Szkoła, a rodzice
Nauka, a wychowanie
Zostałem niedawno poproszony, przez koleżankę po fachu (czyt. blogerkę), o moją opinię na temat współpracy między rodzicami, a szkołą. Moja opinia, wyklarowała się właściwie dopiero podczas tworzenia odpowiedzi i tak mnie zaskoczyła, że postanowiłem się nią z wami podzielić.
Wychowanie dzieci
Pod pojęciem wychowania, rozumiem zbiór zasad, które pozwalają dziecku funkcjonować w społeczeństwie, pozostając przy tym indywidualną jednostką. Jest to bardzo złożony proces, ze względu na to, iż ciężko jest wyznaczyć sobie granice komfortu własnego i komfortu społeczeństwa. Jak robić rzeczy, które będą dobre dla mnie, ale jednocześnie będą akceptowane przez społeczeństwo?
Nauka szkolna
Nauka szkolna, obejmuje zakres pojęć, które pozwalają dziecku na rozwój umiejętności teoretycznych i praktycznych, które lakonicznie mówiąc, dają możliwość pomagania innym ludziom, co przekłada się na to, że dają możliwość zarabiania pieniędzy. Niektóre umiejętności spełniają te założenia, mimo iż nie zawsze widać to na pierwszy rzut oka. Tak jak lekarz pomaga innym ludziom (w sposób widoczny), tak samo aktor pomaga innym ludziom (w sposób niekoniecznie widoczny).
Rola rodziców
Głównym zadaniem rodziców w pierwszych latach życia, jest nauka odpowiednich zachowań (czyli wychowanie właśnie), dzięki któremu nasze dziecko będzie się dobrze czuło z samym sobą i z innymi ludźmi. To jest priorytetowe. Rodzice jeśli mają taka możliwość, mogą pomagać w nauce szkolnej swojego dziecka, ale powinni skupić się na wiedzy poza szkolnej. Nie powinno się wyprzedzać omawianych lekcji, bo posiadanie w klasie osoby Ja-To-Wszystko-Już-Wiem, jest dużym obciążeniem dla dydaktyka i bardzo przeszkadza. Rodzice muszą też pamiętać, że nie zawsze należy pomagać dziecku, kiedy czegoś nie zrozumiało w szkole. Zdarza się, że nauczyciel coś źle wyjaśnił (przez przypadek, miał gorszy dzień, pomylił klasy, cokolwiek) i zauważy swój błąd, jeśli okaże się, że cała klasa nie rozumie. Jeśli jednak niektórzy nadgorliwi rodzice, wezmą na siebie obowiązki nauczyciela, to nauczyciel będzie przekonany, że wszystko jest ok. Stracą na tym dzieci, których rodzice nie będą mieli czasu lub nie będą potrafili im wytłumaczyć danych pojęć.
Rola nauczycieli
Głównym zadaniem nauczycieli jest nauka użytecznych umiejętności, przydatnych w życiu. Fakt, ze większość umiejętności obecnych w naszych szkołach, jest niepraktyczna, nie jest winą nauczycieli, tylko programu nauczania (i w zasadzie całego systemu szkolnictwa). Nauczyciele moją za zadanie zrealizować program i nie w ich kwestii jest decydowanie czego powinno się uczyć, a czego nie. Oni mają uczyć. Mogą spróbować rożnych sposobów nauczania, przy bardziej i przy mniej aktywnych dzieci, ale jeśli pojawiają się jednostkowe problemy wychowawcze, powinny być przekazywane rodzicom do rozwiązania. Niestety nauczyciel zwyczajnie nie ma na to czasu, żeby zajmować się 10 minut jednym dzieckiem, kiedy pod opieką ma ich ponad dwadzieścioro (brutalne, ale prawdziwe).
Współpraca i zaufanie
Jeśli którykolwiek z elementów (rodzice lub nauczyciele), zawiedzie (a zdarza się, że zawodzą niestety i jedni, i drudzy), cały system się wali. Rodzice muszą uczyć swoje dzieci, bo nauczyciele nie potrafili, a nauczyciele muszą wychowywać dzieci, bo rodzice nie potrafili lub im się nie chciało. To tworzy pętle. Jeśli nauczyciel musi poświecić część lekcji, na wychowanie, nie może uczyć tak dobrze jakby chciał. Przez to dzieci wiedza mniej i muszą korzystać z pomocy rodziców. Rodzice skupiając się na nauce swoich dzieci, nie mają czasu na wychowanie. To powoduje, że dzieci przestają stosować się do społecznych norm i nie słuchają nauczycieli. Koło się zamyka.
Co możesz zrobić?
Przede wszystkim, współpracować.
Jeśli jesteś rodzicem, słuchaj kiedy nauczyciel zwraca uwagę na zachowanie swoje dziecka. Porozmawiaj z dzieckiem, poświęć mu chwilę.
Jeśli jesteś nauczycielem, słuchaj kiedy rodzic zwraca uwagę na problemy ze zrozumieniem jakiegoś tematu. Zastanów się, czy na pewno wszystko zrobiłeś dobrze.
Nie broń się. Druga strona nie jest Twoim wrogiem. Oboje macie ten sam cel i tym celem jest usamodzielnienie młodego człowieka. Oboje chcecie, żeby poradził sobie w świecie i będzie bardzo ciężko to osiągnąć, jeśli nie będziecie ze sobą rozmawiać i wzajemnie się słuchać.
Prawa do zdjęcia należą do Anthony Kelly.
Mój starszak pójdzie w tym roku do zerówki i póki co staram się przełknąć ten fakt i przygotować na tą wielką zmianę w moim życiu…
Wszelkie artykuły na temat relacji rodzic-nauczyciel są dla mnie bardzo cenne!
Pozdrawiam :-)
http://mamablogujepl.blogspot.com/
Jeszcze parę lat minie nim zacznę się zagłębiać w ten temat. ;)
Hm, no to muszę wejść w dyskusję, bo zwykle na temat szkoły i nauczycieli reaguję pokrzywką alergiczną ;) Według mnie szkoła poza czytaniem, pisaniem i liczeniem nie uczy dzieci żadnych umiejętności. Tylko wiedzy. Wiedzy, która teraz, w dobie powszechnego internetu jest dostępna w przeciągu 5 sekund (i nie mam tu na myśli takiej wiedzy powszechnej, która przydaje się wszystkim, tylko szerszej – typu budowa pantofelka czy liczba osób, która zginęła w jakimś trzęsieniu ziemi – bo są i tacy, którzy tego uczą i wymagają). Szkoła powinna według mnie kłaść dużo większy nacisk na umiejętności samodzielnego rozwiązywania problemów, logicznego myślenia. Tymczasem… Czytaj więcej »
„Fakt, ze większość umiejętności obecnych w naszych szkołach, niepraktyczna, nie jest winą nauczycieli, tylko programu nauczania (i w zasadzie całego systemu szkolnictwa).”
Że tak zacytuję samego siebie :) Ja również uważam, że poza matematyką (która uczy logiki) i polskim (czytanie ze zrozumieniem), to wszystkie inne przedmioty są bezużyteczne całkowicie. Także mimo Twojej wypowiedzi, nasze poglądy są identyczne :) Dzieci rodzą się mądre, a później muszą iść do szkoły.
Moze nie bezuzyteczne, tylko wszystko nalezy przekazywac w odpowiedni sposob. Zgadzam sie z przedmowca, szkola powinna uczyc logicznego , samodzielnego i co niestety w ogole sie polskim szkolom nie zdarza kreatywnego myslenia, rozwiazywania problemow, umiejetnosci poczukiwania wlasciwych odpowiedzi we wlasciwych miejscach. Kiedys ktos opisujac szkole holenderska (ktorej tez wiele brakuje, ale nie az tyle co polskiej) opisal ja w ten sposob: maly Holender moze nie wiedziec gdzie dokladnie lezy Paryz, jaka rzeka przez Paryz przeplywa, jakiej jest wielkosci itp. ale wie, ze do Paryza warto sie wybrac, wie jak zorganizowac sobie pieniadze na podroz, gdzie kupic bilet, jak zamowic nocleg… Czytaj więcej »
Otóż to. Bardzo podoba mi się przykład tego małego Holendra.
Bardzo mądre słowa: współpracuj! Jestem przyszłą nauczycielką i obawiam się tego, że rodzic będzie widział we mnie wroga – w końcu nauczyciel to zło, niewiele mamy dobrych wspomnień z nauczycielami w rolach głównych – i przez to niewiele osiągniemy.
rodzic nie widzi w nauczycielu wroga, no chyba że ma coś z głową,
Piękna… teoria.
Kiedy zostałam mamą, miałam mniej więcej wyrobione poglądy na temat wychowania dziecka. Czytałam, rozmawiałam z ludźmi i wydawało mi się, że jestem przygotowana do prowadzenia naszego syna przez życie.
Super wpis pozdrawiam :)