Pięćdziesiąty, jubileuszowy wpis
Zatem najwyższa pora się przywitać.Cześć.
Początek bloga i wiadro zimnej wody
Był październik i czułem, że nie mogę dłużej tego odkładać. Domenę blogojciec.pl, miałem zarejestrowaną już od dwóch miesięcy. Pojawił się temat arcybiskupa Michalika i postanowiłem pójść na fali. Wypłynąć i od razu zgarnąć miliony czytelników. Plan był idealny. Wszystko przewidziałem. Poza rzeczywistością. Mój pierwszy post jest obecnie najrzadziej czytanym postem. Przeczytany został zaledwie trzy razy.
Karuzela pomysłów
Później zacząłem pisać o wszystkim, co mi przyszło do głowy. Trochę o dzieciach, trochę o biznesie, trochę o blogu, trochę o byleczym. W końcu inni blogerzy najczęściej piszą o byleczym, dlaczego ja miałbym robić inaczej? Okazało się, że blogerzy z wyrobioną marką, mogą sobie na to pozwolić. Ja nie mogę. Wtedy też postanowiłem się ukierunkować na to, na czym zależy mi najbardziej.
Specjalizacja: rodzina
Dlatego zacząłem tego bloga i dlatego go kontynuuję. Chcę pomóc sobie i umożliwić innym, korzystanie z tego co powstanie podczas tego procesu. Dzięki blogowi, rozwijam się. Uczę się nowych rzeczy niemal każdego dnia. Nie mam na myśli tylko pisania. Kiedy zbieram materiały na bloga, poznaję innych blogerów, poznaję psychologów. Dowiaduję się wielu nowych rzeczy, widzę zupełnie nowe spojrzenie na wychowanie, na rozwój moich dzieci. Czuję, że dzięki temu staję się lepszym rodzicem. I za to chciałbym podziękować tym, którzy mnie czytają. Te pierwsze odwiedziny, ten pierwszy komentarz i to pierwsze polubienie na Facebooku, powiedziały mi wprost, że jest ktoś, kto ma ochotę to czytać. Od tego momentu, nie potrzebowałem dodatkowej motywacji.
Kombajn?
Nie tylko jednak jako rodzica, rozwija mnie pisanie prowadzenie bloga. Dzisiaj poznałem css’a, stawiam pierwsze kroki jako fotograf-amator (niedługo pokaże jakieś próbki :), a ostatnio próbowałem stworzyć własnoręcznie logo (z naciskiem na próbowałem). Przed blogiem, mając trójkę dzieci i własną firmę, moje zarządzanie czasem było przyzwoite. Teraz, dzięki pisaniu bloga, polepszyło się. I wiecie co jest w tym najlepsze? Że w końcu w trakcie dnia, mam czas wolny. Mam chwilę dla siebie. Mogę odpocząć, mogę pomyśleć.
Konkurencja? Raczej kooperacja
Spoglądam czasem na inne blogi i widzę 10.000 lajków w trzy miesiące od startu. Lub pierwsza dziesiątka w konkursie Blog Roku, po 6 miesiącach. Widzę to i powinno mnie zżerać. Jednak nie czuje tego. Wręcz przeciwnie – cieszę się, że blogosfera rozwija się tak sprawnie. W tej chwili napisałem więcej postów, niż mam polubień na fb. To nie jest jednak przeszkodą. Sam fakt, że już kilkadziesiąt osób polubiło mój profil, jest dla mnie motorem napędowym. Ba, w samym styczniu, przewinęło się przez mój blog ponad 1.000 Unikalnych Użytkowników (zdecydowana większość sprawą tekstu o WOŚP, który wylądował na wykopie i drugiego o Kosztach Pracy, który rozszedł się po Facebooku). Żaden z nich co prawda nie dotyczył mojej głównej tematyki, ale pokazał mi potencjał Internetu. A ten jest ogromny.
Jedną z zalet blogowania jest fakt, że mogę sobie wstawić „A” czy „I” na początku zdania i nie przejmować się tym.
Cierpliwość
Teraz daję sobie czas. Pisanie bloga sprawia mi przyjemność i nigdzie mi się nie spieszy. Każda nowa osoba, każde nowe polubienie, to sukces. Tak, dobrze rozumiesz. Fakt, że czytasz te słowa, poczytuje za sukces. I w tym miejscu chciałbym Ci podziękować. W tej chwili żadnego innego sukcesu nie potrzebuje.
Wspaniały blog. Lubię tu zaglądać i spoglądać na wychowanie z męskiego i jednocześnie mądrego punktu widzenia. Masz niesamowity talent, dar nawet bym rzekła. Pisz dalej, czytelnicy czekają. Pozdrawiam serdecznie z „mądrej miłości”:)
God bless you, women :)
Przepraszam, że po angielsku, ale nie ma w naszym języku równie dobrego odpowiednika :)
Czytelnicy przyjdą z czasem. Początki są zawsze trudne. Dołącz może na facebooku do grup tematycznych. Tam poznasz osoby zainteresowane taką tematyką :)
Jakieś konkrety? :)
na FB jest kilka grup blogowych mam ;-)) jak to bywa w dużych gronach kobiet bywa różnie heheh ale właśnie może męski punkt widzenia by nam się przydał :D
A więc (skoro mogę zacząć tak zdanie – to dlaczego nie) życzę aby blogowanie sprawiało Ci przyjemność przez kolejnych 500 postów, albo i więcej. ;)
Trafiłam tu przypadkiem, przez zostawiony przez Ciebie komentarz u mnie i
przyznam, że przepadłam… Czytam od posta do posta, a tu podanie
obiadu dzieciakom czeka :). No nic muszę odłożyć co dobre i wrócić za
jakiś czas…
Znam kilka ojcowskich blogów, nie każdy z nich do
mnie przemawia, Twój przemówił, tym milej będzie mi się do Ciebie
wracało:). Pozdrawiam i wytrwałości w blogowaniu życzę.
Aż chce się blogować dla takich komentarzy :)
Uważaj, żeby Fakt tego nie podłapał, bo później będzie „zapomniała o obiedzie dla dzieci, bo czytała bloga!” :)
Jak to niektórzy mawiają nieważne jak, ważne, że piszą ;)
Nie jest tak źle, ale jak widzisz nadal tu jestem i czytam. I przyznam, że kilka wpisów nawet ciśnienie mi podniosło :)
Ja też zostaję tu na dłużej :-))
zaliczyłam właśnie kilka postów i spodobał mi się Twój styl pisania :-))
Bloga prowadzę już jakiś czas i powiem Ci tak … są blogi z tysiącami… milionami fanów… lubików czy jak tam to zwać ;-) ale prawdziwych stałych czytelników jest garstka ;-) Te wielkie blogi nakręcane są też konkursami a później ktoś ma pretensje, że po konkursie ktoś kogoś odlubił ;-)
Najfajniejsze są blogi, które są prowadzone dla siebie ;-) bo nie ma w nich tz ściemy ;-)
Rozgość się :)
Podoba mi się! Te liczby z czasem będą rosły i dawały radość :) a tymczasem wytrwałości, bo pióro masz lekkie :)
Ja zacznę niektóre komentarze drukować i do ramki wieszać :)
Blogojciec jest pierwszym blogiem, który czytam zaraz po włączeniu komputera lub telefonu.
No i chyba nie ma większego komplementu jaki mógłby usłyszeć bloger ;)
W 100% należą ci się takie komentarze! Twoja rodzina musi być dumna z ciebie
Twój blog jest świetny, po przeczytaniu kilku przypadkowych postów, zaczęłam czytać Cię od samego początku :)
Mam nadzieję, że starczy postów :)
Mam to samo, co Kasia R :) Trafiłam tu w sumie całkiem niedawno, a już się dla mnie stałeś swoistym duchowym przewodnikiem po rodzicielstwie, a Twój blog jednym z moich ulubionych :)
Pisz jak zajdłużej, Ojcze!
[EDIT:] Aaa, właśnie: na spisie treści ta notka obecnie widnieje pod numerem 31 – rozumiem, źe jakieś posty nie wytrzymały próby czasu? ;)
Tak, parę postów wyleciało, a kilka dostało nowe życie, bądź zostało włączonych do nowych notek :)