Primavera. Miejsce, w którym zła pogoda nie ma znaczenia

Relacja z wrześniowego wyjazdu do Jastrzębiej Góry.

Primavera-Park-wodny-basen-rekreacyjny-11-1200x800

Największa obawa

Zastanawiałem się jak zatytułować relację z naszego urlopu nad polskim morzem. Ostatecznie postanowiłem go ukierunkować na moją największą obawę sprzed wyjazdu – złą pogodę. W końcu jechać ponad 650 km (kawałek mam, nie?), żeby przez cały tydzień wlepiać nos w szybę, za którą pada deszcz? I to z trójką dzieci? Przyznam, że moje pokłady optymizmu zostały wystawione na pewną próbę.

Na szczęście mimo tego, że pogoda specjalnie nie dopisała, to spędziliśmy tam naprawdę świetny czas. Co więc robiliśmy?

Pierwsze wrażenia

Od czego zaczęliśmy po przyjeździe? A od czego może zacząć człowiek po siedmiu godzinach jazdy? Od obiadu naturalnie :)

Na początku w ogóle się mocno zdziwiliśmy, bo wchodzimy do restauracji, a tam do wyboru cała różnokolorowa, plastikowa zastawa dla dzieci. Co później okazało się zbawienne, bo jednak talerze i kubki lubiły spadać, a tak można było dzieci same wysyłać po jedzenie (nauka samodzielności +1). Dla młodszych dzieci były też dostępne hotelowe śliniaki i po obiedzie można je było po prostu wrzucić do koszyka z napisem „brudne”. A jak dzieci skończyły jeść wcześniej, to przy każdej restauracji był mały kącik zabaw, aby rodzice mogli spokojnie dokończyć obiad.

Przyznam, że od razu dało się poczuć, że ktoś kto organizował ten hotel, ma spore doświadczenie w tym jak obsługiwać rodziny z dziećmi.

Smaczne?

Samo jedzenie też pozytywnie zaskoczyło. Szczególnie, że każdego dnia w czasie obiadów i kolacji podawane były (w formie szwedzkiego stołu) potrawy z innego kraju, więc można było poeksperymentować.

Ja osobiście z jedzenia najbardziej polecam wszystkie ryby oraz wyroby mączne. Racuchy wygrały wszystkie konkursy.

Jeśli miałbym się czepiać, to na mój gust rosół był lekko za słony. Chociaż po drodze zatrzymaliśmy się w jakiejś restauracji na pomorzu i rosół był identyczny, więc może to takie regionalne? Na szczęście bardzo nam to nie przeszkadzało, bo w naszej rodzinie i tak przeważają zwolennicy kremów, a były one niemal codziennie (dla dzieci zawsze też były jakieś grzanki czy groszek ptysiowy).

Na wyróżnienie zasługuje też codziennie spory wybór gotowanych warzyw do obiadu (brokuły, kalafiory, fasolka szparagowa, małe marchewki itp.). Pycha.

Tak, brukselka też była. Ale ja nie uważam brukselki w jakiejkolwiek formie za „pycha”, więc pozwoliłem ją sobie ominąć ;)

Co dalej?

Po obiedzie kroki skierowaliśmy na plażę, aby przywitać się z naszym polskim morzem, którego nie widzieliśmy już dobrych kilka lat. Na szczęście jest tak piękne jak je zapamiętaliśmy. Nawet końcem lata, gdy już czasem zimny wiatr zawieje, a fale stają się coraz ciemniejsze, to jest pięknie. Aż chce się tam być.

Pamiętam też jak wracaliśmy przez lasek, który prowadził do hotelu (5 minut spacerku lub 15 minut, jeśli oglądamy każdego żuczka) i nagle nasz najmłodszy syn, po tym jak mocno wciągnął powietrze nosem, stwierdził:

– Ale tu pachnie grzybami!

No i miał zdecydowaną rację. Pachniało pięknie. Nawet rozważaliśmy wybranie się na grzyby, ale niestety brakło odpowiedniego obuwia (pewnie wybierzemy się niedługo).

A co robiliśmy jak pogoda nie dopisała?

Czas na plaży był bardzo przyjemny, ale niestety bardzo często wyganiał nas z niej deszcz. Zwykle lekki, ale jednak nieprzyjemny w połączeniu z wiatrem. Wtedy też organizowaliśmy sobie czas w hotelu. A wybór zajęć był spory.

Od 10:00 do 13:00 i od 15:00 do 18:00 jest otwarta sala, w której animatorzy organizują różne zabawy. To właśnie w tej sali miała miejsce historia opisana kilka dni temu na Facebooku:

„Korzystając z uroków polskiego wybrzeża (trzeci dzień leje), odwiedzamy salę z animacjami. Dwójka starszych dzieci się bawi w najlepsze, ale młodszy postanowił być alternatywny i mówi mi, że on się dzisiaj z animatorami bawić nie będzie. Buduje więc jakieś zaraz obok jakąś wieżę z klocków. Mija dobry kwadransie, jak nagle zaczyna wołać:
– Proszę Panaaa…
Jednak akurat jest harmider i pan nie słyszy. Młody się więc nie poddaje:
– Proszę Paaanaaaa… Proszę Paaanaaa!
Pan w końcu usłyszał i odwraca się do niego
– Tak? Co się stało?
– A ja się z Panem nie bawię.
I pobiegł do klocków.

‪#‎Pozamiatane‬
‪#‎MinaAnimatoraBezcenna‬

Niemniej animacje były świetne, a dzieci często nie mogły się doczekać, aż wreszcie otworzą tą salę. Miały m.in. okazję pobawić się w poszukiwanie zwierząt z Indiana Jones’em (to akurat po całym ośrodku i , latanie rakietą na różne, bardzo dziwne planety czy też budowanie ogromnego domku z wielkich klocków. Zresztą animatorzy naprawdę dawali radę i nawet coś tak prostego jak berek potrafili zamienić w ponad godzinne bieganie z masą śmiechu, radości i bez grama nudy.

Ja do teraz nie wiem jak to zrobili i po cichu myślę o zapisaniu się do nich na kilka lekcji.

Gdybym miał szukać dziur (co oczywiście robię, bo lubię być dokładny), to nie jestem całkowicie przekonany do konsoli PS3 w tej sali z animatorami. Czasami rodzice musieli dzieci od niej odciągać, szczególnie maluchy, a w efekcie i tak była wyłączona przez większość czasu (to akurat na duży plus). Jednak może po prostu udałoby się ją gdzieś w przyszłości przenieść? W końcu widziałem tam kilku zwolenników takich rozrywek, więc to byłoby rozwiązanie win-win.

A mają tam jakiś basen?

Mają, mają. Jest jeden mały brodzik dla maluchów, jeden basen do aerobiku i jeden większy basen, ze zjeżdżalnią. Do tego jeszcze dwa jacuzzi i kilka dodatkowych atrakcji (klik). I tutaj podobnie jak w restauracji, mają dla dzieci wszystko. Kółka, rękawki, deski i jeszcze kilka innych rzeczy do pływania (których nazw niestety nie znam). Dla nas to miało jeszcze większe znaczenie, bo swojego sprzętu zapomnieliśmy z domu.

U nas hotelowy basen idealnie sprawdzał się wieczorami, gdy my już padaliśmy na twarz, a nasze dzieci (szczególnie starsze) zachowywały się jak po trzech kawach. Najmłodszy siedział z żoną w brodziku lub w jacuzzi, a starsi robili niepoliczalną ilość zjazdów ze zjeżdżalni. Jedna godzinka i można ich było nieść do pokoju (a czasami wręcz trzeba było ich nieść ;).

I to już wszystkie atrakcje?

Nawet nie jestem w połowie. Oprócz sali z animatorami, była jeszcze druga sala zabaw. Taki figlopark z jakimiś drabinkami, zjeżdżalniami i basenem z piłkami. Dodatkowo, zaraz obok tej sali, znajdowało się mini przedszkole (bezpłatne we wrześniu), gdzie można było zostawić dzieci pod okiem opiekunki na pewien czas (skorzystaliśmy w ostatni dzień podczas pakowania walizek – zdecydowanie polecam takie rozwiązanie). Mamy też salę stworzoną przez jednego z właścicieli (o ile dobrze zrozumiałem), w której przedstawione są inscenizacje kilku bitew, z różnych okresów historycznych. A to tylko atrakcje, które są w środku.

Oprócz tego były jeszcze dwa spore place zabaw na zewnątrz – jeden dla mniejszych dzieci, z ogromnym zamkiem, karuzelą czt małpim gajem i drugi dla starszych, z liną do zjazdu, boiskami i siłownią. Zresztą co będę dużo mówił – oni tam nawet mini zoo mają.

Warto?

Jeśli chodzi o wyjazdy poza sezonem to zawsze znajdą się zwolennicy i przeciwnicy. Argumentem „przeciwko” jest to, że pogoda może nie dopisać i zbyt wiele czasu na plaży nie spędzimy. I ja ten argument w pełni rozumiem, bo to właśnie on mnie trzymał z dala od naszego morza. Niestety podobne obawy możemy mieć w sezonie. I to jest moim zdaniem główna zaleta Primavery – że oni są bardzo dobrze przygotowani na taką ewentualność i nawet z deszczem za oknem i trójką dzieci u boku, nie sposób jest się tam nudzić.

Dodatkowo poza sezonem zyskujemy też to, czego tak wielu z nas potrzebuje, czyli ciszę i spokój (plaże czy deptaki są niemal kompletnie wyludnione). Nie ma też korków, czekania w kolejce do jakichś nadmorskich atrakcji czy braku miejsca w restauracji lub na parkingu. No i nie będę ukrywał, że ceny również są o wiele korzystniejsze, niż w szczytowym sezonie (w omawianym hotelu, 8 dni dorosłego kosztuje we wrześniu 897 zł – tutaj pełna rozpiska z dziecięcymi zniżkami).

Oczywiście każdy sam musi zdecydować co jemu najbardziej odpowiada, ale ja nie będę ukrywał, że mi się (poza drobnymi elementami, o których pisałem) zdecydowanie podobało i coś czuję, że jeszcze kiedyś ich odwiedzę.

Primavera-dla-dzieci-brodzik-1-1200x800

Primavera-Park-wodny-basen-rekreacyjny-11-1200x800

IMG_5688

primavera2

IMG_5552

IMG_5683

IMG_5709

Primavera-dla-dzieci-Playland-7-1200x800

 

primavera1

 

IMG_5514

IMG_5404

IMG_5465

 

IMG_5651

IMG_5556

Wpis powstał w wyniku współpracy z Primavera Conferencje and SPA.

12
Dodaj komentarz

avatar
6 Comment threads
6 Thread replies
0 Followers
 
Most reacted comment
Hottest comment thread
7 Comment authors
Małgorzata PonińskaKamil NowakBożena BogdańskaMarcin PerfuńskiJakProwadzicLepszeZycie_pl Recent comment authors
  Subscribe  
najnowszy najstarszy oceniany
Powiadom o
Rodzinne porachunki
Gość

Kamil – świetny hotel na wypoczynek. Nigdy nie było mi dane tam spać (ze względu na wysokie ceny w sezonie), ale nie raz korzystaliśmy z basenu i sali zabaw podczas deszczowej pogody. Dwa miesiące temu byliśmy tuż obok (we Władysławowie) i również zahaczyliśmy o basen – dzięki temu nasze dzieci mogły wreszcie się wykąpać, bo temperatura morza nas nie rozpieszczała. Po basenie nasz młodszy syn zrobił nam prezent i usnął, dzięki czemu mogliśmy odwiedzić hotelową kawiarnię i wypić ciepłe cappucino :-)

Kamil Nowak
Gość

Właśnie widziałem, że mają ofertę dla osób spoza hotelu – sala zabaw + basen + obiad. IMO bardzo fajna opcja, szczególnie w takich sytuacjach jak opisujesz.

A takie dziecięce prezenty, to przyznam, że bardzo często u nas się wiążą z wypadami na basen :)

Rodzinne porachunki
Gość

Dzięki za cynk. Szkoda, że nie napisałeś tego artykułu 2 miesiące wcześniej. Nie musiałbym jeździć po Jastrzębiej Górze w poszukiwaniu knajpy na obiad :-)

Kamil Nowak
Gość

A wiesz, że wstępnie mieliśmy tak być w maju? Tylko akurat nie daliśmy rady i przełożyliśmy na wrzesień :)

piwnooka
Gość

Podpisuję się pod całością. Byliśmy wiosną w ramach współpracy i wracamy większą ekipą za tydzień :))

JakProwadzicLepszeZycie_pl
Gość

Byliśmy 2 lata z rzędu w ferie i jedziemy prawdopodobnie znowu. Świetne miejsce dla rodzin z dziećmi (osobiście singlom nie polecam – szczególnie w okresie ferii) i co najważniejsze, pełna tolerancja personelu jeśli chodzi o dzieci, np. bałagan w restauracji spowodowany kilkoma talerzami, bo Młody już na piątą potrawę kręci nosem. Kamilu, nie wspomniałeś o strefie SPA! Żona i córka (8 lat) ostatnio robiły sobie zabiegi. Dla dzieci jest specjalny masaż, bodajże z czekoladą…
Obiekt jest również przyjazny zwierzątom.

Aha! Jeżeli ktoś się wybiera drugi raz, to niech nie zapomni wspomnieć o tym podczas rezerwacji. My dostaliśmy 10% (lub 15%) zniżki.

Kamil Nowak
Gość

Już zabrakło mi miejsca, żeby o SPA napisać :) Ale to o rabacie to ważna informacja, bo sam się pewnie do nich jeszcze kiedyś wybiorę ;)

I całkowicie popieram, że singlom szukającym ciszy i spokoju ten hotel bym w czasie ferii i wakacji odradzał ;)

Marcin Perfuński
Gość
Marcin Perfuński

ŻOŁNIERZYKI!!! Przekonałeś mnie! :D

Kamil Nowak
Gość

Na zdjęciu masz tylko jedną bitwę, a jest ich tam z dziesięć i to z różnych okresów historycznych. Od Rzymian, do II Wojny Światowej.

Bożena Bogdańska
Gość
Bożena Bogdańska

Byłam tam z mężem jesienią cudowne miejsce pod każdym względem , będziemy tak kiedyś jeździć z wnukami :-)

Kamil Nowak
Gość

Też mam taki plan :) Ale jeszcze muszę poczekać ;)

Małgorzata Ponińska
Gość
Małgorzata Ponińska

Potwierdzam. Primavera to jak dotąd jedyny ośrodek „dla dzieci”. Zaimponowali mi też wymianą po kilku latach wewnętrznego placu zabaw dla dzieci, w lato na dworzu dwa place (jeden również po remoncie), małe zoo. Do tego codzienne animacje, basen do 21.00, disco dla dzieciaków, teatr, warsztaty kulinarne. Oby utrzymali poziom. Polecamy z córką, tam nie można się nudzić!!!! A dla rodzica SPA :) jak znajdzie chwilę.