Jak to jest pozbawić dziecko całej jego wartości?

Jak to jest pozbawić dziecko całego jego życia?

4815760850_4b06e8e3d1_b

Ostateczna granica

Czy istnieje gdzieś w waszym umyśle granica, która spowodowałaby odrzucenie waszego własnego dziecka? Niezaakceptowanie go takim jakim jest, z powodu takiej albo innej cechy? Wrodzonej lub nabytej? Czy „wystarczy” niepełnosprawność i wtedy odejdziecie, czy może poczekacie aż dorośnie i okaże się homoseksualistą? I dopiero wtedy dacie wyraz swojej małostkowości i braku tolerancji? A może dopiero, gdy będąc chłopcem, będzie czuł się dziewczyną (lub vice versa)? Czy macie gdzieś w sobie taką granicę? Kim musiałoby wasze dziecko się stać, abyście przestali go kochać i akceptować?

Samobójstwo czy morderstwo?

Kilka dni temu przeczytałem o dziewczynce (źródło), która popełniła samobójstwo, bo rodzice nie potrafili jej zaakceptować. Problem nie był z rzędu tych drobnych. To nie jest tak, że nie zaakceptowali jej stroju na studniówkę. Leelah (bo tak nazywała się owa dziewczynka), urodziła się chłopcem. Jednak przez cale swoje życie czuła się dziewczyną. Niestety rodzice (z wielu różnych powodów) nie potrafili tego zaakceptować. Do końca jej dni, traktowali ją jak chłopca, dając jej na każdym kroku do zrozumienia, że nie jest tym, kogo oczekiwali. Że jest inna. Że jest odmieńcem. Dziwadłem. I nie ma u nich miejsca dla niej. 

W swojej ignorancji, nawet pochowali ją jako chłopca. Ich małego 17-letniego Joshue, który nigdy się nie narodził, a którego zawsze chcieli mieć.

Zboczenia, choroby

Wiem, że wielu ludzi uważa takie pomysły, jak owej dziewczyny, za „zboczenia”, które przeminą wraz z wiekiem. Że chłopak, to chłopak, a dziewczyna, to dziewczyna. To podobnie jak z tym, że „homoseksualizm to choroba”. Tak, jasne. Rude włosy też. I zielone oczy. I płaskostopie. To wszystko są „choroby”. Dwudziestego pierwszego wieku. Wieku, w którym miliony ludzi na całym świecie zrobiłyby dokładnie to samo, co rodzice Leelah. Odrzuciliby rodzone dziecko, w imię własnego dobrego samopoczucia. Zdiagnozowaliby własne dziecko, jako chorobę.

Jakim trzeba być człowiekiem?

Jakim trzeba być człowiekiem, żeby zrobić coś takiego? Żeby z zimną krwią przyglądać się, jak własne dziecko z każdym kolejnym dniem jest bliżej krawędzi. Bliżej przepaści. Jak każdego dnia walczy o swoje życie. Jakim trzeba być człowiekiem, aby zamiast to życie dawać i umacniać – każdego dnia po trochu je odbierać? Każdego dnia je niszczyć. Deptać i gwałcić. Jakim trzeba być człowiekiem?

Sprawiedliwość

Gdyby do ode mnie zależało, skazałbym tych rodziców za morderstwo. Może nie pierwszego stopnia, może nie z zimną krwią, ale na pewno nie puściłbym ich wolno. Bo z ich psychiką na pewno nie jest wszystko w porządku. Na pewno jakieś tryby zawiodły i weszły na podobne częstotliwości, jakimi operują psychopaci. Niedostępni, zimni, nieczuli. Nieakceptujący inności. Widzący świat tylko w jeden, prawdziwy i słuszny sposób. Swój sposób.

Odpowiedzialni za śmierć

Nie chcę nawet myśleć w jak ciężkim stanie musiała być Leelah w swoich ostatnich dniach. I nie chcę nawet myśleć w jak wielkim mniemaniu to mieli jej rodzice, skoro niczego nie zauważyli. A może zauważyli? To w zasadzie przeraża mnie nawet bardziej. Że zobaczyli swoje dziecko w opłakanym stanie i albo stwierdzili, że przecież „mu przejdzie” albo… może wręcz na takie rozwiązanie sytuacji liczyli? Nie mówię, że chcieli śmierci własnego dziecka, ani że włożyli mu broń do ręki. Jednak z całą pewnością mogą powiedzieć, że to oni dali mu amunicję. I że to oni pociągnęli za spust.

Publiczny lincz?

Nie lubię publicznych linczów na osobach, o których niewiele wiemy. Wręcz znacznie częściej staję w ich obronie, niż dodatkowo ich atakuje. Jednak rodzice Leelah dali do publicznej informacji więcej, niż wystarczająco danych o sobie, żeby móc wyrobić sobie o nich opinię. Sam fakt, że z chęcią udzielali jednego wywiadu za drugim (po śmierci dziecka, które zginęło przez nich!), mówi o nich wiele. Dlatego też o tym piszę w tak mocny i bezpardonowy sposób. Bo mam nadzieję, że ludzie potraktują przykład tej rodziny, jako przestrogę, Przestrogę pokazującą, że akceptacja własnego dziecka, może znaczyć dla niego więcej, niż jego całe życie. Akceptacja go takim, jakim jest – bez względu na odmienność, orientację seksualną czy transseksualizm. Bez względu na cokolwiek. Wierzę, że przykład Leelah, otworzy oczy wielu nietolerancyjnym rodzicom i że jednak się zawahają w tym kluczowym momencie. Że pojawią się wątpliwości odnośnie drogi, którą obrali. Drogi zaprzeczenia i odrzucenia. Że zrozumieją, iż to rodzicielska miłość i rodzicielska akceptacja w dużej mierze nadaje dziecku wartość. A jeśli zostanie ona odebrana, razem z nią może zostać odebrane dziecięce życie. Dziecięce, bezwartościowe wówczas, życie.

Prawa do zdjęcia należą do Lance.

11
Dodaj komentarz

avatar
6 Comment threads
5 Thread replies
0 Followers
 
Most reacted comment
Hottest comment thread
7 Comment authors
RENEGADESosnowa 11Blog OjciecPracoholiczka w domuMama Globtroterka Recent comment authors
  Subscribe  
najnowszy najstarszy oceniany
Powiadom o
Aga
Gość
Aga

Jak można zabrać życie dziecku swoimi „zasadami”? Dziecku oddaje się życie. Trzeba tylko zachować odpowiednią kolejność.

Blog Ojciec
Gość

Jak widać, wystarczy być wierzącym ignorantem, żeby mordować i nie czuć wyrzutów sumienia. Niemal jak islamiści (i nie atakuje tutaj żadnej religii, bo to nie sama religia jest winna tego jak ludzie ją wykorzystują).

Sosnowa 11
Gość

Dokładnie zgadzam się z ostatnim zdaniem. Każdy z nas tworzy Boga na swój obraz i podobieństwo.

Sosnowa 11
Gość

To zawsze jest niebezpieczne, kiedy ideologia jest ważniejsza niż człowiek.

Blog Ojciec
Gość

Zwłaszcza, że wczytując się w wypowiedzi rodziców Leelah, oni uważają, że ich ideologia (religijna w tym wypadku) całkowicie ich chroni i uniewinnia. Tak jak kiedyś krzyżowcy wierzyli, że mordowanie, gwałcenie i palenie jest dziełem Boga, tak samo owi rodzice wierzą, że zrobili dobrze. Zabili dziecko i chronią się Bogiem. A nie ma chyba nic gorszego niż tacy ludzie.

Ola Uru
Gość
Ola Uru

Jak zaakceptować innych, gdy nie akceptuje się siebie? Jak zaakceptować dziecko, gdy nie wpisuje się w ramy dziecka wymarzonego? Podświadomość czy wyrafinowanie?

Tylko czy znajdą się jednoznaczne odpowiedzi? Czy będzie to wiedzieć linczująca gawiedź?

Mama Globtroterka
Gość

Świetnie, jeśli ten tekst zmienił poglądy choćby jednego rodzica. Problem leży również w tym, że ważniejsze jest „to co powiedzą inni”. Przeciwstawić się temu i mieć zdanie innych głęboko w czterech literach wymaga odwagi i pewności siebie.

Blog Ojciec
Gość

Na to właśnie liczę. Jeden rodzic. To by mi wystarczyło.

Pracoholiczka w domu
Gość

Najłatwiej wrzucić wszystkich do jednego wora i jak ktoś „wystaje” to przyciąć, zdeptać, stłamsić żeby się dopasował. Brak słów po prostu, a niestety obawiam się, że przypadek Leelah nie jest odosobniony. O wielu nigdy się nie dowiemy… pamiętajmy, że żyjemy w czasach, w których wcale nie trzeba się specjalnie zasłużyć aby rodzic przejął władzę i stłamsił dziecko. Nie ma kontroli nad własnym życiem, więc przejmie kontrolę nad kimś innym. Kimś słabszym kto nie będzie umiał postawić się i walczyć. Akceptacja i budowanie w dziecku poczucia jego wartości to jedne z ważniejszych punktów w wychowaniu dziecka na szczęśliwego człowieka. Fajnie, że… Czytaj więcej »

Blog Ojciec
Gość

Tak jak piszesz, o wielu przypadkach nigdy się nie dowiemy. Bo wiele osób nie zdecyduje się na tak drastyczny krok jako Leelah, ale i tak całe swoje życie przeżyje w cieniu innych, w depresji. I nawet bardzo prawdopodobne jest, że do końca życia nie znajdzie winnych swojej sytuacji, bo nie będzie świadoma wpływu rodziców na jej umysł we wczesnych latach życia.

RENEGADE
Gość
RENEGADE

Przeczytałem zarówno Twój wpis, jak również artykuł. Prawdę powiedziawszy mam mieszane uczucia. Całe to zamieszanie ukierunkowane na akceptację mniejszości seksualnych jest delikatnym przegięciem. Później powstają pewne ironiczne postaci, jak kobieta z brodą. Jeżeli to kobieta to po co jej broda? Czy kobiety noszą brodę? Afiszują się z zarostem? A może to wyłącznie sprawa sfiksowanej psychiki i niepewności kim tak naprawdę chcę się być, a nie to, kim się jest naprawdę? Faktem jest, że ta „dziewczynka”, o której mowa, tak naprawdę urodziła się chłopcem. Generalnie to wyłącznie sprawa psychiki chłopca, posiadającego de facto narządy płciowe męskie, który z jakiejś przyczyny czuł… Czytaj więcej »