Chciałbym, żeby moje dzieci miały w życiu prawdziwy cel
Żeby miały w życiu coś, czemu będą się potrafiły poświęcić.
Gówno mnie wszyscy obchodzą
Ostatnio Taka Sobie Matka, napisała tekst o tym, że nie chciałaby, aby jej syn został gejem. Tekst sam w sobie bardzo fajny i w pełni rozumiem czym się kierowała pisząc go. Jedyne co mnie zmartwiło, to słowa: „Gówno mnie wszyscy obchodzą, nie mam zamiaru poświęcać dziecka na ołtarzu idei, jak słuszna by nie była.” (źródło). Czyli: „nie zamierzam stawać w obronie czyjejś sprawy, nawet jeśli jest słuszna, bo to przecież nie mnie krzywdzą”. To niestety krótkowzroczność. I nie mam tutaj na myśli tematyki homoseksualnej. Ona jest tylko przykładem. Wychodząc z takiego założenia, musimy pamiętać, że jeśli pozwolimy krzywdzić innych i nie będziemy się odzywać, kiedy mamy okazję, to nikt się nie wstawi za nami, gdy Ci sami ludzie, przyjdą po nas.
Poświęcenie dzieci
Nie zrozumcie mnie źle, ja też nie mam zamiaru poświęcać swoich dzieci na ołtarzu jakiekolwiek idei. Bo to przede wszystkim nie jest i nigdy nie będzie moja decyzja. Jeśli jednak dojdzie do tego, że któreś z moich dzieci samo zdecyduje się na takie poświęcenie, w wybranym przez siebie temacie (nawet jeśli to będzie ten wyświechtany, międzynarodowy pokój), to nie będę miał odwagi stanąć mu na drodze. Wręcz będę stał z nim ramię w ramię, jeśli tylko będzie taka konieczność. Bo to jest ważne, żeby znaleźć w życiu coś, za co będziemy gotowi walczyć. Cel, który postanowimy osiągnąć niezależnie od tego, jak wiele kłód wyląduje pod naszymi nogami. Coś, na czym po prostu będzie nam zależało.
Życie jest ciężkie
Nawet jeśli życie mojego dziecka, nie będzie łatwe i przyjemne (ja się pytam: „a czyje jest?!”). Nawet jeśli będą się pojawiały momenty, w których zabraknie mu siły, aby iść dalej. Nawet jeśli będzie się musiał czołgać (metaforycznie lub nawet dosłownie), aby osiągać swoje następne cele. Nawet jeśli w pewnym momencie skończą mu się łzy, które z bezsilności mógłby wylewać. Nawet wtedy… a wręcz zwłaszcza wtedy: będę z niego nieprawdopodobnie dumny.
Pełnia życia
Jeśli do mnie należałby ten wybór, jestem pewny, że wolałbym dla swojego dziecka takie „ciężkie” życie, niż życie osoby, która przez całe swoje życie bała się podejmować wyzwania. Która nie potrafiła stanąć w obronie ludzi krzywdzonych. Która bała się powiedzieć „nie”, gdy trzeba to było powiedzieć. Która obawiała się robić to, co było słuszne. Która nie miała odwagi walczyć o swoje i o swoich najbliższych. Która tak bardzo bała się żyć swoim życiem, że jeśli dobrze się jej przyjrzymy, to okaże się, że nigdy tak naprawdę nie zaczęła żyć.
Dlatego proszę was, zastanówcie się dobrze, zanim następnym razem powiecie, że dla swojego dziecka chcecie łatwego życia. Bo takie życie nie istnieje. Istnieje natomiast życie, w którym żyjemy w zgodzie ze sobą i takie, w którym się tego boimy. Ja dla swoich dzieci pragnę tego pierwszego. A wy?
Prawa do zdjęcia należą do The U.S. Army.
Ach, zadałeś temat… Ja nie wiem, co kto ma na myśli, mówiąc, że chce „łatwego życia” dla swoich dzieci. Ja np. dla swoich córek pragnęłabym jednak życia raczej łatwiejszego – tzn. chciałabym, żeby nie doświadczyły nigdy horroru wojny, przemocy, bezgranicznego przerażenia… Gdy myślę o tym, co muszę przeżywać dziewczyny porywane przez bojowników IS, albo co musiały przeżywać matki dzieci i same dzieci w Biesłanie… Nie, nie chcę tego dla moich dzieci. Nie. Ale też wcale nie chcę, żeby je w życiu wszystko ominęło, żeby przeszły przez życie biernie i bez wysiłku. Żeby nie umiały stawać w obronie swojej i innych.… Czytaj więcej »
Ojoj, na szybko, bo na grila jadę;> JA nie mam zamiaru go poświęcać, jeśli on się sam poświęcać zechce, to jego droga… A „wszyscy” odnosiło się w tekście do poprzedniego zdania i z nim ma trochę inny sens.
Swoją drogą to zabawne, że taką karierę robi to „łatwe życie”, kością staje w gardle co drugiemu czytelnikowi, szczególnie tym, którzy na bloga wchodzą pierwszy raz.
Ogólnie, to my się zgadzamy,wieczorem będzie składniej i dłużej, dlaczego.
To ja też tylko w paru zdaniach, bo też mnie cały dzień nie będzie. Po pierwsze wybacz, że Ciebie wziąłem na przykład, bo ogólnie fajnie piszesz i w większości spraw się z Tobą zgadzam. Po drugie, to nie jest atak na Ciebie, tylko na pewien sposób myślenia.
Ależ jakiż atak? Kimże ja jestem, żeby warto mnie było atakować?!;] Ale ale, czyżby sam BlogOjciec mnie czytał? To by było;>
Jeszcze ze mnie celebrytę zrób :)
Jeszcze trochę i będziesz w tańcu z gwiazdami :D
Chyba zostanę przy blogowaniu :)
Znów strasznie się z Tobą zgadzam. Właściwie ubrałeś w słowa, to co od dawna sama próbowałam ubrać. Jestem typem człowieka, który boi się żyć, walczyć, wyjść poza schemat, ale bardzo nie chciałabym przekazać tego mojemu dziecku. Mnie pewnie ciężko już zmienić i gdybym dowiedziała się, że mój syn jest gejem, zapłakałabym po ciuchu w poduszkę. Akceptowałabym go całkowicie, ale jako matka pewnie wylałabym morze łez. Jedyne co zmienia się ostatnio w mojej głowie (głównie po tym jak otwierasz mi oczy) to, to, że pomimo cierpienia byłabym dumna, a rano zacisnęłabym zęby, wytarła łzy i powiedziała, że bardzo się cieszę z… Czytaj więcej »
Mówiąc o szczęściu dzieci patrzymy przez pryzmat siebie. Każdy rodzic chce, żeby jego dziecko miało lepiej, niż on sam miał. Ja nie miałem konsoli do gier, niech dziecko ma, ja nie miałem samochodu, niech dziecko ma, ja nie byłem szczęśliwy, niech dziecko będzie. Przyjdzie jednak taki dzień, że dziecko samo sobie obierze drogę, samo zdecyduje i samo poszuka swojego szczęścia. Naszym obowiązkiem, jest tylko spakować mu plecak z naszych doświadczeń, dać dobre buty i mocno ucałować – dobrze wychować, by sam umiał wybrać.
Nic dodać, nic ująć.
Pięknie powiedziane.
Tak na gorąco, chciałabym, żeby moje dzieci były w życiu szczęśliwe, nawet jeśli to życie ma być łatwe i przyjemne. Nie każdy rodzi się Korczakiem/ Kukuczką/ Mandelą/ Ochojską.
Poza tym to łatwo dywagować, kiedy dzieci są małe. A jak zostanie wojownikiem ISIS to też ok? Są takie przypadki. A jak szczęście odnajdzie w sekcie (vide Alice Munro)? A jak wyrośnie Frank Underwood?
No, ja nie wiem, czy bym córki jakoś gorąco wspierała. Nie wiem po prostu.
Nie no wszystko ok, ale co masz do Franka? :)
Masz rację, Frank nie pasuje. Przecież każdy chciałby mieć takiego syna ;)
I chłodniej. Może czegoś nie zrozumiałam, ale ja jednak nie do końca wiem, o co chodzi. Czy o życie prawdziwego nonkonformisty? Czy o posiadanie w życiu celu, a te przecież mogą być różne i niekoniecznie wiązać się z wielkimi trudnościami? Czy o wrażliwość społeczną i siłę do bronienia słabszych?
Co to znaczy, według Ciebie, łatwe życie i dlaczego wyklucza ono pełnię życia?
Łatwe życie według mnie oznacza takie, w którym nie ma wyzwań. A życie, w którym nie ma wyzwań, to życie w którym się nie rozwijamy. A życie bez osobistego rozwoju i chociaż próby osiągnięcia pełni naszych możliwości, nie może być pełne.
No wiesz, nie trzeba od razu być gejem, żeby mieć w życiu wyzwania ;) Żeby nie było, całkowicie się zgadzam z Twoją odpowiedzią. Ale nadal coś mi nie pasuje. Kurczę, nie wiem. Może to określenie, łatwe życie, które w tym tekście ma jednak bardzo pejoratywne zabarwienie? A jednak, my, rodzice, chcielibyśmy, żeby nasze dzieci z łatwością dostały się na studia, żeby córki miały łatwe porody etc. Bo nam jest dobrze, to nie życie stawia przed nami wymagania, tylko my życiu. My sami je w dużym stopniu, bo ja wiem, wybieramy. I to jest ok. Ale chyba nie życzę moim dzieciom,… Czytaj więcej »
Więc tak… Nie mam za dużo do pisania, bo Twoi czytelnicy odezwali się za mnie;) Piszesz: „Gówno mnie wszyscy obchodzą, nie mam zamiaru poświęcać dziecka na ołtarzu idei, jak słuszna by nie była.” Czyli: „nie zamierzam stawać w obronie czyjejś sprawy, nawet jeśli jest słuszna, bo to przecież nie mnie krzywdzą”. – Nie wiem, jak z pierwszego miałoby wyjść drugie, a szczególnie gdzie tam jest moja (nie) krzywda. Jeśli już, powinno być „nie zamierzam stawiać dziecka w obronie czyjejś sprawy, nawet jeśli jest słuszna”. Nie zamierzam. Uważam, że nie da się być bohaterem wbrew własnej woli, bo tak jest właściwie.… Czytaj więcej »
Wspieranie mojej córki we wszystkim do czego będzie dążyć to właśnie misja mojego życia. To jest mój cel. Nie pozostawię jej samej w walce o realizacje jej marzeń. Nie zdubluję błędów.
[…] wielu ubrał w słowa BlogOjciec. Rozumiem jego punkt widzenia, wiem, przed jaką częścią ich samych chce uchronić dzieci, nie […]
Rozwinęłam się byłam: http://takasobiematka.wordpress.com/2014/10/14/tak-chce-zeby-moim-dzieciom-zylo-sie-latwo/
Ja od dnai narodzin miałam musztrę od życia. Codziennie. Dzień w dzień. Dostałam taką lekcję życia że nie jeden gdyby posłuchał mojej historii zbladł by jak ściana i przeszły go ciary. Rodzice w tym wszystkim chcieli dla mnie łatwego życia i chcieli dla mnie jak najlepiej. I najlepsze co mogli mi dać to było wsparcie, wyrozumiałość, zaufanie obustronne. Myślę że to jest największe i najlepsze „danie łatwego życia” – pokazanie dziecku i nauczeniu je że nei ważne jak źle by było najważniejsze jest wsparcie rodziny, spokój w domu i szczęsliwy dom. Bo wchodząc do domu problemy zostawiasz przed drzwiami. Co… Czytaj więcej »
To się tak ładnie nazywa miłością bezwarunkowym. Kochaniem nie wtedy, gdy dziecko jest grzeczne, ale zwłaszcza wtedy, gdy jest niegrzeczne. Wsparciem niezależnie od sytuacji. I masz całkowitą rację, że jest to niezwykły dar dla dziecka.
Hmm miłość bezwarunkowa to też bardzo ciekawy temat. Miałam też nie tyle na myśli „gdy dziecko jest nie_grzeczne” ale też sytuacje gdy dziecku jest źle. Gdy dziecko skarży się na szkołę, problemy z rówieśnikami, z nauczycielami. Gdy dziecko zrobi coś „złego” w szkole a rodzic NIE KARCI GO tylko słucha. Trochę o sobie dl wyjasneinia: Moja mama jest życiowo/psychologicznie hehe bardzo mądrą kobietą. Masz problem? – Dzowń do niej. Zawsze ale to zawsze stawała w mojej obronie. Miałam do niej pełne zaufanie. Mogłam zapytać o wszystko, powiedzieć wszystko itd. (…) W liceum miałam baardzo nadgorliwą wychowawczynię! Dzowniła do naszych rodzicow… Czytaj więcej »
[…] pisałam w jednym komentarzu, muszę się pogodzić z faktem, że drogowskazem będę tylko przez chwilę i mieć nadzieję, że […]
Powinniśmy chyba mówić, że chcemy dla dzieci takiego życia, w którym będą umiały cieszyć się chwilą, z drobnostek, pokonywać trudności, z podniesionym czołem podnosić się po upadku i walczyć o swoje. I oczywiście, że bedą kochać.
matkowaciniezwariowac.blog.pl