Prezent, który niemal każdy młody rodzic otrzymał, a za który dzisiaj wyrzuciłbym z domu
Zresztą nie tylko młodym rodzicom się go ostatnio coraz częściej przynosi.
To kiedy drugie?
Napisała do mnie ostatnio mama, która po pierwszej ciąży miała silną depresję poporodową. Ogólnie nie wdając się w szczegóły – nic z tamtego okresu nie jest dla niej miłym wspomnieniem. Ani sama ciąża, ani poród, ani pierwsze dni po, ani nawet pierwsze miesiące. Nawet wizyty rodziny i znajomych, które miały być ulgą i wsparciem dla niej, wspomina nie najlepiej.
Jeśli jednak miałaby wskazać jedno z najmniej przyjemnych wspomnień, to było nim ciągłe pytanie:„A kiedy drugie dziecko?” i tworzenie presji na to, aby została mamą po raz drugi, bo przecież „jedynaki są takie biedne” i że ona skrzywdzi swoje dziecko, jeśli nie będzie miało rodzeństwa.
W końcu inni lepiej od ciebie wiedzą, co jest dla ciebie dobre – logiczne przecież.
Presja, presja, presja
Paradoksalnie: te same osoby, które twierdzą, że jedynaki są biedne, to są najczęściej te same osoby, które jak widzą człowieka z trójką (lub większą liczbą) dzieci, to twierdzą, że chyba najwyższa pora trochę zwolnić.
To w końcu lepiej mieć dużo czy mało? Bo już się gubię w tych dobrych radach. Może ktoś się zlituje i podpowie mi ile powinienem mieć jego zdaniem dzieci, żebym mógł w końcu podjąć jakąś decyzję? Bo bez tego chyba nie dam rady.
WTF?!
Zawsze, gdy słyszę o takich przypadkach, to sobie wtedy myślę: O co ci człowieku chodzi? Skąd pomysł, że twoje zdanie w tym temacie jest dla kogokolwiek istotne? W którym momencie niewerbalnie ci zasugerowałem, że chciałbym przedyskutować z tobą tak intymną sprawę, jak liczbę posiadanych przeze mnie dzieci? Bo jeśli tak się składa, że tego nie zrobiłem, to weź i wsadź sobie te swoje dobre rady tam skąd je wziąłeś (podpowiedź: nie chodzi mi o głowę).
Liczba posiadanych dzieci, to nie jest temat do ogólnej dyskusji.
Jak będę chciał mieć jedno dziecko, to będę miał jedno dziecko, a jak będę chciał (i mógł) mieć ich szóstkę, to będę miał szóstkę (a jak będę chciał je zabrać do muzeum lotnictwa, to zabiorę je do muzeum lotnictwa :).
Skąd w ogóle wziął się ten absurdalny pomysł, że kwestia liczby posiadanych dzieci to jakaś sprawa publiczna, którą można poddawać ogólnej debacie?
Kiedyś sądziłem, że może taki post to trochę przesadzona reakcja. W końcu to tylko zwykłe pytanie, nie?
Niemniej ten mail od czytelniczki był kolejnym z dziesiątek, jak nie setek w podobnym tonie, pytających o to, co zrobić z takimi toksycznymi ludźmi w naszym otoczeniu. To też uświadomiło mi, że pozwoliliśmy sobie na to, aby ludzie sugerowali nam (właśnie nie pytali, tylko sugerowali, bądź wręcz narzucali) co powinniśmy, co należy, a czego nie powinniśmy i czego nie należy.
I nie tylko robią to w tematach całkowicie dla nas prywatnych, ale jeszcze czują się do tego w pełni upoważnieni. Zero zażenowania. Wręcz spora część jeszcze oczekuje wdzięczności za to, że się poświęcili, przyjechali i podzielili swoimi bezwartościowymi uwagami, a jak zwróci im się uwagę, że dziękujemy i nie skorzystamy, to są oburzeni.
Nie ważne czy są to rady dotyczące liczby dzieci, bujania, dokarmiania, usypiania czy tego, że bez butelki spirytusu do smarowania dziąseł to się dziecka nie wychowa (bo jak inaczej miałoby przesypiać noce?).
Praktycznie co trzeci mail dotyczy tego jak sobie z takimi uwagami poradzić, bo ciągłe ich znoszenie bywa zwyczajnie bardzo ciężkie. Szczególnie gdy ciągle słyszy się, że wszystko robi się źle lub ktoś inny na pewno zrobiłby je lepiej.
Dlatego ten tekst wykorzystam jako taki mały apel
I jak ktoś potrzebuje, to niech śmiało podeśle go komu trzeba.
„Jeśli chcesz nas odwiedzić, by wykorzystać swój protekcjonalny ton i zasugerować nam jak powinniśmy żyć, jak powinniśmy wychowywać dzieci czy ile tych dzieci powinniśmy mieć, to bardzo dziękujemy za ofertę wizyty, ale z całą stanowczością, zrozumieniem i też pewną przyjemnością nie skorzystamy. Wolimy spędzić czas na czymś przyjemniejszym.
Nasze dzieci to nasza sprawa i dopóki nikomu nie dzieje się krzywda, reakcje osób postronnych są nam równie niezbędne jak rybie rower. Gdy natomiast będziemy potrzebowali pomocy, to na pewno o nią poprosimy, lecz wtedy najpewniej skorzystamy z pomocy kogoś, kto rzeczywiście ma na ten temat pojęcie i czyjemu zdaniu w tym temacie ufamy.
Jeśli natomiast chcesz nas odwiedzić, bo chcesz się z nami spotkać, porozmawiać i ogólnie miło spędzić czas, to jak najbardziej zapraszamy.”
I na koniec pamiętajmy: odcinanie się od toksycznych osób, którzy sprawiają, że czujemy się jak najgorsi ludzie na świecie, to nie jest oznaka chamstwa. To jest oznaka dojrzałości.
Prawa do zdjęcia należą do Praveen.
Ludzie zawsze będą skłonni do wypowiadania swoich zdań na każdy temat bo przecież „mają do niego prawo”… Tylko w swoich gadaniach nie biorą pod uwagę czy ktoś w ogóle chce ich słuchać i gdzie to zdanie się „ma” :)
Ludzie przedewszystkim nie biorą pod uwagę konsekwencji słów które z siebie wyrzucają. Że bolą? Że traumatyzują? Że dobijają? No co? W końcu mamy wolność słowa, nie?
Ogólnie rzecz biorąc, nie każdy zdaje sobie sprawę, że wolność słowa (i jakakolwiek wolność w ogóle) to również, a czasami PRZEDE WSZYSTKIM, prawo do przemilczenia (a ogólnie do zaniechania) czegoś-tam.
„…oczywiście, że każdy śpiewać może! ale nie każdy powinien…”
Prawo do własnego zdania, prawo do własnej opinii… ludzie tak bardzo upierają się przy tych wszystkich swoich prawach i przy tym co im się należy, że zapominają o zwykłej ludzkiej przyzwoitości.
O chrzcie empatii na co dzień nie wspominając..
Trafione w punkt. Ja mam jednego synka i nie planuje kolejnych dzieci – aż strach się do tego przyznawać! Mam swoje powody i nie zamierzam się nikomu tłumaczyć. Ale wszędzie słyszę takie pytania „kiedy drugie?”. W pracy, w rodzinie, wśród znajomych… a co ich to??
Dokładnie tak. Ogólnie jest takie przeświadczenie jakoby bycie jedynakiem miało same wady – tymczasem tak nie jest. Nie jest to ani gorsze, ani lepsze rodzicielstwo. Jest po prostu inne. A każdy niech decyduje co dla niego jest najlepsze, zamiast patrzyć się na innych.
u mnie było całe życie „kiedy dziecko” „kup sobie dzidziusia” i inne takie. Na szczęście po 30 rż dali spokój i od kilku lat w końcu nie muszę wychodzić w trakcie rodzinnych spotkań ;)
Jest jeden synek i wspaniale! U nas był jeden super chłopak, a kiedy zaszłam w drugą bardzo zaplanowaną ciążę, „serdeczne kolezanki” pytały: ale to wpadliście z tym drugim?:D Tak więc zależnie od kręgów:) albo jedno dziecko za mało, albo dwoje to już wpadka. Strach pomyśleć gdyby się trzecie pojawiło. Pozdrawiam!
Mam tak samo…. I jeszcze głupie gadki że jednak to sanolub. Ja znam dużo jedynakow i są o wiele fajniejsi, pomocni, lepszymi przyjaciółmi niz ci co mają rodzeństwo
Teraz też generalizujesz, więc może pozostańmy przy tym, że bycie pomocnym czy przyjaznym nie zależy od liczby posiadanego rodzeństwa :)
w samo sedno!! kiedy poznajesz faceta pytają Kiedy zaręczyny, później „Kiedy ślub” po ślubie „Kiedy dzieci” jak urodzisz jedno to „Kiedy drugie” masz dwójkę np dziewczynek „Przydałby się braciszek”. oczywiście jak już masz 3 dzieci to i tak zawsze znajdzie się temat z życia prywatnego do publicznej dyskusji… a i tak się taki nie urodził by wszystkim dogodził. Ja po ślubie walczyłam (dosłownie) o dziecko dobijał mnie i to bardzo każdy komentarz typu „może już czas na dziecko..” tak?? kurwa niesamowite!! dzięki że przypominasz… 5 lat to słyszałam lecząc się na niepłodność. NIGDY NIKOMU nie zasugeruję czy to ilości dzieci… Czytaj więcej »
Właśnie tym bardziej w dzisiejszych czasach, gdzie wielu ludzi ma swoje historie, dotyczące bezpłodności, depresji poporodowej, poronień czy jeszcze innych problemów, takie pytania oficjalnie powinny być zakazane, szczególnie, gdy nie znamy drugiej osoby na tyle, aby wiedzieć czy któraś z tych historii jej właśnie nie dotyczy.
O niczym innym ja mój mąż i corka nie marzymy tak jak o drugim dziecku. Niestety nie jest to takie proste. Walka trwa djuz dwa lata. Lekarze badania zabiegi całe mnóstwo starań przyplaconych łzami porażki. Moja prawie 6 letnia córka modli się codziennie do Bozi by dala nam dzidziusia. Tlumaczylismy jej ze my tez bardzo chcemy dzidziusia i że mamy nadzieję że Bozia nam da dzidziusia. Jest to w naszym domu częsty temat. Nie jest to łatwe. Ludzie natomiast myślą że my z mężem nie jesteśmy w stanie wpaść na taki pomysł ze5fajnie jest mieć swoje dzieci? Że dzieciom jest… Czytaj więcej »
Powiem Ci szczerze, że gdyby nie ten artykuł, to by mi do głowy nie przyszło, że pytanie „kiedy drugie?” to deptanie czyjejś intymności. Stąd ta „bezczelność” kobiety w mięsnym. Między moimi dziećmi jest 8 lat różnicy, więc ludzie często mnie pytali „kiedy drugie?” i nie widziałam w tym nic dziwnego. Dla mnie to zwyczajne pytanie o plany na przyszłość, porównywalne do np „gdzie pojedziecie na wakacje?” albo „czy twoje dziecko będzie chodzić do żłobka”. Oczywiście, że skoro masz problemy z zajściem w ciążę, to takie pytanie Cię dobija, ale obcy ludzie nie mogą o tym wiedzieć, dla nich to jest… Czytaj więcej »
Miałam podobnie. Ciągłe pytanie kiedy dziecko, przecież jestem po ślubie. Nikt nie brał tego pod uwagę, że może mamy z tym problem (na to jeszcze zasugerowano, że najpierw ja powinnam się zbadać, bo zazwyczaj to kobiety mają z płodnością problem). Jak po dwóch latach się udało, to jeszcze będąc w ciąży uslyszałam, że skoro będziemy mieć dziewczynkę, to musimy się postarać i chłopca (no tak, poczekaj, wcisnę guzik i będzie chłopak), bo „przedłużenie” nazwiska. Co się nasłuchałam, to moje
Po ciężkim, traumatycznym dla mnie porodzie, podczas którego wyłam z bólu, miałam ochotę zastrzelić każdego, kto pytał o kolejne dziecko… I nadal nie mam ochoty na rodzeństwo dla syna, choc minęło kilkanaście miesięcy. I niech się wszyscy bujają ze swoim „ale tak smutno być jedynakiem” i „taki fajny ten wasz synek, zróbcie sobie drugie”. Zrobić to ja mogę jutro obiad, jak mi się będzie chciało, a nie kurna dziecko.
Czyli jednak dobrze, że nie mamy w Polsce pozwolenia na broń? :)
Mój syn niedługo skończy osiem lat i nadal jest jedynakiem. I mówiąc dosadnie w dupie mam stwierdzenie, że jedynak to jak sierota. Chcę jedno dziecko, mam jedno. Ktoś ma z tym problem? O.K., tylko że to nadal JEGO problem. Pozdrawiam :D
No to 90% teściów właśnie dostało bana …
Czemu Teściów? To rodzice są najgorsi :-P Wychowywali w innym modelu, od swoich dzieci oczekują, że będą wykonywać ich polecenia, a nie, że tylko grzecznie wysłuchają ;-) „No jak to! Przecież ja mam tyle doświadczenia, czy wychowałam Cię na złego człowieka? Czemu mnie nie słuchasz?” Oczywiście, że słucham, tylko inaczej rozumiemy te słowa… Btw dziecko nam mocno choruje odkąd poszło do żłobka, więc już n razy wysłuchiwałem jak to wszystko przez to, że chodzi w krótkim rękawku :-D
To kwestia indywidualnych skłonności.Ja również kieruję się tymi zaleceniami od fizjoterapeuty i jest ok.
Moja też miała bakterie w moczu bo mylam ją „palcem”. Nie chciałam myć szorstka rękawicą od teściowej :(
U nas to się jeszcze łączy z „zaglądaniem do portfela”. My akurat chcemy się już starać o drugie dziecko (pierwsze ma 7 miesięcy), a rodzina mówi, że nas na to na pewno nie stać, że skąd chcemy wziąć pieniądze na kolejne dziecko. Wszyscy doskonale „wiedzą” ile zarabiamy, ile mamy odłożone itp..
Jakbyście chcieli więcej niż dwójkę, to dopiero się zacznie ;)
Przecież mamy 500+ i karty wielodzietnych rodzin! ;)
Drugie dziecko kosztuje chyba dużo mniej niż pierwsze :)
Według znajomych i rodziny najlepszy czas to – teraz!! Masz
stałego faceta a dziecka jeszcze nie masz? Na co czekasz. No przecież
TERAZ jest najlepszy czas. Masz chłopca? – kiedy dziewczynka? Masz dziewczynkę?- Kiedy chłopiec?
Co ja na to?
Odcinam się.
Jeśli uznam, że nie chcę o tym rozmawiać najzwyczajniej w świecie udaję, że nie słyszałam pytania. Nikt w takiej sytuacji nie miał śmiałości aby zapytać raz jeszcze. I dobrze mi z tym
Znam takich, którzy mają dość śmiałości. Na szczęście ja też mam dość śmiałości, aby odpowiedzieć co myślę o takich pytaniach (chociaż odkąd mam trójkę, nikt nie pyta kiedy następne :D ).
Ja mam pięcioro i nadal słyszę „kiedy następne?”, chociaż odbieram to jako trochę ironiczne. A inni tak gdzieś od trzeciego dziecka sugerują cyt. „No to teraz już instrumenty na strych…” hahaha
Zawsze mnie kusi żeby na takie pytanie zagaić pytającego o jego ulubioną pozycję seksualną. Podobny poziom intymności, więc czemu nie? :)
No !!! Mocne ape skuteczne … super pomysł
Też zawsze mnie to zastanawiało – po co ludziom ta wiedza? Skąd w nich potrzeba do wmawiania innym, co jest dla nich najlepsze? I uwierz mi, ale nawet depresja poporodowa ich nie powstrzyma, ani inne sprawy. W zeszlym roku najpierw straciłam ciążę, chwilę później dowiedziała się, ze mam raka tarczycy – od tych wydarzeń minął rok. Myślisz, ze nie pytaja kiedy kolejne dziecko? Pytają nawet o to, czy nie żałuje, ze wczesniej nie zdecydowalismy się na drugie dziecko, bo teraz to może juz nie będziemy mogli mieć. Za grosz empatii… To jest smutne i przykre…
Ja pierdzielę… ludzie czasami zachowują się, jakby ich myślenie było ograniczone do wyświechtanych pytań i stwierdzeń, a nowa myśl ich bolała. Nie wyobrażam sobie, że ktoś mimo wiedzy o tym co przeszliście, ciągle potrafi o to pytać.
Pocieszę Was – posiadanie trójki dzieci, urodzonych w niewielkich odstępach czasowych, też jest krytykowane. A już najbardziej wtedy, kiedy zdarzy Wam się przechodzić z tymi dziećmi obok żarliwych katolików właśnie wychodzących z kościoła po mszy w dzień powszedni. Wolę sobie nie wyobrażać uwag, jakie padałyby z ich strony, gdybym przechodziła z piątką czy szóstką dzieci. Nie dogodzisz… więc nie ma się czym przejmować. :)
A nie jesteście za młodzi? A dacie radę? A skąd weźmiecie pieniądze? Przecież ty nie masz stałej pracy, jak możesz być taki nieodpowiedzialny?
Doskonale znam to uczucie, gdy masz trójkę dzieci i inni też czują, że muszą to skomentować. Niestety. Dlatego trzeba dorosnąć i tak jak piszesz – przestać się przejmować :)
Znajomi mieli ośmioro dzieci w wieku od roku do 9 lat — w tym pięcioro wychowywali jako rodzina zastępcza, no ale na czołach tego napisanego dzieci nie miały. Facet został kiedyś uświadomiony pod kościołem przez bogobojne staruszki, że mógłby już wreszcie dać żonie spokój, bo kto to widział! :-D
Wchodzenie komuś w życie z butami potrafi doprowadzić do szału i dlatego grono rodzinno-znajomych nieco mi się skurczyło. Tylko że w tym wszystkim muszę uczciwie przyznać (o zgrozo!), że dopóki sama nie zostałam mamą też potrafiłam udzielać takich 'złotych rad’ ?
Sporo ludzi ma taki etap udzielania „cudownych” rad ;) na szczęście wielu z nich z tego wyrasta :)
„… i dopóki nikomu nie dzieje się krzywda…” Niestety to zdanie wytrych. Kopnięci teściowie upatrują krzywdy np w zdrowej diecie (wg nich nie dawanie dwulatkowi kiełbasy i czekolady to głodzenie), katar to ciężka choroba wynikająca z moich zaniedbań i złej woli etc. Jestem wierząca i pomaga mi przebaczenie i modlitwa za ludzi, którzy nie pozwalają mi żyć tak jak chcę, choć mam do tego prawo. Odcinanie się jest ważne, ale w przypadku najbliższej rodziny bardzo ciężkie do zrealizowania.
To zdanie musiałem dodać, bo gdy dziecku rzeczywiście dzieje się krzywda, reakcja jest niezbędna. Oczywiście zdarzą się też takie sytuacje jak opisana przez Ciebie, ale wydaje mi się, że wyrażenie wprost prośby o nieudzielanie niechcianych porad jest tutaj dość odpowiednie.
Mi się udało :) Polecam, już po miesiącu zaczęłam wracać do „żywych”. I moje dziecko jest spokojniejsze, bo nikt nie podważa mojego zdania i nie podpuszcza go przeciwko mnie. I zawsze pojawiają się dobrzy ludzie, którzy okażą bezinteresowne wsparcie i akceptację (to czego czasem od najbliższych nie da się dostać). Jest tylko taki problem, że toksyczni ludzie od których się odcięłam dalej myślą, że to ze mną jest coś nie tak (bo nie wymagam od dziecka bezgranicznego posłuszeństwa, nie każę za histerię i nie przymuszam do dzielenia się…o nazywaniu emocji to nawet już nie wspomnę), żadnej autorefleksji. Ale cóż, współczuję… Czytaj więcej »
Niestety te „darmowe rady” to bardzo częsta sprawa, każdy prawdopodobnie tego doświadczył w mniejszym lub większym stopniu. Trzeba się z tym uporać, ale na to potrzebny jest czas, z wiekiem stajemy się na te „rady” odporniejsi, odpuszczamy, „niech sobie gadają „. Rodzicem być, to ciężka praca i odporność na „dobre rady” jest konieczna!!! Miłego dnia :) dla wszystkich rodziców :)
Niestety znam takich, co musieli z owymi radami żyć na codzień i często nie dawali już rady, więc czasami ignorowanie nie wystarcz i trzeba coś powiedzieć, bo szkoda, żeby inni ludzie nieustannie zatruwali nam życie, gdy przecież można inaczej. Chociażby powiedzieć: nie dziękuję, nie mam ochoty się z tobą spotkać.
To prawda, czasami trzeba podziękować za radę, bo inaczej człowiek zwariuje, a czasami puścić ja mimo „uszu”, dużo zależy od kogo ją dostajemy i jak silny mamy charakter, by stawić odważnie czoła tej sytuacji. Inaczej jest, gdy jest to twoja najbliższa rodzina , którą kochasz np, mama, a inaczej gdy to tylko znajomy.Jedno jest pewne, nie możemy dać sobie wejść na głowę i gdy przeleje w nas irytacja z powodu takich sytuacji musimy powiedzieć Stop! Sama nie udzielam dobrych rad, chyba, że ktoś chce poznać moje zdanie na dany temat.
Zanim zaszłam w ciąże chciałam mieć trójkę dzieci, najlepiej z małą różnicą wieku. Gdy już się udało po ponad rocznych staraniach i okazało się, że cała ciąża zagrożona na różnych etapach z różnych powodów, poród wywoływany, hipotrofia płodu, małowodzie, zagrożenie życia i spadające tętno modliłam się tylko, aby synek urodził się cały i zdrowy. Gdy już się urodził moje wspomnienia związane z trudną ciążą i porodem były tak silne że na samą myśl miałam dreszcze. Wtedy jeszcze myślałam sobie, że różnica wieku 3lata byłaby ok. Synek ma 2lata i 2miesiące. O drugim dziecku nie chcę narazie słyszeć. Trauma minęła, ale… Czytaj więcej »
Bardzo zdrowe podejście, co do pytania o drugie :) Co do różnicy wieku, to najważniejsze, żeby rodzina była szczęśliwa – różnica wieku to sprawa drugorzędna.
W zeszły piątek nasza rodzina powiększyła się o jedną osobę. Dołączyła do nas Marysia :) Mamy też syna, lat 6, który w tym roku poszedł do 1 klasy. Gdy zdecydowaliśmy się z żoną na drugie dziecko to bardzo często słyszeliśmy pytania czy to nie za duża różnicy wieku. Ja oczywiście wiem, że nie ma to znaczenia, ponieważ mam siostrę, która jest młodsza ode mnie o 10 lat, więc miałem gotową odpowiedź :) Widzę jak mój syn jest zapatrzony w siostrę tak jak ja razem z bratem byliśmy zapatrzeni w naszą siostrę. W tej chwili jesteśmy najszczęśliwszą rodziną na świecie :)… Czytaj więcej »
A ja tam do tego podchodzę z humorem. Jak do wiekszosci takich temu podobnych genialnuch pytan. Jak ktos mnie pyta, kiedy drugie dziecko, to odpowiadam, ze wtedy jak pierwsze zacznie sie do rachunkow dorzucac.
Jasne, jak znajomy spotkany na zakupach w sklepie tak pyta, to luz. Gorzej jak ktoś ciągle o to pyta i jeszcze sugeruje, że robisz źle, jeśli robisz inaczej, niż on myśli.
Mnie z wszystkich tekstów najbardziej rozbraja, że nie wyglądam na matke 5 dzieci. To ja się zawsze pytam, jak w XXI wieku powinna wyglądać matka 5 dzieci, hę? I ciszaaaa. Bo co? Powinnam być gruba, z tłustymi włosami, czarną obwódką na paznokciu,zgnuśniała?
Ludzie chyba tak właśnie podchodzą, że jak tylko więcej dzieci niż dwójka, to człowiek powinien wyglądać na styranego życiem i ledwo dającego radę, bo przecież inaczej to nie ma możliwości i na pewno stosuje jakąś czarną magię ;)
Też to często słyszę. Ze względu na wygląd, jak również i mój wiek. W wieku 32 lat urodziłam już piąte dziecko – szok! No tak bo w dzisiejszych czasach normalni ludzie w tym wieku dopiero zaczynają myśleć o rodziecielstwie
prawdopodobnie był to komplement dotyczący twojej figury. Bo jednak ilośc dzieci na figurę ma wpływ
Kamil znasz sytuacje naszą i Kluseczki. Ludzie wciąż pytają kiedy drugie, bardzo bym chciała ale strasznie się boje. Boję się kiedy robię test ciążowy, boje się zadecydować że chcę następne. U nas to tak troszkę oczekiwanie na wpadkę, wtedy będzie dziecko i decyzja się podjęła, nie mam sił zrobić to świadomie. Czasem próbujemy i potem z niepokojem i strachem boje się co będzie. Najgorsi są ludzie nie pytający kiedy drugie, najgorsi są mówiący, przydało by się wam drugie, zróbcie sobie drugie, bez refleksji o tym, że po tym co się działo i dzieje do dzisiaj z nią powinni się ugryźć… Czytaj więcej »
Wiesz Kamil, to pytanie zadają też lekarze. Mam na myśli ginekologów. Właśnie ostatnio, spotkała mnie taka wątpliwa przyjemność. :( Cóż, choć na pewno nie wszyscy, nie można generalizować.
Zawsze można odparować pytaniem: – A pan/pani uważa, że powinien mnie o to pytać?
Sprawa zamknięta.
Pytanie, jak dla mnie, z gatunku tych: czy dziecko śpi z wami w jednym łóżku?
Czasami takie pytania (przynajmniej tak mi się wydaje), ginekolog zadaje z powodów medycznych.
Też tak myślę. Jednak to nie był TEN przypadek…
Usłyszałam już, że mieć jedno dziecko, to jak nie mieć dziecka. Kumpela z dwójką dziewczynek, że no niby fajnie, bo dwie, ale szkoda, że jedna z nich nie jest chłopcem. Spotkałam ostatnio kumpelę 41+. Akurat wyszła od ginekologa i mówi: a już myślałam, że odpuści, że po czterdziestce nie będzie się pytała, kiedy następne. Nie, nie odpuściła. Nikt nie odpuszcza w żadnej sprawie. Niestety.
Najpierw poganiają , wypytują a przy trzecim stwierdzą że co za dużo to nie zdrowo…. ach te teściowe ? nie dogodzisz
A ja myślę, że większość osób, które pytają o to, kiedy drugie albo daje rady nie robi tego ze złośliwości tylko albo po prostu bez przemyślenia coś chlapną albo mają dobre intencje tylko nie do końca im wyszło. I nie ma się co spinać ;) Każdy z nas chlapnął kiedyś głupotę zanim sam był w podobnej sytuacji.
Ledwo poznasz chlopaka: czas juz sie zareczac!
Pokazujesz wreszcie dumnie pierscionek zaręczynowy: to kiedy wreszcie ten slub?
Jeszcze pierwszego toastu na weselu nie zdążysz wypic, a juz pytaja o dziecko!
Ledwo pierwszy raz przytulisz swoje malenstwo, a juz pytaja kiedy drugie?
Urodzisz drugiego chlopca/ dziewczynke: musisz koniecznie probowac „ustrzelic” inna plec!
Osobiscie przestalam sluchac w okolicach pierscionka zareczynowego! :)
Myślę, że tak jest zdrowiej dla wszystkich zainteresowanych stron :)
Czyli muszę się odciąć od teściowej… Chętnie ? pytanie o pierwszą ciążę osoby z problemem niepłodności – też super sprawa!!
Ja nie miałam tego problemu. My z mężem z najbliższą rodziną i przyjaciółmi rozmawiamy o swoich planach i tym ile planujemy dzieci. A innym nic do tego. Nie obchodzi mnie zdanie osób na których mi nie zależy, więc nawet gdyby coś mówiły, to nie tracilabym energii żeby się tym denerwować i odpowiadać. Mam dość wlasnych zmartwień.
Najgorzej jest wtedy,kiedy w ogóle nie chcesz mieć dzieci.To dopiero jest temat na do dyskusji w rodzinie.
Cześć, bardzo dobry post. A w mojej rodzinie jest zupełnie w drugą stronę : idealny model to 2 + 1, a posiadanie lub nawet myślenie o posiadaniu więcej dzieci to już świętokradztwo, głęboka patologia i brak wyobraźni…
W końcu zawsze znajdzie się ktoś, kto wie lepiej ;)
Mnie najbardziej intryguje kiedy posiadanie więcej niż dwójki dzieci stało się jakąś niewyobrażalną nieodpowiedzialnością. W końcu troje dzieci to nie jest jakieś dzikie stado – zwłaszcza jeśli nie są urodzone jedno po drugim (a nawet jeśli). Ostatnio rozmawiałam z ludźmi dla których posiadanie trójki dzieci to już była ta patologiczna rodzina wielodzietna. To strasznie opresyjna sytuacja bo naprawdę troje dzieci to nie jest jakiś niesamowity tłum.
Ludziom to chyba przyszło tak „naturalnie”, wraz z przenoszeniem się do miast. Miastowe ludzie to są mądre ludzie, a oni mają jedno dziecko, maksymalnie dwójkę (bo praca, brak pieniędzy, brak miejsca), a wioskowe stereotypowo ludzie mniej inteligentni, a oni mają tych dzieci kilka, jak nie kilkanaście. Zatem posiadanie małej ilości dzieci stało się oznaką odpowiedzialności i dojrzałości, a większa ilość to już patologia i bezmyślność. Geniuszu bym się w tym nie doszukiwał, jak w większości stereotypów.
U nas jest podobnie. Nawet tuż po porodzie trzeciego dziecka: jakie usłyszeliśmy ptyanie? „To kiedy czwarte?” i jaki komentarz? „To trzecie bez czwartego będzie jedynakiem”
Najbardziej pomaga mi w takiej sytuacji riposta z dowcipu (może w nieco mniej brutalnej wersji): „Pewien człowiek na każdym rodzinnym weselu na jakim się pojawił słyszał pytanie od swoich ciotek 'A ty kiedy?’ Skończyło się gdy on zapytał jednej z nich podczas pogrzebu: 'a Ciocia kiedy?”
Jakie to prawdziwe! Mam 9-cio miesięcznego bobasa ale jak sobie przypomnę spędy rodzinne kiedy jeszcze dobrze nie wyszłam z okresu połogu i pytanie „kiedy następne?” a ja na to, że jedno starczy (ledwo ogarniałam całą nową sytuację) i albo było oburzenie, że nie mogę tak myśleć albo gorące namawianie, że przecież to jest takie oczywiste i logiczne, że musze chcieć i mieć drugie.
hmm, jestem początkującą mamą (dopiero od dwóch miesięcy), i uważam że są dużo gorsze zachowania odwiedzających, przede wszystkim pouczanie na temat tego co robić z tym już istniejącym dzieckiem, wmawianie że POWINNO się coś robić, lub czegoś NIE MOŻNA. Ja sama jestem jedynaczką i owszem, uważam że jest to krzywda dla dziecka. Uważam że tych specyficznych relacji jakie występują między rodzeństwem nie da się niczym zastąpić i zawsze bardzo mi tego brakowało. Tego poczucia że mimo różnych gorszych momentów i tak jest to osoba która najprawdopodobniej zawsze Ci pomoże i zrozumie Cię (wiem że nie w każdym przypadku tak jest… Czytaj więcej »
Od razu ten rysunek mi się nasunął: http://kura-kura.pl/wp-content/uploads/2017/02/eksperci-1024×429.jpg
Porady, porady… Ja na drugi dzień po porodzie usłyszałam, że mam coś z moim noworodkiem zrobić, bo mu się pomyliła noc z dniem, bo nocą wyło na cały oddział a w dzień spało. …
Kiedy urodziła się nasza córka, jako drugie dziecko płci odmiennej niż pierwsze, usłyszeliśmy, że mamy już”parkę”to nam wystarczy… Więc na złość wszystkim wkoło, mamy jeszcze dwoje ?
Brawo, idealnie w punkt!
Oj jak ja nie trawię takich „życzliwych”, którzy wszystko wiedzą lepiej i dyktują mi co mam w życiu robić, jak wychowywać swoje dziecko itp.
Tem tekst powinien wisieć na drzwiach wejściowych każdej rodziny, żebu znajomi czytali, dziadki, wujki i krewni, którzy to zawsze wiedzą przecież „lepiej”.
ja zawsze odpowiadam, że drugie będzie wtedy, gdy pierwsze zacznie na siebie zarabiać ;)
a przed pierwszą ciążą na któreś z kolei pytanie „kiedy dziecko” i brak reakcji na delikatne sugestie, że to nie jest niczyja sprawa pytałam jak się danej osobie udał ostatni seks. Uwierzcie, że nagle temat dzieci był parzący ;)
To mi się podoba! Będę podawał ten pomysł dalej ;)
Idealnie!niestety po porodzie bylam w stanie depresyjnym a niestety wszyscy wspaniali przylazili i mnie dobijali. Ze wszystko zle robie, ze to moja wina ze stracilam mleko i ze caly czas placze. Kurw…. nikt mnie nie potrafil pocieszyc czy pomoc tylko dobić….. teraz dziecko ma rok … prawie odcielam sie od tych poje….ow i jestem silna i dumna ze dalam rade sama plus oczywiscie pomoc mego partnera.
Szanuję bardzo!
No ok, a co jeśli ta osoba do odcięcia to tzw. „najbliższa rodzina”?❓
Po 8 latach wychowywania jedynaka nasłuchałam sie, oj nasłuchałam. Jaka to ja nierozsadna. Jaka egoistka. A jaka wygodnicka i w ogóle, i w szczególe. I akurat w moim przypadku najwiecej do powiedzenia o powiększaniu rodziny miały te osoby, które na to powiększenie wcale by się nie zdecydowały, gdyby „się nie przydarzyło”. I to one najbardziej kategorycznie do tematu podchodzą. I nie zastanowi się taka alfa i omega prokreacji, ze może takimi pytaniami przykrość sprawia. Nie zna powodów, nie zna sytuacji. Nie wpadnie na to, że moźe ktoś marzy o większej rodzinie, a z róznych przyczyn marzenia tego spełnić nie może.… Czytaj więcej »
Najmądrzejsi są ci co dzieci nie mają albo mają przez przypadek, niestety.
Zawsze uważam,że to jest tylko i wyłącznie sprawa mojego męża,moja i naszego za przeproszeniem tyłka :)mam rocznego syna i jestem w drugiej ciąży najpierw słuchałam kiedy potomstwo a teraz będę słuchać,że szybko nam poszlo:)kocham Cię Polsko!
Moj syn chodzi od tamtego wrzesnia do przedszkola podejrzenie calosciowe zaburzenie rozwoju. Jak sa dyzury wycieczki w przedszkolu mam dziecka nie przyprowadzac.Ostatnio byly urodziny kolezanki w przedszkolu moj syn nie byl na nich obecny bo mu nie pozwolono, dzisiaj na niego skarzono ze jest niegrzeczny chce siadac na dzieci i nie pozwolono mu brac udzial w rytmice bo chce sie bawic szarfami.Teściowa mnie rozumie ciezko cos wytłumaczyć.
Pamiętam jak 2 tygodnie po porodzie odwiedziła mnie przyjaciółka. Poród – koszmar- tydzien w szpitalu z czego poród 47 godzin (sn),8 szwów na kroczu. Na pytanie – Kiedy drugie? Miałam ochote jej oczy wydrapać…
O jak mnie wkurzało pytanie „kiedy drugie?” Zwłaszcza jak pytali bezdzietni albo z jednym dzieckiem. Za to jak byłam w ciąży z drugim dzieckiem, to dwa razy miałam sytuacje, gdzie po standardowych gratulachjach padało: „a wiesz, my sie nie staramy o drugie”. Serio? Pytałam o to? Co mnie wasze sprawy obchodzą? Dziwna potrzeba tłumaczenia się ze swojego życia?
Może próbowali się usprawiedliwiać? Sam nie wiem…
Ja po ślubie słyszałam od teściowej jak bardzo by chciała wnuka… A teraz jak mamy dwoje dzieci to usłyszałam parę razy że źle wychowuje swoje dzieci!!! Jakby ona je wychowywała to by dopiero pokazała jak to sie robi! Bo ona swoje dzieci wychowywała przewspaniale… (ja mam odmienną opinię na temat rezultatow tego wychowania). Jesli chodzi o moją mamę to 3 lata po ślubie (Nie mieliśmy jeszcze dziecka z własnego wyboru) zamiast zapytac sie czy planujemy dzieci, albo czemu nie mamy jeszcze dzieci, cokolwiek poprostu, pytala dlaczego nie mowie nic o swoim problemie… i tak w kolko… ale nigdy nie zapytala… Czytaj więcej »
Jeśli masz odmienne zdanie to jesteś w uprzywilejowanej sytuacji, bo możesz jej wprost powiedzieć: „Widzisz, ty ewidentnie się na wychowaniu nie znasz, na co mamy dowody, więc wybacz, że nie będę brała twojego zdania pod uwagę. Natomiast moje wychowanie będziesz mogła skomentować najwcześniej za kilkanaście lat, bo nie wiem czy zauważyłaś, ale jeszcze nie skończyłam ;)”
Mi najbardziej podoba się przekonanie, że w ciążę zachodzi się od ślubu ;-)
A dzieci bociek przynosi ;)
U nas najbardziej dociekliwa była jedna szwagierka, która sama ma tylko jedno dziecko. Pierwsze „kiedy dziecko?” padło od niej, zanim jeszcze w ogóle planowaliśmy ślub :D Więc zgodnie z prawdą odpowiedzieliśmy, że po ślubie. Po jakimś czasie rzeczony ślub się odbył i drugie „kiedy dziecko?” zawisło nad nami. Jak zaszłam w ciążę pół roku od ślubu, to było tylko zamknięcie już otwartych ust ;) Jak urodziłam i szwagierka ze swoim dzieckiem przyjechała z wizytą – nasz syn miał jakieś 5 tygodni chyba – to padło: „kiedy drugie”. (Noż kurfa.) I hitem była ostatnia Wielkanoc, siedzi cała rodzina przy stole, zajadamy… Czytaj więcej »
Znam przykład samobójstwa kobiety zaszczutej takim nękaniem w sprawie potomka.
Sama jestem jedynaczką i ze względu na to, że moi rodzice byli (i niestety nadal są) nadopiekuńczy, to wiem, że mój kilkumiesięczny syn będzie miał kiedyś rodzeństwo. Oczywiście zgadzam się z całym tekstem – to ile ktoś chce mieć dzieci zależy tylko i wyłącznie od danej osoby i to nie podlega dyskusji. Nie wiem czy da się wychować jedno dziecko bez nadopiekuńczości – podejrzewam, że tak aczkolwiek wydaje mi się że nie jest to łatwa sprawa. Kiedyś będę chciała drugie dziecko, ale tak jak wspomniałam – kiedyś. Również miałam bardzo ciężką ciążę, poród i pierwsze miesiące po porodzie również nie… Czytaj więcej »
Ok mnie tez sie czepiają! Byłam w ciąży która przebiegła bez problemów . Ludzie widzieli ze czuje sie swietnie wiec juz w ciąży pytali kiedy drugie. Raz na jakiś czas mi to pytanie nie zaszkodzi ale słysząc je kilka razy w tygodniu miałam ochotę chwycić siekierę ?
Ja to mam problem z czapka dla dziecka – ja uważam ze czapeczka w 30 stopniach w cieniu to istna przesada ale mama i babcia twierdzą ze czapka musi byc zawsze! A pózniej dzieciak cały spocony bo mu zwyczajnie za gorąco ?
Oj tak, czapeczka być musi. I jak to noworodek z gołymi nóżkami? Zimno mu! Nieważne że w mieszkaniu mamy 30 stopni.
A najlepszy tekst był od cioci, jak powiedziałam że dziecko to jak bede mieć pracę: jak Bóg da dziecko, to da i na dziecko.
Oj tak jestem mamą dwu miesięcznego synka i też bez przerwy słuchałam tego typu tekstów od teściowej. Najlepiej go grubo ubrać i zawinąć w bety. 25 stopni to dla niego za „zimno” na dworzu a w domu nie lepiej 27 obecnie. Kilka komentarzy że robię coś źle po których miałam chęć się wyprowadzić (niestety musimy z nią mieszkać dopóki nie znajdziemy własnego). Ale najgorsze jest to że nastawia przeciwko mnie męża i wmawia mu jak powinniśmy robić a on niestety słucha się jej i ciężko z nim o tym rozmawiać bo zawsze się wtedy kłócimy. Jednego dnia w końcu nie… Czytaj więcej »
Ale to pytanie i ewentualne „rekomendacje” ze strony innych ludzi mają swoje ewolucyjne uzasadnienie. W zależności od statusu w społeczeństwie opłaca się mieć pewną liczbę i konfigurację potomstwa. Nizinom społecznym (mało eleganckie stwierdzenie, ale nie chce mi się szukać innego :D ) kalkuluje się posiadać wiele dzieci i to najlepiej dziewczynek. Dziewczynki bowiem dokonują generalnie szybszego awansu na tej drabince za pośrednictwem mariaży. Zdecydowanie rzadziej zdarza się, by chłopak znalazł dziewczynę, która pochodzi z „wyższej” sfery niż on. To była teoria, która jakieś 10 lat temu została potwierdzona badaniami statystycznymi. Im wyższy status rodziny, tym mniej dzieci i tym częściej… Czytaj więcej »
Oczywiście liczba dzieci to jest sprawa publiczna, a powodem jest niewydolny system emerytalny. Także pretensje należy kierować do władz, że uzależniły od siebie finansowo kolejne pokolenia.