5 faz dziecięcej walki z rodzicielskimi zasadami

Których znajomość, ułatwia rodzicom życie.

2485326269_c079b34ec6_b

Ludzie listy piszą

Po poprzednim tekście, dostałem taką oto wiadomość (oczywiście moim ulubionym gołębiem pocztowym):

„Nawiązując do tego artykułu – „Powiedzieć mu stanowcze nie, ale wytłumaczyć dlaczego.” – to nie zawsze jest rozwiązanie, bo wcale po tych słowach nie kończy się wszystko smutną minką. Dziecko tak samo jak przed chwilą nadal chce cukierka, bajki, książeczki i po naszych słowach nic się nie zmieniło, a maluch wcale nie ma ochoty się przytulać. Co wtedy? Wiadomo, „nie robić źle”. Czyli co? Przeczekać? Jeszcze raz tłumaczyć? Czekać dłużej? To wszystko w rzeczywistości jest znacznie bardziej skomplikowane.”

Postanowiłem więc tym razem dokładniej opisać, jak wygląda proces postępowania z dzieckiem, które chce czegoś, czego nie możemy lub nie chcemy mu dać. Bo przyznaję, że mój poprzedni opis nie był tak dokładny jak powinien. W zasadzie odniosłem się tylko do jednej z faz przez jakie przechodzi dziecko, a jest ich aż pięć.

I faza – Zaprzeczenie

Najpierw dziecko w ogóle nie dopuszcza do siebie faktu, że czegoś się nie da. Że czegoś nie wolno. Jak to? To przecież niemożliwe, że rodzice nie kupią mi teraz czekolady. Przecież nie ma żadnego logicznego powodu, żeby tak zrobili. Przecież mnie kochają i chcą dla mnie jak najlepiej – a dla mnie najlepsza byłaby teraz czekolada. Dziecko na samym początku wierzy, że to wszystko to jakiś błąd komunikacyjny.

II faza – Gniew

Ale jak to? Wy na poważnie nie kupicie mi tej czekolady?! To jest straszne! Jesteście okropni! Jesteście najgorszymi rodzicami! Nie kochacie mnie! 

To jest ta faza, w której pojawiają się krzyki, w której pojawia się szarpanie, w której pojawia się bicie, kopanie, gryzienie i przerzuty przez ramię. To jest najtrudniejsza faza dla rodziców, bo dziecięce emocje bywają bardzo zaraźliwe. I rodzice też zaczynają się wściekać. To właśnie w tej drugiej fazie, rodzice najczęściej sięgają po Czterech Jeźdźców Rodzicielskiej Apokalipsy. Jak ją uda nam się przeczekać, to dalej jest już tylko łatwiej.

III faza – Negocjacje

To może chociaż ciasteczka mi kupicie? Albo cukierka? Wystarczy mi mały cukierek… proszę?

To jest faza, w której dziecko zaczyna sprawdzać swoje opcje. I często okazuje się, że rodzice nie mają problemu, gdy dziecko zamiast pełnometrażowej bajki, chce taką pięciominutową. Nie ma problemu, żeby zamiast tabliczki czekolady, kupić mu jednego cukierka. Nie ma też problemu, żeby zamiast budowania całego wielkiego zamku z klocków, dziecko mogło jeszcze dołożyć pięć klocków zanim pójdzie do przedszkola. To jest faza, w którą mogą się aktywnie włączyć również rodzice. To zwykle pomaga szybciej znaleźć wspólne rozwiązanie.

Jeśli udało nam się znaleźć wspólne rozwiązanie w fazie III, które satysfakcjonuje obie strony, to fazy IV i V, mogą wcale nie nastąpić. Jeśli natomiast nasze dziecko nie chce żadnego zamiennika i dalej upiera się przy tym, czego nie może dostać, następuje czwarta faza.

IV faza – Depresja

To jest faza, która pojawia się, gdy nasze dziecko sobie uświadamia, że niezależnie od tego co zrobi, nie dostanie tego, co chce. I wpada w rozpacz, powodowaną bezsilnością. To jest właśnie ten moment, o którym wspominałem w poprzednim tekście. Ten moment, w którym dziecko należy zwyczajnie przytulić. Pokazać, że rozumiemy jego smutek i że pomimo naszych granic, które sprawiły mu przykrość, nadal bardzo go kochamy. Jeśli to zrobimy, to pozwoli dziecku przejść do ostatniej już fazy.

V faza – Akceptacja

Akceptacja jest tym momentem, w którym dziecko rozumie, że się nie da. I rozumie, że to jest w porządku. Co ciekawe, bardzo często ta ostatnio faza, jest fazą błyskawiczną. Trwa ułamki sekund. W jednej chwili, trzymamy płaczące dziecko w ramionach, a w następnej już się bawi samochodzikami, jak gdyby nigdy nic. Istnieje bardzo duża szansa, że ta akceptacja będzie trwała pewien okres czasu i za jakiś czas dziecko znowu spróbuje owej zakazanej rzeczy. Na szczęście jest to jedynie oznaka tego, że dziecko dorasta i stale się rozwija – musi więc cały czas próbować nowych dla niego rzeczy. Jednym słowem: nic, tylko się cieszyć, jak pisałem ostatnio ;)

Podsumowanie

To już wszystkie fazy. W zasadzie dopiero niedawno sobie uświadomiłem, że te pięć etapów, znanych w szerokim świecie jako pięć etapów umierania, porzucania, żałoby i jeszcze kilku, można zastosować również do dziecięcego świata. I jak się okazało, pasują jak ulał. Zwłaszcza świadomość tego, że po najtrudniejszej fazie, w której gniew bierze górę nad dzieckiem, przychodzą kolejne, już spokojniejsze. I jeśli sami się nie damy sprowokować tym dziecięcym gniewem, to później nadejdą momenty, które są niesamowicie ważne w rodzicielstwie. Zarówno faza trzecia, która uczy dziecko, że trzeba w swoich zachciankach uwzględniać też potrzeby drugiej strony, jak i faza czwarta, która pokazuje dzieciom, że niezależnie od tego co zrobią, rodzice zawsze będą ich kochać. Bo będziemy, prawda?

Tekst powstał w oparciu o pięć etapów umierania.

Prawa do zdjęcia należą do Hans.

10
Dodaj komentarz

avatar
6 Comment threads
4 Thread replies
0 Followers
 
Most reacted comment
Hottest comment thread
8 Comment authors
Nasze KluskiKatarzynaArkadiusz RosakIlona KosteckaBlog Ojciec Recent comment authors
  Subscribe  
najnowszy najstarszy oceniany
Powiadom o
Beata Kurgan-Bujdasz
Gość

moje dzieci pomijają fazę 3 i 4. Wściekają się a potem przechodzą z tym do porządku dziennego :)

Blog Ojciec
Gość

Wszystko przed Tobą ;)

Arkadiusz Rosak
Gość
Arkadiusz Rosak

Haha, a mój młody sztukę negocjacji ma opanowana do perfekcji, tak ze 90% przypadków na tej się konczy. :)

Anita Kaczmarek
Gość

No ba! Zwłaszcza, jak pójdą już spać ;)

Matka Debiutująca
Gość

Najgorsze, że te wszystkie fazy zachodzą tak w przeciągu 3 minut, więc nawet czasem nie ma czasu się zastanowić na którym już jest etapie ;) Przynajmniej u mojej.

Ilona Kostecka
Gość

Dokładnie! Olśniło mnie w trakcie czytania tego tekstu, bo jest tak, jak piszesz. Tylko u nas faza „negocjacje” przeciąga się w czasie i to znacznie, bo moje dziecko (małe jeszcze) potrafi prosić o wszystko: za pierwszym razem byłam w szoku, bo nie wiedziałam o co chodzi! Zaczęło się od tego, że mama nie chciała włączyć bajki, a skończyło na przebieraniu: skarpetek, sweterka, pieluchy i tak w kółko, bo te skarpetki nie, jednak tamte, ale tamte też nie, mama daj inne. Poradziłam się starszego brata i stwierdził, że mój Kostek po prostu zaczął sprawdzać na każdej płaszczyźnie, jaką ma moc sprawczą,… Czytaj więcej »

Blog Ojciec
Gość

Dlatego ja wolę delegować takie obowiązki jak ubieranie skarpetek na dzieci. A jak chcą coś, czego same nie potrafią (np. kakao), to muszą mi przy tym pomagać. Im więcej muszą pomagać, tym mniej są chętne, to irracjonalnych próśb :)

Ilona Kostecka
Gość

O tym nie pomyślałam! Podejrzewam, że zrezygnowałby po próbie nałożenia pierwszej skarpetki ;).

Katarzyna
Gość
Katarzyna

Z „Trzecim” na razie idzie najłatwiej. ;)
Każde moje uzasadnienie „nie” kwituje potulnie: „dobla” ;) ….Starsi jednak zaczynają go ćwiczyć ;)

Nasze Kluski
Gość

U nas młodszy ma w zasadzie tylko fazę drugą – czasem czwartą – ale to nie zawsze. Akceptacji nie ma – jest tylko zmiana zainteresowania. Ponowny kontakt z bodźcem, który wywołał niezadowolenie, kończy się tak samo. Ale między fazą drugą a czwartą, jest też faza dostania się do upragnionej rzeczy wszystkimi możliwymi metodami, o które czasem nawet nie podejrzewałabym rocznego dziecka;)