10 prawd o dzieciach “agresywnych”, „trudnych” i „niegrzecznych”

Jeśli jesteś rodzicem dziecka “trudnego”, które zachowuje się agresywnie, często wpada w furię z byle powodu, jest uparte, nie słucha nikogo, chce rządzić całym światem, kiepsko radzi sobie w relacjach z rówieśnikami… wiem przez co przechodzisz.

Autorem tekstu jest Justyna Rokicka, psycholog i certyfikowana psychoterapeutka, z którą współpracuję m. in. przy tworzeniu fiszek o agresji dla rodziców i dla dzieci: https://sklep.blogojciec.pl/bookojciec/fiszki-agresja-dziecka-agresja-rodzica/. Jednocześnie na początek roku szkolnego, fiszki znalazły się w pakiecie z innymi produktami, wspierającymi rodziców w tym wymagającym okresie: https://sklep.blogojciec.pl/bookojciec/6-tytulow-wydawnictwa-ulatwiajacych-poczatek-roku-szkolnego/ (promocja z niższą ceną trwa do 4 września lub do ostatniego pakietu)

Wiem, że nie jest łatwo

Wiem, że gdy dziecko co chwila testuje Twoje granice i nie zachowuje właściwie, towarzyszy Ci ogromna frustracja, codzienny stres, wstyd przed innymi, bezsilność… i że żyjesz w lęku, że zaraz znowu wydarzy się coś złego. Wiem, że często chodzisz jak na szpilkach, czując złość na swoje dziecko i myślisz, że ono Cię po prostu nie kocha i nie szanuje. Zdarza Ci się na nie krzyknąć, powiedzieć mu coś przykrego, a potem masz wyrzuty sumienia, rozumiejąc, że to tylko pogarsza całą sytuację.

Jakie to uczucie być „agresywnym” dzieckiem?

Jeśli obecna sytuacja rodzicielska Cię przerasta i już nie masz siły… spróbuj zobaczyć tę sytuację z zupełnie innej perspektywy. Może uda się wtedy dostrzec, że to co teraz wydaje Ci się przekleństwem, jest tak naprawdę błogosławieństwem.

Jakie, tak naprawdę, są nasze “trudne” dzieci?

1. Dzieci agresywne to dzieci poszkodowane „przez los”.

Ze względu na swoje zachowanie, są narażone na kary, odrzucenie, przemoc ze strony najbliższych. Wiele osób uważa, że tylko kary, konsekwencje i granice mogą je nauczyć “dobrego” zachowania. Nawet specjaliści często dają takie “mądre rady”… Nic bardziej mylnego.

2. Są kochane warunkowo, tylko za “dobre” zachowanie.

Czyli praktycznie czują się w ogóle niekochane, nieakceptowane. Jest im o wiele trudniej niż ich “grzecznym” rówieśnikom, którzy słyszą na swój temat miłe rzeczy.

3. Mają przez to zaniżoną samoocenę.

Wytwarzają negatywne przekonania na swój temat (jestem zły, niedobry, słaby, inny, rodzice mnie nie kochają i nie akceptują bo ciągle są na mnie źli, wstydzą się mnie, nauczyciele mnie karzą, dają uwagi, rówieśnicy unikają). Doświadczają wyrzutów sumienia, ogromnego wstydu, nienawiści do siebie, bezsilności…

4. Są obwiniane o coś, co nie jest ich winą…

Są “winne” swojego konkretnego zachowania. Nie są jednak winne PRZYCZYN takiego zachowania. Przyczyny są najczęściej biologiczne (m.in. wrodzony temperament, nadwrażliwość sensoryczna, niedojrzały układ nerwowy), psychologiczne (brak umiejętności regulacji i kontroli emocji, odraczania gratyfikacji, przegrywania i radzenia sobie z frustracją, szukania kompromisów, komunikacji werbalnej, koncentracji uwagi…), systemowe (trudne relacje w rodzinie, przemoc, naciskowe lub bezstresowe metody wychowawcze, brak bezpiecznej więzi z rodzicami).

5. Są bezsilne.

Same nie mogą zmienić swojego zachowania na lepsze. Przyczyny zachowania nie są zależne od ich “dobrej woli”. Takie dzieci nie rozumieją dlaczego tak postępują, nie są w stanie świadomie poprawić swojego zachowania, choć bardzo by chciały… W dzieciństwie potrzebują mądrego wsparcia i przewodnictwa dorosłych i opiekunów.

6. Doświadczają zwiększonej intensywności „mózgowych alarmów”.

Mają mniej wytrzymały układ nerwowy, więc takie “alarmy” wybuchają częściej, intensywniej niż u rówieśników i trwają dłużej.

7. Są to dzieci o zwiększonych potrzebach.

Mają o wiele większe niż rówieśnicy potrzeby emocjonalne, m.in. bezpieczeństwa, akceptacji, przynależności, szacunku. Są wojownikami, walczą o te wartości, walczą tak jak potrafią, agresywnie.

8. Są bardzo wrażliwe emocjonalnie.

Często nadmiernie, agresywnie reagujące na każdy stres. “Wyczuwają” emocje innych ludzi, w szczególności złość, lęk i nie potrafią sobie z nimi poradzić.

9. „Jadą” nieustannie na negatywnych emocjach i niezaspokojonych potrzebach.

Do życia w równowadze potrzebują wielu pozytywnych wzmocnień i doświadczeń a dostają negatywne oceny i odrzucenie… Co generuje jeszcze więcej negatywnych emocji i jeszcze bardziej frustruje ich głębokie potrzeby.

10. Są inteligentne, uzdolnione, przebojowe, ambitne, twórcze, eksperymentujace, ciekawe, poszukujące przygód, bodźców, niezależne, odważne by przeciwstawiać się dorosłym i wytrwale realizować swoje cele …

Co się z nimi stanie?

Jeśli trafią na empatycznych i silnych opiekunów, którym uda się w atmosferze szacunku, zrozumienia, miłości stawiać im bezpieczne granice i uczyć potrzebnych umiejętności, mogą wyrosnąć na wspaniałych ludzi. Mogą być liderami, twórcami, przywódcami, altruistami. Ludźmi niezwykłymi, którzy będą tworzyć wielkie i piękne historie.

Lub jeśli trafią źle, pod skrzydła opiekunów przemocowych, surowych, kochających warunkowo lub wcale… mogą kontynuować spiralę krzywd, których sami doznali i stać się wyrzutkami, sprawcami przemocy, osobami uzależnionymi, samobójcami…

Ukryty potencjał

Dziecko to bryła węgla kamiennego w której kryje się diament… Od nas zależy co z nią zrobimy. Wyrzucimy ją? Spalimy? Czy może uda nam się wydobyć jej prawdziwy blask?

Prawa do zdjęcia należą do Niklas.

Prawa do zdjęcia należą do prostooleh.

Podobne wpisy

0 komentarzy

  1. Bardzo dobry tekst. Dla mnie jako rodzica najtrudniejsze było właśnie zrozumienie tej drugiej strony, czyli próba dostrzeżenia, że ta cała złość i różne „fochy” brały się z faktu, że dziecko myśli inaczej niż dorosły… Wiem, że niby śmiesznie to brzmi, jednak uświadomienie sobie tej drobnej różnicy sprawiło, że zupełnie inaczej podchodzę do chwil, gdy moje dziecko ma „wybuchy” złości.

    1. Tak trzeba zniżyć się do poziomu rozwoju dziecka, żeby go zrozumieć. Zestig, moim zdaniem, rodzice zastępują wychowanie telewizorem bo łatwiej.

  2. Najważniejsze to nie chować głowy w piasek. I udawać, że problemu nie ma. Jestem w trakcie zalatwiania mojemu diamentowi wwr. Neurolog zamiast leków zalecila ogarnięcie tego,a potem spotkania z logopeda, integrację sensoryczna..
    I wiele miłości…i uwagi

  3. Wszystko fajnie ale takie szkolenie powinno być skierowane do opiekunów i nauczycieli którzy pracują z naszymi dziećmi. Bo odnoszę wrażenie że to oni mają największy kłopot z naszymi dziećmi?

    1. A ja uważam że nauczyciele nie są od wychowywania naszych dzieci a przekazania im wiedzy my jako rodzic musimy pokazać im jak być dobrym człowiekiem i co jest dobre a co złe. Pozdrawiam

      1. Oczywiście ale tu nie chodzi o wychowywanie „takich” dzieci przez nauczycieli tylko odpowiednie postępowanie z nimi w czasie pobytu dzieci w szkole!

      2. Nie zgadam się. Zachowanie dzieci w grupie jest często inne niż wd domu, w szkole jest także dużo sytuacji stresowych i nauczyciele zamiast wpisywać uwagę jedna za drugą powinni wskazać im jak sobie radzić z emocjami. Powinni współpracować z rodzicami, a nie wpisywać nic nie dające uwagi.

      3. To niemądre założenie, że nauczyciele nie sa od wychowywania tylko ładowania wiedzy. Nauczyciele też wychowują uczą się nie tylko metodyki swojego przedmiotu ale róznież pedagogiki. Nie wiem, co się teraz porobiło, ale mnie uczono, że jako nauczyciel również wychowuję.Przekazuję swoim uczniom wartości, uczę oceniać zachowania, to bzdura, że szkoła nie jest od wychowania, zaprzeczenie wszystkim zasadom pedagogiki. Widać, że uczy się i wychowuje kiepsko w Polsce, bo wiedza na ten temat w społeczeństwie jest żadna.

      4. Czy empatia i dobre metody pedagogiczne to wychowywanie?
        Wg. mnie to poprostu dobre podejście do wrażliwości ucznia…

    2. Wychowanie dzieci to obowiązek Rodziców, nie nauczycieli. Nauczyciel wspiera ten proces przy współpracy z Rodzicami. Dziecko inaczej zachowuje się w domu, a inaczej w grupie rówieśników. I właśnie szczera współpraca to klucz do właściwego postępowania z dzieckiem i w domu i w szkole.

      1. Niestety nauczyciele tego procesu nie wspierają,tylko ciągłym karceniem psują to co rodzicowi uda się wypracować.Podaj prosze namiary na tką cudowna placówkę,w której nauczyciele wspierają takie dzieci,a nie odsyłają je na boczny tor.

    3. Mają największy kłopot z Waszymi dziećmi, bo w większości przypadków tylko oni próbują im wpoić jakieś zasady. Nie wybielają ich na każdym kroku jak robi to zdecydowana większość dzisiejszych rodziców – bo przecież moje dziecko to ideał i nie mozna od niego nic wymagać no nie ? A już zwłaszcza dobrego zachowania… No i nie mogą im dać do ręki telefonu czy tableta żeby mieć spokój… Artykuł odnosi się do małego procenta dzieci np z trudnościami neurologicznymi czy biologicznymi (punkt 4 artykułu) ale im potrzebny jest specjalista a nie tylko kurs dla rodziców. Reszta dzieci ma rodziców którzy nie potrafią pokazać im co wolno, a czego nie mozna robić. Teraz dzieciom wolno wszystko bo nie mozna przecież dziecka w niczym ograniczać, a potem problem …

      1. To jest artykuł o dzieciach z trudnościami a nie o źle wychowanych. Niestety nazze dzieci z trudnościami stykają się z niedouczonymi nauczycielami którzy niszczą efekt wielu lat terapii i pracy wielu specjalistów. Tacy nauczyciele pracują w szkołach integracyjnych nie mając pojęcia o nadpobudliwości i problemach z koncentracją. Nie rozumieją i nie chcą zrozumieć takich dzieci. Natomiast upokarzają je, poniewierają i często wpędzają w depresję. Niestety nie jest to śmieszne ale tragiczne.

        1. „Natomiast upokarzają je, poniewierają i często wpędzają w depresję.” – niestety pamiętam to ze swoich lat szkolnych

      2. Może przestańmy uogólniać i zrzucać odpowiedzialność jedni na drugich. Nauczyciele, rodzice, WYCHOWAWCY maja obowiązek nie tylko nauczać ale i wychowywać. Tego w końcu uczą sie nauczyciele na studiach

    4. I tu pani przyznam rację. Jestem z moim dzieckiem żywym dowodem na to jak w tym roku przedszkolnym zmiono dziecku nauczyciela….

  4. chętnie dowiem się wielu faktów choć jestem już babcią ale coś mi umknęło i szukam….

  5. Dziękuję za ten artykuł, jako mama również potrzebuję wzmocnień by móc codziennie z córką mierzyć się z trudnościami.

  6. Myślę, że to prawda..przez wielki P…dołączam się do tych zajęć i do dyskusji…

  7. Chce dołączyć, mam bliźnięta traktujemy i kochamy ich równo. Jeden jest przodujacy, drugi jest ograniczony przez pierwszego.

  8. Grarualcje i zycze wytrwalosci w uswiadamianiu rodzicom jaki skarb maja?

    Ps
    Zlosc dziecka nie bierze sie z niczego. Ma on wspanialy przyklad w postaci rodzica. Wiec wymagajmy od siebie tego samego co od dziecka!

  9. Czytam i mam wrażenie, że każde zdanie jest o moim synu…. czy jest szansa na taki kurs w Krakowie?! Bo już pomysłów nam brak….

  10. Witam, świetny artykuł. Czytając go odebrałam do dwojako. Po pierwsze weszłam w rolę rodzica. Jako mama 4 latka przyznaję, że znam wiele takich zachowań dzieci, które przychodzą do mojego synka. Po drugie, jako nauczyciel klas podstawowych. Nigdy nie oceniam dziecka po jego zachowaniu, nigdy nie wiadomo, jakie ma problemy lub z jakiej rodziny się wywodzi. Warto być wyrozumiałym ale jednocześnie stawiać pewne granice – nie pozwólmy takim dzieciom stawać nam na głowie.

  11. Jestem nauczycielem i znam ten problem doskonale. Raz w roku mamy szkolenie na ten temat, bo coraz więcej mamy takich dzieci. Rodzice są zabiegani, ciężko im często ogarnąć sytuację. Czasami jestem pierwszą, która rozmawia z opiekunem o problemie. Głównie tłumaczę opiekunom, że trójka to dobra ocena. Gdy się ją pochwali w domu, a ja dam zadanie, które zrobi na szóstkę, obrazek, zagadkę, cokolwiek, to motywacja dziecka rośnie. Zaczyna chcieć i drobnymi krokami dochodzimy do przebudzenia…cudu☺. Także opiekunowie, szkolcie się z nami, razem damy radę ? i tu nie chodzi wcale o te durne oceny, bo ich potem nikt nie ogląda, a o chęć, ciekawość i polubienie siebie i swojego życia…

    1. Chciałabym żeby każdy nauczyciel taki był, serce rośnie jak się to czyta, brawa dla Pani?

  12. Jeju jak dobrze, że wreszcie ktoś mówi o takich dzieciach!!! Od wielu lat mam wrażenie że stoję pod ścianą, przedszkole, teraz szkoła- jest naprawdę źle, ciągłe uwagi, ciągłe upominanie i zwracanie nam uwagi rodzicom abyśmy byli „konsekwentni”. Tragedia. A przecież te dzieci naprawdę nie wywodzą się z traumy, patologii.

  13. Wypisz wymaluj to Moje Dziecko. Wszyscy wokolo na mnie wyladowuja swoje emocje za jego zachowanie. Przeszlam wiele. Wiele przeplakanych dni i nocy. Nawet najblizsze mi osoby mowia ja to bym tak i tak. Za przeproszeniem gowno wiedza bo nie zyja moim zyciem. Uwazam, ze robie dla swojego syna to co najwlasciwsze. Jesli ktos uwaza, ze niewystarczajaco to tylko jego subiektywna ocena.

  14. Chciałabym się dowiedzieć jak radzić sobie z takim dzieckiem.Moj syn ma niedojrzały układ nerwowy i naprawfe ciezko mi soboe z nim poradzic.

  15. Jak to dobrze że ktoś potrafi patrzeć oczami dziecka .Ja w Życiu bym na to nie wpadła że moje dziecko jest takie a nie inne z jakichś powodów.I nie umiała bym mu pomóc bo widzę tylko oczyma matki „trudnego dziecka .Chętnie skorzystam z państwa porad

  16. Fajny tekst. Faktycznie czasem trzeba postawić się po tej drugiej stronie zanim zaczniemy przestawiać rozumieć zachowania naszego dziecka

  17. Bardzo mądry i pouczający tekst dziękuję za możliwość przeczytania go oraz bardzo chętnie skorzystam z porad i wsparcia

  18. Fajnie się to czyta, ale jako rodzic takiego dziecka wiem, że musi dać coś z siebie, bo jeśli zawalam wszelkie obowiązki to nie mogę liczyć na akceptację i przytulanki. Bunt to w przypadku mojego dziecka prosty sposób na nierobienie nic. Nie muszę się uczyć, sprzątać, myć, pracować nad sobą itd. Przytulanki nic tu nie dają, bo bunt to wygodne rozwiązanie dla młodych, wygodnych egoistów. Nic nie muszę robić, bo jestem trudny, w wy mnie akceptujcie.

    1. Dziecko zawsze zasługuje na przytulenie i akceptacje. Twoja miłość widać jest warunkowa. Miłość, akceptacja i przytulanie nie powinno być warunkiem dobrego zachowania. Dziecko trzeba też wspierać i mu pomóc bo jego bunt to wołanie o pomoc. Z czyms sobie nie radzi. A w pewnym momencie bedzie olewał wszystko i Was również. My zmienilismy podejscie do synka w porę i efekty sa bardzo widoczne. Powodzenia.

  19. Echh, nie dziwię się, że tylu tu rodziców, którzy mają problem z dzieckiem. Jeśli ktoś nie potrafi przeczytać ze zrozumieniem krótkiego tekstu to jak zrozumieć i wysłuchać dziecko?! Wszystkie informacje nt.kursu są już we wstępie… Gratuluję dobrego tekstu!

  20. Uważam, że najważniejsze dla rodzica powinno być odkrycie, co powoduje, że nasze dziecko jest agresywne. Często ludzie nie zdają sobie sprawy, że np. zbyt długie oglądanie bajek, czy gry komputerowe wyzwalają w maluchach agresję.

  21. Chętnie skorzystam z takiego kursu bo mam w domu takie dziecko .Jest super chłopcem ale szybko się denerwuje

  22. Bardzo rzetelny i prawdziwy artykuł. Jako młoda matka i nauczyciel wychowania przedszkolnego i klas 1-3 przyznaję Ci 100% rację. Ja nigdy nie skreślam dzieci z powodu ich zachowania. Każde zachowania ma ukryte dno..

  23. Tekst super, bardzo trafiony. Kurs pewnie pomocny aczkolwiek szkoda że cena jest tak wysoka. Oczywiście dla dzieci powinno robić się wszystko co najlepsze, niestety dla samotnej matki to czasem trudne. W każdym mieście powinny odbywać się takie kursy dla mieszkańców.

  24. U moje go 6 letniego synka występowały wszystkie wymienione cechy. Zdiagnozowano zespół Aspergera.

  25. Takie kursy są świetnym pomysłem. Bez względu na to jak bardzo chcemy być dobrym rodzicem, bez wskazówek ciężko na oślep znaleźć najlepszą drogę.

  26. Dzoś zostałam wyzwana przez kobietę w sklepie… mawer nie powiem, jal. Mój prawie-trzylatek napluł na nią, roześmiał się i uciekł… A ja już nie mogę, tak jest codzień. Do tego bije obcych, kopie. Kiedyś tak nie było. Dziś wracałam do domu w deszczu, szczęśliwa, że nie widać, ze to łzy, nie krople… Pchałam wózek z ośmiomiesięczną córeczką, patrzyłam na synka, jak świetnie radzi sobie na rowerze, jak uważa na uliczkach i bawi się, wieżdżając w kałuże i myślałam, że nigdy nie powinnam była zostać mamą, choć tak o tym marzyłam. Nie mam wsparcia ich ojca, nie mam rodziny. Nie stać mnie na ten mądry kurs, a czuję, że siły i energii już nie mam, że moje rb i nvc zawiodły.

  27. Bardzo dobry artykuł. Myślę, że należałoby jeszcze dodać do niego kwestię zastanowienia się, czy to „trudne dziecko” faktycznie robi coś złego, czy tylko „nie po myśli rodzica”, którego zapatrywania na pewne tematy też nie muszą być doskonałe. Jak rodzic jest perfekcjonistą, lub ma mizofobię, to będzie się czepiał każdego kłaczka kurzu za wersalką, choć obiektywnie pokój będzie posprzątany – rodzic będzie twierdził, że dziecko jest „nieporządne”, czy „brudas”.
    Pozdrawiam.

  28. Bardzo chętnie wzięłabym udział w takim kursie. Jestem mama bardzo trudnego dziecka,nie wiem jak do niego dotrzeć.

  29. A jak pomóc sobie, gdy sami byliśmy dzieckiem trudnym i staliśmy się doroslym/ rodzicem z krótkim zalpalnikiem. Co robić żeby nadal w dorosłym życiu, nie zebrać o uczucia rodziców i przestać się naginać i denerwować i szukać ich akceptacji ???

  30. Chciałbym nauczyć się kilku nowych technik pracy z dziećmi wyjątkowymi…postarać się je zrozumieć

  31. Ja mam 9 latka teroryzuje całą rodzine w nocy nie daje spać a w dzień chce rzadzic całym domem. Nie ma u nas przemocy ani patologi a tu takie dziecko. Chodzilam do psychologa rozmawiam z nauczycielami i dupa wolowa bo nawet zabranie telefonu czy komputera nie jest wstanie nic zrobic. Co mam zrobic już wszystkiego próbowałam i nic nie pomogło a jeszcze teraz jestem w ciąży.

  32. Cudowny artykuł, dużo wyjaśnia. Byłam z rodzaju dziecka trudnego, ze swojego dorastania pamiętam tylko to że było strasznie. Teraz jestem już dorosła a nadal rodzice wypominają etap dorastania i moja emocjonalność.

  33. Jak zareagować w takim razie na histerie u lekarza? Gdy 3letnie dziecko nie pozwala się zbadać, wyrywa się,kopie i ucieka z gabinetu. Po otrzymaniu recept wyrywa z ręki i nie chce opuścić przychodni, po czym biega, krzyczy i się rzuca?

  34. Swietny tekst. Jestem mama trudnego, ale bardzo rezolutnego prawie pieciolatka. Ostatnio zastanawialam sie, dlaczego wlasciwie trudnego. Mam w rodzinie bratanice, o ktorej zdiagnozowane jest ADHD i wiem, jakie to jest dziecko. Dzieki temu mam tez porownanie mojego synka z dzieckiem, ktore jest rzeczywiscie nadpobudliwe. Ostatnio zaczelam jednak rozumiec, dlaczego moje dziecko jest trudne i sie okazalo, ze wcale trudne nie jest. Jest bardzo madre, tylko potrzebuje duuuzo uwagi. Jest to rzeczywiscie trudne, kiedy ma sie w domu jeszcze jedno dziecko i oboje rodzicow pracuje na pelny etat. Ale wiem, ze kiedy odkladam swoje rzeczy na bok (Telefon tez). Wylaczony jest telewizor i moja uwaga koncentruje sie tylko na dziecku plus mnostwo zapewnien, o tym ze mimo wszystko jest kochane, to dziecko jest zupelnie inne. Kiedy jest niegrzeczne odkladam wszystko i idziemy do jego pokoju (razem, nie on sam za kare). Tam czesto wyladowuje swoja zlosc a po chwili sie przytula i wszystko jest dobrze. Zaczyna sie bawic, bo ja jestem obok. Jego nieposlusznosc, po przeanalizowaniu okazala sie po prostu wyrazem swojej niezaleznosci. Oczywiscie trzeba dziecko chronic, ale dac mu tez wolnosc. Okazalo sie, ze wiekszosc naszych klotni i nieporozumien dotyczyly momentow, kiedy dziecku bylo cos narzucone (typu: zaloz grubsza bluzke/buty/kurtke, bo jest zimno, a dziecko chcialo chodzic w T-Shircie i adidasach). To sa trudne momenty, bo rodzic wtedy nie wie, czy pozwolic dziecku na jego niezaleznosc (tlumaczac, ze bedzie mu zimno i zmarznie, ale niech robi jak chce), czy jednak uparcie tkwic przy swoim i wlasciwie sila (w pospiechu, zeby zdazyc do pracy) zmuszac do wykonania polecen. Kiedys kolezanka powiedziala, ze dzieci nie placza bez powodu. To mi utkwilo w glowie i wierze, ze kazde zachowanie dziecka z czegos wynika. Rozwiazaniem, nie jest kupno nowych gadzetow, zabawek, dawanie telefonu/tabletu i tv tylko czas jaki trzeba dziecku poswiecic. Dlatego sie mowi, ze dziecko jest trudne, bo naprawde trudno zmeczonemu rodzicowi poswiecic dziecku tyle uwagi (przy tym nie zaniedbujac drugiego) i ogarnac wszystkie inne obowiazki. Kazde dziecko jest wspaniale.

  35. Ja rozumiem,ze córka jest wrażliwa, poza tym, jako czterolatka uczy sie przeżywania emocji i bardzo chcialabym ją w tym poprowadzić,ale… sama jestem z tych wrażliwców. I choc dorosła, to fale frustracji i złości wylewają się ze mnie na innych w sposób niekontrolowany. Czasem,ale jednak. I widzę,że ona jest dokładnie moją kopią i tym bardziej chcę ją uchronić przed pewnymi mechanizmami,które utrudniają relacje z innymi…. tylko jak?

  36. Też miałam i mam nadal z tym problem. Teraz po ponad trzech latach szukania pomocy jest łatwiej ale i tak wiele przed nami tym bardziej w czasach pandemii i konieczności siedzenia w domu dla własnego dobra. Ale dziś dzięki przypadkowej w sumie rozmowie z psychologiem z innych powodów , trafiliśmy do terapeuty si. I wierzcie mi, że mimo że sytuacja ogolno światowa przerwała nam terapię po czterech miesiącach, to przynajmniej już na tyle zaczynamy się ruszać w temacie, że tej niechcianej reakcji obu stron jest o wiele mniej i łatwiej zmierzyć się z ograniczeniami epidemii. Nadal poszukujemy wiedzy i korzystamy z każdej możliwej rady by poprawić naszą relację i jakość życia

  37. Witam. Słuchajcie ja jako terapeuta Integracji Sensorycznej muszę przyznać, że głównym wg mnie powodem nerwow i napięć u dzieci jest problem z niewyregulowanym napięciem mięśniowym, blokadami w ciele ( powięzia). Nikt o tym nie wspomina zabardzo tylko głównie bazujemy na podejściu pedagogiczno- psychologicznym. Zapominamy o tym, ze układ nerwowy to nie jest podział na różne wymienione czynniki tylko wszystko wpływa na siebie. Nie można takiego aspektu pomijać. Będę o tym pisać na swojej stronie już wkrótce.

  38. Chcialam dołączyć naprawdę. Internet był ostatni gdzie zajrzałam by szukać wsparcia i rad. Ale ta cena…
    Przykro mi niektórych na to zwyczajnje nie stać. Troszkę przesadziliscie.

  39. Bardzo proszę o wiadomość..my jako rodzice I nasz 7 letni syn..rozjechaliśmy się chyba dwóch roznych kierunkach ostatnimi czasy..

  40. BardzO chciałabym skożystac z tych kursów bo po mały brakuje mi argumentów i sposobów na pracę z synem.Tylko mam pytanie w jaki sposób są one prowadzone?pozdrawiam

  41. Mój syn wyrósł na wspaniałego człowieka. Lata cierpliwości,miłości i ciężkiej pracy opłaciło się. Ze strony szkoły dramatyczne ruchy i żadnego wsparcia. Szkoda że 10-15 lat temu nie było takich kursów. My szukaliśmy sami. Ale pierwsi szkoleniem powinni być objęci nauczyciele bo nie ma nic gorszego niż ciągle karzący opiekun.Świadomość trudności jakie ma dziecko jest pierwszym etapem w kształtowaniu małego człowieka. Pozdrawiam wszystkich rodziców trudnych dzieci.

  42. Bardzo potrzebne są takie teksty. Jestem mamą roczniaka, wśród bliskich osób nie miałam wcześniej kontaktu z młodymi rodzicami i większość rzeczy mnie po prostu zaskoczyło. Na szczęście teraz mam w pobliżu jedną młodą, otwartą i pomocną mamę oraz jedną super fajną dziewczynę, która ma bajeczny kontakt z dziećmi. Obie chętnie dzielą się ze mną spostrzeżeniami, tymi prawdziwymi, a nie tylko takimi lukrowanymi. Ufff, od razu wtedy nabieram rozpędu 🙂 Teraz wiem, że ważne jest aby mieć blisko kogoś kto jest po prostu otwarty i chce się dzielić swoimi przeżyciami. Właśnie kupiłam fiszki o agresji u rodziców i dzieci i będę się w to zagłębiać. No i jeszcze super fajny okazał się artykuł o tym, jak reagować na przemoc wobec dzieci w miejscach publicznych. Na prawdę cenne drogowskazy. Szacun 🙂

  43. Wszystko to prawda, ale dziecko „spokojne” też ma swoje problemy.
    Bo nie chce jeść „bardzo zdrowej potrawy”, na której widok zbiera mu się na wymioty.
    Bo nie chce ubierać znienawidzonej koszuli.
    Bo ma problemy z nauką pojedynczych przedmiotów i jest porównywane do innych.
    Bo jest inteligentne i wie, że pewne polecenia nie mają sensu, ale rodzice wrzaskami wymuszają ich wykonanie.
    Bo będąc generalnie OK, robi błędy i jest za to karane proporcjonalnie bardziej niż „rozrabiacy”.
    Ja byłem grzecznym dzieckiem i zapewniam – dziecko „agresywne” NIE jest problemem! Takie dziecko pokazuje na tacy, że problem istnieje i wymusza, by się nim zająć. Dziecko grzeczne i ciche niczego nie pokazuje i nie wymusza, tylko cierpi w milczeniu – o wiele bardziej! A w dodatku jest samoświadome, dobrze o tym wie i płacze w poduszkę nad głupotą własnych rodziców oraz reszty świata.
    Pozdrawiam.

  44. Świetny tekst, ja szczęśliwie jestem mamą wspaniałej już dorosłej córki, lecz mając fachową wiedzę mniej popełniłabym błędów w relacjach ze swoim dzieckiem. Ci, którzy tutaj trafią będą mieć szansę ich uniknąć. Z poważaniem Marzena Manista

  45. Dziecko „trudne” z perspektywy rodzica, zwłaszcza toksyka, nie bierze się z kosmosu. Jest „efektem” kompletnie nienadającego się do tej roli ojca, który przyczyn (aż do śmierci) będzie szukać poza sobą – w samym dziecku i w innych.
    Szkoda, że nie uwzględniła Pani tej perspektywy.
    Mój ojciec wylewa na starość frustracje, ale gorzkich żali nie kieruje jakoś pod swoim adresem. Bo i skąd ma je mieć, skoro nie posiadł żadnych życiowych zasobów, brak mu kompetencji społecznych, o wyższych uczuciach już nie wspominając. Do starczego otępienia dołączyły stupor, zawziętość i celowe kierowanie na siebie negatywnej uwagi członków rodziny, której nigdy rodziną nie nazywał. Jest chorym, ale złośliwym, człowiekiem. I do końca nie uzna tego za swój problem.
    Uczę się, by codziennie odchodził z mego życia. I to życie próbuję ocalić, nie będąc jego chorą kopią i karykaturą.

  46. Powinniśmy przede wszystkim wykryć fizyczną przyczynę takich zaburzeń jest nią proste zjawisko zewnętrzne .

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *