Nie zabijajmy w swoich dzieciach magii

Bo tak naprawdę tylko w nich ona jeszcze istnieje.

dzieci

Dzieci są magiczne

Idą święta i przy każdej okazji słyszę o magii świąt. O magicznych chwilach, związanych z tym wyjątkowym okresem. Jednak zaraz zapala się czerwona lampka ostrzegawcza – człowiek racjonalny wie przecież, że magii nie ma. Dlaczego więc używa się takiego zwrotu?

Osobiście uważam, że ta magia jest najczęściej naszym wspomnieniem czasów spokojnego dzieciństwa, gdzie w dniu wigilii, można było poczuć w powietrzu nutkę czegoś niesamowitego, czegoś poza naszymi możliwościami poznania. Nutkę magii. Wszystko było takie łagodne, takie ciche. Śnieg padał za oknem i z każdą chwilą było ciemniej. Im ciemniej, tym bardziej rozpalała się dziecięca wyobraźnia. W całym domu, gdy wszyscy w napięciu oczekiwali na pierwszą gwiazdkę, rozchodziła się atmosfera świąt. Niezapomniane chwile.

Aż mnie dreszcz przeszedł, kiedy to pisałem. Dzisiaj też to czuję, ale już nie tak silnie, jak wtedy gdy byłem dzieckiem. Dziecięca niewinność potęguje stukrotnie nasze doznania magicznych chwil. Wszystko jest możliwe. Aniołek, Gwiazdor, Mikołaj, czary, magia. Świat jest najlepszym miejscem na świecie.

Obdarcie z marzeń

Niestety, niektórzy postanowili zdeptać swoim dzieciom święta i magiczną aurę, która im towarzyszy. Bo dlaczego mamy okłamywać kilkuletnie dziecko, że istnieje Mikołaj, kiedy to przecież rodzice się starają i przygotowują prezenty. Należy docenić pracę rodziców, którą włożyli w przygotowanie prezentów (może mały pomnik?), a nie potęgować wiarę w moce nadprzyrodzone, bo to przecież kłamstwo i dziecko jak się dowie, to się poczuje oszukane.

Może niech jeszcze wytłumaczą w jaki sposób przyrządza się świąteczne potrawy, a szczególnie karpia. Najlepiej z obrazkami. Niech opiszą co rybka czuje, kiedy obcina jej się głowę. Bo jak dorośnie i dowie się nagle, że od kilku lat jadło zwierzątka, to przecież poczuje się oszukane przez rodziców i więcej im nie zaufa. A tak, doceni rodziców za przekazaną wiedzę i kto wie, może przy odrobinie szczęścia nawet zrobi im laurkę.

Ja nigdy tego nie ukrywałem: Kocham magię

Ja osobiście uwielbiam magię i uważam, że nie przekazywanie jej ognia swoim dzieciom jest nieco krzywdzące dla tych ostatnich. Moje dzieci wiedzą, że istnieje Mikołaj, bo ja wiem, że istnieje Mikołaj. Nigdy nie informowałem ich, że ten rubaszny grubasek, wchodzi przez komin, bo przecież palimy w piecu i tam jest gorąco. W dodatku komin prowadzi do piwnicy, a choinka stoi w domu. Jeszcze do tego cały świat w jeden dzień. Po co tyle sprzeczności? Moje dzieci wiedzą, że Mikołaj korzysta on z pomocy innych dobrych ludzi, którzy chcą pomagać. Czemu miałby wszystko robić sam, skoro może mieć pomocników? Ostatecznie moje dzieci dowiedzą się, kim są owi dobrzy ludzie. Nie rozumiem jednak czemu może to skrzywdzić dzieci? Gdyby nie Mikołaj (Gwiazdor czy Aniołek, zwij jak chcesz), nie dawalibyśmy dzieciom prezentów. Gdyby on tego nie rozpoczął. Gdyby nie on, to ta tradycja nie przetrwałaby do dzisiaj.

Wierzycie więc w Mikołaja nawet jeśli się do tego nie przyznajecie. Wierzycie, jeśli tylko kiedykolwiek położyliście prezent pod choinką, bo w ten właśnie sposób podtrzymujecie tradycję, którą on zapoczątkował. Dlaczego więc wasze dzieci mają nie wierzyć?

Zresztą czym różnią się bajki i opowieści dla dzieci, od tych bajek, które serwuje się dorosłym?

Jeśli właśnie się oburzyliście, bo przecież dorosłym nie opowiada się bajek, to zastanówcie się, jaka jest najmniejsza jednostka na świecie? Najpierw dowiadujemy się, że atom, a później okazuje się, że jednak nie. Najpierw dowiadujemy się, że dwa dodać dwa jest zawsze cztery, a później okazuje się, że niekoniecznie (przy odpowiednim modulo). Najpierw dowiadujemy się, że ziemia jest okrągła, a później okazuje się, że jej kształt to w zasadzie elipsoida obrotowa.

Oczywiście, jeśli tylko chcemy, możemy te uproszczenia nazwać kłamstwami i obrazić się na nauczycieli. Można je też nazwać uproszczeniami czy „bajkami dla dorosłych” i zrozumieć, że są one konieczne wtedy, kiedy nasze umiejętności poznawcze nie są jeszcze gotowe na odbiór wszystkich informacji. Skoro więc nam, ludziom dorosłym, potrzebne są bajki i opowieści, by zrozumieć świat, to dlaczego mamy nie dawać ich dzieciom?

Dlaczego od razu wszystko musimy pokazywać jako zwyczajne i codzienne? Nie mamy sami wystarczająco dużo codzienności w naszym życiu? Dlaczego magiczne istoty nie mogą korzystać z pomocy rodziców, niosąc wraz ze sobą dawkę niesamowitości?

Antropomorficzne personifikacje są zwyczajnie fajne (za tę nazwę podziękujcie Pratchett’owi)

Dlatego też ja będę wprowadzał do życia moich dzieci, wszystkie możliwe baśniowe istoty i zjawiska, tak długo jak one będą miały na to ochotę (a ja siłę). Mikołaj, Wróżka Zębuszka czy Zajączek. Nie ma dla mnie znaczenia samo pochodzenie zwyczaju, tak długo jak bezpiecznie ukazują one nasz świat w magicznym zwierciadle, pozwalając dziecku na magiczne momenty w towarzystwie rodziców.

W odpowiednim wieku i tak będą wiedziały co jest grane, ale docenią to, że rodzice dalej się starają. Wierzę, że dzięki temu zrozumieją jak to jest, kiedy robimy coś dla drugiej osoby bezinteresownie, nie oczekując nic w zamian. Wierzę, że dzięki temu zrozumieją jak to jest, gdy robimy coś z czystej miłości.

Na koniec jeszcze jedna z moich ulubionych myśli:

Pozwólmy naszym dzieciom być dziećmi tak długo jak to możliwe. Będą miały całe życie na bycie dorosłymi.

Prawa do zdjęcia należą do epsos.de.

Jeśli dotarliście do tego momentu, to po pierwsze jest mi niezwykle miło. Byłbym też niezwykle wdzięczny, gdybyście uznali ten artykuł za warty udostępnienia dalej, bo dzięki temu będzie on miał szansę trafić do kogoś, kto być może również potrzebuje go przeczytać.

37
Dodaj komentarz

avatar
20 Comment threads
17 Thread replies
0 Followers
 
Most reacted comment
Hottest comment thread
25 Comment authors
MartaMiniMamaKamil NowakMadzia Paweł Laurka KotwaMonika Królak Recent comment authors
  Subscribe  
najnowszy najstarszy oceniany
Powiadom o
Mar
Gość
Mar

Nie wiem dlaczego, ale tak mi się to skojarzyło z fragmentem ze Świata Zofii : „Pewnego dnia mama, tatuś i mały, dwu- albo trzyletni Thomas siedzą w kuchni i jedzą śniadanie. Wkrótce mama wstaje od stołu i odwraca się do kuchennego blatu, a tatuś, tak, tatuś nagle na oczach małego Thomasa unosi się w powietrze i wzlatuje pod sufit. Jak myślisz, co wówczas mówi Thomas? Może wyciągnie rękę, wskaże na ojca i ogłosi: Tata lata! Mały Thomas trochę się zdziwi, ale nie bardziej niż zwykle. Tatuś i tak robi tyle niezwykłych rzeczy, że ot, taki sobie mały przelot nad stołem… Czytaj więcej »

blogojciec
Gość

Nigdy nie czytałem, ale pasuje idealnie.

Agnieszka G.
Gość
Agnieszka G.

Oj tak, masz rację – magia w życiu jest bardzo ważna :) Bo bez niej – przygniecie nas rzeczywistość.

Blog Ojciec
Gość

Ci którzy uważają, że magia nie istnieje, lada chwila zaczną mówić, że smoków też nie ma.

Bartłomiej Panek
Gość

Mikołaj istnieje, bo kto inny przyniósł mi wymarzoną elektryczną maszynkę do golenia? No ja się pytam, kto?

Blog Ojciec
Gość

A mi GTA V? :)

Kt
Gość
Kt

A ja mam dylemat. Bo czuję się jak wariatka lawirując w kwestii mikołaja. Bo tutaj mikołajki, potem gwiazdka. Jeszcze daję radę z tłumaczeniem. Ale potem imprezy i prezenty u rodziców w pracy, dziadkowie z prezentami, prezentu w przedszkolu… uff. Mam wrażenie, że jak byłam dzieckiem nie było takiego mikołajowego ataku. Zaczęłam się zastanawiać po co podtrzymywać tę fikcję. I ciągle ciężko mi znaleźć wystarczająco dobry powód. Bo magię można budować poprzez wspólne szykowanie prezentów – wydaje mi się nawet sensowniejsze niż realizowanie marzeń zapisanych w liście do mikołaja. Na razie brnę w to, z przyzwyczajenia, ale większego przekonania nie mam.… Czytaj więcej »

Blog Ojciec
Gość

Ale właśnie wersja, że Mikołaj istnieje i korzysta z pomocników w postaci rodziców czy dziadków, jest taką wersją light (jak z kotletami). Nie kłamiesz, tylko tłumaczysz, ale zostawiasz tą magię świąt.

Piotr Arłukowicz
Gość

To mój pierwszy komentarz tutaj. Czytam bloga z zapartym tchem i bardzo dziękuję za większość tego co napisałeś. Sam uważam podobnie w wielu przypadkach, jednak tym razem jest inaczej. Nie widzę sensu w sciemnianiu dzieciom, że Mikołaj istnieje i ma pomocników. Opowiedzialem synowi historię Mikołaja i wyjaśniłem, że robimy prezenty dla bliskich na pamiątkę bardzo dobrego człowieka. W mojej wersji Mikołaj istniał a teraz ma kontynuatorow. I w tym także znaleźliśmy magię. Twój sposób jest na krawędzi – minimalnie naciagajac fakty dajesz dzieciom wiarę, więc deal jest pozytywny… Natomiast na mojego syna zupełnie wiedza o faktach nie wpływa i tak… Czytaj więcej »

Agnieszka Anna Bankiet
Gość
Agnieszka Anna Bankiet

Naszym dociekliwym mówimy, że Mikołaj ma mnustwo pracy. Czasem jest tak zakręcony, że zostawi prezent winnym terminie, albo innym domu… ale zawsze ktoś miły go im dostarczy np babcia albo dziadek. Przyjmują to na klatę i wierzą dalej.

Leeni
Gość
Leeni

Najpierw mówili, że Homer był facetem xD

Maria Mor
Gość
Maria Mor

Mimo, że nasz syn wie, że Mikołaj-grubasek z białą brodą nie zakrada się przez okno i nie zostawia prezentów, nie czujemy się, jakbyśmy odzierali Święta z magii. Opowiadamy mu o biskupie Mikołaju i jego czynach – szczególnie przy pomocy świetnej, ilustrowanej książeczki pt. „Święty Mikołaj, biskup z Miry”, i mówimy że duch Św. Mikołaja żyje w każdym z nas, przez co mamy ochotę powielać dobro, które on czynił, również anonimowo obdarowując prezentami inne osoby.

Monika Kilijańska
Gość

Mówisz o duchu świat żyjącym w każdym z nas – czy to właśnie nie jest ta magia?Wg mnie jest. Magię zabiłabyś, gdybyś centralnie w sklepie powiedziała „a tą zabawkę zobaczysz pod choinką, kupimy Ci” – bo nawet tego zaskoczenia, ciekawości i czekania nie ma.

Maria Mor
Gość
Maria Mor

To prawda :) U nas musowo są niespodzianki.

Kinia
Gość
Kinia

W tym roku zrobiłam swoim dzieciom ślady Mikołaja z proszku do pieczenia i brokatu przeżywają cały dzień zachwyceni.. jakoś nie pamiętam traumy jak dowiedziałam się że nie istnieje ten latający w saniach… a mój 4,5 latek sam mówi że ten prawdziwy ma pomocników bo widział kilku naraz wchodzących do budynku szkoły obok :)

Szymon Kuźniak
Gość

Z całym szacunkiem dla całego Twojego dzisiejszego pisania, ale temat najlepiej podsumowało, w swojej reklamie, Allegro. Za każdym razem, jak ją oglądam, w momencie kiedy główny bohater, już jako ojciec przebrany za Mikołaja, wchodzi do pokoju, chce mi się ryczeć (a nie płakałem nawet na Królu Lwie).

Może dlatego, że sam przeżyłem chyba każdy z momentów pokazanych na tej reklamie. Łącznie z autentycznym strachem w oczach mojej córki, kiedy miała do mnie podejść.

Powiedzieć dzieciom prawdę o Mikołaju, to taka sama zbrodnia, jak pokazać im Star Wars w kolejności chronologicznej.

Kamil Nowak
Gość

Machette order? :)

Szymon Kuźniak
Gość

Właśnie testuję przed premierą Przebudzenia.

Ale jak kiedyś moje dzieci wyrażą chęć, to właśnie tak zobaczą GW :D

Kamil Nowak
Gość

Ja cały czas się zastanawiam czy jednak pierwszej części im nie puścić po piątej… może jestem dziwny, ale ja nową trylogię bardzo lubię :)

Szymon Kuźniak
Gość

No jakby rewlacje o Jar-Jar Binksie się potwierdziły, to TPM nagle wróci do łask. Chociaż ze wszystkich epizodów to jego najmniej lubię.

Kamil Nowak
Gość

Ja się w tej interpretacji o Jar-Jar Binksie zakochałem :) A TPM lubię, bo przez jakiś czas gra oparta na tej części, była jedyną jaką miałem i z musu w nią grałem :)

Ania
Gość
Ania

Uwielbiam święta. Choinkę którą ubieramy w wigilię, ewentualnie dzień przed. Moje dzieci czekające aż zaczarowany świat będzie u nas w domu. Dzwoneczki, pukanie w okno, hohoho czy tu są jakieś grzeczne dzieci?? A najlepsze jest to że już nie raz widzieliśmy sanie na niebie!! WSZYSCY!! Syn ma 11 lat no i wiadomo..prawie dorosły :-) przestaje wierzyć. Podbiera mnie z każdej strony żeby mi udowodnić że nie ma Mikołaja. Nie daję się!! Miałam cudowne dzieciństwo, miałam mikołaja, choinkę w wigilię (nie miesiąc wcześniej). Mój starszy o 15 lat brat przebierał się za mikołaja. Pamiętam jak kiedyś już podejrzewałam że to on… Czytaj więcej »

Alicja Górny
Gość
Alicja Górny

Grubasek z brodą wchodzący przez komin to jest Christmas-krasnal, a nie żaden święty Mikołaj. Święty Mikołaj mieszka w niebie, a prezenty podkłada nocą pod poduszkę, bo nie chce, żeby mu dziękować. Do dzisiaj w to wierzę. Kto mi podsuwa pomysły na najfajniejsze prezenty? Kto sprawia, że dziurawy budżet jednak się na to wszystko domyka? Kto popycha mnie w księgarni w stronę właściwej półki, mimo, że przyszłam tylko po słownik? Bez świętego Mikołaja wszystko byłoby tylko takie jakie jest.

Peter Wimsey
Gość
Peter Wimsey

Jest mnóstwo sposobów, żeby święta były wyjątkowe, sam fakt, że ludzie się kochają, spotykają i dają sobie prezenty (nie tylko dzieciom) jest czymś niezwykle miłym i ciepłym. Wiele dzieci boi się Mikołaja, dla mnie osobiście to jest wyłącznie nieprzyjemne wspomnienie, pamiętam ulgę, kiedy odkryłam, że to tylko przebieraniec i przestano mnie tym dręczyć. Bardzo często Mikołaj jest frajdą głównie dla rodziców (to nawet w tym wątku widać!), i są prawdziwe badania mówiące o tym, że rozczarowanie, że rodzice nas okłamali jest na tyle przykre i na tyle podważa zaufanie, że po prostu nie warto. Nie widzę absolutnie żadnego powodu, żeby… Czytaj więcej »

Magdalena
Gość
Magdalena

To co mówimy dzieciom powinno być dopasowane do wieku. Ja staram się też podążać za rozumowaniem dziecka, które z każdym rokiem jest coraz starsze i coraz więcej kombinuje. Teraz jest na etapie że Mikołaje które spotyka to pomocnicy ze sztucznymi brodami a prawdziwy Mikołaj jest w niebie i nikomu się nie pokazuje ale zostawia prezenty 6 grudnia a potem wpada jeszcze z aniołkiem na swieta. Córka dostaje też zawsze list od Mikołaja który jest odpowiedzią na ten który napisała wcześniej z prośbą o prezenty, zawsze czyta go z wypiekami na twarzy. Wiem że nie będzie to trwało wiecznie, ale mniej… Czytaj więcej »

Remigiusz Kasprzykowski
Gość
Remigiusz Kasprzykowski

Córka w wieku 6 lat w hipermarkecie zastrzeliła mnie pytaniem tato: tato ten mikołaj jest poprzebierany przecież to jakiś zwykły pan, kim są ci inni mikołaje bo ten w zerówce to też nie był prawdziwy, to przebrał się woźny…dobiła. Porozmawialiśmy więc uczciwie że są opowieści i bajki (w syrenkę tez nie chciała wierzyć) nie jestem fanatykiem prawdy ale uważam że jeśli dziecko pyta nie należy żywcem łgać bez istotnej przyczyny.A co do magii mam przyjaciółkę której czas choinki i prezentów kojarzy się z pijaną mamą i super awanturami …. szczęście świąteczne jest dla wielu z nas niestety bajką i mitem.

Kamil Nowak
Gość

Ja uważam, że wersja z pomocnikami jest wersją prawdziwą, ale jednocześnie pozwalającą zachować pewne pozory. Niestety prawdą jest, że to co dla niektórych kojarzy się ze spokojem i pięknymi chwilami, dla innych bywa bardzo przykrym wspomnieniem…

Zofia Bogusławska
Gość
Zofia Bogusławska

Ja tam będe trzymać dzieci w tej wierze w świętego tak długo jak się da, chociaż w klasie mamy kilkoro dzieci innego wyznania i mówią że to tata i mama. Ale na razie udaje się to jakoś „obejść” :) Mamy kalendarz adwentowy w którym Mikołaj codziennie zostawia list, pisany przeze mnie w nocy. Taki, żeby poczuły ze „Mikołaj widzi” kiedy chwali ktoreś za jakiś sukces czy jak np. wczoraj.. młoda nakleiła naklejki na paznokcie a Mikołaj wspomniał ze był na chwilę w pokoju i widział jakie śliczne kwiatki miała na paznokciach. Nie wiem czy chodzi o magię świąt, ale poczucie… Czytaj więcej »

Zośka Samośka :)
Gość
Zośka Samośka :)

Magia w życiu musi być i kropka ;-) I pomijam już kwestię Mikołaja, ale tak po prostu. A szczególnie w grudniu. Dla mnie ten miesiąc jest absolutnie wyjątkowy od zawsze. I chociaż (czym jestem starsza) jest ogromnie dużo biegania/googlowania za prezentami itd, sprzątania (bo przecież kochana Mama wszystkiego za nas nie zrobi) to jednocześnie w tym samym czasie pozwalamy sobie na większy niż zwykle luz, puszczanie świąteczno-zimowej playlisty bo choć może nieco obciachowa to oddaje nam właśnie tę magię z dzieciństwa (a przecież wszyscy chyba chcemy, żeby była w nas już zawsze). Ja rozpoczynam dekorowanie domu wraz z 1 grudnia… Czytaj więcej »

Mariusz
Gość
Mariusz

Ja uważam, że można dzieci nie okłamywać. Uważam też, że gdy kłamstwo nazwiemy magią, to w dalszym ciągu pozostaje ono kłamstwem. https://mariuszpisze.wordpress.com/2016/12/07/mikolajkowe-klamstwo/

Ronja
Gość
Ronja

Nie widzę związku między dreszczem przejęcia w Wigilię a wiarą lub niewiarą w „prawdziwość” świętego Mikołaja. Osobiście nie widzę żadnej potrzeby kultywowania takiej wiary (która, w dodatku, często wiąże się z ogromnym stresem u dzieci, co już ktoś słusznie zauważył). Ostatnio słyszałam, jak matka mówiła do dziecka „a Mikołaj patrzy!”, w sensie, że jak nie będzie się odpowiednio zachowywał, to nie dostanie prezentów. To dopiero magia świąt ;) coś jak sąd ostateczny w wersji dla dzieci :D

Kamil Nowak
Gość

Sąd ostateczny w wersji dla dzieci :D Nie no u nas Mikołaj przychodzi niezależnie od poziomu grzeczności więc myślę, że stresu przy tym tak wiele znowu nie ma :)

Monika Królak
Gość
Monika Królak

Magia wynika glownie z relacji miedzy ludzmi, tak sadze. My odarlismy nasze dzieci, kiedy zamiast radosci pojawil sie placz ,z powodu niemozliwosci spotkania prawdziwego Mikołaja…chyba nie o to w tym chodzi. Zapewniam Pana, ze mahia wraz z tym odarcia nie uleciala☺

Madzia Paweł Laurka Kotwa
Gość
Madzia Paweł Laurka Kotwa

Od wczoraj mam dość tego mikołajkowania. Mikołaj – przebieraniec stwierdził, że córeczka jest brzydka gdy płacze. Ja tu mówię, że gdy jest jej smutno, gdy jest jej źle, to może płakać i krzyczeć. Mówię, że warto dać upust emocjom a tu taki czerwony człek z takim hasłem wyskakuje. Córka wtedy jeszcze bardziej zaczęła płakać. Nie pomyśli taki, że sam ten płacz wywołał. Córka ma zaburzenia Si, gdy chciała się przywitać z Mikołajem, dotknęła jego dłoni i się zaczęło… Dłoń była w zamszowej rękawiczce a ta, dosłownie, oparzyła córkę. Denerwują mnie pytania o to, czy dziecko słucha rodziców, czy było grzeczne…… Czytaj więcej »

Kamil Nowak
Gość

My na szczęście nie mieliśmy takich doświadczeń z Mikołajem, bo podejrzewam, że też mogłyby mnie od całej idei odrzucić i też uważam je za zwyczajnie niemądre. Zdecydowanie też uważam, że wywoływanie uśmiechu na twarzach bliskich jest znacznie bardziej magiczne i bardziej warte przekazywania dalej, ale u nas jedno nie wyklucza drugiego :) Oczywiście nie musimy się we wszystkim zgadzać – najważniejsze to szanować różnice :)

Marta
Gość
Marta

Ogromny szacunek różnic z Pana strony widać szczególnie w akapicie „obdarcie z marzeń” ?
Tez mam dylemat, czy kłamać z tym Mikołajem czy nie, głównie przez wzgląd na inne dzieci w rodzinie, Ale jednak zaufanie dzieci cenię sobie bardziej niż tę wątpliwą „magię” i raczej pójdziemy w tym kierunku.

MiniMama
Gość
MiniMama

Bardzo lubię tego bloga. Z każdego wpisu bije Twoja wielka miłość do dzieci. Chcę jednak przedstawić inny punkt widzenia. Ja staram się wychowywać dzieci w duchu rodzicielstwa bliskości. Jednocześnie postanowiłam nie wprowadzać moich maluszków w świat fantazji. Wiedzą, że prezenty pod choinką są od rodziców i dziadków. (Jednocześnie nie opowiadam im, czym dokładnie jest karp na stole :P.) Mimo braku fantazji w naszym domu, uczymy się, jak cieszyć się każdą wspólną chwilą. To tak trochę na obronę tych, co „tłumaczą dzieciom, jak się przyrządza wigilijne potrawy”. (bez karpia oczywiście) W sumie, to nie ważne, jakie mamy podejście do fantazji, najważniejsze,… Czytaj więcej »