Skuteczny sposób na zmuszenie dzieci do sprzątania (po którym cię znienawidzą)

Czyli moja odpowiedź na pewną historię, która nie dostała moim zdaniem należnej uwagi.

Jeden z czytelników podesłał mi niedawno link do artykułu „Twoje dziecko nie chce sprzątać swojego pokoju? Ta matka znalazła skuteczne rozwiązanie”. Jest to historia matki, której przeszkadzał bałagan w pokoju córki, więc znalazła genialne wręcz rozwiązanie tego problemu. Czy ono naprawdę jednak jest tak genialne? Czy naprawdę warto z niego skorzystać? A może jest jakaś inna droga, aby problem bałaganu rozwiązać?

Bałagan w dziecięcym pokoju

Córka naszej bohaterskiej mamy jest nastolatką, która ma bałagan w swoim pokoju. Bałagan, który denerwował jej mamę. Nie do końca wiem dlaczego – w końcu to pokój nastolatki, z rzeczami nastolatki. Dopóki nie ma problemu sanitarnego i nie roznosi bałaganu po całym domu, to wystarczy przecież zamknąć drzwi i po problemie.

Tej mamie to jednak nie wystarczyło. Gdy miała już dość zwracania nastolatce uwagi, żeby zrobiła coś, aby jej pokój nie wyglądał „jakby mieszkali tam bezdomni?” (swoją drogą, doceńmy po raz kolejny cudowne podejście rodzicielki do własnego dziecka – jak ona wpadła na ten uroczy i jakże zachęcający do sprzątania zwrot?), postanowiła wziąć sprawy w swoje ręce.

Zabrała swojemu dziecku wszystkie rzeczy z pokoju i wsadziła je losowo do worków na śmieci, a następnie zmusiła ją do odkupienia każdego worka za 25$ sztuka (pieniądze mogła zarabiać wykonując obowiązki domowe). Czyli dziewczyna kupując, nie wiedziała nawet co dokładnie kupuje. Taka dodatkowa „zabawa”.

Podobno podziałało i dziewczyna od tego czasu sprząta swój pokój. Gratulację. Tylko, że…

Zastanówmy się, jaki był efekt tej historii

Ten pierwszy i najważniejszy, to oczywiście czysty pokój. Normalnie wow, brawa, a nawet owacje na stojąco. Sukces godny pozazdroszczenia, a Oskar za najlepiej posprzątany pokój pewnie już posłali pocztą.

Jednak kolejny efekt, to uświadomienie tej nastolatce przez jej rodziców, że jest człowiekiem drugiej kategorii.

Tak dokładnie. Nauczyli ją oni, że nie ma czegoś takiego jak jej własność. Że jej rodzice mogą w każdej chwili wejść w jej prywatną strefę, zabrać co im się żywnie podoba albo zmusić ją do robienia tego, co oni chcą. Bo tak im się podoba. Bo są więksi, bo są silniejsi, bo mają władzę.

Czy jednak naprawdę chcemy, aby nasze dzieci robiły to, co chcą od nich ludzie więksi, silniejsi i mający władzę?

Nawet nie dali jej informacji o ewentualnych konsekwencjach, jeśli nie posprząta pokoju. To tym bardziej pokazuje, że nie działali oni z chęci pomocy, lecz z czystej zawiści i pokazania czyje będzie na wierzchu i podejścia w stylu „nie będzie nam podskakiwać byle gówniara”.

Ta sytuacja pokazała córce, że rodzice dalej traktują ją jak małe dziecko, które nic nie wie, niczego nie rozumie i niczego nie potrafi, a rodzice muszą myśleć za nią. Ciekawe czy do akademika też będą z nią jeździć, aby kraść (nazwijmy rzeczy po imieniu) jej rzeczy, gdy nie będzie utrzymywała porządku?

To jednak nie z nastolatką był w tej historii problem

To jej rodzice postąpili wobec niej nie w porządku, łamiąc jej prawa i w efekcie ją samą.

Po pierwsze, jeśli dziecko coś dostało i to coś znajduje się w dziecięcym pokoju, to należy to do dziecka. Koniec kropka. Kiedy kupujesz coś dla drugiej osoby i mu to dajesz, to staje się to jego własnością. To naprawdę jest tak proste. Skończmy już chrzanić jacy to rodzice nie są wspaniali, bo kupili dziecku zeszyty, kredki czy jakieś zabawki – domy dziecka też to zapewniają.

Żadne to bohaterstwo. To nasz obowiązek.

Jeśli natomiast ktoś uważa, że jego dziecko ma za dużo rzeczy, to niech do jasnej cholery, przestanie mu kupować kolejne! Najpierw zasypujemy nasze dzieci milionem rupieci, a później dziwimy się, że nie potrafią się zorganizować. I jeszcze, o ironio, na koniec winimy za to wszystko dziecko!

Spójrzcie jeszcze raz na to zdjęcie na górze. Spójrzcie ile tego tam jest. Ile worów. Nic dziwnego, że tego nie ogarniała. Niejeden dorosły by nie ogarnął. Miejmy też na uwadze, że sama sobie raczej tego nie kupiła.

Jest też jeszcze druga sprawa

Zastanówmy się, ile czasu trwało, zanim rodzice zareagowali? Ile czasu ta sytuacja musiała trwać? Ile czasu rodzice przechodzili obok tego pokoju, widzieli to i nie robili zupełnie nic?

Jeśli te wszystkie wory zawierają rzeczy, które były nieposprzątane, to na moje oko owa nastolatka musiała nie sprzątać w tym pokoju gdzieś mniej więcej od 1980 roku. Poważnie więc pytam: gdzie byli rodzice?

Czemu nie reagowali? Mówienie dziecku, aby nie mieszkało jak bezdomny, to żadna reakcja – to nękanie i gderanie, które do sprzątania jeszcze bardziej zniechęca.

Problem rozwiązany? Bynajmniej

Matka chodzi teraz i opowiada, że rozwiązała problem. To jednak dokładnie taka sama sytuacja, jak gdyby jej dziecko pobladło z choroby, a ona by je przypudrowała, zamiast zabrać do lekarza i stwierdziła, że problemu nie ma. Ona nie rozwiązała żadnego problemu. Ona go jedynie „przypudrowała”. Ba, ta matka nawet nie wie gdzie leżał problem.

Zapomniała ona o starej prawdzie, że ludzie zmuszeni do zmiany, zmieniają się tylko na pokaz.

Dlaczego tak się stało? Dlaczego jej córka nie sprzątała? Dlaczego doprowadziła swój pokój do takiego stanu? Może miała za dużo zajęć dodatkowych i nie miała już siły? Może spędzała za dużo czasu z własnym telefonem i się od niego uzależniła? Może miała po prostu za dużo rzeczy i to ją przytłoczyło? Może miała jakieś problemy w szkole lub z rówieśnikami i nie potrafiła sobie z nimi poradzić i przenosiła je na sytuację w domu?

Nie wiemy nic

Nikogo to tak naprawdę nie obchodziło. Powód jej zachowania nikogo nie obchodził. Jej ewentualne problemy nikogo nie obchodziły. Jedyne co jej rodziców obchodziło, to czysty pokój. Tyle znaczyła dla nich ich córka. Nie to czy wszystko u niej w porządku, ale to czy w jej pokoju jest „ładnie”. To właśnie dla jej rodziców było wyznacznikiem szczęśliwego dziecka.

I to w tym wszystkim jest chyba najbardziej przykre.

Dlaczego nikt się nie zastanowił co będzie, gdy ona znowu znajdzie się w miejscu, w którym była teraz? Co będzie, gdy znowu nie będzie potrafiła sobie poradzić z bałaganem (z któregokolwiek powodu, który wymieniłem wcześniej)? Albo z czymkolwiek innym? Myślicie, że przyjdzie do rodziców po pomoc?

Dziwi mnie, że nikt nie zadaje tych pytań.

Czy dało się tego uniknąć?

Osobiście uważam, że całkowite uniknięcie bałaganu w dziecięcym pokoju, to jak chęć uniknięcia promieni słońca na plaży. Niemożliwe. Dzieci muszą spotkać się z bałaganem, aby zrozumiały jego konsekwencje. Aby zrozumiały, że szukanie pół dnia rzeczy, które przecież „powinny tam być”, to nic przyjemnego. Aby wreszcie zrozumiały dlaczego porządek jest ważny.

Jednak mimo wszystko nie uważam, że powinniśmy dzieci pozostawić z tym całkowicie same, gdy widzimy, że sobie nie radzą, z nadzieją, że jakoś to będzie.

Co my z tym zrobiliśmy?

U nas też kiedyś był problem z niesprzątającymi dziećmi („był”, dobre sobie – dopisek żony). Okazało się, że gdy mają całą podłogę w zabawkach, to nawet jeśli sprzątanie trwałoby 5 minut – im wydaje się to całą wiecznością. Ustaliliśmy więc zasadę, że naraz bawimy się jedną zabawką. Chcemy kolejną? No to trzeba poprzednią schować. Na początku był czasami płacz i niechęć, ale skoro wszyscy zgodziliśmy się na tą zasadę, to wytrwaliśmy w tym. Żeby ten proces ułatwić, usunęliśmy część zabawek z pokoju, a resztę postawiliśmy na szafkach, aby dostęp do nich nie był zbyt łatwy i aby dzieci podczas zabawy nie zapomniały się.

Drugim pomysłem, który pomaga nam utrzymać jako taki porządek w pokojach dzieci jest korzystanie z wyprzedaży garażowych. Kilka razy w roku się organizujemy, pakujemy długo nieużywane zabawki i jedziemy na małą wycieczkę. Dodatkową motywacją dla dzieci do wzięcia w tym udziału jest to, że zarobione pieniądze trafiają bezpośrednio do nich (w końcu to ich własne zabawki są sprzedawane). W tym roku w ten właśnie sposób zarobili sobie na kieszonkowe, które mogli ze sobą zabrać, gdy jechali nad morze z dziadkami.

Trzecią rzeczą, którą robimy w okresie świątecznym, gdy wiadomo jak jest z prezentami, to jest szykowanie paczki z zabawkami i ze słodyczami, na jakąś akcję charytatywną dla dzieci, które są organizowane w przedszkolu lub szkole.

Oczywiście nie jest idealnie

Moje dzieci w dalszym ciągu wielokrotnie wpadają w stereotyp sprzątającego dziecka, które na dźwięk słowa sprzątanie umiera ze zmęczenie, a moja córka miała nawet etap, że wolałby posprzątać cały dom, zamiast swojego pokoju (na co w sumie z chęcią bym przystał), ale z tego co zdążyłem już zrozumieć na temat dzieci – one mają po prostu takie etapy. Najpierw jako maluchy, później jako dzieci szkolne, a jeszcze później jako nastolatki. I te etapy, jeśli wszystko jest w porządku, w końcu przemijają.

A jeśli widzimy, że nasze dzieci sobie nie radzą, to nie przyjmujmy roli policjanta, prokuratora i sędziego w jednym, a raczej zastanówmy się jak możemy mu pomóc. Zastanówmy się dlaczego nasze dziecko tak robi? Jak możemy sprawić, aby chciało zrobić inaczej? Jak możemy sprawić, aby w przyszłości dalej postępowało według takich zasad?

W końcu gdy spojrzymy w przeszłość to okaże się, że jeszcze żaden problem nie został rozwiązany poprzez odesłanie dziecka do kąta czy odebranie mu zabawki. Jednocześnie zdecydowaną ich większość udało się rozwiązać poprzez zrozumienie drugiej strony, rozmowę i wyciągniętą w geście pomocy rękę.

Prawa do zdjęcia należą do Alice.

64
Dodaj komentarz

avatar
32 Comment threads
32 Thread replies
2 Followers
 
Most reacted comment
Hottest comment thread
51 Comment authors
pawelEmiLenaSylwiaKonrad Recent comment authors
  Subscribe  
najnowszy najstarszy oceniany
Powiadom o
Leeni
Gość
Leeni

I jeszcze ta wypowiedź, że młodsze pomagały dziewczynie i sytuacja zbliżyła rodzinę. Mhm, nawet małe dzieci zauważyły, jak bardzo to niesprawiedliwe. Jest z czego być dumnym, doprawdy. Zbliżenie rodziny.

Ewa Bednarczyk
Gość
Ewa Bednarczyk

Zgadzam się z tobą ten sposób to żaden sposób. I metoda byle jaka.U nas sprzątanie wygląda tak. 6 latek sprząta a 3 latek miga się na możliwe sposoby. Jednym słowem jak chcę mieć wojnę w domu mówię CHŁOPAKI SPRZĄTAMY! Puki co jest tak, że starszy sprząta małe zabawki a młodszy przy mojej pomocy duże. Do mnie należą powierzchnie płaskie. Jak zostaje lego niestety wciąga go odkurzacz. Oczywiście później odzyskuje zdobycze ale i tak jest marudzenie. Łóżka ścieli starszy syn. Oczywiście, że gdy chodzą do przedszkola i starszy ma basen to pomagam w sprzątaniu. Czasem nawet sprzątam sama. Wiem, że syn… Czytaj więcej »

Kamil Nowak
Gość

„Jednym słowem jak chcę mieć wojnę w domu mówię CHŁOPAKI SPRZĄTAMY!” dobre :D

U nas najlepiej sprawdza się podzielenie zabawek przed sprzątaniem tak, aby każdy miał swoją część. Wtedy nie ma problemu pt. „bo on mniej sprzątał” :)

Mania Mamy
Gość

Co było przyczyną? A może była bardzo prosta: może rodzice nigdy nie nauczyli jej sprzątać??

Kamil Nowak
Gość

Bardzo możliwe. Tym bardziej nie tędy droga.

Katarzyna Trudnos
Gość
Katarzyna Trudnos

W tym względzie moja mama była „mistrzem”, gdy wg niej -podkreślmy tu wyraźnie -WEDŁUG NIEJ był bałagan to mi wszystko wywalała na sam środek pokoju i kazała sprzątać. Nie nauczyło mnie to niczego poza trzymaniem najcenniejszych rzeczy w schowku i tego, że chociażbym stanęła na głowie i wg mnie było czysto to i tak przyszła i wysypała wszystko na środek Poza tym, nie oszukujmy się, to było poniżające i absolutnie pozbawiające mnie praw do własności. A w domu generalnie zawsze byłam jedyną osobą ,która próbowała sprzątać za wszystkich, jedyne co usłyszałam,to że „jest krzywo” (cokolwiek to znaczy), czy źle ,albo… Czytaj więcej »

Jadwiga
Gość
Jadwiga

Daje bardzo do myślenia. 😙

Lena
Gość
Lena

Jakbym czytała o sobie :/ i relacje z mama przez ten czas były bardzo złe. Ot przez sprzątanie.

Dzieci Bez Plastiku
Gość
Dzieci Bez Plastiku

U nas najważniejsza zasada: zanim zdecydujemy się na kupno czegokolwiek, zastanawiamy się czy naprawdę jest nam to potrzebne. W ten sposób nie raz uratowaliśmy siebie i nasze dzieci od kolejnej sukienki dla lalek, samochodziku czy jakiejś planszówki. Druga zasada: żadnych ogromnych pojemników znanej firmy skandynawskiej ;), bo jasne że zanim dziecię coś w nich znajdzie – wszystko inne wywali ;). Wiem to po sobie: w szafce z garnkami czy herbatami/kawami znajdę wszystko z zamkniętymi oczami, a w tej szufladzie ze wszystkim (łyżka wazowa, tarka do parmezanu, widełki do miksera, trzepaczka do jajek, zapasowa uszczelka do kawiarki, deska do krojenia, szczypce… Czytaj więcej »

Klaudia Kaczmarek
Gość
Klaudia Kaczmarek

To jest doskonały pomysł:) my mielismy takie pudelko wlasnie z takimi pierdolkami, kolka od samochodu, zabawki z kinder jaja, zabawki z gazetek lub mc Donald.. szerze? Syn nie bawil sie tym wcale.. WCALE, i podczas porzadkow za jego zgoda (oj byly dyskusje, ale sam stwierdzil ze jednak sie tym nie bawi) wszystko poszlo do kosza :)
Reszta zabawek poukladania kategoriami i to naprawde dziala + zasada bawimy sie jedna góra dwoma zabawkami :) (nie dwoma klockami;p )

Tomasz Bednarski
Gość
Tomasz Bednarski

Brawo dla tej kobiety autor artykułu chyba nigdy nie miał dzieci przez takie podejście mamy dzisiejsze patologie w społeczeństwie dziecko nigdy nie wie co jest dla niego najlepsze , a tu przynajmniej nauczyło się że w tym świecie nie ma nic za darmo jeszcze raz brawo dla mamy

Paweł
Gość
Paweł

W końcu normalny komentarz.

pawel
Gość
pawel

Brawo dla tej kobiety wspolczesnych dzieci inaczej nie nauczysz !!!

Marta Czubak
Gość
Marta Czubak

naprawdę wykazałeś się olbrzymią dojrzałoscią.. myślałam, że jest to fajny blog na poziomie.. a tymczasem banujesz ludzi, którzy podejmują z tobą jakąkolwiek polemikę. Nie napisałam ani nic obraźliwego, ani wulgranego- po prostu nie zgodziłam się z twoim stanowiskiem.. szczerze? ŻAŁOSNE!

Marta Czubak
Gość
Marta Czubak

powiedziałabym nawet, że coś mi to przypomina.. cóż.. myśłałam, że wyznajesz inne wartości.. ciekawe, czy dzieci też tak wychowujesz?

Marta Czubak
Gość
Marta Czubak

a.. i nie napisałam nigdzie- moze jakbyś się nauczył czytać ze zrozumieniem to byś wiedział-że popieram jakąkolwiek przemoc wobec dzieci. po prostu uważam, że to nie jest ani żadna przemoc, ani żadne zastraszanie. Skoro pytasz sięludzi co sądzą o danej metodzie, to powinieneś się liczyć z tym, że będą mieli różne zdania. Ale skoro zaczynasz dyskusję tylko po to, żeby potem usuwac ludzi z fb… to naprawdę MAŁE! Bardzo ograniczony jesteś!

Marta Czubak
Gość
Marta Czubak

widocznie zabrakło kontrargumentów :D

Anna
Gość
Anna

A ja bym tutaj dodala, ze autor bloga stara sie I ma byc moze pomysly, które w przypadku jego dzieci sie sprawdzaja. Jednak trzeba podkreslic, ze sa to dzieci mlodsze. I nie wiadomo jak to potoczy sie dalej. Nastolatki to inna para kaloszy I pomimo dobrego przykladu z wczesnego dziecinstwa oraz tego, ze nawet chetnie sprzataly przychodzi taki moment kiedy o wiele trudniej od nich cos wyegzekwowac. I ktos kto ma male dziecko, które o wiele latwiej kontrolowac nie mysli ze w przyszlosci to okaze sie bardziej zlozone I skomplikowane. Wiem cos o tym. Pocieszam sie, ze wielu psychologow mowi,… Czytaj więcej »

Ewelina
Gość
Ewelina

Zgadzam się! Ja w dzieciństwie i jako nastolatka miałam bardzo duży problem z utrzymaniem porządku. Jako dorosła osoba za to bardzo porządek lubię, a na pewnym etapie życia, już jako żona i matka, poczułam dużą potrzebę pozbycia się zbędnych przytłaczających mnie rzeczy. Niestety, w dalszym ciągu mam trudności z utrzymaniem porządku, zwyczajnie -często muszę „odgracać dom”.

Ewa Wachowicz
Gość
Ewa Wachowicz

Nie oceniajmy. Nie znamy rodziny tej kobiety i nastolatki. Nie wiemy jakie ich łączą relacje, czy były jakieś próby porozumienia przed panowaniem w worki. Nic nie wiemy. Po co więc oceniać? Po co wydawać wyroki?

Marta
Gość
Marta

Naprawdę pozwalasz dzieciom bawić się dzieciom tylko jedną zabawką na raz żeby nie robiły bałaganu? Kurcze, muszę się jeszcze tyle nauczyć… ;)

Kamil Nowak
Gość

W sensie jak mają lego, to nie wyciągamy puzzli, a nie że jedna sztuka :)

Pan Q
Gość
Pan Q

„Tato, tato chodźmy zbudować wieżę!”
„Nie ma opcji synu, jeden klocek naraz”
:D

Kamil Nowak
Gość

Doskonałe :D

Sapiora
Gość
Sapiora

Ja podzieliłam zabawki na sekcje- lalki, klocki, kuchnia, domek dla małych lalek. Dziewczyny raz w tygodniu wybierają zestaw na cały tydzień a reszta leży. Efekt zazwyczaj jest taki że nie bawią sie żadnymi zabawkami tylko znalezionymi rzeczami, o kt9rych w życiu nie pomyślałabym że służą do zabawy. W sumie mogłabym pozbyć się zabawek w ogóle :)

Ewelina
Gość
Ewelina

Czy możesz mi wyjaśnić jaki sens ma takie postępowanie? Czy zrobiłoby jakąkolwiek różnicę, gdyby dzieci codziennie mogły wybrać, czym się teraz bawią, a potem to po sobie posprzątały zanim zajmą się czymś innym? Czy stosowanie Twojej zasady ma jakieś logiczne wytłumaczenie?

Ania od Dzieci i Pieniędzy
Gość

Przeczytałam ten artykuł i też nie zgadzam się z przekazem. Według mnie pomysł mamy to stąpanie po bardzo śliskim gruncie. I do tego przekazuje kilka negatywnych/ ryzykownych przekonań. Że w relacji liczy się władza. Że pieniądze sprzyjają władzy. Jeśli matka płaci za jej za obowiązki domowe, to wystarczy, że będzie bardziej krytyczna, że praca nie została wykonana i zapłata się nie należy. I tak dziewczyna może pracować sobie.. Może i mama miała pomysł, może i była zaradna, ale to zaradność skończy się raczej niedługo. Parafrazując Juula, dzieci wystawią rachunek swoim rodzicom. Ciekawe, ile tę mamę będzie kosztować w przyszłości takie… Czytaj więcej »

Basia Blondynka
Gość

O widzisz. Ja tą nastolatkę bardzo dobrze rozumiem, albo osoby-bałaganiarzy ponieważ jest wielką bałaganiarą. I to co napisałeś w poście jest prawdą. U mnie w domu nikt nie miał szacunku do moich rzeczy. Moje buty wiele razy lądowały w piwnicy koło pieca, plecaki szkolne na podwórku, a kurtka na podłodze, bo rzeczy nie były odłożone na miejsce. Raz mama (mimo tego jest cudowną osobą) wzięła moje te bardziej eleganckie ubrania wsadziła do worka i schowała bo leżały na krześle a nie w szafie. Ale ja też nigdy nie rozumiałam co ludzie mają do mojego bałaganu w moim pokoju i na… Czytaj więcej »

Krzysztof K.
Gość
Krzysztof K.

Mam ten sam problem. Walczę z nim, a jest to pokłosie tego, że balaganilem w dzieciństwie. Pomysł mamy z artykułu jest dyskusyjny, ale skuteczny. Teraz niektórym wydaje się, że są mądrzy i nie wolno tego czy tamtego, a za 20 lat się okaże, że dzieciaki są dorosłymi bałaganiarzami.

Patrycja
Gość
Patrycja

Syn mój bawi się głównie klockami. Czasem auta. Na podłodze i sprzętach w pokoju lądują też ubrania. I inne drobiazgi. Raczej nie ingeruje (próbuje ogarnąć swój bałagan ;) ), aczkolwiek jak po sobie następują kolejne noce, gdy biegnąc do wolajacego chłopca staję na czymś klujacym, nadchodzi DZIEN SPRZATANIA. Z tym, że młodzież zwykle mówi: nie wiem jak to posprzątać. I tak się bujamy kilka dni. Aż w końcu z nim siadam, sprzątam kosmetycznie, drobiazgi, a on instruowany przeze mnie, zbiera bardzo skutecznie wszystko. Niedawno zrobiliśmy mu diagnozę SI. Syn jest juz uczniem podstawówki. W diagnozie ujawniły się zaburzenia SI, które… Czytaj więcej »

Wawrzyn
Gość

Mam to samo. Synek po diagnozie SI, zupełnie inaczej się pracuje z takim dzieckiem. Jak to ujęła terapeutka to specyficzny sposób funkcjonowania. Ale i tak jestem przekonana, że dobrze sobie radzimy, chociaż cierpliwości trzeba mieć do takiego dziecka całe pokłady, bo ono bardzo tego potrzebuje.

Krzysztof K.
Gość
Krzysztof K.

Pomysł mamy jest może kontrowersyjny, ale skuteczny. Jej córka nauczyła się porządku z naruszeniem pewnych zasad. Zobaczysz za 10-20 lat czy Twoje dzieci będę balaganily czy nie. Na swoim przykładzie podejrzewam, że będą. Twój „sposób nr 1”, albo skrótowo opisales, albo jest nieporozumieniem i to dopiero jest ograniczanie dzieciom swobodnego dostępu do ich prywatnej własności.

Kamil Nowak
Gość

Za 20 lat bałagniarzami będą te dzieci, które zawsze były do sprzątania zmuszane. Więc o moje dzieci się nie martw :)

Zbyszek Matuszewski
Gość
Zbyszek Matuszewski

Ja jestem bałaganiarzem, przyznaję bez bicia.

Nacisk na sprzątanie w dzieciństwie był.

Czym większy nacisk tym bardziej młody człowiek sprząta na odwal się i tym mniej rozumie po co sprzątać.

Krzysztof K.
Gość
Krzysztof K.

Teoretycznie.

Paulina Piechocka
Gość
Paulina Piechocka

Chyba trochę przesada z tym tekstem aż nie doczytałam do końca, choć zawsze lubiłam Twoje publikacje. Oczywiście w kilku kwestiach się zgadzam (szacunek do Dziecka, uszanować Jego własność, wyjaśniać , uczyć i mówić o konsekwencjach) natomiast zamknąć drzwi i po problemie? Nie bardzo, że „nękała” gadaniem? Chyba sobie używasz na tej Matce. Nie jest tak, że jestem po tej czy tamtej stronie. Twój wpis trochę mnie rozczarował ponieważ używasz sobie (może pisałeś w momencie silnych emocji), dodajesz wyolbrzymione epitety. Ja chyba też nękam.. nie tylko Dziecko ale i Męża. Drogie Panie, Wy naprawdę nie zrzędzicie, nigdy?

Kamil Nowak
Gość

Ale przecież ona nie mówiła, żeby dziecko posprzątało, tylko obrażała dziecko mówiąc m. in., że mieszka jak bezdomny. To jest normalne podejście do dziecka?

Natalia Gładki
Gość
Natalia Gładki

Popłakałam się… Nigdy nie zapomnę upokorzenia jakie czułam gdy moja Mama wyrzuciła moje ubrania za okno bo miałem bałagan w pokoju. Zdarzyło się, że powiesiła moja bieliznę na lampie gdy przyszła moja koleżanka w odwiedziny. Do dziś prawie cała rodzina mówi, że takie postępowanie było dobre, bo nie chciałam sprzątać…

Kamil Nowak
Gość

Jak widać niektórzy niestety nie uczą się na własnych błędach… współczuję.

Natalia Gładki
Gość
Natalia Gładki

No właśnie, problem się pojawia jak ktoś uważa, że nie popełnił błędu.

Ryska
Gość
Ryska

U mnie ojciec tez wywalił ciuchy przez okno z 4 piętra i wszyscy patrzyli jak zbieram z krzaka. I do dziś uważam że może nie czułam się wtedy dobrze ale było to słuszne! Szacunek do rodzica i do tego co mówi i o co prosi jest dużo ważniejszy niż jakieś durne przesłanki o własności… kiedyś dzieci były traktowane dużo ostrzej i wyrastały na porządnych ludzi. A teraz? Macie to swoje bezstresowe wychowanie… nie mam słów

Emilia Boho
Gość
Emilia Boho

gdyby mój tata miał takie nastawienie :( ja tylko zawsze słucham, że jestem najgorsza i że jeszcze popamiętam, że życie jeszcze da mi w kość. Że jak będę się tak zachowywać to nic nie dostanę. Już dawno przestałam oczekiwać czego kol wiek od taty, wiem, że muszę poradzić sobie w życiu sama i nawet nic od niego nie chcę skoro to będzie na zasadzie łaski. Nigdy nikt nie próbował mnie zrozumieć, a odkąd poszłam na studia mam strasznie dużo na głowie i nie wyrabiam. Nauka, projekty, dorywcza praca. Wiem, że jestem już dorosła i mogę się wyprowadzić co skutecznie mi… Czytaj więcej »

Kama
Gość
Kama

Moj 35 letni brat od 20 roku zycia mieszka sam, nie sporzata tylko tak przerzuca wszystko az ” odwiedzily” go pluskwy. Zamowil ekipe do wytepienia, wszystko trzyma teraz w worach I dalej nie sprzata!
Nasza mama juz nie wie co z nim robic bo on mowi ze wszystko jest OK
Czy uwazacie ze to jego zycie i zostawic go w spokoju?

Filip
Gość
Filip

Tak, no chyba nie będziecie 35 letniego chłopa niańczyć?

Kasia
Gość
Kasia

Dzięki Bogu moja 14 latka i 18 latka sprzątają same a dokładniej utrzymują porządek ?niemam z tym najmniejszego problemu ?

Kasia G
Gość
Kasia G

Na szczęście u nas też nie. Same rwą się do pomocy, wiedzą, że to ich obowiązek i z pewnością dzięki temu nie będzie im trudno w przyszłości. Co prawda, czasem nam pomaga robot sprzątający roomba, ale chociaż dzięki niemu wiedzą, jaka jest różnica między brudnym, a czystym!

Teresa
Gość
Teresa

Zazdroszczę! U nas 14-latka i nie chce nic sprzątać. Odkurzanie? Zapomnij. Kupiłam roombę, to ona wszystko robi i to mega dokładnie.

Ania
Gość
Ania

Zastanawia mnie pomysł zabawy 1 zabawką.Żeby utrzymac porządek rzeczywiscie ma to sens.Problem w tym,że kreatywnosc Dzieci nie zna granic i wydaje mi się,że taka zasada troche to ogranicza.Mówię tak na podstawie obserwacji dzieci(swoich i nie tylko)gdzie łączenie w zabawie róznych zabawek nie z tej samej bajki i tworzenie swoistych „instalacji”jest dla dziecka bardzo rozwojowe.To przeciez super zabawa!Oczywiście pokój po takiej zabawie wygląda jak po przejsciu huraganu;) A pakowanie do worów i goźby-zgadzam sie że to bzdura.

Michalina
Gość
Michalina

masakra, straszna historia, ja właśnie uczę starszego syna organizacji i porządków, ułatwiam mu co mogę, sam zrobił segregację, zamówiłam mu pojemniki, żeby mógł według uznania po prostu wrzucać co chce, mamy w domu irobota, więc wiele roboty nie ma. wymagam tylko porządku w komodzie z ubraniami.

Łukasz
Gość
Łukasz

Ja po poradę. Jak zachęcić młodzież (12-15 lat), która spędza codziennie kilka godzin w swoim towarzystwie (świetnie się bawiąc) w osiedlowej altance, ale jak ją opuszczają (bo mieszkają daleko od niej, a ta altana ma tę zaletę, że nie widzą ich w niej ich rodzice), to zostaje po nich sterta śmieci, choć kosz mają w altanie. Sąsiedzi proponują utylizację młodzieży (i wszystkich poniżej 30 roku życia) i ew. altany, gdyby przyszła kolejna grupa. Uwagi typu „Matka cię nie uczyła sprzątać?” itp. nie dają efektów. Ja szukam i czytam od kilku dni, czy jest jakieś miejsce na świecie, gdzie udało się… Czytaj więcej »

Ewa
Gość
Ewa

Kamera na altanę i zasugerowanie młodzieży, że fajnie,że dobrze się bawią, ale rodzice zostaną obciążeni kosztami sprzątania. Najlepiej,żeby to ogarnęła straż miejska.

Jadzia
Gość
Jadzia

Dzieci u nas są chetne do sprzątania, odkąd widzą, jak sprząta iRobot. Fascynacja jeżdżącym urządzeniem, które zbiera wszystko przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Roomba to cudo!

Jaga
Gość
Jaga

Nasze dzieci sobie obserwują, jak pięknie roomba odkurza cały nasz dom i są zachwycone. Nie mogą się nadziwić i wtedy same chwytają za szczotkę.

Ewelina
Gość
Ewelina

Nie trzeba zmuszać, wystarczy kupić roombę i dziecko zainteresować. U nas to zdało egzamin na milion procent!

Danka
Gość
Danka

Masz rację, Roomba przy dziecku bardzo pomaga. Ja też jestem zdania, że trzeba pokazać, a nie zmuszać.

Magdalena
Gość
Magdalena

Mój synek uwielbia obserwować roombę i nawet jej podpowiada gdzie teraz ma jechać :D Uważam, że sprzątanie można zamienić w ciekawą zabawę. Na pewno nie upokorzyłabym dziecka jak ta wspomniana kobieta

Iga
Gość
Iga

Czytam to po kilku latach od opublikowania jako matka, która poprzez zabawę uczyła dziecko sprzątać, dbać o nasze wspólne otoczenie i nawet tego, że czasem bałagan może poleżeć tak jak i my. Nie wszystko musi być na cacy, ale warto posprzątać by nie zarastać brudem bo miło jest ubrać czyste ubranie z szawki czy napić się z czystego kubeczka lub pobawić zabawkami na czystym dywanie i nie kichać od kurzu. Nie kupowałam zbędnych ani drogich zabawek. Uczyłam, że trzeba je szanować. Uczyłam, że każdy ma prawo do prywatności… Teraz jestem matką 13latki, która mimo tamtych konsekwencji pomaga z pewnym oporem… Czytaj więcej »

Alina
Gość
Alina

Polecam roombę, najlepszy sposób na sprzątanie w dziecięcym pokoju i nie tylko

Martyna
Gość
Martyna

Bardzo polecam Roombę. W pokoju naszego synka zawsze błysk

Milena
Gość
Milena

smutne strasznie, ale znam ten ból wiecznego bałaganu, ja tylko wchodzę i mówię, zaraz puszczam roombę, w sumie teraz sam już się nauczył i woli włączyć odkurzacz niż słuchać marudzenia :D

Edyta
Gość
Edyta

Skoro mamy szanować bałagan nastolatków proponuję przestać sprzątać, nie wkładać naczyń do zmywarki, nie prac ubrań. Jak wolność to wolność. My też mamy prawo do bałaganu, nieprawdaż.

Konrad
Gość
Konrad

” W tym roku w ten właśnie sposób zarobili sobie na kieszonkowe, które mogli ze sobą zabrać, gdy jechali nad morze z dziadkami”
To zdanie niejako przeczy
wczesniejszej wypowiedzi. Dla czego nie mogą wydać na co zechcą przecież to ich wlasnosc ?

Sylwia
Gość
Sylwia

Hej mam taki sam problem, ale chowanie zabawek nie działa. Posprzątaja rano pokój a popołudniu już to samo. Im nie przeszkadza zabawki, ciuchy i papierki na podłodze. Najlepiej abym to ja zrobiła albo niech sobie leży. Nie mam pojęcia co zrobić żeby sprzątali. 10 latka mówi, że jej nie przeszkadza bałagan i się buntuje. Nie pomaga w domu, najlepiej jakby nic nie robiła bo wszystko ja męczy. Pomocy

Emi
Gość
Emi

A być może dziecko nie sprzątało pokoju bo było leniwe? Ten argument nie padł w analizie sytuacji.Niektóre dzieci mimo że uczone porządku od najmłodszych lat nie potrafią zadbać o porządek w swoim pokoju bo im się poprostu nie chce. Nic nie działa ani prośba ani groźba, zwyczajnie mają gdzieś to co mówią rodzice. Dla mnie fakt, że dziecko nie potrafi posłuchać rodzica, żeby posprzątało to objaw lekceważenia i tzw „mam cię gdzieś” „możesz sobie mówić” ja i tak zrobię swoje,szkoda że tego problemu Pan nie przeanalizował, dlaczego dzieci lekceważą tego co mówią dorośli, przecież matka nie kazała dziecku posprzątać całego… Czytaj więcej »