Błąd, który popełniamy akceptując uczucia swoich dzieci, mogący utrudnić naszą relację

Zrobienie w swoim życiu miejsca dla uczuć swojego dziecka i pozwalanie mu na złość czy na płacz jest niezwykle ważne, ale jest też jedna rzecz, na którą warto podczas tego procesu zwrócić uwagę.

Miałem ostatnio przyjemność wziąć udział w spotkaniu z grupą rodziców w Bielskim Klubie Rodzica i porozmawiać co nieco o ojcostwie i rodzicielstwie w ogóle. Jednak na chwilę przed spotkaniem rozmawiałem z człowiekiem, który miał je prowadzić i wtedy powiedział coś, co mnie zachwyciło:

– Wiesz… do niedawna, w emocjonalnych dla mojego syna sytuacjach mówiłem do niego „Rozumiem, że jesteś zły” czy „Widzę, że jesteś smutny” i to zawsze mu pomagało. Jednak od pewnego czasu te same słowa tylko jeszcze bardziej go złościły. Na początku nie rozumiałem dlaczego, ale wtedy raz spróbowałem powiedzieć „próbuję zrozumieć co czujesz” i to w przeciwieństwie do poprzednich komunikatów, zamiast zbudować między nami ścianę, zbudowało połączenie. Znowu czułem, że jesteśmy po tej samej stronie.

Później jeszcze chwilę na ten temat rozmawialiśmy i nieco to rozwinęliśmy dalej, bo ujął w słowa to, co czułem, ale czego ja nie potrafiłem nazwać.

Panowanie nad emocjami jest niezwykle trudne

Śmiech, złość, płacz, rozgoryczenie, wstyd czy zachwyt. Znamy je z nazwy, znamy je z doświadczenia. Pojawiają się najczęściej same i niestety nie są naszymi usłużnymi poddanymi. Emocje. Jedyne nad czym jesteśmy w stanie zapanować, gdy się pojawiają, to nasze zachowanie, nasze czyny.

Niestety, nawet my dorośli ludzie, nie zawsze potrafimy to zrobić. Jak więc moglibyśmy bezwględnie wymagać tego od dzieci, które mają w tym wielokrotnie mniejsze doświadczenie? Które nie nauczyły się jeszcze tego wszystkiego co my wiemy? Kiedy bardzo często niektórzy z nas wręcz nie pozwalają dzieciom ich nawet doświadczać?

„Nie płacz, nie mazgaj się, nie złość się”

Mówi się, że praktyka czyni mistrza. To zdanie pasuje też do emocji. Im dłużej i częściej ich doświadczamy, tym nabieramy lepszej wprawy w radzeniu sobie z nimi. Niestety, jeśli zakażemy dzieciom ich okazywania, to nie tylko pozbawimy je tej cennej umiejętności radzenia sobie z silnymi przeżyciami, ale też skazujemy je na późniejsze nieprzyjemności.

Widzicie, z emocjami jest trochę jak z rzeką. One są i one cały czas przez nas przepływają. Pojawiają się, zostawiają pewien ślad i odchodzą. Ślad jest mniejszy, gdy emocje są łagodne i większy, gdy emocje wzbierają, niczym rzeka podczas burzy.

Niestety próby zakazywania emocji, są jak próby postawienia wielkiej tamy na owej rzece. Skuteczne, ale tylko na pewien czas. Emocje w końcu zawsze znajdą swoje ujście. Czy to w niekontrolowanych wybuchach płaczu, czy w histerycznym śmiechu, którego nie jesteśmy w stanie opanować czy w niezrozumiałych dla nas (i nieadekwatnych do sytuacji) przypływach wściekłości.

Kompleksy, izolacja społeczna, poczucie stałego niepokoju czy nawet depresja – to wszystko mogą być następstwa tego, że ktoś nie potrafi poradzić sobie z pojawiającymi się emocjami, bo zamiast się uczyć, cały czas je odpychał.

Dlatego też tak ważne jest, aby pozwolić na emocje swoim dzieciom

Pozwolić wybrzmieć temu, co w nich drzemie. Oczywiście nie możemy przy tym pozwolić, aby robiły co chcą, bo musimy też zadbać o ich bezpieczeństwo (czyli np. nie pozwalamy wybiegać na drogę, jeśli dziecko akurat chce uciec) i o nasze bezpieczeństwo (czyli np. nie pozwalamy się bić czy niszczyć otoczenia).

Przy tym wszystkim skupiamy się też na tym, aby gdy emocje już miną, porozmawiać o tym co się stało i pomyśleć nad rozwiązaniami w przypadku powtórzenia się takich sytuacji (wyjście z pokoju, głębokie oddechy czy np. rysowanie swojej złości). Ważne jest też to, aby konkretne uczucia pomóc dzieciom nazywać i rozpoznawać, bo dzięki temu w przyszłości, będą potrafiły lepiej zrozumieć, co się z nimi dzieje.

Jednak przy nazywaniu uczuć trzeba uważać na jedną rzecz

Dokładnie na tę samą, na którą po czasie zwrócił uwagę mój rozmówca.

Jak najbardziej powinniśmy akceptować uczucia dzieci, ale jednocześnie nie powinniśmy zakładać, że wiemy jak one się czują. Nie wiemy. Nikt nie wie, poza nimi samymi. Dlatego też wszelakie komunikaty jakie wysyłamy do dzieci nie powinny sugerować, że wiemy jak one się czują.

W końcu dorosłych ludzi też bardzo często wkurza, gdy ktoś im implikuje, że wie co czują (szczególnie, że najczęściej nie mają oni pojęcia). Dlaczego dzieci miałyby reagować inaczej? W końcu też są ludźmi.

Prawdziwa empatia nie bierze się z zakładania, że rozumiemy drugą osobę

I to jest właśnie ten tytułowy błąd. Prawdziwa empatia bierze się stąd, że próbujemy zrozumieć drugą osobę, a jeśli nie jesteśmy czegoś pewni, to dopytujemy.

„Próbuję zrozumieć jak się czujesz.”

„Czy dobrze rozumiem, że byłeś wtedy zły?

„Czyli to, co się wtedy stało, zawstydziło cię, tak?”

Naturalnie czasami emocje będą oczywiste i nie chodzi tutaj o to, aby zawsze te emocje zgadywać czy korzystać z jakichś gotowych regułek. Czasami bycie obok i milczenie, bądź samo przytulenie, będzie w zupełności wystarczające.

W tym podejściu chodzi raczej o to, aby potraktować nasze dziecko jak drugiego człowieka, któremu chcemy pomóc, aby sam poradził sobie z własnymi emocjami, a nie jako człowieka, którego chcemy we wszystkim wyręczyć i za którego wszystko wiemy lepiej. Niestety nie wszystko wiemy lepiej i niektóre rzeczy nasze dzieci muszą przeżyć same, aby się ich nauczyć. Możemy, a nawet powinniśmy być w pobliżu, ale nie powinniśmy tego procesu zatrzymywać czy zastępować naszymi złotymi radami.

Szczególnie, że jest to ten rodzaj nauki, który jeśli uda się go naszym dzieciom zdobyć już w najmłodszych latach, to będzie on im pomagał i pozwalał podejmować właściwe decyzje, przez całe ich dorosłe życie.

Dodane później:

W związku z licznymi pytaniami: czy można te uczucia nazywać czy nie można. Moim zdaniem jak najbardziej na początku, gdy dziecko jest małe, można mu pomóc i nazywać niektóre uczucia. Do czasu, aż zacznie to dziecku przeszkadzać.

Prawa do zdjęcia należą do MarLeah.

Jeśli zgadzacie się z powyższym tekstem, będę zobowiązany, jeśli zdecydujecie się go udostępnić innym, bo dzięki temu wiedza na temat takiego podejścia do wychowania, będzie zataczać coraz szersze kręgi.

23
Dodaj komentarz

avatar
10 Comment threads
13 Thread replies
1 Followers
 
Most reacted comment
Hottest comment thread
15 Comment authors
Ośrodek Leczenia Uzależnień ArkaannaMarioPatrycja BogulaMariola Kurczyńska Recent comment authors
  Subscribe  
najnowszy najstarszy oceniany
Powiadom o
Aleksandra Kamińska
Gość
Aleksandra Kamińska

I jak zwykle po przeczytaniu wpisu na Blogu wzdycham nad minionym dniem…

Szymon - e-polonista.pl
Gość

Zgadzam się w 100%! Ech…

Basia Kaczmarek
Gość
Basia Kaczmarek

Ciekawy artykuł. Moja najmłodsza (6) chęsto ma napady złości, wrzeszczy wtedy strasznie. I ja stosuję dokładnie te metody, jednak ona nie wycisza się błyskawicznie. Poza tym, gdy dostanie napadu np. w aucie starszym dzieciom się udziela. One nie są już takie empatyczne i doskonale rozumiem, że je to wkurza. Zaczynają na nią krzyczeć i awantura gotowa. Masz na to jakiś przepis?

Kamil Nowak
Gość

U nas też najmłodszy lubi przy takich sytuacjach podnosić głos do zdecydowanie zbyt wysokich decybeli i tez starsi nie są z tego powodu zadowoleni. Niemniej dzięki rozmowie ze starszymi, że to jest taki etap i że oni też mieli różne swoje etapy, bywają całkiem wyrozumiali. Może warto z tej strony do tego podejść?

to dopiero poczatek
Gość

Początkowo uczyłam córkę nazywać emocje. Mówiłam np. „Widzę, że Ci smutno”. Teraz kiedy już co nieco o sobie wie, coraz częściej pytam „Co teraz czujesz?”. W zamian dowiaduje się o co jej chodzi lub słyszę „Nie wiem. Po prostu chcę się przytulić”

Kamil Nowak
Gość

Czasami nie potrzeba słów :)

to dopiero poczatek
Gość

To prawda :)

Kornelia Sierotowicz Wójcik
Gość
Kornelia Sierotowicz Wójcik

czytam właśnie książkę o wychowywaniu dzieci i opisane w niej metody troszeczkę odbiegają od tych…. w książce jest napisane, ze jednak powinniśmy nazywac uczucia dziecka. Już sama nie wiem. Córka ma skończone 4 lata, wiec nie wie jeszcze jak nazwac swoje uczucia, moze jednak lepiej takim maluchom pomóc nazwać uczucia?

Kamil Nowak
Gość

Myślę, że można pomagać dzieciom nazywać te uczucia, do momentu, w którym im to nie przeszkadza. Myślę nawet, że dopiszę to na koniec tekstu.

Kornelia Sierotowicz Wójcik
Gość
Kornelia Sierotowicz Wójcik

:) Uwielbiam Twojego bloga i czasami aż mnie zastanawia, że ojciec tak dobrze zna swoje dzieci. Proszę pisać dalej bo z niecierpliwością czekam na kolejne artykuły

anna
Gość
anna

Jest książka o porozumieniu bez przemocy, opisane są metody negocjacyjne i zwykle rozpoczyna się od zgadywanki, jeśli zgadywanka w wiem co czujesz nie działa to przechodzi się to subtelnych pytań, aż negocjator wyciągnie niezbędne mu informacje do zażegnania konfliktu. Konflikty biorą się z niezaspokojonych potrzeb,niewypowiedziane, niewysluchane emocje mogą się zamienić w konflikt, stąd wszystko co tu było opisane ma sens z punktu widzenia porozumienia bez przemocy i negocjacji :) i podręcznik rodzicielstwa nie neguję sztuki negocjacji tylko pokazuję jak ją zastosować :)

Kasia Czarnota
Gość
Kasia Czarnota

U mnie też temat empatii dość żywy. Ujęły mnie te zdania:

„Próbuję zrozumieć jak się czujesz.” – to chyba najbardziej do mnie trafia. Dzięki za podzielenie się!

„Czy dobrze rozumiem, że byłeś wtedy zły?

„Czyli to, co się wtedy stało, zawstydziło cię, tak?”

Kamil Nowak
Gość

Dobrem trzeba się dzielić :)

Jdt.
Gość
Jdt.

Uczyłam się ze starszym synem rozumienia emocji. Z młodszym od początku było nam dzięki temu łatwiej. Ale z jakiegoś powodu 5-latek, młodszy o dwa lata od brata szybko się nakręca bez specjalnego powodu (jakby chcąc zwrócić na siebie uwagę), zaczynają się „jęki”, typowe marudzenie – niestety dla mojego układu nerwowego bardzo głośne… Przyznam, że wiedząc, że powodu do takiego żalu nie ma (czasem mam wrażenie, że to taki nawyk z wcześniejszych lat, gdy czegoś mu nie wolno było, albo starszy brat na coś nie pozwolił więc młodszy chętnie wchodził w rolę ofiary) po prostu go ignoruję, albo wkurzam się i… Czytaj więcej »

Mariola Kurczyńska
Gość
Mariola Kurczyńska

Dobrze jest pogadać PO wielkim zalu, gdy emocje opadną. Nie ma sensu rozmawiac w takich emocjach. Trzeba po prostu wrócić do sytuacji i ja przegadać, pytając dziecka o jego pomysły, co może zrobic inaczej na drugi raz. Jeżeli nie ma pomysłu. wtedy mozna mu podsunąć coś swojego.

Agnes Kowalski
Gość
Agnes Kowalski

Etapy (potocznie zwane buntami) mogą pojawiać się u dzieci wraz z natężeniem u nich hormonów wzrostu. Wszyscy wiemy jak wpływają na samopoczucie człowieka hormony :-). Przeczytałam o tym w niemieckim artykule poradni dla rodziców. Warto wziąć to pod uwagę – łatwiej było mi przyjąć emocje synka.

Kamil Nowak
Gość

Myślę wręcz, że takich zewnętrznych czynników wpływających na tzw. bunty, może być jeszcze więcej i dziecko samo z siebie po prostu próbuje sobie z tym poradzić w taki lub inny sposób.

Fame Name
Gość

Rozmowa z dzieckiem i akceptacja jego prawa do uczuć, to kwestia nauczenia się także tego, że i my mamy do nich prawo, że umiemy z nimi postępować i sobie z nimi radzić. Bardzo często sami nie radzimy sobie z emocjami, dlaczego więc nasze dzieci miałby to potrafić. Jak mamy je nauczyć poprawnych zachowań, kiedy nasze są destrukcyjne czy może raczej po prostu złe?

Kamil Nowak
Gość

Nie ma co ukrywać: większość problematycznych sytuacji w relacji rodzic – dziecko, należy zacząć od zmiany postępowania rodzica i dopiero później (ewentualnie) dziecka.

Fame Name
Gość

Dokładnie, bez dwóch zdań. :)

Patrycja Bogula
Gość
Patrycja Bogula

Szukam właśnie odpowiedzi na nurtujące mnie pytania jako matki początkującej iI tak trafiłam na Twój blog. Artykuł i w ogóle wszelkie artykuły na jakie do tej pory natrafilam nie wyczerpują odpowiedzi na mój problem. Otóż u nas takie zachowania – histeria, płacz, rzucanie przedmiotami, bicie siebie samej i mnie np. zaczęły się nagle, stosunkowo niedawno i to w wieku 14 mscy. Córka jeszcze nie mówi, nie jestem więc w stanie w takich chwilach skomunikowac się z nią w jakiś sposób, wydaje mi się, że nie rozumie o czym mówię, kiedy próbuję nazwać jej emocje, których sama też z resztą nie… Czytaj więcej »

Mario
Gość
Mario

witam serdecznie
mamy bardzo podobna sytuację z córeczką 15 mscy
jestem ciekaw jak potoczyly sie sprawy dalej u Pani ? jakie dzialania ?
nie jest to regułą ale często po przebudzeniu tak sie dzieje
corka caly czas karmiona piersią, nie zasnie bez mamy i ciagle potrzebuje matki. Ja jako ojciec spedzam z nia duzo czasu, jednak jak sie jej zachce mamy to musi byc bo jak nie to afera. Co robic ??
pyta bezradny ojciec

Ośrodek Leczenia Uzależnień Arka
Gość

Pozwalanie dzieciom na wyrażanie i doświadczanie emocji jest niezwykle ważne dla ich zdrowego rozwoju emocjonalnego i psychicznego. Pozwalając dzieciom na doświadczanie i wyrażanie swoich emocji, pomagamy im zrozumieć, co czują, i rozwijać samoświadomość emocjonalną. To jest kluczowe dla budowania zdolności rozpoznawania, identyfikowania i nazywania swoich emocji. Poprzez akceptowanie i uznawanie emocji swoich dzieci, uczymy je, że emocje są naturalną częścią życia i że mogą się z nimi skutecznie radzić. W ten sposób pomagamy im wypracować zdrowe strategie radzenia sobie z negatywnymi emocjami i stresem. Bardzo ważne jest także wspieranie dzieci w wyrażaniu swoich uczuć. Sprzyja to budowaniu uczciwych relacji. Kiedy… Czytaj więcej »