„Nie stać nas na dziecko”
Czytając kolorowe gazety i kolorowe Internety, zauważam co raz częściej występujące stwierdzenie, że posiadanie dziecka w Polsce jest luksusem. W związku z tym, postanowiłem sprawdzić, gdzie te wszystkie wielodzietne rodziny chowają swoje milionowe fortuny?
Badania terenowe, wśród ludzi dwudziestoparoletnich (a nawet trzydziestoparo), niestety potwierdzają tą wersję. Na pytanie dlaczego nie mają dzieci, odpowiadają najczęściej, że ich nie stać (poza tymi, którzy jawnie deklarują, że dzieci mieć nie chcą). Nikt nie mówi, że nie chce się im jeszcze grzebać w pieluchach i nieprzesypiać w nocy, że nie są jeszcze psychicznie gotowi na ustablizowanie swojego życia czy że po prostu się boją. Nie twierdzę, że posiadanie dziecka jest jakimś obowiązkiem dobrego obywatela, bo osobiście mam w dupie to czy ktoś będzie miał dzieci czy nie. Uważam jednak, że ukrywanie swojego lenistwa czy niedojrzałości, za finansową stroną posiadania dziecka, śmierdzi mocną hipokryzją. Nie wierzysz?
Wyprawka dla dziecka standardowo zawiera wózek, wanienkę, łóżeczko, przybory do kąpieli i opcjonalnie fotelik samochodowy. To wszystko nowe, dobrej jakości i bezpieczne kosztuje około 1500zł (sprawdzone przy pomocy allegro). Używane, ale w dobrej kondycji około 300zł. Samego becikowego jest 1000zł. Ubrania nie są kosztem, o ile nie jesteśmy pustelnikami, bo najbliższa rodzina podaruje nam tyle ubrań, że połowę oddamy następnym pokoleniom jeszcze z metką.
Przez pierwsze pół roku, jedynym stałym wydatkiem są pieluchy, ewentualnie mleko w proszku. Do drugiego, trzeciego roku życia, potrzeby dziecka nie wymagają dużego finansowego nakładu. Noworodek wymaga opieki, troski i miłości, ale na pewno nie kilkutysięcznych wpływów na konto.
Jeśli jedynym powodem, który powstrzymuje Cię przed posiadaniem dziecka, są jakieś durne statystyki podające, że koszt wychowania jednego dziecka idzie w setki tysięcy, możesz je z czystym sumieniem zignorować. Wychodziłoby z nich, że każdego miesiąca dziecko pochłania prawie 700zł. Ja nie wydaje tyle na trójkę (nie uwzględniam kosztu prywatnego przedszkola, bo nie jest to wydatek obowiązkowy dla każdego). Tyle na dziecko wydasz może we wrześniu, kiedy będziesz szykować mu wyprawkę szkolną, ale na pewno nie jest to średnia.
Jak dobrze to policzyć, to weekendowe chałupnicze składanie długopisów, powinno być w stanie opłacić większość potrzeb naszej pociechy przez pierwszych kilka lat życia.
Ludzie boją się dzieci, bo dzieci wiążą się z odpowiedzialnością. To akurat nie jest mit. Odpowiedzialność za malutkiego człowieka, którego się stworzyło, pojawia się nagle i wali w twarz z całą siłą, z jaką odpychaliśmy ją od siebie podczas dotychczasowego życia. Ta odpowiedzialność jest najlepszą rzeczą, jaka może się pojawić. Jeśli do tej pory nie mieliśmy chęci, żeby starać się o większe mieszkanie, lepszą pracę czy własną firmę, dziecko dostarczy nam motywacji. Dziecko da nam kopa, żeby lepiej się zorganizować i uporządkować swój system wartości. Ono nie rozwiąże naszych problemów, ale zmusi nas do zrobienia tego. Dla niego. Bo jeśli jedna rzecz na świecie jest warta działania, to jest nim właśnie dziecko.
Prawa do zdjęcia należą do 401(K) 2012.
Zgadza sie, mama dziecko w wieku 3 latach i puki co prawie nic nas nie kosztuje. Pieluchy tylko, ktore staram sie kupowac w roznych promocjach. Wszystko ma prawie uzywane po kims, albo w przystepnej cenie kupione i ptasiego mleka jej nie brakuje.
Ja niestety nie mogę się zgodzić z tym, że dziecko „nic” nie kosztuje. Mam 1,5 rocznego maluszka i średnie wydatki (pieluchy, jedzenie, ubrania, zabawki + opiekunka) to ok. 2000 miesięcznie. Jednak nie chciałabym cofnąć czasu. Baaa nawet od czasu do czasu myślę o kolejnym, a milionerką nie jestem….
Sama opiekunka stanowi na pewno więcej niż połowę tej kwoty. To jest tak, że dziecko nie musi kosztować dużo, ale jeśli chcemy może kosztować fortunę. Dla mnie koszt jedzenia, ubrań i zabawek dla 1,5 rocznego dziecka, był zawsze minimalny. Znam jednak osoby, dla których owe 2.000zł, to był koszt nieuwzględniający opiekunki.
Ja tez się nie zgadzam ze dziecko nie kosztuje. Pieluchy miesięcznie to ponad 100zł. Mleko modyfikowane bo nie mogłam karmić piersią teraz już tylko niecałe 100złbo dziecko ma rok ale w pierwszych miesiącach 400zł. W naszej rodzinie nie ma małych dzieci w związku z czym poza ubraniami w prezencie nie dostaliśmy nic. Deserki kaszki to wszystko kosztuje. Oczywiście można nie kupić deserka w słoiczkt ale jak nie ma sezonu to ciężko o owoce poza tym one też tanie nie są. Zabawek nie musi mieć tony ale coś musi kosmetyki również. A butelki smoczki sliniaki inne pierdóły? My na spokojnie na… Czytaj więcej »
Koszt lekarza i leków gdzieś tu zginał…
oprócz tego, co kosztuje (jedzenie, ubranka, kosmetyki, do pewnego momentu pieluchy i różne gadżety – od nocnika po książeczki), jest jeszcze sprawa miejsca. Mamy małe mieszkanie, na większe nie będzie nas stać (wygrana w Totka zależy od nas w zbyt małym procencie ;)). Dziecko ma prawo do swoich kilku metrów kwadratowych. Jeśli na tę przestrzeń dokoptujemy jeszcze jedno, to już niestety będzie tłum :/ A tym, co piszą: „e tam, jakoś by o było”, zadam pytanie, dlaczego nie kwituje się tak żądań więźniów, skarżących się na zbyt małą przestrzeń życiową? ;)
Bardziej niż miejsce wydaje mi się, że istotny jest czas, który mamy dla dziecka i to byłby dla mnie główny argument, żeby nie przesadzać z ich ilością :)
Czas jest tu najistotniejszy obok uczuć i dbania. Ja się tu bardziej skupiłam na sprawach materialnych; a w tym aspekcie masa ludzi zapomina, że obok ciuchów, jedzenia, leków, właśnie metraż dostępnego mieszkania też jest ważnym aspektem. Nie piszę tu o tym, żeby mieć willę. Ale wyobraźmy sobie rodziców i kilkoro pociech na 30 m kwadratowych…
Widziałem takich minimalistów co i w podobnych warunkach dawali radę :)
Kamilu, to rodzice twierdzili, że dawali radę; zapytaj jednak każdego, kto nie miał oprócz swojego łóżka ani grama dodatkowego miejsca dla siebie, czy chciałoby mieć we własnym domu choć mały kącik tylko dla siebie – KĄCIK, nie Bóg wie jak duży pokój z wypasami. Nie jest fajnie tłoczyć się w domu jeden na drugim. Od pewnego momentu dziecko idzie do przedszkola, szkoły, pracy – przeważnie w każdym z tych miejsc jest dość tłoczno, czasem hałaśliwie. Dom powinien być ostoją, w której da się odpocząć. A „daliśmy radę”, choć w każdym łóżku spało po dwoje – troje dzieci (na stałe, a… Czytaj więcej »
Bardziej miałem na myśli, że szczęśliwe życie na niewielu metrach kwadratowych jest możliwe (szczególnie jeśli jest ono wyborem), a nie, że małe mieszkanie jest pomocne. Na pewno własny pokój pomaga i to bardzo, bo sam przez 18 lat mojego życia dzieliłem z bratem 6-7 metrów kwadratowych i wiem, że nie zawsze było łatwo.
Niemniej jeśli ktoś lubi taką minimalistyczną formę, to na pewno ma też pewne mechanizmy, które pozwalają wielu osobom koegzystować na małej powierzchni i wcale nie musi to skutkować traumą.
Małgorzata, święte słowa. Pisze Ci to dziecko z takiej rodziny
Ja również, często spotykam się z wypowiedziami, że „nie stać nas na dziecko/wakacje/własne M3”. Ale paczka fajek dziennie leci… Przykładów zgubnych wydatków można by mnożyć. Wśród znajomych zarabiamy z mężem najmniej, a jakoś na wszystko znajdujemy fundusze (no, nie na wszystko, ale na wiele „luksusów”). Życie to sztuka wyboru!
Zdecydowanie tak. Szczególnie, że każdy z nas ma dokładnie tyle samo godzin do dyspozycji każdego dnia i tylko od nas zależy jak je będzie spędzać.
to powiedz mi ile odkładając co dzień równowartości paczki fajek dziennie będziesz składać na M3
Po części zgodzę się z tym, że jak chcesz, to możesz na dziecko wydać 3 tys. miesięcznie i będzie mało, albo jak niektórzy z 500+ jeszcze robią oszczędności. Wszystko zależy od tego na jaki standard życia postawisz. Niby można stwierdzić, że na 45m można żyć w 6 osób, bo kiedyś tak się żyło i wszyscy byli zadowoleni… Ale jest XXI w., żyjemy w środkowej Europie, Polska jest 5. największą gospodarką w Europie, więc trzeba umieć rozróżnić co jest oszczędnością a co zwykłym dziadostwem.
Tylko dziecko przez sam fakt istnienia (wymaga opieki) ogranicza możliwość zarobkowania i utrata możliwości pracowania też jest kosztem, szczególnie jak się jest na śmieciówce;/.
Zgadzam się, ale nie w pełni. Sama bałam się odpowiedzialności za nowe życie, póki dla zabicia samotności wraz z mężem nie wzięliśmy szczeniaczka. Tak, wiem to tylko piesek, kto by porównywał psa do dziecka rasy homo sapiens, ale dopiero wówczas, gdy trzymałam w ramionach tą puchatą kuleczkę poczułam jaka ciąży na mnie odpowiedzialność za to „małe życie” i wiecie co? Pokochałam to uczucie! To, że trzeba psa dobrze karmić, że trzeba rano wstawać i z nim spacerować, że psem trzeba się zajmować, bawić, kupować zabawki i dostarczyć mu rozrywki, inaczej zacznie gryźć meble. Pamiętam jak malutka leżała w nocy a… Czytaj więcej »
Z mojego punktu widzenia, są rzeczy Ważne i ważniejsze. Nie podoba mi się stwierdzenie „dziecko kosztuje”…bardziej to zapewnienie mu bytu kosztuje. Nie jest najważniejsza rzeczą żeby dziecko miało wszystko i to z najwyższej półki, ale najważniejsze jest żeby wychowało się w pełnej rodzinie ,kochane i wychowane na dobrego człowieka a nie materialiste.
W ogóle się nie zgadzam. Dobry fotelik kosztuje dużo! Dobrany do auta, z odpowiednimi testami zderzeniowymi. Zapewnienie odpowiedniego bytu dziecku to nie jest mała kwota. Mleko, pampersy, fotelik, termometr, jedzenie, leki, szczepionki, ubranka, ręcznik, łóżeczko, wózek, butelki, sterylizator do butelek, podgrzewacz do mleka… Co innego jak się większość tych rzeczy dostało po kimś, a co innego jak to wszystko trzeba kupić za własne pieniądze. Później krzesełko do karmienia, śliniaki, słoiczki lub dobre produkty, jesli chce się dziecku samemu gotowac i rozszerzać dietę blw. Przemyślane zabawki też nie kosztują mało, nawet te używane… Jeśli Panu się udało tak mało na dziecko… Czytaj więcej »
Nie zgodzę się się z tym stanowiskiem.Urodzenie dziecka wymaga rezygnacji z pracy lub zatrudnienia opiekunki- w wiekszosci stanowisk, gdzie zarabia się jakies konkretne pieniadze, a co za tym idzie ma się pewną odpowiedzialność- nie mozna sobie pozwolic na ciagłe nieobecnosci z powodu dziecka, które choruje co kilka tygodni – od okresu żłobka tj. kiedy ma roczek, do szkoły podstawowej. Jeżeli, ktoś mieszka samodzielnie, nie ma rodziców na emeryturze, ani innych darmowych opiekunek- to jego koszt posiadania potomostwa kształtuje się nieco inaczej- tj. rok w domu- twoja wypłata maleje o -20%, kolejne 4 lata- opiekunka- aby móc pracować- opiekunki zarabiają ok.… Czytaj więcej »
Chciałabym mieć dziecko, ale mam także kredyty, a obecnie już sama opieka w ciąży przeważnie jest płatna – nie znam się nie wiem które badania są refundowane a które nie. Dziecko także może urodzić się chore, ze specjalnymi potrzebami. Bardzo chciałabym być matką, ale boje się, że sprowadzę dziecko na świat w którym nie będę mogła finansowo sprostać temu wyzwaniu.