny nie jestem, a też zdarza mi się przy dzieciach zasnąć ;) Taki już nasz żywot ;) Ale z drugiej strony ja też tak mamy, że bardziej aktywny bywam wieczorami i więcej mi się wtedy chce, wiec w sumie dobrze to sobie zaplanowałem :)

WychowajMistrza.pl
Gość
WychowajMistrza.pl

Ciekawe spojrzenie na temat. My na razie ograniczamy się do czytania, bo młody ma ledwie ponad dwa lata. Ale może rzeczywiście lepiej będzie powoli jednak wchodzić z młodym w dialog? Jedno co zauważyłem, to fakt, że po wyjściu z żłobka na pytanie: Jak było? Odpowiada: Fajnie.

Kamil Nowak
Gość

U nas akurat przy dwulatkach to ciężko było czytać, bo cały czas o coś pytali, coś chcieli wiedzieć, coś chcieli oglądać ;) Niemniej przy takich mniejszych dzieciach to myślę, że raczej dopasowywałbym się do dziecka, bo one bywają bardzo dużymi indywidualistami.

Renata
Gość
Renata

to o nas :) zmęczona po całym dniu nie mogłam się doczekać kiedy maluchy zasną, nie zostawiałam ich samych, byłam z nimi, ale zmęczona i zniecierpliwiona. Mąż w tym czasie oglądał zazwyczaj tv. Dziś dałam mu przeczytać Twój tekst. Wieczorem to on wykąpał i usypiał dzieci (dawno już tego nie robił). Ja w tym czasie ogarnęłam mieszkanie, czego często po usypianiu dzieci już mi się nie chce robić bo nie mam siły. A dziś: Dzieci szczęśliwe zasypiały z tatą w domu porządek i herbata wypita z mężem przy świecach :) Taka historia, żebyś nie miał wątpliwości, że naprawiasz świat :)… Czytaj więcej »

Kamil Nowak
Gość

Świetnie jest takie coś przeczytać :) Mam nadzieję, że efekty będą długotrwałe :)

Róża Kusyk
Gość

My też odkryliśmy magię wieczornego czytania. Jednak ostatnio aż wstyd się przyznać nie szanuję tych momentów, szybko się niecierpliwię i chce jak najszybciej uśpić Małą, by zająć się sobą. Twój tekst mi uświadomił co mogę stracić przez swoje niedbalstwo… Czas na poprawę.

Kamil Nowak
Gość

Dziecko się jeszcze kiedyś za ten poświęcony mu czas odwdzięczy :)

Jusia
Gość
Jusia

A jak dzieci są rok po roku i często usypiają razem w jednym pokoju i jednemu się włącza gadulec za,chwilę drugi dołącza i zaczyna się,, nie przerywaj mi,, i zamiast się wyciszać Oni się rozbudzają i ja w nerwach wszystko gaszę rozmowy ucinam biorę telefon i….mam doła