Dlaczego niektóre dzieci się starają, a inne rezygnują?

Czy jest coś, co możemy z tym zrobić?

Wytrwałość, a rezygnacja

Czy nie zastanawiało was kiedyś, dlaczego niektóre dzieci będą próbowały nawet dwadzieścia razy założyć buty, a inne poddadzą się po pierwszej nieudanej próbie? Co sprawia, że niektóre bywają uparte w dążeniu do wytyczonego celu, a inne odpuszczają, gdy tylko napotkają pierwszą przeszkodę?

Ja sam się zastanawiałem nad tym wielokrotnie. Jednak w czasie, gdy ja się tylko zastanawiałem, pani Carol Dweck znalazła odpowiedzi na te pytania.

Odpowiedzi, które mogą nam bardzo pomóc we właściwym wychowywaniu naszych dzieci.

Badania

Carol Dweck, jest naukowcem, który od lat sześćdziesiątych zajmuje się badaniem ludzkiej motywacji i wytrwałości (źródło). W czasie swoich badań, odkryła że dzieci (i ludzie ogólnie) dzielą się na dwie kategorie, pod względem sposobu myślenia:

– stałe myślenie (fixed mindset) – w tym modelu dzieci wierzą, że ich sukcesy, zależą od ich wrodzonych umiejętności, bądź talentu.

– rozwojowe myślenie (growth mindset) – w tym modelu dzieci wierzą, że ich sukcesy, zależą od ich ciężkiej pracy i wytrwałości.

Stałe myślenie

Dzieci mające tego rodzaju nastawienie uważają, że urodziły się z określonym zasobem inteligencji czy też predyspozycji i że nie mają na nie wielkiego wpływu. Uważają, że jeśli coś przychodzi im łatwo, to jest tak dlatego, że są uzdolnione w danym kierunku, a jeśli coś jest dla nich trudne, to po prostu nie powinny tego robić.

Niestety nastawienie to sprawia, że dzieci je posiadające, bardzo szybko zaczynają obawiać się porażek. Gdy coś im się nie udaje, czują się gorsze od innych, bo zakładają, że nie mogą z tym nic zrobić. Że nie mają żadnego na wpływu na to. Że takie już się urodziły. Niestety każda taka sytuacja, w której sobie z czymś nie radzą, powoduje dodatkowo spadek ich pewności siebie. W efekcie, aby do tego nie dopuszczać, zaczynają unikać podejmowania wyzwań.

Rozwojowe myślenie

Dzieci z takim podejściem uważają, że ich naturalne predyspozycje mogą być rozwijane. Wierzą w to, że z pomocą innych, przy wykorzystaniu odpowiednich strategii, bądź przy dużej ilości ciężkiej pracy, mogą zdobyć umiejętności wcześniej dla nich niedostępne. Niekoniecznie uważają, że każdy jest tak samo mądry czy tak samo zdolny, ale wierzą, że każdy może się rozwijać.

W efekcie, gdy ponoszą porażkę, wiedzą, że wystarczy spróbować innego podejścia. Albo wystarczy się bardziej przyłożyć. Albo poszukać kogoś, kto już to zrobił i poprosić go o pomoc. Te osoby lubią podejmować wyzwania, bo wiedzą, że wiążą się one z możliwością rozwoju. Podobnie też traktują porażki i nie boją się opinii innych, którzy mogli by być tego świadkami.

Czy, jako rodzice, mamy wpływ na podejście, które wybierze nasze dziecko?

Gdybym miał maksymalnie streścić odpowiedź, powiedziałbym po prostu, że tak, mamy wpływ.

Zanim jednak dojdziemy do tego, skąd ten wpływ się bierze, musimy się przyjrzeć jeszcze jednemu badaniu, również przeprowadzonemu przez panią Carol Dweck. Wzięła ona dwie grupy piątoklasistów i dała im do rozwiązania różnego rodzaju testy inteligencji. Grupy różniły się tylko jednym czynnikiem. Pochwałami.

Pierwsza grupa po ukończonym teście słyszała:

„Wow, to naprawdę niezły wynik. Musicie być bardzo mądrzy.”

Natomiast druga grupa słyszała:

„Wow, to naprawdę niezły wynik. Musieliście w to włożyć dużo pracy.”

W miarę postępu badania i kolejnych rozwiązanych testów, Carol zaczęła proponować dzieciom możliwość wyboru łatwego i trudnego testu. Co się okazało?

Dzieci, które były chwalone za wysiłek, znacznie chętniej podejmowały się trudniejszych zadań, wiedząc, że dzięki temu więcej się nauczą. Tymczasem dzieci chwalone za to jakie są, nie tylko decydowały się na łatwiejsze zadania, ale dodatkowo, gdy zadania zaczęły być coraz trudniejsze, były gotowe nieco „naciągać” swoje oceny, podczas przeliczania punktów.

Czy ten jeden eksperyment wystarczył?

Naukowcy podobno rzadko kiedy poddają się po jednych badaniach. Podobnie było tutaj. Pani Carol Dweck przeprowadziła jeszcze kilka takich eksperymentów (niektóre z nich były nawet kilkuletnie, aby sprawdzić, jaki wpływ pochwały mają w długoterminowym okresie). Ostatecznie jednak wszystkie wyniki potwierdziły wstępne założenia.

Im więcej dzieci słyszały w domu pochwał dotyczących tego kim są:

„Ale jesteś mądry”, „od razu widać, że jesteś zdolna”, „masz naturalny talent”

tym chętniej adaptowały stały rodzaj myślenia (fixed mindset) i wierzyły, że nie mają na niego wpływu. Natomiast dzieci, które były chwalone za włożony wysiłek

„Widziałem, że kosztowało cię to dużo pracy”, „wow, naprawdę się postarałeś podczas tego zadania”

znacznie częściej posiadały rozwojowe myślenie (growth mindset) i wierzyły, że ich rozwój jest możliwy.

Czy powinniśmy chwalić również za porażki?

Mimo tego, że wydaje się to nieintuicyjne, nie zawsze porażka, powinna pozostać bez pochwały. Oczywiście, jeśli nasze dziecko nie przyłożyło się do wyzwania, bądź zrobiło coś niestarannie i w efekcie poniosło porażkę, to nie mamy powodu, aby je chwalić. Zresztą nawet gdybyśmy chcieli, to dzieci bardzo szybko wyczuwają fałsz i zdecydowanie to odradzam.

Natomiast niejednokrotnie zdarzy się taka sytuacja, że POMIMO włożonego czasu i pracy, naszemu dziecku coś się nie uda. I w takim wypadku uważam, że warto docenić jego wysiłek.

„Jest mi przykro, że nie udało ci się wygrać konkursu plastycznego, ale uważam za bardzo ciekawy sposób, w jaki połączyłeś kilka form artystycznych na jednym rysunku.”

Wręcz moim zdaniem szczególnie ważne jest, aby dziecko w takich momentach czuło, że ma w nas wsparcie. A zaszczepienie mu rozwojowego myślenia (growth mindset), będzie dla niego wówczas dodatkowych wsparciem.

Mózg jest jak mięsień

Nikt nie rodzi się geniuszem. Na samym początku nikt nie umie mówić, nikt nie umie chodzić, nikt nie umie liczyć. Na szczęście, nasz mózg jest jak mięsień. I jeśli będziemy go ćwiczyć, będzie się rozwijał.

Polecam obejrzeć film, który właśnie o tym mówi:

Każdy z nas umie biegać, ale mało kto biega tak szybko jak Usain Bolt. Podobnie jest z mózgiem. Każdy z nas umie myśleć. Każdy z nas umie zapamiętywać. Każdy z nas potrafi się uczyć. Ale jeśli chcemy robić to dobrze, musimy się w tym ćwiczyć.

Jak mogliśmy usłyszeć na powyższym filmie, mózg rozwija się wtedy, gdy ponosimy porażki. To nie te dobre, lecz właśnie te wszystkie złe odpowiedzi wzmacniają nasz umysł i trenują go. Porażka jest w istocie synonimem rozwoju.

Nasze dzieci tego potrzebują

Dlatego też, podsumowując powyższe, warto moim zdaniem zadbać o to, aby nauczyć nasze dzieci właśnie rozwojowego sposobu myślenia (growth mindset). Tego, który przyczyni się do ich wzrostu. Który nauczy je być wytrwałymi i gotowymi do ciężkiej pracy. Tego, który nauczy je, że porażka, to tylko kolejny krok na ich drodze, a nie coś, czego powinny się obawiać. Szczególnie, że wystarczy tylko trochę zmienić nasze podejście i to, co mówimy na co dzień, aby zmienić w ich życiu naprawdę dużo.

Pamiętajcie również, że im więcej dzieci wychowa się w takim rozwojowym podejściu, tym więcej pozytywnych zmian będzie miało szansę się dokonać, gdy będą już dorosłe, dlatego udostępniajcie ten tekst, jeśli znacie kogoś, komu mógłby się on przydać.

Tekst zainspirowany badaniami Carol Dweck i tym tekstem.

Prawa do zdjęcia należą do Vale.

Jeśli znacie kogoś, kto również mógłby skorzystać z przeczytania tego tekstu, będę wdzięczny za jego udostępnienie, bo dzięki temu świadomość powyższy słów, trafi on do jeszcze szerszego grona ludzi.

49
Dodaj komentarz

avatar
25 Comment threads
24 Thread replies
1 Followers
 
Most reacted comment
Hottest comment thread
34 Comment authors
PiotrAniaMikołajNatalia LubJola Lonnie Lorenz Recent comment authors
  Subscribe  
najnowszy najstarszy oceniany
Powiadom o
helga
Gość
helga

Świetny tekst. A mi przydałaby się jeszcze rada jak przetrwać reakcje na porażki, bo nasz sześciolatek ma z tym duży problem.

Małgorzata
Gość
Małgorzata

Mam podobny problem z pięciolatkiem

Agnieszka
Gość

No to teraz już mam zupełny mętlik w głowie. Więc mam też pytanie do Ciebie: a jak to się ma do nie chwalenia i nie karania? Czy mógłbyś to zestawić? Kilka dni temu zainspirował mnie Twój tekst „Czy da się wychować dzieci bez karania (i bez nagradzania)?” do zgłębiania tematu i przyznam, że po przeczytaniu dzisiejszego już nic nie wiem ;-) Czytałam na ten temat także u Nebule i nawet książkę kupiłam i tam jest nacisk na to, aby nie chwalić dziecka, gdyż ono nie stara się wtedy dla siebie tylko dla innych, niepotrzebnie wykształcamy mu w ten sposób zewnątrzsterowalne… Czytaj więcej »

Renata
Gość
Renata

Wg mnie chodzi o to, że nie chwalisz dziecka za to kim jest, tylko co robi. Nagrodą byłoby mówienie, że jest zdolne mądre itd. a stwierdzenie faktu, że dziecko się starało nie jest nagrodą. To jest jak powiedzenie: „Spójrz, drzewo jest zielone” (stwierdzenie faktu). Zamiast: „Drzewo jest piękno, gdy jest zielone” (pochwała). Przynajmniej ja tak to rozumiem :)

Marta Kozlowska
Gość
Marta Kozlowska

Ja widzę to w ten sposób, że niekoniecznie należy chwalić (w takiej „klasycznej” formie), należy natomiast DOSTRZEGAĆ. I to, co wskazane jest w powyższym artykule, wg mnie, zdaje się potwierdzać tę tezę. „Niechwalenie” nie oznacza bynajmniej zaprzestania jakichkolwiek ciepłych słów pod adresem dziecka :P Chodzi raczej właśnie o to, żeby przenieść uwagę na jego dokonania, trud, włożony wysiłek, osiągnięcia, zasoby osobiste, jakie dzięki temu rozbudowało, aniżeli opiniować. Wyczytałam gdzieś kiedyś, że dobra, „prawidłowa” pochwała to taka, w której nie mówimy dziecku, że jest „jakieś”, ale po której dziecko umie samo się określić i czuje się autentycznie podbudowane. I tej wersji… Czytaj więcej »

Agnieszka
Gość

Dziękuję za Waszą pomoc. Temat jest dla mnie trudniejszy niż się spodziewałam. Oczywiście domyślam się, że niechwalenie nie oznacza braku ciepłych słów pod adresem dziecka, tym bardziej, że bliskość jest dla mnie bardzo ważna, ale też sporo czytałam o tym, aby właśnie mówić do Dziecka ciepłe rzeczy wyrażające naszą bezwzględną akceptację bez względu na to co robi tylko jakie jest, a tutaj wydaje mi się jest prezentowany odmienny pogląd.

Kamil Nowak
Gość

Kiedy pisałem tekst o karach i nagrodach, chodziło mi o to, żeby nie traktować dziecka jak zwierzątka, które się tresuje. Nie żeby odciąć się zupełnie od dziecka i nie okazywać mu żadnych emocji. Szczególnie, że bezwarunkowa miłość jest bardzo ważna. Zauważmy też, że jest jednak spora różnica między „kocham cię, bo jesteś ładna” albo „lubię z tobą przebywać, kiedy jesteś grzeczny”, a przykładowo „kocham cię za to jaki jesteś”, „jesteś dla mnie ważna” czy „uwielbiam patrzeć jak grasz”. Bo te pierwsze narzucają dziecku pewien rodzaj oczekiwań i tego co dajemy, gdy te oczekiwania są spełnione. Natomiast te drugie, dają bezwarunkową… Czytaj więcej »

Kamil Nowak
Gość

Odpowiedziałbym, ale Marta i Renata zrobiły już to za mnie :)

Katarzyna Ostrowska
Gość
Katarzyna Ostrowska

Pierwsze co mi przyszło do głowy to właśnie dysonans między tymi artykułami i komentarze tutaj o chwaleniu i jego zbawiennym działaniu…. w kontekście artykułu i niechwaleniu, chm

Kamil Nowak
Gość

Głównie chodzi o to, aby nie chwalić za efekty, ale jeśli już to za wysiłek. Tak w dużym skrócie :)

Esencja
Gość

Zawsze chwalę dzieci za ich wysiłek i włożoną pracę. Zawsze. Szybko zorientowałam się, że to daje dużo lepsze efekty. Poza tym to co mi się nasuwa w pierwszej kolejności to to, że poza cechami wrodzonymi (odziedziczonymi oczywiście po nas), to my rodzice poprzez wychowanie ponosimy odpowiedzialność za postawę naszych dzieci, ich odwagę w pokonywaniu przeszkód, chęć stawiania czoła trudnościom, a przede wszystkim NIE WYRĘCZANIE maluchów we wszystkim w obawie, że się przewróci, przestraszy, zrazi, wycofa. Mam trójkę dzieci, każde jest oczywiście inne, ale w podobny sposób zawsze zachęcam je do próbowania nowych rzeczy, nie obawiania się porażek, które są czymś… Czytaj więcej »

Michał Stępkowski
Gość

Bardzo przydatny tekst. Dzięki

Marek Warda
Gość
Marek Warda

Czy autor inspirował się też tym artykułem? Dostępny on-line od 2 lub 3 miesięcy? http://www.jw.org/pl/publikacje/czasopisma/g201511/pochwaly-motywuja-dzieci/

Bartek Popiel
Gość

Jest świetna książka Karol Dweck „Nowa psychologia sukcesu”, gdzie opisano jeszcze więcej eksperymentów i wskazówek, które mogą pomóc w wychowaniu. Jest tam ciekawy wątek na temat poczucia wartości omawiający dlaczego ludzie z wysokim poczuciem wartości często skręcają w życiu na złą drogę. Zawsze myślałem, że to coś co powinno się kształtować, a okazało się to mitem. Podrzucam link do wydawnictwa: http://muza.com.pl/nauka-i-biznes/1351-nowa-psychologia-sukcesu-9788377582664.html

Kamil Nowak
Gość

Moja półka z książkami nienawidzi mojego bloga ;) Ale książka już dopisana do listy z zamiarem przegryzienia się, jak tylko skończę obecne pozycje :)

Klaudia
Gość
Klaudia

Warto poczynić rozróżnienie między poczuciem właśnej wartości a wysoką samooceną. Pojęcia wydają się tożsame, ale jest między nimi istotna różnica. Poczucie własnej wartości pozwala czuć nam sie dobrze samym ze sobą i szanować siebie w każdych okolicznościach. Zaś wysoka samoocena zależy od naszych sukcesów i osiągnięć. Nie ma osiągnięć – nie ma wysokiej samooceny. Dlatego tacy ludzie łatwo schodzą na złą drogę, kiedy sukcesy się kończą. Poczucie własnej wartości jest z nami zawsze i pozwala nam szanować siebie i innych niezależnie od tego, czy odnosimy sukcesy, czy też nie.
https://dziecisawazne.pl/czym-samoocena-rozni-sie-od-poczucia-wlasnej-wartosci/

tomekq | jakchcemy.pl
Gość

Sukces zamyka drogę, porażka może zmotywować do kolejnego kroku. Tak mi przyszło do głowy. Co do prostego klasyfikowania i budowania prostych modeli mam stosunek ambiwalentny. Z jednej strony ułatwiają zrozumienie określonych mechanizmów, ale z drugiej strony nazbyt upraszczają i usuwają kontekst. Żebym został dobrze zrozumiany, nie neguję wyników badań, ale uważam, że należy ostrożnie do nich podchodzić (ogólnie do badań). Nie ma jednego środka, a każdy człowiek, każde dziecko jest w pewnym sensie mieszaniną sposobów myślenia. A sama zdolność do podejmowania kolejnych prób nie zależy wyłącznie od sposobu chwalenia. Tak czy siak, zgadzam się w 150%, że mózg można i… Czytaj więcej »

Kamil Nowak
Gość

Wątpię, żeby ktokolwiek był w stanie podać jeden przepis na to, jak wychować dziecko. Jest tyle składowych, które trzeba dopasowywać do różnych sytuacji i jeszcze równie wiele rzeczy zupełnie od nas niezależnych, że tylko szaleniec mógłby tego próbować.

Niemniej warto uczyć się jak można być lepszym w tym co robimy i nawet jeśli odpowiednie pochwały nie są jedynym źródłem „sukcesu” (a nie są na pewno), to mogą one w tym pomóc. Dlatego też o tym piszę :)

tomekq | jakchcemy.pl
Gość

I pisz dalej :)

Niki
Gość

Jednym z powodów terapii było to, że nie wierzyłam w siebie, a nie wierzyłam w siebie, bo nigdy nie słyszałam „jestem z Ciebie dumna”, ale bardzo często „czemu 4 a nie 5?”. Rysunki i laurki były wyrzucane, a nieudolne gwiazdowe prezenty za dwa złote, byleby jednak coś dać każdemu, wyśmiewane. Nie mam dzieci, ale uczę się na moich siostrzenicach – chwalę każdą ocenę, osiągnięcie, mam specjalny karton na te wszystkie „ciociu narysowałam dla Ciebie”. Radość w oczach dziecka jest bezcenna.

Kamil Nowak
Gość

Nigdy nie zrozumiem, jak można nie doceniać pracy dziecka. Pamiętam jak jako dziecko, miałem chyba sześć lat i zrobiłem laurkę dla mojego brata. Wyśmiał ją i wyrzucił. Do dzisiaj to pamiętam. Nie wyobrażam sobie sytuacji, w której rodzice robią tak samo :(

Niki
Gość

Moja mama jest jaka jest i wychowywała mnie i moją siostrę tak, a nie inaczej, bo sama nie miała łatwego dzieciństwa. I opcje były dwie – albo będzie matką zupełnie inną od swojej albo będzie powielać jej błędy. Niestety, wyszło na to drugie.

BigBad Sheep
Gość
BigBad Sheep

Dziękuję, że to zauważyłaś I nie popełniasz podobnych błędów. Ja miałam tak w domu od kiedy pamietam. Poklepanie po głowie za 6, wzruszenie ramion I stwierdzenie „a to 6 nie można było” za 5 I lanie I brak obiadu za 4 I tak aż do liceum. Zawsze miałam średnią 5.6-5.9, a tu nagle zdziwienie, bo 3 zagrożenia. Pierścionek, na który odkładałam, żeby kupić na święta? Zbyt tandetny, nie będzie go nosić. Zrobiłam pierwsze w życiu naleśniki z bałwankiem z twarożku I wiórek kokosowych? Ile ty jajek użyłaś, a tak w ogóle dziewczyno chcesz mnie zabić? Tu jest zapałka bez łebka… Czytaj więcej »

Niki
Gość

Chodzisz może na terapię do psychologa? Mi to bardzo pomogło. To i wsparcie męża. Od tamtego komentarza troszkę się zmieniło i mam już własnego maluszka – ma co prawda dopiero 3 miesiące, ale od początku jestem dla niego zawsze, przytulam, noszę, daję poczucie bezpieczeństwa i pewności siebie i już rośnie mi odważny i ciekawy świata chłopiec. A matkę nie raz sama ochrzanie, jak mi się wcina ze swoimi „dobrymi radami”, bo nie uważam jej sposobu wychowywania za dobry. Raczej za zimny, mało uczuciowy.

calareszta.pl
Gość

W tym tygodniu pisałam o dodawaniu dzieciom skrzydeł. Czasami ciężko jest znaleźć taką mądrą, motywującą pochwałę, o ile prościej powiedzieć, wow, super! Ale trzeba się starać, właśnie po to, żeby dzieci pamiętały, że nie liczy się tylko wygrany mecz, ale i samo wzięcie udziału w treningach i praca nad grą zespołową.

Kamil Nowak
Gość

Wow, super, są neutralne, więc zawsze lepiej i tak iść w tą stronę, niż w stronę tych „złych” pochwał :)

Ania Meller
Gość

Rozwojowe myślenie rodzica budującego rozwojowe myślenie
dziecka, to myślenie, które skupia się nie na dziecku – osobie, ale na jego
działaniu. Nigdy nie podważa wartości dziecka, ani nie buduje go w sposób
bezpośredni (jak cytowane w artykule „Ale jesteś mądry”). Pozwala dziecku zbudować
się własnymi czynami, a nie naszymi słowami. Wtedy w dziecku zostaje naturalna
ciekawość świata. A przecież wszystkie dzieci ją mają. Ten wpis tak łączy się z
moim na blogu, że pozwolę sobie go wkleić (można?) jako uzupełnienie Twojego
fantastycznego wpisu – http://e-dlarodzicow.pl/jak-chwalic-zeby-bylo-dobrze/.
Cudownie się Ciebie czyta. Jakoś tak prosto z serca do serca.

Małgośka Sobolewska-Barcewicz
Gość
Małgośka Sobolewska-Barcewicz

często mówię do córki i syna ” pamiętaj, jesteś mądra(y), miła(y) i najważniejsza(y) mają 5 i 11 lat

mtqsen
Gość
mtqsen

Wniosek z tego taki, „Idź i coś zrób”.

Ale opowiem jeszcze o sobie, ja jestem tym pierwszym typem dziecka, tylko z tą różnicą, że ja nie wmawiam sobie że nie mam talentu, bo mam ich wiele. Tylko ja wiem że to świat jest tak strasznie trudny, że nie ważne co zrobię to będzie źle. Nie to że się poddaje, po prostu nie chce szukać porażek i zwalniam tempo do swojego rytmu.

Kamil Nowak
Gość

Najważniejsza jest świadomość, że tak jest i dostosowanie się do tego. W końcu jeden odnajdzie radość w pokonywaniu kolejnych szczebli kariery, a drugi w cichym domku w górach :) I każdemu będzie dobrze :)

Magda
Gość
Magda

Potwierdzenie teorii przedstawionej w artykule znajduje we własnym życiu. Jako dziecko (szkoła podstawowa) miałam zawsze dobre oceny (5, 6), tak samo jak mój starszy brat. Jednak rodzice opowiadając innym o nas ( w naszej obecności) opowiadali o nas zupełnie inaczej. Mój brat zawsze był określany jako „ten super zdolny”, uważali, że nie musi wkładać najmniejszej pracy w to żeby mieć dobre wyniki w nauce. Ja opisywana byłam jako pracowita, dobrze zorganizowana i w ten sposób pracująca na swój „sukces”. W tamtym czasie, podświadomie czułam się „głupsza” od brata i zawsze chciałam udowodnić, że nie jestem gorsza. Z biegiem lat ja… Czytaj więcej »

Camille
Gość
Camille

Dokładnie to samo w sytuacji mojej i mojego brata.

Joanna Otter
Gość
Joanna Otter

A da się zmienić stałe myślenie na rozwojowe u dorosłego człowieka? Ja jestem takim przykładem, że zdolna, mądra (ale leniwa – to stały tekst na wywiadówkach). Jedna gorsza ocena, wśród samych 5 i 6, to były wymówki i niezadowolenie. Więc w pewnym momencie po prostu przestałam się starać. Pewne rzeczy wciąż przychodziły łatwo, ale też jechałam „na opinii”, wierząc i wiedząc, że nauczyciele spojrzą na mnie łaskawszym okiem, bo mądra i zdolna. Udawało się. W podstawówce i liceum. Studia też jakoś poszły, całkiem dobrze. Ale kolejne, uzupełniające, owszem skończyłam, prawie 10 lat temu, ale magistrem nie jestem do tej pory.… Czytaj więcej »

Kamil Nowak
Gość

Badania przeprowadzano na dzieciach i na studentach, udowadniając, że nawet w przypadku tych ostatnich oraz osób starszych, zmiana myślenia była możliwa.

Joanna Otter
Gość
Joanna Otter

Dobrze wiedzieć :)
A badania mówią jak ta zmiana myślenia była przeprowadzana?

Kamil Nowak
Gość

Ogólnie chodziło chyba o to, że najważniejsze jest samo zrozumienie, że mózg jest jak mięsień i że można go wyćwiczyć.

http://www.mindsetworks.com/websitemedia/youcangrowyourintelligence.pdf

Doda 79
Gość
Doda 79

Jak bym o sobie czytała… i nawet studia też ukończyłam z wysoką średnią i stypendium, a pracy magisterskiej nie napisałam. ..

Joanna Mączka
Gość
Joanna Mączka

Ja mam baaardzo podobnie… bystra i zdolna…ale cięzko mi przezwyciężyć się aby stawić czoło wyzwaniom…

trackback

[…] 14 Lipiec 201614 Lipiec 2016 Dlaczego niektóre dzieci się starają, a inne rezygnują? […]

Gosia
Gość
Gosia

Dzień dobry, Czyli klasyczny błąd wychowawczy popełniam, mówię mojej córci: ale jesteś mądra, a potem się wściekam, że przy każdym zadaniu, które jej nie wychodzi poddaje się. Kiedyś miałam nawyk tłumaczenia mojej córce (6 lat) co złego jest w jej postępowaniu (krzyki, bicie), potrafiłam pół godziny tłumaczyć dziecku o szkodliwości jej zachowania, co dobre a co złe, po jakimś czasie okazało się, że to nie przynosi żadnych rezultatów i dziecko dalej robi to samo. Przestałam jej tłumaczyć cokolwiek ( okazało się, że ona w ogóle mnie nie słuchała, dzieci nie lubią monologów), tylko zaznaczyłam, że teraz jestem trochę zdenerwowana na… Czytaj więcej »

Ola Nowak
Gość
Ola Nowak

Teoria ta ma świetne odbicie w moim małżeństwie, ja jestem typem stałego myślenia a mój mąż rozwojowego. Kiedyś lubiliśmy rozwiązywać różne zagadki razem, ja rozwiązywałam na tyle ile potrafiłam, jak jakaś była dla mnie za trudna to szłam do następnej, bo jak nie wiem to przecież nie wymyślę ;). A on siedział tak długo aż rozwiązał i nie chciał przechodzić do następnej i w końcu wymyślał rozwiązanie. W pracy to samo jak nie mam kompetencji, nie znam się, nie czuj na siłach to nie podejmę się wyzwania, a dla niego nie ma niczego za trudnego, wszystkiego jest się w stanie… Czytaj więcej »

Filip
Gość

Jakiś czas temu wpadła mi w ręce książka „Drive. Kompletnie nowe spojrzenie na motywację” w której to autor analizuje tego typu osobowości. Myślę, że warto do książki zajrzeć.

Mag
Gość
Mag

Aj aj aj… Zbliżam się do trzydziestki, nie mam dzieci, mam fajnego męża, mieszkam w dużym mieście, mam swoją mikro-firmę. Z drugiej strony od dawna już leczę się z własnego dzieciństwa, chodzę na terapię etc. Po przeczytaniu tego artykułu uderzyło mnie jedno: mam wdrukowany stały sposób myślenia o sobie i świecie, ale nie w wyniku niewłaściwych pochwał, bo tych u nas w domu nie było, a raczej stałej krytyki zasadzającej się na negowanie mnie jako osoby, „miłości” wybiórczej i warunkowej, przemocy psychicznej, a czasem fizycznej. Nie znam pochwał, pamiętam za to bardzo dobrze ciągłą krytykę i karcenie, wieczny strach i… Czytaj więcej »

Magda
Gość
Magda

Polecam książkę „Jak wychować szczęśliwe dziecko” Johna Medina. Prezentuje wiele badań głównie amerykańskich trwających czasami nawet i kilkadziesiąt lat. Same porady nie są bardzo odkrywcze (przynajmniej dla mnie nie były), ale prezentacja badań ciekawa- m.in Carol Dweck.

Jola Lonnie Lorenz
Gość

Świetny tekst. To prawda, musimy być świadomi i pomóc dzieciom nazywać wartości jakie cenimy. Jeśli dzieciak probuje wiązać buty poraz 10ty, i nie pddaje się, to należy go za to pochwalić. Nie poprzestawajmy tylko na pochwale. Ona powinna być poprzedzona opisem tej właśnie sytuacji w tym przypadku wiązania butów po raz kolejny i nie poddawania się. Powinniśmy też nazwać tą ceche, np. To wytrzymałość , determinacja, takie cechy posiadają ludzie, którzy odnoszą w życiu sukces. Jeśli dziecko słyszy takie określenia, to w nim zostaje ta świadomość, że jest odporne,itp.

Natalia Lub
Gość

O to to, ja byłam takim dzieckiem o stałym myśleniu. Nie zliczę, ile razy zrezygnowałam z wyzwań, bo „nie miałam do tego zdolności”. Ciężko to przezwyciężyć. Dlatego mam pod lupą sposób w jaki mówię do mojego dziecka, ale to jest chyba jeszcze trudniejsze, bo te nawyki są tak mocno zakorzenione w głowie (zapuszczały korzenie od dzieciństwa).

Mikołaj
Gość
Mikołaj

Panie Kamilu. Prosiłbym o radę jak Pan to widzi. Od pół roku stosuje metodę ” zauważenia wysiłku ” u dziecka na treningach. Gdy miał jeden lepszy dzień na treningu zareagowałem emocjonalnie ( pozytywnie ) cieszyłem się że mu się udawało strzelać bramki ale mimo wszystko nadal opisywałem to co widziałem a nie ” ale jesteś super ” jednak nadal widzę że dziecko w 95proc treningów się po prostu nie stara, widać zaangażowanie w pierwszych minutach ( lubi bardzo zabawy w berka organizowane przez trenerów ) a potem jest coraz bardziej rozkojarzony aż do momentu gdy jest mecz i zamiast grać… Czytaj więcej »

Ania
Gość
Ania

Bardzo zainteresował mnie artykuł. Jestem z tych, którzy poddają się po pierwszej porażce, albo wręcz nie próbują, bo myślą, że się nie uda. Tyle, że jako dziecko słyszałam, że jestem leniwa i że moje rodzeństwo jest zdolniejsze ode mnie. Nie skończyłam studiów, bo miałam pewne problemy na 3 miesiące (sic!) przed końcem – uznałam, że sobie nie poradzę i zrezygnowałam. Dzisiaj spełniam się artystycznie i literacko. Dzięki mojemu mężowi, który uważa, że jestem bardzo zdolna i pracowita. Wreszcie uwierzyłam w siebie, ale gdyby nie wsparcie odpowiedniego człowieka, dalej żyłabym w przekonaniu, że jestem beznadziejna. Rodzice, nie krzywdźcie swoich dzieci!

Piotr
Gość
Piotr

Ja jako przyszły ojciec też chciałbym być nauczony takiego podejścia kiedyś przez swoich rodziców no ale nie wiem czy to się jeszcze da przeskoczyć w wieku prawie 30 lat.