Czego nie wolno mówić rodzicom, których dziecko się źle zachowuje?
Tym razem kilka rzeczy, których powinno się unikać w rozmowie z drugim rodzicem.
– Patrz jak zadymia – jedna mama mówi do drugiej na placu zabaw, wskazując jakiegoś chłopca, na oko trzy, cztertolatka, który krzyczy i rozrzuca wszędzie dookoła piasek z piaskownicy.
– Oczywiście nigdzie nie ma rodziców – stwierdza druga i w żaden sposób nie komentuje później tego, że dosłownie po paru sekundach od momentu, w którym to powiedziała, podszedł ojciec chłopca i zaczął z synem rozmawiać.
– Patrz, dzieciak nawet na niego nie patrzy – oświadcza ponownie pierwsza. – Zero szacunku do rodzica. W życiu bym na to mojemu nie pozwoliła.
Wtedy też do rozmowy włączyła się trzecia mama, siedząca nieopodal i tym co powiedziała, uciszyła obie wszechwiedzące mamy na dobre.
– Ten chłopczyk ma autyzm. Wymagać od niego kontaktu wzrokowego czy tego, aby zawsze zachowywał się dojrzale, to jak wymagać od niektórych mam siedzących na placu zabaw, aby nie komentowały każdego dziecięcego zachowania, którego nie rozumieją. W sensie niemożliwe do osiągnięcia. Tylko, że u niego nie wynika to z braku kultury.
Przypadkowi eksperci od wszystkiego
Popełniłem już kiedyś tekst, w którym wymieniłem wszystko (dosłownie wszystko), co obcy ludzie wiedzą o naszych dzieciach i w dalszym ciagu podtrzymuję to stanowisko. Nawet gdyby ten chłopczyk nie miał autyzmu, to na jakiej podstawie ktoś jest w stanie stwierdzić, skąd bierze się jego zachowanie? Dlaczego tak często przypisuje się takim właśnie dziecięcym poczynaniom cechy „złego zachowania” czy wręcz „złego wychowania”? Czy jeśli dziecko reaguje na coś płaczem, to znaczy, że jest złe, bądź źle wychowane? A jeśli reaguje krzykiem? Bądź śmiechem? Bądź jakąkolwiek inną emocją? Od kiedy to oceniamy ludzi za to co czują?
Najwyższa pora powiedzieć otwarcie
Zachowanie dziecka NIE zależy wyłącznie od tego, jak dziecko jest wychowywane. Nie zależy ono też na pewno od dziecięcego szacunku do rodziców. Zachowanie dziecka może w zasadzie zależeć od mnóstwa czynników i my, jako rodzice, tylko na niektóre z nich możemy mieć wpływ, więc bezsensowne jest łączenie każdego takiego zachowania z kiepskim wychowaniem.
Żeby nie być gołosłownym, oto kilka przykładowych czynników, które mogą mieć wpływ na dziecięce zachowanie:
– wiek
– poziom cukru
– poziom zmęczenia
– umiejętność panowania nad emocjami
– indywidualny rozwój mózgu
– poziom zaspokojenia potrzeb
– pozostałe wydarzenia w trakcie dnia
I tak dalej i tak dalej… To oczywiście nie jest pełna lista, a jedynie zarys tego co może stać za owym „złym” zachowaniem. Złym trafiło do cudzysłowu celowo, gdyż to co my, jako dorośli ludzie odbieramy jako „złe zachowanie” czy jako „brak szacunku”, najczęściej jest po prostu najlepiej znanym dziecku sposobem na okazywanie swoich niezaspokojonych potrzeb.
Nie próbą manipulacji, nie aktem złośliwości, lecz po prostu próbą zaspokojenia własnych potrzeb (tylko, że czasami jeszcze niedojrzałą).
Tak, nawet jeśli bije. Tak, nawet jeśli krzyczy. Tak, nawet jeśli płacze.
Oczywiście to też nie jest tak, że my jako rodzice nic nie możemy zrobić
Możemy i to całkiem sporo. Możemy pracować z dzieckiem nad umiejętnością panowania nad emocjami. Nad umiejętnością komunikowania się z innymi w sposób, który okazuje im szacunek. Nad wyrażaniem niezaspokojonych potrzeb w taki sposób, aby nie krzywdzić przy tym innych. A przede wszystkim możemy te wszystkie zachowania modelować poprzez naszą własną postawę, która te wszystkie zachowania będzie zawierała zarówno w stosunku do innych ludzi, jak i do samego dziecka.
Tylko nawet jeśli się w to mocno zaangażujemy, to mimo wszystko musimy przy tym mieć świadomość, że gorsze dni w życiu naszego dziecka i tak się wydarzą. Wydarzą się i to prawdopodobnie znacznie częściej, niż przypuszczamy, bo czynników mających na to wpływ, które wymieniłem wcześniej i które są poza naszą kontrolą, jest zwyczajnie zbyt wiele. Do tego musimy też wziąć pod uwagę, że ewentualna zmiana może u niektórych dzieci wymagać przede wszystkich osiągnięcia pewnego wieku i pewnej dojrzałości, więc możemy być zmuszeni na to po prostu poczekać.
Dlatego na koniec chciałbym podkreślić raz jeszcze
To nie brak szacunku, ani tym bardziej brak wychowania jest odpowiedzialny za wszystkie „złe” dziecięce zachowania i najwyższa pora przestać wmawiać to innym rodzicom, gdyż może spowodować, że zaczną szukać problemu tam gdzie go nie ma. Zaczną kierować się strachem. Strachem przed oceną innych, strachem przez byciem „tym gorszym rodzicem, który nie radzi sobie z własnym dzieckiem”. Będą winić siebie, będą winić dziecko, będą przylepiać łatki (i dziecku i sobie) i jednego mogę być w tym wszystkim pewny: to się niczym dobrym nie skończy.
Tymczasem spora część takich wypadków to są pojedyncze sytuacje, które po pewnym okresie same znikają i nie wymagają specjalistycznej pomocy. Z kolei te, które nie znikają lub wręcz się nasilają wymagają właśnie tego: specjalistycznej pomocy. Nie pseudoeksperta z ławeczki na placu zabaw, ale zaufanego psychologa. Jeśli więc rzeczywiście chcemy pomóc i widzimy, że dany rodzic tej pomocy potrzebuje, to dajmy mu kontakt do kogoś takiego, zamiast samemu bawić się domową psychoanalizę.
W końcu gdyby ów rodzic skarżył się na jakąś nietypową i długotrwałą wysypkę u dziecka czy na jakieś inne niepokojące schorzenia natury medycznej, to też wysłalibyśmy go do specjalisty.
Prawa do zdjęcia należą do Various.
Zajebiste. Jesteś wielki
Dzięki! :)
Gdy to czytałam, przypomniała mi się bardzo podobna sytuacja, o której opowiadał mi mój Brat. Był kiedyś z córką Alą w sali zabaw i przy okazji obserwował, jak bawią się dzieci. Jeden chłopczyk zachowywał się tak jak w Twoim wpisie – był „niegrzeczny” – psuł innym dzieciom zabawę. Dzieci wrzeszczały i skarżyły, matki (z ojców był akurat jeno mój Brat :) ) krytykowały, że chłopczyk niewychowany, bla bla bla… Akurat mama chłopca stała koło mojego Brata i powiedziała mu, że jej syn ma autyzm. Brat później wyjaśnił Ali, że ten chłopiec jest chory i dlatego tak reaguje, że inaczej nie… Czytaj więcej »
Wspaniała dziewczynka! :)
Zgadzam się :) Ale gdyby widziała przykład „z góry”, że takie dziecko należy potępić – gdyby mój Brat dołączył do krytykujących mam, to pewnie wcale nie poszłaby się z tym chłopcem bawić… Pewnie by pomyślała, że jeszcze inni o niej powiedzą, że „niegrzeczna”!
I mama
Rany, extra. Chcialabym byc taka madra jak Twoja bratanica :)
Pani Aniu, czy mogę wykożystać Pani wpis, lub może zechciałaby Pani opisać tą historię na mojej stronie? Bajki pogadajki to profil, który przez bajki, informacje i przykłady z życia ma pomagać rodzicom wychowywać dzieci w empatii i przyjaźni, która nie wyklucza. Tak jak Pani celnie zauważyła ” czasem wystarczy trochę zrozumienia”, a przykład idzie z góry . Proszę o kontakt https://www.facebook.com/bajkipogadajki/
Jak zwykle w samo sedno . Ja jestem przez moich znajomych uwazana za matkę,która rozpieszcza dzieci i pozwala na wszystko. Bo ,żeby 10-latka pyskowała do matki ?! Albo jeszcze lepiej,do cioci,czy babci?! A 8latek żeby się starszych nie słuchał?? Dupa nie szklanka,nie pęknie. A jak dziecko sie wypłacze, będzie mniej sikać. Ostatnio usłyszałam,zebym się nie zdziwiła jak mi któres z dzieci przywali przez to bezstresowe wychowanie. A mi ręce opadają. Bo ja się cieszę, że moja córka ma swoje zdanie i potrafi go bronic,a w imię czego mam bic moje dzieci,żeby komus humor poprawić? Szacunku się nie zdobywa w ten… Czytaj więcej »
Ja wczoraj usłyszałam, że moja niespełna 16 mies. córeczka jest „małą terrorystką” (nienawidzę tego określenia!), bo się obudziła, płakała i „chciała na rączki” w sklepie.,,
16 miesięczne dziecko terrorystą? O rany… To taki dwulatek ma już pewnie plan obalenia światowego rządu :)
przecież terrorystą jest od skończenia 6 tygodni, tylko do wtedy dziecko można brać na ręce jak płacze, przytulać, spać z nim itd. potem już nie, bo się przyzwyczai i już będzie terroryzować…
jakie skończenie 6 tygodni? ja usłyszałam, gdy mały nie miał tygodnia!!! żeby nie spał u na moim brzuchu bo się przyzwyczai….
Mój miał dobę i kołysałam go w tej szpitalnej kołysce, bo wtedy był spokojny. Usłyszałam to samo :/
Ja nie ukrywam, że przykro mi się robi na myśl o tych wszystkich dzieciach, które nigdy nie nauczą się, że ich głos też ma znaczenie. Że na ich krzyk czy na ich sprzeciw też jest w naszym świecie miejsce, jeśli ktoś robi coś, co jest niezgodne z tym co one czują. Takim ludziom polecam podesłać: https://www.blogojciec.pl/dzieci/dobrze-wychowane-dziecko-potrafi-powiedziec-nie/. Może chociaż trochę otworzy oczy.
tak jest! nie ma to jak wpychać nos w nie swoje sprawy. O ile jeszcze czasem jest uzasadnienie (i dobrze), kiedy mamy do czynienia z przemocą, czy innym szkodliwym zachowaniem. Część ludzi chyba nie było nigdy dziećmi. Nic nie zepsuło, nie zrobiło nikomu na złość. Ludzie mają pretensje, że dziecko krzyczy w piaskownicy i nie mogą się skupić na czytaniu jakże wciągającej lektury typu Przyjaciółka.. czasem warto zwrócić się bezpośrednio do dziecka, które swoim zachowaniem nam przeszkadza. Dzieci potrafią szybciej pewne rzeczy zrozumieć niż dorośli. Jak nasze dziecko komuś przeszkadza, to zawsze można odpowiedzieć coś w stylu „a pani jest… Czytaj więcej »
A ile z tych „niegrzecznych” dzieci ma autyzm? Rozumiem nawoływanie do empatii i ostrożności w ocenach. Jednak większym problemem są aktualnie dzieci hodowane przez nieudolnych rodziców niż te, których zachowanie jest wynikiem schorzeń – autyzmu, syndromu Aspergera lub ADHD. Hodowane, nie wychowywane. Tu dobór słów ma znaczenie. Wielu rodziców na siłę wyszukuje u swoich pociech rozmaite problemy, które maja usprawiedliwić ich porażki wychowawcze. Nie pomagają w tym ani durnowate pisemka, szerzące quasi – wiedzę psychologiczną, ani też jeszcze głupsze teorie wychowania. Np. sławetne bezstresowe wychowanie: nie dość, że pomysłodawca tej metody wychowawczej pod koniec życia sam przyznał, ze ona nie… Czytaj więcej »
Szanowna Pani. Co to jest bezstresowe wychowanie? Kto jest autorem koncepcji? Jeżeli ma Pani na myśli Benjamina Spocka, to nic nie odwoływał, bo nie miał czego, wszak nigdy nie był autorem koncepcji zbliżonych do tego, co Pani (nie pedagogika czy psychologia) nazywa „bezstresowym wychowaniem”. Jeżeli się mylę (co oczywiście jest możliwe), bardzo proszę o źródła, które potwierdzają przytoczone przez Panią tezy.
Podpinam się pod prośbę. Po pierwsze bzdurne jest twierdzenie, że istnieje coś takiego jak bezstresowe wychowanie. Po drugie równie bzdurne jest twierdzenie o tych ostatnich słowach na łożu śmierci.
A teoria o odwoływaniu tezy na łożu śmierci nie była anegdotką o ADHD? Coś mi się kiedyś o uszy obiło, spośród „popularnej wiedzy podwórkowej” :)
Wychowanie bezstresowe nie istnieje. Istnieją natomiast ludzie, którzy tymi dwoma słowami usprawiedliwiają sobie dlaczego tresują swoje dzieci systemem kar i nagród i innymi równie szkodliwymi metodami, bo naiwnie wierzą, że to zapewni dobre wychowanie.
Kochani rodzice, zdradzę wam tajemnice. Tych wszystkich ludzi tak naprawdę nie obchodzi wychowanie waszych dzieci, ani wasza z nimi relacja, ani w ogóle powody dla których wasze dziecko zachowuje się, jak się zachowuje. Oni prawdopodobnie jedynie chcą, żeby przestało im w restauracji wbiegać do talerza, piszczeć nad uchem w kolejce w supermarkecie, kopać ich w autobusie, biegać po kościele. Tylko jak wyartykułujemy takie oczekiwanie, żeby wasze dzieci jakoś się dostosowały do życia społecznego, to słyszymy, że to „tylko dziecko”, i „to co ja mu właściwie mam powiedzieć”. Więc niektórzy zamiast komunikować wprost „niech on przestanie we mnie sypać piachem” mówią… Czytaj więcej »
Tak samo jak nie lubię rozwrzeszczanych dzieci w restauracji, która dla dzieci nie jest przystosowana, tak samo nie lubię dorosłych, którzy wchodzą do miejsc, które są dla dzieci przygotowane i narzekają, że dzieci zachowują się jak dzieci. Tak, dzieci powinno się zabierać na msze dla dzieci i do restauracji przystosowanych dla dzieci. Podobnie jak należy unikać zabierania ich na wielogodzinne zakupy, gdy widzimy, że są wyraźnie zmęczone, bo szkoda naszych nerwów, dziecięcych i wszystkich ludzi dookoła. Natomiast porównywanie, że dorosły człowiek ma gorszy dzień i jakoś nie sypie drugiemu piaskiem w oczy jest zwyczajnie komiczne i infantylne. Tak jak gdyby… Czytaj więcej »
Jak to nie ma wytłumaczenia? Może ma autyzm?
Widzę, że Pani nie lubi dzieci.
W takim razie, skoro moje dziecko ma autyzm i miewa zły dzień często, bardzo często, to , żeby nie wchodziło w drogę dorosłym którzy akurat mają zły dzień ( a tacy zawsze i wszędzie się trafiają) , mam je średnio 5 razy w tygodniu zamykać w piwnicy i tak do końca jego życia, jak rozumiem? Tak na wszelki wypadek, bo jeszcze ktoś może również mieć autyzm, zły dzień albo inne chwilowe niedobory cierpliwości? W latach 70 i 80 nie diagnozowano u nas połowy schorzeń znanych światu od dawna… Wszystkich „dziwnych” klasyfikowano zgodnie jako „wariatów” i „chorych psychicznie”. W średniowieczu zamykano… Czytaj więcej »
Mój 3-letni synek jest dzieckiem bardzo energicznym i zawsze wszedzie go pełno, wszystko robi w biegu rzadko siądzie i bedzie się bawił spokojnie taką już ma naturę. Latem na placu zabaw usłyszałam od jednej z mam które tam siedziały ” że jak by miały takie dziecko to by do głowy dostała i przywiązała by go by nie biegał ” faktem jest to że rzadko mogę sobie posiedzieć i sobie poplotkować ale mi to nie przeszkadza. Często jest inicjatorem zabaw ale zna granice. Dziecko jest tylko dzieckiem i wychodzę z założenia że jeśli to sprawia mu przyjemność to nie będę go… Czytaj więcej »
Bardzo trafne spostrzeżenia, osobiście nie znoszę takich komentarzy. Przepraszam bardzo, ale nie jestem w stanie zapanować nad swoją pociechą w każdej sekundzie. Poza tym mała chodzi do przedszkola i nabiera nawyków od innych dzieci. Staramy się z mężem tłumaczyć, jak możemy co wypada i co się powinno, jednak nikt z nas nie podlega tresurze..hellooł!
Dopóki cudze dziecko nikogo nie krzywdzi i nie przeszkadza – akysz! Nie rozumiem wtrącania się w czyjeś sprawy, kiedy mnie nie dotyczą. Matka matce niestety zazwyczaj najgorszym wrogiem…
mam córkę i syna z autyzmem, więc wyobraźcie sobie co się dzieje :P czasami jest sajgon, armageddon i otchłań rozpaczy, bo dzieciaki nakręcają się wzajemnie, gdy się zdenerwują, a czasami jest normalnie sielanka (jak są najedzeni, dostali porcję czułości i się wyspali), a na zachowanie może wpływać pogoda (tak jak u dorosłych – niskie ciśnienie=ból głowy), a oni nie umieją mówić, więc jak coś jest nie tak to marudzą, płaczą albo krzyczą, czasami się zastanawiam skąd się bierze moja cierpliwość :D
Dzięki Pewne sprawy sobie przypomniałem! Sam mam syna Ma 18mc Patrząc na niego ile ma w sobie uporu By coś zrobić napsocic Ale tak samo jak my, ma swoje myślenie , i coś chce dokonać Ale świadomość malutkiego nie jest na tyle rozwinięta by np widzieć zagrożenia lub szkody czy krzywdy i nieraz złoszczę się na niego Ale kiedy Strzeli swój uśmiech i powie Tataaa to już nie mam słów Kiedyś bardzo cynicznie patrzyłem na wszystko oceniałem Dziś No Właśnie ! patrzę że zrozumieniem i zastanawiam się Bo nic bez powodu się nie dzieje Ale do pewnych rzeczy sami musimy… Czytaj więcej »
Po pierwszym akapicie wiedziałam do czego to zmierza. Szczerze mówiąc gdy nie słyszę na placu zabaw, że mój synek jest niegrzeczny / dziwny / źle wychowany albo, że ktoś mi ,,szczerze współczuje” to przeważnie oznacza, że na tym placu jesteśmy po prostu sami. Nawet gdy powiem komuś, że mój synek tak się zachowuje, bo ma autyzm to zwykle słyszę, że albo nie wygląda albo, że ok autyzm autyzmem ale mógłby zachowywać się jakoś inaczej przecież :/
Min obronie 17- letni syn , get byl maly ( wlasciwie od urodzenia) przysparzal nam Spiro klopotow
Na pewno krytykowanie zachowania cudzych dzieci jest nie na miejscu, ale jest też druga strona medalu. Są rodzice, którym po prostu nie przeszkadza złe zachowane dziecka. Obserwuję to w szkole np. przed lekcjami. Dzieci biegają po korytarzu krzyczą, popychają się, a nawet biją, a ich rodzice stoją plotkując między sobą i nie reagują w żaden sposób ( mimo, że w klasach trwają lekcje) dopóki nie zobaczą nauczycielki. Wtedy wołają: Krzysiu, Janku przestańcie, Pani idzie. I dzieci nagle robią się grzeczne. :(
A ja mam inny dylemat, w klasie mojego dziecka jest dziewczynka, która się sama okalecza, czy powiedzieć cokolwiek rodzicom? czy wiedzą o tym?nie wiem, ale czuję, że powinnam coś zrobić tylko nie wiem co i jak
Myślę, że zdecydowanie warto zasygnalizować chociaż nauczycielowi.
Dobrze powiedziane – przede wszystkim obserwować, analizować i wyciągać wnioski. Nie zawsze nasze obawy się sprawdzają. Rzeczywiście, jeżeli pewne wzorce zachowań zostają i nie mijają, trzeba interweniować, w ostateczności udać się do specjalisty.
Eh, niektórym czasami brakuje wyrozumiałości. skąd się to bierze?