Gdyby ktoś obcy skrzywdził wasze dziecko…
Co byście zrobili?
Wyobraźcie sobie sytuację, że jesteście zmuszeni zrobić zakupy w supermarkecie z waszym czterolatkiem. Najczęściej go nie zabieracie, bo niewiele jest dla dziecka gorszych miejsc niż supermarket właśnie. Człowiek spędza godzinę chodząc po sklepie, nic nie może kupić i do tego cały czas słyszy „Nie” i „Odłóż to na miejsce”. Jesteście jednak dobrymi rodzicami i za każdym razem, kiedy wzbiera w nim złość i pojawia się zmęczenie, rozmawiacie z nim i okazujecie zrozumienie. Zakupy zrobione, jednak kolejki są bardzo długie. W końcu przychodzi wasza kolej, ale stanie w kolejce zdążyło zirytować i wykończyć wasze dziecko. Kiedy wy pakujecie wasze zakupy, ono zaczyna rozrabiać. Nagle kasjer odzywa się do niego, że jeśli nie przestanie, to on go uderzy. Dziecko nie przestaje. Kasjer go uderza. Co robicie?
Co robicie?
Ja nie wiem. Naprawdę. Nie wiem czy udałoby mi się zachować spokój czy od razu strzeliłbym kasjera w pysk. Na pewno miałbym na to ochotę. I na pewno tylko trochę bym tego żałował. Skoro on uważa, że może uderzyć moje dziecko, to dlaczego ja nie mogę uderzyć jego? Istnieje też szansa, że zachowałbym się jak osobnik dojrzały i wezwał odpowiednie służby, zamiast brać sprawy w swoje ręce. Ciężko mi powiedzieć. Czy wy jesteście w stanie jednoznacznie przewidzieć swoją reakcję w takiej sytuacji?
Ta sytuacja nie jest wyssana z palca. Wydarzyła się naprawdę. Kasjerka uderzyła dziecko klientki, które było niegrzeczne. Klientka wezwała managera i policję. Policja zarzutów co prawda nie postawiła, ale kasjerka została zwolniona. Jak dla mnie efekt zadowalający i kara adekwatna do wykroczenia. Na tym temat bym zakończył, gdybym nie zainteresował się tym, jak ludzie komentują całą sprawę.
Dziecko i matka są winne
Widzicie, to nie jest tak, że kasjerka jest winna. Winna jest matka, bo nie potrafiła nauczyć własnego dziecka dyscypliny. Winne jest dziecko, bo nie potrafiło się zachować. Natomiast zachowanie kasjerki było w pełni odpowiedzialne i zachowała się dokładnie tak, jak każdy dorosły człowiek na jej miejscu. Zatem to matkę i dziecko należy ukarać, a pracownik nie tylko nie powinien zostać zwolniony, ale powinien dostać odznaczenie pracownika miesiąca.
Z tym pracownikiem miesiąca, to popuściłem wodze fantazji, ale cała reszta pokrywa się z opinią komentujących całą sprawę. Okazuje się, że nie tylko bicie dzieci przez rodziców jest dobrym sposobem na wychowanie. Również bicie dzieci przez obcych. Zastanawiam się czy Ci ludzie są świadomi, że dziecko jest istotą ludzką, a nie tylko małym zwierzątkiem? Wydaje mi się, że nie, bo gdyby uważali go za równego sobie, to raczej nie pozwalaliby go bić obcym ludziom. Dlaczego tak wielu z nich staje w obronie dorosłego człowieka, który skrzywdził małe dziecko? Skąd to się w ludziach bierze?
A wy?
Popieracie to, co zrobiła kasjerka? Albo chociaż rozumiecie reakcję ludzi komentujących całą sprawę? Jak wy byście zareagowali?
Prawa do zdjęcia należą do Darin.
Miałem kiedyś „przyjemność” porozmawiania z 2-3 facetami – recydywistami. Gwałty, kradzieże, większe i mniejsze grzeszki. Krzywidzili swoje rodziny wielokrotnie, siedzieli za to, niczego się nie nauczyli. Każdy z nich przyznawał:
– Raniłem swoję rodzinę. Mogę dalej to robić.
Było jednak ale. Dodawali: jeśli ktoś ich skrzywdzi – zabiję.
Nikt nie toleruje krzywdzenia swoich bliskich, nawet jeśli sam ich krzywdzi.
Zapewne miałabym problem, aby zareagować jak osoba dorosła i nie zagryźć takiej kasjerki, choć uważam, że reakcja mamy z tej opowieści jest najwłaściwszą reakcją. Jeśli dziecko zachowuje się nie tak jak powinno, to ja jestem osobą, do której należy się zwrócić z uwagą na ten temat. To ja jestem od wychowywania swojego dziecka. Kropka.
Mam nadzieję, że zachowałabym stoicki spokój i wezwała policję… Bo czuję, że mogłoby dojść do rękoczynów.
No nie, nie rozumiem. Byłabym w stanie – absolutnie nie zgadzając się na takie zachowanie kasjerki – szukać ewentualnych jego przyczyn. Może sama była bita/ jest bita w domu, może poziom frustracji i zmęczenia chwilowo odebrał jej zdolność do empatii i racjonalnego myślenia. Nie wiem. Mogłabym szukać wytłumaczenia, ale nie – usprawiedliwienia. Bo tego nie ma. Natomiast reakcji komentujących, tak na zimo, z daleka, w internecie – nie umiem sobie nawet próbować tłumaczyć. Ale to w ogóle jest mój duży problem z komentarzami w internecie. Bywają mądre i ożywcze, ale w dużej mierze są też zwyczajnie głupie, napastliwe, obraźliwe –… Czytaj więcej »
A ja będę szczera :D w sumie jak zawsze ;) Jestem osobą cierpliwą, tolerancyjną i wyrozumiałą ale jak Boga kocham Pani kasjerka cała by nie wyszła zza kasy :D wiele potrafię zrozumieć, znieść ale nigdy nie dam jakkolwiek skrzywdzić moich dzieci. Możecie teraz pisać, że jestem potworem, źle wychowanym itd ale przepraszam bardzo ja swoich dzieci nie biję a jakaś obca będzie?! Dzieci są różne i mają różne dni, są momenty gdy pogoda nie sprzyja, dziecko rozespane itp i wtedy takie dziecko potrafi być nieznośne, Pani kasjerka nie zna mnie, nie zna mojego dziecka, nie ma zielonego pojęcia co mu… Czytaj więcej »
A tam potworem od razu. Przecież byś jej chyba nie zjadła :)
A tfuuu! Jeszcze by mi cholera w gardle stanęła! ;) hehe
Nie mam żadnego wytłumaczenia dla tej kasjerki i dla jej zwolenników. Jak można bić dziecko???? zwłaszcza nie swoje. Nie masz nerwów kobieto to pracuj gdzie indziej. Też nie wiem czy spokojnie wezwałabym policje, ale to jest najrozsadniejsze
O właśnie. Zawsze przecież można rzucić pracę i znaleźć taką, która nie wyprowadza z równowagi i gdzie nie ma kontaktu z ludźmi.
Nie wiem, jak bym się zachowała i nie mogę za siebie ręczyć. Chyba trudno byłoby mi utrzymać emocje i rękoczyny na wodzy.
Co za ludzie…
Ja nie wiem co bym zrobiła, pewne szczeka by mi opadla, zamurowaloby mnie a potem…mam nadzieje ze tez wezwalabym policje. Komentujacy ludzie to pewnie tacy, ktorzy sami nie maja dzieci, ianczej nie potrafie tego wytlumaczyc
Za każdym razem, kiedy czytam lub słyszę, a nie daj Boże widzę, jak dorosły krzywdzi dziecko, to mnie szlag trafia. Jak można? Gdyby ktokolwiek uderzył moje dziecko, to na pewno wezwałabym policję. To jest karalne. Nie wiem, czy zdołałbym się powstrzymać przed zrobieniem porządnej awantury. Jak mantrę powtarzam zawsze w rozmowach o biciu dzieci – ja bym nie chciała, żeby ktoś mnie uderzył, jeśli zrobię coś złego, czy coś, co się komuś nie podoba, dlaczego więc bić dziecko, które często nie jest świadome tego, że robi coś złego, a nawet jeśli jest, to można je naprostować w inny sposób. A… Czytaj więcej »
Ja pomimo,ze pewnie nie powinnam to bym jej oddala tezy razy mocniej….
Wiekszosc ludzi jest mniej lub bardziej zaburzona (najprawdopodobniej po swoim dziecinstwie) dlatego bije albo tak chetnie akceptuje bicie innych, winne zrzucajac na ofiare. ktos w koncu wine poniesc musi, najlepiej ofiara. Opiniami ludzi o zaburzonym widzeniu rzeczywistosci nie nalezy brac do serca, raczej martwic sie, ze jest az tylu. Jesli dzieciak zachowywal sie niewlasciwie, to kasjerka powinna poprosic szefa o interwencje. Kobieta jest zdecydowanie zaburzona. Ale jest tez dorosla. Niezaleznie jakie zachowanie chlopca ja sprowokowalo powinna zachowac sie jak dorosla. Jesli nie potrafi, to ma na tyle lat zeby wiedziec ze nalezy poprosic o pomoc kierownictwo. Kierownictwo moze poprosic grzecznie… Czytaj więcej »
Pracowalam na kasie i jestem w stanie ją zrozumieć. Dzieciom wolno już wszystko i to jest chora sytuacja.
Przeraża mnie agresja jaką to hipotetyczna sytuacja powoduje, zwłaszcza u Twoich komentujących na FB. Najchętniej to by sobie wszyscy to „oko za oko” tak wydziubali, że ze świecą można byłoby szukać jednookich kasjerów. Nowoczesne społeczeństwa wyrosły już z czasów praw epoki brązu i prawa hammurabiego – myślę, że pora na niektórych Twoich komentatorów :)
Przytoczony przykład z artykułu pokazuje jak powinno funkcjonować właściwe społeczeństwo – telefon na policję, zwolnienie z pracy – penalizacja przemocy w formie cywilizowanej i brak eskalacji to naczelne i moralnie właściwe sposoby ukarania w takim przypadku.
Wydaje mi się, że wszyscy wiedzą, co powinno się zrobić i nawet to przyznają. Jednocześnie wszyscy piszą, że w takiej sytuacji bardzo ciężko byłoby im się opanować – to też normalne i bardzo się cieszę, że tak wielu z nich rozumie, iż czasem ogarniają nas emocje, których nie jesteśmy w stanie trzymać w środku. Więc to nie jest do końca tak, że każdy na spokojnie, po takiej sytuacji chciałbym skrzywdzić kasjera. Ale większość miałaby problemy zachować zimną krew na miejscu zdarzenia. To dwie różne sprawy.
Wiesz, „oddawanie dwukrotnie” czy „wywożenie do lasu”, które mają najwięcej poklasku na Twoim FB mówi, że jest spora akceptacja do prymitywnej formy wendetty, bez specjalnego „po dłuższym zastanowieniu”. Trochę to straszne (a może po prostu krótki ostry komentarz lepiej się lajkuje niż stonowaną wypowiedź).
Dla mnie wypowiedź o wywożeniu do lasu, jest zwyczajnie zabawna :) I raczej tym bym się kierował, tłumacząc jej popularność :)
Śmiał się będziesz jak Tobie ktoś „wywożeniem do lasu” pogrozi, bez przysłowiowego puszczenia oczka ;)
Ja to sobie tylko zadaję pytanie czy Pan Leszek ma dzieci?! ;)
Pozdrawiam
Pan Leszek nie ma dzieci, ale Pan Leszek sprzeciwia się eskalacji spontanicznej agresji w stylu „oko za oko”. Mamy do tego cywilizację, która (czasem z różnym efektem) pomaga osiągać właściwy poziom sprawiedliwości. Oczywiście krew by mi się zagotowała – w końcu przemoc to przemoc, ale jestem daleki od „oddawania komuś dwukrotnie”.
Tak myślałam :)
Dziękuję :)
Pana Leszka „przerazila” agresja ze strony rodzicow polegajaca glownie na tym ,ze wiekszosc nie wie jakby sie zachowala dopuszczajac mozliwosc oddania kasjerce, a jakos nie wyrazil oburzenia na bicie osoby slabszej przez silniejsza.Na ten temat slowem sie nie zajaknal.
Mam nadzieje, ze to nie jest jednak kierunek w ktorym idzie nasz cywilizacja.
Po mojej reakcji kasjer poszedłby na rentę…. Myśląc zdroworozsądkowo genialnie byłoby zachować spokój i postąpić w sposób cywilizowany. Ale wiem że we mnie odezwałaby się lwica broniąca swoje małe :)
Dobrze, że nie po zasiłek pogrzebowy. Rany, ale waleczni rodzice u mnie na blogu :)
Wiesz, a mi się wydaje że bardziej świadomi niż waleczni ;) Rodzice dla których bicie jest metodą wychowawczą uderzyliby dziecko szybciej niż kasjer :(
Zapomniałeś dodać co robiła matka dziecka. Czy próbowała uspokoić dziecko? Czy w ogóle cokolwiek zrobiła? Z resztą to nie jest ważne, bo nic nie usprawiedliwia zachowania kasjerki. Zwolnienie to dobra forma kary. Chociaż nie rozumiem czemu policja nie wytoczyła zarzutów. Gdyby ta sama kasjerka podeszła i uderzyła policjanta to już by dawno ją do więzienia wsadzili… Niby dziecko nie jest takim samym człowiekiem jak policjant?
Nie tyle zapomniałem dodać, co brakowało w artykule takiej informacji. Nie chciałem wyciągać pochopnych wniosków i przedstawiłem tyle danych ile było dostępnych.
Pewnie w artykule specjalnie pominęli ten szczegół. Jak już pisałam, jest to w sumie nie istotne, bo kasjerka nie miała prawa uderzyć dziecko.
Nie wiem co bym zrobiła i mam nadzieję, że nigdy nie będę się musiała nad tym zastanawiać, bo skoro ja, ani nikt z rodziny (mąż, dziadkowie, etc.) nie uderzyłby mojego synka, to jakim prawem obca osoba by mogła? Najprawdopodobniej gdybym jakimś cudem nie zdążyła zareagować wcześniej i uniknąć ataku na dziecko, skończyłoby się wezwaniem kierownika sklepu, skargą „wyżej” i wezwaniem policji, ale nie wiem, czy w pierwszej chwili udało by mi się zachować zimną krew i nie „lutnąć”.
Nie mam bojowego charakteru, więc pewnie do rękoczynów by nie doszło. Jednak z całą pewnością nie popuściłbym i temat zostałby zgłoszony do wszystkich możliwych instancji.
Miałam napisać: po co rozważać tak wyimaginowane sytuacje? A tu proszę przykra niespodzianka. Pytanie tylko, czy uderzenie było faktycznie uderzeniem. Jeśli historia pochodzi z przekazu medialnego, to byłabym ostrożna, bo może się okazać, że to co jakiś dziennikarz nazwał biciem, tak naprawdę nie miało z biciem nic wspólnego. Nauczyłam się ostrożności w dawaniu wiary wszystkim sensacyjnym doniesieniom, w szczególności dotyczącym dzieci. Niestety takie historie za dobrze się sprzedają, a niektórzy nie mają problemu z tym, żeby to, czy tamto podkoloryzować, żeby dodać dramaturgii.
Z artykułu wynika, że to było „smack”. Czyli coś pomiędzy klepnięciem, a uderzeniem. Nie zmienia to jednak faktu, że dziecko się po tym rozpłakało i nie dało się go uspokoić. Więc uderzeniem, w sensie takim, które zostawiłoby trwały, widoczny ślad na ciele, to to nie było. Niemniej ślad na psychice – kto wie.
Nie da się usprawiedliwić zachowania kasjerki, cokolwiek by to dziecko nie robiło. Z drugiej strony, przeraża mnie dla jak wielu dzieci taka „przygoda” byłaby pierwszą w życiu nauką konsekwentnego zachowania dorosłych.
Konsekwencja nie musi się łączyć z przemocą.
„Nagle kasjer odzywa się do niego, że jeśli nie przestanie, to on go uderzy. Dziecko nie przestaje. Kasjer go uderza” – w tej konkretnej sytuacji musi:)
Fakt :)
Podejrzewam, że poniosłoby mnie, ale raczej słownie. A skończyło by się tak jak w przytoczonej przez Ciebie sytuacji. Wezwany kierownik i policja. Nie odpuściłabym póki nie zostałyby wyciągnięte odpowiednie konsekwencje.
Nie wiem czy nie grzmotnęłabym w pierwszym odruchu tej kasjerce. Na co dzień walczę z ludźmi, którzy uważają przemoc wobec dziecka jako jedyny i skuteczny argument. Ludzie mi bliscy niestety. Dziadkowie. Ostatnio ów dziadek wyraźnie powiedział, że jeśli jeszcze raz zobaczy moją Żabę bawiącą się w kupce piachu na podwórku a nie w piaskownicy to jej natrzepie. Ze stoickim spokojem mu odpowiedziałam, że jeśli tak zrobi ja natrzepie jemu….
Z bliskimi jest najgorzej. Tym bardziej gratuluję tak stanowczej postawy.
Nikt nie ma prawa ruszyć mojego dziecka. Sama nie stosuję wobec Córki przemocy więc tym bardziej nie może tego czynić nikt inny. Nie rozumiem w ogóle jak można tak postąpić.. Kto daje obcemu takie prawo? Świat naprawdę już fiksuje.
a ja kurcze nie rozumiem gdzie była matka dziecka.. juz w momencie gdyby ktoś tak się do mojego odezwał..zareagowałabym.. to dziecko siedziało na taśmie do wykladania zakupów? przeciez od kasjerki klienta dzieli cały kontuar … albo musiała wyjść, albo się wychylić.. ,żeby dosięgnąć malca.. co wtedy robiła matka?
Z relacji wynikało, że kasjerka zrobiła to zza kasy, więc jednak ten „cały kontuar” nie jest tak duży, żeby uniemożliwić kasjerce takich ruch. Nijak można za to matkę winić.
Dla mnie dziecko jest całym życiem wszystko co robię to tylko dla niego jest wszystkim co jest dla mnie najważniejsze w życiu . Dla niego żyje to jest mój sen życia . Jeśli ktoś skrzywdził by moje dziecko czyli mój cały świat . Jestem w stanie zrobić wszystko nie zwarzajac na konsekwencje by je chronić i walczyć do ostatnich sil zeby nigdy nie doznał bulu. Uważam ze trzeba walczyć o swoje dzieci nie można pozwolić by je ktoś poniewieral to jest cześć ciebie to ty je nosilas podnsercem to ty o nie dbasz to ty mu się poswiecasz i to… Czytaj więcej »