Jak tworzyć zgrany związek, gdy ma się trójkę dzieci? Zasady, których się trzymamy

Jak uniknąć kryzysu w małżeństwie?

Ja wiem, że dzieci są ważne. Nawet bardzo ważne. Jednak nie można ukrywać, że równie ważni są w wychowaniu dzieci ich rodzice. Ich potrzeby też są ważne. Oni też muszą zostać wysłuchani. Oni też odczuwają emocje i też czasami potrzebują wsparcia czy chwili dla siebie.

Jak jednak znaleźć ten odpowiedni balans, szczególnie gdy dzieci mają nad nami przewagę liczebną? Jak my to robimy? Jakich zasad się trzymamy?

.

Nie dajemy się zwariować dziecięcemu światu

Nie ukrywam, że zawsze po narodzinach byliśmy dość mocno zaabsorbowani nowym maleństwem. I uważam, że było to w porządku. W końcu to właśnie ów noworodek jest w tym czasie dla większości rodziców najważniejszy. Jednak z upływem czasu, powracaliśmy powoli do codzienności – do obowiązków, do pracy i do siebie nawzajem.

Jak pisałem wcześniej – dzieci są ważne, ale rodzice też są ważni. Podobnie jak w samolocie – najpierw musimy zadbać o siebie, zanim będziemy mogli zadbać o nasze dzieci. Szczególnie, że dzieci (nawet małe) są dość wyczulone na emocje odczuwane przez rodziców, dlatego lepiej dla nich jest, gdy rodzice są zrelaksowani i zadowoleni, niż ciągle nerwowi i niespokojni.

Zadbanie o siebie i o swój związek jest równie ważne w roli rodzica, jak zmiana dziecięcej pieluchy. Serio.

.

Szukamy dla siebie czasu tam gdzie on jest

Dzieci akurat się bawią? My jemy wspólnie obiad. Robią zadanie? Rozmawiamy. Śpią? Jedziemy na rower albo idziemy na spacer. To ostatnie wręcz szczególnie polecam, jeśli tylko mamy w domu jakiegoś domownika, który może ze śpiącymi dziećmi zostać, bo rozmowa podczas spaceru pozwala nie tylko oczyścić mózg, ale też go jednocześnie dotlenia i jest w moim odczuciu zdecydowanie lepszą alternatywą, niż padnięcie na twarz na poduszkę. I dla zdrowia fizycznego i dla tego psychicznego.

Innymi słowy musimy pamiętać, że nie mamy raczej zbyt dużych szans na częste i długie wspólne momenty, więc szukamy czasu dla siebie wszędzie tam gdzie on jest. Jak się w naszym przypadku okazało – jest go więcej, niż podejrzewaliśmy.

.

Trzymamy się naszych granic i mówimy „NIE” byciu gazelą

Kiedy spędzamy czas z dziećmi, to spędzamy czas z dziećmi, a kiedy spędzamy czas ze sobą, to spędzamy go ze sobą. Nie zawsze jednak tak było i przez długi czas żyliśmy niczym gazele na sawannie – ciągle czujni, ciągle nasłuchiwaliśmy. Niby byliśmy ze sobą, ale stan czujności i ewentualnego „zagrożenia” zawsze nam towarzyszył. Nie mówiąc już o tym, że w efekcie reagowaliśmy natychmiast, gdy coś się działo (jakaś kłótnia, płacz itp.), porzucając naszą rozmowę czy jakieś obowiązki. Wychodziliśmy z założenia: najpierw dzieci, później my. Tymczasem to nie zawsze jest zdrowy układ.

Dopiero spotkanie z dziecięcym psychologiem* (na nieco inny temat – to wyszło przy okazji i okazało się bardzo cenną radą) uświadomiło nam, że to nie jest dobre. Ani dla nas, ani dla dzieci. Dlatego też obecnie jest tak, że jeśli spędzamy czas razem z żoną, to nie dajemy się zaabsorbować dziecięcemu światu. Nawet kłótniom. Nawet płaczom. Jeśli przychodzą do nas i oczekują sędziego, to słyszą, że muszą chwilę poczekać albo muszą sami sobie poradzić. Czasami sobie radzą, a czasami czekają (wtedy po chwili przychodzimy i ich wysłuchujemy), ale już po kilku tygodniach ilość kłótni i konieczności interwencji zmniejszyła się kilkukrotnie (poważnie).

Jak nam wytłumaczyła pani psycholog – takie natychmiastowe reagowanie, poza zabieraniem rodzicom czasu przeznaczonego na coś innego – zabiera coś również dzieciom, a mianowicie możliwość samodzielnego rozwiązania konfliktu. Niby niewielka zmiana, ale nam dała bardzo dużo.

.

Mamy wspólne hobby

Oczywiście można każdego dnia rozmawiać wyłącznie o pracy czy o dzieciach, ale moim zdaniem dobrze jest też mieć jakieś inne wspólne zainteresowanie. U nas dobrze się sprawdza jedno, które pozwala się odprężyć i drugie, które jest jakąś aktywnością około sportową. W pierwszym przypadku u nas padło na seriale, a w drugim bywa różnie, nie mam nic stałego – czasami jest to spacer, innym razem wspólne bieganie czy jazda na rowerze, a jeszcze kiedy indziej squash.

Najważniejsze jednak moim zdaniem w tym punkcie jest posiadanie czegoś, co jest takim klejem, który łączy nie całą rodzinę, ale tylko i wyłącznie rodziców. Coś tylko naszego.

.

Wykorzystujemy drzemki

Nie dziecięce oczywiście. Te w naszym domu przeszły niestety do kategorii „mity, legendy i bajania, które kiedyś mogły mieć miejsce (ale niekoniecznie, bo od dawna ich nie widzieliśmy)”.

Chodzi mi o tutaj drzemki rodziców. Zdarza się, że gdy wracamy z żoną do domu po pracy to jedno z nas (a czasem i dwójka) jest wyczerpane. Ustalamy więc, że to bardziej przytomne „przejmuje” dzieci, a drugie idzie na 15-20 minut drzemki (tzw. power nap). Jeśli trzeba, to później jest zmiana. Efekt jest bardzo zadowalający – nie dość, że mamy więcej siły na obowiązki domowe czy chęci na zabawę z dziećmi, to jeszcze wydłuża się też nasz wieczorny czas zasypiania i mamy wtedy więcej czasu dla siebie (a wieczór to pora, w której rodzice szczególnie powinni znaleźć czas dla siebie :).

.

Oboje wiemy ile czasu i wysiłku potrzeba dla trójki dzieci

To już ostatni punkt i uważam, że jest on jednym z najważniejszych. Niejakim fundamentem wszystkim poprzednich. Nasz związek opiera się na zasadach partnerskich, jak to się podobno określa, czyli staramy się wspierać i w pracy i w domu. Jedno z nas ma nawał pracy, drugie przejmuje część domowych obowiązków lub nawet zdarza nam się skorzystać z dodatkowej pomocy w takich sytuacjach. Obecnie jest to dla nas zupełnie naturalne. Nie trzymamy się sztywnych zasad, że przykładowo ja prasuje, a żona gotuje, bo rozumiemy, że każdy może mieć gorsze dni, spadek formy czy po prostu więcej na głowie i wtedy wszystko by się posypało. Jesteśmy więc elastyczni.

Podejrzewam jednak, że to nie byłoby możliwe, gdyby każde z nas nie miało okazji zostać z dziećmi na kilka miesięcy w domu i przekonać się na własnej skórze jak to wygląda i ile pracy to kosztuje. To otwiera oczy i pozwala znacznie lepiej się wzajemnie zrozumieć, a zrozumienie jest jedną z tych rzeczy, której potrzebuje każdy rodzic.

I jeszcze jeden, bonusowy punkt, ale równie prawdziwy jak wszystkie pozostałe.

.

Zdarza nam się coś po prostu olać

Czasami trzeba po prostu coś olać i spędzić czas ze sobą. Czy mówimy o obiedzie na następny dzień (naleśniki zawsze na topie), czy o odkurzaniu i wycieraniu kurzy (żeby to ktoś jeszcze zauważył) czy o szóstej pralce z praniem (w sporej części domów z dziećmi, z którymi się spotkałem, dzieci mają tyle ubrań, że można by przez rok nie prać, a dzieci i tak miałyby pełną szafkę).

Dom ma być dla nas, a nie odwrotnie. Dobrze jest więc czasami odpuścić i skupić się na ludziach, a nie na rzeczach. I jak to ktoś ostatnio mądrze powiedział: zamiast tylko sprzątać stół w kuchni, warto też czasami przypomnieć żonie do czego jeszcze może on służyć ;)

*tak, byliśmy u dziecięcego psychologa. Było super. Polecam.

Prawa do zdjęcia należą do Samuel.

24
Dodaj komentarz

avatar
13 Comment threads
11 Thread replies
0 Followers
 
Most reacted comment
Hottest comment thread
14 Comment authors
Panna JoannaKamil NowakmariaantonownaAgnieszkaŁukasz Lipczewski Recent comment authors
  Subscribe  
najnowszy najstarszy oceniany
Powiadom o
Basia | Racjonalna Mama
Gość

To fakt, że łatwo o sobie zapomnieć. Zdarza się przy jednym, a co dopiero przy trójce! Super, że Wam się udaje podtrzymywać także romantyczny związek :). Bycie rodzicem potrafi przytłoczyć.

Żona Niedoskonała
Gość

Ze wszystkim się zgadzam :) zwłaszcza, że dawno nie widziałam tak ważnego wpisu na żadnym blogu parentingowym :) dzieci kiedyś wyfruną – rodzice zostaną więc trzeba dbać o tę najważniejszą relację :) bo nie ma dla dzieci nic lepszego jak kochający się, szanujący i zgodni rodzice :) to najlepsza metoda wychowawcza :)

Kamil Nowak
Gość

No to teraz mi posłodziłaś :) Aż pójdę się nagrodzić czekoladą :)

Żona Niedoskonała
Gość

Hehe, to nie cukier – to aprobata ;)

Renia Hanolajnen | Ronja
Gość

Seriale górą! ;)
My zdecydowanie musimy popracować na nie-natychmiastowym reagowaniem na każdą zaczepkę – to nasz achillesowa pięta z czasów, gdy najstarszy syn był jedynakiem.
Poza tym wszystkie rady w punkt, świetny wpis!

Kamil Nowak
Gość

Nam się udało dopiero gdy ktoś nami trochę potrząsnął :) Niemniej było warto :)

salus salus
Gość
salus salus

Święta prawda!

karola
Gość
karola

Bardzo mocno popieram. Dzieci potrzebują miłości ojca i matki, ale najbardziej ze wszystkiego potrzebują miłości między rodzicami. (J. Pulikowski). U mnie (kobieta) bez tego poczucia więzi niestety wszystko inne traci i sens, i smak. Dużo szybciej się wkurzam, męczę, obowiązki doprowadzają mnie do szału. My mamy taki pomysł, żeby od czasu do czasu gdzieś uciec – na jedną noc. Zabieramy tylko to z dzieci, które nie jest jeszcze w stanie zostać pod opieką innej osoby – więc aktualnie jest to już TYLKO jedno z trójki:)

Kamil Nowak
Gość

A gdzie najczęściej uciekacie? Jakiś hotel czy raczej inny rodzaj wyjazdu? :)

Okiem Alexa
Gość
Okiem Alexa

Jak zawsze nie można się z Tobą nie zgodzić! My pomimo, że na razie mamy jedno dziecka i tak staramy się wykraść chwile tylko dla siebie. Zwykle to albo wypad do aquaparku albo jaki spacer i kolacja.

Kamil Nowak
Gość

O aquaparku nie pomyślałem – dobry trop :)

BlogMatki.pl
Gość

Trzeba dbać o wzajemne relacje, żeby nie oddalić się od siebie,żeby nie obudzić się pewnego dnia i stwierdzić że łączą nas tylko dzieci.

Kamil Nowak
Gość

Szczególnie, że dzieci w pewnym momencie odejdą…

Aga
Gość
Aga

Bardzo fajny wpis, szczególnie, że pozbawiony cukierkowych porad, w stylu „idźcie na romantyczną kolację” – nie, żebym uważała, że to złe, ale nie oszukujmy się, posiadając dzieci często nie potrafimy znaleźć czasu właśnie na zwykłą, spokojną rozmowę czy wspólny spacer. A to podstawy. Podałeś kilka niby prostych wskazówek, a jakże istotnych :)

Kamil Nowak
Gość

Gdybym miał dawać takie rady, to prędzej byłoby to „prześpijcie pełne 10 albo 12 godzin” ;) Jest równie nierealne, ale chyba bardziej potrzebne ;)

Aga
Gość
Aga

ooo tak ;)

nynka87
Gość
nynka87

super porady, kurczę tak dużo osób o tym zapomina… ja bardzo często stosuję ostatni punkt – olewam mały bałagan i zajmujemy się czymś przyjemniejszym, ale przykro czasem usłyszeć, że zamiast coś zrobić (zdjąć/poskładać pranie, odkurzyć, pozbierać zabawki itp) to sobie siedzę z mężem/dziećmi… a z tym nie-natychmiastowym reagowaniem to chyba bardziej u starszych dzieci, które mogą się już dogadać, my mamy 4 latkę i nie mówiącego 2 latka i czasem przy głośnym płaczu tego młodszego zdarza nam się od razu interweniować… a i u nas jeszcze czasem przydaje się miłe wykorzystanie drzemek dzieci, jeśli starszej się jeszcze zdarzy, mąż się… Czytaj więcej »

Kamil Nowak
Gość

Najlepiej się w takich momentach chyba wyłączyć, a jak ktoś jest bardzo upierdliwy, to powiedzieć mu, żeby sam posprzątał jak mu przeszkadza ;) Ja tak robię, jak ktoś się czepia mojego porządku albo porządku w pokojach moich dzieci :)

Łukasz Lipczewski
Gość
Łukasz Lipczewski

A gdy nie ma nikogo dookoła z kim można dzieci zostawić??? Nie ma łatwo, każdą wolną chwilę z dziećmi, no chyba, że śpią to po 22 jeszcze godzinkę można zawiesić się nad czymś. A to dobre „zamiast tylko sprzątać stół w kuchni, warto też czasami przypomnieć żonie do czego jeszcze może on służyć ;)” eh żeby kobiety miały tyle wyobraźni co faceci ;)

Kamil Nowak
Gość

W takich sytuacjach niestety spacery odpadają, ale cała reszta powinna dać się zgrać :) A co do wyobraźni – podobno one też tyle mają, tylko się lepiej z tym kryją :)

Agnieszka
Gość
Agnieszka

Super wpis. Często zapominamy, że nie jesteśmy tylko rodzicami, ale i partnerami. Zycie kręci się wokół dzieci, prac domowych i w tym wszystkim zapominamy o bliskości. I o tym jak ważne jest wspólne spędzanie czasu bez dzieci. A jak już jesteśmy raze to itak rozmawiamy o dzieciach, planach na jutro: co gotujemy, kto sprząta, kto robi zakupy itp A powinno się zapomnieć o tym wszystkim i pobyć, celebrować wspólny czas. Nie ukrywam, najbardziej spodobała mi się puenta;)

mariaantonowna
Gość
mariaantonowna

A to czasem nie jest tak, że rodzice tak bardzo kochają dzieci, ponieważ szukają ucieczki od swojego partnera ? Wspaniały tekst podpisuje się pod nim rękami i nogami obiema lub czterema jak kto woli :) zauważyłam że to przeważnie w tych związkach w których nie do końca było dobrze nie ma czasu dla siebie. Może liczyli że dziecko ich połączy ? Tak niestety nie jest ! Dziecko jest testem ! Kamil napisz mi koniecznie jeszcze czy to, że po prostu „mamy chęć ” na trzecie dziecko pomimo posiadani dwulatki i 9 miesięcznej panninicy jest nienormalne ? Spotykamy sie z nieprzychylnymi… Czytaj więcej »

Kamil Nowak
Gość

Jest to absolutnie i całkowicie patologiczne :) A tak poważnie – zawsze uważam, że trzeba brać uwagi otoczenia w duży nawias i zapytać się czy naprawdę nas obchodzą? W moim towarzystwie jest pełno wielodzietnych rodzin i wszyscy sobie chwalimy :)

Panna Joanna
Gość

Bardzo często można postawić znak równości pomiędzy szczęśliwi rodzice = szczęśliwe dzieci :) Bardzo mądry tekst. Ja jako psycholog polecam zawsze swoim parom jeszcze jedno: jeden wieczór w tygodniu np. każdy czwartek na wspólną randkę… Metoda skuteczna i dla wielu zbawienna na przypomnienie sobie ról męża i żony :)