Piszę bloga, bo się boję. Co wywołuje u mnie ten strach?
Wielu rzeczy. Jednak kilku boję się szczególnie.
Tematy, które budzą emocje
Stali czytelnicy mają świadomość tego, że do niektórych tematów zdarza mi się podejść emocjonalnie. Najczęściej są to tematy dotyczące przemocy wobec dzieci (fizycznej i psychicznej), bo dzieci niestety są bezbronne wobec dorosłych i jakikolwiek atak na nie, powoduje u mnie wzrost ciśnienia. Nigdy nie zrozumiem jak można skrzywdzić kogoś, kto jest od nas w pełni zależny. Zresztą gdyby było inaczej nigdy nie napisałbym tekstu o wszystko mówiącym tytule: Dajesz klapsa, bo jesteś nieudacznikiem.
Podobne emocje wywołują u mnie też próby oszukiwania rodziców/dziadków, tudzież robienia im wody z mózgu, za pomocą naciągania prawdy do granic możliwości, jak to próbują robić niektóre firmy typu Danone, bądź Aflofarm. Czy nie da się zarabiać pieniędzy pomagając innym? Czy firmy muszą się uciekać do nieetycznych praktyk?
Nie rozumiem takich postaw, bo ja zostałem inaczej wychowany i stąd też bierze się moja złość. Stąd też biorą się moje nieraz ostre i zdecydowane słowa. Jednak dopiero ostatnio zrozumiałem, że za moją złością stoi coś jeszcze. Coś czego wcześniej nie widziałem.
Strach. Ogromny wręcz strach.
Czego tak strasznie się boję?
Boję się świata, który może powstać jeśli praktyki polegające na manipulacji czy krzywdzeniu ludzi nam podległych, będą stawać się coraz bardziej popularne. Boje się świata, w którym ludzie silniejsi, mogą osobom słabszych narzucić swoją wolę. Boję się powrotu do prawa dżungli. Boje się świata, w którym firmy w celu osiągnięcia zysku, będą zniżały się do najniższych możliwych praktyk, traktując go jedynie jako maszynkę do pieniędzy i nie patrząc na krzywdę, którą tym samym wyrządzają.
A już najbardziej boję się świata, w którym osoby niezgadzające się na taki stan rzeczy, będą siedziały cicho.
„Dla triumfu zła potrzeba tylko, żeby dobrzy ludzie nic nie robili.” Edmund Burke
Niestety bardzo wielu dobrych ludzi dalej nic nie robi. Przez to też wizja tego świata, staje się coraz bliższa.
A może nie mam racji?
Możliwe, że nie istnieją ludzie, którzy podporządkowali swój dzień tabletkom. Jedna na dzień dobry, druga na apetyt, trzecia na chęć do pracy, czwarta na chęć do ćwiczeń… Możliwe.
Możliwe, że nie ma ludzi, którzy podają dzieciom deserki na silne kości, nieświadomi tego, że fundują im próchnicę, cukrzycę albo chociaż chwilową nadpobudliwość. Możliwe, że nie ma również ludzi, którzy później takim nadpobudliwym dzieciom podają Ritalin, aby je otępić, by nie sprawiały problemów wychowawczych. Możliwe.
Możliwe też, że nie istnieją ludzie z problemami psychologicznymi, włączając to również te śmiertelnie groźne, które zostałyby wywołane przez nieodpowiednie metody wychowawcze. Możliwe, że nie ma ludzi, skrzywdzonych przez uderzenie, przez klaps lub przez krzyk, którzy do dzisiaj walczą z przeszłością i próbują pozbyć się swoich lęków lub kompleksów. Możliwe.
To wszystko jest możliwe
Niestety jest to niezwykle, ale to niezwykle mało prawdopodobne. Szczególnie, gdy spojrzymy na to, że rynek suplementów diety w 2006 roku był wart 1 mld złotych (źródło), w roku obecnym jest wart 3,5 mld złotych, a w roku 2020 szacuje się, że będzie wart już ponad 5 mld złotych (źródło). Albo gdy spojrzymy na to jak dobrze wiedzie się korporacjom sprzedającym „byleco” w opakowaniu z napisem „dla dzieci” (źródło). Albo chociażby gdy spojrzymy na to, że Ritalin w USA zapisuje się obecnie ponad dwa razy częściej, niż dekadę temu (źródło). W ostateczności możemy spojrzeć na 8 milionów Polaków cierpiących na zaburzenia psychologiczne (źródło).
Swoją drogą chyba muszę znaleźć jakieś nowe przykłady nadużyć, bo powołując się cały czas na te same firmy, zaczyna mi ich trochę być żal.
Dlatego też piszę bloga. Bo się boje.
Na szczęście sam fakt, że się boję, nie oznacza jeszcze, że zamierzam się schować w swojej skorupie. Nic z tych rzeczy. Wręcz przeciwnie. Odkąd przeczytałem o tym, co naprawdę stoi za moim postępowaniem i jaka jest moja prawdziwa potrzeba – potrzeba zobaczenia świata, w którym będę się po prostu czuł dobrze – jestem pewny, że tym bardziej zwiększę wysiłki, aby z tą negatywną stroną naszego świata walczyć.
Jednak nie zamierzam walczyć poprzez niszczenie czy atakowanie czegokolwiek i to jest chyba największa zmiana jaka we mnie zaszła. Zamierzam walczyć, poprzez pokazywanie, że da się lepiej. Że da się inaczej. Że da się wychować szczęśliwe i dobre dzieci, bez potrzeby uciekania się do krzyków, do bicia, do kar i do syropków na zasypianie.
Szczególnie, że wielu z was wielokrotnie już udowodniło mi swoimi komentarzami, że jest to możliwe i jestem wam za to po stokroć wdzięczny, bo takie świadectwa motywują do działania bardziej niż niejedna książka. I mam nadzieję, że ten zaciągnięty u was dług wdzięczności, uda mi się kiedyś spłacić.
PS. Jeśli macie jakieś historie, które pokazują, że rodzicielstwo bliskości (czy jakkolwiek nazwać takie podejście do rodzicielstwa) ma sens i mimo tego, że nieraz przez lata nie widzieliście efektów, to ostatecznie macie potwierdzenie, że warto trwać przy swoich wartościach – ślijcie je na blogojciec(na)gmail.com (tylko wstawcie małpę w odpowiednie miejsce). Jeśli uda się zebrać kilka takich historii, postaram się je opublikować w formie osobnego wpisu, aby inni też widzieli, że to ma sens :)
Prawa do zdjęć należą do Alyssa.
Warto żyć według własnych wartości, choć czasem może się wydawać to nie możliwe, bo wszyscy dookoła mówią nam, jak – jako rodzice – powinniśmy egzystować. Stare (chińskie) przysłowie mówi jednak, że jeżeli myślisz, iż jesteś najmądrzejszą osobą w pokoju, to powinieneś zmienić pokój. Życzę wszystkim rodzicom, aby mieli swoje własne dobre pokoje.
Bardzo podoba mi się to przysłowie :)
Manipulacja jest tylko kwestią definicji. Czy nazwiemy to wywieraniem wpływu, NLP, osiąganiem celów, to są to te same narzędzia, które są wszechobecne od przynajmniej kilku dekad. Oczywiście słowo manipulacja jest nacechowana bardzo negatywnie, co przenosi nas do celu wykorzystania narzędzi. Proponuję zajrzeć do spisu najbardziej etycznych organizacji. To są firmy, które mają misję, które mają na celu rozwiązywanie problemów ludzi. Nie ma co ukrywać, te firmy też stosują praktyki wywierania wpływu na ludzi. Te same narzędzia, ale jednak pokazują, że da się zrobić coś fajnego. Co najważniejsze, nie są to często firmy małe, ale takie, z którymi spotykamy się na… Czytaj więcej »
To wszystko prawda. Moje użycie słowa manipulacja ma w tym wpisie jednak znaczenie wyłącznie dotyczące sytuacji, w której ktoś wykorzystując niewiedzę drugiej strony, próbuje wymusić na nim działanie przynoszące mu szkodę. Czyli używając słowa manipulacja, mam na myśli jedynie jej negatywny aspekt.
Dzięki za te porady. Klapsy całkowicie się skończyły (mimo, że były rzadko); podniesiony głos też się staram hamować i mimo właściwie braku kar zauważyłam, że czteroletni synek też jest spokojniejszy i taki jakby inny. ☺ danonki podawałam ( na szczęście 1 dziennie) ciężko pomyśleć, że kasa dla firm ważniejsza od dzieci, jak pamiętam, była tam chyba nalepka, że są zalecane przez instytut matki i dziecka ?. Pozdrawiam.
Nawet już Danonki są lepsze niż ten cały Instytut Matki i Dziecka, bo ten instytut to jedna wielka maszynka do robienia kasy. Bo raz na ruski rok, to Danonki nawet moje dzieci zjedzą ;)