Moje dziecko nie chce się bawić

Kilka, kilkanaście lat temu, kiedy zobaczyłbym gościa jeżdżącego na monocyklu, z kijem na nosie, na którym kręcił się talerz, żonglującego piłami łańcuchowymi, mogłem być pewny, że widzę cyrkowca. Dzisiaj, istnieje spora szansa, że jest to rodzic, który bawi się (a raczej usilnie próbuje bawić się) z dzieckiem czy raczej zamiast dziecka. To nie rodzic ma zabawiać dziecko, to dziecko ma się bawić.

Optimus PrimeW czasach mojego dzieciństwa, wychodziło się na ulicę i samemu musiało się znaleźć zajęcie. Spotykało się z dzieciakami z sąsiedztwa i zapadała decyzja. Gra w kapsle (jak były kapsle), w klasy (jak była kreda), w piłkę (jak była piłka) czy zabawa w policjantów i złodziei (jak było cokolwiek). 8-12 godzin dziennie, 5-6 dni w tygodniu, przez całe wakacje. Albo to albo siedzenie i nudzenie się. Wiecie ile godzin się nudziłem w tym czasie? Ani jednej. A jedyny czas, kiedy siedziałem był wtedy, kiedy zaczynało padać i chcieliśmy, żeby na ziemi po deszczu było widać suche ślady. Przeziębienie? Wtedy jeszcze nie straszyli wszędzie tym jakże przerażającym zjawiskiem.

Wszystko to przypomniało mi się podczas wizyty w hipermarkecie, na dziale z zabawkami. Ilość bezsensownych zabawek dostępnych na rynku, przerosła moje wyobrażenia. O ile uwielbiam wszystkie zabawki ćwiczące zdolności manualne (klocki, magnesy, patyczki i im podobne), to wzbudza we mnie trwogę ilość zabawek, które oferują kakofonię dźwięków i kolorów przy jednoczesnym bieganiu i jeżdżeniu, a to wszystko za dotknięciem jednego, magicznego przycisku. Aż strach skorzystać z opcji “Try me”, na zabawce, w obawie, że zabawka rzuci się na szyje i nie puści, do momentu zakupu. Czego takie zabawki mają uczyć? Że wystarczy jeden ruch palcem, aby otrzymać pełną stymulację wszystkich 5 zmysłów (już niedługo w sprzedaży, smakowe pluszaki – każda kończyna w innym smaku)?

Później rodzice są zdziwieni, że dziecko, które ma pokój pełen zabawek nie ma się czym bawić. Zostało przyzwyczajone do silnych bodźców, uzyskiwanych dzięki niewielkiej pracy, więc oczekuje tego. Nie chce mu się inwestować czasu w budowę zamku z klocków, narysowanie ślicznego obrazka czy ubieranie lalek. Skoro wcześniej wszystko działało automatycznie i było takie fajne, dlaczego teraz wymaga tak wiele pracy? Dzieci tego nie rozumieją.

W mojej opinii, najlepsze zabawki, to proste zabawki. Piłki, rower, klocki czy wszystkie akcesoria plastyczne (farby, kredy, plastelina czy nawet glina). Najważniejsze w prostych zabawkach, jest jednak zaangażowanie rodzica. Tutaj możesz się wykazać znacznie bardziej niż przy “interaktywnych” zabawkach. Dziecko czuje, że skoro rodzice się bawią daną zabawką, to musi ona sprawiać dużo frajdy. Pokazać mu jednak trzeba jak ono się może bawić daną zabawką, a nie jak rodzic się bawi. Dlatego właśnie zdecydowałeś się na dziecko – chciałeś wychowywać, chciałeś przekazywać wiedzę i umiejętności, chciałeś czuć się dumny, chciałeś kochać i być kochanym. To jest ten moment. Podczas wspólnej zabawy. Naucz swoje dziecko jak się bawić. Ty, nie zabawki. Jesteś najlepszą interaktywną zabawką, jaką możesz podarować swojemu dziecku. Nie zaprzepaść tej szansy.

Prawa do fotografii należą do Ben Ostrovsky.

Jeśli dotarliście do tego momentu, to po pierwsze jest mi niezwykle miło. Byłbym też niezwykle wdzięczny, gdybyście uznali ten artykuł za warty udostępnienia dalej, bo dzięki temu będzie on miał szansę trafić do kogoś, kto być może również potrzebuje go przeczytać.

18
Dodaj komentarz

avatar
12 Comment threads
6 Thread replies
0 Followers
 
Most reacted comment
Hottest comment thread
14 Comment authors
JustynaLenkaEwabosaDorota Recent comment authors
  Subscribe  
najnowszy najstarszy oceniany
Powiadom o
trackback

[…] już kiedyś, że dzieci należy nauczyć się bawić. Nie można po prostu kupić nowej zabawki i oczekiwać, że dziecko zaniemówi z zachwytu, zamknie […]

Róża Kusyk
Gość

Postanowiłam przeczytać Cie od poczatku ;) ciekawe ile czasu mi to zajmie.;)

Blog Ojciec
Gość

Sam jestem ciekaw :)

Krzysztof Śliwiński
Gość

Ja także postanowiłem. :)

Zabawka „interaktywna” ma przede wszystkim zająć dziecko i spowodować, że nie będzie przeszkadzać rodzicowi (opiekunowi). To zwalnia rodziców z oferowania swojego czasu, uwagi, zainteresowania i niejako rozgrzesza ich nieobecność. Jednak ta „interaktywność” nie zastąpi interakcji i kontaktu.

Blog Ojciec
Gość

Bardzo często tak właśnie jest. A ostatnio nawet jedna z firm produkujących zabawki (niedługo na blogu napiszę która :), powiedziała „Zabawka to tylko początek. Reszta to czas poświęcony na wspólną zabawę.”. Bardzo mi się to podejście spodobało.

Herne
Gość
Herne

I ja postanowiłam czytać od początku :) Mam, jak widzę, do „przeczytania” dwa lata więcej od przedmówców, ale z dzieckiem spedzającym dużo czasu przy piersi powinnam dać radę :) Co do tematu – zgadzam się w całej rozciągłości. Sama w dzieciństwie uwielbiałam wszelkie zabawki wymagające zdolności manualnych, bądź kreatywności i nie zamierzam własnego dziecka ograbiać z frajdy płynącej z takiej zabawy. Już się nie mogę trochę doczekać, kiedy z mężem będziemy mogli usiąść z naszą pociechą do wspólnego układania zamków z klocków (i to wg własnej koncepcji, a nie wg „instrukcji”, oczywiście!), lepienia różnych rzeczy z plasteliny, czy malowania farbkami.… Czytaj więcej »

Kamil Nowak
Gość

Ja też mam czasami tak, że jak trafię na właściwy blog, to zakopuję się w nim i przebijam przez wszystkie teksty po kolei :) Dodam też, że ten moment, w którym można się już fajnie pobawić z dziećmi to jest jeden z najlepszych momentów ever :)

Rafał Morawiec
Gość

Jeszcze wszystko przede mną (może już niedługo) ale warto się „przygotować zawczasu. Także ten tego, znikam na pozostałe 449 wpisy :)

Kamil Nowak
Gość

Powodzenia i wytrwałości :) Sam nie wiem czy przez wszystkie bym się przedarł, ani czy ze wszystkimi bym się zgodził :)

bosa
Gość
bosa

Ha, też właśnie zaczynam czytać. I dochodzę do wniosku, że o niebo wygodniej byłoby mieć przyciski „następny wpis” i „Poprzedni wpis”, bo skakanie przez spis treści jest męczące ;)

Bartek Binkowski
Gość
Bartek Binkowski

I ja zaczynam. :-) Żona poleciła mi bloga i po pierwszym wpisie czuję, że to jest to… że warto.

Sebastian
Gość

Dodałem Twojego bloga jako stronę startową, żeby na bieżąco sprawdzać czy są nowe wpisy. Od pewnego czasu obserwuję i żałuję, że aktualne publikacje są sporadyczne (co innego facebook, ale tam jest zabawa a tutaj jest treść). Z tęsknoty do nowych treści odkopuję starsze posty i cieszy mnie, że stworzyłeś całkiem sporą bazę – będę miał co robić:)

Anna
Gość
Anna

Ja mam pięć lat do nadrobienia i myślę, że trochę mi to zajmie. Szczególnie, gdy się czyta kilka blogów naraz i do tego jest instagram, YouTube, Netflix, książki i do tego dom i dziecko. Ale damy radę. Do zobaczenia na początku ?

Dorota
Gość
Dorota

Właśnie odkryłam (przez syna podesłany) blog. No i zabieram się do czytania. Od początku do 484 i dalszych, mam nadzieję wpisów. Jestem babcią, ale mądrych i inspirujących wiadomości nigdy ne jest za dużo. Teraz odpowiadam za wnuki i muszę z dziećmi – rodzicami tychże szkrabów grać w jednej drużynie. Pozdrawiam i zabieram się za czytanie. Dzięki.

Ewa
Gość
Ewa

No ja to dopiero mam do poczytania ! Babcia Ewa wnucząt dwojga się kłania:)

Lenka
Gość
Lenka

Moje dzieci nie miały interaktywnych zabawek i nie potrafią się bawić. Chodzą bez celu z kąta w kąt i ewentualnie mnie denerwują, wchodząc na parapet i ciągając mnie cały czas za ubranie. Próbowałam już chyba wszystkiego i nie wiem co mam zrobić

Justyna
Gość

Jakbym czytała o podejściu RIE :D Tam też poleca się proste zabawki, ostrzega przed tymi zbyt aktywnymi. To dziecko ma być aktywne – NIE zabawka ;) Właśnie wydaję e-book o tym, jak wspierać samodzielną zabawę dzieci, bo rzeczywiście jest aktualnie z tym SPORY problem.