Siedem rzeczy, których nauczyły mnie moje dzieci

I za które jestem im niezmiernie wdzięczny (no może poza punktami 3 i 6 ;).

Kiedyś nie rozumiałem ludzi, którzy mówili, że uczą się od dzieci. W końcu czego może się trzydziesto czy czterdziestolatek nauczyć od przedszkolaka? Lub od jeszcze mniejszego dziecka? Na szczęście z upływem lat, zaczynałem powoli rozumieć o czym oni mówili. Co prawda nie nauczymy się od dzieci fizyki jądrowej, ani całkowania (a przynajmniej nie ma początku). Nie na tym polega ich dar nauczania. Ich dar polega na czymś zupełnie innym. Czego więc mnie nauczyły?

1. Wszystkie emocje są wartościowe

Żyjemy w kulturze, w której przez długie dziesięciolecie dozwolone były tylko pozytywne emocje. Tylko śmiech, radość czy duma były czymś, czym można było się dzielić z innymi, podczas gdy smutek, przygnębienie, bądź wściekłość, trzeba było zachować dla siebie. Dzieci na szczęście o tym nie wiedzą i dzielą się z nami wszystkimi emocjami po równo. Jedyne co nam pozostaje to przyjmować je wszystkie i pomagać im się z nimi oswoić.

2. Czasami trzeba wyrzucić plan do kosza i improwizować

Wyobraźcie sobie, że zaplanowaliście z dziećmi dzień w parku, który jest oddalony od waszego domu o jakiś kwadrans. Pakujecie się więc (kanapki, picie, koc, zabawki etc.) i wyruszacie na spcaer. Niestety wasze dzieci po drodze znajdują miliony ciekawszych rzeczy niż maszerowanie (jak na przykład kamienie, okrągłe kamienie, płaskie kamienie, białe kamienie, czarne kamienie, szare kamienie, fioletowe kamienie…) i planowany kwadrans najpewniej zamieni się w godzinę. Wyjścia z tej sytuacji są dwa. Narzucić dzieciom tempo i wywalczyć swoje albo dostosować się do tempa dzieci. Warto jednak pamiętać, że wybraliśmy się na ten spacer z dziećmi. Aby mogły coś zobaczyć, coś zrobić, coś odkryć. I one właśnie to robią. Powoli wcale nie znaczy źle. Warto o tym pamiętać.

3. Człowiek może żyć bez snu

A już na pewno z jego niewielką ilością. Jako dziecko uwielbiałem wakacje, bo był to czas, kiedy wreszcie mogłem się wyspać. 10:00, 11:00, a nawet 12:00, to były zwykle moje godziny na otwarcie oczu (chociaż nie ukrywajmy, zamykałem je zwykle też dość późno). Tymczasem odkąd mam dzieci potrafię przeżyć cały tydzień śpiąc po 4-5 godzin. I jeszcze co gorsza jestem z siebie dumny, że udaje mi się tak efektywnie wykorzystywać każdy dzień (choć nie ukrywam, że moja 15-letnia wersja samego siebie bardzo cierpi widząc kim się stałem ;)

4. Jedzenie służy do zabawy

Dzieci słowa „Nie baw się jedzeniem” słyszą niemal równie często, jak mężczyźni słyszą słowa „posprzątaj swoje skarpetki”. I obie są te grupy są fizycznie niezdolne do przyswojenia sobie tych niby prostych zasad (poważnie! ;). Bo co to znaczy, nie baw się jedzeniem? Przecież jeśli jedzenie jest fajne, ciekawe, interesujące, to przyjemniej siada się do wspólnego posiłku, niż gdyby było przykrym obowiązkiem. To dzieci mi pokazały, że jedzenie jest dużo smaczniejsze, gdy wygląda na przykład tak (chociaż ja sam, aż takiego dzieła się nie podejmuję ;):

DSC_0237.NEF

5. Radość można czerpać z całkiem małych rzeczy

Czy wspomniałem już o kamieniach? No to dodajmy do tego jeszcze na przykład kapsle. Moje dzieci wróciły z wakacji z całym workiem kapsli, które wykorzystują każdego dnia na inny sposób. Obecnie każdy z kapsli ma swoją moc i służą do grania. Oprócz tego moje dzieci przerobiły już kolekcje m.in. liści, żołędzi, kasztanów, muszli i nawet opakowań po różnych przedmiotach, a nic nie wskazuje na to, aby im takie podejście miało przejść.

6. Ściany można malować czym się chce

Współczesny świat wmówił nam, że ściany trzeba malować farbami. Akrylowe, lateksowe, emulsyjne, ale koniecznie do ścian. A dzieci pokazują, że to jedna wielka bzdura. Bo malować ściany można też zwykłymi farbami plakatowymi. Można je też porysować kredkami, ołówkami, a nawet kredą do tablicy. Widziałem nawet błotną opcję. Ba, jeśli mamy taką ochotę, możemy je nawet przesmarować kromką z masłem, miodem lub dżemem.

Oczywściie nie mówię, że tak się powinno robić. Ja tylko mówię, że to jest możliwe :)

7. „Teraz” jest najważniejsze

O tym już pisałem kilkukrotnie, m. in. w tekście Dzieci są tylko na chwile i ostatnio w Powolne rodzicielstwo, czyli coś, co każdy rodzic musi wypróbować, ale chyba nigdy nie zwróciłem uwagi, że to właśnie dzieci mnie tego nauczyły. To jak szybko rosną, to jak szybko się zmieniają, jest najlepszym dowodem na to, że jeśli nie będziemy żyli „teraz”, to może stracić bardzo dużo i nigdy tego nie odzyskać. Wspólna rozmowa, wspólna gra w piłkę, wspólny śmiech, wspólne spędzanie czasu się i nawiązywanie więzi – to wszystko można robić teraz, bez konieczności czekania na cokolwiek. Teraz, już, dzisiaj. Tymczasem jeśli będziemy cały czas czekali na właściwy czas, to możemy przegapić wiele pięknych chwil, które już niestety nie wrócą.

Nie mówiąc już o tym, że ZAWSZE jest coś na co możemy czekać, czego możemy wypatrywać. Niektórzy wypatrują poranków, później wypatrują piątku, później wakacji… tymczasem życie dzieje się tu i teraz – każdego dnia, a nie tylko w te dni, których wyczekujemy. Nie potrzebujemy miliona dolarów na koncie, aby wieść dobre życie i aby cieszyć się tym co mamy, a dzieci i ich podejście do świata są tego najlepszym dowodem. Dlatego też tym bardziej cieszę się i jestem im wdzięczny za to, że są obok, że są przy mnie i stale mi o tym przypominają.

To pisałem ja, czyli ojciec, który postawił dzisiaj w ogrodzie namiot i zamierza w nim spać razem z dzieciakami, bo w końcu zrozumiał, że do doświadczania niektórych rzeczy, wcale nie trzeba wielkich przygotowań czy podróży. Trzeba jedynie chęci. Dzięki dzieci.

Prawa do zdjęcia należą do Wisconsin Department of Natural Resources.

5
Dodaj komentarz

avatar
5 Comment threads
0 Thread replies
0 Followers
 
Most reacted comment
Hottest comment thread
5 Comment authors
Magdalena z madziowy.plMoje Wichrowe Wzgórzeto dopiero poczatekSAgaypeck Recent comment authors
  Subscribe  
najnowszy najstarszy oceniany
Powiadom o
ypeck
Gość
ypeck

A mnie moja córka nauczyła jak skacząc na trampolinie wylądować na tyłek, odbić się i znów wylądować na nogi. Polecam skoki na trampolinie. Już wiem skąd młoda wzięła wytrzymałość tlenową?

SAga
Gość
SAga

A ja dzięki Mojej M. mam okazję spełnić się artystycznie. ;)
Jak rozstawiam Jej warsztat malowania, rysowania itd. to sama mam wielką radochę z naszych prac.
Nie mówiąc już o zabawach klockami… Razem z mężem często dłużej się nimi bawimy niż Ona, hihi.

to dopiero poczatek
Gość

Ps.Ściany można malować też plasteliną ?

Moje Wichrowe Wzgórze
Gość

Jak ja Cię kurcze lubię czytać!

Magdalena z madziowy.pl
Gość
Magdalena z madziowy.pl

Moje dzieci dają mi lekcje każdego dnia. Cudownie, że możemy się od nich uczyć. A najlepsze jest kiedy dzieci upominają mnie, że robię coś nie tak jak powinnam. Nasze klika śmiesznych sytuacji http://madziowy.pl/mamo-gdzie-wychodzisz-celne-pytania-trudne-odpowiedzi/#more-490