Zadanie które stoi przed każdym ojcem

Dobra, przed mamami również ;)

5027271091_ce8dccf29f_bRola ojca?

Odkąd prowadzę bloga, coraz częściej zdarza mi się rozmyślać nad rolą ojca. Z jednej strony rola ta staje się coraz bardziej podobna do roli matki i nie ma już chyba żadnej rzeczy (poza karmieniem piersią), której ojciec by nie podołał, ale z drugiej strony jestem w pełni świadomy, że w oczach dziecka, mama i tata są jednak kompletnie różni.

Gdzie jest więc ta różnica? Czy jest coś, co nie tyle jest unikalne dla ojców, ale są oni do tego lepiej przystosowani? Czym obdarowała nas natura, co możemy przekazać dalej?

Zadanie każdego ojca

Pamiętam spojrzenie mojej żony, niedługo po tym jak nasza córka zaczęła samodzielnie chodzić i ja wziąłem ją na barana. Powiedziała mi wtedy, że marzyła o takim mężu, który będzie brał dzieci na barana.

Najlepiej widać to szczególnie na wszelakich festynach czy koncertach, gdzie zdecydowana większość dzieci wystaje ponad tłumem, siedząc na ramionach swoich ojców. Siedzą górując nad innymi. Wyżej niż reszta. Nie tylko fizycznie, ale też duchowo. Piękny widok ojcowskiej (i nie tylko, wiem, wiem) miłości.

I to jest moim zdaniem, jedno z najważniejszych zadań każdego ojca i w zasadzie każdego rodzica.

Zawsze podnośmy nasze dzieci do góry

Do tego wpisu zainspirował mnie ten film:

Najważniejszy fragment (luźne tłumaczenie):

„Opowiem wam dzisiaj o moim tatusiu.

Kiedy byłem małym dzieckiem, mój tatuś zawsze mnie podnosił. Kiedy wracał z pracy, brał mnie na ręce i podnosił do góry. Kiedy odbierał mnie z przedszkola lub kościoła, podnosił mnie do góry. Niezależnie od tego jak długo pracował, niezależnie od tego jak bardzo był zmęczony, mój tatuś zawsze mnie podnosił.

Więc kiedy ja miałem swoje dzieci, zawsze podnosiłem je do góry. Czasami wracałem do nich i byłem padnięty, ale one na mój widok wyciągały swoje ręce i dokładnie wiedziały, co tatuś miał zrobić. Tatuś miał podnieść je do góry!

Widzicie, kiedy podnosicie dziecko do góry, to jest coś więcej niż widzimy na pierwszy rzut oka. Kiedy podnosimy dziecko do góry, nie podnosimy go wyłącznie fizycznie, ale podnosimy go przede wszystkim duchowo. Podnosząc dziecko, zmieniamy jego perspektywę. Kiedy podnosimy je do góry, ono nagle może spojrzeć na świat w ten sam sposób, w jaki my to robimy.”

Dajmy naszym dzieciom skrzydła

Dla nas to jest codzienność, ale dla dzieci spojrzenie na świat z naszej perspektywy jest czymś wyjątkowym. One dzięki tej prostej czynności mogą zobaczyć więcej niż zwykle – mogą zobaczyć szerszy horyzont, mogą zobaczyć nowe możliwości, mogą nawet zobaczyć swoją przyszłość (w końcu kiedyś też będą tak duże jak my, prawda?). Dajmy im więc tą możliwość. Nawet jeśli nie jesteśmy ich w stanie podnosić fizycznie, znajdźmy inny sposób i podnieśmy je duchowo. Pokazujmy im nowe rzeczy, nowe miejsca, nowe możliwości. Pokażmy im inne spojrzenie i szerszą perspektywę.

Podarujmy naszym dzieciom skrzydła, nawet jeśli mielibyśmy to zrobić na kilka sekund, ponieważ może to być kilka sekund, które będą z naszym dzieckiem do końca życia i które już zawsze będą mu przypominały, jakie to jest uczucie.

PS. I nigdy, ale to nigdy nie wypowiadajmy tych trzech słów.

Prawa do zdjęcia należą do Petras.

8
Dodaj komentarz

avatar
6 Comment threads
2 Thread replies
0 Followers
 
Most reacted comment
Hottest comment thread
7 Comment authors
MartynaPaulina GrochowskaAnna LazajBlog OjciecMateusz Recent comment authors
  Subscribe  
najnowszy najstarszy oceniany
Powiadom o
Helen
Gość
Helen

Jestem mama i tez podnosze i to wlasnie, by mogli popatrzec. Kucam kolo syna i patrze, ile widzi. Pytam, chcesz zobaczyc wiecej? Mam Cie podniesc? Zawsze chce :)))

Blog Ojciec
Gość

Chyba też się nie spotkałem z tym, żeby jakieś dziecko nie chciało :)

ypeck
Gość
ypeck

Ypeck

Blog Ojciec
Gość

Może jakaś akcja społeczna na zasadzie „Tatusiu, podaruj mi skrzydła” albo „Tatusiu, pokaż mi jak się lata”? :)

Mateusz
Gość

Idę wziąć synka na barana :) bardzo inspirujący i mądry tekst

Anna Lazaj
Gość
Anna Lazaj

Fajny tekst! Jestem jedną z tych „małych” mam ( 150cm wzrostu ), ale nigdy nie powiedziałam „NIE” do moich dzieciaków, gdy prosili, aby widzieć więcej. Choć łamie sobie kręgosłup i nadwyrężam ręce….jakoś niczym to w prównaniu z radością moich synów :) i zapraszam do nas na blog, może i Tobie sie spodoba :]

http://www.lazajkowo.pl

Paulina Grochowska
Gość

Mój mały synuś na ramionach taty – piękny widok!

Martyna
Gość
Martyna

Docieram do kolejnych Pana tekstòw i coraz bardziej zakochuję się w tym blogu..
a ten wpis pięknie wpasował się w naszą ostatnią codzienność, bo moja còrcia od kilku dni baaardzo chce być noszona i dosadnie to pokazuje,a ja się zastanawiałam czy zawsze jej ulegać..
Dziękuję..

-Stała (już) czytelniczka