Dzisiaj możemy zrobić coś niesamowitego

Dla nas samych i dla naszych dzieci.

8503405051_d0d5b5c0aa_b

Zmęczenie

Pisałem całkiem niedawno, że zdarza mi się nie mieć siły do zabawy z dziećmi jak wracam do domu. I nawet znalazłem sposób jak połączyć przyjemne z pożytecznym, czyli bawić się z dziećmi i odpoczywać jednocześnie. Co jednak zrobić, kiedy każdy nasz dzień zaczyna tak wyglądać? Co zrobić, kiedy o godzinie szesnastej, coś nam się automatycznie przestawia z trybu „praca”, na tryb „umieram i chcę do łóżka”? I jadąc do domu myślimy nie o tym, żeby pobawić się z dziećmi, tylko raczej o tym, żeby przetrwać te cztery, pięć godzin w jednym kawałku? I żeby nie stracić przy tym zbyt wielu nerwów?

Energia

Jakiś miesiąc temu, miałem serię takich dni. Jeden za drugim. Nie wiem teraz czy to był tydzień czy dwa, ale na pewno kilka dni. I pewnego dnia odkryłem, że te myśli zniknęły. Zwyczajnie nie czułem się zmęczony o szesnastej. Problem jednak tkwił w tym, że akurat tego dnia, nie jechałem do domu. Tego dnia jechałem na jakieś spotkanie. I to dało mi do myślenia. Innego dnia również nie czułem tego zmęczenia, ale akurat tego dnia wiedziałem, że jak przyjadę do domu, to zaraz zabieram dzieci i jedziemy do znajomych. Jeszcze innego dnia, gdy zmęczenie nie przyszło, wiedziałem że dzisiaj znajomi przyjeżdżają do nas. Wtedy zrozumiałem gdzie leży mój błąd.

Perspektywa

Wpadłem w rutynę. Dzień po dniu wracałem do domu bez pomysłu na to, co mógłbym w nim robić. Nie zastanawiałem się nad tym, nie rozważałem – po prostu przyjmowałem dni takie, jakimi były. A kiedy tak się zaczyna podchodzić do kolejnych dni, one zaczynają się zlewać w jedno. Zaczynają być nijakie. Szare, smutne i pochmurne. I kiedy wreszcie zrozumiałem, że moje zmęczenie nie przychodzi samo, tylko niejako ja je sobie sugeruję („kolejny taki sam dzień, ech… nic mi się nie chce…”), postanowiłem coś zmienić.

I jak się okazuje, to był najważniejszy krok. Uświadomienie sobie, że zmęczenie nie rodzi się w mięśniach, tylko w głowie. Kiedy już wiedziałem, że po powrocie z pracy, czeka mnie coś nowego, coś ciekawego – zmęczenie się nie pojawiało. Postanowiłem więc zacząć tak podchodzić do każdego dnia. Postanowiłem znaleźć w każdym dniu coś niezwykłego.

Spełnianie marzeń

Wielu z nas marzy o spędzaniu wielu wspólnych chwil z dziećmi i z partnerem. Gdy tylko ktoś nas pyta, co jest dla nas najważniejsze w życiu, to najczęściej odpowiadamy, że zdrowie i rodzina. Ja też jestem wśród tych osób. Mam wiele różnych marzeń, ale jednym z nich jest właśnie wspólne spędzanie czasu z rodziną i utrzymywanie silnych więzi z najbliższymi. A to jest przecież coś, co mogę robić to każdego dnia. Wręcz powinienem robić to każdego dnia, a nie czekać na jakąś „cudowną okazję”.

Dlaczego więc, mając spełnienie marzenia na wyciągnięcie ręki, dotychczas go nie dostrzegałem? Bardzo często robiłem to podświadomie, ale jednak nie dostrzegałem tego. Nie znam odpowiedzi na to pytanie. Wiem jedynie, że w końcu przejrzałem na oczy i to co widzę, jest naprawdę niesamowite. Dlatego jeśli znacie kogoś, komu też chcielibyście otworzyć oczy, podsuńcie mu ten tekst do przeczytania. Może też zadziała :)

Prawa do zdjęcia należą do Philippe.

10
Dodaj komentarz

avatar
6 Comment threads
4 Thread replies
0 Followers
 
Most reacted comment
Hottest comment thread
6 Comment authors
Akademia Rozwoju DzieckaMama z prądem i pod prądBlog OjciecNasze KluskiPolka na Islandii Recent comment authors
  Subscribe  
najnowszy najstarszy oceniany
Powiadom o
Matka Debiutująca
Gość

Podsuwam sobie ten tekst. I dobrze, że idzie wiosna. Najlepiej pozbyć się rutyny wypełzając z przychówkiem z domu.

Polka na Islandii
Gość

Zauważyałam podobną zależność. Wszystko zależy od podejścia, nastawienia. Ja staram się „nie przejmować” pogodą. Ciemność i pogoda na Islandii potrafi niejedną osobą wciągnąć w depresję, ale ja mam inne podejście. Pada? zaraz przestanie! Wieje, sztorm? Trudno, dzisiaj pojedziemy na siłownię autem, a nie pójdziemy na spacer. Pada śnieg? Super, pojeździmy sankami :D itd. Wczoraj po kolejnej już odwilży po raz kolejny spadł śnieg (takie uroki Islandii), a wśród znajomych stałe narzekanie, znowu pada, mam już dość tej zimy, takiej zimy nie było od 15 lat, długa, pełno śniegu i mróz! Zaczynam się zastanawiać… czemu ja tego nie zauważyłam? Jak w… Czytaj więcej »

Blog Ojciec
Gość

No przy takich anomaliach pogodowych, to myślę, że ludzie mają aż nadto wymówek, jeśli tylko ich szukają ;) Ale z drugiej strony, ostatnio widziałem taki wykres: Przesilenie Wiosenne -> Letnia Niemoc -> Jesienna Depresja -> Sen Zimowy. Czyli jak ktoś szuka wymówki, to zawsze ją znajdzie ;) A ja tymczasem zazdraszczam śniegu ;)

Nasze Kluski
Gość

Tak – też mam podobne przemyślenia. Już jakiś czas temu zauważyłam, że jeśli dzień po dniu mam dosyć moich dzieci to znaczy, że muszę coś zmienić. Ja zazwyczaj staram się wtedy umawiać na spotkania z innymi rodzicami i dziećmi – mi to daje szanse zmiany perapektywy i oddechu, a dzieciom – zabawy w gronie rówieśników – taki win-win :)

Blog Ojciec
Gość

No ogólnie spotkania z innymi rodzicami i innymi dziećmi, to jest zawsze win-win. Nie dość, że dzieci się świetnie bawią i rodzice przestają dla nich istnieć, to jeszcze mamy możliwość porozmawiać z ludźmi, którzy nas rozumieją ;)

Mama z prądem i pod prąd
Gość
Mama z prądem i pod prąd

Tak rutyna, tak zmęczenie, tak pogoda…. I nie mamy siły juz dla dzieci. Ja uważam, że można im to powiedzieć, one zrozumieją, że mama, tato czasami mają taki dzień, dni, że trudno im/nam coś z siebie wykrzesać. Ja mówię mojemu gagatkowi, mamę boli dzisiaj głowa i masz mamy dzisiaj mniej. Może pozwolić sobie na gorsze dni. Bycie rodzicem to więcej niż jeden etat, znacznie więcej… Ja czuję się często wybijają w poczucie winy, że za mało robie z dzieckiem. To przegięcie. Moje dziecko wie, że ja zawsze jestem, obok… To też wystarcza.

Blog Ojciec
Gość

Jak najbardziej sobie na takie dni można pozwolić. Mnie też takie dni się zdarzają i gdy wytłumaczę dzieciom, że dzisiaj jestem zmęczony, to one naprawdę rozumieją. Artykuł raczej odnosił się do sytuacji, w której każdy nasz kolejny dzień wygląda tak samo.

Mama z prądem i pod prąd
Gość
Mama z prądem i pod prąd

Rutynę trzeba zaprzyjaźnić myślę. Bo od tego się nie ucieknie, rutyna porostu jest jak się ma dzieci.

trackback

[…] Ale patrząc naokoło, podziwiając kilku znajomych ojców, kilku blogerów ojców (szczególnie Blog Ojciec) i przede wszystkim – ojca moich dzieci – dochodzę do wniosku, że na tym polu wiele z […]

Akademia Rozwoju Dziecka
Gość

Dokładnie tak! Każdego dnia staram się zaproponować dzieciom coś nowego. Dzięki temu nie popadamy w rutynę, każdy dzień jest inny, dzieci są bardziej zadowolone i ja również.