Oszczędzanie pieniędzy z myślą o przyszłości dzieci: jak całkiem tego nie zepsuć?

Najważniejsza zasada, która towarzyszy mi zawsze, gdy podejmuję temat oszczędzania z myślą o przyszłość moich dzieci oraz kilka pomysłów na co moim zdaniem warto oszczędzać, a na co niekoniecznie.

Często słyszę, że ludzie oszczędzają pieniądze z myślą o dzieciach, żeby miały lepszy start. Z jednej strony wydaje się to podejściem godnym pochwały, bo przecież chodzi o wspieranie naszych dzieci, prawda? Jednak z drugiej strony znam osobiście parę osób, które dostały na start różne rzeczy od swoich rodziców, bądź od dziadków i bardzo szybko je utraciły, bo nie miały do owych darów zbyt wielkiego szacunku. Nie jest to więc temat łatwy.

Czy więc warto w ogóle oszczędzać z myślą o dzieciach? Czy ja zamierzam oszczędzać? A jeśli zamierzam, to na co konkretnie, a czego z kolei zamierzam zdecydowanie unikać?

Na co jestem gotowy oszczędzać?

Mimo tego, że długo byłem sceptyczny w zakresie obdarowywania dzieci różnymi prezentami, to po pewnym czasie zrozumiałem, że nie wszystkie prezenty muszą być materialne i że można dziecku ofiarować coś, co może nie wzbogaci jego majątku, ale co ma szansę wzbogacić je samo jako człowieka. Oto kilka moich propozycji:

1. Pomoce naukowe/Rozwój zainteresowań.

Do tego punktu zaliczają się zarówno takie rzeczy jak na przykład komputer (w czwartej klasie zaczyna być niemal obowiązkowy), jak i pomoce związane zainteresowaniami dziecka (sportowymi, muzycznymi, plastycznymi itp.). Przy czym w przypadku droższych zainteresowań postawiłbym na to, aby jako rodzic dołożyć się tylko w części do zakupu sprzętu, a resztę pozostawiłbym w rękach dziecka. W końcu zawsze należy dopuszczać możliwość, że za pół roku czy rok, dziecko nagle zmieni zdanie i zainteresuje się czymś innym. Jeśli więc ono samo dołoży się do zakupu, to możemy mieć pewność, że ewentualne zmiany nie będą decyzjami pochopnymi.

2. Osobny pokój dla dziecka.

W początkowych latach życia dziecka to raczej nie jest coś niezbędnego, ale jako osoba, która mieszkała z bratem przez 18 lat na 7 metrach kwadratowych, wiem że nadchodzi moment, w którym ten własny pokój staje się marzeniem wielu dzieci. Do nauki, do odpoczynku, do spotkań ze znajomymi. Może nie jest on niezbędny, ale naprawdę pomaga.

3. Studia. 

Jak stali czytelnicy wiedzą, nie jestem jakimś wielkim zwolennikiem studiów, bo uważam, że wiele uczelni i wiele kierunków przekazuje wiedzę znacznie zdezaktualizowaną lub mijającą się z tym czego my oczekiwaliśmy i z tym czego oczekuje rynek. Jednak nie zmienia to faktu, że istnieją kierunki, które warto studiować, gdy nasze zainteresowania są bardzo jasno określone i dotyczą na przykład prawa czy medycyny. Dodatkowo studiowanie poza miejscem zamieszkania może być ważnym krokiem na drodze do usamodzielnienia.

Jednak tutaj podobnie jak w punkcie drugim – uważam, że dziecko powinno się w taki czy inny sposób dołożyć do kosztów studiowania, jeśli takie koszty się pojawią (czy to poprzez naukę i zdobycie stypendium czy też przez łączenie studiowania z pracą).

4. Prawo jazdy.

Prawo jazdy ma do siebie to, że otwiera przed człowiekiem naprawdę wiele dróg. Zarówno tych związanych z możliwościami podróżowania, jak i tych związanych z ewentualnym późniejszym zatrudnieniem. Jednocześnie jego cena, szczególnie dla uczniów i studentów, jest dość wysoka, więc z autopsji wiem jak bardzo pomaga tutaj wsparcie rodziców.

5. Wesele.

To jest coś, co wspólnie z żoną dostaliśmy od naszych rodziców, więc mam świadomość jakie ma to znaczenie dla dwojga młodych ludzi na początku swojej drogi. Oczywiście nie zamierzam w stylu amerykańskich rodziców dać moim dzieciom czeku in blanco (tam robi to spora grupa osób, nawet jeśli wiąże się to z kredytami!), ale jednak nie wyobrażam sobie nie wspomóc moich dzieci w tak ważnym dla nich dniu.

6. Wakacje po zakończeniu ostatniego roku szkoły, a przed podjęciem pierwszej pracy

Myślę, że ten punkt może być uznany za pewną moją fanaberię, ale mi osobiście się wydaje, że ten moment po całkowitym ukończeniu szkoły, a przed podjęciem pierwszej prawdziwej pracy jest dość przełomowym momentem w naszym życiu. Z jednej strony nie jesteśmy już dziećmi i nie jesteśmy już zależni od naszych rodziców, a z drugiej strony najczęściej nie mamy wtedy jeszcze zbyt wielu zobowiązań związanych z pracą czy z rodziną.

Moim zdaniem jest to więc idealny okres, aby wyjechać na jakiś czas do innego miejsca, trochę się odciąć, pobyć sam na sam ze sobą i odkryć to, co naprawdę się chce w życiu robić, zanim rzeczywiście się za to zabierzemy.

Na co z kolei odkładać nie zamierzam?

Skoro więc przeszliśmy już przez to, co uważam za wartościowe pomysły na oszczędzanie, oto pomysły, które moim zdaniem mogą przynieść więcej szkody, niż pożytku:

1. Gotówka.

Czyli „masz moje drogie dziecko dane do konta pełnego dolarów i baw się dobrze, bo wiem, że na pewno wydasz je mądrze”. Ogólnie rzecz mówiąc szansa na to, że tak się rzeczywiście stanie jest bardzo niewielka, a jeśli rozejrzę się po znanych mi ludziach, którzy dostali od rodziców taki właśnie prezent, to ani jedna z nich nie wydała go mądrze. Paradoksalnie: najczęściej wydali go na pozostałe dwa punkty z tej listy.

2. Telefon/komputer/inne przedmioty z najwyższej półki.

O ile jestem w stanie zrozumieć posiadanie przez dzieci telefonu czy komputera jako narzędzia do komunikacji czy do nauki, o tyle nie czuje się przekonany do idei przekazywania dzieciom produktów z najwyżej półki. Znaczy jasne – jeśli nastolatek sam sobie uzbiera/zarobi na coś wymarzonego, to śmiało – niech kupuje. Szczególnie, że ja jestem z tych osób, które uważają, że za marzeniami trzeba podążać, nawet jeśli czasami tylko po to, aby przekonać się, że tak naprawdę nie były tym, czego oczekiwaliśmy.

Jeśli jednak dziecko oczekiwałoby zakupu takiego sprzętu ode mnie, to raczej by się go nie doczekało :)

3. Samochód.

To jest prezent, który pojawia się coraz częściej w kategorii ofiarowanego dzieciom. I o ile jestem jeszcze w stanie zrozumieć zakup małego i taniego samochodu, dzięki któremu nastolatek nie zapomni jak się jeździ zaraz po otrzymaniu prawa jazdy, o tyle zupełnie do mnie nie przemawia oszczędzanie połowy swojego życia na to, aby kupić dziecku nowy samochód z salonu. Zresztą nawet jakbym nie musiał na to oszczędzać, bo wygrałbym w totka to i tak nie widzę najmniejszego sensu takiego działania.

Tych punktów jeszcze kilka pewnie mógłbym opisać, ale jest jedna kluczowa myśl, którą w tym temacie chciałbym się podzielić i którą się kieruję.

Co jest najważniejsze w oszczędzaniu z myślą o dzieciach?

W mojej opinii naszym kluczowym zadaniem w temacie oszczędzania na dziecięcą przyszłość, nie jest dawanie naszym dzieciom tego czego chcą, lecz tego, czego tak naprawdę potrzebują. Jest takie powiedzenie, aby jeśli dasz człowiekowi rybę, to będzie syty przez jeden dzień, a jeśli dasz mu wędkę, to będzie syty do końca życia. W rzeczywistości jednak, jak to ujął ks. Jacek Stryczek, znacznie ważniejsza od ryby i od wędki, jest mentalność wędkarza. Niestety ludzie bez takiej mentalności rybę zjedzą, a wędkę sprzedadzą, by kupić za nią więcej ryb. Natomiast ludzie posiadający mentalność wędkarza, zrobią wędkę z patyka i sznurka i nawet bez profesjonalnego sprzętu sobie poradzą. Dlatego właśnie w tę mentalność moim zdaniem powinniśmy zainwestować – w mentalność osoby, która jest gotowa stawić czoła problemom i która zamiast liczyć na gwiazdkę z nieba, jest gotowa podwinąć rękawy i nie boi się trochę ubrudzić czy zmęczyć, aby dopiąć swego.

Jasne, uważam, że do pewnego czasu dzieci są pod opieką rodziców i jednym z obowiązków rodziców jest szeroko rozumiana ochrona dzieci, w czym oszczędności zgromadzone w dowolny sposób, mogą zdecydowanie pomóc. Niemniej nie można mylić ochrony z wyręczaniem i w pewnym momencie trzeba oddać dzieciom odpowiedzialność za ich życie. Przykładowo, gdy się narodzą, to my jako rodzice jesteśmy w pełni odpowiedzialni za ich żywienie. Jednak, gdy mają lat dwanaście i zapomną śniadania do szkoły, to naprawdę nie stawajmy na głowie tylko po to, aby mu je przywieźć. Dzieci potrzebują czasami takich lekcji, potrzebują czasami poczuć na własnej skórze konsekwencje własnych wyborów – oczywiście czasami będą potrzebowały też naszego wsparcia, aby z takimi konsekwencjami sobie poradzić. Jeśli jest jednak jedna rzecz, które potrzebowały nie będą to jest nią właśnie wyręczanie ich i rozwiązywanie problemów za nich.

Dlatego też uważam, że zamiast skupiać się na tym, aby uchylić naszym dzieciom nieba, ofiarować im „szczęście” na złotej tacy i dać im to „czego my nigdy nie mieliśmy” (niestety znam wielu rodziców dalej tak myślących), lepiej byłoby wyposażyć nasze dzieci w odpowiednie doświadczenia, umiejętności i wiedzę, aby w przyszłości one same potrafiły odnaleźć to, co rzeczywiście będzie sprawiało im szczęście i aby miały odwagę za tym właśnie szczęściem podążać.

Patronat nad wpisem objęło Nationale-Nederlanden, które posiada w ofercie „Pakiet Strażnika” pomagający zapewnić dzieciom bezpieczny start w dorosłe życie.

Prawa do zdjęcia należą do Pictures of money.

34
Dodaj komentarz

avatar
19 Comment threads
15 Thread replies
0 Followers
 
Most reacted comment
Hottest comment thread
21 Comment authors
MartynaadwokatupadloscannnaAnitka5724Maciek21 Recent comment authors
  Subscribe  
najnowszy najstarszy oceniany
Powiadom o
Versus
Gość

Jestem pierwsza? :o niemożliwe! To dam taktyczną kropkę (.) i wrócę po bliższym zapoznaniu się z artykułem :)

Kamil Nowak
Gość

Taktyczna kropka <3 :)

Versus
Gość

Rozwinęłam kropkę :)

Kamil Nowak
Gość

Przyznam, że ta walka serca z rozumem to jest chyba nieustająca batalia i bardzo ciężko czasami zdecydować się którego organu powinniśmy słuchać. Bardzo podoba mi się to sformułowanie :)

Andrzej
Gość
Andrzej

z wieloma punktami się zgadzam z Tobą. Z osobnym pokojem na szczęście mam narazie spokój, ale mam tylko jedno dziecko jak dotąd. Uważam, że szczególnie ważne jest inwestowanie w rozwój zainteresowań. Jeżeli widzimy, że nasze dzieci np. ładnie rysują, to powinniśmy je wspierać i od początku pomagać w doskonaleniu. Tak samo ze zwykłą grą w gałę. Jeżeli się wyróżnia od najmłodszych lat, to od razu zapisywać do jakiejś szkółki. Taki Messi czy Ronaldo też zaczynali od zera. Nie do końca zgadzam się z metaforą wędka-ryba. Uważam, że wędką niekiedy mogą być właśnie pieniądze (o zgrozo!). Mogą być one np. pokryciem… Czytaj więcej »

Kamil Nowak
Gość

Dlatego też nie ująłem tutaj mieszkania czy wkładu własnego w firmę dziecka, bo myślę, że bardzo dużo zależy od konkretnej sytuacji w danym momencie. Może być tak, że będziemy widzieli ten pęd dziecka do działania i zakładania firmy i gotowość do wylewania z siebie siódmych potów, podczas gdy jedynym jego hamulcem będą finanse – a może będzie tak, że leżąc na kanapie wymyśli jakiś niemożliwy do zrealizowania startup i też będzie oczekiwało wsparcia. Podobnie z mieszkaniem – czasami wsparcie będzie bardzo pomocne, a czasami może zadziałać jak rozleniwiacz – tutaj jest taka dość ruchoma granica i myślę, że każdy rodzic… Czytaj więcej »

Kalina Borowiec
Gość
Kalina Borowiec

No właśnie, my niedawno dowiedzieliśmy się, ze nie dostaniemy jednak kredytu i sen o większym mieszkaniu (teraz 5 os. na 45 metrach, brakuje dosłownie jednego małego pokoju aby dzieciaki maiły swój kąt każde) no i trochę impas, co robić oszczędności jakieś są, ale jakby zamrożone, czy odkładać dalej i gdzie najlepiej? takie zawieszenie chwilowe mamy. Ale uważam że jeśli można dzieciom zapewnić mieszkanie to warto, my 20 lat walczyliśmy o swoje, to trochę długo jednak.

Kamil Nowak
Gość

Tak jak napisałem – na pewną będą sytuacje, w których jeśli tylko będziemy mieli możliwość, to wsparcie w zakupie mieszkania będzie tym właściwym rozwiązaniem, szczególnie w takich momentach jak te przez Ciebie opisane.

Marcin Marecki
Gość
Marcin Marecki

Też uważam, że nie należy dawać szczęścia na złotej tacy, ale nie chciałbym, żeby moje dzieci musiały uczyć się samodzielności tak jak ja – pracując i studiując jednocześnie bez czasu na swoje zainteresowania.

Kamil Nowak
Gość

Jeśli tylko jest taka możliwość, to zgadzam się, że skrajności nie są dobrym rozwiązaniem. Niemniej ja pamiętam też, że mnie osobiście takie momenty, w których nie miałem czasu na swoje zainteresowania tylko dodatkowo motywowały do ciężej pracy, lepszej organizacji, bądź poszukiwania alternatywnych rozwiązań, aby wreszcie chociaż trochę tego czasu dla siebie wyrwać :)

Marcin Marecki
Gość
Marcin Marecki

A ja po prostu wracałem przemęczony i ostatecznie ciężko było się uczyć, już nie mówiąc o tym, że życie to nie tylko książki i praca. Tak raczej było zniechęcające do życia, ale wiadomo – tak miało być tylko przez jakiś czas. :)

Kasia Nowak
Gość
Kasia Nowak

Oj jak ja się zgadzam z punktem dotyczącym najnowszych smartfonów! Podpisuję się wszystkimi kończynami. I generalnie reszta też raczej z moimi poglądami się zgadza, chociaż mnie się zdarzyło nieraz w młodzieńczym wieku z zazdrością przyglądać się znajomym, którzy urządzali mieszkanie od rodziców czy jeździli „swoim” samochodem. Myślałam wtedy, ze ja zrobię wszystko żeby ułatwić dzieciakom start (moim rodzicom nie było łatwo, mieli nas kilkoro), ale nie robię WSZYSTKIEGO. Robię to,co uważam za stosowne, nie wypruwam sobie żył (w końcu szczęśliwa mama to szczęśliwe dziecko), odkładam tyle, na ile mnie stać, ale odkładam bo uważam ze różnie się może w życiu… Czytaj więcej »

Kamil Nowak
Gość

Sama zazdrość to nie jest jeszcze takie złe uczucie ;) Czasem bywa bardzo motywujące do działania :) Niemniej odchodząc od tego fragmentu, to muszę przyznać, że bardzo podoba mi się Twoje zdrowe podejście do wychowania dzieci w tym względzie – odkładasz, bo to jest ważne, również w przypadku różnych nieplanowanych wydarzeń, ale też nie zamierzasz dziecku wszystkiego dać, bo ono tak chce i basta :)

Kasia Nowak
Gość
Kasia Nowak

No właśnie, nie śmiem się tu wtrącać ;) ale dodałabym jeszcze jeden istotny punkt do tych wyliczeń. Odkładać na wypadek nieprzewidzianych zdarzeń, żebyśmy – gdy się coś nam stanie – nie zostawili dzieci bez grosza lub co gorsza z długami…
Ps Dziękuję bardzo za komplement, staram się jak mogę :)

Mike Mtsk
Gość
Mike Mtsk

Bardzo fajny artykuł!

JessyJones
Gość
JessyJones

Jak czytałam ten artykuł to skojarzył mi się Sting, który podobno nie zapisał w testamencie nic swoim dzieciom, „żeby nie zepsuć ich pieniędzmi”. A Sting jest jednym z najbogatszych Brytyjczyków, z majątkiem liczonym w setkach milionów funtów. Prawdziwe wsparcie i pomoc dla dzieci musi odbywać się na poziomie mentalnym. Nie nauczymy ich oszczędzania i odpowiedniego myślenia o finansach spełniając ich wszystkie zachcianki. Dlatego pomoc materialna musi być selektywna. Świetny artykuł. Pozdrawiam!

Kamil Nowak
Gość

Jeszcze bardziej zacząłem lubić Stinga :) Ciekawe co z tymi pieniędzmi ostatecznie zrobi :)

Katarzyna Robacka
Gość
Katarzyna Robacka

Bardzo dobry tekst – widać, że temat został naprawdę przemyślany. Zgadzam się z wieloma punktami, ale trochę mam ochotę się pokłócić, przy informacji, że gotówka to więcej szkody niż pożytku. Oczywiście – dziecko może nie docenić tego, co dostanie, co łatwo mu przyszło, ale moim zdaniem będzie to wina rodzica, który nie nauczył dziecka, jak korzystać z pieniędzy, jak ciężko się je zarabia, jak je szanować i wydawać. Ja od moich rodziców dostałam sporą kwotę na start – wydałam ją dopiero w zeszłym roku, bo wcześniej odkładałam ja na lokacie i zarabiałam resztę, by kupić własne lokum przy jak największym… Czytaj więcej »

Kamil Nowak
Gość

W sumie racja. Chyba rzeczywiście większe znaczenie będzie miało to czego dzieci nauczymy, a nie co im damy. Bo jak nauczymy je odpowiedzialnego podejścia do kwestii finansowych, to nawet prezent gotówkowy im „nie zaszkodzi”, co pokazują opisane przez Ciebie przykłady. Dzięki za Twój wkład :)

Katarzyna Robacka
Gość
Katarzyna Robacka

:)

pumeks
Gość
pumeks

Oszczędzanie na smartfony czy playstation to (sorry) głupota. Jest tylko
ważniejszych wydatków przecież. Oczywiście studia, mieszkanie, prawo
jazdy (które może się przydać w poszukiwaniu pracy więc to zawsze dobra
inwestycja). Oszczędzanie na nieoczekiwanie sytuacje bym dodała. Zawsze
myślimy, że nieszczęście nas ominie (i oby tak było), ale jeśli nie?
Skąd nagle wziąć kilka/kilkadziesiąt tysięcy na ratowanie zdrowia i
życia jak nie z oszczędności?

Kamil Nowak
Gość

Myślę, że jeśli chodzi o takie nieoczekiwane sytuacje zdrowotne, to jednak najsensowniejsze jest posiadanie ubezpieczenia, bo odłożenie kilkadziesiąt, a czasem nawet kilkuset tysięcy złotych, znacznie wykracza poza standardowe możliwości oszczędzania.

Karol Dąb
Gość
Karol Dąb

Świetny artykuł. Jestem przykładem osoby, której rodzice wszystko zapewniali i spełniali wszystkie zachcianki, jak tylko zdałem prawo jazdy za tydzień dostałem auto nie było to auto z salonu ale bardzo dobre używane, ogólnie jak to sie mówi życie jak w Madrycie ;) rodzice chcieli dobrze ale ja po latach wiem, że mnie skrzywdzili. Moje dzieci wychowuje inaczej. Myślę o ich przyszłości w tej chwili dzieci są jeszcze małe ale czas szybko leci i lada dzień okaże się, że chcą już wylecieć z „gniazda” i Strażnik Przyszłości pewnie by im ten lot ułatwił.

Anna Pawlikowska
Gość
Anna Pawlikowska

Jedno z mądrzejszych zdań jakie ułyszałam na początku swojej rodzicielskiej drogi dotyczyło tego, ze największy dar, jaki można dać dziecku to samodzielność. Moja interpretacje tego, świetnie się składa z tym tekstem :)

Kamil Nowak
Gość

Największy, ale i też niezwykle trudny do przekazania. Niemniej wydaje mi się, że warto właśnie w niego inwestować :)

Bożena Głowacka
Gość
Bożena Głowacka

To mogę być z siebie dumna chyba, bo własnie w taki sposób całe zycie starałam się postęować. Były po drodze wzloty i uapki, jak to w rodzicielstwie, ale mimo tego, że nie prowadziłam nigdy takiej zbiorczej analizy własnie tak czułam rolę rodzica i tak ją przekazuję moim dzieciom. Ubezpiecznie (i to w nationale ) to jedna z tych kwestii, którą przeforsowałam i którą fiansową wsparłam moje dzieci, gdy same posiadły dzieci.

alex
Gość
alex

Po tym jak to rozpisałeś nie mam już żadnych złudzeń, że inwestowanie w ubezpieczenia i fundusze to podstawa, inaczej nigdy sobie nie „uciułamy” na koncie… Co do NN, cała oferta wygląda bardzo korzystanie – podoba mi się opcja regularnej premii :)

amiszka
Gość
amiszka

Ciekawy tekst. Muszę też przyznać, że zainteresowałam się tym całym strażnikiem przyszłości i mam bardzo dobre odczucia odnośnie tego pakietu.

Katarzyna Weremkooo
Gość
Katarzyna Weremkooo

Fajny blog i wiele dużo pożytecznych i dobry rad :*
Zdobyłeś właśnie czytelniczkę :D

http://prosposoby.pl/

Maciek21
Gość

Ja zacząłem odkładać jakieś 5 lat temu i to sukcesywnie po małej sumie 85 PLN miesięcznie myślę że każdy jest w stanie tyle oszczędzić i jak się okazało ostatnio przeglądam konto i mam w tym momencie plus minus 9 500 zł oszczędności i dalej oszczędzam lecz zamierzam w tym momencie odkładać mniej więcej 150 zł i odrobinę nadgonić. Uzbieraną kwotę chcę przeznaczyć na studia moich dzieciaków. Z pozoru drobne sumy po pewnym czasie zapewniają sporą kwotę.

Anitka5724
Gość

To rodzice uczą dzieci podejścia do pieniędzy, dlatego, jeśli rodzice zaciągają długi to pokazują przykład dziecku. Wiele rodzin nie radzi sobie z długami, powinny się zgłosić o pomoc prawną dla zadłużonych.

annna
Gość
annna

Najgorszym sposobem na oszczędzanie pieniędzy jest trzymanie ich w banku. Tam traci się tylko wartość tego co się posiada i to bardzo szybko. Warto przeczytać, dlaczego nigdy nie warto trzymacz dużych pieniędzy banku https://totemat.pl/czy-warto-miec-pieniadze-na-rachunku-w-banku-nie-warto/ ani oczywiście też w spapracie. Ludzie z bogaczy szybko w ciągu paru lat leżenia gotówki stają się znacznie biedniejsi. Pieniądz żywy trzeba przekształcać bo inaczej tylko będzie coraz mniej warty.

adwokatupadlosc
Gość

Pełna zgoda, nigdy by mi nie przyszło do głowy, żeby dziecku kupować najdroższy sprzęt tyko bo tak bo inni też mają, z resztą sam nie przepłacam na tego typu gadżety

Martyna
Gość

Myślę, że w określonych sytuacjach gotówka może być dobrym pomysłem – wtedy dziecko nauczy się zarządzać budżetem.