Jak uspokoić dziecko w sklepie, rozczarowane tym, że czegoś nie chcemy mu kupić?

Każdy podobno widział dzieci leżące na podłodze w hipermarkecie, płaczące ze względu na brak jakiejś zabawki, cukierka czy innego batonika. Każdy również obiecywał sobie, że jak on sam będzie miał dzieci, to nigdy do tego nie dopuści (a jak wiemy z tym bywa różnie). Co zatem rzeczywiście można zrobić, aby tego uniknąć?

Dlaczego dzieci krzyczą?

Powodów jest pewnie tyle samo co gwiazd na niebie, ale dzisiaj chciałbym się skupić na jednym, chyba najpopularniejszym, czyli krzyku spowodowanym chęcią zakupu czegoś, na co rodzic się nie zgadza. Niestety dzieciom zdarza się zachwycić jakąś zabawką, która z różnych powodów (jakość, cena czy chociażby niedopasowanie do wieku dziecka) nie jest akceptowana przez rodziców i rodzice na zakup się nie zgadzają.

Jeśli jednak nie jesteśmy w stanie przekonać dziecka do innego wyboru (“ta zabawka się szybko zepsuje”, “ta zabawka jest za droga”, “przecież masz już 3 takie i się nimi nie bawisz”), to pozostaje nam uszanować wybór dziecka i zamiast na siłę go przekonywać do naszych racji, warto zastanowić się nad innym rozwiązaniem.

Rozwiązań i sposobów jest oczywiście mnóstwo

Podejść do tego tematu spotkałem już conajmniej kilka. Od tych najbardziej ekstremalnych (szarpanie, krzyki, zostawianie dziecka itp.), przez wychodzenie ze sklepu z dzieckiem, aż po spokojne przeczekanie histerii i rozmowa po wszystkim.

Ja oczywiście jak najbardziej jestem przeciwnym tym pierwszym rozwiązaniom, ale na te słuszne rozwiązania nie zawsze mamy czas (nie czarujmy się). Jak mamy możliwość spokojnego przeczekania obok i porozmawiania z dzieckiem, to jak najbardziej możemy to zrobić, ale co jak nie takiej możliwości nie mamy? Albo gdy nie możemy sobie po prostu wyjść z dzieckiem ze sklepu, bo mamy w lodówce tylko światło?

Oczywiście niektórzy doradzą, że w takiej sytuacji najlepiej byłoby w ogóle dzieci na zakupy nie zabierać, ale takiej możliwości czasami też nie mamy.

I co wtedy? 

Wtedy można zastosować sposób, który u nas zadziałał co najmniej kilkanaście razy, gdy dzieci były dużo mniejsze. Mianowicie nawet jeśli nasze dziecko upatrzyło sobie najbardziej badziewną zabawkę, która do tego kosztuje kilkaset złotych to i tak ten sposób powinien zadziałać.

Otóż kiedy tylko dziecko zgłasza nam, że chciało by tą lalkę lub tamto autko, wyciągamy kartkę i długopis (można i telefon, ale wtedy trzeba tłumaczyć co robimy) i informujemy dziecko, że właśnie zapisujemy to, co mówi i że gdy tylko będzie odpowiednia okazja (urodziny, dzień dziecka, dzień kolejarza itp.), to będziemy mogli wtedy spokojnie do takiej listy wrócić. Wtedy też ono na spokojnie zdecyduje co z tej listy naprawdę chciałoby mieć.

Co zyskujemy?

Przede wszystkim zadowolone dziecko, które zostało wysłuchane i jest spokojne (lub w dalszym ciągu jest małym tornadem, ale jest szczęśliwym małym tornadem). Dziecko dostaje też informację, że chociaż danego dnia kupujemy rzeczy tylko z przygotowanej wcześniej listy zakupów, to jednak jego potrzeby też są dla nas ważne i nie są przez nas ignorowane.

Dodatkowo w dłuższej perspektywie to jest też dla dziecka nauka, że impulsywne zakupy nie są najlepszym sposobem na wydawanie pieniędzy i jednak przemyślane decyzje często bywają dużo trafniejsze.

My z kolei w całkowitym bonusie, dostajemy listę prezentów, którą możemy spokojnie udostępnić rodzinie, kiedy będą znowu pytać “a co można kupić Kacperkowi na urodziny?”.

Także sytuacja win-win. Nic tylko brać i korzystać.

Prawa do fotografii należą do DaveLawler.

21
Dodaj komentarz

avatar
11 Comment threads
10 Thread replies
0 Followers
 
Most reacted comment
Hottest comment thread
14 Comment authors
Weronika z DataDriveNataliaKateKamil NowakLoki Laufeyson Recent comment authors
  Subscribe  
najnowszy najstarszy oceniany
Powiadom o
trackback

[…] >> Zobacz też Jak uspokoić dziecko? W sklepie. […]

Klaudia Wysocka
Gość
Klaudia Wysocka

genialny pomysł!

Justyna Bafia
Gość
Justyna Bafia

Super sprawa :)

Herne
Gość
Herne

Ha, super pomysł, zakonotowuję w pamięci na przyszłość!

Bartek Binkowski
Gość
Bartek Binkowski

Pomysł zapamietany! Dla moje jeszcze nienarodzonego synka szykuję coś w rodzaju kapsuły czasu, którą dostanie na 18 urodziny. Gazeta z dnia urodzin, może taka lista życzeń, pierwsze zdjęcie… wiecie, coś co przetrwa 18 lat schowane w skrzynecznce a będzie wywoływało wiele wspomnień.

Alicja Górny
Gość
Alicja Górny

Osiemnastoletni człowiek rzadko kiedy z rozrzewnieniem wraca do czasów, kiedy był o, taki, pyci-pyciutki, a kuku, słodkie dzidzi… Tego typu wspomnionka są rozczulające dla rodziców i dziadków, samego bohatera wraz z jego świeżo nabytą dorosłością raczej wkurzają.

Loki Laufeyson
Gość

Co za bzdury – nie lubię, jak ludzie w ten sposób generalizują, to, że pani dzieci (pani sama, albo rodzeństwo, nie wnikam) są takimi ignorantami w kwestii pamiątek i wspomnień, nie znaczy, że wszystkie dzieci są tak nieczułe na starania rodziców. Zarówno ja jak i moje rodzeństwo doceniliśmy zebrane przez moją mamę skarby (w tym pierwze buciki, opaski ze szpitala i książeczki zdrowia) związane z naszym wczesnym dzieciństwem. Są ludzie i są parapety – a pani pisze ewidentnie o parapetach, co jest niezwykle smutne.

Alicja Górny
Gość
Alicja Górny

Szkoda, że wraz z pamiątkami mama nie przekazała panu umiejętności kulturalnej polemiki. Co jest niezwykle smutne. Ale, jak to mówią, nie sztuka urodzić, sztuka wychować.

Loki Laufeyson
Gość

Nie ma to jak zignorować główny wątek i przyczepić się do czegoś innego, prawda? Weszła tu pani tylko po to, aby popsuć innej kobiecie humor swoimi bzdurnymi wywodami o tym, jakie to dzieci niewdzięczne i nieczułe, a jej pomysł taki głupi – a teraz udaje pani osobę kulturalną? Generalizowanie, igmorowanie główngo tematu – a teraz żal, bo ktoś zwrócił uwagę pani. Niech się pani nie ośmiesza własnym poziomem dyskusji. Jak ma pani parcie na unieszczęśliwianie i pouczanie innych ludzi , to są do tego specjalne fora, proszę tam wylewać swoje żale, nie tutaj.

Eve S
Gość
Eve S

Osiemnastoletni może nie (choć ja już wtedy lubiłam wracać do mojego dzieciństwa), ale 28-letni, jak jeszcze będzie mieć swoje dzieci jak najbardziej. Także na własnym przykładzie (i nie tylko własnym) pozwolę się nie zgodzić.

Monika Mrągowocity
Gość
Monika Mrągowocity

Gorzej jak dziecko będzie negocjować i tupać nóżką, że chce teraz i nie będzie czekało do urodzin :)

Loki Laufeyson
Gość

Wiadomo, że dzieci są różne, nikt nie jest w stanie dać stuprocentowej gwarancji na to, że jeśli coś zadziałało na jednego malca, zadziała na innego.

Eve S
Gość
Eve S

U nas wtedy działają ustalenia sprzed sklepu, mianowicie że dzisiaj kupujemy np. tylko rzeczy spożywcze.

Magdalena Mogus
Gość
Magdalena Mogus

Genialny blog! Dziekuje za PISANIE i prosze o wiecej do CZYTANIA! Super zyciowe nastawienie do swiadomego wychowywania dzieci przekazane w swietny sposob bez „pouczania”. Brawo!

Kamil Nowak
Gość

Zawsze można nadrabiać starsze wpisy ;)

Karolina Wilk
Gość
Karolina Wilk

Ha! Całkiem niezła myśl :)

Kate
Gość
Kate

Pomysł faktycznie świetny, tylko tera kwestia mojego zapamiętania go za 2-3 latka (zuch maluch ma tydzień:) ) nigdy nie miałam przekonania do ojcowskich blogów na temat dzieci, ale stwierdzić muszę, że lepiej mi się tutaj czyta, niż na niejednym kobiecym blogu. Zaczynam oczywiście od początku ;) pozdrawiam i dziękuję za stworzenie takiego mini dzieła jakim jest ten blog.

Kamil Nowak
Gość

Powodzenia w takim razie, trochę do przerobienia jest :)

Kate
Gość
Kate

Witam

Kamilu (pozwolę sobie po imieniu pisać) proszę napisz mi bo nie wiem pod którym wpisem była mowa o zabieraniu dzieci do kościoła – jak to było u Was, w sensie od którego roku życia, czy momentu zaczęliście zabierać dzieci do kościoła?
na razie mam z kim zostawiać synka, ale zastanawiamy się z mężem czy od pół roku jest sens aby go zabierać.

Z góry dziękuję za odpowiedź i pozdrawiam.
Katarzyna Rok

W dniu 10 maja 2017 09:29 użytkownik Disqus napisał:

Natalia
Gość
Natalia

Potwierdzam. My robimy zdjęcia przedmiotów. Córka sama o to prosi. Rzecz w tym, aby spełniać te marzenia, aby dziecko zaufało i wierzyło.

Czasami chodzi nie tyle o posiadanie rzeczy, co …obejrzenie jej, dotknięcie, nasycenie ciekawości.
Bywa, że po takim zabiegu, sama stwierdza, że jednak to nie dla niej.

Weronika z DataDrive
Gość

Wpis leciwy, ale jakże aktualny i potrzebny. Dzięki!