Dajmy naszym dzieciom możliwość

Ten tekst częściowo inspirowany jest tekstem Wiktora. Sam dobrze pamiętam czasy, kiedy boisko do piłki nożnej tworzyła nasza wyobraźnia, a bramki budowane były z plecaków. Wiktor pisze o tym, że dzisiejsza młodzież ma znacznie lepiej niż miały poprzednie pokolenia, bo ma ładne i wykończone Orliki. Gówno prawda.

soccerDzieci na boisku

Wychowałem się w domu, którego okna wychodziły na szkołę. Jedną z zalet (tak, były też zalety) było szkolne boisko kilka kroków od domu. Od pierwszych promieni słonecznych, kiedy tylko stopniał śnieg, aż do później jesieni, było one wykorzystywane. W wakacje, nawet po kilkanaście godzin dziennie. To na prawdę niesamowite, kiedy teraz o tym myślę. Ile znacie osób, które potrafią się czemuś tak poświęcić? Niektórym się dzięki temu udało i grają dzisiaj w klubach.

Wolność

Nie było potrzeby się umawiać, wystarczyło pójść i zawsze ktoś tam był, gotowy do gry. Nie przeszkadzało nam to, że co 20 minut trzeba było biegać do sąsiada po piłkę, bo ktoś kopnął za mocno. Sąsiedzi też jakoś z nami wytrzymywali. Nie mieliśmy trawy, tylko beton, który winni był wielu złamań. Nie mieliśmy siatki. Poza betonowym prostokątem, dwoma rozlatującymi się metalowymi bramkami i własną piłką nie mieliśmy niczego. Byliśmy wolni. Byliśmy szczęśliwi.

Zniszczone marzenia

Ktoś jednak postanowił uszczęśliwić nas jeszcze bardziej. Na siłę. Usłyszeliśmy, że w takich warunkach nie da się grac i trzeba zrobić porządne boisko. Zrobili je. Najpierw przez prawie dwa lata nie było boiska w ogóle, bo budowa. Najbardziej wytrwali chodzili na boisko oddalone o pół godziny, reszta się poddała. Później, okazało się, że warunki są prawdziwie luksusowe, ale kosztują 80zł za godzinę. Oczywiście dla dzieci i młodzieży, z okolicy boisko jest darmowe. Trzeba jednak napisać petycje, zebrać 20 podpisów i z tygodniowym wyprzedzeniem zgłaszać godziny gry. Tych darmowych było chyba 8 tygodniowo. Była jedna grupa, grali co tydzień, ale to już nie było to samo. 10 letnie dzieci zamiast biegać po boisku, zostały zmuszone do wypisywania formularzy i planowania tego co będzie za tydzień. To było jedno z bardziej przygnębiających doświadczeń w moim życiu.

Mieć możliwość

Kiedy słyszę barana opowiadającego o tym, jak to dzisiejsza młodzież się degeneruje i siedzą tylko przy komputerach cały dzień, to mam ochotę mu strzelić w mordę. A co innego mają robić, kiedy najlepszą zabawą jaka jest dostępna w mieście na świeżym (powiedzmy) powietrzu, to siedzenie na ławce? Wiem, że jeśli ktoś jest wystarczająco zdeterminowany, to będzie grał w piłkę, w koszykówkę czy tańczył w balecie. Ten jeden na tysiąc, który wie co chce robić w życiu, wie jak to osiągnąć i zrobi wszystko żeby się tam dostać. Nie każdy jednak chce być zawodowym piłkarzem czy koszykarzem. Mało kto wie, co w ogóle chce robić w życiu. Mimo to, wielu chciało by mieć możliwość pójść na boisko, zagrać i pobawić się z rówieśnikami. Taką możliwość niestety co raz częściej im się zabiera, w imię dobrych warunków i bezpieczeństwa, obwarowując to jednocześnie toną dokumentacji. Dzieci nie są od tego, żeby wypełniać papierki. Będą miały dość czasu na to jak dorosną. Nie potrzebują też luksusowych warunków, od tego mają wyobraźnie. Mieć możliwość, to wszystko czego im potrzeba. Nie zabierajmy im tego.

Prawa do fotografii należą do USAG- Humphreys.

Jeśli dotarliście do tego momentu, to po pierwsze jest mi niezwykle miło. Byłbym też niezwykle wdzięczny, gdybyście uznali ten artykuł za warty udostępnienia dalej, bo dzięki temu będzie on miał szansę trafić do kogoś, kto być może również potrzebuje go przeczytać.

1
Dodaj komentarz

avatar
1 Comment threads
0 Thread replies
0 Followers
 
Most reacted comment
Hottest comment thread
1 Comment authors
Marcin Recent comment authors
  Subscribe  
najnowszy najstarszy oceniany
Powiadom o
Marcin
Gość
Marcin

Z samą ideą wpisu się zgadzam. Jestem z Gdyni. Jest tu pełno boisk do kosza, piłki, zewnętrznych siłowni i innych bajerów więc argument, że dzieci nie mają co robić na Gdyńskie standardy nietrafiony. Czytam dalej ? pozdrawiam