|

Jesteś „antyszczepionkowcem”? Jesteś zagrożeniem

A zagrożenia powinno się eliminować.

Zanim przejdziesz dalej, polecam również znacznie bardziej podparty solidnymi źródłami i znacznie mniej emocjonalny wpis Czy szczepić dziecko? 35 najbardziej popularnych mitów na temat szczepień.

Czasami trzeba się postawić

Uważam, że czasami trzeba zająć stanowisko i walczyć w to, w co się wierzy, jeśli to może komuś pomóc. A walka z antyszczepionkowcami jest dokładnie tym i dlatego też powstał ten tekst.

Chciałbym też mieć jasność, że za każdym razem, gdy w tym tekście odnoszę się do antyszczepionkowców, to nie mam na myśli ludzi, którzy są sceptyczni w stosunku do szczepionek i trochę się ich boją, ale rozumieją ich sens. Zdrowy rozsądek, szczególnie w dziedzinach, na których się nie znamy zbyt dobrze, to nie jest nic złego. Dlatego ja do tych ludzi nic nie mam. Ja w tym tekście uderzam do ludzi, którzy wierzą w to, że wszyscy lekarze się sprzedali obrzydliwie bogatym korporacjom, które nie mają skrupułów i w jedną słuszną medycynę alternatywną (albo inny napar z pestek). Przejdźmy zatem do sedna.

Trzy cechy antyszczepionkowców:

1. Żyją w rozwiniętym społeczeństwie,

2. Mają krótką pamięć,

3. Wierzą, że są jednoosobową grupą reprezentatywną.

Skąd takie wnioski?

Widzicie: żadna osoba, która żyje na co dzień z chorobami takimi jak polio czy tężec noworodkowy i która spojrzy na dane z ostatnich dziesięciu lat w obszarach tymi chorobami dotkniętymi, nie będzie „rozważała” przyjęcia szczepionki (chyba, że wchodzą względy na przykład religijne, ale nie mnie je komentować). Dla tych ludzi to jest zwyczajne być albo nie być.

Żeby nie być gołosłownym: 500.000 uratowanych istnień dzięki szczepionkom na tężec w ciągu ostatnich 10 lat, w 17 krajach (źródło). Z drugiej strony, gdy w Nigerii zaprzestano szczepień na polio (ze względów religijnych), to ta choroba pojawiła się w ciągu zaledwie kilku miesięcy w aż dwunastu krajach leżących w pobliżu i wszystkie szczepy tej choroby mają źródło właśnie w Nigerii (tak było w 2012, na szczęście obecnie udało się już całkowicie powstrzymać rozwój tej choroby w tym kraju – źródło).

Stąd też wniosek o tym, że antyszczepionkowcy żyją w rozwiniętym społeczeństwie i mają krótką pamięć. Oni nawet nie wiedzą czym są te choroby, przed którymi się bronimy, więc je lekceważą. Czy to już głupota czy jeszcze lekkomyślność, pozwolę ocenić każdemu samodzielnie.

Czy antyszczepionkowcy są jednoosobową grupą reprezentatywną?

Nie wiem, ale bardzo często mam takie wrażenie, gdy z nimi rozmawiam. Każdy z którym rozmawiałem uważa, że skoro u dziecka-szwagra-teścia-kierowcy taksówki, którą jechaliśmy dwa lata temu razy, wystąpiły NOP (Niepożądane Odczyny Poszczepienne), to znaczy, że szczepionki są złe.

Tymczasem powinniśmy wszyscy pamiętać i to nie tylko w dyskusji o szczepionkach: Nie jesteśmy jednoosobowymi grupami reprezentywnymi (zdecydowanie polecam przeczytać). To, że usłyszeliśmy o czymś, nie znaczy, że to się wydarzyło, to raz. Dwa, sam fakt, że się przydarzyło jednej osobie, nie oznacza, że to czeka wszystkich.

W końcu czy jeśli usłyszymy, że ktoś zmarł w szpitalu, to przestaniemy odwiedzać szpitale?

I to nie jest tak, że się nabijam z tych ludzi – antyszczepionkowcy sami to potwierdzają.

Sprawdźcie sami chociażby profil Reakcja mojego dziecka na szczepienie. Jest tam kilka takich chwytających za serce historii. I pierwsze moje wrażenie było: „kurcze, rzeczywiście nie wygląda to najlepiej”. Jednak, gdy przyjrzymy się tematowi bliżej to przecież niemal każda z historii tam opisanych jest przez „jakiegoś człowieka”, „znajomego znajomego znajomego” albo „jakąś mamę z forum”. Nie mówiąc już o tym, że zdecydowana większość tych historii jest sprzed pięciu, dziesięciu czy dwudziestu lat, a część została dawno obalona (w sensie, że te historie nigdy nie miały miejsca). A oni i tak rok po roku je mielą, tylko po to, aby wzbudzić zupełnie niepotrzebne emocje.

Strony, które są polecane jako źródła wyglądają jakby robił je 20 lat temu pierwszoklasista w html’u, a same „badania” są zwykle starsze ode mnie. Brak u tych ludzi sensownych wniosków, dogłębnej analizy i co ważniejsze: dopuszczania do siebie myśli, że może jesteśmy w błędzie (ja takie myślenie dopuszczam i jak tylko szkodliwość szczepień zostanie potwierdzona w jakikolwiek sensowny sposób, to na pewno się temu przyjrzę).

Niestety wątpliwości to jest cecha, której przeciwnicy szczepionek nie posiadają. Oni są przecież nieomylni. Oni wiedzą już wszystko. A że w swojej retoryce używają głównie emocji, straszenia śmiercią, czaszek i paru głodnych haseł, to przecież tylko świadczy o ich dojrzałości, prawda?

Jednak to nie było najgorsze co zrobili na tym fanpage

Wiecie co było największym skurwysyństwem ze strony administratorów powyższego fanpage (nazwałbym to łagodniej, ale to naprawdę było skurwysyństwo)?

Stwierdzenie, że Martyna Wojciechowska jest chora, bo brała szczepionki przed wyprawami. I nie chodzi tutaj już tylko o to, że uważam Panią Martynę za jedną z najbardziej wartościowych osób, jakimi Polska miała okazję się pochwalić (i korzystając z okazji, chciałbym jej życzyć szybkiego powrotu do zdrowia). Chodzi tylko o to, żebyście mieli okazję przyjrzeć się temu, jak bardzo antyszczepionkowcy potrafią się upodlić – jak bardzo potrafią się odczłowieczyć, aby tylko ugrać swoje. Gardzę takimi ludźmi. Szczerze nimi gardzę.

Tak samo się czułem, gdy rodzice dziewczynki, która pojawiła się na tym świecie tylko dzięki nowoczesnej medycynie umieścili to zdjęcie w Internecie:

IVF-baby-facebook

A antyszczepionkowcy użyli go z podpisem informującym, że dziewczynka ta zmarła przez szczepionki. No jak bardzo trzeba mieć nawalone w głowie? Jak bardzo trzeba się zeszmacić?

Niemniej, gdybym był egoistą, to miałbym tych wszystkich ludzi gdzieś

Co by mnie obchodziło to, że gdzieś tam są jacyś ludzie, którzy zagrażają innym ludziom? Ja jestem zaszczepiony – moje dzieci również – mnie osobiście więc problem ewentualnego braku zbiorowej odporności nie dotyczy.

Niemniej w przeciwieństwie do antyszczepionkowców, ja egoistą nie jestem. Tym bardziej, że znam osobiście kilkoro dzieci, które z takich czy innych powodów nie mogły być zaszczepione (były szczepione później lub tylko na część chorób, ze względu na niską odporność organizmu). Nie rozumiem jak można świadomie narażać je na niebezpieczeństwo. Szczególnie, że te dzieci nie tylko często nie mogą się zaszczepić, ale jeśli już zachorują to ewentualną chorobę będą przechodzić znacznie ciężej. Właśnie dlatego potrzebują zbiorowej odporności, którą antyszczepionkowcy próbują rozbić, bo „gdzieś tam kiedyś coś usłyszeli od kogoś, ale to w pełni sprawdzona informacja, bo była w takim jednym mailu, który jakiś szaman vodoo wysłał do swojego psa”.

Moje zdanie w takiej sytuacji jest jasne: Chcą się zachowywać jak jaskiniowcy? Niech wracają do jaskiń. Tam to dopiero będzie eko, wege i w ogóle. Ciekawi mnie tylko co zrobią, jak dowiedzą się, że neandertalczycy też mieli nowotwory (źródło). Ba, nawet dinozaury miały nowotwory (źródło). Ciekawe jak to się ma to tych wszystkich cudownych uzdrowicieli, którzy wszystkie nowotwory zrzucają na barki tego „jak teraz żyjemy” i zachęcają do powrotu do natury? W końcu bardziej naturalnie niż neandertalczycy to się już chyba nie da, prawda?

Spójrzmy kogo jeszcze mamy za przeciwników szczepień?

Terlikowskich? Tych samych, którzy zalecali Angelinie Jolie, amputację mózgu? W odpowiedzi na jej operację piersi, która miała ją uchronić przed rakiem?

Samozwańczych lekarzy, z których większość nawet nie była na studiach i nigdy żadnych poważnych badań nigdy nie przeprowadzała? A jeśli już przeprowadzała, to pojawiały się setki wątpliwości co do metodologii?

Lekarzy homeopatów? Szamanów? Bioenergoterapeutów? Ludzi leczących pestkami?

Jak was ząb boli to też idziecie się leczyć do pustelników?

„Nie ma znacznie jak pięknie brzmi twoja teoria, nie ma znaczenia jak inteligentny jesteś. Jeśli nie ma ona odzwierciedlenia w badaniach, to jest błędna.” Richard P. Feynman

Kogo jeszcze mamy, kto popiera ten ruch?

Ludzi, z których zdecydowana większość nie ma zielonego pojęcia na temat tego, jak się przeprowadza jakiekolwiek badania naukowe? Nie ma pojęcia przez ile rąk one muszą przejść, ani ile opinii musi zostać wydanych, aby w ogóle ujrzały światło dzienne? Ludzi, którzy myślą, że wystarczy zapłacić paru osobom, aby nagle cały świat nas kochał?

Zresztą czemu się tu dziwić, skoro większość z tych ludzi nawet się na statystyce nie zna i nie rozumie, że przy odpowiednio dużej grupie badawczej jest w pełni prawdopodobne przypadkowe wystąpienie autyzmu u dziecka, które zostało niedawno zaszczepione. Dokładnie tak samo jak jest prawdopodobne, że takie dziecko zginie niedługo po szczepieniu w wypadku samochodowym albo zadławi się cukierkiem. Chcemy zacząć szukać połączeń również między tymi wydarzeniami? „Nie szczep dziecka, bo przejedzie go samochód”?

Zawsze mnie też zastanawia: dlaczego mielibyśmy nie wierzyć PRAWDZIWYM lekarzom?

Czemu nie wierzyć ludziom, którzy poświecili swoje życie służbie drugiemu człowiekowi? Ja wiem, że ta służba nie zawsze wygląda tak jak to sobie wyobrażamy, ale jednak oni w większości chcą dobrze. Chcą pomagać.

Zresztą spójrzmy bliżej, nie na odległych lekarzy, których nie znamy, ale na osoby, które część internautów zna i spora część z nich im ufa:

Weźmy taką Hafiję. Zapieprza jak mało kto, aby kobiety były świadome swoich praw dotyczących karmienia piersią i wszystkich zalet z tym związanych – nawet fundację założyła, aby to promować. I tysiące osób jej wierzą. Ale jak napisze, że karmienie piersią nie zastępuje szczepień, to nagle się sprzedała firmom farmaceutycznym. Myślicie, że firmy od sztucznych mieszanki nie miałyby pieniędzy na takie samo działanie? Jeszcze paradoksalnie jak Agata powołuje się na WHO przy karmieniu piersią to wszyscy biją brawo, a jak powołuje się na WHO przy szczepieniach, to nagle WHO też jest sprzedajne.

Podobnie dziewczyny z Mataja. Spędzają długie godziny, żeby sprawdzić wszystkie dane i badania i na nich oprzeć swoje artykuły. Świetne źródło wiedzy na temat dziecięcego rozwoju, jedno z najlepszych jakie znam. Niestety też się sprzedały firmom farmaceutycznym, bo zalecają szczepionki.

Jest też Dawid, który został właśnie nominowany (i słusznie, bo naprawdę daje radę) do nagrody Najlepszego Popularyzatora Nauki w 2015 roku. Między wieloma swoimi odcinkami, nakręcił też jeden o szczepionkach. Dużo faktów. Bardzo celnie.

Zresztą jak się okazało niedawno, nawet ja się sprzedałem robiąc akcję z UNICEF (klik). Teraz pewnie zresztą drugi raz, pisząc ten tekst (tylko jeszcze nikt tego nie napisał, więc pewny nie jestem). Szkoda tylko, że o tym nie wiedziałem, bo może wtedy wziąłbym za to jakieś pieniądze.

Jak można być tak naiwnym, żeby wierzyć, że każdy się sprzedał? I to jeszcze firmom farmaceutycznym?

Czy ktoś naprawdę ma lekarzy za skończonych idiotów? Jeśli już mieliby się sprzedać, to co za kretyn wybrałby szczepionki jako kierunek, na którym najwięcej da się zarobić? Przecież ich obroty to jest ułamek kwoty, którą zarabiają koncerny tytoniowe. Albo takie fastfoody na przykład. To tam jest prawdziwa forsa! Tymczasem co słyszymy? Przetworzone mięso jest złe. Papierosy są złe. Nawet czerwone mięso jest złe (widocznie farmerzy też nie mają tyle kasy, co farmaceuci).

Czy naprawdę ktokolwiek jeszcze wierzy, że we wszystkich tych badaniach dotyczących mięsa czy tytoniu mamy uczciwych lekarzy i naukowców, a gdy przychodzi temat szczepionek, to wszyscy nagle kłamią? Bo ktoś ich kupił?

To nie proszczepionkowcy zarabiają grubą kasę. To antyszczepionkowcy.

Jedyny przypadek łapówki związanej ze szczepieniami, o którym ja słyszałem dotyczył Andrew Wakefield, którego badania miały wykazać związek szczepionek i autyzmu. Otóż przyjął on łapówki od firm prawniczych przygotowujących pozwy przeciw producentom szczepień. A później wyleciał z firmy, bo oszukiwał przy swoich badaniach i jego etyka była bardzo… nazwijmy to… elastyczna.

Dalej idąc, można znaleźć setki szarlatanów (jak np. Jerzy Zięba), którzy tworzą całe kulty wokół swojej osoby i wokół swoich alternatywnych metod leczenia. Płatne spotkania, płatne szkolenia, płatne wystąpienia, sprzedaż książek.

„Opowiadamy bzdury, krzywdzimy ludzi, ale sprzedaż się kręci, więc gdzie jest problem? Etyka? Moralność? Potwierdzenie naukowe moich twierdzeń?! Pierwsze słyszę. To pewnie jakieś rzeczy dla prawdziwych lekarzy.”

Przecież leczenie pestkami jest najlepsze! I lewoskrętną witaminą C (polecam w tym temacie Pogromców Reklam Farmaceutycznych). Bo w końcu jak za tabletkę wartą parę złotych, zapłacimy ich dziesięć razy więcej, to ona musi zadziałać. To nie mogłoby być oszustwo!

Naprawdę dalej chcecie rozmawiać o tym kto się sprzedał?

No i każdy 1$ zainwestowany w szczepionki, zaoszczędza 44$ na przyszłym leczeniu (źródło), więc najlepszego „biznesu” to na tym firmy farmaceutyczne nie robią.

Koncerny farmaceutyczne nie blokują też żadnych altnernatywnych metod leczenia

Tutaj pozwolę sobie zacytować Pana Mateusza, ze świetnego tekstu o tym dlaczego oszuści wygrywają z lekarzami:

„Często można usłyszeć, że nie mówi się o medycynie alternatywnej, bo koncerny ją blokują. Proszę Państwa, nic by nie zablokowało lekarstwa na raka prostaty w kraju tylu białych multimiliarderów – mężczyzn w podeszłym wieku. Paru z nich mogłoby sobie kupić cały koncern farmaceutyczny, jeśli by to coś dało i pozwoliło uniknąć leczenia chirurgicznego. A jednak miliarderzy, celebryci i politycy chorują i umierają jak wszyscy. Nie ma magicznych recept, współczesna medycyna to najlepsze co mamy i niestety są granice tego co potrafi.”

Zresztą skoro lekarze kłamią, to dlaczego się u nich leczycie?

No właśnie. Jeśli uważacie, że wszyscy lekarze to skorumpowane świnie, to powtórzę za Jimmy’im Kimmel’em, którego film jest poniżej: dlaczego się u nich leczycie?

Skoro was trują szczepionkami, to pewnie innymi rzeczami też was trują. Nie chodźcie do lekarzy, nie chodźcie do dentystów, nie chodźcie na operacje. Omijajcie te siedliska zła z daleka. Nie pozwólcie im ratować swoich dzieci, swoich partnerów, swoich rodziców. Oni na pewno zrobią im tylko większą krzywdę.

Także zróbcie dobry uczynek dla siebie oraz innych i odstąpcie wasze miejsce komuś innemu.

Żeby nie było: ja nie mówię, że szczepionki mają same zalety

Oczywiście pojawiają się przypadki skutków ubocznych (owych NOP). Jednak większość jest niewielka i tymczasowa (obrzęk, niewielka gorączka itp.), a pozostałe przypadki zdarzają się raz na kilkaset tysięcy lub nawet raz na kilka milionów. Natomiast przypadków śmierci po szczepionce było na świecie tak mało, że nawet nie da się tego co ocenić (czyli istnieje spora szansa, że mówimy o prawdopodobieństwie jeden na kilka miliardów – źródło).

Zresztą czytaliście kiedykolwiek jakie efekty uboczne może mieć zwykły paracetamol czy ibuprofen? Tak, zgony też niestety wchodzą w grę i to znacznie częściej, niż przy szczepionkach.

Dlatego też nie będę się wypierał, że ryzyko istnieje. Niemniej takie samo ryzyko podejmujemy każdego dnia po prostu żyjąc. Idąc na spacer czy jadąc autem. I tak samo jak „ryzykujemy” przykładowo zapinając pasy, bo w razie wypadku może nam to uniemożliwić wyjście z pojazdu, to jednak w przeważającej większości przypadków pasy ratują życie. A gdy jedziemy z innymi ludźmi, to nasze zapięcie pasów ratuje również naszych współpasażerów. W jaki sposób?

Pasy ratują życie. Nasze i innych.

I dlatego ja pasy zapinam.

Dokładnie tak samo jest ze szczepionkami.

Zawsze się w takiej sytuacji pytam samego siebie: czy byłbym w stanie żyć z wyrzutami sumienia wiedząc, że ktoś stracił życie przede mnie?

Niestety do antyszczepionkowców ten argument nie zawsze dociera, bo najczęściej nie są świadkami tego, że ich działania doprowadziły do czyjejś śmierci czy czyjegoś uszczerbku na zdrowiu. A szkoda. Może gdyby ci ludzie umierali na ich rękach, to wtedy zrozumieli by swój błąd?

Czuje się też w obowiązku dodać, że nie piszę tego tekstu, żeby kogokolwiek przekonać

Zauważyłem już, że zdecydowana większość antyszczepionkowców woli swoje „wydaje mi się” niż twarde fakty i prędzej już uwierzyliby w to, że reptilianie rządzą światem, niż w to, że szczepionki naprawdę pomagają. Podejrzewam, że oni są z tych samej grupy, z której ludzie w latach 50 i 60 byli porwani przez UFO. I want to believe. Dlatego wiem, że świata tym tekstem nie zbawię.

Ja ten tekst piszę po prostu po to, aby się upewnić, że takich ludzi na tym blogu nie ma (a ci którzy są, pójdą sobie gdzieś indziej). Chciałbym, aby wiedzieli, że nie są oni mile widziani w miejscu, w którym wzajemnie się szanujemy i w którym wzajemnie sobie ufamy.

Nie mówię tutaj jednak o zaufaniu do korporacji, ani nawet lekarzy, ale chociażby do badań lub do osób (jak tej trójce wymienionej wcześniej), które swoją transparentnością pokazują, że nie jest ich celem okłamywanie czy oszukiwanie ludzi, tylko ich doinformowanie. Tłumaczenie z naukowego na nasze. Których celem jest zwykła ludzka pomoc.

Czułem się też w obowiązku przedstawić moje stanowisko wszystkim tym, którzy o nie pytali.

Polecam również bardzo fajną obrazkową wersję historii szczepień.

Na koniec jeszcze głos lekarzy, którzy chcieli powiedzieć wam parę słów o szczepionkach:

Język angielski (ale bardzo prosty):

Nie mogę też nie zacytować samego Jimmy’ego (chociaż z innego odcinka):

„Jeśli naprawdę uważacie, że 99% lekarzy na świecie się sprzedało, to paradoksalnie – powinniście się spotkać z lekarzem.”

Dziękuję.

Prawa do zdjęcia należą do Daniel.

Podobne wpisy

134 komentarze

  1. Widzę że i ty dolewasz oliwy do ognia… Ja swoje już napisałem. Co prawda nic nie jest tylko białe, ani tylko czarne, ale jednak my mimo obaw zaszczepiliśmy nasze dzieci. Nie żałujemy, choć kosztowało nas to trochę kasy. Szczepionki nie są złe, choć proces ich produkcji należałby ulepszyć, a nie likwidować je całkiem.

  2. Dziwne, bo ja nie znam nikogo, kto by znał kogoś, kto ma siostrę szwagra kuzynki i jej dziecko miało poważne powikłania po szczepionkach. Co więcej, moje własne prywatne, na osobistej piersi wykarmione (przez 9 mcy) dziecko szczepione zawsze w terminie, zgodnie z kalendarzem chodzi i ma się dobrze. Nawet odporność ma dobrą, bardzo dobrą, bo gorączka i katar to nasza najpoważniejsza choroba (a do przedszkola chodzi). A ryzyko, cóż, istnieje w każdej dziedzinie życia. Dziecko może się zadławić kroplą wody, czy w takim razie ma nie pić?

    1. A ja znam dwie takie osoby, to dopiero musi być dziwne… Wydaje mi się, że nie wszystko da się odnieść do siebie samego, bo to że ja kogoś nie znam, nie znaczy przecież, że ktoś taki nie istnieje.

      1. Bardzo bym chciał spłycić dyskusje na temat szczepionek do poziomu podstawówki, ale niestety żaden spotkany przeze mnie antyszczepionkowiec nie miał wiedzy wskazującej na to, że ją ukończył. Zresztą z nauką w żadnym wypadku nic nie mają wspólnego, bo zamiast nauce i ekspertom, wierzą filmom z żółtymi napisami. Nawet korelację z przyczynowością mylą i wszystkie nieszczęścia świata zwalają na szczepienia. Nawet prehistoryczni ludzie mieli nowotwory, ale to pewnie wykracza poza twoje teorie spiskowe, bo to, że potrafimy coś lepiej wykrywać, to nie znaczy, że kiedyś tego nie było.

        Rzekoma eliminacja chorób? To ciekawe. Szkoda, że fakty niestety tych śmiesznych teorii spiskowych nie wspierają 🙁 https://uploads.disquscdn.com/images/1153bedd3748926cfa9f6d3147ea0b8e8158b4992a9e6ec111cad7daa7959001.jpg

        W resuscytacje też nie wierzysz? W końcu to też jest Evidence Base Medicine i też jest tworzona analogicznie do ustaleń w wakcynologii.

          1. Poza tym ataki personalne zacząłeś ty, więc jeśli uważasz, że to dowód na to, że ktoś nie ma argumentów, to jest mi bardzo przykro, że tak nisko się oceniasz. Niemniej nie martw się – po waszej stronie argumentów nigdy nie było.

          2. Ja z kolei naprawdę nie rozumiem dlaczego tak wielu ludzi nie potrafi zrozumieć, że to dawka czyni truciznę i nawet woda może tą trucizną się stać w nieodpowiedniej dawce (a w szczepionkach nic nie przekracza minimalnej bezpiecznej dawki).

            Ale spoko, chcesz rozmawiać na argumenty, dowody itp. proszę bardzo: https://www.blogojciec.pl/dzieci/szczepic-dziecko-35-najbardziej-popularnych-mitow-temat-szczepien/.

            35 argumentów z odwołaniem do źródeł (to tak na dowód tego, że „nie zainteresowałem się dogłębnie tematem”, bo mam świadomość, że jeden z nas rzeczywiście tego nie zrobił, ale to nie jestem ja :).

            Jeśli masz ochotę z chęcią posłucham dlaczego nie mam racji w obalaniu tych mitów (tylko proszę o odwołanie do źródeł, bo bez tego wartości nie ma żadnej).

          3. Ok, co twoim zdaniem przekracza tę dawkę? „Rtęć”? „Aluminium”? A może nanoboty? Daj znać co, a ja podrzucę badania. Zresztą znajdziesz je w tym artykule – są podlinkowane.

      1. Ava mam bliźniaków, wcześniaków, przeleżeli 2 miesiące w szpitalu, karmieni mlekiem modyfikowanym ponieważ przez stres swojego niestety nie miałam. W tej chwili mają 1.5 roku, szczepieni na wszystko i są super odporni. Przypadek?

  3. Wszystko szkodzi. Jak jesz czekoladę, możesz zginąć, bo możesz być uczulony. Jak się zaszczepisz, możesz zginąć z powodu NOP, a jak nie – z powodu powikłań po chorobie. Jak oddychasz w Krakowie, możesz zginąć. Jak nie oddychasz tym bardziej zginiesz. Kwestia jest taka by robić to, co mniej szkodzi. Bo w tym przypadku mniejsze zło naprawdę jest istotne, to nie wybory do sejmu i senatu, gdzie możesz zrobić jak chcesz i nikt Cie z tego nie rozliczy. Tu naprawdę cierpisz tylko Ty i Twoi bliscy. Lepiej spróbować czy nie?

    1. Ja mojego szczepię tylko tymi z NFZ. Na logikę uważam, że wstrzykiwanie tych skojarzonych to głupota. Na raz tyle wirusów? I potem zdziwienie, że tyle działań niepożądanych. Nie jestem lekarzem, ale skojarzonej nie podam nigdy. Już i tak DTP to duża dawka. Ale mój syn nie miał żadnych reakcji, Zachowywał się tak jak zawsze.

      1. Dokładnie. Ja też szczepię, ale rozsądnie. Sorry, ale nie przemawiają do mnie reklamy szczepionek dodatkowych w telewizji. Wkurza mnie to, że lekarze nie dają wyboru i jeżeli chcesz szczepić inaczej to sam musisz sobie to zorganizować.
        Ja ostatnio interesuję się bardzo mutacjami MTHFR i wpływem szczepień na ludzi, którzy mają tę mutację. Sporo badań robi się na ten temat w USA u dzieci z autyzmem. Mam nadzieję, że niedługo pojawi się szerszy raport na ten temat.

      2. Ja natomiast szczepię syna od początku skojarzonymi i ani razu nie miał obrzęku, żadnej gorączki, nawet senności. Wybrałam te, bo bratowa polecała, a i zachęciła mnie mniejsza ilość wkłuć. Być może dziś te szczepionki mają lepszy skład niż kiedyś, ale nie znam osoby, która by na nie narzekała.

        1. U nas własnie wyszło opuchnięcie i zaczerwienienie i gorączka (cały zestaw) po tych darmowych DTP – i od tamtej pory zero darmówek. U młodszej córki od razu skojarzone i zero problemu. Koleżanka szczepiła darmowymi i też nic maluchowi nie było. Także wszystko zależy od dziecka jak widać 🙂

      3. „Na raz tyle wirusów?” też tak myślałem. Tylko … przy obecnym kalendarzu szczepień i tak w paru momentach dostajesz 2-3 na raz, (i do tego dtp jest sama z siebie „skojarzona” ) więc i tak dostaniesz „tyle wirusów”

  4. Powiem tak: zawsze gdy idę z którymś moim dzieckiem na szczepienie, to zastanawiam się, czy tym razem nie będziemy mieć pecha i aww właśnie to my nie będziemy tym jednym przypadkiem na ileś tysięcy, jednak nie ukrywam, wd.bardziej boje się choroby i jej efektów.
    Żłobek do którego chodzi mój syn życzy sobie ksero karty szczepień i dobrze. Przyjmuje tylko szczepione dzieci, chyba, że jakieś dziecko ma solidne przeciwwskazania do tego by szczepić. Jestem bardzo za takim podejściem.
    Liczę, ze kiedyś wypiłemy razem kawę, i ze mnie zaprosisz w końcu musisz coś robić z kasą od koncernów 🙂
    Ale wracając do poważnych tematów. Rozumiem strach ludzi, rozumiem ze się boją szczepionek, jednak skutki chorób są namacalne, ja znałam pana Witka ofiarę polio właśnie, nie rozumiem dlaczego ludzie boją się bardziej historii brata siostry męża brata pani Krysi, a nie boją się tych chorób. Co z tego, że koleżanki syn miał ospę i tylko dwie kropki? Co z tego, że polio póki co w naszym kraju nie ma? Może być jutro i co wtedy? Gruźlicy tez jakiś czas nie było, ale wróciła

  5. Moje dziecko miało NOP po pierwszej dawce darmowych szczepień (DTP) – gorączka + opuchnięta i zaogniona nóżka. Zadzwoniłam do przychodni, zapytałam co z tym zrobić – zgodnie z radą obłożyliśmy okładem z sody oczyszczonej (nie pamiętam już proporcji). Nie było łatwo, bo mała spała tylko na rękach i tylko w pozycji w której nie dotykałam jej nóżki. Ale przeszło – zdarza się. Kolejne szczepionki (także dla 2 dziecka) braliśmy płatne – zero NOP. Obie córki zdrowe – pełne energii, ciekawe świata. Rozwijają się zgodnie do swojego wieku, a ja mam chociaż pewność, że dałam im ochronę jaka obecnie jest dostępna. Jeśli ktoś nie chce szczepić – jego sprawa. Pozwolę sobie podrzucić link do artykułu (chodzi mi o film – apel matki maluszka chorego na krztusiec – http://www.babyboom.pl/blog/szczegoly/mama-z-australii-apeluje-do-rodzicow-w-sprawie-szczepien-zobacz-jak-wyglada-dziecko-chore-na-krztusiec.html ). Nawet nie chce sobie wyobrażać co by było gdyby moje dzieci zachorowały na to bo ich nie zaszczepiłam. Pozdrawiam ciepło.

    1. Po tezcu nosilam reke na temblaku, bo bolalo jak po ciezkim pobiciu, ale mam swiadomosc ze choroba bylaby gorsza.
      Z racji na hobby grzebie w ziemi, latwo przy tym o skaleczenie i infekcje. Pozdrawiam szczepiona mlodziez 🙂

      1. Tylko my dorośli to jakoś przetrzymujemy 😉 A takiemu maluchowi nie sposób wytłumczyc 🙂 ALe dałyśmy rade i jest ok. Również pozdrawiam ciepło 🙂

  6. Dobrze, że o tym piszesz – dla wielu rodziców jesteś autorytetem, a niektórzy naprawdę z dobrej woli mają wątpliwości, co będzie lepsze dla ich dziecka. Sama się nad tym zastanawiałam, bo gdzieś obijało mi się o uszy, że lepiej nie szczepić. Na szczęście wystarczyło tylko wgłębić się w temat, żeby wybrać dobrze 🙂 Przeciwnicy szczepień chyba się w ten temat nie wgłębiają (fakt, że te badania z lat ’90 nad wpływem szczepień na autyzm zostały sfałszowane nie jest już żadną tajemnicą, a mimo to wiele osób się na nie powołuje) – a szkoda, szkoda dla dzieci tych ludzi…

  7. Świetny tekst! Może komuś oczy otworzy, chociaż na niektórych nie ma mocnych. Mój obecnie 8 letni syn miał powikłania po szczepieniu przeciw grypie, skończyło się operacją ucha bo wystąpiło zapalenie wyrostka sutkowego ucha i ostre zapalenie oskrzeli. Darowaliśmy sobie kolejne szczepienia przeciw grypie ale żadnego z obowiązkowych szczepień nie pominęliśmy i nigdy więcej takiej reakcji nie było. Co prawda miałam chwile wahania, bo co jeśli? Jednak dobro dziecka wygrało ze strachem a może to strach przed tymi groźnymi chorobami był silniejszy. W każdym razie mimo tego incydentu nie przestałam szczepić dzieci. Mam nadzieję, że Cię nie zlinczują a co poniektórym oczy otworzysz!!!

  8. W ogóle nie rozumiem, dlaczego miałbyś się bać pisząc ten tekst. Świetny i potrzebny. Choć temat wałkowany w te i nazad do znudzenia. Są tacy którzy nie chcą zrozumieć. Twoi czytelnicy jednak z pewnością nawet jeśli w jakimś temacie mają odmienne zdanie, zostają tutaj za całokształt. No, pominę tych co to szukają jakiegoś popularnego blogera, żeby sobie pohejtować.

  9. Świetny, mocny i dosadny tekst. I takiego tekstu chyba było trzeba. Brawo Kamil.
    Przez przypadek trafiła ostatnio na fanpage, o którym piszesz. Wrażenia te same: historie trzeciej wody po kisielu, wyniki badań sprzed dekady, niewiarygodne źródła…ale tekst o Martynie, tak mnie za przeproszeniem wk****, że do tej pory zastanawiam się, co oprócz pseudomedycznego bełkotu ludzie Ci mają w głowie. Bo empatia i szacunek to chyba pojęcia z kosmosu. Pozdrawiam.

  10. Jest jeszcze jeden szczegół, który jest wodą na młyn antyszczepionkowców. Mianowicie rutyna. Niestety. Aby uniknąć komplikacji poszczepiennych nie wolno ignorować stanu dziecka, więc jeśli ma infekcję, katarek stan podgorączkowy albo jego mama tudzież braciszek akurat przechodzi anginę czy zapalenia ucha, nie należy dziecka w tym momencie szczepić. Organizm musi być zdrowy, by mógł prawidłowo zareagować na szczepionkę. Dlatego tyle kontrowersji wokół podawania szczepień w pierwszej dobie. Podaje się je również dzieciom, które nie uzyskały 10 punktów Apgar, podaje się dzieciom z niedotlenieniem poporodowym i to jest prawdziwy problem, bo istotnie w takich sytuacjach ryzyko katastrofalnego skutku po podaniu szczepionki rośnie. Mam koleżankę, której dziecko (po bardzo ciężkim porodzie) po podaniu pierwszej szczepionki dostało ataku epilepsji i nie wiadomo czy kiedyś z tego wyjdzie (ma 7 lat i niestety jest niepełnosprawne z powodu lekoopornej padaczki). Okazało się, że szczepionka była bezpośrednią przyczyną. Pewnie gdyby wstrzymano się ze szczepieniem choć kilka dni, mogłoby być inaczej. Po prostu rutyna i ślepe procedury czasem bywają zgubne. Moje dziecko w 2-gie dobie zachorowało i przeszło sepsę. Czy to miało związek ze szczepieniem? Nie wiem i nigdy się tego nie dowiem, ale zawsze istnieje prawdopodobieństwo, że mogło mieć. Mnie również raz pediatra powiedziała, że jeśli dziecko przechodzi lekką infekcję, to można szczepić. Poszłam do innego lekarza i się dowiedziałam, że znacznie bezpieczniej jest się wstrzymać. Nie każdy wie, że gdy szczepi się niemowlę nikt w jego domowym otoczeniu nie powinien być chory i centrum handlowe, kościół czy inne skupisko ludzi nie jest w tym czasie całkiem bezpieczne. Stąd zresztą mamy osobno przychodnie dla zdrowych i osobno chorych dzieci. Latałam ze szczepieniem na ospę trzy razy zanim dziecko tę szczepionkę wreszcie otrzymało. Lekarka odsyłała, bo gardło zaróżowione. A ile nie odeśle? Nie musi się nic stać, ale to trochę jak rosyjska ruletka. Nie tylko infekcje. Są też inne problemy zdrowotne, np. wiele zaburzeń, niektóre zaburzenia odporności, choroby immunologiczne itd. są przeciwskazaniem dla szczepionek, a przecież nie każdy jest prawidłowo zdiagnozowany, albo znów nie bierze się tego po prostu pod uwagę. Tak więc naukowcy w pocie czoła wymyślają szczepionkę, na badania idzie rzeka kasy, siedzą po tych laboratoriach jak krety, a potem ktoś wyrzuca wszystkie szczepienia do kosza, bo obwinia je o to, że dziecko źle zareagowało na jedną z nich moze z powodów zupełnie niezwiązanych z samą szczepionką. Szczepienia to poważna sprawa, to ingerencja w układ odpornościowy człowieka, to nie jest witaminka c, którą można sobie wziąć byle kiedy. Myślę, że bardzo wiele NOPów jest właśnie dlatego, że szczepiony nie był zdrowy. Generalnie jestem zwolenniczką szczepień, tylko mądrze podawanych. I uważam, że w pierwszej dobie życia jednak nie powinno się szczepić. Czemu nie rozpocząć szczepień np. w 14 dobie lub później? Zwłaszcza, że w wielu krajach tak jest (np Szwecja, Niemcy, Austria, Franncja itd.). Ale tu w sumie nie o tym, popłynęłam 😉 Tak, ruchy antyszczepionkowe niestety są niepokojące, bo można zrozumieć osoby, które są przeciwnikami, jeśli doświadczyły bezpośrednio poważnych skutków ubocznych, ale rośnie liczba tych, którzy po prostu naczytali się historii innych. Podasz statystykę, wynajdzie przeciwną, oczywiście prawdziwą, bo Twoja jest fałszywa i sperarowana przez koncerny farmaceutyczne. I tu nie ma co przekonywać. Nawet kiedyś z kimś rozmawiałam na temat wzrostu zachorowań zdaje się na odrę w Anglii, zaraz dostałam tabelkę z jedynie słuszną statystyką, gdzie jak byk było, że właśnie odkąd mniej ludzi szczepi, tym mniej zachorowań. Ja syna zaszczepiłam przeciw ospie, a znajoma pobiegła radośnie na ospaparty. Każdy ma swoja logikę i każdy wie lepiej. Tylko gdy spiskowe teorie dziejów zaczynają być podstawą owej logiki, to nie ma jak racjonalnie dyskutować.

    1. I takie rozumowanie jak Pani przemawia mocą wiedzy i logiką. Nic dodać nic ująć.

    2. Jako, że wiem coś o wrodzonej epilepsji (jestem neurobiologiem, mam za sobą badania w podobnym temacie), wątpię, żeby dało się 1:1 powiedzieć, że padaczka noworodka to wynik szczepionki. Wady wrodzone, zespół Draveta, mutacje, których nawet nie znamy… nawet sam skutek niedotlenienia przy ciężkim porodzie. Sądzę, że matka, z całym szacunkiem, dopisała sobie historię, żeby wiedzieć, co obwiniać.

      1. Akurat w tym wypadku matka niczego sobie nie dopisała. Dziecko było zdrowe, duże. Nastąpiły komplikacje w takcie porodu ze względu na wielkość dziecka, a lekarze nie zdecydowali się na cc. Poród był długi, ciężki, dziecko urodziło się z niedotlenieniem i od razu otrzymało szczepinkę WZW B po której niemal natychmiast dostało drgawek. Potem tę serię wycofano ze względu na niehomogenność. Niezależni lekarze, którzy nie brali odpowiedzialności za sytuację potem mówili, że owszem, podanie szczepionki w tym wypadku i to złej jakości najprawdopodobniej wywołało nieodwracalne zmiany, encefalopatię poszczepienną i epilepsję. Były rozprawy sądowe, eksperci, biegli lekarze i dowody wskazujące na to, że niestety tak było. Także zawsze istnieje jakies ryzyko i może być naprawdę bardzo solidnym ryzykiem, dlatego wcale się nie dziwię, że matka tego dziecka jest teraz przeciwniczką szczepień. Oczywiście nie jest wykluczone, że gdyby dziecko nie było szczepione wcale, nie zachorowałoby na WZW i nie przypłaciłoby tego podobnym uszkodzeniem zdrowia. Dlatego trzeba tak korzystać z medycyny, by minimalizować możliwość wystąpienia skutków ubocznych jak tylko się da. Jeśli można odroczyć szczepienie MMR, gdy dziecko ma katarek, to może z pożytkiem byłoby odroczenie noworodkowi WZW B, jeśli się rodzi z niedotlenieniem i ogólnie ledwo dycha. Wtedy i szczepienia byłyby bezpieczniejsze i antyszczepionkowców mniej 🙂

        1. Nie wiem, co to byli za lekarze, może starszej daty. Ja znam podstawowy mechanizm i wiem, że niedotlenienie wywołuje padaczkę, a szczepionka nie. Były takie hipotezy dwadzieścia-trzydzieści lat temu, ze względu na białko, które wyzwala się podczas procesów zapalnych, a który badałam. Z tym, że już wiemy, że szczepionka nie prowadzi do takiej reakcji. Natomiast to samo białko wyzwala się przy wstrząsie typu niedotlenienie albo uraz, bo neurony próbują odtworzyć połączenia i robią to w niewłaściwy sposób – stąd urazy głowy mogą prowadzić do padaczki.

          Rozprawy sądowe nie są dowodem naukowym, bo sprawny prawnik, dbający o interes klienta, potrafi użyć różnych argumentów np. proceduralnych, niemedycznych.

          1. Proszę pokazać badania na dowód tych tez gdzie grupą kontrolną były nieszczepione dzieci.

          2. Podam dwa badania retrospektywne, jedno na populacji dzieci z ischemią (niedotlenieniem);
            http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/25477158

            Drugie na populacji z epilepsją, zgłoszonych jako potencjalne skutki szczepień
            http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/25477158?log$=activity

            Gdzie okazuje się, że dzieci te były chore już wcześniej.
            Nikt, oczywiście, nie próbuje wywoływać epilepsji u dzieci szczepionych i nieszczepionych, bo byłoby to nieco makabryczne.
            Ischemia perinatalna jest bardzo dobrze udokumentowaną przyczyną epilepsji dzieci, podobnie jak udar u dorosłych. Natomiast ja jestem człowiekiem od badań podstawowych, czyli nie szpitalnych; badałam wpływ konkretnego białka (MMP-9) na plastyczność synaptyczną. Białko to znajdowano pierwotnie w limfocytach i stąd przypuszczenia, powtarzane teraz bez umiaru przez ludzi, którym to pasowało do teorii. Ale od kilkunastu lat wiemy, że to białko normalnie występuje w mózgu; wydzielają je w dużej ilości pobudzone astrocyty i neurony po udarze oraz neurony w niewielkiej ilości podczas fizjologicznego, codziennego kształtowania połączeń między synapsami.
            Aczkolwiek zgodzę się, że matce chorego dziecka nie wytłumaczysz; tam już nie ma miejsca na logikę, trzeba zostawić.

          3. Nie wykluczam, że tak jest, ale rodzicowi dziecka skazanego na ciągłą walkę z padaczką raczej się tego nie wytłumaczy. Zawsze będzie obwiniał szczepionkę lub oskarżał ją o współudział, zwłaszcza, jeśli okazała się być wadliwa. A gdyby przełożyć szczepienie o chociaż dwa dni, epilepsja, by się ujawniła przed podaniem szczepienia i o jedną rodziną antyszczepionkową mielibyśmy mniej. To tak jak córka mojej sąsiadki „dostała” autyzmu po szczepionce MMR. Podstawą do tego stwierdzenia jest to, że dwa tygodnie po szczepionce zaczął ujawniać się autyzm. Zapytałam, skąd pewność, że to wina szczepionki, może gdyby szczepionki nie podano, autyzm i tak by się rozwinął? Niestety w odpowiedzi dostałam tylko wrogie spojrzenie i dobitne „bo MMR wywołuje autyzm”. Szczepionka jest bardzo dobrym materiałem na winowajcę, czy jest winna czy nie.

  11. Gdybym mogła, zaszczepiłabym się przede wszystkim na głupoty, które opowiadają antyszczepionkowców. Żeby oni chociaż mieli wiedzę na poziomie szkoły podstawowej.

  12. Udało się, trafiłam na moment kiedy jeszcze Kamil nie usunął najlepszych smaczków :D. Powiem tyle: ludzie, ogarnijcie się. O jakim wy do cholery poświęceniu mówicie? Dramat. Być może kalendarz szczepień nie jest idealny. Być może od czasu do czasu zdarzy się coś złego, może nawet bardzo – współczuję z całego serca. Jednak prawdziwą sztuką jest spojrzeć na sprawę szerzej. Wiem że to trudne, ale jeśli tego nie potraficie nie powinniście zajmować się nauką. Nauka to obiektywizm. Trzeba widzieć więcej niż czubek własnego nosa – bez urazy. Jeśli widzicie tylko swoje chore dzieci, a nie widzicie tego, że miliony istnień zostało uratowanych, że mnóstwo chorób przestało stwarzać zagrożenie, to i tak jesteście ślepi. I nic na to nie poradzę. Współczuję, ale nieszczęścia się zdarzają. Taka jest brutalna prawda, a wy sobie ją tylko próbujecie tłumaczyć i racjonalizować, szkodząc innym ludziom – to mimo wszystko zrozumiałe, ale nieuprawnione. Z faktami nie macie szans.

    1. Nie jestem związana z medycyną, natomiast mój mąż jest lekarzem i myślę, że mógłby w 100% podpisać się pod Pańskim artykułem. Wiele razy rozmawialiśmy na przedmiotowy temat i niestety, Ci wojujący przeciwnicy szczepionek nawet nie zdają sobie sprawy jak wzrosłaby zachorowalność, a co za tym idzie śmiertelność wywołana przez same powikłania po przebytych chorobach, na które obecnie mamy szczepionki. P.S. Mąż nie jest sponsorowany przez firmy produkujące szczepionki;) Serdecznie pozdrawiam:)

  13. Dodam jeszcze, ze osobe dorosle rowniez powinny sie doszczepiac przypominajaco, bo do tej pory chronila nas „odpornosc stada”, ktora powoli peka. Gornolotnie dodam, ze tworzac tarcze, ktora utrudni przenoszenie sie roznych paskudztw pomagamy chronic tych, ktorych odpornosc jest w jakis sposob uszkodzona czy to chorobami, czy tez lekami. Sobie oszczedzamy takich atrakcji jak np. krztusiec.
    To pisze ja, Minion BigPharmy
    PS leczenie krztusca kosztowalo mnie wiecej niz skojarzona szczepionka na krztusiec, polio, blonice i tezec na raz, a przypominam, ze na polio lekow nie ma…

  14. Ja nie zaszczepilam (jeszcze) i ogolnie nie popieram szczepien w pierwszym.roku zycia dziecka, szczegolnie jesli dziecko nie.ma wielkiego kontaktu z innymi dziecmi. Tu gdzie mieszkam nikt mnie do szczepien nie zmusza. Czekam na lato, bonwtedy odpornosc jest najwieksza. O wybiore skojarzone, bo to mniejsza dawka metali ciezkich za jednym zamachem, a to one glownie powoduja nopy, nie wirusy.

  15. Bardzo dobry wpis!
    Codziennie widzę też foty 'NOP’, które nie mają nic wspólnego ze szczepionkami – dziecko chore, ale fotka dobra to trzeba wykorzystać.
    Cenię sobie naturalne leczenie, ale bez jaj – zbijać 40 stopni cytryną i szałwią przez kilka godzin? Po co lekarz? Tacy ludzie są toksyczni i powinni być oskarżeni za podżeganie do narażania życia.
    I tu pozdrowię panią naturoterapeutkę, która sama sobie zdiagnozowała i wyleczyła raka, leczy ludzi za 500 zeta dzwonkami i wpaja im różne dziwne, antyszczepionkowe badziewia.

    1. Oj powinni, zdecydowanie powinni. Nie mówię o zwykłych ludziach, bo oni mają prawo nie wiedzieć, ale o tych wszystkich bioenergoterapeutach, którzy leczą owymi pestkami czy właśnie witaminą c.

  16. Drogi Kamilu, chciałam ci bardzo podziękować za wszystko, w imieniu moim i mojego syna.

    1. P.S. nie wiedziałam jak wysłać prywatną wiadomość. Zresztą jestem też na FB w miarę aktywna(chyba można się domyślić kto:)
      )

  17. W pewnych sytuacjach demokracja się nie sprawdza. Szczepienia powinny być obowiązkowe pod groźbą kary. Kiedy po raz pierwszy usłyszałam od moich znajomych z wyższym wykształceniem, że szczepionki to straszne zło i oni dzieci nie szczepią, to byłam w szoku. Zaniemówiłam ze zdumienia. W jakimś sensie traktuję ten stan jako moją porażkę jako nauczycielki biologii (aczkolwiek te osoby nie były nigdy moimi uczniami). Nie nauczyliśmy (my, belferskie dinozaury) młodego pokolenia zdrowego myślenia i prawidłowej oceny sytuacji, skoro ludzie nadal wierzą w zabobony. W XXI wieku! Wstyd!
    Dlatego szczepienia powinny być obowiązkowe bez prawa do odmowy. Dla dobra reszty społeczeństwa.

    1. Poproszę o namiary na te „niepodważalne fakty”, chętnie się z nimi zapoznam. Pisząc o dobru społeczeństwa mam na myśli odporność grupy, która nie choruje i dzięki temu osoby niezaszczepione lub słabsze nie są narażone na zachorowania, bo wokół nich nie ma nosicieli chorobotwórczych bakterii lub wirusów. Ale im mniej jest zaszczepionych osób, tym mniejsza jest odporność grupowa i większe prawdopodobieństwo, że ludzie zaczną chorować. Wtedy osoby nieszczepione znajdą się w sytuacji tragicznej. Mamy tu do czynienia ze stawianiem na przeciw siebie interesów jednostki i dużej grupy. Pachnie to egoizmem.
      Jeszcze raz proszę o linki do wyników badań, na które Pan się powołał.

  18. Pół biedy gdyby decyzja o nieszczepieniu dotyczyła tylko danego dziecka, ale tak nie jest. I tu paradoks. Przeciwnicy szczepień, którzy tak zaciekle bronią swojego zdania zdania, nie są już tak chętni do publicznego przyznawania się, że ich dziecko nie jest szczepione. A może ja nie mam ochoty by moje dziecko bawiło się na kulkach z dzieckiem nieszczepionym? Uważam, że mam prawo o tym wiedzieć. Obowiązek do informowania o swojej decyzji powinien być jej naturalną konsekwencją. Tym bardziej, że dzieci nieszczepione mają szansę być zdrowe bo przebywają w bezpiecznym, szczepionym otoczeniu.
    Niestety, tak jak napisałeś, przeciwnicy szczepień są uparci. Swoje stanowisko traktują jak religię, z której doktryną się nie dyskutuje. Bazują na powierzchownej wiedzy, wypierając merytoryczne argumenty.

  19. Dzień dobry!
    Muszę przyznać, że długo z mężem zastanawialiśmy się nad szczepieniem naszej córeczki. Tyle się słyszy o tych szczepionkach jakie są be i fuj… Pozatym mam małe zaufanie do lekarzy, ponieważ uważam, że dużo z nich naprawde chce tylko pieniędzy i nic więcej. Ile się teraz słyszy o błedach lekarskich nawet w mojej rodzinie, moja kuzynka omal by przez głupote położnej nie udusiła przy porodzie dziecka. Ale ja nie o tym… No więc bardziej jak tylko to możliwe zagłębiłam się w temat szczepionek aby zrozumieć co jest dla mojej córeczki najlepsze. Doszłam do wniosku, że szczepimy (zreszta jeśli byśmy nie zaszczepili to są kary pienieżne ale nie to bylo najistotniejsze) zdecydowałam tak, ponoeważ ludzie według mnie źle rozumują (Ci co nie chcą szczepić) oni bowiem uważają, że szczepionki są niepotrzrbne skoro np. gruźlicy już nie ma. Doczytałam się jednak, że w tych społeczeństwach, w których dzieci się praktycznie nie szczepi choroby, ķtórych nie było od dawien dawna powracają. I za kilka lat Ci ludzie masowo będą prosić o szczepienie tak ja uważam. Kolejnym ważnym wyborem było podstawowe szczepienia czy te 5w1 itd. Tu było trudniej znaleść jakiś wiarygodny opis wiadomo koncerny farmacetyczne chwalą te szczepienia. No i tu zadziałaliśmy intuicyjne i doszliśmy do wniosku, że Laura będzie szczepiona tak jak my, ppnieważ te szczepionki skupione są stosunkowo mało na rynku i nie wiem co może okazać się za 50lat. Jakie jest Pana zdanie na temat takich szczepionek? Trzecią decyzją jaką podjeliśmy odnośnie szczepionek są szczepionki dodatkowe tutaj intuicyjne zdecydowaliśmy, że nie szczepimy mieszkamy na wsi koło lasu, oboje zdrowo się odżywiamy i tego uczymy już od początku naszą córkę, nie chucham i nie dmucham na nią aby sama w sobie się też hartowała a więc myślę, że to wystarczy i jest o wiele lepsze niż te dodatkowe szczepienia. Mam nadzieję, że mam racje i nigdy nie będę żałować podjętych decyzji, ponieważ nie wynikają one z nie chęci wydawania pieniędzy, bo akurat na moją śliczną dziewczynkę wydałabym nawet ostatnią złotówkę jeśli była by taka potrzeba, wynikają one tylko z troski i bezgranicznej miłości.
    Pozdrawiam,
    Paula Kleba
    p.s. gratuluję bloga, życzę wytrwałości i czekam na kolejne wpisy☺. Nie zawsze się zgadzam ale bardzo chętnie czytam odmienną opinie☺

  20. Ja nie jestem przeciwna szczepieniomm ale:
    – jestem przeciwna szczepieniom zaraz po urodzeniu. W wielu krajach szczepienia podaje się dopiero po kilku miesiącach, bo lekarze uważają, że wcześniej organizm dziecka nie jest po prostu gotowy, aby je dobrze „wykorzystać”. Mieszkam we Francji i tutaj zaraz po porodzie w szpitalu szczepień nie ma, a pediatra na wizytach zaczyna je proponować dopiero po 2-3 miesiącach życia dziecka. I takie podejście mi się podoba.
    – nie mam zaufania do szczepionek 5 w jednym, 6 w jednym itp. Wole jednak podać dziecku kilkakrotnie, stopniowo. Chociaż to też idealne nie jest, no ale… jakiegoś wyboru trzeba dokonać i w moim odczuciu ten był lepszy.
    – nie popieram też bezmyślnego szczepienia na wszystko co popadnie. Zanim się coś dziecku poda, czy to szczepionka czy lek na gorączke, czy też „babciny syropek domowej roboty”, to muszę sprawdzić, co to, na co to i jak to działa. Takie wypaczenia zawodowe 🙂
    – nie podoba mi się olewanie przez niektórych lekarzy aktualnego stanu zdrowia dziecka. Niby powinni sprawdzić czy dziecko akurat nie jest przeziębione, bo to może być wskazanie do przełożenia szczepienia na inny termin, ale niektórym nawet się nie chce przeczytać tej ankiety wypełnianej przed szczepieniem.

    1. co do szczepionki w pierwszej dobie. Fakt – kontrowersyjna. Córka urodzina w 33 tygodniu była zaszczepiona przeciwko wzw B, a BCG miała odroczone. Dobrze, że została zaszczepiona, bo musiała też być podłączona do różnej aparatury, rurek i miała też zabieg – a to predysponuje do zakażenia wzw B, gdyż jest to bardzo odporny wirus na sterylizację.

  21. Kamil, pisałem już na Twoim profilu na fb, powtórzę jeszcze raz. Czekałem na ten tekst. Świetna robota.

  22. Jeszcze do niedawna starałam się nie mieć złego zdania o antyszczepionkowcach. Myślałam że ich podejście wynika z niewiedzy, złych doświadczeń z niektórymi lekarzami itp. Po tym jak wylano na mnie wiadro pomyj, nazwano tchórzem, kłamcą, skorumpowanym lekarzem, który dostaje nie wiadomo ile kasy za „wciskanie” szczepień i pisze artykuły sponsorowane to zmieniałam zdanie. W chwili obecnej przestałam się przejmować. Przestałam przedstawiać publikacje uznane w świecie medycznym za wiarygodne. Nic do nich nie trafia. Za każde moje zdanie wyjaśniające jakąś kwestię, są dwa zdania atakujące. Pacjenci, z którymi stykam się w realu mają na szczęście więcej zaufania. Stosują leczenie, które im ordynują. Szczepią się. Zadają pytania, a ja na nie odpowiadam. Pewnie, że pojawiają się im w głowie wątpliwości (zwłaszcza po przeczesaniu for internetowych), ale rozmawiają na ten temat ze swoim lekarzem, a nie z przedstawicielami STOP-NOP. Dzięki za ten artykuł. Pozwolę sobie go udostępnić na moim fanpage’u. Pozdrawiam.

  23. Dziękuje Panie Kamilu, za ten wpis i wszystkie inne, które odkłamują rzeczywistość i świadomość społeczną(lub jej brak). Jest Pan w tych tematach „moim głosem”. Życzę jeszcze więcej odwagi i wiary by jeszcze dalej i mocniej iść pod prąd…

  24. Świetny tekst. Sama obawiałam się szczepionki przeciw odrze, śwince, różyczce. To niby po niej jest najwięcej powikłań. Kiedy zbliżał się termin szczepienie, zaczęłam szukać informacji i… niestety trafiałam najczęściej na bełkot antyszczepionkowców. I to jest właśnie najgorsze! Ludzie szukają informacji, a oni przebijają się ze swoimi ckliwymi historiami. To jest straszne pranie mózgu!

  25. Witam. Jestem żywym przykładem NOP. W 1976 po podaniu szczepionki, w 8mcu życia, zachorowałam na polio, jako pierwszy przypadek od lat. Przeżyłam i mam się w miarę ok (lekki stopień niepełnosprawności). Zachorowałam, bo być może byłam po ciężkim zapaleniu ucha- dokumenty spalono, nic nie ustalono, a lekarz stracił prawo do wykonywania zawodu. Mam dwójkę dzieci: córkę 5 lat i syna 7lat, ZASZCZEPIŁAM oboje. Kosztowało mnie to kilka nieprzespanych nocy, rozciągnęłam szczepienia w czasie, bo chciałam mieć pewność, że one i my – domownicy, jesteśmy zdrowi i w świetnej formie (podnosiłam odporność- spacery, witC i D, izolowałam od skupisk ludzkich). Nie poddałam się dziwnym teoriom, spiskom koncernów, ruchom anty chociaż – jak podkreślali lekarze- miałam do tego prawo. Moją pasją jest zielarstwo, cenię terapie naturalne, moc roślinnych substancji- ale wierzę w naukę. ZAWSZE JEST RYZYKO, ale – jak wsiadam do auta, to nie myślę, że auto może mieć wypadek, tylko ZAPINAM PASY. Przed szczepieniem to TY zrób wszystko, żeby Twoje dziecko, było zdrowe i w dobrej formie, TY najlepiej znasz swoje dziecko i jego otoczenie. Nie licz wyłącznie na lekarza, to tylko człowiek. I zaszczep ODPOWIEDZIALNIE i w interesie WSZYSTKICH dzieci,.

    1. Na szczęście współcześnie, w odróżnieniu od roku 1976, szczepią nas jak pierwszy świat, a nie jak trzeci – jest wiadome, że żywa szczepionka p-polio (OPV, doustna) może rewertować – bardzo bardzo rzadko – i to ci się właśnie przydarzyło.
      Teraz się szczepimy dwiema różnymi, obie się uzupełniają i pierwsza (IPV, zastrzyk), martwa, daje odporność, a druga, doustna (OPV) sprawia, że ta odporność wytwarza się też w jelitach i uniemożliwia roznoszenie wirusa bez wiedzy o nim. OPV podaje się teraz wtedy, kiedy już jesteśmy zaszczepieni IPV i już by ci się to nie przydarzyło.
      Cały świat pierwszy szczepi się wyłącznie IPV, bez OPV, (co moim zdaniem nie jest dobrym schematem, bo daje możliwość cichych infekcji i powinno się wrócić do obydwu).
      W każdym razie współczuję.

  26. AJ LOV JU. Dzięki takim ludziom jak Ty, zaczynam odzyskiwać w nich wiarę!
    Dlaczego?
    Bo kończąc medycynę, zaczęłam pisać artykuły na zlecenie. Nieraz poważne. Nieraz… cóż, medycyna alternatywna. Za każdym razem, rzecz jasna, starałam się opisać rzecz jak JEST, czy badania naukowe czegoś dowiodły, czy też nadal nie wiemy nic – bo zawsze bazuję na źródłach. Przez to, przykładowo, w życiu nie napiszę, że marihuana, kurkuma, ostropest plamisty, kadzidło, olej kokosowy…. [wpisz co chcesz] leczy raka. To, że COŚ zabija komórki na szalce Petriego w laboratorium, w mega stężeniach i w super-sterylnych warunkach – to nic nie udowadnia. To się nazywa „potencjalna aktywność przeciwnowotworowa”. Potencjalna. Nie więcej. Jak na nie naplujesz, pewnie też zginą. Jak je zalejesz alkoholem czy nikotyną – też, a przecież nimi nikt raka nie leczy. Szarlatani biorą sobie jednak eksperymenty czysto laboratoryjne, nota bene, przeprowadzane przez „sprzedajne koncerny i naukowców” za dowód, że maryśka czy inne „coś” jednak leczy dosłownie wszystko… Bo widocznie sądzą, że ani ich klienci (nazwijmy ich wprost – bo to biznes jest), ani oni sami, nie są bardziej skomplikowani niż komórka na szkiełku mikroskopu. I za każdym razem, gdy pisałam jakiś artykuł, to była uwaga od zleceniodawcy – a nie da się napisać że leczy, a przy tym odchudza, chroni przed chorobami serca, leczy cukrzycę (sic! z tego co wiem metody wyleczenia NIE MA), zwalcza trądzik, wygładza zmarszczki i w końcu nada Twojemu życiu nową jakość? Nie, bo mi etyka nie pozwala. Szarlatanom NIC NIE ZABRANIA KŁAMAĆ. Oni nie mają ani kodeksu etyki, a kasa to kasa. Koncern musi płacić wielomilionowe odszkodowania, bo badania są ściśle nadzorowane, szaman co najwyżej, z rzadka, ląduje w więzieniu, o ile w ogóle o jego ofiarach, również śmiertelnych, rodzina nie będzie chciała milczeć.
    A Zięba jest tak śmieszny ze swoimi pseudonaukowymi teoriami, że gdy Uniwersytet w Gdańsku udostępnił mu jedno z pomieszczeń na spotkanie, to ta petycja pracowników o odwołanie tego wydarzenia, owszem, dotarła do mojej koleżanki, tamtejszej doktorantki… A ta jej nie podpisała! Czemu? „Myślałam że to głupi żart”.
    Antyszczepionkowcy to dla mnie dramat, bo doprawdy nie wiem jak z nimi rozmawiać. Ale nie z tą większością, ale z tymi, którzy naprawdę doświadczyli poważnych NOP.

  27. Nie czuję się antyszczepionkowcem (bardzo brzydka nazwa swoją drogą), choć popieram działania SN dotyczące pełnego informowania przez lekarza o możliwych skutkach szczepień (ja usłyszałam jedynie, że dziecko może być markotne i może mieć gorączkę), rejestrowania NOP i chociażby utworzenia funduszy odszkodowawczych dla dzieci, które przez NOP zostały kalekami (rozumiem, że to nie są częste przypadki, ale jednak są). Z reguły nie biorę udziału w dyskusjach tego typu, bo nauczyłam się już, że każdy swoją rację ma, a najważniejszym argumentem jest to, że „moja racja jest najmojsza” (i naprawdę żadne badania nie są tak silnym argumentem jak ten jeden) ;), natomiast wszystko ma dwie strony medalu. I trochę mi się nie podoba wrzucanie wszystkich do jednego wora. Pro-szczepionkowcy obrażają tych anty, a anty obrażają pro – i w jednym i drugim przypadku poziom niektórych wypowiedzi woła o pomstę do nieba – choć oczywiście nie każdy pro i nie każdy anty jest niekulturalnym bucem. Rodzice, którzy nie chcą szczepić nie muszą być od razu wyznawcami 'rąk, które leczą’ i ludźmi, których należy 'wyeliminować’, jak to zostało napisane na górze.
    Co do lekarzy… no cóż, każdy jest przecież inny i każdy ma inne przesłanki. Pediatra mojej córki przy rozmowie na temat szczepień podała jako wiarygodne źródło stronę producenta szczepionek… W moim mniemaniu, podanie strony rządowej byłoby bardziej przekonujące (oni też są przecież proszczepienni), a przynajmniej lepiej by wyglądało. Gdy powiedziałam, że nie chcę szczepić córki szczepionką 5w1, bo zwyczajnie boję się niepożądanych skutków, popatrzyła na mnie jak na niedouczoną gówniarę… A zmiana na innego lekarza wcale nie jest taka prosta, bo w przychodniach mają komplet pacjentów.
    Szczepię moje dziecko, ale nie robię tego bez obaw i zdecydowanie wolałabym, żeby polski kalendarz szczepień był trochę przerzedzony, albo żeby szczepionki były bardziej rozłożone w czasie. Rozumiem też rodziców nie szczepiących w ogóle, za to przyznam nie rozumiem nagonki na nich. Mam wrażenie, że trochę za bardzo oceniamy innych ludzi (choć nie chciałabym generalizować).

    1. Widzisz, ja też te trzy postulaty STOP NOP popieram. Tylko, że mało kto o tym wie, bo większość zdążyła krew zalać, zanim zaczęli pisać swoje komentarze 🙂

    1. Moim zdaniem szczepionki najpierw i przede wszystkim powinny być wprowadzane na rynek jako nieobowiązkowe, zalecane. Także na nasz rynek. Niech będą refundowane, by każdy miał do nich dostęp, ale nieobowiązkowe. Ludzie nie lubią, gdy coś im się nakazuje, natomiast chętnie korzystają z tego, co darmowe. Przykład: szczepienia przeciw grypie. Zalecane, nieobowiązkowe, nawet niezbyt skuteczne, ale tam, gdzie były darmowe (w pakietach socjalnych itp.) sporo osób chętnie korzystało. Na tyle sporo, że epidemie grypy zostały wyciszone i choć oczywiście grypsko jest, słabiej się rozprzestrzenia mniej ludzi choruje. Nie wszędzie były darmowe i nie dla każdego tanie, również mają wielu przeciwników i niektórzy ochoczo udowadniają ich tragiczne skutki, ale zawsze istnieje grupa przeciwników, w każdej swerze życia i nie ma siły, by wszyscy kochali szczepionki, choćby te czyniły cuda.

  28. Wiesz lekarze sami sra** do własnego gniazda, obniżając zaufanie społeczeństwa do swoich kolegów, którzy dobrze wykonują swój fach. Poznałam to środowisko dość dobrze. Przynajmniej jeden oddział, który traktuje jako grupę badawczą. 10% było lekarzami z powołaniem i zainteresowanymi losem pacjenta. Reszta zainteresowana pieniędzmi. I mimo różnych obostrzen lekarze dostają kasę za wypisywanie konkretnych leków. Brzydzi mnie to. Wyobrażasz sobie, że jest zastrzyk, za który po okazaniu kawałka opakowania, mają wypłacane na lewo 30 zł? A jeden z lekarzy w miesiąc uzbieral woreczek…. Do tego dołoże cytat pediatry „katar nie jest przeciwwskazaniem do szczepienia, szczepimy!” Hmmm może mam pecha i źle trafiam. Tylko czemu muszę być zmuszona zmieniać przychodnie i szukać normalnego lekarza. Więc wybacz , ale określenie ludzie z powołaniem, którzy nam służą, tyle lat studiowali…. Serio uważasz, że to wystarczy i w związku z tym powinnam ich ufać??? Każdy medal ma dwie strony, zatem drodzy lekarze, jeśli tu jesteście, może czas zrobić porządek z Waszymi kolegami „po fachu”. Może nie narzekajcie, że tak źle o Was mówimy i zglaszajcie niekompetencje kolegów do jakiegoś waszego nadzoru zawodowego. Nie wiem.

    1. Lekarze mają bardzo niskie zaufanie społeczne i sami sobie na nie zapracowali. To prawda. I nie chodzi tylko o spotkania z przedstawicielami firm farmaceutycznych, co uważam za wysoce nieetyczne, ale też za to, że duża część prowadzi prywatne kliniki, które operują na Państwowym sprzęcie. To dopiero jest chore.

      Dlatego też uważam za porąbane to, iż musimy szukać dobrego lekarza metodą prób i błędów. Niemniej jak już takiego znajdziemy, to odnośnie szczepionek, ma on takie samo zdanie jak wszyscy.

  29. Dawno dawno, parę miesięcy temu też wyraziłam swoje (podobne) zdanie w temacie.Okazało się,że antyszczepionkowców jest niewielu, tylko są głośni. Pytanie nie powinno brzmieć”czy szczepić” tylko jak to robić bezpiecznie i bez wątpliwości etycznych (pochodzenie szczepionek może być inne, mam na myśli linie komórkowe z płodów, bo to akurat nie wymysł). Brawo za odwagę (z drugiej strony, przecież każdemu jakiś tekst się nie spodoba, bo nie ma drugiego identycznego Bloga Ojca z identycznymi poglądami).

  30. Jestem młoda mama dwójki dzieci. Pediatra pyta przed szczepieniem czy miał dziecko kontakt z osoba chora na chorobę zakazna,czy miało gorączkę czy w domu wszyscy zdrowi i wtedy jesli dziecku nic nie ma to szczepi. Teraz corka po szczepieniu miała maly obrzęk ale lekarz powiedział że po owej szczepionce może tak sie zrobić. Mimo wszystko nadal będę szczepić swoje dzieci

  31. Cieszę się, że dotarłam i mogłam przeczytać ten wpis! Jak miałam więcej czasu będąc w ciąży – walczyłam z wiatrakami pisząc na różnych funpagach antyszczepionkowców. Jest to walka z wiatrakami……. tak się zastanawiam kto to jest sprzedajny. Pro czy antyszczepionkowcy? Bo może być taka mniej lub bardziej hipotetyczna sytuacja, że to firmy farmaceutyczne wymyśliły ruchy antyszczepionkowe, by wkrótce zwiększyć swoje zyski na lekach antybakteryjnych i antywirusowych – jest to większy rynek niż szczepionki.

    1. No właśnie z tego co czytam, to niemal każdy bardziej znany „guru” antyszczepionkowy, zarabia na swoich teoriach naprawdę niezłą kasę. Nie żebym zaglądał im do kieszeni, ale 150-250 za jedno seminarium to według mnie całkiem sporo. Dodać kasę za książki i można żyć. Szkoda tylko, że w lustro się nie da spojrzeć.

      1. Możesz jakoś potwierdzić o tej wodzie? Śłyszałam wiele jego wykładów, a tego nie…

  32. Niestety, im bardziej jesteśmy rozwiniętą cywilizacją tym dłużej żyjemy i coraz więcej chorób jesteśmy w stanie zbadać i rozpoznać. Ogromna większość z tych wszystkich nowo badanych chorób to jakieś mutacje genetyczne, albo choroby na linii układ nerwowy – jakaś inna część ciała, choroby które poznajemy i badamy latami i staramy się wynaleźć na nie lekarstwo… To super, że w coraz większym stopniu chronimy ludzi, ale im dalej w las tym więcej takich kwiatków jak te o jakiś super-chruper NOP (przez nikogo niepotwierdzonych) i wymyślaniu chorób wyłącznie dla zysku tych obrzydliwych i pazernych firm farmaceutycznych.
    Swoją drogą czy ciekawe jak antyszczepionkowców, którzy na co dzień w internetach piszą eseje o przekupstwach firm farmaceutycznych, boli ząb/głowa/mają okropną miesiączkę/mają grypę żołądkową/cokolwiek to idą się przejść i najeść trawy czy innych kwiatków żeby nie daj Boże nie dać tym strasznym firmom zarobić czy po prostu biorą leki, a tym samym sponsorują te firmy farmaceutyczne…

    1. My jakoś ziół nie stosujemy, a moje dzieci miały antybiotyk chyba raz w ciągu ich całego życia (w sensie jedno dziecko z całej trójki miało), a najstarsze ma już 10 lat. Więc zdrowy tryb życia i dużo ruchu jak najbardziej, ale nie ma co popadać w skrajność i zaczynać wierzyć szamanom, zamiast lekarzom i naukowcom, którzy w przeciwieństwie do szamanów, mają rzeczywiste wyniki, poparte dowodami.

      1. Wszyscy ci „zielarze” w dawnych czasach to było jedyne dostępne leczenie.
        I tak moja babcia chorowała w latach 30tych pół roku leczona ziołami itd. a dziś to pewnie by wystarczyła 1-2 tygodniowa kuracja lekami za góra 100 zł.
        Oczywiście jest faktem że najnowsze kurację na ciężkie choroby poteafia kosztować majątek ale głównie dlatego że nie ma na nie alternatyw.
        Całkiem niedawno gdzieś w Afryce chcieli leczyć AIDS tradycyjnie pomimo że dostawali leki za przysłowiowego dolara.
        No i niestety kurację te (ziołami się nie powiodły)

  33. Temat szczepionek to bardzo trudny temat. Sama swoje dzieci zaszczepiłam nie powiem miałam milion wątpliwości. Mimo wszystko postarajmy się wczuć czasem w sytuacje innych. Naprawdę nie wiem co bym zrobiła gdyby po szczepieniu stan zdrowia mojego dziecka by się pogorszył na pewno bałabym się dalej szczepić dlatego z drugiej strony nie wylewajmy na tych ludzi pomyj bo zaczniemy być trochę jak oni. Jestem za szczepionkami ale za informowaniem rodziców o ich składzie konkretnych skutkach ubocznych nie oszukujmy się te informacje jak rodzic nie wyciągnie to jest cicho sza. Jestem także za usunięciem przymusu szczepiennego w innych krajach taka praktyka jest niedomyślenia. Po za tym nie niepokojąca jest liczba szczepień w pierwszym roku życia jak dla mnie za duży szok dla tak małego organizmu. Dlatego Polska powinna bardziej przyjrzeć się temu tematowi i poprawić ewentualne niedociągnięcia

    1. W innych krajach ludzie się szczepią i ufają lekarzom. Dlatego nie ma tam przymusu szczepień. Nie mówiąc o tym, że w niektórych krajach niby przymusu nie ma, ale mogą dziecka nie zaszczepionego nie przyjąć do szkoły.

  34. Popieram.
    Dzieci szczepię, my- Rodzice jesteśmy farmaceutami i dla nas liczą się fakty naukowe. Wątpliwości nie mieliśmy.
    Nareszcie mnostwo faktòw i konkretòw w jednym miejscu!
    Dziękuję!

  35. Pingback: #5
  36. Mnie martwi jedno, że w Polsce brak szczepionki 5w1. Jesteśmy zmuszeni przez to do 6w1 (a chcieliśmy żółtaczke oddzielnie)

  37. Tak w ogóle to ja podczas szczepień dzieci (mam trójkę) za każdym razem dostawałam ulotkę dotyczącą szczepień, za każdym razem, gdy o nią pytałam.

    1. Można i dadzą, jeśli się upomnisz. Jeśli nic nie powiesz, panie pielęgniarki, które robią szczepienie, bez zastanowienia wyrzucą do śmieci razem z opakowaniem. Trochę mnie to wkurzało na początku, ale potem uświadomiłam sobie, ile te panie maja lat i że są w większości wykształcone jeszcze w czasach, kiedy ludzie bez pytania przyjmowali zabiegi medyczne. I teraz po prostu się upominam, i zawsze dostaję (raz tylko pani powiedziała, że mogłam powiedzieć przed szczepieniem, bo już zdążyła wyrzucić, ale i tak, mimo niezadowolenia takim obrotem sprawy, dała mi drugą). Dawać bez upominania może zaczną, jak rodzice będą się konsekwentnie upominać i nastąpi pełna zmiana pokoleniowa za jakieś 20 lat 😉

  38. Teorię? To nie jest teoria tylko fakty. Opinię oczywiście można mieć, ale żeby dyskutować z faktami, to trzeba mieć jakieś konkrety.

    1. Pozwolisz, że wrócimy do tej dyskusji za tydzień? Właśnie kończę kolejny tekst o szczepieniach i tam odniosę się m. in. do tego, że szczepienia działają tylko przez 10 lat oraz innych faktów oraz mitów na temat szczepień.

      „Nadal uważam, że trzeba mieć niezły tupet, żeby coś z dzieciny medycznej uważać za fakt.”
      Mimo wszystko wydaje mi się, że większy tupet trzeba mieć, żeby podważać coś, co zostało udowodnione na podstawie setek tysięcy dokładnie przebadanych przypadków (kto wie jak prowadzone są badania naukowe i jak wiele faz muszą przejść i przez jak wiele niezależny od siebie rąk zanim ujrzą światło dzienne, ten wie, że są dokładnie przebadane) i w zamian wstawiać coś, co nie ma żadnego oficjalnego poparcia w medycynie, ani w nauce, a jedyne jakie poparcie ma, to słowa kilku ludzi, którym wydaje się, że to działa, bo zadziałało raz czy dwa razy. Bo to oznacza, że mylą oni słowo lekarstwo ze słowem placebo.

    2. Tak mówili że chronią, dopóki nie wyszło na jaw że szczepieni też chorują. Wtedy powstała teoria, że chorują, ale przechodzą chorobę łagodniej. Co jest gówno prawdą. Wogóle skupiać się na medycynie gdzie tak jak mówisz ciągle coś zmieniają, to strata czasu. Najlepiej to robić swoje i się nie wkręcać. Obojętnie czy ktoś szczepi czy nie, niech to robi i da żyć innym

  39. Dlaczego miałbym sobie wszczepiać gen świni? I czy możemy utrzymać tę rozmowę na cywilizowanym poziomie i zamiast pustych stwierdzeń typu „bajeczka dla dzieci” używać konkretnych argumentów/twardych dowodów na poparcie swojego stanowiska? Z chęcią dowiem się, które z przedstawionych przeze mnie faktów są niezgodne ze stanem faktycznym.

    1. Ale skąd podejrzenie, że ja nie wiem o zagrożeniach związanych ze szczepieniami HPV? Podobna grupa osób zebrała się w Japonii. Zobaczymy co z tego ostatecznie wyjdzie, ale jak na razie nie wygląda to obiecująco.

      Czy grzebanie w genach jest czymś dobrym? To tak jak gdyby zapytać czy pistolet jest czymś dobrym. Może zostać wykorzystane w dobrym i w złym celu. Jeśli jednak usuwamy z jakiegoś warzywa gen, który odpowiada za szybsze psucie się owocu albo sprawia, że jakaś roślina nie potrzebuje, aby używać przy niej pestycydów, to czy na pewno można jednoznacznie stwierdzić, że to coś złego? Jeśli z tego samego pola jesteśmy w stanie wyprodukować kilkukrotnie więcej jedzenia, to czy mówimy o czymś złym, co sprowadzi zagładę na nas wszystkich. Ja obecnie chętnie wchodzę w dyskusję i jestem gotowy zapoznać się z badaniami i dokumentami, które pani przedstawi, bo uważam, że trzeba być otwartym na argumenty drugiej strony. Zakładanie, że do drugiej osoby nic nie dotrze nie jest raczej nastawieniem osoby, która chce prowadzić dialog, a wydawało mi się, że na tym Pani zależy, gdy umieściła Pani tutaj swój pierwszy komentarz. Dlatego też z chęcią przeczytam jak odnosi się Pani do argumentów, których ja użyłem, które są bezpośrednio związane z GMO.

      1. W chwili obecnej nie podaje się szczepień skojarzonych w pierwszej dobie życia. W pierwszej dobie podaje się szczepionkę WZW B, którą można by pominąć, gdyby lekarze wykonywali obowiązkowe badanie matek na tą chorobę (na szczęście ta szczepionka nie niesie ze sobą niemal żadnych zagrożeń dla dziecka). Natomiast druga choroba na którą się szczepi w pierwszej dobie to gruźlica i ona z kolei niesie z sobą to zagrożenie w przypadku dzieci z obniżoną odpornością (a w pierwszej dobie nie da się stwierdzić obniżonej odporności). Niestety sytuacja epidemiologiczna naszego kraju jest pod tym względem nie do pozazdroszczenia, bo o ile przykładowo w Niemczech przypadków gruźlicy jest 5,3 na 100.000 to u nas jest to ponad 22 przypadki i dlatego są zalecenia, aby to szczepienie było w dalszym ciągu w naszym kalendarzu szczepień (wysoka ilość przypadków istnieje głównie ze względu na naszych wschodnich sąsiadów, a w szczególności Rosję, można by więc pomysleć o ograniczeniu tego szczepienia do konkretnych województw).

        To prawda, że nie żyjemy w świecie, w którym wszyscy chcą dobrze dla siebie, ale jednak logicznie rzecz ujmując, w czysto biznesowym ujęciu wszystkich wielkich korporacji jest to, aby na świecie było więcej ludzi, bo dzięki temu będą oni generowali im większe obroty. Nie byłoby więc zbyt rozsądne, aby ludzi eliminować czy to przy pomocy szczepionek czy to przy pomocy GMO.

    1. Jak napisałem współpraca nie była warunkiem napisania tego artykułu i powstałby on niezależnie od tego. Po prostu stwierdziłem, że jeśli mogę wykorzystać sytuację, aby pomóc dzieciom, to to zrobię. Dlatego w taki otwarty sposób o tym mówię.

      1. Dlatego też ja, tam gdzie brakuje mi wiedzy, konsultuje się z ludźmi, którzy siedzą w świecie nauki dużo dłużej niż ja i których wiedza znacznie przekracza moją, a którym jednocześnie ufam, bo mają wieloletnie doświadczenie w tym co robią i pomogli już wielu ludziom. I właśnie Ci ludzie ze świata nauki – wszyscy, jak jeden mąż, potwierdzają wartość szczepień.

  40. Ja osobiście wśród bliskich znajomych nie mam przypadków NOP, ale oczywiście nie używam, że jest to wartościowy argument w dyskusji, bo opieranie się wyłącznie na własnym doświadczeniu nie jest takim argumentem w jakiejkolwiek rzeczowej dyskusji. Ogólnie ten powyższy artykuł napisałem już dość dawno i od tego czasu znacznie bardziej zgłębiłem temat i można się z tym zapoznać tutaj: http://www.blogojciec.pl/dzieci/szczepic-dziecko-35-najbardziej-popularnych-mitow-temat-szczepien/.

    Nie zgodzę się też z tym, że rodzice, którzy nie szczepią mają większą wiedzę. Większość (nie wszyscy, ale niestety jednak większość) nieszczepiących rodziców powiela jedynie mity, o których pisałem tutaj: http://www.blogojciec.pl/dzieci/szczepic-dziecko-35-najbardziej-popularnych-mitow-temat-szczepien/, takie jak autyzm, rtęć czy to, że kiedyś szczepienia były bezpieczniejsze. Nie zostali oni więc wyedukowani, a nastraszeni – dlatego też przygotowałem ten kolejny artykuł. Wydaje mi się, że zdobywanie wiedzy z rzetelnych źródeł jest jedyną drogą, aby świadomie podjąć decyzję w tym temacie.

  41. Powiem tak. Z wieloma rzeczami tutaj się zgadzam, ale z wieloma też nie.
    Szczepionki są potrzebne, jeżeli są rozsądnie podawane, a lekarze mają to w tyłku z reguły.
    Lekarzom ufam, ale niewszystkim. Idzie wyczuć, komu zależy na kasie a komu na pacjencie.
    Stomatologa mam świetnego i na NFZ. Podobnie pediatrę.
    Jestem matką chłopczyka z NOPem po BCG i EuvaxB z 1 doby z miesięczną hospitalizacją. Szczepię, ale szczepienie w 1 dobie życia nie ma dla mnie sensu.

    A wit.C, którą polecał szarlatan Zięba nie dość, że kosztowała mnie ogrom pieniędzy to jeszcze pogorszyła mój stan zdrowia.

  42. To jest mit, że dorośli po 5 latach od szczepienia nie mają odporności. Przykładowo badania wykazują, że nawet po 20 latach odporność wynosi 99% dla różyczki i odry, a ok. 90-95% dla świnki (źródło: http://www.nhs.uk/conditions/vaccinations/pages/mmr-questions-answers.aspx). Warto więc go nie przekazywać dalej.

    Natomiast co do waszej sytuacji, to przyznam, że jest ona oburzająca i jeśli to nie problem – chciałbym się zapytać który to konkretnie Sanepid, aby się zapytać czy taka jest ich naturalna procedura postępowania (bo nie powinna być).

    1. Z uwagi na to, że sprawa jeszcze się nie zakończyła, odpowiem tylko tyle, że mieszkam w województwie pomorskim.
      A co do mitów o zanikaniu odporności po 5 latach od szczepienia na tężec, to faktycznie jest nieco inaczej, ale jednak odporność zanika i większość społeczeństwa nie ma odpowiedniej liczby przeciwciał.
      „W postępowaniu z osobami zranionymi i narażonymi na zachorowanie na tężec należy uwzględnić:
      stan oraz czas jaki upłynął od wcześniejszych szczepień (schematu podstawowego i dawek przypominających),
      stopień ryzyka zachorowania na tężec zależny od rodzaju zranienia.
      Do 5 lat od szczepienia można zrezygnować z podania dawki przypominającej, zakładając, że w tym czasie utrzymuje się ochronny poziom przeciwciał. Osoby zranione w ciągu 5-10 lat po ostatniej dawce szczepionki, powinny otrzymać dawkę przypominającą, narażone w czasie powyżej 10 lat profilaktykę czynno-bierną (podanie 1. dawki szczepionki, 30 minut później dodatkowo surowicy przeciwtężcowej) – dotyczy to szczególnie osób z ranami wysokiego ryzyka zakażenia.”
      żródło: http://wylecz.to/pl/dziecko/szczepienia/tezec-szczepionka-przeciw-tezcowi.html#popupClose

  43. bo najczęściej nie są świadkami tego, że ich działania doprowadziły do czyjejś śmierci czy czyjegoś uszczerbku na zdrowiu. A szkoda. Może gdyby ci ludzie umierali na ich rękach, to wtedy zrozumieli by swój błąd?

    Proszę wybaczyć ale to się kupy nie trzyma. Skoro szczepienie chroni to jaki czyjs uszczerbek? Jakie umieranie na rękach? Jedzie Pan po emocjach lepiej niż Moda na Sukces:D

  44. Nie boję się 🙂 Po prostu tępię ignorantów, którzy nie mają żadnych danych, ani faktów, a wydaje im się, że ich opinia ma jakiekolwiek znaczenie 🙂

  45. Oczywiście, że posiadasz więcej badań na temat szczepień 🙂 Wszyscy posiadacie te ukryte i wyklęte badania, ale jakoś dziwnym zbiegiem okoliczności się nimi nie dzielicie 🙂

  46. Wakefield wcale nie został „oczyszczony” z zarzutów. Proszę takie rzeczy sprawdzić nim zaczniesz szerzyć błędne informacje, bo to dopiero jest żenada i poziom gimnazjum, a wręcz podstawówki. Jego współpracownik, prof. Walker-Smith, odzyskał prawo wykonywania zawodu, ale jego przewinienia były znacznie mniejsze; główna linia obrony stanowiła to, iż jest starszym pediatrą i tak czy siak dzieci poddałby takim badaniom. Grzeszków Wakefielda jest o wiele więcej. I tak – brał pieniądze na badania, które już miały źródło finansowania (w dodatku brał je od firmy będącej w sporze odnośnie szczepionki MMR), nieprawidłowo je wydawał (pensje dla personelu). Był głównym kierownikiem projektu, a badania nie miały zgody komisji bioetycznej; sam Wakefield jako że nie był pediatrą miał pełnić tylko funkcję administracyjną, kiedy w rzeczywistości kierował dzieci na inwazyjne procedury (kolonoskopia, punkcja lędźwiowa) i organizował pobranie krwi na urodzinach swojego syna; dzieciom potem za to zapłacił. Oprócz tego 3 konflikty interesów – patent alternatywny dla MMR, wspomniane finansowanie, oraz jego udział w wspomnianym sporze sądowym jako konsultant. Część z dzieci opisanych w pracy w Lancecie nawet nie miała objawów ze strony jelit, a mimo to poddana była inwazyjnym procedurom i opisana w artykule jako posiadające ten nowy syndrom chorobowy. Nie wspomnę o tym, że sama ta publikacja jest po prostu kiepska; dzisiaj nikt by tego nie opublikował: 12 pacjentów, brak grupy kontrolnej, pacjenci ewidentnie zbierani pod hipotezę badawczą, ostateczne wnioski pracy z kosmosu, itd, itp. Oskarżenie Wakefielda możesz sobie znaleźć w internecie i przeczytać; ja osobiście wolę uwierzyć sądowi który miał wgląd w dowody niż samemu Wakefieldowi, który twierdzi że żadnych łapówek i konfliktów interesu nie było, bo to tak jakby wierzyć w polityka po 10 aferach z jego udziałem.

  47. Bezczelne zwroty i nadużycia w artykule to profanacja wolności człowieka (karta praw człowieka). Pasożyty – to firmy farmaceutyczne, które wyłudzają z ludzi pieniądze strasząc ich w reklamach chorobami. Artykuł nic nie udowadnia, bo nigdzie nie przeprowadzono prób na grupie porównawczej nieszczepionej. Nie prowadzono też badań klinicznych noworodków.

    Ostatecznie wrzucasz wszystkich do jednego worka i obrzucasz błotem i przekleństwem. Zarzucasz jednostronność i agresję wobec ludzi, którzy chcą chronić swoje dzieci, którzy CODZIENNIE walczą z codziennością by uratować choć ułamek radości z życia swojego dziecka. A to Twój wpis jest najbardziej agresywnym, jednostronnym, zjadliwym jaki czytałam szukając informacji ZA, bo te PRZECIWKO do mnie trafiają ale wciąż się waham i szukam odpowiedzi.
    Bagatelizujesz. Co takiego? To, czego nie znajdziesz w badaniach i statystykach bo lekarze odmawiają zgłoszeń do Sanepidu.
    Można by polemizować z Twoim artykułem bardzo długo, jednak Twój styl wypowiedzi (nie tylko tego artykułu) świadczy w mojej opinii, że jak zarzucasz ”antyszczepionkowcom” -nie przyjmujesz odmiennych od Twoich racji. Bo Twoja racja jest przecież będzie na wierzchu.

    Zajrzałam na bloga po raz drugi, dziękuję, więcej nie skorzystam.

    1. Jasne, lekarze, którzy swoje życie poświęcili na pomaganie innym, są wszyscy jak jeden mąż przekupieni i robią krzywdę swoim pacjentom, swoim rodzinom i swoim dzieciom. Czy wy ludzie w ogóle się słyszycie?

  48. Dziękuję za takie teksty! Zatrważające jest z jakimi „rakami” w społeczeństwie musimy się ścierać że względu na to że każdy może być samozwańczym ekspertem w naszych czasach. Rozumiem że nie każdy może być ekspertem we wszystkim aby tych szarlatanów od razu wychwycić, ale dorośli ludzie powinni dołożyć wszelkich starań do świadomego przeżywania swojego życia, do przemyślenia swoich poglądów, w tym do przemyślenia czy informacje które wchłaniają są wartosciowe. Tym bardziej jeśli dotyczą ich dzieci. Rozumiem że to wymagające. Nie rozumiem jednak jak można podążać ślepo za ruchem który jest tak bezsensowny. Kilka innych ruchów i „mód” podobnie ale antyszczepionkowcy to dla mnie osobiście fenomen. I moje myślenie poszerza sie poprzez patrzenie na ich działania. Można się z tego przede wszystkim nauczyć że łatwo zostać zmanipulowanym i wykorzystanym, jeśli nie używa się myślenia krytycznego. Szkoda mi tych ludzi. O ile można jednocześnie czuć współczucie i złość, a myślę że można.

  49. Właśnie poległeś na matematyce. 99% było zaszczepionych, 1% niezaszczepionych. Z tych 99% zachorowało 396 osób. Z tego 1% 547 osób.
    Zakładając teoretycznie że populacja wynosi milion, 1% z miliona to 10 000, to zachorowalność wśród niezaszczepionych wynosi 5.47%. 396 osób z 990 000 to 0.04%. Wychodzi na to, że zachorowalność wśród nieszczepionych była 136 razy większa niż u szczepionych.

  50. W sumie metoda „działała” do czasu wynalezienia szczepień. Przeżywali najbardziej odporni.

  51. Ja też nie znam osób, które miałyby coś do powiedzenia o powikłaniach po szczepionkach u swoich dzieci. Moje dziecko po szczepionce jedynie śpi jak suseł.

  52. STOP NOP to szkodliwa akcja, która skutkować może epidemiami chorób, które obecnie nie stanowią już zagrożenia, dzięki szczepieniom. Internet to nie tylko źródło wiedzy, to też skarbnica skrajnej głupoty. Zastanawiam się czy nie było lepiej kiedyś, gdy ludzie nie mieli dostepu do internetu. Lekarz był autorytetem, ludzie słuchali, uczyli się w szkołach, nie próbowali na własną rękę się edukować i „uświadamiać innych”. Internet daje takie możliwości przeciętnemu człowiekowi, czyt. ignorantowi, który nie zdaje sobie sprawy ze swoich intelektualnych ograniczeń. Antyszczepionkowe bzdury powinny być karalne.

  53. Odniosę się do Pana tekstu cyt. „Oczywiście pojawiają się przypadki skutków ubocznych (owych NOP). Jednak większość jest niewielka i tymczasowa (obrzęk, niewielka gorączka itp.), a pozostałe przypadki zdarzają się raz na kilkaset tysięcy lub nawet raz na kilka milionów. Natomiast przypadków śmierci po szczepionce było na świecie tak mało, że nawet nie da się tego co ocenić (czyli istnieje spora szansa, że mówimy o prawdopodobieństwie jeden na kilka miliardów”
    Czyli wie pan, że NOP-y wystepują i zostało to ujęte w rozporządzeniu Ministra Zdrowia z dnia 21 grudnia 2010 r. w sprawie niepożądanych odczynów poszczepiennych oraz kryteriów ich rozpoznawania.
    Ja również mam syna poszkodowanego w wyniku podania szczepionek. I tematem zainteresowałem się dopiero jak lekarz nieoficjalnie w rozmowie prywatnej przyznał, że problemy mojego są skutkiem podania szczepionek i moje dziecko jest w grupie tzw. wysokiego ryzyka. Oficjalnie nie potwierdził tego na piśmie i nie zgłosił NOP-u.
    Tak więc zapytam czy uważa Pan, że Ci wszyscy ludzie którzy maja dzieci poszkodowane w wyniku NOP-ów wymyślili to sobie. Proszę mi wierzyć, że nie chciałbym być w tej „niewielkiej grupie poszkodowanych” tylko wieść spokojne życie bez konieczności walki o zdrowie dziecka.
    Proszę porozmawiać kiedyś w cztery oczy z mamą czy tatą dziecka które miało pecha i zostało niepełnosprawne z tytułu szczepionek. Może wtedy zrozumie Pan, że antyszczepionkowcy to też ludzie którzy kochają swoje dzieci i chcą je chronić przed przed dalszym niszczeniem zdrowia ich największego skarbu.

    1. Jeśli lekarz nie zgłosił NOP to popełnił przestępstwo i powinno się to skierować na drogę prawną. Jeśli tak się nie stało, to najprawdopodobniej znaczy, że związku ze szczepieniem nie było. Rodzice oczywiście potrzebują jakiegoś wytłumaczenia, więc biorą na winnego coś, czego nie rozumieją, ale to nie znaczy, że ich wytłumaczenie jest prawdziwe.

  54. Kuźwa z tymi dinozaurami i neanderczykami to ciekawe widocznie medycyna germańska jest jednak prawdą…. A teraz tak na poważnie a nie uważa Pan że nasz kalendarz jest trochę przesadzony chodzi mi o szczepienia w pierwszych dniach narodzin o szczepionke na bcg i wzb. Ja to się troche czuje jak w ciemnogrodzie gdzie inne kraje szczepią dopiero od 3 miesiąca u nad jakis terroryzm panuje. Na wzw b niech się wyszcxepi cały personel medyczny i niech poprawią warunki sanitarne w szpitalach. Po co szczepic noworodki, niemowlaki……? Pytam

  55. Przez regularne szczepiania, ludzie zapomnieli o groźnych chorobach i teraz mają uczucie, że one już nie istnieją. Jeśli zaniechamy szczepień, to niestety te choroby znów zaczną masowo występować…

  56. Dobrze powiedziane. Mam nadzieję, że tekst dotrze do osób, które nasłuchały się już „mądrości” antyszczepionkowców, a nie za bardzo znają się na sprawie, odwiedzie ich od głupich pomysłów i unikania szczepień.

  57. Jestem babcią urodzoną za komuny i oczywiście za tej komuny zaszczepioną, bo taki wymóg był. Czuję się świetnie, moja szczepiona rodzina też. Nie twierdzę, że problem NOP nie istnieje, ale to zdecydowanie mniejsze zło. Przerażają mnie te nowe trendy głoszone przez niedoinwestowanych frustratów, tych płaskoziemców, antyszczepionkowców itp. Jestem radykalna w swoich poglądach: nie chcesz szczepić, zamknij się w gettcie, nie korzystaj z darmowej służby zdrowia (bo przecież lekarze to biznesmeni realizujący politykę bogatych koncernów farmaceutycznych za mamonę). Nie chcę, żeby moi najbliżsi, którzy zrobili wszystko, aby zapobiec rozprzestrzenianiu się groźnych chorób byli zagrożeni.

  58. W punkt. Sama jestem lekarzem dentysta, żaden temat nie rusza mnie tak jak antyszczepionkowcy. Po prostu za przeproszeniem w dupach się poprzewracało od dobrobytu. Ludzie giną za to ,by dostarczyć taka szczepionkę potrzebujacym( zamachy terrorystyczne w bodajże Pakistanie na wolontariuszy), idą piesza kilometry żeby skorzystać z darmowej szczepionki np w Afryce. Ktoś widział osobę po polio? Ja widziałam staruszkę w Tajlandii, mimo ze o powikłaniach i objawach uczyłam się o tym tylko teoretycznie ,od razu wiedziałam ze musiała przechodzić właśnie ta chorobę. Kogoś pogryzł wściekły pies? Powodzenia bez szczepionki, wścieklizna na 100% cię zabije. Efekt dunninga krugera.
    Przykre to wszystko. Żal mi tylko tych co nie mogą być szczepieni lub ne wytwarzają odporności. Ale w końcu moje jest mojsze , po co słuchać ludzi ,którzy uczą się żeby zdobyć wykształcenie ogrom czasu, poświęcają swoją zdrowie , by ratowac innych , stoją w pierwszej linii np podczas epidemii , którzy widza to ludzkie cierpienie na co dzień i wiedza co te choroby potrafią wyczynić. Świetnym przykładem jest bagatelizowana grypa, ja sama leżałam w związku z nią w szpitalu jako nastolatka, schudłam 5kg, mialam majaki. Od tamtej pory się szczepie, nic mi nie jest. Nie chce tego drugi raz przechodzić,szczególnie,ze wiem d9 czego potrafi doprowadzić. Wśród moich pacjentów znam ogrom osób,z powikłaniami sercowymi po grypie, a najbardziej drastyczny przypadek to kobieta ,po przeszczepie nerek. Jako 12latka podczas grypy wpadła w ostra niewydolność nerek,które trzeba było usunąć. Banalna ospa? Moja koleżanka trafiła do szpitala z zap. Opon mózgowych od ospy. W czasie studiów widziałam mnóstwo osób w ciężkim stanie z chorobami, które antyszczepionkowcy uważają za banalne. Co wy wiecie ludzie? Jakie wy macie doświadczenie w temacie?
    To są poważne choroby. Nie pamiętamy kiedy były poważne dla większości osób i ile było tragedii. Ale jasne, skoro koncerny nas kupiły, po co przychodzicie do nas z bólem,wypadkiem, operacjami,kiedy czujecie,ze już nie wytrzymacie? Mamy wystarczająco dużo pacjentów ,którzy nam ufają. Jak zrezygnujecie z naszych usług, będą krótsze kolejki,dla tych ,którzy nas potrzebują i to docenia. A wy leczcie sie u zięby, zobaczymy jak na tym wyjdziecie po ciężkim wypadku.
    Chciałam jeszcze dodać ,ze 100% pijących wodę umiera.
    Za dużo wody na raz może spowodować smierć.
    Oddychanie tlenem szkodzi. Mocno. Naszemu dna.
    Straszne rzeczy.

  59. Ja mam wrażenie, że czasem rodzice starają się jakoś usprawiedliwić choroby swoich dzieci. Znam dwa przypadki chorób genetycznych, gdzie rodzice są antyszczepionkowcami, bo to właśnie po szczepionce przy porodzie tak się stało. Dziecko miało być zdrowe… Ostatnio szczepiłam córkę na grypę, parę dni później zmieniła się w córkę nie do poznania, ataki histerii były takie że i ja płakałam z bezsilności. Przez różne wywody dotyczące szczepionek i my przeszło przez myśl, że to może po szczepionce. Serio? obecnie córka ma się dobrze, a praca nad zbuntowana trzylatka ma się coraz lepiej, zdaje się że to jednak nie szczepionka:D

  60. Mam nadzieję że sprawi to, że Ci niezdecydowani uratują swoje dzieci przed śmiercią na choroby na które wcale umrzeć nie muszą dzięki temu że ostatnie 200 lat biologii,chemii i medycyny pozwoliło nam stworzyć szczepionki.

    A ignorantów naukowych potocznie nazywanych antyszczepionkowcami lub proepidemiologami chyba i tak nic nie przekona, że nauka ma rację a nie oni.

  61. Ja miałam NOP. Jak ty ani twoi bliscy nie mieli, nigdy nie zrozumiesz dlaczego ktoś nie popiera szczepień w 100% bo całkowicie przeciwna nie jestem. Straciłam zdrowie, do końca życia będę mieć powikłania poszczepienne. Dlaczego wy szczepionkowcy nie chcecie nam dać wyboru, szczepienia powinny być dobrowolne. A tak a propos odszkodowania nie dostałam, za kardiologa musze płacić z własnej kieszeni.

  62. Dlaczego ludzie w dwudziestym pierwszym wieku odrzucają zdobycz medycyny, jaką są szczepionki, ale całej tej elektroniki „ułatwiającej” życie, już nie? Pomimo chorób psychicznych małych dzieci, pomimo złego oddziaływania na organizm, pomimo uzależnienia. Nie chcę czuć nosem konspiracji i sama bawić się w anty-, ale uważam, że jedynym wynikiem działań tych ludzi, gdyby faktycznie obowiązek szczepień został zniesiony, byłoby to, że inni rodzice po prostu musieliby płacić za to, co teraz mają za darmo. Bo po co NFZ miałby refundować coś, co jest „zbędne” i niechciane.

  63. Nie wyobrażam sobie, że miałabym nie szczepić swojego dziecka zgodnie z kalendarzem szczepień. Nad dodatkowymi można się oczywiście zastanawiać, ale obowiązkowe nie są obowiązkowymi tylko bo ktoś miał takie widzi mi się.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *